wtorek, 31 grudnia 2013

New Year 2014!

Wasze ulubione momenty w „Przypadkowym spotkaniu” to :

-moment, kiedy Harry "przystawiał" się do Amandy
-kiedy, Niall zabrał Amandę na London Eye, a potem ją niósł na "barana" i pocałunek przy aucie... -ślub
-trasy koncertowe z Amandą
-podróż poślubna
-wypadek Amandy i Niall, który nie chciał się pogodzić z myślą, że może stracić dziecko, przez głupotę jego żony...
-Wesele
-Pierwsze spotkanie głównych bohaterów
-Zaręczyny
-Moment, kiedy urodziła się ich córka, Emma
-Moment, kiedy Emma mówi Amy, że w telewizji jest Niall,Lou,Liam,Zayn i Harry.
-Jednej osobie podobało się wszystko i nie potrafi wybrać jednego momentu ;) dzięki

                      Wasze ulubione momenty w opowiadaniu „Strong”

-moment, kiedy Harry zbija  człowieka i dowiaduje się, że ma dziecko...
-moment, kiedy Harry pojechał do domu Ashley i zabrał ją i Lisę do siebie...
-druga akcja chłopaków w opowiadaniu (część 6) w której brali udział wszyscy chłopacy
-moment, kiedy Harry pyta Ashley czy wstydzi się z nim spać i pozwala jej wybrać, albo kanapa albo jego łóżko
-również, podoba się to, że Harry nie zabija kobiet


w poprzednim poście napisałam, że napiszę co zmieniło się w moim życiu przez ten rok i co się wydarzyło :


           Story of MY Life :


2013 to jeden z najlepszych lat dla mnie bo:

-właśnie w tym roku w kwietniu lub maju (nie wiem dokładnie, kiedy bo u mnie to trochę trwało) dołączyłam do naszej rodziny, to właśnie w tym roku stałam się Directioners
-zyskałam wiele przyjaciół (min. Kinię <3 i Martynę) i was siostrzyczki  ;D
-zobaczyłam, że nie ważne czy jest ciężko trzeba iść dalej i że przyjaźń tak naprawdę w życiu jest najcenniejsza (i miłość oczywiście)
-wielkim wydarzeniem w moim życiu był dzień, kiedy pojechałam na film "This is us" ponieważ był to dla mnie naprawdę ważny dzień (niestety „przyjaciółka” z którą wtedy byłam, teraz potrafi stać tuż obok mnie i nawet się nie odezwie co pokazało mi jaką była „przyjaciółką” )
-dzień 29 sierpnia tego roku jest dla mnie równie ważny, bo właśnie wtedy stworzyłam tego bloga.
-Zrobiłam wielki krok w swoim życiu, bo wybrałam swój zawód i chodzę do szkoły zawodowej
-Nad życie pokochałam 5 wariatów, którzy dość niespodziewanie pojawili się w moim życiu i zostaną w nim na zawsze (mowa oczywiście o Niallu, Louisie, Liamie, Harrym i Zaynie) To chyba tyle jak coś mi się jeszcze przypomni to napiszę pod częściami opowiadania… więc co? teraz czas na życzenia…


 W tym Nowym roku 2014 życzę wam dużo zdrowia, szczęścia, miłości, żebyście zostali w naszej rodzince Directioners ;) żebyście byli dumni z siebie, naszych chłopców i naszego fandomu. Żeby podobały wam się moje opowiadania ;) Żebyście w nadchodzącym roku zobaczyli naszych kochanych idoli i żeby przyszły rok był jeszcze lepszy od teraźniejszego życzy..

Mrs.Horan 

niedziela, 29 grudnia 2013

Kochani!!!

W związku z tym że zbliża się koniec roku mam do was prośbę...
Niech każda z was napisze w komentarzu jaki moment w opowiadaniu pt. "Strong" lub w opowiadaniu "Przypadkowe spotkanie" podobał wam się najbardziej, możecie opisać moment własnymi słowami lub cytatem, może macie jakąś ulubioną wypowiedź bohatera w moich opowiadaniach??
napiszcie jaki to moment... to takie podsumowanie tego roku i mojej pracy na blogu, a ja 1 stycznia wypiszę wszystkie wasze wypowiedzi w osobnym poście i napiszę co zmieniło się w moim życiu w ciągu roku 2013 ok? piszcie w komentarzach :)

