piątek, 31 stycznia 2014

Strong cz.17



[Lou] Jesteś pewny?- zapytał Louis
[N] Na stówę- powiedział blondyn i zawiązał na nodze kawałek materiału…
Teraz liczył się tylko czas… w końcu dojechaliśmy do zjazdu i Louis skręcił na dość kamienistą drogę…
                                                          *****
Liam kazał mi przez cały czas sprawdzać puls Harrego, abym wiedziała czy żyje. Jego serce wciąż biło, choć nie tak dobrze jak przedtem, kiedy wtulałam się do niego, podczas gdy on niósł mnie do samochodu. Wciąż do niego mówiłam i próbowałam obudzić, jednak nic z tego. Harry nawet nie drgnął. Nie miałam już siły płakać, a nie mogłam też przestać. Kiedy widziałam go ledwo żywego, niemal czułam jak moje serce rozlatuje się na miliony kawałków. To moja wina, gdybym nie powiedziała mu gdzie jestem… być może, by mnie nie znalazł, ja bym zginęła, ale on żyłby dalej…. byłby szczęśliwy. W końcu wjechaliśmy na główną drogę jakiejś ulicy, a Louis zaczął jechać jeszcze szybciej, gdyż na piaszczystej drodze, nie było to tak możliwe jak teraz. Chłopak najwidoczniej dobrze znał tą okolicę, bo poruszał się po ulicy dość pewnie. W pewnym momencie gwałtownie skręcił, co spowodowało, że ciało Harrego jeszcze bardziej przyległo do mojego.
[A] Daleko jeszcze?- zapytałam, zniecierpliwiona, a Louis spojrzał w lusterko i skręcił w kolejną ulicę
[Lou] Jeszcze dwie przecznice- powiedział i skupił się na drodze.
[A] Harry.. wytrzymaj jeszcze chwilkę.. zaraz się tobą zajmą- wyszeptałam i pocałowałam go w czoło. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Louis zatrzymał się pod drzwiami, wybiegł z samochodu i ruszył w stronę wejścia. Już po chwili wybiegł z lekarką i dwoma pielęgniarzami, którzy jechali z noszami (łóżkiem na kółkach). Liam otworzył tylne drzwi i wyszedł, a zaraz za nim Zayn.
[D] Dobry wieczór- powiedziała do mnie starsza kobieta i dodała- Zabierzemy Harrego, dobrze?- zapytała i już po chwili, dwóch mężczyzn zaczęło wyciągać go z samochodu. Kiedy tylko położyli go na łóżku, od razu zaczęli biec z powrotem do szpitala. Kolejna pielęgniarka, kazała usiąść Niallowi na wózku, ponieważ nie był w stanie iść z przestrzeloną nogą. Kiedy spojrzałam na swoje nogi, były całe od krwi Harrego, więc potarłam je starając się je jakoś wytrzeć. Pogorszyłam tylko sprawę, bo krew się rozmazała, a ja miałam brudne całe ręce.
[D] Jak masz na imię?- zapytałam mnie ta sama kobieta, tym razem stojąc przy drzwiach po mojej stronie.
[A] Ashley- powiedziałam cicho
[D] A ja jestem Emily- podała mi rękę i dodała
[D] Ashley, chodź idziemy do środka, tutaj robi się chłodno- starsza kobieta, lekko się do mnie uśmiechnęła i pomogła mi wysiąść z auta.
[A] Boli- powiedziałam cicho, a kobieta kazała podjechać wózkiem. Kiedy na niego usiadłam, Pani Emily pogłaskała mnie po ramieniu i ruszyłyśmy w stronę szpitala.
[A] Pani doktor…- zaczęłam, ale kobieta mi przerwała
[D] Ashley mów mi po prostu Emily, ok.?- zapytała
[A] Dobrze, chcę zobaczyć Harrego- zażądałam cicho
[E] Musimy najpierw zbadać ciebie- powiedziała spokojnie
[A] Nie… ja… muszę go zobaczyć- powiedziałam stanowczo
[E] Tam są teraz wasi przyjaciele, pozwól mi się zbadać- powiedziała i przykucnęła przede mną.
[A] Ile będą trwać badania?- zapytałam
[E] Obmyjemy twoje rany i zrobimy ci podstawowe badania, żeby sprawdzić czy z twoim brzuchem wszystko w porządku. Ubierzesz się w czyste ubrania i pojedziemy do Harrego, co? –wyjaśniła mi Emily i znowu się uśmiechnęła
[A] Najpierw muszę go zobaczyć- powiedziałam i chciałam wstać, jednak doktor mnie przytrzymała.
