niedziela, 19 stycznia 2014

Strong cz.13



                         "Jeśli by ci zależało, to już dawno bylibyśmy razem"
            w poprzedniej części 
----Harry…
Wyszła. Bez jakiegokolwiek słowa. Poczekałem z godzinę i postanowiłem sprawdzić czy faktycznie jest w pokoju Lisy. Wyszedłem z sypialni i otworzyłem drzwi obok. Ashley spała na łóżku Lisy, tuż obok niej. Jak najciszej podszedłem bliżej i odkryłem kołdrę. Założyłem jej ręce na swoją szyję i delikatnie podniosłem ją z łóżka…
                                                            ******
Położyłem Ashley na jej miejscu, w naszym łóżku i położyłem się obok niej. To cud, że udało mi się ją tutaj przenieść, nie budząc jej. Przykryłem ją kołdrą i zasnąłem. Rano obudziłem się dość wcześnie, Ashley wciąż spała wtulona w swoją poduszkę. Okryłem jej odkryte ramie i wstałem. Poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Wziąłem z garderoby jakąś koszulę i czarne dżinsy po czym szybko je na siebie
założyłem. Przeczesałem włosy ręką i postanowiłem, że pokażę jej, że mi naprawdę zależy. Wyszedłem z sypialni i chciałem iść do kuchni, kiedy usłyszałem płacz Lisy. Wahałem się chwilkę, czy to dobry pomysł, żeby wejść do jej pokoju, ale po dość szybkim zastanowieniu się, otworzyłem jej drzwi.
[H] Co się stało?- zapytałem, gdy tylko uchyliłem nieco brązowy prostokąt.
[L] Tata!- powiedziała i wygramoliła się z pościeli. Wszedłem do pokoju, a ona podbiegła do mnie i przytuliła się do moich nóg. Nie wiedziałem co mam zrobić. Delikatnie ją od siebie odkleiłem i przykucnąłem obok niej.
[H] Dlaczego płaczesz?- zapytałem
[A] Mama mówiła ze bedzie ze mną, a telaz jej nie ma w moim łózecku.- wyjaśniła pociągając noskiem
[H] Lisa, mama śpi w naszym łóżku, jeśli chcesz to możemy iść to sprawdzić- powiedziałem wycierając jej mokry, od płaczu policzek.
[L] Naplawde?- zapytała cicho
[H] Tak, chodź to ci pokażę, tylko cichutko bo mama śpi.- uśmiechnąłem się do niej i wziąłem ją za rączkę. Sam nie wiem, co się ze mną dzieję. Nie mogę się do niej przywiązać, nie mogę jej polubić, ani pokochać. Razem wyszliśmy z pokoju i weszliśmy do sypialni. Wziąłem Lisę na ręce i podeszliśmy do łóżka.
[H] Widzisz? Mama sobie smacznie śpi.- szepnąłem, jej do ucha, a ona szeroko się do mnie uśmiechnęła. Najciszej jak umiałem wycofaliśmy się z pokoju i zeszliśmy po schodach do salonu. Lisa przez cały czas, wtulała się w moją szyję, co nie było dla mnie komfortowe, ale nie chciałem, żeby płakała.
[H] Mam pomysł, zrobimy mamie śniadanie, co?- zapytałem, sadzając ją na blat wysepki, a Lisa z uśmiechem pokiwała głową.
[H] Ok. więc co?- zapytałem, a ona chwilkę się zastanawiała
[L] Jajecnice- powiedziała cicho. Nawet dobrze, że wybrała coś tak prostego, bo nie wiele umiem ugotować.
[H] No dobra- uśmiechnąłem się. Przygotowałem patelnię i wyciągnąłem z lodówki kilka jajek.
[L] Tato?- zapytała Lisa, wciąż mi się przyglądając.
[H] Tak?- stanąłem przed nią i czekałem, aż powie o co chodzi.
[L] A co to jest? Popisałeś się pisakiem?- zapytała wskazując na tatuaż znajdujący się na mojej klatce piersiowej. Zacząłem się śmiać, a ona włożyła swój mały paluszek, wprost w dołeczek na moim policzku. Zrobiła to dokładnie tak jak Ashley… wtedy, kiedy byliśmy razem.
[L] Mam takie same- powiedziała i uśmiechnęła się szeroko, po czym włożyła paluszek w dołeczek, powstający na jej prawym policzku
[H] Wiem…- powiedziałem z lekkim uśmiechem i zacząłem wbijać jajka na patelnię.