ps. kolejna część opowiadania pt. Strong pojawi się jeszcze w tym roku, ale jeszcze nie wiem kiedy dokładnie :)
Mrs.Horan

piątek, 27 grudnia 2013

Strong cz.6



w poprzedniej części...
Na szczęście łóżko było wystarczająco duże i nie dotykaliśmy się ciałami, jednak moja radość nie trwała długo, bo Harry przysunął się do mnie i położył rękę na moim biodrze, powodując że moje plecy przylegały do jego klatki piersiowej. Starałam się oddychać normalnie i jak najszybciej usnąć, co w końcu mi się udało…
                                                                    *****
Promienie słońca wpadały przez okno padając prosto na moją twarz. Harry wciąż spał, w dodatku przytulał mnie do siebie z całej siły i nie miałam jak wstać. Sama nie wiem, kiedy ponownie zasnęłam, tym razem obudził mnie krzyk
[H] Co ty tutaj robisz!- Harry wrzeszczał, a ja nie wiedziałam na kogo, dopóki nie usłyszałam płaczu… Płaczu Lisy. Natychmiast się podniosłam i zobaczyłam ją stała przy drzwiach i cicho płakała, podczas gdy Harry wciąż leżał i z taką złością na nią krzyknął.
[A] Co ty robisz!!!- krzyknęłam na niego, wydostając się z jego objęć. Wstałam natychmiast, podchodząc do małej. Przykucnęłam przed nią i z całej siły ją objęłam. Dziewczynka położyła rączki na mojej szyi i cicho łkała mocząc jego koszulkę, którą miałam na sobie.
[A] Cichutko już dobrze… ciii- starałam się ją uspokoić, lekko klepiąc jej plecki. Wzięłam ją na ręce i spojrzałam na niego z nienawiścią.
[A] Dlaczego na nią krzyczałeś, to tylko dziecko- warknęłam na niego. Chłopak wstał i zaczął chodzić po pokoju- mówię do ciebie!- krzyknęłam
[H] Niech się nauczy, że ma tu nie wchodzić, bez pukania –wskazał na Lisę, która wciąż mocno się do mnie przytulała
[A] Jak możesz ją tak traktować??? To twoja córka! Nie powinno nas tutaj być!- krzyknęłam i wyszłam z sypialni. Zeszłam na dół i postanowiłam zrobić małej śniadanie. Znalazłam wszystkie składniki na naleśniki i zrobiłam kilka dla Lisy i Harrego. Dziewczynka zjadła jednego i była już najedzona, więc ja zaczęłam jeść śniadanie. Do kuchni, w pewnym momencie wszedł Harry. Był już ubrany, jednak co mnie zdziwiło, był w garniturze. Od razu nalał sobie szklankę zimnego soku jabłkowego.
[A] Zrobiłam naleśniki- powiedziałam niechętnie, spoglądając na Lisę. Dziewczynka patrzyła na mnie niepewnie, więc posłałam jej ciepły uśmiech, który natychmiast odwzajemniła.
[H] Dzięki- powiedział i usiadł obok Lisy, która patrzyła na niego, przez prawie cały czas, odkąd wszedł do kuchni. Wiedziałam, że Harry lubi naleśniki, dlatego je zrobiłam, kiedyś mówił, że są dobre.
[H] Wychodzę i nie będzie mnie cały dzień, mam dziś dużo roboty, razem z chłopakami- powiedział niechętnie. Z chłopakami? Czyli z Niallem i Liamem… on nadal zabija…
[L] Mama mogę pooglądać bajki?- zapytała dziewczynka
[H] Tak, włączę ci telewizor- odpowiedział, za mnie Harry i wstał, kierując się w stronę salonu. Lisa pobiegła za nim i już po chwili, usłyszałam jak chłopak wraca do kuchni. Wstałam i zaczęłam, wkładać brudne talerze do zmywarki.
[A] Wciąż to robisz?- zapytałam, kiedy oparł się o blat tuż obok mnie
[H] Co?
[A] Zabijasz? Razem z Niallem i Liamem…
[H] Tak, no wiesz ze zwykłej pracy, nie byłoby mnie stać na taki dom. Ale nie pracuję, już tylko z Niallem i Liamem teraz jest jeszcze Louis i Zayn. Poznałem ich zaraz, po naszym rozstaniu.- powiedział
[A] Praca..tak to nazywasz?- zaśmiałam się
