Poprzednio w „Strong”
-Która godzina?- zapytałam
-7:30, ale jeśli chcesz, dzisiaj jechać do
cioci, to lepiej już wstawaj- powiedział
-Eh… tak mi tutaj dobrze i cieplutko, że nie mam
na to ochoty- uśmiechnęłam się, na co Harry uchylił kołdrę i wśliznął się pod
nią, przybliżając się do mnie.
-Zawsze możemy zostać- uśmiechnął się, po czym
zaczął mnie całować.
--------
-Chyba zaczynam się denerwować- prychnął
-Nie ma czym. Będę tam ja. Ciotka nie zmiesza
cię z błotem, zobaczysz- powiedziałam
-Cóż za pocieszenie- zaśmiał się
-Prawda? Starałam się- odcinam się, chcąc
poprawić mu humor.
-Jedziemy?- zapytał w końcu, chowając telefon do
kieszeni
-Tak.. myślę, że tak…
--------
-Jest ok.?- pytam Harrego, a ten niemrawo kiwa
głową. Biorę go za rękę w momencie, kiedy drzwi się otwierają, a w nich staje
ciocia Claudia.
-No na reszcie jesteście!- krzyknęła, zmierzając
w naszą stronę….
*****
Miłego czytania- cz.43**
-Jak minęła wam podróż?- pyta, natychmiast mnie przytulając,
więc musiałam puścić dłoń Harrego
-Dobrze- uśmiecham się do niej, by następnie spojrzeć na
Harrego
-Ciociu, to jak wiesz jest Harry- wskazuję na chłopaka, a
uśmiech na jej twarzy nieco blaknie, kiedy na niego spogląda
-Tak wiem..- mówi niechętnie, a ja spoglądam na dłoń Harrego,
która teraz zaciska się w pięść
-Witam- odzywa się w końcu i wyciąga dłoń w jej stronę, na
co ciocia lekko ją ściska i mówi
-Wejdźmy do środka. Nie będziemy przecież tak stać- wzdycham,
chwytając Harrego za rękę i podążając za kobietą w stronę drzwi. Kiedy tylko
weszliśmy do środka, ciocia zaczęła wołać wujka informując go, że
przyjechaliśmy.
-Witajcie!- usłyszeliśmy chwilkę później, kiedy wujek
wyszedł ze swojego gabinetu
-Wreszcie jesteście. Już nie mogłem się was doczekać- mówi z
uśmiechem, idąc w naszą stronę. Ścisnęłam mocniej dłoń Harrego, na co ten,
lekko potarł moją kciukiem, jakby w geście, że jest okej
-Cześć wujku- uśmiechnęłam się, przytulając go
-Przywiozłaś nam wreszcie Harrego- mówi z uśmiechem,
spoglądając na chłopaka
-No kolego. Niech, że uścisnę ci dłoń.- powiedział, po czym
wyciągnął rękę w stronę Harrego, którą ten natychmiast uścisnął
-Miło mi pana poznać- Harry w końcu się odezwał, lekko się
uśmiechając
-Mi ciebie też. Ashley wiele mi o tobie mówiła.- wujek
przyznaje, po czym obydwoje na mnie spoglądają, nie wspominając już o
przeszywającym wzroku ciotki na co kompletnie się rumienię
-Myślę jednak Harry, że będzie lepiej, jak będziesz mi mówił
po imieniu. Po prostu Jason.- uśmiechnął się do niego, na co chłopak kiwnął
głową w zgodzie
-Chodźcie do kuchni. Napijecie się czegoś?- zapytała ciocia,
poganiając nas w głąb domu.
-Ja nic. A ty Harry?- zapytałam chłopaka
-Ja też dziękuję- powiedział grzecznie
-Harry czuj się jak u siebie- zachęcił go wujek, siadając
przy stole w kuchni
-Obiad będzie za jakieś 30 minut.- poinformowała nas ciocia
-Pomóc ci w czymś?- zapytałam
-Nie.. jesteś gościem kochana- odparła
-Daj spokój.- prychnęłam na co odpowiedziała
-No dobrze. Jeśli tak bardzo chcesz, to pokrój warzywa.-
wskazała na blat, po czym wręczyła mi miseczkę
-Dobrze więc skoro dziewczyny mają co robić, to my zajmiemy
się sobą- wujek wstał podchodząc do Harrego
-Porozmawiamy sobie-
proponuje, na co staję jak wryta, spoglądając na Harrego. Nie ukrywam, że
jestem tym przerażona. Nie wiem, o czym chce z nim rozmawiać. Boję się, że
skończy się to źle.
