niedziela, 25 maja 2014

Strong cz.39



Wyciągam walizkę i biorę ją za rączkę, po czym, razem zmierzamy do drzwi. Mam zapukać? Zadzwonić? Czy może użyć kluczy i tak po prostu wejść do środka. W ostateczności wybieram drugą opcję i naciskam na dzwonek. Słyszę cichą krzątaninę i kroki osoby, która zmierza do drzwi. Usłyszałam zgrzyt zamka, aż w końcu drzwi się otwierają…
[A] Cześć Harry….
                                                             ******
Powiedziałam, spoglądając na niego niepewnie. Widziałam to zdziwienie, szok, zdumienie i przebłysk jakby radości… albo złości.. nie umiem już tego rozpoznać.
[H] A..Ashley? – zapytał, prawie przestając mrugać
----Harry….
Nagle w gardle mi zaschło i nie wiedziałem co mam powiedzieć. Byłem w szoku, że właśnie teraz.. w tej sekundzie, tuż przede mną stała Ashley.
[L] Tatuś!- krzyknęła, Lisa puszczając jej dłoń i szybko przekraczając próg. Wtuliła się w moją nogę, co odwróciło uwagę od dziewczyny. Spojrzałem na Ash ostatni raz i wziąłem małą na ręce.
[A] Powiesz, coś?- Ashley zapytała wzruszając ramionami. W jej oczach, zobaczyłem błyszczące łzy, najwyraźniej myślała, że jej tutaj nie chcę. Spojrzałem kolejny raz na Lisę i powiedziałem

[H] Leć do salonu, coś dla ciebie mam- postawiłem ją na podłodze, a ta natychmiast pobiegła w głąb domu. Zaczekałem, aż zniknie z pola widzenia i spojrzałem na Ash.
[A] Ja..- odezwała się, ale nie pozwoliłem jej skończyć. Natychmiast przekroczyłem próg i chwyciłem ją za rękę, przybliżając do siebie, po czym bez zastanowienia wpiłem się w jej usta. Dziewczyna była zaskoczona, ale już po chwili zaczęła odwzajemniać i pogłębiać pocałunek. Jej dłoń bardziej ścisnęła moją, a ja wolną ręką objąłem ją w pasie, zmniejszając dystans między nami do minimum. Ashley przejechała dłonią na moją szyję, a potem wplotła ją we włosy. Gdybym mógł, zatrzymałbym czas, żeby ten moment trwał jak najdłużej, jednak każde z nas, potrzebowało już chwycić oddech.  Chodź przerwałem pocałunek, nasze twarze wciąż były centymetry od siebie. Ashley łapała głębokie oddechy, próbując się uspokoić, a jej oczy usilnie chciały wyczytać coś z moich.
[A] Nie mogłam dłużej tam zostać…ja - dokończyła, swoją wcześniejszą wypowiedź
[H] Nie masz pojęcia, jak cieszę się, że tu jesteś- powiedziałem, lekko poluźniając uścisk
----Ashley…
Poczułam, że Harry chce się odsunąć. Nie… nie chcę tego. Ponownie zmniejszyłam odstęp, powstający między nami i znowu złapałam go za ręce.
[H] Skarbie… chciałem tylko… chyba nie chcesz tutaj stać wieczność?- uniósł brwi, a na jego ustach pojawił się cień uśmiechu. Wiec to już… właśnie teraz, tutaj wróciłam… Pozwoliłam Harremu odsunąć się nieco, żeby mógł wziąć walizkę. Chwycił mnie za rękę i razem weszliśmy do domu, zamykając za sobą drzwi.
[L] Mamo! Chodź, zobacz! Szybko!- krzyczała, widząc nas w holu
[A] Idę już idę!- zawołałam i spojrzałam na chłopaka, na co ten tylko wzruszył ramionami
[H] Ja nic nie wiem- prychnął, ukrywając uśmiech. Weszłam do salonu i od razu zobaczyłam Lisę, stojącą przy kanapie, na której leżał… o matko!
[L] Ślicny, prawda?- zapytała, z całej siły przytulając misia, prawie swojej wielkości.
[A] Tak, bardzo- obejrzałam się na Harrego, a on powiedział, że zaniesie walizkę na górę, po czym zaczął zmierzać w stronę schodów. Kiedy zniknął na piętrze, rozejrzałam się po pomieszczeniu, powoli idąc w stronę Lisy. Wszystko było zupełnie tak samo, jak kilka dni temu… trochę dziwnie się czułam, ale było dobrze… zauważyłam na ścianie… wgniecenie? Tak, chyba coś się tutaj stało… postanowiłam zapytać o to Harrego przy okazji. Przykucnęłam obok dziewczynki i dotknęłam mięciutkiego misia
[L] Ale tatuś jest kochany, prawda?- zapytała, spoglądając na mnie z radością
[A] Tak, bardzo. – przytaknęłam lekko się uśmiechając.
[H] Wy też jesteście bardzo kochane- powiedział, więc natychmiast się odwróciłam. Harry stał tuż za mną, a na twarzy malował się uśmiech
[L] Mogę iść się bawić do ogrodu z misiem?- zapytała, cudem biorąc go na ręce.
[A] Jasne leć- wstałam i otworzyłam jej szklane drzwi, prowadzące na zewnątrz.. kiedy zostaliśmy sami, poczułam się trochę dziwnie.. wiem, że mnóstwo mamy do omówienia, ale bałam się poruszyć ten temat. Stałam przyglądając się zabawom małej, dopóki nie poczułam na swoich biodrach jego dłoni.