[H] Bo to jest tylko praca, chłopaki przyjdą tutaj dzisiaj i lepiej, żeby mała nam nie przeszkadzała- powiedział i chciał wyjść, w ostatniej chwili udało mi się powiedzieć
[A] No tak… bo Lisa to przeszkoda.
Harry…
Wyszedłem z kuchni i skierowałem się w stronę schodów, bo zostawiłem tam klucze. Dziś mamy dużą akcję. Jedziemy na nią wszyscy. Wróciłem do salonu, gdzie przed telewizorem siedziała Lisa i Ashley. Przeszedłem obok nich i poszedłem do piwnicy, po broń i dokumenty naszego dzisiejszego celu. Wsiadłem w czarne BMW i pojechałem do Zayna, gdzie mieliśmy przygotować się do akcji. Do jego domu dojechałem dość szybko, bo nie było dziś zbędnych korków. Wjechałem na posesje i od razu udałem się do wejścia.
[Z] Cześć- otworzył mi Zayn, wpuszczając mnie do środka.
[H] Wszyscy już są?- zapytałem, kiedy szliśmy do podziemi.
[Z] Tak, czekaliśmy jeszcze tylko na ciebie, słyszałem że masz dzieciaka- powiedział niezadowolony
[H] Niall ci wypaplał? Tak, pojechałem to sprawdzić i okazało się to prawdą. Są teraz w moim domu- zaśmiałem się
[Z] Żartujesz? Wziąłeś ich ze sobą?- zaczął się śmiać, kiedy weszliśmy do odpowiedniego pokoju.
[H] No tak, chłopaki teraz mam córkę, strasznie mnie wkurza, a dziś miałem już z nią małe starcie- powiedziałem do wszystkich
[Lo] Siemka, więc znalazłeś?- zapytał Louis
[L] No i co to znowu za starcie?- dodał Liam
[H] Ta, wlazła nam do pokoju dzisiaj rano, wkurzyłem się i wydarłem na nią, że ma wyjść, ona zaczęła beczeć i obudziła się Ashley, no a dalej chyba się domyślacie, zrobiła awanturę, ale jakoś mnie to nie rusza- westchnąłem podając im papiery, które przywiozłem ze sobą.
[N] Czyli nici z dzisiejszego meczu u ciebie- stwierdził Niall
[H] Niby, dlaczego? Już jej powiedziałem, że wieczorem przychodzicie i ma pilnować dzieciaka- powiedziałem, opierając się o blat stołu.
[L] No to spoko. A ta Ashley o ile pamiętam, też nie była taka zła i jakoś się chyba dogadamy, co?- zapytał Liam
[H] Zmieniła się… nie sądzę. Zakładamy kamizelki kuloodporne, bo tutaj będzie dużo ochrony. – stwierdziłem, chcąc zmienić temat.
[Z] Tak, trzymaj- Zayn podał mi jedną, a drugą zaczął zakładać na siebie. Kiedy już wszyscy mieli, zabezpieczenie w postaci kamizelki, wzięliśmy broń i pojechaliśmy na miejsce akcji.
[L] Jeśli pójdzie coś nie tak, nie zawiadomią policji, bo mają z nimi już problem, Gliny podejrzewają ich o handel narkotykami. –powiadomił nas Liam
[H] Aha no to pójdzie lekko.- stwierdziłem i Louis skręcił na odpowiednią ulicę. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do budynku, gdzie miała odbyć się akcja. Każdy z nas widział już, gdzie znajduje się nasz cel. Niestety był mały problem… było z nim 7 ochroniarzy. Naszą ofiarę miał zastrzelić Zayn, więc to on znajdował się w centrum.
ustawienie chłopców podczas akcji 
[Z] Harry idziesz na moją 12, Liam na 15, Louis na 9, a Niall bądź za mną- powiedział mulat, wskazując miejsca, w których mamy się ustawić. Kiedy na sali został tylko nasz cel i jego ochroniarze, przystąpiliśmy do akcji. Zayn zdecydowanym, krokiem podszedł do starszego mężczyzny i wycelował prosto, w jego głowę niemal od razu strzelając. Ochrona zareagowała natychmiast, zastrzeliłem dwóch idących w moją stronę. Zostało jeszcze pięciu. Niall i Louis zabili po jednym. Teraz do pokonania zostały nam trzy dryblasy. Wyciągnęli broń i zaczęli strzelać. Jeden z nich złapał Zayna i zaczął go dusić. Liam również stał z przyłożonym pistoletem do skroni.
[O] Jeśli zabijecie naszego kolegę, my zabijemy waszych- powiedział ten, który podduszał Zayna.