----Harry….
Wujek Ashley wydaje się być
bardzo miły, jednak zaskoczył mnie taką propozycją. Nie wiem o czym chce ze mną
rozmawiać. Nie wiem, czy jest taki miły tylko ze względu na Ashley. Dziewczyna
nagle spochmurniała i nie spuszczała ze mnie wzroku
-Jasne- odpowiedziałem,
podążając za nim do drzwi od tarasu.
-Harry- usłyszałem za sobą
Ash, kiedy właśnie miałem wyjść za Jasonem na zewnątrz
-Tak?- zapytałem odwracając
się do niej. Była przerażona i tylko chwyciła mnie za rękę
-Jeśli nie chcesz iść, w
porządku- mówi
-Spokojnie. On chce tylko
porozmawiać- szepczę, żeby ciocia nas nie usłyszała, po czym składam na jej
ustach krótkiego buziaka, nie zwracając uwagi na kobietę stojącą dość blisko
nas. Dziewczyna wydaje się być nieco spokojniejsza, kiedy odsuwam się od niej i
wychodzę na zewnątrz. Rozglądam się chwilkę i dostrzegam Jasona na wielkiej
huśtawce, w rogu ogrodu. Na dworze jest trochę chłodno, jednak mu to
najwyraźniej nie przeszkadza.
-Siadaj- wskazał na miejsce
obok siebie, kiedy podszedłem bliżej
-Wiesz, o czym chciałem z
tobą porozmawiać, prawda?- pyta od razu, przechodząc do rzeczy
-Domyślam się- kiwam głową,
spoglądając na niego
-Ona bardzo cię kocha,
prawda?- pyta
-Tak.. tak myślę.. ja ją
też- wyjaśniam mu. Nie wiem do czego ma prowadzić ta rozmowa.. będziemy gadać o
uczuciach?? Sory.. ale jedyną osobą, z którą o tym rozmawiam jest Ashley.. lub
ewentualnie Niall czy któryś z chłopaków, kiedy potrzebuję się wygadać. Jestem
zażenowany tą rozmową, nie będę mu się zwierzać.
- Wiesz.. bardzo chciałem
cię poznać- przyznaje, natychmiast mnie zaskakując. Oh.. serio? Chciałbym
prychnąć i zacząć się śmiać, jednak powstrzymuję się z uwagi z kim rozmawiam
-Pewnie teraz sobie myślisz
„O czym ten stary kretyn pieprzy”- śmieje się, więc mu przerywam
- Wcale tak nie myślę.
Wcale nie jest pan taki stary.. – zaprzeczam
-Miałeś mi mówić po
imieniu- przypomina mi, na co kiwam głową
-Ona jest dla ciebie ważna,
prawda?- pyta, zmieniając temat
-Ta.. bardzo- przyznaję,
spoglądając na swoje splecione ręce.
-Tak samo jak ty dla niej-
mówi
-Zauważam te małe rzeczy
Harry- mówi dalej
-Kiedy się rozstaliście
lata temu. Wróciła tutaj. Kupiła ramkę i oprawiła twoje zdjęcie, które do dziś
stoi w jej pokoju. Rozumiesz? Rozstaliście się… a mimo to, ona wciąż walczyła.
Chodź była wściekła, cierpiała.. ty wciąż byłeś w jej sercu- opowiada mi, a ja
nie wiem co odpowiedzieć
-Naprawdę?- pytam w końcu,
na co ten kiwa głową i mówi dalej.
-Kiedy była tutaj te kilka
dni temu, broniła ciebie jak lwica. Moja żona, zawzięcie trzymała się swojej
wersji na twój temat, ale ona zawsze zaprzeczała. Zawsze znalazła argument
potwierdzający to.. że jesteś dobrym człowiekiem.- uśmiechnął się, szturchając
mnie w ramię
-Cała Ashley- powiedziałem
cicho..