[H] Tęskniłem- wyszeptał, do mojego ucha powodując ciarki, na całym moim ciele
[A] Ja też… przepraszam- odezwałam się w końcu, odwracając przodem do niego
[H] Co? Za co?- zapytał, marszcząc brwi
[A] Za wszystko… to moja wina..- chcę mówić dalej, ale jego palec dotyka moich ust, tym samym chcąc przekazać mi, że mam nic nie mówić
[H] Nie.. to ja… wiesz… przyzwyczaiłem się już do tego, że zawsze wszystko spieprzę- powiedział cicho
[A] Powinnam była z tobą wrócić.. stchórzyłam, nie chciałam pokazać, że jesteś wszystkim, chciałam być twarda- mówię, unikając jego wzroku. Nie jestem w stanie spojrzeć w jego śliczne zielone oczy, chociaż tak bardzo lubię ten specyficzny dla Harrego kolor.
[H] Chciałem dzisiaj tam wrócić.. znowu spróbować, przekonać cię do siebie..- powiedział i palcem uniósł moją twarz, zmuszając mnie do tego, żeby na niego spojrzeć
[A] Wróciłabym bez zastanowienia- powiedziałam
[H] Nie mógłbym tak tego zostawić- stwierdził
[A] Prezent dla Lisy się udał- zmieniam temat, na nieco lżejszy, lekko się uśmiechając
[H] Ta.. nie wiedziałem co kupić… niestety nie mam nic dla ciebie… wątpiłem, że przyjmiesz coś ode mnie- przyznał
[A] Nie chcę prezentu, nie potrzebuję niczego, cennego- wzruszyłam ramionami
[H] Kiedy powiedziałaś, że chcesz odpuścić…- zaczął, natychmiast spuszczając wzrok. Nie wiem co mam mu powiedzieć.. doskonale pamiętam, kiedy mu to powiedziałam… dokładnie w momencie, kiedy starał się mnie przekonać do powrotu..
[A] Nie chciałam tego… nie chcę odpuszczać Harry! Chcę walczyć… walczyć o nas, ale nie dam sama rady..- powiedziałam nie powstrzymując już łez
[H] Nie płacz, proszę.. nie płacz już przeze mnie- powiedział, ocierając moje policzki
[A] Kocham cię- powiedziałam, a chłopak natychmiast mnie przytulił
[H] Ja ciebie też, kocham cię i Lisę- powiedział pocierając dłonią moje plecy… Lisę… kocha ją… spojrzałam na niego szybko, najwyraźniej wiedział o co mi chodzi, więc zaczął  
[H] Kocham ją… to moja córka- w końcu to powiedział… przyznał, że jest jego dzieckiem i pierwszy raz zrobił to z radością
[A] Ty..- zaczęłam
[H] Nie mogę jej od siebie odpychać, szczerze przestałem to robić, po kilku dniach waszego pobytu tutaj, jest zbyt czarująca… jak mamusia- lekko się uśmiechnął, co ja również zrobiłam
[H] Chodź- zaśmiał się, biorąc mnie za rękę i chcąc iść do kuchni
[A] Nie… Harry- zatrzymałam go, a on najwyraźniej nie wiedział, co chcę zrobić. Spojrzałam mu w oczy i sięgnęłam do swojej szyi, jego wzrok natychmiast się tam przeniósł, a potem ponownie spojrzał mi w oczy.
[A] Powiedziałeś że… miałam ci go oddać, kiedy znowu będziemy razem..- zbliżyłam się do niego i ostrożnie zawiesiłam łańcuszek na jego szyi, zapinając zapięcie.
[H] Nie musisz..- powiedział i położył dłoń na moim policzku
[A] Ale chcę- uśmiechnęłam się
[A] Co tu się stało?- wskazałam na ścianę, podchodząc do niej
[H] A.. miałem nadzieję, że nie zauważysz- przyznał, z lekkim uśmieszkiem
[A] A jednak…
[H] Po prostu, rzuciłem butelką… - przyznał
[A] Piłeś.. przeze mnie- dotknęłam wgniecenia, ale Harry natychmiast przysunął mnie do siebie, zmuszając do tego, żebym na niego spojrzała
[H] Nie.. nie przez ciebie..- zaprzeczył, po czym delikatnie mnie pocałował
[A] Paul mi powiedział..znaczy..- przerwałam, w myślach karcąc się za to, że w ogóle wspomniałam o przyjacielu. Widziałam, że uśmiech zniknął z jego twarzy, a on natychmiast zacisnął szczękę
[H] Paul- prychnął, natychmiast mnie puszczając
[A] Harry posłuchaj- chwyciłam go za rękę, nie pozwalając mu się oddalić.
[A] To tylko mój przyjaciel, nikt więcej- zapewniłam go
[H] Tak… przyjaciel.. może dla ciebie, ale widziałem jak on na ciebie patrzy, wręcz pożera cię wzrokiem, ale ty tego nie zauważasz.- syczy, wściekły
[A] Nie Harry.. uwierz mi, że się mylisz! Mówił mi, żebym trochę odpuściła, że to twoja praca i że nie powinnam się tak o ciebie martwić. Bronił cię- mówię mu
[H] Słucham?! Powiedziałaś mu czym się zajmujemy! Powiedziałaś mu prawdę?! Jak mogłaś?!!- krzyknął, wyrywając dłoń z mojego uścisku
[A] Nie. Harry źle mnie zrozumiałeś. Nie powiedziałam mu! Nikomu nie powiedziałam. On myśli, że pracujesz w ochronie. – zaczęłam zaprzeczać, pełna obaw, że mi nie uwierzy
[H] Co?- zapytał, lekko zdezorientowany
[A] Nie jestem taka głupia, żeby mu powiedzieć. Myśli, że pracujesz w ochronie. Bronił cię.- powtarzam, próbując go uspokoić i ponownie się do niego zbliżam
[H] Nie rozmawiaj o tych sprawach z innymi! Co będzie, jeśli się wygadasz?- wciąż krzyczał i wydaje się, że robi się coraz bardziej zły
[A] Harry proszę…- dotykam jego policzka i czuję, jak on przeszywa mnie wzrokiem, który z czasem łagodnieje
[H] Przepraszam… nie moja wina, że koleś działa mi na nerwy, zwłaszcza po tym co widziałem- mówi spokojniej
[A] On jest naprawdę w porządku. Myślę, że gdybyście pogadali to polubiłbyś go. –szepczę
[H] Wątpię.. gdybym jeszcze raz go zobaczył, jego twarzyczka mogłaby wyglądać gorzej- odpowiada, a na jego ustach, pojawia się łobuzerski uśmieszek
[A] To nie jest śmieszne. To mój przyjaciel, całkiem możliwe, że kiedyś go zobaczysz. Jakbyś się poczuł, gdybym pobiła twojego przyjaciela?- pytam
[H] No wiesz, już raz prawie rzuciłaś się na Louisa, więc.. – zaczyna, by po chwili wybuchnąć śmiechem, kiedy uderzam go w ramię
[A] Mówię poważnie.. wiesz jak się czułam, kiedy widziałam go potem całego posiniaczonego?- zapytałam
[H] Ta.. to musiał być piękny widok- prychnął Harry, wciąż nie przestając się śmiać
[A] Głupek- kręcę głową i zaczynam się chichotać  
[H] Tylko twój- powiedział i złączył nasze usta w pocałunku. Trochę się tego nie spodziewałam, jednak niemal od razu zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Moje dłonie, powędrowały na tył jego głowy, by zapleść się na jego szyi, a jego na moje biodra, by przysunąć mnie jeszcze bliżej. Z wielką pasją oddawałam pocałunki, nie chcąc przerywać takiej chwili, która w końcu nastąpiła. Harry spojrzał mi w oczy, a ja przeczesałam dłonią jego włosy, na co chłopak zamknął oczy i oparł swoje czoło o moje.
