"Jeśli by ci zależało, to już dawno bylibyśmy razem"
w poprzedniej części
----Harry…
Wyszła. Bez jakiegokolwiek słowa. Poczekałem z godzinę
i postanowiłem sprawdzić czy faktycznie jest w pokoju Lisy. Wyszedłem z
sypialni i otworzyłem drzwi obok. Ashley spała na łóżku Lisy, tuż obok niej.
Jak najciszej podszedłem bliżej i odkryłem kołdrę. Założyłem jej ręce na swoją
szyję i delikatnie podniosłem ją z łóżka…
******
Położyłem Ashley na jej miejscu, w naszym łóżku i
położyłem się obok niej. To cud, że udało mi się ją tutaj przenieść, nie budząc
jej. Przykryłem ją kołdrą i zasnąłem. Rano obudziłem się dość wcześnie, Ashley
wciąż spała wtulona w swoją poduszkę. Okryłem jej odkryte ramie i wstałem. Poszedłem
do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Wziąłem z garderoby jakąś koszulę i
czarne dżinsy po czym szybko je na siebie
założyłem. Przeczesałem włosy ręką i
postanowiłem, że pokażę jej, że mi naprawdę zależy. Wyszedłem z sypialni i
chciałem iść do kuchni, kiedy usłyszałem płacz Lisy. Wahałem się chwilkę, czy
to dobry pomysł, żeby wejść do jej pokoju, ale po dość szybkim zastanowieniu
się, otworzyłem jej drzwi.
[H] Co się stało?- zapytałem, gdy tylko uchyliłem
nieco brązowy prostokąt.
[L] Tata!- powiedziała i wygramoliła się z pościeli. Wszedłem
do pokoju, a ona podbiegła do mnie i przytuliła się do moich nóg. Nie wiedziałem
co mam zrobić. Delikatnie ją od siebie odkleiłem i przykucnąłem obok niej.
[H] Dlaczego płaczesz?- zapytałem
[A] Mama mówiła ze bedzie ze mną, a telaz jej nie ma w
moim łózecku.- wyjaśniła pociągając noskiem
[H] Lisa, mama śpi w naszym łóżku, jeśli chcesz to
możemy iść to sprawdzić- powiedziałem wycierając jej mokry, od płaczu policzek.
[L] Naplawde?- zapytała cicho
[H] Tak, chodź to ci pokażę, tylko cichutko bo mama
śpi.- uśmiechnąłem się do niej i wziąłem ją za rączkę. Sam nie wiem, co się ze
mną dzieję. Nie mogę się do niej przywiązać, nie mogę jej polubić, ani
pokochać. Razem wyszliśmy z pokoju i weszliśmy do sypialni. Wziąłem Lisę na
ręce i podeszliśmy do łóżka.
[H] Widzisz? Mama sobie smacznie śpi.- szepnąłem, jej
do ucha, a ona szeroko się do mnie uśmiechnęła. Najciszej jak umiałem
wycofaliśmy się z pokoju i zeszliśmy po schodach do salonu. Lisa przez cały
czas, wtulała się w moją szyję, co nie było dla mnie komfortowe, ale nie
chciałem, żeby płakała.
[H] Mam pomysł, zrobimy mamie śniadanie, co?-
zapytałem, sadzając ją na blat wysepki, a Lisa z uśmiechem pokiwała głową.
[H] Ok. więc co?- zapytałem, a ona chwilkę się
zastanawiała
[L] Jajecnice- powiedziała cicho. Nawet dobrze, że
wybrała coś tak prostego, bo nie wiele umiem ugotować.
[H] No dobra- uśmiechnąłem się. Przygotowałem patelnię
i wyciągnąłem z lodówki kilka jajek.
[L] Tato?- zapytała Lisa, wciąż mi się przyglądając.
[H] Tak?- stanąłem przed nią i czekałem, aż powie o co
chodzi.
[L] A co to jest? Popisałeś się pisakiem?- zapytała
wskazując na tatuaż znajdujący się na mojej klatce piersiowej. Zacząłem się
śmiać, a ona włożyła swój mały paluszek, wprost w dołeczek na moim policzku. Zrobiła
to dokładnie tak jak Ashley… wtedy, kiedy byliśmy razem.