-Wiesz.. kiedy wtedy przyjechała
i powiedziała, że jest w ciąży.. Przyznam, że nie byłem zadowolony. Byłem
wściekły na nią.. a przede wszystkim na ciebie. Miałem ochotę cię znaleźć i
zmusić do tego, żebyś się nimi zaopiekował, skoro sam do tego doprowadziłeś.
Ale kiedy powiedziała mi, że o niczym nie wiesz.. zrobiło mi się was szkoda. Ty
nie wiedziałeś, że masz taką cudną córeczkę.- wskazał na dziewczynkę bawiącą
się z psem
-A ona straciła lata,
cierpiąc z dala od ciebie…- dokończył na co kiwnąłem głową
- Mnie tak naprawdę też nie
było łatwo.- wzdycham, nie spoglądając na niego.
-Wiem Harry… wiem jak
ciężko jest podnieść się po związku. Z tego co wiem ty i ona byliście blisko..
bardzo blisko… - mówi
-Wiesz, po co ta cała
pogadanka?- pyta, natychmiast na to odpowiadając
-Chodzi mi o to, żebyś
niczego nie spieprzył. Ona nie chce cię tracić, a ja widzę, że ty jej też nie,
więc zmierzajcie w tym dobrym kierunku. Róbcie krok do przodu, zamiast dwa do
tył.
-Jason to nie zawsze jest
proste.- odzywam się w końcu
-Jest prostsze niż sobie
wyobrażasz. Znacie się nawzajem jak nikt inny. Ona wie o tobie wszystko, a ty o
niej. Myślę, że tak właśnie powinno być.
-Staram się zmienić.
Odbudować relacje między nami. No i być ojcem dla Lisy. Ale nie jestem tego
nauczony. Nie zawsze jest tak jak chcemy.- mówię spoglądając na niego
-Poradzicie sobie. Jestem
pewny. A Lisy nie widziałem bardziej radosnej jak teraz. Kiedy zna ciebie-
wujek się śmieje, więc robię to samo. Fajnie wiedzieć, że udaje mi się chociaż
to.
- A i chciałem przeprosić
za tą sytuację.. wtedy- zaczynam, mając na myśli bójkę z Paulem
-Mówisz o Paulu? –pyta na
co kiwam głową
-Oh.. Harry daj spokój-
wujek śmieje się jeszcze bardziej
- Uwierz mi.. Zrobiłbym to
samo. Naprawdę lubię gościa, ale chyba jednak posuwał się za daleko.. –przyznaje,
czym mnie kompletnie zadziwił.. chwila, chwila… on jest po mojej stronie? Tego
się nie spodziewałem
-Swoją drogą, masz dobry
lewy sierpowy- dodaje, na co nie wytrzymuję i zaczynam się śmiać
-Dziękuję- parskam, więc
facet robi to samo. Przyznam, że jest całkiem niezły. Naprawdę gość na
poziomie. Jest dosłownie taki jak mówiła Ash. Uważam jednak, że kompletnie nie
pasują do siebie z ciotką. To przeciwieństwa
-Nie chcę, żeby ktoś mi ją
odebrał- przyznaję
-Rozumiem… ale uważam, że
nie masz się o co martwić- mówi, więc kiwam głową
-Spójrz tylko w okno..
Ashley nas pilnuje- mówi, więc spoglądam w tamtym kierunku. Faktycznie
dziewczyna stoi przy oknie i nerwowo nas obserwuje, przygryzając wargę
-Myśli, że chcemy się
pozabijać- śmieje się. Jason nie ma pojęcia, że siedząc obok niego, za paskiem
mam broń.. coś, co może zabić w każdej chwili.. nie mam zamiaru zrobić mu
krzywdy.. tak tylko myślę.. co za ironia.. jestem pewny, że gdyby dowiedział
się czym się zajmuję, od razu by mnie znienawidził
-Pańska żona mnie nie
cierpi- mówię, zmieniając temat
-Nie odbieraj tego tak. Ona po prostu się boi.