[H] Nas jest pięciu, a was trzech, myślicie że dacie nam radę, odwróć się- powiedziałem do tego, który trzymał Liama. Kiedy ochroniarz chciał się odwrócić poczuł broń przyłożoną do swojej głowy. Niall celowa prosto w niego.
[H] Ja celuję w ciebie- powiedziałem, do tego, który wciąż trzymał Zayna, -a mój trzeci kolega, w tego twojego- dodałem wskazując na Louisa, który stał za  kolesiem, który powoli zaczynał być zdezorientowany. Wyciągnąłem drugą broń i wycelowałem, w trzeciego z nich .
[H] Więc jak? Puścisz moich kolegów?- zapytałem grzecznie. Kiedy osiłek poluźnił uścisk, Zayn mu się wywinął i to teraz on stał z bronią przyłożoną do jego czoła. Drugi z ochroniarzy również spuścił broń, z której celował do Liama. Myśleli, że ich wypuścimy jednak…
[H] No chłopaki, w takim razie dziękuję za współprace. – spuściłem ręce, w których trzymałem broń, spojrzałem na Liama, który stał tak jak ja, a swoją broń schował pod marynarkę. Ochroniarze rozejrzeli się dookoła, kiwnąłem głową, a Zayn, Louis i Niall, zastrzelili ich w tym samym czasie.
[Z] No to po robocie, możemy iść- powiedział Zayn chowając broń podobnie jak Niall i Louis. Skierowaliśmy się w stronę wyjścia i do samochodu. Odjechaliśmy stamtąd z piskiem opon. Pojechaliśmy prosto na miejsce spotkania, ze zleceniodawcą, a ten dał nam drugą połowę honorariom, za taką akcję. W sumie musiał nam zapłacić 100.000.000 dolarów. 
[Lo] Co teraz robimy?- zapytał Louis
[H] Nie wiem, co wy robicie, ale ja jadę na kolejne spotkanie, odwieźcie mnie tylko pod dom Zayna i róbcie, co chcecie- powiedziałem, kiedy wsiadłem do samochodu.
[N] Kolejne zlecenie?- zapytał Niall
[H] Tak, jadę dowiedzieć się o co chodzi- westchnąłem, wycierając dłoń od krwi.
[Z] Ok.- rzucił Zayn i wróciliśmy na posesję mulata.
[H] To do zobaczenia wieczorem, u mnie- powiedziałem, żegnając się z chłopakami
[L] Tylko zaopatrz się w piwo- krzyknął Liam, zanim wsiadłem do samochodu. Zaśmiałem się i odjechałem. Spotkanie miało się odbyć w malej i cichej restauracji. Wszedłem do lokalu i zająłem stolik w rogu pomieszczenia. Spojrzałem na zegarek, była 15:40 więc do spotkania miałem jeszcze jakieś 5 minut. Zamówiłem sobie wodę i czekałem, w końcu usłyszałem odchrząknięcie tuż za moimi plecami. Odwróciłem się i zobaczyłem starszego faceta, miał może 45 lat nie więcej.
[M] Pan Styles?- zapytał dość cicho
[H] Tak to ja- mężczyzna zajął miejsce, po przeciwnej stronie stolika i zapytał
[M] Wraca pan z akcji?- wskazał na mój strój
[H] Może, niech pan mówi o co chodzi, bo nie mam czasu- pospieszyłem go
[M] Chciałbym, żeby Pan pozbył się mojej żony, płacę panu 400.000 tysięcy dolarów. Zdradziła mnie, zasługuje na to. Nazywa się…- przerwałem mu
[H] Nie zabijam kobiet- powiedziałem stanowczo
[M] Zapłacę więcej, jeśli to za mało, naprawdę mi zależy.- próbował mnie namówić
[H] Nie. Zabijam. Kobiet- powiedziałem, specjalnie oddzielając każdy wyraz
[M] Zapłacę 1 Milion tylko niech pan się zgodzi- nalegał
[H] Nie jestem zainteresowany, czymś takim za żadne pieniądze. Jeśli ma pan problem w związku, niech pani się z nią rozwiedzie i tyle. Ja jej nie zabiję, rozumiesz?- darowałem sobie mówienie mu na Pan, bo inaczej nie zrozumie. Lekko się wystraszył, wiedział że mam przy sobie broń i mogę zrobić mu krzywdę, chodź nigdy bym tego nie zrobił.
[M] A pana koledzy? Nie zna pan kogoś, kto mógłby to zrobić?- zapytał
[H] Nie, nie znam nikogo takiego, a moi przyjaciele nie zajmują się tym, tak jak i ja.- zakończyłem mówić i zapłaciłem za wodę, wstając od stolika.
[M] W takim razie, przepraszam za stracony czas- powiedział grzecznie. Uścisnąłem mu dłoń i wyszedłem, wsiadając do samochodu. Odpaliłem silnik i wróciłem do domu…