[L] Mam takie same- powiedziała i uśmiechnęła się
szeroko, po czym włożyła paluszek w dołeczek, powstający na jej prawym policzku
[H] Wiem…- powiedziałem z lekkim uśmiechem i zacząłem
wbijać jajka na patelnię.
[L] Musis zmyć tego mazaka, bo mama będzie ksyceć.-
powiedziała poważnie
[H] Lisa to nie mazak, to taki obrazek, którego nie da
się już zmyć. Nazywa się tatuaż. – wyjaśniłem jej
[L] A dużo masz tych tatźy?- zapytała, machając
nóżkami
[H] Tatuaż- poprawiłem ją i dodałem- tak mam ich kilka
i może ci je kiedyś pokażę.- uśmiechnąłem się lekko i wyłączyłem płomień. Zacząłem
nakładać porcję jajecznicy dla mnie, Lisy i Ashley, kiedy mała znowu zapytała
[L] Tato? A ty mnie kochas? –w tym momencie,
kompletnie mnie zamurowało. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć i ucieszyłem
się, kiedy usłyszałem krzyk dobiegający z góry. Co oznaczało, że nie muszę
odpowiadać.
[A] Harry!!!- Ashley nadal krzyczała, zbiegając po
schodach do salonu. Zsadziłem Lisę z blatu i wyszedłem z pomieszczenia. Ashley
biegła w moją stronę. Była przestraszona, a w jej oczach były łzy. Kiedy
stanęła przede mną powiedziała
[A] Harry, nigdzie nie ma Lisy. Byłam u niej w pokoju,
nie ma jej, rozumiesz?
[L] Tutaj jestem- zaśmiała się, Lisa wychodząc z
kuchni. Ashley zbladła na twarzy i przyglądała się raz jej, a raz mi. W końcu
uklęknęła na podłodze i z całej siły ją do siebie przytuliła.
[L] Obudziłam się i przyszedł po mnie tatuś, a potem
przyszliśmy zrobić ci śniadanie- odpowiedziała jej Lisa, na co Ashley spojrzała
na mnie. Kiedy puściła małą, dziewczynka wróciła do kuchni, a ja poszedłem za
nią.
[H] Zrobiliśmy jajecznicę- powiedziałem i postawiłem
porcję Lisy, moją i Ashley na stole.
[A] Dzięki- powiedziała cicho i wzięła się za jedzenie
śniadania.
----Ashley…
Byłam naprawdę zaskoczona zachowaniem Harrego. Unikał
Lisy, a dzisiaj razem robili śniadanie. To wszystko mi nie pasuje. Nie miałam najmniejszej
ochoty na śniadanie, ale udawałam przed Lisą, więc zjadłam wszystko popijając
sokiem.
[L] Mama, a wies ze tata ma takie same dziurki w
policzkach jak ja?- zapytała Lisa, kiedy skończyła jeść. Harry się uśmiechnął, a
mała wskazała na niego i powiedziała
[L] Znowu- zaczęła się śmiać, więc i ja się uśmiechnęłam
[A] To są dołeczki, Lisa. Masz je po tacie.- powiedziałam
i włożyłam jej niesforny kosmyk włosów za ucho.
[L] To fajnie. A tata ma jesce tatuasie. I tego nie da
się zmyć wies?- zapytała znowu, a ja spojrzałam na Harrego. Miał dobry humor,
co mogłam stwierdzić po jego pogodnej minie.
[A] Tak, wiem- powiedziałam cicho.
[L] Mogę iść się bawić?- zapytała Lisa
[A] Tak idź- zsadziłam ją z krzesła i puściłam do
salonu. Muszę porozmawiać z Harrym.