[H] Uwielbiam kiedy się śmiejesz- szepcze
[L] Tato!- nagle, do salonu wbiegła Lisa, więc Harry oderwał się ode mnie, zostawiając na moim ciele, tylko prawą rękę
[A] Co się stało?- zapytałam
[L] Pobawi się tata ze mną?- zapytała cicho. Chłopak lekko się spiął i spojrzał na mnie
[H] Um.. jasne, zaraz przyjdę- powiedział, w końcu, a uradowana Lisa wróciła do ogrodu
[H] Nigdy się z nią nie bawiłem, nie wiem co mam robić- przyznał, ciężko wzdychając
[A] Po prostu bądź sobą.. trzymam kciuki- uśmiechnęłam się, a Harry wyszedł z domu. Odetchnęłam głęboko i podniosłam głowę, do góry spoglądając w sufit. Już po wszystkim.. w zasadzie, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Wciąż czuję się lekko spięta i zdenerwowana tą całą sytuacją. W ostateczności postanawiam szybko się rozpakować, więc wbiegam po schodach na górę i wchodzę do sypialni. Wszystko jest dokładnie tak samo, jakby Harry w ogóle tutaj nie sypiał. Zabieram swoją walizkę do garderoby i tam zaczynam rozpakowywać ubrania, wrzucając je na półki i wieszając na wieszakach.
Resztę ubranek, które były Lisy zaniosłam do jej pokoiku i zeszłam do salonu. Postanowiłam sprawdzić jak tam zabawa w ogrodzie. Stanęłam w progu szklanych drzwi i rozejrzałam się po ogrodzie. W końcu ich zauważyłam. Harry siedział na ziemi, odwrócony plecami do mnie, a Lisa pochylała się nad nim oglądając coś co najwyraźniej trzymał w rękach. Ostrożnie i jak najciszej podeszłam do nich, nie chcąc im przeszkadzać.
[H] Widzisz jakie ma śliczne skrzydełka?- zapytał Harry
[L] Uhm i takie kororowe- zauważyła Lisa
[L] Mogę dotknąć?- zapytała, spoglądając na Harrego
[H] Jasne, tylko uważaj, bo nam ucieknie- powiedział chłopak. Zajrzałam mu przez ramię, spoglądając na to, co trzyma w rękach. To piękny, duży motyl
[A] Co robicie?- zapytałam cicho, a Harry natychmiast na mnie spojrzał
[H] Nic takiego.. złapałem Lisie motyla- wyjaśnia, pokazując mi jego zdobycz, którą starała się dotknąć dziewczynka
[A] Jest śliczny- powiedziałam, kucając obok niego na trawie i pochylając się nieco do przodu
[H] Jak ty- powiedział, spoglądając na mnie
[A] Nie prawda, one są ładniejsze… - zaprzeczyłam, dotykając jego ręki
[L] Ma takie mięciutkie skrzydełka- zaśmiała się Lisa
[H] A wiesz, że kiedyś to była taka długa, ohydna gąsienica?- zapytał Harry
[L] Co? To nie plawda, nie kłam tatusiu- dziewczynka zaśmiała się, wciąż próbując złapać motyla za skrzydło
[A] Tata nie kłamie- poparłam go
[H] Kiedyś to była gąsienica, która zawinęła się w taki mały kokon i wtedy wyglądała jak..- chłopak, chwilkę się zastanawiał
[A] … jak ty, kiedy zawiniesz się w kołderkę- podałam przykład
[H] Właśnie.. później ten kokon się rozwija, a z niego wylatuje taki śliczny motylek- chłopak, kończy spoglądając na mnie z szerokim uśmiechem
[L] I tak sobie lata?- zapytała ciekawa Lisa, siadając na jego nogach, które miał wyciągnięte przed siebie
[H] Dokładnie- przytaknął
[L] A możemy go zatrzymać? Będzie z nami mieszkał, jadł i nawet spał ze mną w łóżeczku, bo lubi przecież zawijać się w kołderkę- zapytała, spoglądając na Harrego i na mnie
[H] Nie Lisa, nie może z nami zostać- Harry, zaprzecza, a Lisa natychmiast smutnieje
[L] Dlacego?- zapytała ze smutkiem ,oglądając motyla w ręce Harrego
[H] Hej nie bądź smutna- mówi do niej i spogląda na mnie. Nie wie co powiedzieć, żeby mała znowu była zadowolona i chce, żebym mu pomogła, jednak ja, chcę sprawdzić jak sobie sam poradzi i nadal milczę
[H] Posłuchaj..- zaczyna, chcąc aby ta na niego spojrzała, a kiedy to robi, mówi dalej
[H] Jeśli ten motylek z nami zostanie, to będzie mu przykro. Pomyśl.. co jeśli on ma swój domek? Jak nie wróci, to będą się o niego martwić i będzie im bardzo smutno- mówi Harry.. wow.. sama bym tego lepiej nie wymyśliła. Jest taki miły, opiekuńczy, wyrozumiały i przekonujący, że sama byłabym gotowa w to uwierzyć
[L] No tak..- Lisa wzdycha, wciąż patrząc na Harrego
[H] No właśnie
[L] Będzie im smutno, tak jak mi, kiedy cię nie było. Ale teraz jesteś i jest super.- mówi zadowolona Lisa, na co oboje poważniejemy. Wiemy, że chodzi o czas, kiedy mała go nie znała.