*nie wiem czy załapaliście o co chodziło mi podczas ustawienia chłopców kiedy brali udział w akcji i mam nadzieję że rysunek wam to trochę ułatwił

dziękuję za komentarze zwłaszcza te dłuższe :D są dla mnie wielkim wsparciem :)
jak oceniacie Harrego? jak myślicie co tak na prawdę czuje?? 
komentujcie bo z każdego cieszę się jak dzieciak Kocham was <3
Mrs.Horan 

czwartek, 26 grudnia 2013

Strong cz.5



Ostatni raz spojrzałam na budynek, w którym spędziłam tyle ciężkich dni i zajęłam miejsce pasażera, obok Harrego. Chłopak odpalił silniki i wyjechał na ulicę, wtapiając się w ruch uliczny, po czym wjechał na autostradę…
                                                                *****
W połowie drogi Lisa zasnęła, więc spojrzałam na chłopaka. Wydawał się być skupiony na drodze, a na jego twarzy wciąż gościła złość.
[A] Po co nas znalazłeś, nie chcesz tego- powiedziałam spokojnie
[H] Musiałem wiedzieć, czy to prawda, nie możesz wiedzieć czego chcę, a czego nie- warknął na mnie
[A] Nie musisz się złościć, niczego od ciebie nie chcę i nie oczekuję. Możesz nas odwieść z powrotem i mieć święty spokój- wciąż wpatrywałam się, w jego twarz, a jego dłonie, coraz bardziej zaciskały się na kierownicy
[H] Już podjąłem decyzję i jej nie zmienię- powiedział w końcu
[A] Wtedy…. w klubie…. Zdradziłeś mnie?- nie wiem skąd wzięła się we mnie ta odwaga, żeby zapytać. Byłam albo głupia, albo odważna, żeby jeszcze bardziej wkurzyć Harrego
[H] Nie, do niczego nie doszło, ale ty musiałaś zrobić scenkę rozpaczy przed setką ludzi
[A] Skąd mogłam wiedzieć? Wiesz jak to wyglądało?
[H] Już mnie to nie obchodzi, podjęłaś wtedy decyzję, odeszłaś i w dodatku wiedziałaś, że jesteś w ciąży- Harry zatrzymał się na światłach i spojrzał na mnie
[A] Wtedy, kiedy was zobaczyłam, właśnie szłam ci powiedzieć…- zaczęłam, ale po chwili spuściłam głowę. Przez cały czas czułam, na sobie pogardliwy wzrok Harrego, dopóki chłopak nie ruszył. Przez resztę drogi milczałam, nie chciałam wdawać się z nim w kolejną, nie przyjemną dla mnie dyskusję.
[H] Jesteśmy- powiedział, wyciągając kluczyki ze stacyjki. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam na dom. Był prześliczny i duży. Jeszcze 2 lata temu Harry mieszkał w swoim mieszkaniu, a teraz ma wielką willę. Wyszłam z samochodu nadal się rozglądając.