[A] Po co to robisz?- zapytałam, kiedy dziewczynka
wyszła
[H] Ale co?- wstał i zabrał nasze talerze. Włączył i
nastawił zmywarkę i usiadł na swoim miejscu. Nalał sobie soku i czekał, aż mu
odpowiem
[A] Udajesz dobrego tatusia. Nie poznaje cię Harry. Od
tamtego wieczoru, kiedy wyszedłeś do baru jesteś inny. Powiedziałeś mi o
zdradzie, a na drugi dzień opiekujesz się naszą córką… dlaczego?- spojrzałam na
niego
[H] To chyba dobrze, że próbuje odnaleźć się w tej
sytuacji, co? Wolałabyś żebym, co? Krzyczał na nią? Teraz to ja ciebie nie
rozumiem Ashley- powiedział i zmarszczył czoło
[A] Mówiłeś, że nie chcesz się nią opiekować.
[H] Cóż… Może zmieniłem zdanie? –powiedział, już nieco
wkurzony
[A] Taa, i co? Będzie dobrze, dopóki znowu nie
zmienisz zdania? Lisa się do ciebie przyzwyczai, a pewnego dnia do ciebie
podejdzie, a ty jej powiesz, żeby sobie poszła, że nie chcesz, żeby się do ciebie
zbliżała?- przez cały czas nie spuszczałam z niego wzroku, a w nim powoli
budził się jego gniew
[H] Nie jestem taki, jeśli zacząłem ją akceptować, to
już jej nie odrzucę- powiedział i głośno odstawił szklankę, z której przed
chwilą wypił sok. Nie spodziewałam się tego, więc lekko podskoczyłam.
[A] Jakoś ci nie wieżę Harry.- powiedziałam i
pochyliłam się nieco do przodu, Harry zrobił to samo i powiedział
[H] To już twój problem Ashley. Zapomnij o tym co
powiedziałem, ci po powrocie z baru, rozumiesz?
[A] Mam zapomnieć, że przespałeś się z jakąś suką!-
krzyknęłam i zerwałam się z miejsca.
[H] Tak! Zapomnij o tym! Czy to takie trudne?- on również
wstał i wrzucił szklankę do zlewu, która jakimś cudem się nie zbiła.
[A] Jesteś największym dupkiem, jakiego spotkałam! Nie
cierpię cię Harry!- krzyknęłam
[H] No to świetnie, bo ja też ciebie nie cierpię.-
powiedział podchodząc do mnie strasznie blisko, przycisnął mnie do blatu i
spojrzał na mnie z taką nienawiścią, że nie wiedziałam co mam zrobić.
[A] Nie dotykaj mnie. Idź do tej szmaty, z którą się
pieprzyłeś.- wysyczałam przez zęby i odepchnęłam go od siebie.
[H] Wiesz może masz rację. Była całkiem niezła, kiedy
razem się zabawialiśmy.- powiedział wściekły i wyszedł z kuchni. Wiedział, że
to zaboli najbardziej… w moich oczach zebrały się łzy i popłynęły gorącym
strumieniem po moim policzku.
[A] Nienawidzę cię..- szepnęłam i zjechałam po szafce na
podłogę. Usłyszałam jak Harry bierze klucze z półki, w salonie i już po chwili
wyszedł z domu głośno trzaskając drzwiami. Zaczęłam cicho łkać.. nie mam już
siły… za każdym razem, kiedy obiecuję sobie, że dam radę, wszystko się wali…
tak bardzo bym chciała przestać… przestać żyć, oddychać, męczyć się z tym wszystkim,
zapomnieć raz na zawsze… ale, zawsze gdzieś głęboko w moich myślach pojawia się,
płacząca Lisa….
----Harry…
Mam tego dość. Mam dosyć Ashley i tego całego
bałaganu. Z chęcią rozwaliłbym teraz cokolwiek. Wyszedłem z domu i wsiadłem w
czarnego Land Rovera. Z całej siły przypieprzyłem w kierownicę i oparłem na
niej ręce. Cholera!.. włożyłem kluczyk do stacyjki i odpaliłem silnik. Wyjechałem
z mojej posesji i pojechałem w stronę siłowni. Po 20 minutach wysiadłem, pod
niewielkim budynkiem. Z daleka zauważyłem już samochód Liama. Wysiadłem z
samochodu i poszedłem do bagażnika, wyciągnąłem torbę, w której zawsze miałem
coś co przyda mi się na siłowni. Kiedyś przyjeżdżałem tutaj częściej, jednak
teraz nie mam na to zbytnio czasu. Wszedłem do budynku i od razu zauważył mnie
John, który zawsze siedział na recepcji
[J] Oooo! Kogo ja tu widzę! Styles we własnej osobie!-
krzyknął i zaczął się śmiać.