[E] Ashley pojedziemy pod jego salę, tylko na chwilkę, sprawdzisz czy wszystko dobrze i zobaczysz czy chłopacy są przy nim, a potem dasz się zbadać, zgoda?- wyciągnęła w moją stronę dłoń, a ja chwilkę się zastanawiałam
[A] Dobrze- lekko się uśmiechnęłam i podałam jej dłoń. Najważniejsze było teraz to, że będę mogła choć przez chwilkę go zobaczyć. Doktor Emily zawiozła mnie pod odpowiednią salę pod, którą siedzieli wszyscy chłopacy za wyjątkiem Nialla, który pewnie teraz jest opatrywany. Kiedy tylko podjechaliśmy bliżej, ich twarze skierowały się na mnie. Jednak ja nawet na nich nie spojrzałam. Mój wzrok, od razu skierował się na szklane drzwi. Harry, leżał na niewielkim łóżku z rozdartą koszulką, a do niego było podłączone kilka rurek. Lekarz krążył, wokół łóżka i sprawdzał jego reakcję, na różne bodźce, oraz uważnie osłuchiwał jego klatkę piersiową, pokrytą tatuażami, które tak uwielbiałam.... pamiętam jak, kiedyś leżeliśmy, na wygodnym łóżku w jego pokoju, a ja dokładnie obrysowywałam kontury jaskółek i motyla znajdujących się na jego ciele...
[E] Widzisz? Wszystko jest w porządku. Zajęli się nim. On z tego wyjdzie, więc chodź, jedziemy, teraz na twoje badania. Przecież, kiedy Harry się obudzi, to nie możesz być w takim stanie, bo strasznie by na mnie nakrzyczał. -przerwała moje zamyślenia i uśmiechnęła się, zrezygnowana pozwoliłam jej zawrócić. Spuściłam głowę i już po chwili, byłyśmy pod jakąś salą. Pielęgniarki obmyły moje ręce i twarz, a Emily opatrywała moje rany na twarzy. Przykleiła plaster na mój łuk brwiowy i opatrzyła opuchniętą i okaleczoną wargę.
[E] No i już trochę lepiej- uśmiechnęła się lekko- połóż się- dodała, a ja zrobiłam to co mówiła, położyłam się z wielką trudnością na łóżku, a doktor zbadała mój brzuch, lekko naciskając i sprawdzając moją reakcję.
[E] Teraz pojedziemy na USG i prześwietlenie. Sprawdzimy żebra i brzuch, bo trochę się obawiam. Być może żebra są połamane.-  wyjaśniła mi i pielęgniarka znowu, posadziła mnie na wózku. Pojechaliśmy na odpowiednią salę i zostałam dokładnie przebadana. Okazało się, że przypuszczenia lekarki były słuszne. Miałam złamane dwa żebra, co spowodowało u mnie taki ból, podczas próby wstania czy chodzenia. Na szczęście nie miałam, żadnego krwotoku wewnętrznego. Byłam mocno poobijana, miałam drobne otarcia i rany, ale poza złamanymi żebrami, nie stało się mi nic groźniejszego. Pielęgniarka zabrała mnie na kolejną salę, gdzie mogłam się wykąpać. Muszę przyznać, że ciepły prysznic dobrze mi zrobił i choć przez chwilę mogłam poczuć ulgę… jakby wszystkie brudy, wspomnienia i smutek zostały ze mnie zmyte. Po krótkim prysznicu dokładnie się obtarłam, a pielęgniarka dała mi jakąś szpitalną piżamę.
Pielęgniarka znowu kazała mi usiąść na wózku i zostałam zawieziona na salę, która prawdopodobnie będzie należała do mnie. Moje żebra zostały usztywnione tak, aby mogły ponownie się zrosnąć, a ja odczułam wielką ulgę, ponieważ ból choć trochę się zmniejszył.
[E] Połóż się i odpocznij- powiedziała do mnie lekarka Emily i wskazała na łóżko.
[A] A co z Harrym?- zapytałam, chciałam wiedzieć jak najwięcej.
[E] Zaraz do niego zajrzę i zobaczę jak się czuje, dobrze? Jestem pewna, że wszystko z nim w porządku. –uśmiechnęła się do mnie, a ja oparłam się o wygodne poduszki. 
[A] Będę mogła go później zobaczyć?
[E] Zobaczę co da się zrobić- uśmiechnęła się i pogładziła mój policzek.- zdrzemnij się, zasługujesz na wypoczynek- dodała i zaczęła mówić, coś do pielęgniarek. Kiedy wyszła z mojej sali, pielęgniarka podłączyła mnie do kroplówki i podała leki przeciwbólowe. Uśmiechnęła się do mnie życzliwie i wyszła… w końcu mogłam wypocząć. Byłam sama, ale nie mogłam zasnąć, jak tylko zamknęłam oczy, wciąż widziałam Harrego… zakrwawionego, umierającego na moich rękach… z moich oczu zaczęły lecieć łzy, a ja chcąc je powstrzymać zamknęłam powieki… sama nie wiem, kiedy odpłynęłam do krainy snów…
---Liam….
Z Harrym wydawało się być wszystko dobrze, jednak stracił on dużo krwi i była mu potrzebna transfuzja. Razem z chłopakami postanowiliśmy, że któryś z nas to zrobi.
[Li] Doktorze… ja i Zayn możemy oddać mu krew- powiedziałem do starszego lekarza, który zajmował się Harrym
[W] Dobrze, macie takie same grupy krwi, więc zgadzam się, bardzo mu pomożecie… to cud, że Harry w ogóle żyje. Kula jakimś cudem ominęła serce i zatrzymała się na żebrach. Zabieramy go na operację, w celu usunięcia pocisku. Nie możemy pozwolić na utratę jeszcze większej ilości krwi, bo go nie uratujemy- powiedział i zawołał nas na salę, gdzie pobiorą nam krew. Louis został na korytarzu, bo czekał na Nialla, który po zszyciu rany postrzałowej na nodze, miał przyjść pod salę Harrego. Doktor William Hill, który opiekował się Harrym dzisiaj, był nam dobrze znany.... nie raz już się nami zajmował... Mamy ze szpitalem umowę, że w razie takich akcji jak ta, zaopiekują się nami bez powiadomienia policji, a w zamian za to my płacimy niezłą sumkę na rzecz chorych dzieci i unowocześniania szpitala.