[A] Więc co? Wypuszczamy go?- zapytałam, przerywając długą i niezręczną ciszę
[L] Tak!- Lisa klasnęła i wstała, więc ja z Harrym zrobiliśmy to samo. Wzięłam dziewczynkę na ręce, żeby lepiej widziała, jak robi to Harry, a ten spojrzał na nas i zapytał

[H] Gotowe?- pokiwałyśmy głowami na zgodę, więc chłopak rozłożył ręce, a motyl wyleciał, jak najszybciej unosząc się wysoko i znikając za drzewem
[L] Pa pa, motylku! – Lisa krzyknęła i wysłała mu buziaka
[A] No to teraz, buziak dla taty, za to, że go złapał- powiedziałam, a ona natychmiast wyciągnęła rączki do Harrego. Chłopak, wziął ją do siebie, a dziewczynka dała mu soczystego buziaka w policzek
[H] Dziękuję- powiedział, do niej po czym wziął ją na barana.
[L] Misia! Trzeba wziąć misia- wskazała na trawę, gdzie leżała jej nowa zabawka. Podniosłam go i zdecydowałam, że ja będę go nosić, bo dziewczynka nie ma teraz jak
[L] Idziemy oglądać bajki?- zapytała
[H] Ok. ale najpierw coś zjemy, dobrze?
[L] Tak- zgodziła się mała
[H] Co powiecie na.. pizzę?- zapytał
[A] Ja jestem za- zaśmiałam się
Wróciliśmy do domu, Harry zadzwonił do pobliskiej pizzerii, a Lisa zaczęła się sama bawić
[A] Dobrze ci idzie- powiedziałam, opierając się o blat w kuchni
[H] Staram się, nie jest łatwo..- mówi, marszcząc brwi
[A] Wujek miał racje.. jesteś jej wymarzonym tatusiem- powiedziałam
[H] Rozmawiałaś z nim o mnie?- zapytał, zbliżając się do mnie
[A] Tak.. wczoraj, kiedy byliśmy sami… wiesz bez cioci- przytaknęłam, kładąc ręce na jego ramionach
[H] Tak? I co? Też mnie nienawidzi, jak twoja ciocia?- zapytał
[A] Nie.. doskonale cię rozumie.. powiedział mi, że chciałby cię poznać osobiście i zaprosił nas oboje do domu- oznajmiłam mu
[H] Raczej nie skorzystam- powiedział, kładąc ręce na moich biodrach
[A] Dlaczego?
[H] Nie chcę słuchać docinek twojej ciotki, a wiem, że tak będzie- wyjaśnia
[A] Nie, bo ona też się zgodziła na nasz wspólny przyjazd- próbuję go namówić
[H] Mówisz, że wujek jest ok.?- zapytał, spoglądając na mnie
[A] Uhm.. pojechałbyś ze mną?
[H] Nie wiem.. to chyba jednak nie najlepszy pomysł…
[A] Proszę cię Harry, może ciotka, też zobaczyłaby jaki jesteś.
[H] Ok. ok. kiedy chciałabyś pojechać?- pyta w końcu
[A] Zgadzasz się?! Naprawdę?- pytam, szerzej otwierając oczy
[H] Ta.. to, kiedy?- pyta, niezbyt zadowolony faktem, że będzie musiał zmierzyć się z moją ciocią
[A] A kiedy możesz?- zapytałam
[H] Jutro mam akcję, więc może pojutrze?- mówi niechętnie
[A] Ok. ok. ok.- nie potrafię ukryć entuzjazmu i szybko staję na palcach, żeby dosięgnąć jego ust, po czym składam na nich czuły pocałunek.
[A] Dziękuję- mówię, wtulając się w niego
[H] Jak widzisz, próbuję się zmienić- uśmiecha się lekko, odwzajemniając uścisk. Ten moment, przerywa dzwonek do drzwi, więc Harry puszcza mnie i rusza w stronę korytarza, a już po chwili wraca z Lisą i pizzą w ręce. Kroję ją na kawałki i wspólnie siadamy do stołu. Pizzę jemy w ciszy, która jest bardzo przyjemna. Lisa zajmuje się każdym kawałkiem, próbując rozdzielić, każdy najmniejszy składnik i zjeść go osobno. Harry je już chyba 5 kawałek i co jakiś czas zerka na mnie lub na małą. A ja… w sumie nie chce mi się nawet jeść. Zjadłam 2 kawałki i jestem już wystarczająco najedzona. Myślę nad decyzją jaką podjęłam, wracając… to najlepsza, decyzja jaką mogłam podjąć….