[H] Cześć John- zaśmiałem się i poszedłem dalej na
salę, gdzie zawsze trenuje Liam. Nie myliłem się, chłopak jak zwykle trenował.
[L] Hej! A ty co tutaj?- podał mi rękę i wrócił do
ćwiczeń
[H] Musze się wyładować. Idę się przebrać i wracam.-
powiedziałem i poszedłem do szatni. Otworzyłem tą szafkę, co zwykle i włożyłem
do niej swoje ciuchy. Przebrałem się i wróciłem na salę. Liam rzucił mi rękawice
i zawiesił worek treningowy na haku. Sam stanął za nim i trzymał go, żeby się
nie bujał kiedy uderzam.
[L] No to co tam?- zapytał, kiedy zacząłem z całej
siły uderzać w worek.
[H] Wiesz co? Wszystko jest do dupy. Nie ogarniam
Ashley, wiesz?- mówiłem, coraz bardziej wyżywając się na przedmiocie.
[L] No właśnie widzę, ponosi cię, walisz w ten worek,
że szkoda gadać- zaśmiał się
[H] Cały czas ma pretensje za tą całą Victorię-
powiedziałem na chwilkę przestając
[L] Żartujesz? Powiedziałeś jej o tym?- zaczął się
śmiać, a ja spiorunowałem go wzrokiem
[H] Tak jakoś wyszło, wkurzyła mnie, więc jej
wygarnąłem gdzie byłem i co robiłem- powiedziałem.
[L] Zależy ci na niej?- zapytał
[H] Wiesz co? Nie wiem… jeszcze dzisiaj rano myślałem,
że tak, a teraz… nie mam pojęcia… -poćwiczyliśmy tak jeszcze chwilkę i
zmieniliśmy ćwiczenia. Robiliśmy pompki, podnosiliśmy ciężary. W końcu
zrobiliśmy sobie przerwę. Po 1,5 godzinie takiego wysiłku miałem już dość. Liam
rzucił mi butelkę wody i usiadł na brzegu pustego ringu.
[L] Więc co zamierzasz?- zapytał, kiedy wypił prawie
pół butelki wody na raz, zresztą tak jak i ja.
[H] Nie wiem, wracam teraz do domu i szykuję się do
akcji, którą mamy wieczorem.
[L] Nie pytam o to. Co z tą całą Ashley i dzieckiem?-
zapytał, wycierając się od potu.
[H] Nie wiem… naprawdę, wiesz Lisa jest mała, nie
rozumie, a Ashley jest jak… sam nie wiem… wciąż coś jej nie pasuje.- powiedziałem
i zacząłem iść w stronę szatni. Liam już po chwili, szedł obok mnie. Wrzuciłem ręcznik
do torby i wziąłem kolejny, żeby pójść pod prysznic. Kiedy się już odświeżyłem wróciłem
do szafek i zacząłem zakładać swoje ubrania, w których tutaj przyjechałem.
[L] Wracasz teraz do domu?- zapytał Liam, kiedy
zakładał koszulkę
[H] No, a co?
[L] Jadę do Nialla, trenuje teraz na boisku, jedziesz
ze mną?
[H] W sumie mogę jechać. Nie mam ochoty spotkać się
znowu z Ashley.- westchnąłem i zapiąłem torbę, po czym zatrzasnąłem szafkę i
razem z Liamem udaliśmy się do wyjścia. Pogadaliśmy chwilkę z Johnem i pojechaliśmy
spotkać się z Niallem . Zaparkowałem koło samochodu Liama i razem poszliśmy na
boisko….
---Ashley..
Była 18:45 kiedy Harry wrócił do domu. Bez jakiegokolwiek
słowa wszedł do salonu i poszedł do kuchni. Lisa wstała z podłogi i pobiegła za
nim, więc byłam zmuszona też to zrobić. Harry siedział przy wysepce i szykował
sobie kanapki.