Traktuje Ashley jak własną córkę, nie chce żeby cierpiała- mówi mi
-Nie mam zamiaru jej krzywdzić. Powinna to
wiedzieć- mówię już całkiem poważnie
-Nie przejmuj się. A i chciałem cię uprzedzić,
że Claudia zaprosiła Paula- Jashon mówi, więc natychmiast na niego spoglądam
-Słucham?- mówię wściekły
-No i po co te nerwy Harry?- kręci głową, po
czym wzdycha
-Nie masz się czym denerwować, uwierz mi-
zapewnia mnie
-On wie, że tutaj jestem?- pytam
-Nie, Paul nie ma zielonego pojęcia, że
przyjedziecie. Proszę cię tylko o jedno. Nie urządzaj bójek, ani kłótni w moim
domu. Masz dziecko i chyba nie chcesz, żeby się przestraszyła.- mówi
-Nie, ale uprzedzam, że nie ręczę za siebie,
jeśli ten gość choćby dotknie Ash- mamroczę, jednak on nawet to słyszy
-Widzę, że nie jest z tobą tak łatwo jak
myślałem, czym się zajmujesz?- pyta. O cholera… co mam powiedzieć? Przecież nie
powiem mu, że zabijam to byłby absurd. Stawiam jednak na moje drugie zajęcie
-Mam firmę. Prowadzę kilka hoteli z
przyjacielem.- opowiadam
-O no popatrz! A ja jestem architektem. Nie
planujecie przypadkiem, jakiś remontów czy coś?- zaśmiał się
-W sumie architekt by się przydał. Otwieramy
nowy hotel w centrum Londynu. Może..- zaczynam, jednak krzyk Ashley mi przerywa
-Harry!- dziewczyna staje na werandzie i czeka
niecierpliwie
-Przepraszam na chwilę- mówię, po czym wstaję
-Idź, idź- słyszę za sobą, kiedy podążam wprost
do dziewczyny
-Co się dzieje?- pyta, kiedy stoję przed nią
-Nic, rozmawiamy- wyjaśniam jej
-Tak po prostu?- pyta stąpając z nogi na nogę
-Ash.. – śmieję się, kładąc dłonie na jej
ramionach
-Naprawdę nic się nie dzieje. Twój wujek jest
całkiem miły. Nie musisz tego tak pilnować- uśmiecham się, żeby mi uwierzyła
-Jesteś pewny? Jeśli chcesz, wymyślę coś, żebyś
nie musiał tam wracać- pyta zaniepokojona
-Nie. Właśnie rozmawiamy o pracy. Nic wielkiego.
Wracaj do cioci- uspokajam ją, a ona ciężko wzdycha
-Dobra, ale gdyby coś, to jestem w kuchni- mówi,
więc ją przytulam
-Ok. nie denerwuj się
----Ashley…
Spoglądam na niego i składam delikatny pocałunek
na jego policzku
-Dobrze. To idę- mówię mu, odsuwając się od
niego. Jestem naprawdę zaskoczona, że Harry dogaduje się z wujkiem. Znaczy
wiedziałam, że wujek nie będzie w stosunku do niego chamski, ale i tak jestem
mile zaskoczona i zachwycona tym faktem. Kiedy Harry wraca do wujka, ja
ponownie wchodzę do domu.
-Harry wydaje się być miły- odzywa się ciocia, a
ja wiem, że przyglądała się przez okno całej sytuacji
-On jest miły, ciociu- zapewniam ją i wracam do
krojenia warzyw.
-Widziałam kilka tatuaży.. nie przeszkadzają ci
one?- pyta
-Nie. Uwielbiam je. To… nie wyobrażam sobie
Harrego bez tatuaży. – mówię lekko spięta
-Ja nie uważam, żeby było to coś przyzwoitego.-
unosi brwi z dezaprobatą
-Nikt nie ma nic przeciwko temu. Wszystkim się
to podoba. Możemy zmienić temat?- pytam, bo czuję że moje emocje wiszą już na
włosku i to ja będę gotowa wybiec z tego domu i wrócić do willi Harrego
-Oczywiście. Powiesz mi czym się zajmuje? Nie
wiele o nim mówiłaś
-Może dlatego, że nie pytałaś? Nie chciałaś go
poznać. Co się stało, że tak nagle tego chcesz?!- pytam, nie wytrzymując już
tego napięcia
-O co ci chodzi? Zmieniłaś się przy nim.-
stwierdza
-Słucham? – parskam,
rzucając nóż na deskę i wychodząc z kuchni. Mam tego dość. Nie będę tam słuchać,
jak oczernia Harrego, a do tego zaczyna krytykować mnie! Wychodzę na taras, a
wzrok Harrego, od razu przenosi się na mnie. Wciąż rozmawia z wujkiem… Ironia..
myślałam, że to on będzie się tutaj kłócił, jednak jest zupełnie na odwrót.