[A] Śliczny…- szepnęłam, kiedy Harry stanął obok mnie.
[H] Dzięki- podszedł do bagażnika i zaczął wyciągać walizki, więc postanowiłam mu pomóc i wzięłam dwie z nich do rąk
[A] Zostaw to! Ja je zaniosę, a ty weź Lisę!- podniósł lekko głos, a ja natychmiast odstawiłam czarne walizki. Otworzyłam drzwi pasażera z tył i odpięłam pasy małej. Delikatnie wzięłam ją na ręce i stanęłam tuż obok moich bagaży. Przytulałam córeczkę z całej siły, nie chcąc żeby zmarzła. Była już 16 godzina, a na dworze pogoda strasznie się zmieniła. Czekałam, aż Harry zamknie samochód. Wziął dwie walizki i powiedział
[H] Chodź- zmierzał w kierunku schodków, które prowadziły do drzwi. Od kluczył je i wpuścił mnie do środka pierwszą. Rozejrzałam się dookoła i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Dom jak i na zewnątrz, wyglądał prześlicznie. Ściany i meble idealnie się komponowały. Harry zdjął płaszcz i buty, po czym wziął ode mnie Lisę, żebym ja też mogła się rozebrać. Kiedy tylko zdjęłam buty i płaszczyk, Harry od razu oddał mi małą i wziął walizki, idąc w stronę schodów. Poszłam za nim i jak tyko znaleźliśmy się na piętrze Harry popchnął uchylone drzwi i wszedł do środka stawiając bagaże obok łóżka.
[H] Tutaj jest nasza sypialnia, chodź teraz do pokoju dziecka. –słucham??? Że niby mam z nim wspólną sypialnię?? Przeszłam z nim do kolejnego pokoju, dużo mniejszego od poprzedniego
[H] To będzie jej pokój, połóż ją na łóżku.- powiedział i wyszedł. Usłyszałam jak zbiega po schodach i wychodzi na zewnątrz. Położyłam Lisę na dość dużym łóżku i przykryłam ją kocem, który leżał na fotelu obok. Ucałowałam ją w czółko i wyszłam zamykając cicho drzwi. Stałam na korytarzu powoli się rozglądając, Harry znowu wszedł do domu i zaczął wchodzić na schody. Nie wiedziałam co mam z sobą zrobić i jak mam reagować na jego docinki, które w końcu się zaczną. Chłopak spojrzał na mnie i wszedł do pokoju. Weszłam za nim i spytałam
[A] Nie mogę mieć innego pokoju? Tu na pewno jest ich dużo i…- Harry od razu mi przerwał
[H] Spaliśmy już razem. Wstydzisz się mnie?- zapytał, z tym bezczelnym uśmieszkiem
[A] Nie wstydzę, po prostu nie jesteśmy już razem. –warknęłam
[H] Nie dam ci innego pokoju. Albo śpisz tutaj, albo na kanapie, wybieraj.- powiedział, ominął mnie i wyszedł. Zastanawiałam się chwilkę i postanowiłam, że zostanę tutaj. Nie będę spać na kanapie. Może zrobi mu się nie wygodnie i sam da mi osobny pokój. Zeszłam po schodach na dół i usłyszałam fragment jego rozmowy, stając ta żeby mnie nie zauważył
[H] Więc, to prawda- poinformował swojego rozmówcę
[H] Nie żartuję…- ciągnął dalej
[H] Jak chcecie, to możemy ten mecz obejrzeć u mnie…. Zaczekaj chwilkę..- powiedział i przerwał rozmowę. Usłyszałam jego kroki i już po chwili, trzymał mnie za nadgarstek prawej ręki. Jakim cudem, on mnie zauważył?
[H] Ok. widzimy się jutro- powiedział i się rozłączył
[H] Co ty robisz?- zapytał lekko potrząsając moją ręką
[A] Nic.. ja…- zaczęłam, ale Harry zaczął krzyczeć
[H] Zapamiętaj sobie, raz na zawsze, że masz nie podsłuchiwać moich rozmów, rozumiesz??!! Jeśli będziesz ze mną w jednym pokoju i ktoś do mnie zadzwoni to masz wyjść i dać mi spokojnie porozmawiać!!
[A] Puść mnie, to boli!- krzyknęłam, lekko go od siebie odpychając, sprawiłam że mnie puścił. Jednak coś poszło nie po mojej myśli i niechcący, rękaw mojej bluzki lekko się podwinął, przez co mój bandaż stał się widoczny. Harry, od razu go zauważył, przez co jego oczy, natychmiast się powiększyły
[H] Co to jest?!- krzyknął poirytowany. Zsunęłam rękaw niżej i schowałam rękę za plecy
[A] Nic nie ważne- powiedziałam, spokojnie jednak, on nie odpuszczał, podszedł bliżej i siłą chwycił moją schowaną rękę. Chodź próbowałam się wyrwać, podwinął rękaw z powrotem do góry i zaczął odwijać bandaż
[A] Zostaw to!- krzyknęłam, ale było już za późno. Harry spojrzał w dół i zobaczył cienkie kreski, znajdujące się na moim nadgarstku. Przez cały czas trzymał moją rękę, a rysy jego twarzy zaostrzyły się jeszcze bardziej.
[H] Co to ma być- syknął, przez zaciśnięte zęby
[A] Puść- powiedziałam i spuściłam głowę. Kiedy jego uścisk, zmalał zabrałam rękę i już bez bandażu, naciągnęłam rękaw na nadgarstek.
[H] Tniesz się??? Zwariowałaś!!- zaczął krzyczeć, a łzy automatycznie zaczęły, spływać mi po policzkach- nie zrobisz tego nigdy więcej, rozumiesz??!!- dodał i wyszedł do innego pomieszczenia, nie wiem gdzie dokładnie. Zaczęłam się uspakajać i przetarłam swoje ostatnie łzy.
[L] Mamo!- usłyszałam głos z góry i natychmiast tam pobiegłam. Lisa stała na szczycie schodów i chciała zejść na dół
[A] Córeczko nie wolno ci samej, schodzić po schodach rozumiesz! Co będzie jeśli spadniesz?- uniosłam lekko głos, a mała posmutniała
[L] Pszeplasam nie chciałam- spuściła główkę, a ja wzięłam ją na ręce i razem zeszłyśmy na dół- mamo, chce jeść- dodała, kiedy byłyśmy już w salonie. Jakimś cudem udało mi się znaleźć kuchnię i okazało się, że to właśnie tam poszedł Harry, który siedział teraz przy wysepce i pił sok.

