niedziela, 30 listopada 2014

Strong cz.50



Patrzę jak biegnie. Patrzę jak ode mnie ucieka i po raz pierwszy, czuję pustkę. Po raz pierwszy tego wieczoru, czuję chłód tej nocy. Po raz kolejny, czuję zawód, obrzydzenie. Nie do niej. Do samego siebie…
                                                                  ***
~~Diana~~
Przez kolejne kilka minut biegnę przed siebie, nie oglądając się za siebie. Nie chcę go widzieć. Nie chcę z nim rozmawiać. Jedyne co teraz czuję, to kujący ból w klatce piersiowej. Zatrzymuję się tuż przy wejściu do swojego mieszkania. Opieram dłonie na kolanach i staram się uspokoić choć trochę. Łzy wciąż spływają po moich policzkach, co chwilę znacząc na nic nowe ślady. Od ciągłego biegu jest mi gorąco, przy każdym wdechu zaczynam kaszleć i mam wrażenie, że moja głowa pulsuje, ale czuję się lepiej. Myślę, że bieg pozwolił mi trochę wytrzeźwieć. Uspokajam się, po czym wchodzę na klatkę schodową, a potem znajduję klucz do mieszkania i wchodzę do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Kiedy tylko ściągam płaszcz, od razu zauważam kilka rzeczy Nialla. Parę conversów, bluzę albo jego ulubiony kubek, stojący na blacie w kuchni. Zawsze powtarzałam mu, żeby wkładał go do zlewu, kiedy skończy pić kawę, a on zawsze upierał się, że zmywarka jest o wiele bardziej praktyczna. Oparłam się o filar w kuchni i zjechałam po nim na podłogę, zaczynając się śmiać. Chodź na ustach gościł gorzki uśmiech z oczu wciąż leciały łzy. Nie ma go. Już nigdy nie będzie. Odgarnęłam swoje włosy z twarzy i przeszłam na kolanach do salonu. Chce mi się spać. Jest już prawie rano, a ja muszę rano wstać do pracy. Ostatkami sił wyciągam swój telefon i ustawiam w nim budzić. Muszę wypocząć, wytrzeźwieć, a przede wszystkim zapomnieć o tym, co było. Bo to już nigdy nie wróci. Położyłam telefon na stoliku, po czym wtuliłam się w poduszkę, zasypiając prawie od razu.
~~Niall~~
Kiedy Diana znika z mojego pola widzenia, przeczesuję włosy dłonią i podchodzę do bramy, przechodząc na teren własnej posiadłości. Zataczam się do drzwi i wzdycham, kiedy, do cholery nie mogę znaleźć kluczy. Kiedy w końcu wyczuwam je w kieszeni kurtki, natychmiast je wyciągam i wchodzę do domu. Czuję się żałośnie. Mam ochotę ryczeć. Tak.. ryczeć. Wzdycham głęboko, po czym opieram się o ścianę, żeby jakoś ściągnąć buty, zrzucam kurtkę i zostawiam ją na podłodze. Podążam do salonu i zostawiam telefon na kanapie, od razu podchodząc do schodów. Wejście na piętro w tej chwili, równa się ze wspinaczką na najwyższy szczyt, jednak gratuluje sobie, kiedy znajduję się w sypialni. Odpinam spodnie i staram się przeciągnąć nogawki przez stopy, jednak kiedy o mało nie ląduję na podłodze, rezygnuję i po prostu siadam na łóżku. Zrzucam zbędny materiał, po czym przykrywam się kocem i zasypiam.
~~Diana~~
Siedzę w łazience, kiedy dzwoni mój budzik. Wyłączam go i wstaję z podłogi, uprzednio spłukując wszystko. Przez cały czas spałam, może godzinę. Resztę spędziłam w łazience, na podłodze z głową w…
Dobra nie ważne.
Kiedy podchodzę do lusterka, jestem przerażona swoim wyglądem. Makijaż rozmazany od wczoraj, podkrążone oczy, rozczochrane włosy, blada cera i z pewnością śmierdzący oddech. Wzdycham, po czym szybko zmywam z siebie cały makijaż i myję zęby, zanim wchodzę do wanny. Muszę jak najszybciej stanąć na nogi i musi mi w tym pomóc ciepła kąpiel. Rozkładam się wygodnie i wzdycham, mając nadzieję, że to już koniec wymiotowania na dzisiaj. Przysięgam, że jeśli zrobię to jeszcze raz, pozbędę się wszystkiego co mam w żołądku. Jestem ciekawa jak ma się Niall. Pewnie teraz śpi zalany w trupa, całkowicie ubrany, z lekko rozchylonymi ustami. Pozbywam się jego obrazu, kiedy przypominam sobie o wczorajszym wieczorze. Niall jest ostatnią osobą, o jakiej powinnam teraz myśleć. Niall to przeszłość. Wróciliśmy do teraźniejszości, gdzie jest on dla mnie tylko szefem.
Ta.. chciałabym.
Wzdycham, po czym spoglądam na zegarek. Myślę, że już najwyższy czas wyjść z wanny i doprowadzić się do porządku, aby normalnie wyglądać w pracy. Wychodzę i od razu owijam się ręcznikiem, po czym suszę włosy i nakładam większą warstwę makijażu niż zwykle, żeby zakryć mój prawdziwy wygląd. Podkrążone oczy, to nie zbyt dobry pomysł. Przechodzę do sypialni, po czym znajduję czarne rurki, ciemną bluzkę i marynarkę. Nie mam ochoty się stroić. Tym bardziej, że czuję się dzisiaj okropnie. I nie mam na myśli tylko kaca. Wcale się nie zdziwię, jeśli wczoraj się przeziębiłam. Kiedy jestem już w pełni ubrana, wracam do kuchni i postanawiam zjeść chociaż płatki z mlekiem. Mam nadzieję, że na nogi postawi mnie mocna kawa, więc robię sobie taką, jaką pił… Niall. wzdrygam się na jej nieprzyjemny smak, ale popijam ją powoli, po czym wychodzę z domu o 9:30. Upewniając się uprzednio, że zabrałam klucze Nialla. Muszę mu je dzisiaj zwrócić.
~~Niall~~
Zimny prysznic i kawa decydowanie pomogły mi stanąć na nogi, po wczorajszej imprezie. Chodź wciąż mógłbym wypić morze wody mineralnej i zwymiotować kolejne 20 razy, czuję się nieco lepiej. Wyglądam dzisiaj jak cień człowieka. Nie mam zamiaru.. znaczy nie miałem zamiaru jechać do firmy, ale wiem, że będzie tam Diana. Wiem, że musimy sobie wszystko wyjaśnić. Wszystko musi wrócić do normy. Ona musi wrócić do mnie. Zakładam kurtkę, po czym spoglądam w lustro i poprawiam włosy, zanim wychodzę z domu. Wsiadam w samochód i ruszam w stronę najbliższej kwiaciarni. Jestem pewny, że jeśli zatrzymałaby mnie policja, wciąż w moim oddechu, wykryto by alkohol. Ale mam to gdzieś. Jedyne co mnie teraz obchodzi, to wypowiedziane wczoraj przez Dianę słowa. Zatrzymuję się przy krawężniku, po czym podbiegam do kwiaciarni z pięknymi czerwonymi różami.
-Dzień dobry młodzieńcze- uśmiecha się do mnie starsza kobieta
-Dzień dobry. Poproszę 10- mówię i kiwam głowa w stronę kwiatów
-Oczywiście. Widzę, że komuś bardzo zależy na względach dziewczyny.- uśmiecha się, szykując bukiet. Pomijam to co mówi i cierpliwie czekam. Naprawdę nie mam ochoty na pogaduszki.  
-Ile płacę? –pytam, zabierając bukiet,  kładę banknot i dziękuję, po czym wychodzę i wsiadam do samochodu, od razu jadąc do firmy.
~~Diana~~
Tak jak myślałam. Nikt w pracy nie spodziewał się mnie dzisiaj. Kiedy wychodzę z windy, ani Harrego, ani Nialla tutaj nie ma. I wątpię, żeby w ogóle się dzisiaj pojawili. Ściągam płaszcz i od razu wędruję do pokoju Nialla. Podchodzę do jego biurka i kładę klucze na środku blatu. Rozglądam się po pomieszczeniu i wracam do recepcji. Siadam za swoim biurkiem i wyciągam papiery. Tak naprawdę nie mam wiele do roboty. Ale zabiorę się za kolejne dokumenty. Robię sobie kolejną mocną kawę, po czym zaczynam pracować. Zapominam o wszystkim, zajmując się pracą. Jestem zdziwiona, kiedy drzwi windy się rozsuwają, a dźwięk oznaczający jej przyjazd zagłusza ciszę. Spoglądam w jej stronę i od razu zauważam Nialla. Nie spuszczam z niego wzroku, dopóki nie znajduje się tuż przy blacie.