no i jest tym razem w niedzielę... nie wiem czy ktoś to wogóle przeczyta... wiem że zostało was mało bo większość z dnia na dzień odchodzi...niestety ja też mam szkołę, dom rodzinę i przyjaciół.. nie zawsze jest czas na napisanie opowiadania.. doszłam do wniosku że kończę opowiadanie zdecydowanie wcześniej niż poprzednie ze względu na małą liczbę czytelników... 
co do części... wiem że jest beznadziejna nudna i na pewno nie tego się spodziewaliście.. przepraszam.. 
kolejna część w następną sobotę lub niedziele.. 
jeśli chcecie zostawcie komentarz... :) miło się je czyta 
Mrs.Horan 

sobota, 17 maja 2014

Strong cz.38



                                                  "Miłość nie musi być idealna, 
                                                 wystarczy, by była prawdziwa..."  
miłego czytania :*
Odłożyłam telefon na szafkę i przytuliłam się do poduszki. Spojrzałam na stare zdjęcie Harrego, które stało na półce… jest tutaj od zawsze. Wpatrywałam się w jego uśmiech i nagle mnie olśniło. Zerwałam się z łóżka i wybrałam numer Paula…
[P] Hej- odezwał się, jak tylko odebrał telefon
[A] Paul podjęłam decyzję…..
                                              *******
[P] W jakiej sprawie? Harrego?- zapytał spokojnie
[A] Tak… Paul, wreszcie podjęłam decyzję- powtórzyłam
[P] Więc?- zapytał zaciekawiony
[A] Wracam…. Wracam do Harrego- wreszcie to powiedziałam, brzmiało to jak coś, na co czekałam od tych kilku dni… jak na zdanie, które oznaczało koniec mojego zadręczania się. Jak na zdanie, które wiedziałam, że wypowiem, bo nie umiem bez niego żyć… to czekało gdzieś głęboko we mnie, żeby znaleźć odpowiedni moment, na wyjście z moich ust…
[P] Jednak- mówi z zadowoleniem, ale wyczuwam w jego głosie nutkę zawiedzenia lub złości… nie wiem, jak to dokładnie nazwać
[A] Tak, to będzie najlepsze co mogę zrobić… chcę tego.- mówię cicho, ale stanowczo
[P] Cieszę się… zasługujesz na to, żeby być szczęśliwa.- mówi, a ja wiem, że uśmiecha się w ten swój ciepły sposób, co oznacza, że chce jak najlepiej i szanuje moją decyzję, chociaż nie do końca się z nią zgadza, co pozostawia dla siebie
[A] Paul wiem, że Harry to naprawdę ciężki przypadek, ale wiem, że dam radę rozumiesz?- pytam, na co chłopak wypowiada ciche
[P] Ta..
[A] Możemy się jutro spotkać? Przyjdę rano do sklepu… dajmy na to o 10:30? Chciałabym się z wami pożegnać- powiedziałam
[P] Jasne… gdybyś wyjechała bez pożegnania, to bym się obraził- powiedział
[A] Ok. .. to do jutra. Dobranoc- mówię, po czym kończę połączenie. Odłożyłam telefon na poduszkę i sama, opadłam całym ciałem na miękki materac. Westchnęłam głęboko i uśmiechnęłam się, spoglądając ponownie na zdjęcie. Pierwszy raz od kilku dni, mój uśmiech był niewymuszony… po prostu to robiłam… wraz z podjęciem decyzji, poczułam coś w rodzaju ulgi…jakby kamień, spadł z mojego serca, robiąc tym samym miejsce, na uczucie do chłopaka…. Trzeba tyle zrobić… muszę się spakować, powiedzieć o tym Lisie, a co najgorsze oznajmić to cioci i wujkowi, ale to postanowiłam zrobić jutro rano. Szybko wstałam z łóżka, popędziłam do salonu, gdzie była Lisa i bawiła się, wraz z wujkiem i Iskrą w ganianego
[A] Lisa, czas iść już spać- powiedziałam, łapiąc ją i biorąc na ręce
[J] Dzięki Bogu, że przyszłaś twoja córka, zaganiałaby mnie na śmierć.- wujek, który ciężko już dyszał, opadł na kanapę i zaczął się śmiać, na co ja zareagowałam tak samo
[A] Straciłeś kondycję- mówię
[J] Oj tak… nie mam już 20 lat kochanie- powiedział, wciąż się śmiejąc
[J] Masz dobry humor..- stwierdza lekko poważniejąc
[A] Tak, jest naprawdę dobrze- mówię mu
[J] Chodzi o Harrego? Mnie możesz powiedzieć- zapewnia mnie, wiem to… wiem, że mu mogę zaufać bezgranicznie. Zawsze mnie wysłuchał i doradził.