[W] Połóżcie się tutaj, pielęgniarki zaraz się wami zajmą, a ja idę przygotować Harrego do operacji.- westchnął i wyszedł. Od razu zajęły się nami dwie lekarki, które przygotowały nas do pobrania krwi. Po dość krótkim czasie odpowiednia ilość,została nam pobrana, a my zostaliśmy wypuszczeni. Wróciliśmy na korytarz gdzie siedział Louis i Niall
[Li] I co?- zapytałem, widząc przygnębionych chłopaków
[Lo] Nic, zabrali go na operację, muszą wyciągnąć z niego tą pieprzoną kulę- powiedział Louis i spuścił głowę
[Z] Musimy zajrzeć do Ashley i pojechać po Lisę- powiedział nagle Zayn
[N] Co?- zapytał Niall
[Z] Widzieliście ją, kiedy Harry tracił przytomność… była zrozpaczona, powinniśmy ją odwiedzić i zaopiekować się Lisą- powtórzył Zayn, siadając obok Louisa
[Lo] Umiesz opiekować się dziećmi?- zapytał Louis
[Z] Nie, ale razem damy sobie radę- Zayn wzruszył ramionami, a ja u przytaknąłem
[Li] On ma rację, Harry by nam pomógł gdyby, któryś z nas był w takiej sytuacji-powiedziałem
[N] Ashley była w szoku i przeżyła traumę, kiedy Billy się nad nią znęcał za coś czego nie zrobiła, sama sobie nie poradzi- przyznał Niall
[Lou] Dobra to najpierw idziemy do Ashley, a potem ja i Zayn pojedziemy po Lisę- powiedział w końcu Louis i wstał z krzesła. Szliśmy w stronę recepcji, bo nie wiedzieliśmy gdzie leży Ash, ale na szczęście w połowie drogi spotkaliśmy Doktor Emily, która również nie raz się nami zajmowała.
[N] Emily, gdzie leży Ashley?- Niall zapytał zatrzymując ją na korytarzu
[E] Jak dojdziecie do końca korytarza, ostatnia sala na lewo, jest w kiepskim stanie, więc nie przemęczajcie jej, ani nie informujcie o dokładnym stanie Harrego, musi wydobrzeć, potrzebuje czasu, bo wciąż jest w szoku.- powiedziała i poklepała mnie po ramieniu. Ominęła nas i poszła do swojego gabinetu.
[Lo] Nie ona jedna jest w szoku… Harry nigdy nie pozwoliłby się tak odsłonić, nigdy nie był taki nieostrożny, gdyby tylko mogła iść, nie byłoby nas tutaj- westchnął Louis i ruszył dalej
[Z] To nie jej wina, że Billy ją porwał- Zayn lekko uniósł głos, widziałem że lekko się zdenerwował, słowami Lou...
[Lo] Gdyby tutaj nie przyjechała, Harry pewnie teraz siedziałby u nas w barze i popijał drinki. –kiedy skończył mówić, Zayn naprawdę się wkurzył i po prostu przycisnął go do ściany, zaciskając pięści na jego koszulce
[Z] Co ty pieprzysz! Jak możesz ją obwiniać! Otrząśnij się Louis, stało się co się stało i koniec, rozumiesz! Nie słyszałeś co powiedział jej w samochodzie? Kocha ją! Może to dziwne, że Harry się zakochał, ale mówił szczerze i tego jestem pewien, więc w końcu ją zaakceptujmy. Zrozum, że Harry nie będzie już bzykał przypadkowych panienek jak ty i przestań! - potrząsnął nim jeszcze raz i puścił go, idąc dalej.
[Lou] Nie lubię jej jak i każdy z nas- powiedział Louis
[Li] Może i tak, ale Zayn ma rację, musimy ją zaakceptować- westchnąłem i poszedłem za mulatem. Spojrzałem przez szklane drzwi i zobaczyłem ją leżącą w łóżku. Weszliśmy we czwórkę do jej sali i podeszliśmy bliżej. Usiadłem na stołku obok niej i uważnie się jej przyjrzałem. Nie biorąc pod uwagę licznych siniaków na jej twarzy i opatrunków, muszę przyznać, że Harry miał rację co do jej urody.... Dziewczyna co chwilę się ruszała, a na jej twarzy pojawiał się grymas bólu.
[L] Skoro śpi to jedźcie już po Lisę- powiedziałem do Louisa i Zayna- my z Niallem posiedzimy przy niej i poczekamy, aż się obudzi, potem pójdziemy do Harrego. –dodałem, a chłopacy kiwnęli głowami i wyszli po cichu z sali.