-Dzień dobry- mówię, po czym odchrząkuję i spuszczam głowę, przenosząc wzrok na papiery
-Mam coś dla ciebie- mówi i kładzie kwiaty na dokumenty, przede mną
-Oh…- spoglądam na niego, a on lekko się uśmiecha
-Przyda się coś żywego w recepcji- mówię, po czym zabieram bukiet, a on natychmiast poważnieje. Wstaję i staję na palcach, żeby ściągnąć wazon ze szczytu regału. Odsuwam się, kiedy Niall ściąga go bez problemu i podaje mi
-Nie. To jest dla ciebie. Za wczoraj, na przeprosiny- wyjaśnia, a ja nalewam wodę do naczynia i wkładam do niego bukiet, odstawiając go na blat
-Jasne- mówię, po czym zajmuję miejsce na fotelu
-Diana, przestań- mówi poirytowany, a we mnie rośnie gniew
-Mam dużo pracy.-
-Masz dzisiaj wolne. Jesteś zmęczona- zauważa
-Nic się nie dzieje. –mówię, po czym dodaję unosząc brwi- Szefie
-Diana do cholery!- syczy, po czym rozgląda się, czy nikt nas nie słyszy. Oh… Horan wszyscy tutaj wiedzą, co między nami było. Nie wszystko dało się ukryć
-Chyba wczoraj wyraziłam się jasno. Teraz daj mi święty spokój, pozwól pracować i zapomnieć o wszystkim!- krzyczę, po czym odwracam się od niego

-Posłuchaj, wiem że nie tego się wczoraj spodziewałaś, ok.? Wiem do jasnej cholery! Ja też nie. Samo wyszło! Jeśli myślisz, że tak po prostu mnie zbędziesz, to się mylisz Diana. Nie odpuszczę!- krzyczy, po czym słyszę jego kroki i trzaśnięcie drzwi do jego gabinetu. Zamykam oczy i staram się uspokoić. Sama siebie nie rozumiem… dlaczego w to wszystko się wpakowałam. Po jaką cholerę, był mi potrzebny romans z szefem. Dlaczego to mnie, upatrzył na swoją ofiarę?
-Diana- słyszę ponownie jego głos i kolejne trzaśniecie drzwiami.
-Co to jest?- pyta, kładąc przedmiot na biurku przede mną
-Klucze. Nie widzisz?- drwię, po czym odsuwam je w jego stronę i  wstaję
-Stój.- chwycił mnie za nadgarstek, po czym schował klucz w mojej dłoni
-Nie chcę go.- mówi
-Ja też nie… więc.. możesz go wyrzucić. Cokolwiek- wzdycham, spoglądając na niego
-Weź to.-przysuwa się i kładzie dłoń na moim policzku, opierając czoło o moje
-Byłeś na tyle pijany, że nie pamiętasz co powiedziałam? – szepczę
-Nie. Byłem na tyle głupi, że nie powiedziałem tego co powinienem- wzdycha i spogląda mi w oczy
-Więc dlaczego nie dasz mi spokoju? Ja już nie chcę. Nie chcę tego z tobą. –mówię, czując jeszcze większy ból…
-Dlaczego?- pyta, łamiącym się głosem.
-Jesteś TYLKO moim szefem. Nie możesz być nikim więcej- szepczę, nie mogąc zdobyć się na normalny głos. Dotykam jego policzka, po czym odsuwam się, uprzednio wkładając kluczyk do jego spodni.
-Pozwól mi pracować Niall- proszę, a on wzdycha, odsuwając się jeszcze dalej, odwraca się i prawie wbiega do swojego gabinetu. Znowu to robię. Nie mogę poradzić nic na to, że łzy są silniejsze od wszystkiego. Spływają po moich policzkach, a ja nie mogę ich powstrzymać.
~~Ashley~~
-Harry- mówię, nawet nie otwierając oczu
-Hmm..- czuję ruch tuż obok, więc uchylam oczy. Harry leży na brzuchu, twarzą do mnie i wciąż ucina sobie drzemkę
-Pić mi się chce- wzdycham, a on prycha
-Idź- proszę
-Nie ma mowy. Chcę spać i pić wodę. Nic więcej skarbie.-wzdycha, kładąc dłoń na moim brzuchu
-No i COŚ jeszcze chcę robić- chichocze, po czym uchyla oczy i puszcza mi oczko
-Nie ma nawet mowy.- wzdycham, po czym kładę głowę, na jego ramieniu
-Wczoraj chciałaś mnie przelecieć- śmieje się
-Słucham?- pytam, spoglądając na niego, co powoduje, że niemal stykamy się nosami
-Proponowałaś seks. Rozbierałaś mnie. No… aż w końcu obraziłaś się, kiedy odmówiłem- wyjaśnia, a ja się rumienię
-Nie
-Tak-mówi i zaczynamy się śmiać
-Aww… wczoraj było naprawdę fajnie- przypominam sobie, a on się uśmiecha
-Ale naprawdę chcę pić. I muszę wziąć tabletkę- szepcze
-Ja też- mówi cicho
-Czemu szepczemy? –pytam, a on wzdycha
-Przynieś coś do picia- proszę ponownie
-Ash… Nie ma nawet mowy- mówi poważnie, ale wiem, że chce się uśmiechnąć
-Jak myślisz..- zaczynam i przewracam się ponownie w jego stronę, aby ułożyć się wygodniej
-Co będzie z Niallem i Dianą?- pytam, przypominając sobie wczorajszy wieczór
-Nie mam pojęcia. – wzrusza ramionami
-Zerwie z nim- informuje go
-Skąd wiesz?- unosi brwi
-Ja też bym tak zrobiła. Nie powiedział prawdy wszystkim. Wiesz jak się czuła? Wiesz jak się czuła, kiedy ją olewał? To musiało być straszne uczucie.- jestem naprawdę przejęta tym wszystkim. Strasznie szkoda mi Diany. Ich związek wydawał się być w porządku, do momentu aż Niall nie stchórzył
-Może da mu szansę- Harry podpiera głowę na ręce i spogląda na mnie
-Zranił ją. Widziałam to.- mówię, a Harry milczy.
-Skończyłabyś ze mną, jeśli postąpiłbym tak, jak on?- pyta nagle
-Tak. Harry z pewnością. Skoro on boi się przyznać, że jest w związku, to tak jakby się jej wstydził. Nie sądzisz? –pytam, a on niemrawo przytakuje
- W ogóle nie wiemy czy nie ma czegoś jeszcze. Może Niall popełnił inne błędy. A kiedy wszystko się skumulowało, Diana pękła.- przypuszczam
-Później zadzwonię do Nialla. Może przyjedzie do nas- chłopak wzdycha, po czym kładzie się na plecach
-Przebrałeś mnie? Nie byłeś aż taki pijany, prawda?- pytam, unosząc brwi
-Nie tak bardzo jak ty. Masz słabą głowę- śmieje się, a ja przewracam oczami.
-Nie piłam 3 lata Harry. Odkąd zaszłam w ciążę.- przypominam mu
-O matko. Lisa. Muszę do niej zadzwonić- siadam, ale Harry mnie przytrzymuje, siadając za mną.
-Zadzwonisz. Ale później skarbie.- całuje mnie w obojczyk i kładzie głowę na moim ramieniu
-Ciekawe co u nich- zastanawiam się
-Wstajemy- w końcu Harry podnosi się z łóżka. Ma na sobie tylko bokserki, a ja uśmiecham się, mogąc zobaczyć go bez koszulki
-Idziesz?- staje przed łóżkiem i opiera się tyłem kolan o materac
-Jak to?- pytam
-Wskakuj- ponagla, więc natychmiast podnoszę się z materaca i podchodzę do brzegu łóżka. Zawijam ręce wokół jego szyi, a chłopak chwyta moje nogi i zaplata sobie wokół pasa, po czym wychodzi z sypialni
-Nie masz pojęcia jak cię kocham- uśmiecham się, mówiąc do jego ucha
-Tylko dlatego, że znoszę cię do kuchni?- pyta z uśmiechem
-Nie.- zaprzeczam i całuję go w policzek. Chłopak schodzi po schodach i zmierza w stronę kuchni, po czym sadza mnie na blacie
-Jesteś idealnym chłopakiem- chwalę go, a on kręci głową i przysuwa mnie do krawędzi, stając pomiędzy moimi nogami.
-Jesteś idealną dziewczyną- uśmiecha się i całuje mnie w usta. Bardzo namiętnie, ale za razem delikatnie. Przygryza moją wargę i lekko za nią ciągnie, nie pozwalając mi wpleść palców w jego włosy, bo natychmiast się odsuwa. Uśmiecha się szeroko i podchodzi do lodówki, wyciągając dwie wody i aspiryny z górnej półki.
-Proszę.. i proszę- podaje mi obydwie rzeczy, po czym zażywamy tabletki i wypijamy prawie całą butelkę wody
-Aspiryna nie wiele mi da- odzywa się, kiedy wyrzuca pustą butelkę do kosza.