Harry mówi coś do wujka, po czym wstaje i zmierza w moim kierunku. Spoglądam na
niego, wciąż wściekła na ciotkę. Widzę jak wujek wstaje z miejsca i idzie bawić
się z Lisą, co mnie cieszy, bo nie będzie nas obserwować.
-Hej, skarbie.. co się dzieje?- zapytał, poprawiając
moje włosy i wkładając je za moje ucho
-Nic..- wzdycham i odwracam się do niego plecami.. nie
chcę ,żeby wiedział o tym co mówiła ciocia
-Kotku..- szepcze mi do ucha, po czym przytula mnie do
swojej klatki piersiowej, kładąc dłonie na moim brzuchu. Wtulam się w niego,
jednak dalej nic nie mówię
-Powiedz..- nalega, przytulając policzek do mojego, po
czym całuje w szyję
-Pokłóciłam się z ciotką- szepcze
-O co?- pyta, pozostając w tej samej pozycji
-Nie ważne..- mówię spokojniej
- Myślałem,
że mówimy sobie wszystko- mówi z lekkim wyrzutem, jednak wiem, że nie jest zły
-Po prostu…
skrytykowała twoje tatuaże..- zaczynam, odwracając się do niego twarzą
-Tatuaże?- pyta
unosząc brwi
-Tak. Powiedziała, że
to nie stosowne i nie przyzwoite.- wyjaśniam mu
-Nie każdemu musi się
to podobać- uśmiecha się lekko
-Tak, ale mnie się
podobają i ona nie ma nic do gadania no.. kocham twoje tatuaże i nie pozwolę,
żeby ktoś to krytykował- mówię, lekko się rumieniąc na co Harry zaczyna się
śmiać
-Jesteś kochana- mówi,
zbliżając się do mnie. Jego twarz zbliża się coraz bliżej do mojej, by po
chwili złożyć na moich ustach delikatny i czuły pocałunek. Wplatam dłonie w
jego włosy, przyciągając go nieco niżej. Chłopak mruczy w moje usta jednak nie
przestaje, coraz bardziej pogłębiając pocałunek, od czasu do czasu przygryzając
moją wargę. Sprawia to, że cała moja złość i frustracja przelewa się w coś
innego.. odchodzi, a powraca w postaci miłości do niego..
-Skarbie- uśmiecha się,
w końcu przerywając pocałunek.
-Nie zapominaj gdzie
jesteśmy- śmieje się, więc robię to samo.
-Ciotka twierdzi, że
zmieniłam się przy tobie..- zaczynam, patrząc wprost w jego zielone oczy
-Ty też tak uważasz?-
pyta, gładząc dłonią mój policzek
-Tak.. znaczy… uważam,
że zmieniłam się na lepsze.. Jestem lepsza.. silniejsza… a to wszystko, dzięki
tobie.. – uśmiecham się
-Ja też się
zmieniłem.. stałem się słabszy.. – odpowiada z uśmiechem
-I wcale mi to nie
przeszkadza…- szepnął, jeszcze raz złączając nasze usta w pocałunku. Boże… tak
bardzo go kocham.. tylko on jest w stanie mnie uspokoić… zmieniać mój nastrój,
z minuty na minutę..
-Kochani!- usłyszałam
gdzieś w oddali, więc oderwałam się od ust Harrego i spojrzałam za jego ramię
-Obiad jest już
gotowy. – zobaczyłam wujka z Lisą na rękach, którzy już po chwili wchodzili do
domu.