[A] Tak- przytakuję i stawiam małą na podłodze, siadając obok wujka
[A] Gdzie ciocia?- pytam
[J] Bierze kąpiel… jest zmęczona, spokojnie nie przeszkodzi nam- mówi, więc postanawiam się odezwać
[A] Kocham go.. wujku tak bardzo go kocham. Tylko spójrz… Lisa też, powiedziała mi, że za nim tęskni- wskazałam na bawiącą się dziewczynkę, na co wujek pokiwał tylko głową
[A] Wiem, że on nie jest święty, ale powiedz.. nikt nie jest prawda? Szczerze to nie wiem, co myśleć… to wszystko jest trudne.- wzdycham kładąc głowę, na jego ramieniu
[J] Oj skarbuś wiem… życie już takie jest, że nie wszystko zawsze jest dobrze. Ale pomyśl i odpowiedz sobie na pytania czy jesteś w stanie żyć dalej bez niego? Co naprawdę was łączy? Za co go kochasz?... wiesz, sens życia ukryty jest w takich, strasznie małych szczegółach… na przykład, gdybyś go nie poznała, nie byłoby przy nas takiego dziecka jak Lisa. Mówisz, że się zmienił… cóż gdyby nie poznał ciebie, może by tak nie było. Gdyby Lisa nie poznała swojego ojca, zawsze zastanawiałaby się gdzie on jest i kim w ogóle jest, bo nie ważne jest to, jaką ma pracę czy jak wygląda, ale to jaki jest dla niej… czuję, że dla niej jest perfekcyjnym tatusiem i nie zamieniłaby go na żadnego innego. Nawet na Paula… wiem co wmawia ci ciocia, ale uwierz, ona chce twojego dobra… uważa, że Paul to idealny kandydat na męża i ojca, ale ja nie uważam, że dla ciebie. Wiesz dlaczego nie zareagowałem, kiedy ten Harry tu przyjechał?- zakończył pytaniem
[A] Nie- spojrzałam na niego
[J] Bo go rozumiem… przyjechał tutaj.. domyślam się ile go to kosztowało… jak bardzo ucierpiała na tym jego duma, ale zrobił to, bo z pewnością cię kocha… stałem i z daleka się temu przyglądałem, widziałem jak na ciebie patrzy, uważam, że czuje to samo co ty. Sam bym zareagował agresją, gdyby ktoś kiedyś tknął moją kochaną Claudię- powiedział z uśmiechem
[A] Dziękuję ci wujku- powiedziałam, lekko go przytulając
[J] Nie ma za co i pamiętaj kieruj się tym, co każe ci serce – powiedział, a ja kiwnęłam głową i wstałam, biorąc na ręce Lisę
[A] Idziemy spać- powiedziałam do niej, a ona pomachała wujkowi na dobranoc
[J] Jeszcze raz ci dziękuję. Miłej nocy- powiedziałam i weszłam na górę, zanosząc Lisę do łazienki. Po krótkiej kąpieli przebrałam ją w piżamkę i położyłam do łóżeczka
[L] Mamusiu, tęsknię za tatusiem- powiedziała, kiedy już zasypiała
[A] Wiem, ja też i wiesz co? Mam dla ciebie niespodziankę, ale powiem ci to dopiero rano, dobrze?- zapytałam, na co mała pokiwała główką. Przykryłam ją kołderką i posiedziałam przy niej, dopóki ta nie zasnęła. Kiedy wróciłam do swojej sypialni, wzięłam prysznic i przebrałam się w czystą koszulkę i szorty. Umyłam zęby, a włosy wysuszyłam i związałam w luźnego kucyka. Wróciłam do sypialni i położyłam się spać.  
Kolejny koszmar wystraszył mnie na tyle, że nie byłam w stanie zasnąć. Jest godzina 3:00, a ja leżę w łóżku i nie jestem w stanie zasnąć ponownie… gdyby był tutaj Harry, zrobiłabym to bez problemu. Westchnęłam ciężko, odgarniając kołdrę w róg mojego, dużego łóżka, po czym wstaję. Już nie zasnę, a nie wiem co mam robić. Po krótkim namyśle postanowiłam, że zacznę się pakować i tak nie mam nic lepszego do roboty. Wyjęłam swoje walizki i zaczęłam układać, w niej swoje rzeczy. Resztę ubranek Lisy, zdążę spakować rano. Kiedy skończyłam dochodziła 5:30. Byłam wykończona, a oczy zaczęły mnie szczypać przez kolejną nieprzespaną noc. Wzięłam przygotowane rzeczy i udałam się do łazienki. Postanowiłam wziąć długą kąpiel, która może choć trochę rozluźni moje mięśnie i da mi odpocząć. Ułożyłam się wygodnie, w wannie i zastanawiałam się jak zareaguje Harry, kiedy mnie zobaczy…. Ucieszy się? Czy może wścieknie? Nie mam pojęcia i wiem, że ta myśl pozostanie w mojej głowie do momentu, aż nie stanę przed drzwiami jego willi. W końcu postanowiłam wynurzyć się z wody, więc sięgnęłam ręczniki i owinęłam nim swoje ciało. Stanęłam na zimnych kafelkach i podeszłam do umywalki. Umyłam zęby i zaczęłam się dokładnie wycierać. Ubrałam swoją beżową, koronkową bieliznę, a potem wybrany wcześniej zestaw ubrań. (taki) zrobiłam lekki makijaż, nie zbyt mocny, ale taki żeby nie było widać moich ciemnych cieni pod oczami, spowodowanymi brakiem snu. Swoje włosy, dokładnie rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone, uznałam że tak będzie lepiej. Kiedy byłam już uszykowana, dokładnie obejrzałam się w lustrze i powiedziałam sama do siebie.
[A] Jest dobrze… będzie ok.- odepchnęłam się od umywalki i wyszłam z łazienki. Spojrzałam na zegarek w telefonie, jest już 6:30 co oznacza, że spędziłam w łazience ponad godzinę. Byłam pewna, że ciocia z wujkiem już nie spali, bo wujek wychodzi do pracy o godzinie 7:00, więc postanowiłam zejść na parter, żeby z nimi porozmawiać i pożegnać się z wujkiem, ponieważ kiedy wróci z pracy, mnie już tutaj nie będzie. Zamknęłam drzwi od swojej sypialni i stanęłam tuż przy schodach, biorąc głęboki wdech. Powoli zaczęłam schodzić na dół, starając się nie narobić zbytniego hałasu.
[C] Dzień dobry Ashley- powiedziała ciocia, siedząca tuż obok wujka i pijąca kawę
[A] Dzień dobry- uśmiechnęłam się lekko, widzę że kobieta jest spięta, a wujek lekko pociera kciukiem jej dłoń.
[J] Jak ci się spało?- zapytał wujek
[A] Świetnie, dziękuję- uśmiechnęłam się sztucznie i nalałam sobie szklankę soku
[A] Chyba muszę wam o czymś powiedzieć..- zaczęłam, opierając się o blat szafki i popijając zimny napój
[C] Słuchamy- powiedziała, zaciekawiona ciocia
[A] Podjęłam decyzję, że wracam dziś do domu- powiedziałam, po czym przygryzłam swoją wargę i przejechałam wzrokiem po ich twarzach
[C] Przecież tutaj jest twój dom, chcesz wrócić do swojego dawnego mieszkania?- zapytała ciocia
[A] Nie.. ja wracam do Harrego- wyjaśniłam, odstawiając szklankę na blat
[C] Słucham?!- zapytała, trochę zła
[A] Taką podjęłam decyzję…- spojrzałam na nią, a potem na wujka. Na twarzy kobiety widniała złość, smutek, żal, zdezorientowanie, a na twarzy wujka rozpościerał się mały uśmiech, a w oczach widziałam małe iskierki radości. Cieszył się z podjętej decyzji
[J] Cieszę się- powiedział, wstając od stołu i przytulając mnie do swojej piersi.