-Kawa?- pytam
-Tak. Zdecydowanie. Mocna. Czarna. Wszystko czego teraz potrzebuje- uśmiecha się, pokazując swoje urocze dołeczki, po czym wsypuje naprawdę dużo proszku i wstawia wodę, aby się ugotowała
-Ty co chcesz?- pyta
-Mamy cytrynę?- mrużę oczy, a on sprawdza to, po czym kiwa głową
-Herbata z cytryną- mówię
-Słabe- uśmiecha się
-Wiem- wzdycham
-O matko. Już 12:30?- pytam spoglądając na zegarek. Harry zalewa kawę i herbatę, po czym podaje mi kubek
-Jesteś głodna?- pyta, na co przytakuję
-Myślę, że może być jajecznica.- wzdycham, więc Harry wyciąga jajka i zaczyna wszystko przygotowywać
-Jakiś ty dziś uczynny- śmieję się, a on od razu się odsuwa
-Przepraszam. Zrobisz nam jajecznice?- pyta z uśmiechem
-Niee. No Harry..  to było słodkie. Ty robiący coś do jedzenia- śmieję się
-Ha.Ha.Ha.- mówi, po czym wraca do przygotowania. Już po chwili, rozkłada wszystko na talerze i podaje mi jeden. W zamian za to, że zrobił to wszystko, karmimy się nawzajem i naprawdę cieszę się z dzisiejszego poranka. Jest cudownie, a Harry dawno nie miał, aż tak dobrego humoru
-Było pyszne, dziękuję.- uśmiecham się i całuję go w policzek, zeskakując w końcu z blatu. Zabieram talerze i kubki, po czym wkładam je do zmywarki
-Wezmę prysznic- informuję go
-Co ty na wspólną kąpiel?- pyta, popijając kolejną butelkę wody
-Wspólną?- unoszę brwi, ale zbyt bardzo mnie korci, żeby odmówić
-Tak. Jeśli mnie tam zaniesiesz, tak jak mnie tu przyniosłeś.- unoszę brwi, a on wywraca oczami, ale odstawia butelkę i podchodzi do mnie, odwracając się plecami
-Wiedziałam, że na to przystaniesz- śmieję się, a on kręci głową. Trzymam się go, kiedy wchodzimy po schodach. Harry wchodzi do sypialni, po czym pozwala mi znaleźć czyste ubrania dla siebie i niego, a on idzie napuścić wody do wanny.
-Panie pierwsze- uśmiecha się zakładając ręce na klatkę piersiową
-Chyba żartujesz- prycham, a on podchodzi bliżej, po czym pociąga za moją k
oszulkę i przeciąga ją przez moją głowę. Sprawę ułatwia to, że on jest tylko w bokserkach. Więc kiedy wychodzę ze swojej bielizny, obserwuje mnie do momentu, aż nie zanurzam się w ciepłej wodzie z pianą.
-Wchodzisz? Woda jest serio, super- uśmiecham się, a on natychmiast się rozbiera i dołącza do mnie, siadając za mną. Opieram się o jego tors, kiedy on delikatnie gładzi moje ramię, udo, aż w końcu przenosi się na brzuch..
-Harry.. -zaczynam
-Cii..- ucisza mnie i zjeżdża dłonią jeszcze niżej, dotykając moich miejsc intymnych. Poprawiam się na swoim miejscu, a on oplata moją talię drugą ręką.
-Po prostu się odpręż- szepcze mi do ucha, po czym zaczyna całować moją szyję. Harry wciąż porusza dłonią, a ja wzdycham, z tego dobrego uczucia, budującego się we mnie.
-Kocham cię- szepcze do mojego ucha, po czym wraca do pocałunków na szyi i ramieniu. Naprawdę chcę się odwrócić, ale nie chcę tego przerywać. Wzdycham, kiedy wkłada we mnie swoje palce. Odruchowo zaciskam nogi, jednak on od razu powstrzymuje ten ruch. Czuję budujące się we mnie napięcie i naprawdę nie potrzebuję dużo czasu.
-Jesteś blisko?- pyta po chwili, ochrypłym głosem, na co kiwam głową, nie będąc zdolna do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa.
-H..Harry- szepczę, a on może usłyszeć to jeszcze kilka razy, zanim dochodzę powtarzając jego imię. Ostatni raz składa pocałunek na moim policzku, po czym pozwala mi się uspokoić, delikatnie gładząc moje włosy.
-Harry?- odzywam się, po długiej ciszy
-Hm?- odsuwam się od niego i odwracam na ile to tylko możliwe, po czym całuję go. Długo i z pasją. Kiedy wplatam dłoń w jego włosy, oboje słyszymy dzwonek telefonu
-Twój- uśmiecham się
-Ta. Później oddzwonię- wkłada moje włosy za ucho i kolejne 20 minut, poświęcamy na całowanie się i wspólne „mycie” naszych ciał. Przez ten czas, jego telefon dzwonił kolejne trzy razy
-Może to Niall?- pytam, a on wzrusza ramionami, po czym w końcu decyduje się wyjść. Zawiązuje ręcznik na swoich biodrach i podchodzi do mnie
-Wychodź piękna- rozkłada duży biały ręcznik i natychmiast owija nim moje ciało, wyciągając z wanny.
-Dziękuję- uśmiecham się, a on puszcza mi oczko
-Cała przyjemność po mojej stronie. Sprawdzę kto to- zabiera drugi ręcznik i wyciera nim włosy, po czym wychodzi z łazienki. Korzystam z chwili dla siebie, myję zęby i suszę włosy, po czym wracam do sypialni  
-Kto to?- pytam
-Niall. Zaraz do niego odzwonię- rzuca telefon na łóżko, po czym wchodzi do łazienki. Zakładam czystą bieliznę, parę dresów i wybieram czystą koszulkę Harrego. Nie wybieramy się nigdzie, więc spokojnie mogę tak dzisiaj zostać.
-Zadzwonię do cioci- informuję Harrego, kiedy wraca w bokserkach do sypialni i chwyta swój telefon
-W porządku. A ja dowiem się, co jest takie ważne.- mówi i przykłada telefon do ucha.
-Harry- szepczę, a on na mnie spogląda
-Gdzie mój telefon?- pytam
-W moich spodniach- wskazuje na ubranie leżące na podłodze i zaczyna rozmowę. Nie wiem jakim cudem znalazł się tam mój telefon, ale postanawiam się tym nie martwić i od razu wybieram numer ciotki. Uśmiecham się, kiedy odbiera po 2 sygnałach. Rozmawiamy chwilkę i podaje mi Lisę
-Mamusia!- słyszę jej słodki głosik
-Cześć córciu. Nie masz pojęcia jak mama za tobą tęskni- mówię jej, a ona chichocze
-Ja za wami też. A jest tatuś?- pyta
-Tak skarbie. Ale teraz rozmawia z kimś przez telefon- wyjaśniam jej
-Wujek powiedział że, że zabierze mnie dzisiaj na huśtawki. A jak wrócimy, to zrobi mi własną w ogródku-mówi podekscytowana
-Naprawdę?- udaję zdziwioną i wdycham głośno powietrze
-Oh ten wujek, jest kochany, co?- pytam, a ona przytakuje
-Mamusiu, a kiedy przyjedziesz?- pyta
-Będę po ciebie za 3 dni słońce- uśmiecham się
-To zdążę się jeszcze pohuśtać na nowej huśtawce?- pyta
-Oczywiście, tylko musisz pomóc wujkowi, żeby sobie poradził- uśmiecham się, po czym rozmawiamy jeszcze chwilkę i kończymy, a ja obiecuję, że zadzwonię jutro rano.
-I co tam?- pyta Harry, stając za mną na korytarzu
-Super. Wujek zrobi jej huśtawkę. Mała jest w siódmym niebie- śmieję się
-Niall mówił, że przyjedzie. Chce pogadać z nami- wyjaśnia
-Z nami?- unoszę brwi, a Harry mnie przytula
-Miałaś rację. Diana go zostawiła- informuje mnie, a mi jest naprawdę przykro.
-Szkoda, że miałam rację- wzdycham, a on całuje mnie w czoło
-A ty?- pyta
-Co ja?- marszczę brwi
-Jesteś w siódmym niebie?- spogląda na mnie, a ja chcę się zaśmiać, jednak kiedy widzę jego poważną twarz, wiem że nie żartuje
-Tak- uśmiecham się
-Jestem, zdecydowanie- zapewniam go, a on zaczyna się uśmiechać.
 Na przyjazd Nialla, nie musimy czekać długo. Przyjeżdża, kiedy Harry ogląda jakieś wiadomości w telewizji. Wzdycham, wstając z kanapy, po czym idę otworzyć mu drzwi
-Cześć- wpuszczam go do środka i przechodzimy dalej. Naprawdę… jestem na niego zła. Jak mógł zachować się jak idiota.
-Cześć stary- Harry uśmiecha się i wstaje, żeby uścisnąć przyjaciela
-Widzę, że kiepsko po wczorajszym- uśmiecha się, a Niall wzdycha
-Ta. Chciałem o tym pogadać- mówi zrezygnowany i siada na fotelu, więc Harry siada na kanapie, a ja jak najdalej od nich. W samym rogu
-Diana nie chce mnie znać. Znaczy.. prywatnie. – zaczyna, a ja unoszę brwi
-Skąd wiesz? Gadałeś z nią dzisiaj?- pyta Harry
-Ta. Poszła do pracy- informuje nas, a chłopak unosi brwi
-Do pracy. WOW…- wciąż milczę. Nie mam ochoty się w to wplątywać
-Mówi, że to koniec, że niczego więcej nie chce- wyjaśnia, a Harry drapie się po głowie
-Styles nie wiem, co mam kurwa robić.- mówi w końcu i opiera się o poduszki
-Ash. Może ty. Może mogłabyś ją przekonać? Porozmawiać..- blondyn zaczyna, a ja nie wierzę, że to proponuje. Otwieram usta i spoglądam na Harrego, ale on patrzy niemal z taką samą nadzieją jak Niall
-Powiem tak…- zaczynam i siadam nieco wygodniej.