-Idziemy?- zapytał
-Tak.. ale proszę cię,
powstrzymaj mnie zanim rzucę się na ciocię- mówię, na co Harry zaczyna się
śmiać. Pociąga mnie za rękę i obydwoje wracamy do domu. Kiedy tylko znajdujemy
się w kuchni, ciocia spogląda na nas, a Lisa od razu podbiega do Harrego,
prosząc żeby wziął ją na ręce
-Siadajcie-
powiedziała ciocia, wskazując na nakryty stół. Chłopak sadza dziewczynkę na
krześle obok mnie, po czym siada po mojej drugiej stronie, niemal od razu
kładąc dłoń na moim udzie
-Smacznego- uśmiecha
się wujek, najwidoczniej wiedząc już o wszystkim, co stało się w kuchni, kiedy
on rozmawiał z Harrym
-Więc… Harry..- ciocia
zaczyna, kiedy zaczynamy jeść
-Czym się zajmujesz?-
pyta, na co upuszczam widelec, a wzrok wszystkich, kieruje się w moją stronę.
Ucisk Harrego na mojej nodze nieco się zwiększa, dodając mi tym otuchy
-Jestem..- zaczyna,
ale Lisa mu przerywa
-Tata pracuje z
wujkiem Niallem. Tata ma gabinet i taki duuuuzy budynek- dziewczyna opowiada,
pokazując ręką, jak duży jest biurowiec.
-A wujek Niall, pracuje
z ciocią Dianą!- śmieje się, próbując wbić widelec w kawałek mięsa
-O czym ona mówi?
Odwiedza cię w pracy?- pyta ciocia
-Yyy…- Harry zaczyna
-Tak.. Lisa czasami
przyjeżdża z Ashley. Tak jak powiedziała Lisa, pracuję z przyjacielem. Mamy w
Londynie kilka hoteli.- odzywa się
-Uważasz, że to
odpowiednie, że dziecko przebywa w takim miejscu, jak twoja firma?- pyta, jest
jeszcze bardzie wścibska, niż myślałam
-Ciociu!- odzywam się,
najsurowiej jak potrafię..
-Ash..- słyszę szept
Harrego, jednak to na nic
-To ja robiłam
niespodziewane wizyty u Harrego w biurze. On nie miał pojęcia, że przyjedziemy.
Poza tym, co jest nie stosownego w tym, że dziecko odwiedza swojego tatę w
pracy? Wszyscy ją tam lubią. Niall ją uwielbia i Diana też, więc nie rozumiem o
co ci chodzi!- wybucham, odkładając sztućce z hukiem na stół
-Uważam tylko, że
kiedy Harry pracuje, nie powinnaś mu przeszkadzać- odzywa się znowu
-Mnie to nie
przeszkadza. Cieszę się, że Ash mnie odwiedza. Dzięki temu mam okazję chwilę
odpocząć.- wtrąca się Harry
-Kochani przestańcie-
w końcu wkracza wujek, więc wszyscy milkną
-Spotkaliśmy się tutaj
na obiedzie. Claudio, nasza kochana Ashley, przyjechała z Harrym i Lisą w odwiedziny. Nie chcę spędzić tego
czasu na kłótniach. Harry jest dobrym chłopakiem. Nie potrzeba tego
wszystkiego. Byłbym szczęśliwy, jeśli zostalibyście tutaj na noc. Co ty na to?
Harry? Ashley?- zapytał, spoglądając na nas
-Ja..- zaczynam,
jednak przerywa mi Harry
-Oczywiście.
Zostaniemy.- mówi, co mnie kompletnie zaskakuje. Co? Spoglądam na niego, na co
on wzrusza ramionami
-Wspaniale. Więc
jedzmy ten pyszny obiad.- wujek uśmiecha się, do niego po czym zaczyna dalej
jeść.
-Ja dziękuję. Już się
najadłam.- odpowiadam, wstając od stołu. Lisa wyciąga do mnie ręce, więc
odstawiam ją na podłogę i wstawiam nasze talerze do zmywarki
-Ja też już…- Harry
zrobił to samo, po czym ruszył za mną do salonu.
-Co się dzieje?-
zapytał cicho
-Nic.. po prostu nie
zniosłabym siedzenia tam dłużej- szepnęłam do niego
-Mamo, mogę bawić się
z Iskrą w salonie?- Lisa zapytała, więc zgodziłam się, a ta pobiegła do pieska
-Chodź- wzięłam
Harrego za rękę i zaczęłam prowadzić go po schodach, wprost do mojego pokoju
----Harry…
Dłoń Ashley, mocno
ściskała moją, kiedy ta prowadziła mnie przez krótki korytarz na piętrze.