[A] Ja też wujku, dziękuję za wszystko- wyszeptałam, mając na myśli, naszą wczorajszą rozmowę.
[J] Nie ma za co- powiedział, całując mnie w czoło
[C] A moim zdaniem, nie powinnaś tego robić- tuż obok wujka, pojawiła się ciocia
[A] Kocham go, to najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć- mówię, do niej
[C] Oh… no tak…. Dobrze już dobrze… jedź..- powiedziała, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Ucieszyłam się, że nie próbuje mnie tutaj trzymać na siłę i że zaakceptowała moją decyzję
[J] Więc, jak już wrócę to cię tutaj nie będzie- stwierdził wujek
[A] No nie… jak tylko Lisa się obudzi, chcę jechać- powiedziałam, na co kiwnął głową
[C] Będziemy tęsknić- powiedziała ciocia
[A] Będę odwiedzać was częściej… a może nawet wpadnę z Harrym- odparłam z lekkim uśmiechem
[C] No tak…- westchnęła cicho ciocia,
[J] Ja z chęcią bym go wreszcie poznał, wczoraj niewiele mu się przyjrzałem- powiedział wujek dopijając kawę i wstawiając kubek do zlewu
[A] Powiem mu- uśmiechnęłam się
[J] Ja muszę wychodzić do pracy… więc, co? Do zobaczenia- powiedział wujek i ponownie mnie przytulił
[J] Ucałuj ode mnie Lisę, jak już wstanie, nie chcę jej teraz budzić- odparł uwalniając mnie z uścisku
[A] Dobrze- powiedziałam i patrzyłam jak żegna się z ciocią, by po chwili wziąć swoją teczkę i zakładając marynarkę na ramiona, wyszedł z domu
[C] Zjesz coś?- zapytała ciocia
[A] Nie… nic nie przełknę- westchnęłam, siadając przy stole. Siedziałyśmy tam razem, przez prawie 30 minut, była to bardzo niezręczna chwila, bo żadna z nas nie chciała wspomnieć o wczorajszej kłótni. Dziękowałam Bogu, kiedy w progu pojawiła się zaspana Lisa
[L] Ceść- powiedziała podchodząc do mnie…
-----Harry…
Kiedy tylko późnym wieczorem Zayn wrócił do siebie, nalałem sobie szklankę whiskey i poszedłem na górę. Wszedłem do ciemni, w samym końcu korytarza. Lubiłem kiedyś robić zdjęcia. Przede wszystkim Ashley. Upiłem łyk ze szklanki i rozejrzałem się dookoła. Naprawdę dawno tutaj nie byłem… może jakieś 6 miesięcy temu… tutaj, było zbyt wiele wspomnień. Pełno zdjęć Ash, wciąż rozwieszonych na sznurku. Oglądałem każde po kolei, wspominając tamte chwile. Pamiętam, jak kiedyś poszliśmy razem do parku, specjalnie na taką sesję. Ash pozowała chodząc, tuż nad rzeką. Była śliczna. Potem poszliśmy na plac zabaw, a ja huśtałem ją na jednej z huśtawek….
stare zdjęcie Ash..
Tamten dzień był świetny. Jeden z najlepszych, jakie wspominałem. Kiedy dopiłem alkohol już do końca, uznałem, że to najwyższy czas, żeby położyć się spać. Zamknąłem ciemnie na klucz i wszedłem do sypialni. Wziąłem szybki prysznic i umyłem zęby, by po chwili zasnąć w wielkim, pustym i zimnym łóżku…..
Jest już 8:30… leżę w łóżku i bezradnie zastanawiam się, co robić dalej… jak postąpić, żeby sprawić, że Ashley wróci…
----Ashley….
Podczas gdy Lisa jadła na dole śniadanie, ja postanowiłam iść spakować jej ubranka i wybrać, co założy dzisiaj. Po długim zastanowieniu się, wybrałam spodenki połączone z dżinsową bluzeczką . Pogoda nie była dziś najgorsza, więc idealnie się nadawała. Zeszłam po nią na parter i kiedy tylko zjadła śniadanko, zabrałam ją na górę.
[A] Chodź ubierzemy się- posadziłam ją na łóżku i sięgnęłam po ubranie
[L] Co będziemy dzisiaj lobić?- zapytała, kiedy podniosła rączki żeby założyć jej ubranko
[A] Pamiętasz jak mówiłam ci wieczorem, że dzisiaj mam dla ciebie niespodziankę?- zapytałam, a mała pokiwała głową, że tak
[A] Więc chodzi o to, że…. Wracamy do domku do tatusia!- powiedziałam zadowolona, a ona z zachwytu zakryła sobie rączką usta
[L] Napladwe?- zapytała
[A] Tak- przytaknęłam, a ta zaczęła skakać po łóżku
[L] Jedziemy do tatusia! Do tatusia!- krzyczała, zaczęłam się śmiać i szybko ją złapałam
[A] Najpierw musimy się ubrać- założyłam jej jeszcze buciki 
[A] Teraz się uczeszemy- sięgnęłam po grzebień i zaczęłam rozczesywać jej włoski
[L] Ałć- powiedziała, kiedy niechcący pociągnęłam za kosmyki
[A] Przepraszam- powiedziałam i zrobiłam jej kucyka
[L] No to jedziemy- wzięłam jej rączkę i razem zeszłyśmy do salonu, gdzie czekała już ciocia. Wróciłam się na górę, jeszcze po walizkę i już po chwili, ubierałyśmy się w nasze płaszcze, by wyjść z domu
[C] Cóż.. dzwoń co jakiś czas- powiedziała zasmucona ciocia
[A] Będę, obiecuje- powiedziałam, wkładając walizkę do bagażnika. Ciocia uściskała Lisę i wsadziła ją do samochodu, zapinając jej pasy i zamykając drzwi
[C] Do zobaczenia, kochana- powiedziała, mocno mnie przytulając
[A] Do zobaczenia ciociu- spojrzałam na nią z uśmiechem i wsiadłam do samochodu, zamykając za sobą drzwi. Zapięłam pasy i już po chwili wyjeżdżałam z podjazdu, na ulicę, co jakiś czas machając cioci na pożegnanie.