[L] Jak z nogą?- zapytałem Nialla
[N] W sumie nie jest źle, mam przestrzeloną nogę na wylot, ale na szczęście kula nie uszkodziła kości. Nie muszę zostawać w szpitalu, wystarczy, że będę to kontrolował i uważał. Nie mogę jej nadwyrężać- westchnął cicho blondyn i spojrzał na Ashley
[L] Ona naprawdę go kocha- powiedziałem cicho, a Niall przytaknął głową
[N] Bardzo się o niego boi- wyszeptał tak, żeby jej nie obudzić
[L] Jak my wszyscy, mam nadzieję, że Harry wyjdzie z tego cało, jak zawsze- uśmiechnąłem się blado, a Niall znowu mi przytaknął. Posiedzieliśmy tak z godzinę, była już 6:35.
[N] Liam leć zobaczyć, co dzieje się u Harrego, a ja z nią zostanę- powiedział cicho Niall i wskazał na drzwi. 
[L] Ok. to idę, jak będę wracać to przynieść ci kawę, czy coś?- zapytałem
[N] Jasne, marze o kawie- zaśmiał się cicho Niall, a ja kiwnąłem głową i wyszedłem na korytarz. Podszedłem jeszcze do automatu i kupiłem sobie kubek kawy, bo szczerze mówiąc nie trzymam się najlepiej. Jestem padnięty. Poszedłem pod salę operacyjną i czekałem, aż ktoś stamtąd wyjdzie. W końcu udało mi się złapać jakąś pielęgniarkę wychodzącą z sali.
[L] Przepraszam, co z Harrym?- zapytałem, od razu wstając z krzesła
[P] Operacja właśnie się skończyła, nie mogę udzielać informacji, zaraz wyjdzie lekarz- wskazała na drzwi, zza których po chwili wyjechało łóżko, na którym leżał nieprzytomny Harry.  Podszedłem bliżej i zatrzymałem jego lekarza
[L] Co z nim?- zapytałem ponownie
[W] Trzyma się, ale nie jest najlepiej, wciąż tracił krew i był niestabilny, zobaczymy co stanie się dalej. Najbliższa doba będzie decydująca. –Powiedział, a ja uścisnąłem mu dłoń. 
[L] Dziękuję doktorze.- powiedziałem cicho, a mężczyzna kiwnął głową i odszedł.Poszedłem pod kolejną salę, gdzie przebywał Harry i przez wielką szklaną szybę, obserwowałem co robią pielęgniarki. W pewnym momencie, usłyszałem ciągły dźwięk i spojrzałem na aparaturę, która wskazywała funkcje życiowe Harrego…
[P] Zawołać lekarza! Zatrzymanie funkcji życiowych- powiedziała starsza pielęgniarka, a już po chwili Doktor William pojawił się na sali. Podbiegł do jego łóżka i zaczął go reanimować
[W] Intubujemy!- powiedział do kolejnej lekarki, która pojawiła się przy Harrym…
[W] Dalej nic! Pacjent nie oddycha!- doktor William, krzyczał do kolejnych pielęgniarek, które starały się pomóc. Cholera! Chciałem wejść do środka, jednak jedna z młodych stażystek, zatrzymała mnie na korytarzu….
Jedyne co słyszałem to ciągły dźwięk, oznaczający śmierć mojego przyjaciela.... 


wiem że bardzo długo musieliście czekać za co was przepraszam :/  
część nie jest ani długa ani fajna więc to jeszcze gorzej.... przepraszam....
kolejną część postaram się dodać w ten weekend, jeśli mi się to nie uda to część pojawi się dopiero za tydzień gdyż u mnie zaczęły się ferie ale że jestem w zawodówce to przez pierwszy tydzień chodzę na praktyki a dopiero drugi mam wolny więc, dopiero za tydzień będę miała czas żeby coś napisać..... co jeszcze???
przypominam że możecie się ze mną skontaktować na TT na kocinie które założyłam specjalnie dla was..... @ILoveOn57484817 
 jeszcze raz was przepraszam, mam nadzieję że się nie gniewacie ... 
komentujcie i mówcie co myślicie o części.... :D Kocham was! 
Ps.Dziś teledysk do Midnight Memories!!!!!!
Mrs.Horan 
 



poniedziałek, 27 stycznia 2014

Twitter

Kochani założyłam dodatkowe konto na Twitterze aby móc mieć lepszy kontakt z wami...
Możecie mnie tam obserwować a ja zaobserwuję was ;)
będę tam podawać informacje na temat opowiadania,kolejnych części i ewentualnych zmian....
będziecie mogli utrzymywać ze mną kontakt i pytać o co tylko zechcecie :)


@ILoveOn57484817  

czekam na was na TT i oczywiście na komentarze pod poprzednią częścią :D
kolejna pojawi sie być może jutro
Mrs.Horan

niedziela, 26 stycznia 2014

Strong cz.16



                 w poprzedniej części...