[A] Harry..- zaczęłam niepewnie – Lisa chce jeść i nie wiem…-
[H] W lodówce, na pewno coś znajdziesz, nie wiem co ona je, tam masz pieczywo pokazał mi palcem i siedział dalej przyglądając się co robię. Posadziłam Lisę na blat i zajrzałam do, dość dużej lodówki. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam co wybrać, w końcu postawiłam na jogurt truskawkowy, który mała, wręcz kochała jeść. Otworzyłam go i zaczęłam się rozglądać za łyżeczką.
[H] Tam- wskazał Harry na jedną z szufladek. Zaczęłam karmić Lisę, jednak ona bardziej interesowała się tym co robi Harry.
[L] To tutaj, teraz będziemy mieszkać?- zapytała mnie
[A] Tak to dom tatusia- uśmiechnęłam się lekko, podając jej kolejną łyżeczkę jogurtu.
[L] Ładny, plawda mamusiu?
[A] Tak skarbie, dom jest śliczny- spojrzałam na niego i w tym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Jednak ja natychmiast, odwróciłam wzrok spoglądając na córkę. Wiedziałam, że Lisa jest podobna do Harrego, ale dopiero teraz zobaczyłam jak bardzo. Kiedy mała, skończyła jeść postawiłam ją na podłogę i wyrzuciłam pusty kubeczek po jogurcie do śmieci.
[L] Tatusiu pobawis się ze mną- zapytała go, chcąc dać mu rączkę
[H] Teraz nie mogę, nie mam czasu- wyminął ją i wyszedł, idąc w stronę schodów. Mała posmutniała i wróciła do mnie, przytulając się do mojej nogi, zapytała
[L] Dlacego tatuś, mnie nie lubi?- nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć, więc wzięłam ją na ręce
[A] Chodź rozpakujemy, twoje zabawki, co?-  pokiwała głową na zgodę i poszłyśmy na górę, do jej pokoju. Kiedy rozpakowałyśmy jej zabawki, ja zabrałam się za ubranka, a dziewczynka bawiła się na niewielkim dywanie. Lisa miała w swoim, pokoju osobną łazienkę, więc wieczorem wzięłam jakiś ręcznik i szybko ją wykąpałam. Z ustawionych przeze mnie na półce książek, wybrałam jedną i zaczęłam czytać bajkę na dobranoc. Dziewczynka usnęła, dość szybko, więc poszłam do naszej sypialni. Kiedy weszłam, do środka Harry krzątał się po pokoju w samym ręczniku zawieszonym na biodrach. Jego mokre włosy opadały na kark i niesfornie układały się na jego głowie. Wyglądał niesamowicie. Tęskniłam za tym widokiem i za jego głosem.
[H] Tam jest łazienka, możesz wziąć prysznic, albo się wykąpać, ręczniki jakoś znajdziesz- powiedział, grzebiąc w telefonie.
[A] Jasne- przeszłam przez pokój i otworzyłam jedną z walizek, w celu znalezienia spodenek i bluzki. Jednak nie udało mi się znaleźć, żadnej wystarczająco odpowiedniej do spania.
[H] Możesz wziąć moją, leży na komodzie- spojrzałam na niego niepewnie. Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Wstałam i wzięłam jego koszulkę, w chwili kiedy już miałam wejść do łazienki, zapytał
[H] Dlaczego się cięłaś?- był spokojny, a telefon rzucił na łóżko. Wciąż stałam odwrócona do niego plecami, spojrzałam na niego i odpowiedziałam