Po drodze przystaję jeszcze obok sklepu i idę pożegnać się z Paulem i Susan, rozmawiamy chwilkę, po czym wychodzę, bo w sklepie zrobił się mały tłum, a nie chciałam im przeszkadzać w pracy. Jeszcze tylko godzina i wreszcie się zobaczymy..
----Harry….
Po długich rozmyśleniach wstałem z łóżka i wziąłem prysznic. Wciągnąłem na siebie dżinsy i czarną koszulkę, po czym wyszedłem na miasto. Miałem zamiar dzisiaj pojechać do Ash ponownie, więc w tym celu, udaję się do sklepu z zabawkami w wielkiej galerii. Postanawiam kupić coś Lisie… zrozumiałem, że jeszcze przecież nigdy, nic ode mnie nie dostała… żadnej zabawki czy drobnostki… nic…
Wszedłem do sklepu, gdzie przywitała mnie młoda ekspedientka. Zacząłem rozglądać się po półkach, ale nie znalazłem nic ciekawego… nawet nie wiem, co lubi, a czego nie…
[E] Przepraszam, może w czymś pomóc?- zauważa mnie młoda kobieta, pracująca tutaj.
[H] Em… sam nie wiem..- wzruszyłem ramionami
[E] Czego pan poszukuje?- zapytała ponownie
[H] Chciałbym kupić coś córce…. ale nie wiem co….- wyjaśniłem jej, a dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona… tak wiem, nie wyglądam na typ tatusia…
[E] Ile ma lat?- zapytała znowu
[H] Już niedługo 3- odparłem… cholera, nawet nie znam jej dokładnej daty urodzenia
[E] W takim razie proponuję… lalkę- mówi pokazując, mi niewielki przedmiot. Plastikowa lalka, przypomina prawdziwe dziecko, ale nie widziałem wcześniej, żeby Lisa bawiła się takimi rzeczami jak lalki.
[H] Nie.. to raczej nie to- powiedziałem cicho
[E] W porządku, więc może… - zastanawiała się, rozglądając po pułkach
[E] ..O, a może misiu?- zapytała, wskazując na regał z pluszakami, gdzie chwilę później podeszliśmy
[E] Niech pan spojrzy… - wskazała, więc zacząłem się rozglądać… było ich pełno… każdy wyglądał tak samo… ale, żaden nie przykuł mojej uwagi…
[H] Ten… -wskazałem, w końcu na misia z najwyższej pułki.. był ogromny… w każdym bądź razie, prawie wielkości Lisy
[E] Oczywiście… jest śliczny- uśmiechnęła się i weszła na drabinę, by mi go podać. Już po chwili, staliśmy przy kasie, a dziewczyna szybko mi go wydała, szeroko się uśmiechając
[E] Jestem pewna, że prezent się spodoba- uśmiechnęła się, kiedy zmierzałem do drzwi
[H] Mam nadzieję- westchnąłem i wyszedłem, od razu wracając do samochodu. Jadę do domu, muszę skontaktować się z Niallem i powiedzieć, że dzisiaj nie przyjdę do biura, a telefon został w domu.
-------Ashley….
Im bliżej jestem, tym większy jest strach. Jeszcze jakieś 10 minut i będę na miejscu. Co jeśli mi nie otworzy? Może w ogóle nie ma go w domu? Co jeśli będzie z kimś… z inną dziewczyną… wyjdę wtedy na kompletną idiotkę… Z każdym przejechanym kilometrem, czuję się coraz bardziej spięta. Lisa kołysze nóżkami i wygląda przez okno, więc cieszę się, że nie skupia swojej uwagi na mnie. W moim żołądku, robi się coraz dziwniej, a ja mam wrażenie, jakby zawiązywał się w jakiś supeł. Muszę głęboko oddychać, żeby zachować jak największy spokój. Moje dłonie zaczynają lekko drżeć. Kiedy wyjeżdżam z ostatniego zakrętu… jest… widzę już jego dom. Kiedy wjeżdżam na posesję, dostrzegam jego samochód, stojący na podjeździe, wiec staję za nim i wysiadam z auta. Moje nogi są jak z waty, kiedy zamykam drzwi i wyciągam ze środka Lisę, stawiając ją na ziemi. Wyciągam walizkę i biorę ją za rączkę, po czym, razem zmierzamy do drzwi. Mam zapukać? Zadzwonić? Czy może użyć kluczy i tak po prostu wejść do środka. W ostateczności wybieram drugą opcję i naciskam na dzwonek. Słyszę cichą krzątaninę i kroki osoby, która zmierza do drzwi. Usłyszałam zgrzyt zamka, aż w końcu drzwi się otwierają…
[A] Cześć Harry…


no i jest nowa część... mało zdjęć wiem... 
mogę śmiało powiedzieć że jestem zawiedziona waszym komentowaniem.... dziękuję stałym osobą które skomentowały... 
jedno jest pewne że więcej nie będzie żadnych niespodzianek... ta była pierwsza i ostatnia.... części będą pojawiały się już tylko i wyłącznie raz w tygodniu w weekendy bez wyjątku... naprawdę jest mi przykro że tak lekceważycie moje prośby o komentarze... jeśli chcecie mogę zakończyć opowiadanie wcześniej.. nie ma problemu.. :/ 
no nic to do nexta w sobotę za tydzień...  bez niespodzianek 
Mrs.Horan