[Li] Harry, kamizelka kuloodporna- Liam wskazał na kanapę, gdzie ona leżała
[H] Nie ma na to czasu, jedziemy- powiedziałem i bez słowa wyszedłem z domu. Zaraz za mną wyszli chłopacy. Wsiedliśmy do wozu i pojechaliśmy uratować Ashley… moją kochaną Ashley…
                                                         *****
Wyjechaliśmy z mojej posesji i już po chwili wjechaliśmy na autostradę. Żaden z nas nie miał ochoty na rozmowę, więc każdy ślepo wpatrywał się w okno. Miałem czas, żeby opracować swój własny plan awaryjny. Po co się oszukiwać? Ta akcja nie będzie łatwa, choć mieliśmy już za sobą o wiele więcej niebezpiecznych akcji, ta była inna, wyjątkowa. Nigdy nie mieliśmy za zadania kogoś uratować. Zawsze zabijaliśmy i uciekaliśmy. Teraz musimy uratować osobę, w dodatku moją dziewczynę, więc to dodatkowy stres. Miałem swój plan, o którym chłopacy nie mogą wiedzieć. W razie gdyby plan Louisa nie wypalił, poddam się, zażądam wypuszczenia Ashley, w zamian za mnie. Billy się zgodzi, bo to w końcu o mnie mu chodzi, a kiedy chłopacy razem z Ashley odjadą, dam mu się zabić. Chłopacy i ona to moja jedyna rodzina, więc jestem gotowy za nich umrzeć. Kiedy spojrzałem na zegarek była 20:45, a na dworze zaczęło się ściemniać. Jechaliśmy już dobrą godzinę, co oznaczało, że jesteśmy coraz bliżej celu. W końcu odezwa się Louis
[Lou] Podjadę pod dom tak, żeby nas nie zauważył. Zostawimy samochód kawałek dalej i pójdziemy pieszo
[Z] Ok.- przytaknął Zayn
[Lou] Harry i Niall wchodzą drzwiami frontowymi, a ja, Zayn i Liam idziemy od tył i wejdziemy drugimi drzwiami. My szukamy na dole, a ty z Niallem lecicie na górę- tym razem, powiedział do mnie i zaczął mówić dalej- Jak obejdziemy cały parter i nie znajdziemy Ashley, ani Billa dołączymy do was, na górze- dokończył Louis i cały czas zerkał, na mnie
[H] Ok. –przytaknąłem i z powrotem spojrzałem w boczną szybę. Z minuty, na minutę byłem coraz bardziej zdenerwowany i zniecierpliwiony. Znowu zapadła cisza, którą wypełniał tylko warkot silnika. W końcu Louis zjechał na pobocze i samochód się zatrzymał.
[Lou] Dom jest za tym zakrętem- wskazał na drogę, a każdy z nas pokiwał głową. Na dworze było już dość ciemno, jedyne oświetlenie wydobywało się z samochodu. Noc była pogodna, więc księżyc przebijający się przez konary drzew, dodatkowo oświetlał nam drogę.
[H] Sprawdzamy magazynki- westchnąłem i wyjąłem swoją broń. Chłopacy zrobili to samo i poprawili kamizelki kuloodporne, które mieli pod bluzami.
[Li] Idziemy- powiedział cicho Liam i zaczęliśmy powoli, zbliżać się do niewielkiego budynku. Kiedy dość szybko doszliśmy pod dom była 22:20. Muszę przyznać, że od tamtej akcji, budynek nie zmienił się za wiele. Był tylko trochę zaniedbany. W całym domu paliło się światło, co oznacza, że Billy chce nas zmylić, bo gdyby światło paliło się tylko w jednym z pokoi, oczywiste było by to, że właśnie tam jest Ashley. Niedaleko stał czarny samochód, więc Billy tutaj jest. Przed wejściem się rozdzieliliśmy.
[H] Widzimy się w środku- wyszeptałem do Louisa, zanim poszedł w swoją stronę
[Lou] Powodzenia stary- szepnął i kiwnął do chłopaków. Ja z Niallem zostaliśmy na ganku, a reszta poszła za Louisem. Wyciągnąłem broń, tak jak i Niall i nacisnąłem
powoli klamkę. Drzwi nie były zakluczone, więc natychmiast ustąpiły. Weszliśmy do środka, a Niall cicho je przymknął. Dokładnie pamiętam miejsce gdzie Niall zastrzelił Georga , dokładnie tutaj w salonie… gdybym wiedział, że tamta akcja będzie miała takie skutki, nigdy bym się na to nie zgodził. Naprzeciwko nas pojawił się Zayn z Liamem i Louisem. Więc pokazałem im, że idziemy na górę i razem z Niallem zaczęliśmy wspinać się po schodach. Niall nadepnął na zły stopień i schodek zaczął skrzypieć.
[H] Ostrożniej- powiedziałem do Nialla, nie wydając przy tym, żadnego dźwięku. Odwróciłem się i zacząłem iść dalej. Na szczycie schodów wskazałem chłopakowi lewą stronę, a on kiwnął głową i poszedł w tamtą stronę. Podczas gdy Niall sprawdzał pokoje po lewej stronie, ja sprawdzałem po prawej. Obejrzałem każdy zakamarek i wszedłem do pierwszego pokoju. Niestety w środku nie było ani śladu, po Ashley. To samo było w kolejnych dwóch pokojach. Spojrzałem na Nialla, który zaglądał do kolejnego pokoju, ale u niego też nic, co pokazał kiwając przecząco głową. Podszedłem do kolejnych drzwi i ostrożnie je otworzyłem, wślizgując się do środka… jest… krzesło, a wokół, małe kałuże krwi…
---Ashley…
Billy wrócił do domu godzinę temu… słyszałam, że ktoś chodzi po piętrze, ale myślałam, że to właśnie on, do momentu, kiedy nie otworzyły się drzwi „mojego”
pokoju… Ktoś delikatnie je otworzył i wszedł do środka… Harry! Kiedy chłopak mnie zobaczył jego śliczne, zielone oczy stały się większe, był w szoku. Rozejrzał się po pokoju, sprawdzając czy jestem sama i podbiegł do mnie. Uklęknął przede mną na jedno kolano, a w jego oczach pojawiły się łzy. Położył pistolet na podłogę i delikatnie zerwał taśmę z moich ust.