-Niall… naprawdę cię lubię, ok.? Jesteś jednym z pierwszych osób, jakie zaczęły mnie tutaj tolerować. Chciałabym ci pomóc, uwierz mi. Ale…- przerwałam
-Czy ty na serio jesteś aż taki głupi!- krzyknęłam, a oni byli w szoku. Wstałam i zaczęłam chodzić po salonie
-Do cholery jesteście, przepraszam… byliście razem Niall. Kochała cię, było to widać. Wydawało się być dobrze, dopóki nie zacząłeś kłamać. Dlaczego nie powiedziałeś, że jest twoją dziewczyną, dlaczego? Wytłumacz mi to, bo nie rozumiem.- proszę, a on tylko spuszcza głowę
-Powiedziała mi co czuje. Wczoraj rano. Zanim zaprosiłaś ją na zakupy- mówi cicho, a Harry spogląda na niego
-Serio?- pyta, a ten kiwa głową
-Jesteś głupi. Jesteś takim palantem… ugh..- wyzywam go, po czym podchodzę i przytulam go. Jest mu ciężko. Wiem to. Puszczam go, a on lekko się uśmiecha
-Niall nie pomogę ci. To jest jej decyzja. Na litość boską, ona nawet nie wie czym się zajmujecie poza firmą, prawda?- pytam, a on przytakuje
-Kochasz ją?- pytam, ale milczy
-Właśnie to zrobiłeś, kiedy ci to powiedziała prawda? Zignorowałeś.- odpowiadam sama sobie
-Chyba muszę zapalić- blondyn nagle się odzywa, a Harry kiwa głową i wychodzi razem z nim na taras.
~~Harry~~
Kiedy wychodzimy na taras, Niall od razu wyciąga papierosa i podaje mi jednego, po czym odpala.
-Sorry za nią… wiesz… kobieca solidarność- mówię, stając obok niego i opierając się o balustradę. Jest naprawdę zimno.
-W porządku. Nie pomoże mi. Na co, szczerze mówiąc liczyłem, ale ma rację. Jestem kompletnym palantem.- wzdycha i kolejny raz zaciąga się papierosem
-Myślisz, że możesz to odkręcić?- pytam
-Nie wiem. Nie wiem czy powinienem. Może.. powinienem odpuścić? Wiesz… może dobrze skończyć to teraz.. Dopóki nie wie o zabójstwach. Jeśli się dowie i tak odejdzie, a wtedy mogę być bardziej zaangażowany niż jestem teraz. Ten „związek” i tak był skazany na porażkę Harry.- mówi, a ja spokojnie go słucham
-Jesteś tego pewny? Oboje wiemy, że wpadłeś. Kochasz ją.- stwierdzam, a on wzdycha, zdeptując niedopałek
-Gdybyś nie pojechał po Ash, dalej byłbyś sam. Pomijając dziewczynę, na jedną noc- przypomina mi
-Tak. Ale teraz nie oddałbym tego za nic innego. Kiedy w zupełności się angażujesz, masz gdzieś inne kobiety- wzruszam ramionami, a on prycha
-Zobacz gdzie zaszliśmy Harry. Kiedyś głównym tematem naszych rozmów były zlecenia, imprezy, laski i „jak wyleczyć kaca?” a teraz? Próbujesz mi dać rady, w sprawie związku- śmieje się, chodź widzę ,że nie ma na to ochoty
-W którym już nie jesteś. I do ciebie należy decyzja czy tak zostanie, czy nie..   –klepię go po plecach, a on zaczyna się śmiać.
-Dobra.. starczy tych smętnych pogaduszek. Jak tam z Ash? Co po wczorajszym?- pyta, zmieniając temat
-Dobrze. Uwierz mi, że lepiej być nie może- uśmiecham się, po czym wracamy do środka.
-Kiedy wraca Lisa?- pyta, siedzącą na kanapie Ashley
-Jadę po nią za 3 dni.- wyjaśnia
-No w końcu. Stęskniłem się za tą małą rozrabiaką.- uśmiecha się, stając obok
-Dobra. Będę już leciał. Widzimy się wieczorem Harry.- blondyn uścisnął mi dłoń, więc odprowadziłem go do wyjścia i czekałem aż wsiądzie do samochodu.
-Nie musiałaś tak na niego naskakiwać- mówię, kiedy wracam do salonu.
-Wiem. Nie chciałam. Ale do cholery… Dlaczego on się tego boi?- pyta, wzdychając
-Mi też nie było łatwo podjąć decyzję, kiedy pojechałem po ciebie.- mówię i wychodzę do kuchni…



ok więc jest... cóż mam nadzieję że nie wyszło tak źle... naprawdę chciałam żeby część wyszła okej.. mam nadzieję że mi się udało... 
eh... dobra ale już jest i pozostawiam ocenę wam :) 
kochani jutro mam urodzinki dlatego idealnym prezentem dla mnie będzie właśnie komentarz pod tą częścią.. po prostu jeśli możesz to powiedz co myślisz o tej części... bardzo mi zależy ;) 
Mrs.Horan 

niedziela, 16 listopada 2014

Strong cz.48 i cz.49



                                         ~~PERSPEKTYWA NIALLA I DIANY~~
                                                           *2 dni wcześniej**
~~Niall~~
Dziś Harry i Ashley wracają od ciotki dziewczyny, więc jadę do nich, żeby zostawić u niego papiery związane z kolejną akcją. Kiedy wjeżdżam na jego posesję, od razu zauważam, że są już w domu. Pukam i czekam zanim chłopak mi otworzy. Witamy się, po czym przechodzę z nim do salonu.. ups… chyba w czymś przerwałem. Mam ochotę się śmiać, widząc co najwyraźniej robili, przed chwilką. Z drugiej strony wpadłem w świetnym momencie. Załapałem się na pizzę.
-Diana też idzie, prawda?- pyta Ashley… nosz kurwa!  
-Tak. Będzie- mówię
-To dobrze. Będę miała kogoś z kim będę mogła porozmawiać- wzdycha, a ja ponownie się uśmiecham. Bo… Diana myśli tak samo o tym, że będzie tam Ash.
-Ona cieszy się, że ty tam będziesz. Z tego co wiem, to ma dylemat co ubrać- prycham w rozbawieniu, co podziela również Harry
-Oh.. nawet nie wiecie jakie to trudne i stresujące, jeśli wcześniej się nie było na takim czymś- Ash broni siebie i Diany, a mnie chce się śmiać jeszcze bardziej. Chcę coś dodać, jednak przerywa mi mój telefon. Widząc, że to Diana od razu odbieram
-Hej. Będę u ciebie za 20 minut, o ile nie będzie korków- śmieje się
-Oh.. w porządku. Czekam- mówię szybko, po czym się rozłączam
-Będę już leciał.- wzdycham i wstaję z fotela. Dziękuję za pizzę, żegnam się z nimi po czym wychodzę. Wsiadam do samochodu i jadę w stronę domu. Muszę dotrzeć tam przed Dianą.
Kiedy wjeżdżam na posesję, oddycham z ulgą widząc, że jeszcze jej tam nie ma. Zamykam samochód i wchodzę do domu. Ściągam kurtkę i palę wszędzie światło. Nie powiem jej, że byłem u Harrego. Zapytałaby po co, a ja nie mogę jej powiedzieć o tym, że planujemy kolejną akcję.. ba… nie mogę jej powiedzieć czym się w ogóle zajmujemy. Nie zdążam zrobić nic więcej, bo słyszę dzwonek do drzwi, więc podążam tam, żeby otworzyć je dziewczynie
-Hej- wchodzi od razu i ściąga płaszcz
-Masz klucze, prawda?- pytam, unosząc brwi
-Tak.. ale zostawiłam je tutaj rano.- wyjaśnia, wchodząc do salonu
-Wiesz, że możesz ich używać, po to ci je dałem- upewniam się przyciągając ją do siebie
-Tak.. wiem. Po prostu jakoś mi głupio.- przyznaje
-Głupio? Serio? Nie powinno ci być głupio. –mówię chowając kosmyk jej ciemnych włosów za ucho
-Przepraszam.-
-Nie musisz. Nie jestem zły- uśmiecham się
-Jesteś głodna?- pytam
-Nie… jadłam wcześniej. Marzę tylko o prysznicu i łóżku- wzdycha. Widzę jak bardzo jest zmęczona. Wiele razy mówiłem jej, że zbyt wiele czasu poświęca firmie. Jednak ona, cały czas mówi, że to ja to robię.
-W takim razie idź. Zaraz przyjdę- zapewniam ją, a ona całuje mnie w policzek, po czym podąża na piętro. Czekam aż zniknie z mojego pola widzenia, po czym wychodzę na taras. Palę papierosa i wracam do środka, wbiegając po schodach do sypialni. Biorę ubrania na zmianę i korzystam z drugiej łazienki. Biorę prysznic i myję zęby, po czym wracam do pokoju. Uśmiecham się, widząc że Diana jest już w łóżku. Gaszę światło, po czym kładę się obok niej. Diana od razu kładzie głowę na moim ramieniu i zamyka oczy
-Dobranoc- mamrocze cicho. Jej głos jest senny.. zasypia
-Dobranoc skarbie- szepczę i całuję ją w czoło. Przyzwyczaiłem się już do niej. Jestem pewny, że gdyby jej tutaj nie było, nie zasnąłbym. Odkąd jesteśmy ze sobą praktycznie każdą noc spędzamy razem. U mnie lub u niej. Niepokoi mnie tylko to, że tak bardzo zaczynamy się w to angażować. Mam wrażenie, że Diana robi to bardziej niż ja. Ale wciąż… cholera. Uświadamiam sobie, że dzień bez niej, nie byłby już taki sam.. byłby nijaki, szary i bez wyrazu…
Odpycham od siebie ostatnią myśl, zanim zasypiam.