[L] Tata, gdzie byłeś?- zapytała Lisa
[H] Miałem sprawy do załatwienia, a ty co robiłaś
przez cały dzień?- zapytał lekko się do niej uśmiechając.
[L] Bawiłam się i oglądałam bajki.- powiedziała i
chciała usiąść obok niego, więc podniósł się z miejsca i posadził ją na krześle
obok.
[H] No tak- westchnął ciężko, chłopak i zaczął jeść. Nie
wiedziałam co mam zrobić, więc usiadłam naprzeciwko Lisy.
[L] Mama płakała- powiedziała w końcu, a Harry na nią
spojrzał
[A] Lisa…- powiedziałam, a Harry spojrzał na mnie
[H] Przykro mi- powiedział i wstał, podchodząc do
lodówki. Wyciągnął sok i jogurt. Wrócił na miejsce i zapytał
[H] Jadłaś już kolację?
[L] Tak, jadłyśmy tosty i kanapki.- odpowiedziała mu,
a on pokiwał głową. Nalał sobie soku i jadł dalej.
[L] Obejzys ze mną bajke?- zapytała go, musiałam coś
powiedzieć
[A] Lisa, tata pewnie ma coś do zrobienia…- Harry mi
przerwał i mówiąc do Lisy
[H] Wiesz, akurat teraz mam chwilkę wolnego, więc
możemy ją obejrzeć, a jaka to?- zapytał, byłam w szoku, po raz kolejny dzisiaj.
Byłam na niego wściekła, a teraz robi mi na złość.
[A] Co słychać u tej ździry?- nie mogłam się
powstrzymać od zadania tego pytania, Harry spojrzał na mnie surowym wzrokiem i
odpowiedział
[H] Ma na imię Victoria i czuje się dobrze- powiedział
nagle. Zabolało. Zabolało i to bardzo. Jednak nie mogłam mu tego pokazać. Kiedy
tylko zjadł, posprzątał po sobie i zabrał Lisę do salonu. Wspólnie usiedli
przed telewizorem i zaczęli oglądać bajkę. Mimo wszystko wyglądali cudnie.
Harry rozłożył się na całej kanapie, a Lisa siedziała mu na brzuchu i opierała
się o poduszki tuż za nią. Bajka kończyła się o 19:20, więc kiedy się skończyła
nie byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam, że Harry usnął.
[L] Mamo tata śpi!- zaśmiała się i zeskoczyła na podłogę.
Podeszła do niego i pogłaskała go po policzku, po czym zabrała kosmyk jego
włosów, który spadał mu na twarz.
[H] Lisa zostaw, bo jak się obudzi to będzie zły.-
powiedziałam, a dziewczynka zostawiła go w spokoju. Chwilkę po tym, ktoś
zadzwonił do drzwi, więc poszłam je otworzyć. Jak tylko je otworzyłam
zobaczyłam Nialla, Louisa, Liama i Zayna.
[L] Jest Harry?- zapytał Liam
[A] Jest- powiedziałam i wpuściłam ich do środka.
Kiedy weszliśmy do salonu Harry wciąż spał, a Lisa bawiła się jego ręką.
[A] Lisa mówiłam ci, żebyś dała mu pospać. –
powiedziałam, a dziewczynka wstała i podeszła bliżej mnie.
[L] Ale tatuś jest słodki jak śpi- powiedziała, cicho,
ale chłopacy to usłyszeli i zaczęli się śmiać.
[Z] Lisa, tak?- zapytał Zayn, kucając obok
dziewczynki.
[L] Tak, a ty?- uśmiechnęła się do niego życzliwie
[Z] Jestem Zayn- podał jej rękę, pokryta tatuażami od
nadgarstka, aż do łokcia i wyżej.
[L] Jesteś kolegą taty? Masz takie same tatuaze jak
on- powiedziała dotykając jego ręki
[Z] Tak- zaśmiał się i wstał.