[A] Harry..- powiedziałam od razu
[H] Cii.. spokojnie, już tutaj jestem, już nic ci nie zrobi- powiedział stając za mną. Chwilkę siłował się ze sznurami, aż nie wyciągnął swojego niewielkiego noża, przeciął sznury i stanął przede mną. Przykucnął i delikatnie mnie objął
[A] Tak się bałam..- wyszeptałam do niego, a on pocałował mnie w czoło i powiedział
[H] Zabieram cię stąd… chodź- wziął broń i chciał, żebym wstała. Jednak kiedy próbowałam to zrobić, ból brzucha bardzo się nasilił, przez co usiadłam z powrotem
[H] Skarbie, co się stało?- zapytał zszokowany i delikatnie dotknął mojego pobitego policzka. Zaczęłam płakać..
[A] Boli..- wskazałam na brzuch i natychmiast się za niego złapałam
[H] Zabiję sukinsyna- powiedział z zaciśniętymi zębami i dodał- Ash..- podniósł delikatnie mój podbródek tak, żebym na niego spojrzała, a kiedy to zrobiłam powiedział- skarbie złap mnie za szyję- pochylił się nade mną, a ja zrobiłam to o co mnie poprosił. Chłopak delikatnie podniósł mnie do góry i przytulił do siebie. Wtuliłam twarz w jego szyję i powiedziałam
[A] Dziękuję Harry- westchnęłam i zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Jego ciepłe ciało, choć trochę ogrzewało to moje, zmarznięte i przemęczone. Harry przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej, czując jak się trzęsę i wyszedł na korytarz.
[H] Niall!- szepnął Harry, a blondyn już po chwili stał obok nas. Kiedy mnie zobaczył powiedział
[N] O matko- jejciu, czy ja wyglądam aż tak źle?
[H] Ona nie może sama iść Niall, zaniosę ją do samochodu, ale ty musisz mnie osłaniać. Trzymając ją na rękach, nie jestem w stanie strzelać.- powiedział do Nialla, a on odpowiedział
[N] Jasne- kiwnął głową i zaczęliśmy schodzić po schodach.
[A] Harry..- starałam się coś powiedzieć, choć nie było to łatwe przez opuchniętą i okaleczoną wargę.
[H] Słucham skarbie?- zachęcił mnie do wypowiedzi i zatrzymał się na schodach. Podniosłam głowę i oparłam swoje czoło o jego. Spojrzałam mu w oczy i brudną ręką przejechałam po jego policzku
[A] On tutaj jest… boję się- wyszeptałam, a Harry odpowiedział
[H] Ash.. wszystko będzie dobrze, słyszysz? Wrócimy do domu, razem.. tam czeka na nas Lisa… zobaczysz wszystko się ułoży, obiecuję, że wszystko będzie dobrze- uśmiechnął się słabo, a ja z powrotem położyłam głowę na jego ramieniu. Doszliśmy do końca schodów i spotkaliśmy Louisa i chłopaków
[Li] Ja pierdolę… co on jej zrobił- zaklął Liam wpatrując się w moje ciało
[H] Na górze nie zdążyliśmy sprawdzić wszystkich pokoi, Ashley nie może iść, więc niosę ją do samochodu, Niall musi mnie osłaniać, ale zaraz tutaj wrócimy- wyszeptał Harry najwyraźniej do Louisa. Co? On chce tutaj wrócić? Nie, nie pozwolę mu na to, nie chcę, żeby mu się coś stało. Jeszcze bardziej wtuliłam się w niego i wsłuchałam się w jego niespokojnie bijące serce.
[Lou] Dobra, to idźcie, my sprawdzimy górę do końca. Może go tutaj w ogóle nie ma?- zapytał Louis
[H] Ashley mówiła że jest, wiec szukajcie dalej, my z Niallem zaraz wracamy.- powiedział i zaczęliśmy iść. Niall otworzył przed nami drzwi, a ja poczułam chłód tej nocy.