-Niall…- słyszę cichy szept, tuż przy moim uchu
-Panie Horan- słyszę drugi raz i zaczynam się uśmiechać
-Hm?- pytam, uchylając oczy
-Posuń się.. –słyszę, więc zaczynam się śmiać i przesuwam się praktycznie kładąc na nią
~~Diana~~
Niall nie zrobił tego, o co go poprosiłam .. wręcz przeciwnie. Teraz jego głowa leżała na moim ramieniu. Ręka ciążyła na moim brzuchu, a noga ciasno oplatała moje.
-Niall- śmieję się, na co on reaguje tak samo
- Wygodnie mi- mruczy, więc wywracam oczami. Leżę na krawędzi łóżka, on leży na mnie, więc nie ma mowy o wygodzie
-A mi nie- mówię i wplatam palce w jego włosy, na co cicho pomrukuje
-Dobra- wzdycha, po czym przesuwa się na swoją połowę
-Która godzina? –pyta, spoglądając na mnie
-9:30 Harry pewnie jest już w biurze- przypominam mu
-Wie, że przyjadę później. Dzisiaj nie ma zbyt wiele do roboty- wyjaśnia
-Muszę..- zaczynam
-…mnie pocałować- przerywa mi, po czym kładzie się na boku i podpiera głowę na ręce. Przysuwam się do niego, a on pochyla się i zaczyna mnie całować. Delikatnie i powoli. Nic nie mogę poradzić na to, że mój żołądek przewraca się do góry nogami, a na mojej skórze pojawia się gęsia skórka. Przerywa pocałunek, kiedy kładę dłoń na jego klatce piersiowej. Spogląda w moje oczy, a ja po raz pierwszy, wypowiadam dwa najważniejsze słowa
-Kocham cię- szepczę, a on blednie, jego oczy stają się większe, a on nie wie co powiedzieć… nie tego się spodziewałam. Ignoruję ukłucie, gdzieś w mojej piersi, a on po prostu zbliża się i krótko mnie całuje, po czym kładzie się na plecy
-Coś się stało?- pytam, po długiej i niezręcznej ciszy
-Nie.. Jest w porządku. Masz dzisiaj wolne.. jakieś plany na dziś?- zmienia temat
-Muszę zrobić małe zakupy-wyjaśniam
-Jak się domyślam, na wieczór- stwierdza
-Tak- przyznaję, a on zaczyna się śmiać
-Wiesz, że nie musisz się specjalnie stroić?
-Wiem. Ale chcę wyglądać dobrze- stwierdzam, a on na mnie spogląda
-Wyglądasz dobrze. Teraz też- uśmiecha się, a ja całuję go w policzek
-Jestem głodny- mruczy
-Ja też- wzdycham
-Zrób tosty- prosi
-Co? Nie ma mowy. Ty robisz śniadanie- prycham i słyszę dzwoniący telefon. Chcę go sięgnąć, jednak Niall mnie uprzedza i chowa, nie pozwalając mi odebrać
-Niall! Ktoś dzwoni- upominam go i próbuję wyjąć telefon, który schował pod poduszkę
-Wiem. Zrobisz tosty?- pyta
-Jesteś niemożliwy. Oddaj mi telefon- proszę
-Tosty
-Telefon-pochylam się nad nim i udaje mi się dostać pod jego poduszkę, jednak telefon przestaje już dzwonić, a ja nie mogę go znaleźć
-Ok. ok. zrobię gofry. Zadowolony?- pytam, a on kiwa głową i wyciąga go, podając mi.
-To idę pod prysznic- uśmiecha się jak dziecko, całuje mnie w policzek i wstaje. Zanim znika za drzwiami pokazuję mu język i sprawdzam połączenie. Kiedy widzę, że dzwoniła Ashley wybieram jej numer, a ona praktyczne od razu odbiera. Przepraszam ją, że nie odebrałam i umawiamy się na zakupy w galerii, po czym wstaję i schodzę do kuchni. Wyjmuje z szafek wszystko, co jest mi potrzebne i robię kilka gofrów. Kiedy kończę kroić kilka owoców, do kuchni wchodzi ubrany już Niall
-Wow… co tak pachnie. Robisz śniadanie.. jak miło- podchodzi i obejmuje mnie w pasie, całując w szyję
-Proszę bardzo. Gofry z owocami i bitą śmietaną- odwracam się do niego, po czym wydostaję się z uścisku i ustawiam talerze na stół
-Jesteś zła?- pyta
-Nie… nie jestem. Po prostu jestem głodna- uśmiecham się lekko i siadam zanim on zdąży do mnie podejść. Nie jestem zła… jest mi przykro. Jesteśmy razem już jakiś czas i myślałam, że oboje czekamy, aż któreś z nas w końcu to powie… chciałam, żeby on pierwszy powiedział co czuje. Jednak wymsknęło mi się to jako pierwszej… jednak on tego nie czuje… teraz jestem już pewna.
Resztę śniadania spędzamy w ciszy. Szybko zjadam jednego gofra, podczas gdy Niall szykuje sobie kolejnego. Sprzątam po sobie i chcę wyjść, jednak on mnie zatrzymuje.
-Co się stało?- pyta, przyciągając mnie za nadgarstek do siebie
-Nic
-Widzę. Trzymasz mnie na dystans.. co się dzieje?- pyta, zmuszając mnie do tego, żeby na niego spojrzeć
-Niall przestań. Nic takiego się nie dzieje. Muszę iść wziąć prysznic. Podwieziesz mnie do galerii?- pytam, modląc się, żeby ustąpił
-Jasne. Będę czekać- całuję go, żeby rozwiać jego wątpliwości, po czym wychodzę z uścisku i podążam do łazienki. Biorę prysznic, po czym myję zęby i szybko się ubieram. Nie chcę, żeby Niall musiał długo czekać, więc kiedy tylko jestem gotowa, schodzę na parter. Chłopak jest już gotowy, właśnie chodzi po salonie zbierając dokumenty dotyczące firmy
-Gotowa?- pyta, zakładając kurtkę
-Tak. Możemy jechać- uśmiecham się i razem wychodzimy z jego domu. Niall otwiera przede mną drzwi do samochodu, więc zajmuję miejsce pasażera i czekam, aż chłopak obejdzie samochód. Kiedy to robi, zajmuje miejsce obok mnie i wyjeżdża na ulicę.
-Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli najpierw zajedziemy do firmy? Muszę zostawić coś Harremu?- spogląda na mnie
-Jasne. –uśmiecham się i spoglądam przez okno.
-Muszę nauczyć cię prowadzić. Będziesz mogła jeździć sama- mówi z uśmiechem
-Oh…. Jeśli nie możesz jechać, albo nie chcesz nie ma sprawy. Wezwę taksówkę i zabierze mnie z firmy-
-Nie.. nie o to mi chodziło- mówi lekko poirytowany
-Jak chcesz- wzdycham, a on już się nie odzywa. Kiedy podjeżdżamy pod firmę informuje mnie, że wróci za 5 minut, po czym wysiada i widzę jak wbiega po schodach, by po chwili zniknąć za drzwiami. Opieram głowę o szybę i spokojnie czekam na jego powrót. Muszę się wziąć w garść. Jeśli tego nie zrobię Ashley zacznie coś zauważać, a Niall znowu zacznie pytać.
-Idiotka- szepcze sama do siebie i nawet nie zauważam, kiedy Niall otwiera drzwi od strony kierowcy. Ponownie odpala silnik i zawozi mnie pod galerię. Przy wejściu zauważam już Ashley
-Chyba się nie spóźniliśmy, co?- pyta Niall
-Nie. Jest w porządku. Do zobaczenia później.- całuję go w policzek i szybko się odsuwam
-Przyjedziesz do firmy? Wrócimy do mnie razem?- pyta. Nie.
-Jasne.- uśmiecham się i wychodzę od razu podążając w stronę Ashley.
~~Niall~~
Kiedy odjeżdżam macham szybko Ash i zawracam by wrócić do firmy. Diana zachowuje się dziwnie. Jest tak, od momentu, w którym.. w którym wyznała mi co czuje. Zaskoczyła mnie tym. Kompletnie się tego nie spodziewałem. Wiedziałem, że to coś więcej, ale…
To nie tak, że jej nie kocham. Kocham. Ale na swój sposób. Nie wiem czy taki sam w jaki ona kocha mnie. Wiem, że nic nie jest tak jak powinno. Diana naprawdę dużo nie wie. Nie może kochać człowieka, o którym tak naprawdę mało wie. Ja znam ją, w każdym nawet najmniejszym calu.. wiem, kiedy się złości, kiedy o czymś myśli, kiedy coś ją śmieszy, kiedy jest smutna, znużona czy przygnębiona. Wiem co lubi i znam jej pasję, a ona nawet dobrze nie wie, co robię w życiu, a jeśli nie chcę jej stracić. Nie może się dowiedzieć.
~~Diana~~
Jestem kompletnie wykończona, kiedy kończymy zakupy. Zajęło nam to naprawdę mnóstwo czasu, a moje nogi zdecydowanie potrzebują odpoczynku. Wchodzimy do jednej z kawiarenek i zamawiamy kawę oraz coś do jedzenia. Spędziłam z nią naprawdę miło czas, udało mi się nawet zapomnieć o tym, co zdarzyło się rano. Przez cały czas, utrzymujemy luźną rozmowę, do momentu kiedy decydujemy, że to czas już wracać. Ashley odwozi mnie pod firmę, a sama wraca do domu. Wzdycham, po czym wchodzę do budynku. Na moje szczęście Eleny nie ma teraz w recepcji, więc jak najszybciej udaję się do windy. Kiedy drzwi ponownie się rozsuwają, od razu zmierzam w stronę gabinetu Nialla. Pukam i natychmiast słyszę odpowiedz, więc wchodzę
-To ty- uśmiecha się i wstaje
-Tak.. trochę nam zeszło- wzdycham i pokazuję mu torby, które trzymam w ręce
-Właśnie widzę- śmieje się
-Kiedy będziesz mógł wracać do domu?- pytam
-Zaraz. Tylko zaniosę to księgowej- bierze jedną z teczek i podchodzi bliżej
-Ja mogę to zrobić-
-Masz wolne- unosi brwi
-To nic. Daj- odstawiam zakupy na podłogę i wyciągam rękę w jego stronę, jednak zamiast dać mi dokumenty, chwyta moją dłoń i przyciąga do siebie.