[N] Obudź tego śpiocha, ok.?- zapytał Niall. dziewczynka
pokiwała głową i pobiegła do Harrego. Stanęła przy kanapie i wyszeptała mu coś
na ucho. Zaczęła go szturchać, a chłopak po chwili się ocknął
[H] O cholera, usnąłem- powiedział i wstał,
najwyraźniej nie zauważając swoich kolegów
[L] Tak, a psysedł tutaj Ziajn i ktoś jesce.-
powiedziała wskazując palcem na chłopaków. Harry spojrzał na nas i podszedł
bliżej.
[Lo] Taa, miejmy to już za sobą- westchnął, o ile
dobrze pamiętam Louis
[H] Dobra to idziemy- powiedział Harry i ruszyli w
stronę drzwi znajdujących się niedaleko schodów. Odkluczył je i już miał
wchodzić, kiedy zawołała go Lisa. Obejrzał się, a mała podbiegła do niego, więc
przykucnął. Wszyscy chłopacy ze zniecierpliwieniem przeskakiwali z nogi na nogę,
kiedy Lisa wyszeptała
[L] Kocham cię tatusiu- mina Harrego spoważniała, a on
był zakłopotany, uśmiechnął się… ale nie odwzajemnił tego, co powiedziała
dziewczynka
[H] Muszę iść- powiedział i wstał. Otworzył drzwi i razem
z chłopakami zniknął za brązowym prostokątem. Szykowali kolejną akcję… wiem to.
Zawołałam do siebie Lisę i poszłyśmy się wykąpać. Widziałam jak chłopacy
wyjeżdżają z garażu czarnym samochodem i po chwili na ulicę. Ubrałam małą w
piżamkę i położyłam spać. Po dość długim usypianiu, w końcu usnęła. Wyszłam z
pokoju i wzięłam swoje ubrania z sypialni Harrego. Nie mam zamiaru tam dzisiaj
spać, chociaż zeszłej nocy sam mnie tutaj przeniósł. Właśnie miałam wchodzić do
łazienki, kiedy usłyszałam kroki na schodach. Światło było zgaszone, więc nie
widziałam kto to.
[A] Harry, to ty?- zapytałam, jednak nikt mi nie
odpowiedział. Stanęłam obok poręczy i rozejrzałam się z góry po salonie. Nikogo
tam nie widziałam. Właśnie miałam wracać do łazienki, kiedy ktoś mnie złapał i
zatkał mi usta ręką…
niespodzianka!!!
miałam dziś dobry humor więc napisałam kolejną część :D
podoba się czy nie??
kolejna pojawi się jutro lub we wtorek
jak myślicie co się stało pod koniec? czy to był Harry?
komentujcie :)
Mrs.Horan
Ja nwm kto to … ale sie boje :c prosze szybciutko kolejną część <3 KOCHAM TO *__*
OdpowiedzUsuńO nie, nie wiem jak ty to zrobisz, ale obawiam się, że do wtorku to ja umrę. Tyle emocji... aż dziwne odgłosy pod koniec zaczęłam wydawać, to nie jest normalne. Dziewczyno ty mnie po prostu zabijasz. Nie wolno tak ^^ Kocham cię /Natalia
OdpowiedzUsuńoj a mi się wydaję, że to jakiś wróg Harrego.. świetna częśc i nie moge się doczekać następnej :)
OdpowiedzUsuńto na pewno nie Harry :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny. xd
Boski <3 Ciekawe kto to jest. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń*___________*
OdpowiedzUsuńNie mam nic więcej do powiedzenia xd
Pozdrawiam ;*
Matko nie moge sie doczekać kolejnej części
OdpowiedzUsuńkurczeeee..................... to jest świetne, chcę kolejną część teraz, już *.*
OdpowiedzUsuńBooski dawaj NEXT->->->
OdpowiedzUsuńsiostra moja az błagała zebym jej to czytała chociaz nie przepada za 1D. A zaraz chyba się popłacze bo nie ma dalej.. Hahah mam nadzieje ze next juz za niedługo !
OdpowiedzUsuńŚwietna:)
OdpowiedzUsuńKto to ? Rozdział super :)
OdpowiedzUsuńBoje się xD Świetny ♡ <3 ~Alissa
OdpowiedzUsuń