[H] Niall daj jej swoją bluzę- poprosił Nialla, Harry. Chłopak najwidoczniej się zgodził, bo ściągnął ją z siebie i delikatnie mnie ją przykrył. Zapach tych perfum kompletnie różnił się od tych, których używał Harry, ale były równie ładne. Wyszliśmy na zewnątrz. Niall szedł zaraz za nami i rozglądał się dookoła. Kiedy odeszliśmy już od domu na kilka metrów Harry powiedział
[H] Niall wracaj
[N] Co? Zwariowałeś? Miałem cię osłaniać, więc właśnie to robię- prychnął blondyn. Harry się zatrzymał i odwrócił twarzą do Nialla
[H] Tutaj już nic się nie stanie. Chłopacy są we trójkę, idź i im pomóż.- powiedział już lekko wkurzony
[N] Harry przestań ok.? oni dają sobie radę, a ty jesteś tutaj sam!- syknął Niall
[H] Idź do cholery do środka i im pomóż ja zaraz przyjdę
[N] Jesteś pewny?- zapytał blondyn
[H] Tak, idź- powiedział i zaczął iść dalej. Spojrzałam przez ramię Harrego i zobaczyłam, że Niall odwraca się i idzie w stronę domku. Słyszę tylko cichy oddech Harrego i jego kroki po piaszczystej drodze… jednak w pewnym momencie… usłyszałam 2 strzały….
---Harry…
Dwa strzały… krzyk Nialla… odczułem straszny ból… w klatce piersiowej, coś jakby… nie umiem tego opisać… Ashley podskoczyła i zaczęła cicho łkać. Spojrzałem na nią, a w jej oczach widziałem strach, ból, rozpacz… zaczęła się strasznie trząść. Odwróciłem się i zobaczyłem Nialla. Leżał na ziemi i trzymał się za nogę…. Mój ból był nie do zniesienia, a ja jakbym zaczął odpływać….
----Niall….
Odwróciłem się z zamiarem powrotu do domku. Usłyszałem dźwięk strzału i straszny
ból w nodze. Spojrzałem na Harrego, który nagle się zatrzymał. Ashley patrzyła prosto na mnie, by po chwili spojrzeć prosto w oczy Harrego. Chłopak stał tak przez ułamek sekundy i odwrócił się w moją stronę… spojrzał na mnie, a jego szczęka natychmiast się zacisnęła. Wstałem i zacząłem do niego podchodzić… jedyna rzecz jaka mnie zdziwiła, było to, że padły dwa strzały, a ja dostałem tylko raz. Kiedy byłem coraz bliżej Harrego, padł trzeci strzała, a ja natychmiast rzuciłem się do przodu. Poczułem kulę tuż pod prawym żebrem. Dostałem drugi raz osłaniając Harrego, ale kula wbiła się w kamizelkę… Cholera! Dopiero teraz przypomniało mi się, że Harry nie miał jej na sobie. Spojrzałem mu w oczy… Harry zaczął ciężko oddychać. Kurwa! Dostał… jego oczy nagle się zmieniły… zaczęły jakby zachodzić mgłą… sam nie wiem, kiedy upadł na kolana.
[N] Harry!- krzyknąłem i usłyszałem, gdzieś za sobą cichy śmiech. I głosy Liama oraz Zayna. Harry chodź spuścił głowę, wciąż nie wypuszczał przerażonej Ashley ze swoich objęć.
[A] Harry, spójrz na mnie- powiedziała podnosząc jego głowę, na wysokość swojej twarzy.
[H] Nie dam mu tej satysfakcji- wysyczał prosto w jej twarz i zaczął wstawać.
----Harry…
Powiedziałem do przerażonej Ashley i podniosłem się z ziemi.
[N] Harry daj mi ją, zaniosę ją do samochodu- Niall zaoferował mi pomoc, ale ja jej nie chciałem, pokiwałem głową i powiedziałem
[H] Nie Niall, sam to zrobię… idź do chłopaków- zacząłem powoli iść w stronę samochodu, a Niall najwyraźniej zrozumiał i został tam gdzie stał.
[A] Harry, Harry proszę.. dam radę, puść mnie- Ashley płakała, starając się mnie zatrzymać
[H] Obiecałem- powiedziałem, starając się złapać oddech. Już widziałem samochód, nie ustąpię i zaniosę ją, tak jak mówiłem. Dziewczyna przytuliła mnie i już nic nie powiedziała, dopóki nie doszliśmy do samochodu.
[H] O..otwórz drzwi- powiedziałem, choć mowa stawała się dla mnie coraz trudniejsza.. nie mogłem złapać tchu. Dziewczyna oderwała się ode mnie i pociągnęła za drzwi, które lekko się otworzyły. Wsadziłem ją na tylne siedzenie i oparłem się o samochód. Usłyszałem strzały i krzyk Zayna.

[Z] To gnoju za to, że zbliżyłeś się do jego rodziny- po chwili kolejny strzał- a to za to, że postrzeliłeś moich kumpli. Już po wszystkim, Ashley jest w samochodzie, a Liam strzelił jeszcze dwa razy upewniając się, że Billy nie żyje. Robiło mi się coraz słabiej i zacząłem zjeżdżać z maski samochodu. Starałem się podciągnąć, ale nie bardzo mi to wychodziło.  Zauważyłem cztery sylwetki zbliżające się do samochodu. Zayn pomagał iść Niallowi, a Louis podbiegł do mnie łapiąc mnie za ramie.
[Lou] Ej, ej, ej Harry! – krzyknął, lekko klepiąc mnie po policzku.
[Lou] Stary, nie odpływaj!- dodał i powiedział do Liama. – pomóż mi wsadzić go obok Ashley- powiedział i zawiesił sobie moją rękę na swoją szyję. Liam szedł za mną i najwyraźniej tamował moją krew, która wypływała z dziury postrzałowej.