-Nie- mówi i składa na moich ustach delikatny pocałunek.
-Usiądź. Zaraz wracam i możemy jechać- puszcza mnie i wychodzi. Wzdycham, po czym podchodzę do jego biurka. Siadam na fotelu i rozglądam się dookoła. W oczy rzuca mi się dokument. Zupełnie nie podobny do tych dotyczących firmy. Biorę go w dłoń, jednak w tym momencie drzwi się otwierają.
-Możemy..- zaczyna, jednak kiedy widzi, że trzymam coś w dłoni, natychmiast podchodzi bliżej
-Grzebiesz w moich rzeczach?- pyta spokojnie, ale widzę, że jest zły
-Nie.. to. Znaczy leżało tutaj i..-
-Nie ważne. Nic się nie stało. Nie rób tego więcej- zabiera mi kartkę i wkłada ją do biurka, po czym pociąga mnie za rękę
-Chodźmy stąd. Nie mamy dużo czasu.
~~Niall~~
Cholera! Mało brakowało, a Diana zaczęłaby czytać papiery związane z akcją. Dostaliśmy propozycję dzisiaj rano, więc przeczytałem ją i zostawiłem na biurku. Gdybym wrócił chwilkę później dziewczyna przeczytałaby całe zlecenie.
-Niall przepraszam. Więcej nie będę ruszać rzeczy na twoim biurku-powiedziała, kiedy tylko weszliśmy do mojego domu
-Nic się nie stało. Naprawdę.- dotykam dłonią jej policzka, po czym całuję ją w czoło
-Gdzie zanieść twoje zakupy?- pytam
-Do twojej sypialni. Zacznę się już szykować- odpowiada z uśmiechem, więc podążam na górę. Zanoszę je do pokoju i zostawiam ją samą. Decydując się na skorzystanie z drugiej łazienki.
~~Diana~~
Biorę szybką kąpiel, po czym suszę włosy i myję zęby. Czasu nie zostało zbyt wiele, więc szybko robię makijaż i pozostawiam włosy rozpuszczone. Kiedy wracam do sypialni, nie zastaję tam Nialla. Wyciągam nowo kupione ubrania i szybko się ubieram
-Wow….- słyszę, więc odwracam się przodem do chłopaka
-Wyglądasz… świetnie- mówi i od razu do mnie podchodzi. Jest już ubrany. Czarne rurki, białe buty i koszulka z jakimś motywem. To raczej on nie ma pojęcia jak dobrze wygląda. Kiedy tylko się zbliża, czuję zapach jego wody kolońskiej.
-Ile mamy jeszcze czasu?- pytam, kiedy mnie obejmuje
-Właściwie zaraz musimy jechać.- mówi, spoglądając na zegarek
-Wiesz, że wyglądasz seksownie?- pyta
-Niall… -śmieję się, a on składa krótki pocałunek na moich ustach, po czym podchodzi do szafki i chowa telefon do kieszeni. Kiwa głową i oboje schodzimy na dół. Niall uzupełnia swój strój czarną kurtką, a ja płaszczem.
-Czekaj- mówi cicho i staje za mną. Czuję lekkie szarpnięcie i Niall wraca przede mnie
-Metka kochanie- śmiejemy się i razem wychodzimy z domu, kierując się w miejsce walki.
~~Niall~~
Wydaje mi się, że po tych zakupach z Ashley, humor Diany zdecydowanie się poprawił. Mam taką nadzieję, nie chcę żeby się czymś zamartwiała. Kiedy dojeżdżamy na  miejsce, czekamy przed wejściem na Harrego i Ash. Oddycham z ulgą, kiedy Diana ich zauważa.
-Hej- dziewczyna im macha, a ja witam się z Harrym. Wchodzimy do środka, a dziewczyny wydają się być wszystkim zaciekawione, kiedy rozglądają się dookoła  
-Kiedy przyjedzie Zayn, Louis i Liam?- Ashley pyta, kiedy zmierzamy w stronę baru
-Zayn z Louisem powinni już tutaj być. Liama zobaczymy dopiero na ringu- wyjaśniam i siadamy na wysokim stołku przy barze. Ja z Harrym zamawiamy po piwie, a dziewczyny Martini z lodem i Mojito
-Myślę, że to będzie niezłe- śmieje się Harry, więc kiwam głową. Kiedy Harry rozmawia z Ashley, Diana pyta
-Kiedy zacznie się walka?-
-Za jakieś 20 minut- uśmiecham się do niej i kładę dłoń na jej kolanie. Dziewczyna popija drinka i mówi
-Pierwszy raz w życiu jestem w takim miejscu- wzdycha
-Spokojnie. Jakby co, jestem obok- zapewniam ją, na co się uśmiecha. Spoglądam za nią i zauważam Louisa oraz Zayna
-Ooo! Idą- wskazuję na nich, zwracając tym samym uwagę Harrego
-Cześć- witają się z nami i nadchodzi czas, żeby przedstawić im Dianę. Znają ją tylko z widzenia. Tylko wtedy, kiedy przychodzą do firmy.
-Louis, Zayn to jest Diana..moja przyjaciółka. Diana to Zayn i Louis- mówię, a ona niemrawo podaje im dłoń. Louis się uśmiecha i ją przytula, po czym podąża usiąść obok Ashley. Zayn zajmuje miejsce obok Diany. Widzę jej zawód. Przez cały czas sztucznie się uśmiecha, ani razu na mnie nie spojrzała i stara się normalnie rozmawiać z Zaynem chociaż jej nastrój diametralnie się zmienił. Staram się o tym wszystkim zapomnieć i wtrącam się do rozmowy  
-Widzieliście się z Liamem?- pytam
-Tak. Rozmawiałem z nim, zanim pojechał na ostatni trening- Zayn się odzywa, po czym decydujemy się podejść bliżej ringu, aby zająć dobre miejsca. Kiedy przepychamy się przez większe grupki ludzi, łapię Dianę za rękę, chcąc zwrócić jej uwagę, jednak ona wciąż na mnie nie patrzy. Podąża za mną i wlepia wzrok w Ashley.  Kiedy kończy się odliczanie, na ring wchodzi Jack. Wita się z tłumem i zaprasza na ring pierwszych bokserów. Podczas pierwszych walk nie mogę się na tym skupić. Wciąż spoglądam na Dianę, mając nadzieję, że może zacznie zwracać na mnie uwagę, jednak mylę się, kiedy jej twarz wciąż odwrócona jest w drugą stronę. Ślepo spogląda na ring i krzywi się, kiedy zauważy kolejne mocne ciosy przeciwników. Ściskam jej rękę, a ona spuszcza na nie wzrok, po czym spogląda na mnie.
-Przestań- szepcze i wyrywa dłoń.
~~Diana~~
Przyjaciółka… kocham go, prawie mieszkamy razem, wciąż gdzieś razem wychodzimy, do cholery śpimy razem, a on śmiał powiedzieć, że jestem tylko pieprzoną przyjaciółką. Szczerze mówiąc, miałam ochotę go spoliczkować i wybiec stąd jak najszybciej, jednak nie chciałam narobić sobie wstydu. Jego przyjaciele nie wiedzieliby o co chodzi i wydałoby się im, że jestem idiotką… Kiedy ponownie chwyta moją dłoń.. nie mogę tego dłużej znieść, więc proszę żeby przestał. Nie muszę długo czekać, kiedy zaczyna mieć to wszystko gdzieś. Jest mi jeszcze bardziej przykro, kiedy zupełnie wszystko olewa i zaczyna komentować i ekscytować się kolejnymi walkami. Świadczy to tylko o jednym. Nigdy nic więcej między nami nie było. Ja się łudziłam, a on dobrze bawił. Gdyby coś czuł, nie byłoby mu to obojętne. Po kilku kolejnych walkach, jestem naprawdę znużona. Zaczynam żałować, że nie wyszłam. Niall wciąż od czasu do czasu bacznie na mnie zerka, jednak już nic nie mówi.. nie dotyka mojej dłoni… nie robi zupełnie nic.
-Ok.. to było niezłe. Serio dobre… a teraz czeka nas ekscytująca walka, na którą czekało na pewno sporo ludzi. –na ringu pojawia się Jack i wskazuje na Harrego, Nialla i chłopaków.
-W naszym lewym narożniku- wskazuje w tamtym kierunku
-Nasz dobry zawodnik. Osoba godna swojego przeciwnika. Damien!!!-krzyczy, a już po chwili z lewej strony pojawia się młody chłopak. Jest dobrze umięśniony jednak nie wygląda na dobrego zawodnika. Moim zdaniem.  