Zatrzymała się przed pewnymi drzwiami, odwracając się do mnie
-Ok.. Nigdy tutaj nie
byłeś. Czuję się dziwnie, wpuszczając cię tam..- zaczęła z lekkim uśmiechem
-Wejdziemy?- pytam
unosząc brwi. Dziewczyna westchnęła, po czym otworzyła drzwi i wpuściła mnie do
środka. Pokój był ładny.. pasował do grzecznej dziewczyny, chodzącej do liceum.
Nastolatki lubiącej się uczyć i czytać książki, znajdujące się na pułkach. Ashley
stała w drzwiach, obserwując to co robię i przygryzając wargę. Niemal od razu
znalazłem, stojące zdjęcie tuż obok jej łóżka. Byłem tam ja.. tak jak mówił jej
wujek.. oprawiła moje stare zdjęcie.. jeszcze z naszego związku, kilka lat
temu.
-To.. stare..- jąka się
podchodząc bliżej i zabierając mi je, po czym odstawiła je na półkę, między
książki
-Miałaś moje zdjęcie,
tutaj przez cały czas?- pytam, chociaż dobrze znam odpowiedź
-Tak.. pokazywałam je
Lisie, kiedy była mała…. Ale potem przestałam..- przerywa
-Kocham cię- zaczynam,
więc Ashley spogląda na mnie
-Ja ciebie też-
podchodzi bliżej i wtula się we mnie
-Dlaczego chcesz tutaj
zostać na noc?- pyta
-Ty tego chcesz. Tylko
nie chcesz się do tego przyznać. A ja polubiłem twojego wujka, więc..- zaczyna
się śmiać
-Dziękuję- mówi,
spoglądając na mnie
-Dla ciebie wszystko,
skarbie..- uśmiecham się do niej, po czym zaczynam ją całować. Tak bardzo
uwielbiam to robić. Jej drobne usta, na moich to, to co chcę robić do końca
życia. Dziewczyna zaplata dłonie na mojej szyi, po czym przyciąga mnie jeszcze
bliżej.
---Ashley…
Całe szczęście, że
zamknęłam drzwi, kiedy weszłam do pokoju. Gdyby na korytarzu, pojawiła się
ciocia wpadłaby w szał. Ja i Harry coraz bardziej oddawaliśmy się pocałunkom,
zatracając się kompletnie. Kiedy tylko przyciągnęłam go bliżej siebie, jego
dłonie zaczęły zjeżdżać po moim ciele, aż do bioder gdzie się zatrzymały, by po
chwili zjechać jeszcze niżej, na moje pośladki. Harry ścisnął je lekko, po czym
zaczął całować mnie po policzku, wzdłuż linii szczęki i jeszcze niżej na szyi,
natychmiast odnajdując miejsce, gdzie tak uwielbiam, kiedy mnie całuje
-Harry- wyszeptałam,
mimowolnie poddając się chwilowej rozkoszy, kiedy przygryzał skórę na moim obojczyku,
przy okazji zostawiając malinkę. Zjechałam dłońmi na jego ramiona, a on szybko mnie
podniósł zmuszając do tego, żeby opleść nogami jego biodra…
przeczytaj proszę tą notkę..
hej :D więc właśnie przeczytaliście 43 rozdział który miał się już nie pojawić... jednak ostatnio dopadło mnie ciągłe myślenie o tym i cóż.. tak oto powstała ta część :)
uznałam że najpierw przyda się krótkie przypomnienie stąd kilka wersów z poprzedniej części.. (pisanej z ich perspektywy)
kochani co do kolejnego rozdziału.. pojawi się on tutaj jednak nie wiem dokładnie kiedy.. będę się starała pisać to jak najszybciej i wstawiać wam...
dla ułatwienia stworzyłam zakładkę "Informowani" jeśli chcecie żebym dawała wam znać jeśli pojawi się kolejna część lub że mam zamiar ją wstawiać już niedługo kliknijcie na zakładkę i wpiszcie w komentarzu kontakt do was.. (więcej informacji w zakładce)
dobra to chyba na tyle..
jeśli już jesteś to skomentuj :) mam nadzieję że to zrobisz..
Mrs.Horan