[Z] Ashley posuń się- powiedział Zayn, a Louis wsadził mnie do samochodu. Cała reszta zapakowała się do wozu i Louis z piskiem opon ruszył z miejsca. Oparłem się o Ashley, a ta natychmiast zaczęła płakać
[H] Ashley…- powiedziałem i musiałem na chwilkę przerwać- chciałem ci to powiedzieć wcześniej …a..ale nie wiedziałem jak…- kula w mojej klatce piersiowej skutecznie utrudniała mi mówienie i oddychanie, wiec nie do końca mi to wychodziło
[A] Harry proszę cię- zaczęła płakać i spojrzałam i w oczy- nic nie mów, nie męcz się proszę… wytrzymaj, słyszysz?- zapytała widząc, że powoli zamykam oczy…
[A] Harry, pamiętasz co powiedziałeś mi przez telefon? Harry spójrz na mnie- powiedziała przekręcając moją głowę do siebie
[A] Powiedziałeś „ Skarbie trzymaj się i nie daj temu chujowi się zranić.” Pamiętasz?- zapytała ponownie
[H] Tak- uśmiechnąłem się do niej
[A] Teraz ty się trzymaj, skarbie… nie daj mu tej satysfakcji, nie daj mu się zabić- łkała, delikatnie pocierając mój policzek
[H] Nie dam rady… przepraszam cię za to co zrobiłem… opiekuj się Lisą, jesteś dobrą mamą- złapałem ją za policzek, a ona przytrzymała moją dłoń, tak abym dalej ją trzymał
[A] Dasz radę, proszę cię- powiedziała i zaczęła płakać jeszcze bardziej… całowała moją rękę i łkała. Nie mam już siły… uratowałem ją to jest najważniejsze… zacząłem zamykać oczy…
[Li] Harry! Harry nie odpływaj, słyszysz? Nie zostawisz ich tak, chcesz się zmienić… pamiętasz co mówiłeś?- gadać do mnie zaczął Liam – pamiętasz to na siłowni?- zapytał, a ja kiwnąłem do niego, że pamiętam
[H] Ashley… nie dam rady.. wiem, że nie udało mi się dobrze poznać Lisy…- powiedziałem do Ashley, a ona zaprzeczała wycierając łzy- Powiedz jej coś o mnie… powiedz.. jej… że ją kocham, opowiadaj o mnie, ale o tych miłych chwilach, jakie spędziliśmy kiedyś…- chciałem się zaśmiać, ale jakoś mi to nie wyszło
[A] Sam jej to powiesz- powiedziała Ash..
[H] Proszę cię… to już koniec… Ash… ja….- zacząłem kaszleć, ale musiałem jej to powiedzieć…- ja… kocham… kocham cię Ash… nigdy nie przestałem- spojrzałem w jej oczy i wytarłem spływające łzy…
----Ashley…
Wytarł moje łzy i zamknął oczy.
[A] Harry?- zapytałam spokojnie, jednak on nie odpowiadał
[A] Harry!- krzyknęłam lekko nim potrząsając.
[Li] Harry!- Liam zaczął klepać go po policzku, ale Harry nawet nie reagował. Jego dłoń, która dotąd trzymała mój policzek, mnie puściła…. Nie mogłam przestać płakać… on nie może mi tego zrobić.. nie teraz!
[A] Harry proszę wróć… -zaczęłam, a moje łzy kapały na jego policzek. Schyliłam się i pocałowałam go w czoło
[A] Kocham cię.. wróć…- powtórzyłam cicho i złożyłam na jego ustach, delikatny pocałunek …tak bym chciała, żeby go odwzajemnił…
[Z] Louis szybciej! On umiera!- krzyknął Zayn, a Louis zaczął jechać jeszcze szybciej...
[Lou] Został nam jeszcze spory kawał drogi… -powiedział  
[A] Louis błagam cię zrób coś… on nie może umrzeć…- zaczęłam…
[N] Louis jest skrót….- zaczął mówić Niall, a we mnie obudziła się nadzieja….
[Lou] Jaki skrót?- zapytał Louis zerkając raz na niego, a raz na drogę
[N] Wyjedziemy dwie przecznice od szpitala, to skróci jazdę o ponad godzinę… Cholera dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej?- powiedział Niall i dodał.- tu nie Daleko powinien być zjazd, skręć tam- wskazał na ulicę
[Lou] Jesteś pewny?- zapytał Louis
[N] Na stówę- powiedział blondyn i zawiązał na nodze kawałek materiału…
Teraz liczył się tylko czas… w końcu dojechaliśmy do zjazdu i Louis skręcił na dość kamienistą drogę… 




wiem, wiem że jest krótka ale no niestety taka mi wyszła.... 
staram się trzymać w napięciu ale nie wiem czy mi wychodzi.... 
kolejna część pojawi się być może jutro ale nie obiecuję (są na to raczej małe szanse) więc być może będzie we wtorek :) 
nie wiem czy mam założyć Twittera? specjalnie dla bloga???
komentujcie część i pamiętajcie im większa ilość komentarzy tym większa szansa że część pojawi się szybciej ;) 
Mrs.Horan