-A teraz nasz kochany mistrz. Wygrywa każdą walkę! Jeden z najlepszych! Liam Paynooo!!- krzyknął, a wszyscy zaczęli wrzeszczeć, o mało nie sprawiając, że ogłuchłam. Ja i Ash zaczęłyśmy klaskać, wiem że to ten Liam. Uśmiechnęłam się, kiedy pojawił się na ringu. Nie znam go, on nie zna mnie. Kojarzę go tylko z widzenia. Wbrew pozorom, to on chyba najczęściej odwiedzał chłopaków w firmie. Po wyglądzie można było stwierdzić, że był silniejszy od tamtego i oczywistością było to, że wygra… mam taką nadzieję. Payne przywitał się z chłopakami, a krótko po tym, walka się zaczyna. Z tego co wiem, każda runda trwa po dwie minuty. Chłopacy zaczynają mu dopingować. Jestem zdziwiona, kiedy tamten wygrywa rundę, jednak później wszystko kończy się dość szybko. Tak jak myślałam, walkę wygrał Payne. Wszyscy czekali na werdykt sędzi, a chłopacy zaczęli krzyczeć, kiedy podniósł rękę Liama. W kółko było słychać „Tak kurwa tak!”. Harry podniósł Ash ze szczęścia, a mi zrobiło się jeszcze gorzej.. Niall nie zrobił nic. Nic czego oczekiwałam.
-Wychodzimy- odezwał się tylko i podążył za Louisem. Tym razem nie wziął mnie za rękę.
-Liam dołączy? -zapytałam Zayna, idącego za mną
-Tak. Nie przejmuj się słońce- zaśmiał się i pomógł mi przepchać się przez tłum. Podziękowałam mu, kiedy wyszliśmy na zewnątrz. Jest o wiele zimniej niż przedtem, a wiatr rozwiewa moje włosy, kiedy tylko znajduję się poza klubem.
-Już przez chwilę myślałem, że przegra- Niall zaczął się śmiać, a ja stanęłam obok niego
-Idzie nasz mistrzu- Zayn rozłożył ręce i zaczął zmierzać w stronę, skąd wychodził Liam. Każdy zaczął mu gratulować, a potem chłopak podszedł do mnie
-Jestem Liam- uśmiechnął się i podał mi rękę  
-Diana. Gratuluję- odpowiedziałam i wszyscy ruszyliśmy w stronę parkingu. Chłopak wydaje się być naprawdę miły i cieszę się, kiedy okazuje się, że będziemy z nim jechać do klubu. Przez całą drogę opowiada o wszystkim, a ja jestem tym zafascynowana. Kiedy docieramy na miejsce, nie wiem gdzie iść, więc podążam za Liamem do baru, a potem do jednej z największych loży.
~~Niall~~
Diana jak chciała, tak zrobiłem. Przestałem walczyć, zacząłem się bawić. Widziałem, że ona w ogóle nie czuła się tutaj dobrze. Wiedziałem, że chce wyjść. Jednak nie odzywałem się. Mam ochotę napić się jak najwięcej i zapomnieć o wszystkim, jednak nie mogę, kiedy widzę jak dobrze Diana dogaduje się z siedzącym obok niej Liamem. Zaczyna się uśmiechać i popija drinki, które on jej podaje. Zadziwia mnie fakt, że Louis wyszedł z Ashley. Nie wiem gdzie i po co. Mało mnie to interesuje. Po kolejnym drinku, wszystko staje się zabawniejsze. W mojej głowie lekko szumi, a problemy zdają się stawać coraz mniejsze.
Kiedy chłopacy postanawiają wyjść na papierosa wychodzę z nimi. Ostatnio mało palę i nie mam na to najmniejszej ochoty. Ale nie chcę zostać z Diana. Więc idę z nimi, a ona podąża cicho za nami. Na zewnątrz jest już naprawdę zimno i widzę jak Diana trzęsie się z zimna, ale chwilowo mam to gdzieś.
~~Diana~~
Czuję się jak piąte koło u wozu, kiedy Niall kompletnie mnie ignoruje. Jest mi naprawdę zimno. Nie ubrałam się zbyt ciepło. Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że Niall będzie blisko i w razie czego mnie ogrzeje. Jednak się myliłam. Pozostało mi stać obok Zayna, podczas gdy on, śmiał się z jednym ze swoich kolegów.
-Diana!- słyszę gdzieś za sobą, więc odwracam się w tamtym kierunku. Oh.. to Harry. Stoi sam, opierając się o murek
-Tak?- pytam, podchodząc bliżej  
-Wracaj do środka- mówi, marszcząc brwi
-Nie. Jest w porządku. Zaraz skończycie, prawda?- pytam z nadzieją
-Tak.- kiwa głową i kolejny raz się zaciąga. Chwile po tym Ash i Louis przychodzą do nas, a Lou lekko się chwieje, podchodząc do Liama.
-Matko jak tu zimno- Ash piszczy cicho i podchodzi do Harrego, niemal od razu się do niego przytulając. Chłopak wyrzuca papierosa i ją przytula. Mimo wszystko są uroczą parą. A Ash nie ma pojęcia, jak bardzo jej zazdroszczę w tej chwili. Nie Harrego.. tylko miłości jaką ją darzył.
-Niall to palant- mówi cicho, a ja lekko się uśmiecham. Nie wiem co powiedzieć, więc po prostu zmierzamy w kierunku reszty grupy. Czekamy, aż wszyscy spalą, po czym wracamy do środka.
-Diana- Ash mnie dogania, kiedy zamykamy drzwi od baru i wchodzimy dalej
-Tak?- pytam
-Przykro mi. Nie spodziewałam się, że tak się zachowa.- mówi smutna
-Nie przejmuj się. Jakoś sobie poradzę.- uśmiecham się lekko
-Muszę iść do Harrego. Pamiętaj, że jakby co to jestem obok- przytula mnie, po czym wyprzedza mnie i chwyta dłoń Harrego, lekko się do niego uśmiechając.
Wracamy do loży i tym razem Niall nie spuszcza ze mnie wzroku. Piję kolejnego drinka, a Niall lekko ściska moje udo, zwracając moja uwagę
-Chodźmy- szepcze, tak żeby nikt tego nie słyszał. Mam ochotę to zignorować, jednak mamy sobie coś do powiedzenia, więc wstaję i proszę Liama, żeby wypuścił mnie od swojej strony. Czekam aż Niall wyjdzie za mną, po czym chłopak łapie mnie za dłoń i ciągnie w stronę wyjścia.
-Nie chcę iść na dwór. Zimno mi- wyrywam mu się i staję w ciemnym korytarzu, prowadzącym jak się domyślam, do tylnego wyjścia.
-Tutaj nie da się rozmawiać- mówi chłodno, więc prycham i kolejny raz wychodzę na zewnątrz. Splatam ręce na piersi próbując się ogrzać i czekam aż zacznie.
~~Niall~~
W jednej chwili, mam ochotę podejść i ją przytulić, jednak tego nie robię i opieram się o pobliski murek
-Niall marznę, więc jeśli masz mi coś do powiedzenia, po prostu to zrób- mówi. Jej głos jest obojętny.
-Przepraszam- odzywam się, po czym na nią spoglądam
-Co?- unosi brwi, niedowierzając
-Przepraszam za to całe..- zaczynam, ale mi przerywa
-Nie. Nie Niall nie chcę tego słuchać. Powiedz.. dobrze się bawiłeś?- pyta, a w jej oczach widzę łzy
-Ja nie..
-Przez cały czas mnie zwodziłeś. Po co mnie tu zapraszałeś? Dlaczego chciałeś, żebym przyszła? Chodziło ci o to, żeby pokazać mi gdzie moje miejsce?- pyta, ponownie mi przerywając
-O czym ty pieprzysz?- marszczę brwi
-Nie jesteś tym za kogo cię uważałam- mówi, a na jej twarzy maluje się coś na rodzaj obrzydzenia
-Posłuchaj. Wiem, że nie powinienem ich okłamywać, ok.? Mogłem powiedzieć, że jesteś moją dziewczyną, ale… nie wiem… nie mogłem.- wyjaśniam
-Więc przez te miesiące. Przez te wszystkie wieczory, które spędzaliśmy razem. Noce, poranki, cały dzień w pracy i przesyłane ukrytkiem spojrzenia. To wszystko nic nie znaczyło, tak? Zwodziłeś mnie, żeby teraz praktycznie wyśmiać na ich oczach.- wskazuje na drzwi, a po jej policzkach spływają pierwsze łzy. Odbijam się od murka i podchodzę do niej, jednak ona unosi ręce, chcąc mnie zatrzymać
-To nie jest tak Diana.- wzdycham. W mojej głowie zaczyna wirować, a ja czuję, że coś tracę
-Dokładnie tak Niall. Do cholery powiedziałam ci dzisiaj… Wyznałam ci dzisiaj miłość, a ty to olałeś. Masz to co czuję i mnie kompletnie gdzieś. Na moje nieszczęście stałeś się częścią, każdego mojego dnia po to, żeby teraz dać mi nauczkę. Pokazać, że nie wolno mi cię kochać. –kończy ,ponownie się odsuwając
-Stój- zatrzymuję ją w ostatniej chwili, chwytając za nadgarstek
-Czujesz coś? Powiedz to teraz, do cholery- powiedziała, stojąc naprawdę blisko mnie.
Nie powiedziałem nic.
Stałem tam.
Przy niej.
Wiedząc, że to może być ostatnia rzecz jaką robimy razem. Nie powstrzymałem tego.
-Myślę, że czas wrócić do relacji jakie łączyły nas przed tym całym szajsem. Nieprawdaż, Panie Horan?- zapytała, łamiącym się głosem i odepchnęła mnie od siebie.