[A] Zupełnie inaczej jest, jeżeli masz kogoś, kto cię kocha. To ci daje setkę powodów,
aby żyć. Ja ich nie mam.- odwróciłam wzrok i weszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz. Wzięłam szybki prysznic, a włosy spięłam w luźnego koka. Ubrałam swoje spodenki i koszulkę Harrego, która pachniała jego perfumami, mimo tego, że była wyprana. Otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki, kierując się od razu do łóżka, niestety w połowie drogi stanął Harry. Złapał mnie za rękę, a drugą, lekko uniósł mój podbródek, chcąc żebym na niego spojrzała. Przejechał kciukiem po moim policzku i zaczął się do mnie zbliżać. Nie mogę go pocałować, bo wtedy już całkiem przestanę pamiętać, co mi zrobił. Odsunęłam swoją twarz, jednak on wciąż mnie trzymał
[H] Ash…- wyszeptał i w końcu mu się udało. Dotknął swoimi ustami, moich warg i złożył na nich lekki pocałunek. Musiałam to przerwać, to nie może się, tak skończyć. Przerwałam pocałunek i ominęłam, go wchodząc do łóżka. Położyłam się na jednej połowie, bardzo pilnując tego, aby nie zajmować zbyt dużo miejsca.
[H] Skarbie to moja połowa, twoja jest ta druga- powiedział z uśmiechem. Muszę przyznać, że byłam trochę zawstydzona, więc jak najszybciej przesunęłam się na drugą połowę łóżka. Harry zajął swoje miejsce, wygodnie się rozkładając.
[H] Jeśli chcesz, możesz położyć głowę na moim ramieniu. Pamiętam, że lubiłaś tak zasypiać.- powiedział, spoglądając na mnie
[A] Nie dzięki.- powiedziałam krótko, odwracając się do niego plecami. Na szczęście, łóżko było wystarczająco duże i nie dotykaliśmy się ciałami, jednak moja radość nie trwała długo, bo Harry przysunął się do mnie i położył rękę na moim biodrze, powodując, że moje plecy przylegały do jego klatki piersiowej. Starałam się oddychać normalnie i jak najszybciej usnąć, co w końcu mi się udało…


ps. wczoraj się dowiedziałam że mój wujek był na koncercie One Direction!!! a ja dowiedziałam się o tym dopiero wczoraj... siedzę sobie u babci i mamy włączoną eskę tv i leciało BSE a ja do wszystkich "Kocham ich" a mój wujek "O a ja ich kojarzę bo byłem na ich koncercie w tym roku w Londynie" a ja byłam w szoku, na początku mu nie wierzyłam ale potem powiedział że następnym razem jak przyjedzie to przywiezie mi ten bilet co miał wtedy.... mam nadzieję że przyjedzie za kilka miesięcy....


  Jest kolejna część, trochę mi smutno bo pod poprzednią częścią były 3 komentarze, no ale cóż nie jestem w stanie was do tego zmusić.... to przykre że  nie wszyscy doceniają moje części... dziękuję tym co komentują <3 czekam na kolejne komentarze... kolejna część będzie być może w ciągu kilku kolejnych dni...
komentujcie część i wyrażajcie swoje emocje 
 
Mrs.Horan