-Diana..
-Wracaj do reszty.- szepnęła
-Jest ci zimno. Drżysz.- zauważyłem.
-Nie koniecznie jest to wina pogody. Zaraz przyjdę- kończy rozmowę i siada na murku. Spoglądam na nią i daję za wygraną, wchodząc do budynku.
~~Diana~~
Kiedy tylko zniknął mi z oczy, rozpłakałam się na dobre. Nie mam siły tego powstrzymywać. Jestem wstawiona, zmarznięta i samotna, ale nie chcę tam wracać. Potrzebuję chwili, żeby ochłonąć. W tej chwili cieszę się, że jestem podpita. Inaczej nie miałabym odwagi, żeby powiedzieć wszystko Niallowi. Można powiedzieć, że jestem z siebie dumna. Tak cholernie dumna z największej idiotki w Londynie.
Spuściłam głowę i pozwoliłam sobie cicho łkać. Moje dłonie wciąż się trzęsą, a serce bije niemiłosiernie szybko. To nie ważne. Kiedy słyszę skrzypiące drzwi, spodziewam się Nialla, jednak w drzwiach pojawia się Zayn
-Oh… coś się stało?- pyta, podchodząc bliżej. Chowa dłonie do kieszeni  i spogląda na mnie
-Spotkałem Nialla po drodze. – dodaje
-Tak wiem.- mówię cicho  
-Płaczesz? Jest ci zimno? Powinnaś wracać do środka- odzywa się ponownie
-Tak. Pójdę już.-  uśmiecham się i zeskakuję z murku, wycierając łzy. Omijam go i mam zamiar wejść do środka, kiedy ponownie się odzywa
-Diana.
-Tak?
-Ciebie i Nialla łączy coś więcej niż przyjaźń, prawda?- pyta spokojnie
-Nie Zayn. Naprawdę nic między nami nie ma.- uśmiecham się i wchodzę do środka, zostawiając go na tym zimnie. Sztywnieję, kiedy w korytarzu niedaleko drzwi, zauważam Nialla. Opiera się o ścianę, a jego wzrok natychmiast kieruje się na mnie. Zatrzymuję się, by po chwili ponownie ruszyć. Prawie go omijam, kiedy mnie zatrzymuje.
-Panie Horan myślę, że czas…- przerywa mi, kiedy gwałtownie przylega do moich ust. Staram się go odepchnąć. Naprawdę się staram, ale nie mogę. Chłopak trzyma mnie z całej siły i nie przestaje, dopóki się nie uspokajam
-Diana to nie może.. nie możesz tego przerwać- oddycha niespokojnie wypowiadając słowa, wprost w moje usta. Kiedy spoglądam w jego oczy, jego dłonie opadają, a on pozwala mi bez słowa wrócić na miejsce. Przez cały czas podążał za mną. Tym razem jednak w loży dzielił nas Louis. Siedziałam pomiędzy nim, a Ashley. I było mi z tym w miarę dobrze.
W miarę upływu czasu, wszyscy stają się coraz bardziej pijani.  Grono w naszej loży znacznie się powiększyło. Liam zabawiał się z niejaką Sophią, Louis nie nadawał się do normalnej rozmowy, Zayn pił jeszcze więcej, niż przedtem no i jest jeszcze jakaś Agnes. Znajoma Harrego, widzę, że Ashley doprowadza to do szału, a ja mam ochotę się śmiać.
-Idę po drinki. Komu przynieść?- Niall wstaje, a wszyscy spoglądają na niego
-Mi- odzywam się, a on od razu na mnie spogląda, po czym kiwa głową. Zgłasza się jeszcze Ashley i Sophia, więc Horan wychodzi, by po chwili wrócić z trunkiem. Podaje mi go, a ja nawet na niego nie spoglądam, po czym od razu zaczynam pić. Kiedy w mojej głowie zaczyna się już kręcić postanawiam, że czas już przestać. Jest mi nie dobrze i chcę wymiotować, więc to zdecydowanie koniec mojej imprezy. Przy stoliku zrobiło się więcej miejsca, kiedy połowa ludzi poszła tańczyć. Wciąż irytuje mnie śmiech Nialla, więc kładę głowę na oparciu i głęboko wzdycham. Po pewnym czasie Liam z Sophią wychodzą żegnając się z nami, a ja uśmiecham się, widząc tańczącego Harrego i Ashley. Mija sporo czasu i mam ochotę zasnąć, kiedy para wraca do loży. Przez cały czas nie zamieniłam z Niallem ani słowa. Wciąż siedział i sam polewał sobie kolejne kieliszki, gadając do śpiącego już Louisa. 
-Gdzie reszta?- pyta Harry  
-Pojechali do domu- Niall wzdycha i kładzie głowę na stole. Mam wrażenie, że zaraz zwymiotuje
-Nie stary, nie śpij. Jedziesz do domu-  Harry go szturcha i wyjmuje telefon. Zamawia taksówki i wysyła Ashley do mnie
-I jak tam kochana?- pyta, zawieszając rękę na mojej szyi
-Chcę spać i wymiotować- mówię szczerze, a ona zaczyna się śmiać
-Na moje szczęście w nieszczęściu, mnie czeka to rano- chichocze, a po chwili Harry mówi, że czas już wyjść na zewnątrz. Mam niezwykle dobry humor, więc zaczynam się śmiać, kiedy Niall zatacza się prowadząc z Harrym, śpiącego Louisa. Dostajemy się na zewnątrz, gdzie stoją już taksówki i chłopacy wkładają Lou do jednej z nich, podając adres kierowcy.
-W porządku. –wzdycha Harry i klepie dach taksówki, po czym kierowca odjeżdża
-Jutro będzie umierał- Niall się zaśmiał, a Harry przygarnął do siebie Ash i wsadził ją do kolejnej taksówki.
-Dobra. My lecimy. Wy też już jedźcie. –powiedział Styles, po czym pożegnał się z Niallem i uścisnął mi dłoń
-Do zobaczenia- powiedziałam i czekałam aż odjadą
-Wsiadaj- usłyszałam, więc spojrzałam na Nialla
-Zamówię kolejną taksówkę- wzdycham
-Jesteś pijana. Nie zostawię cię tak tutaj- wzdycha, opuszczając dłonie po obu stronach swojego ciała
-Jestem duża, poradzę sobie- wywracam oczami, a on zaciska szczękę
-Diana, wsiadaj kurwa do tej taksówki- syczy, więc odpuszczam. Chłopak otwiera drzwi i wpuszcza mnie do środka, po czym każe mi się posunąć i wsiada za mną. Kiedy podaje adres swojego mieszkania, Niall marszczy brwi
-Jedziemy do ciebie?- pyta
-Ja jadę- poprawiam go.
-Nie.. jedziemy do mnie- zaprzecza, a kierowca spogląda na nas przez lusterko
-Jest Pan moim szefem. Nie mam powodu, żeby jechać do Pana- spoglądam na niego i widzę rosnący w nim gniew
-Niech pan do kurwy jedzie na  Regent Street-odzywa się do niego, a ja wywracam oczami. Dobra.. w takim razie, wrócę stamtąd na pieszo. Nie jest zbyt daleko. Kiwam do kierowcy, a on kieruje się na tamtą ulicę, po tym jak Niall podaje dokładny adres. Pod jego domem, płaci mu ,a ja od razu wysiadam, wchodząc na chodnik.
-Hej- krzyczy za mną, kiedy taksówka odjeżdża. Nie odwracam się. Wciąż kieruję się w stronę swojego mieszkania
-Dokąd do cholery ty idziesz?!- wrzeszczy
-Co z tobą nie tak?!-dodaje
-Co ze mną nie tak?!- krzyczę i odwracam się w jego stronę, podchodząc bliżej
-Co ze mną nie tak? Jak śmiesz!- krzyczę, uderzając go w klatkę piersiową
-Zachowujesz się jak jakaś…
-No jak kto? Dokończ śmiało!- wrzeszczę
-Już ci powiedziałam Niall… przepraszam Panie Horan.- poprawiłam się, a on ponownie na mnie spojrzał
-Cokolwiek między nami było jest skończone. A teraz przepraszam cię, ale muszę wracać do domu. Jutro mam pracę.- wyjaśniam, odsuwając się na krok
-Masz wolne. Tak ustalaliśmy.- przypomina mi
-Tak. Nie. Wolne miała dziewczyna szefa. Która już nią nie jest. Więc… dowidzenia.- odwróciłam się i zaczęłam biec, zanim znowu zaczął by mnie wołać.
~~Niall~~
Patrzę jak biegnie. Patrzę jak ode mnie ucieka i po raz pierwszy, czuję pustkę. Po raz pierwszy tego wieczoru, czuję chłód tej nocy. Po raz kolejny, czuję zawód, obrzydzenie. Nie do niej. Do samego siebie… 





heeej :D no to mam za sobą baaardzo długą część... jak wam się podoba??? 
cóż mam nadzieję że nie jest najgorsza.... uf... jest długa, początkowo chciałam podzielić i opublikować jako dwie części jednak postanowiłam że zostawię tak... 
no to Niall sobie narobił.... myślałam żeby następną część napisać do połowy- z perspektywy Nialla i Diany a drugą połowę z perspektywy Ash i Harrego...jednak jeszcze nie wiem tego na pewno... 
ok.... czekam na komentarze :) jeśli możecie postarajcie się o 10... :) 
KOMENTUJ 
Mrs.Horan