[L] Musis zmyć tego mazaka, bo mama będzie ksyceć.- powiedziała poważnie
[H] Lisa to nie mazak, to taki obrazek, którego nie da się już zmyć. Nazywa się tatuaż. – wyjaśniłem jej
[L] A dużo masz tych tatźy?- zapytała, machając nóżkami
[H] Tatuaż- poprawiłem ją i dodałem- tak mam ich kilka i może ci je kiedyś pokażę.- uśmiechnąłem się lekko i wyłączyłem płomień. Zacząłem nakładać porcję jajecznicy dla mnie, Lisy i Ashley, kiedy mała znowu zapytała
[L] Tato? A ty mnie kochas? –w tym momencie, kompletnie mnie zamurowało. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć i ucieszyłem się, kiedy usłyszałem krzyk dobiegający z góry. Co oznaczało, że nie muszę odpowiadać.
[A] Harry!!!- Ashley nadal krzyczała, zbiegając po schodach do salonu. Zsadziłem Lisę z blatu i wyszedłem z pomieszczenia. Ashley biegła w moją stronę. Była przestraszona, a w jej oczach były łzy. Kiedy stanęła przede mną powiedziała
[A] Harry, nigdzie nie ma Lisy. Byłam u niej w pokoju, nie ma jej, rozumiesz?
[L] Tutaj jestem- zaśmiała się, Lisa wychodząc z kuchni. Ashley zbladła na twarzy i przyglądała się raz jej, a raz mi. W końcu uklęknęła na podłodze i z całej siły ją do siebie przytuliła.
[L] Obudziłam się i przyszedł po mnie tatuś, a potem przyszliśmy zrobić ci śniadanie- odpowiedziała jej Lisa, na co Ashley spojrzała na mnie. Kiedy puściła małą, dziewczynka wróciła do kuchni, a ja poszedłem za nią.
[H] Zrobiliśmy jajecznicę- powiedziałem i postawiłem porcję Lisy, moją i Ashley na stole.
[A] Dzięki- powiedziała cicho i wzięła się za jedzenie śniadania.
----Ashley…
Byłam naprawdę zaskoczona zachowaniem Harrego. Unikał Lisy, a dzisiaj razem robili śniadanie. To wszystko mi nie pasuje. Nie miałam najmniejszej ochoty na śniadanie, ale udawałam przed Lisą, więc zjadłam wszystko popijając sokiem.
[L] Mama, a wies ze tata ma takie same dziurki w policzkach jak ja?- zapytała Lisa, kiedy skończyła jeść. Harry się uśmiechnął, a mała wskazała na niego i powiedziała
[L] Znowu- zaczęła się śmiać, więc i ja się uśmiechnęłam
[A] To są dołeczki, Lisa. Masz je po tacie.- powiedziałam i włożyłam jej niesforny kosmyk włosów za ucho.
[L] To fajnie. A tata ma jesce tatuasie. I tego nie da się zmyć wies?- zapytała znowu, a ja spojrzałam na Harrego. Miał dobry humor, co mogłam stwierdzić po jego pogodnej minie.
[A] Tak, wiem- powiedziałam cicho.
[L] Mogę iść się bawić?- zapytała Lisa
[A] Tak idź- zsadziłam ją z krzesła i puściłam do salonu. Muszę porozmawiać z Harrym.
[A] Po co to robisz?- zapytałam, kiedy dziewczynka wyszła
[H] Ale co?- wstał i zabrał nasze talerze. Włączył i nastawił zmywarkę i usiadł na swoim miejscu. Nalał sobie soku i czekał, aż mu odpowiem
[A] Udajesz dobrego tatusia. Nie poznaje cię Harry. Od tamtego wieczoru, kiedy wyszedłeś do baru jesteś inny. Powiedziałeś mi o zdradzie, a na drugi dzień opiekujesz się naszą córką… dlaczego?- spojrzałam na niego
[H] To chyba dobrze, że próbuje odnaleźć się w tej sytuacji, co? Wolałabyś żebym, co? Krzyczał na nią? Teraz to ja ciebie nie rozumiem Ashley- powiedział i zmarszczył czoło
[A] Mówiłeś, że nie chcesz się nią opiekować.
[H] Cóż… Może zmieniłem zdanie? –powiedział, już nieco wkurzony
[A] Taa, i co? Będzie dobrze, dopóki znowu nie zmienisz zdania? Lisa się do ciebie przyzwyczai, a pewnego dnia do ciebie podejdzie, a ty jej powiesz, żeby sobie poszła, że nie chcesz, żeby się do ciebie zbliżała?- przez cały czas nie spuszczałam z niego wzroku, a w nim powoli budził się jego gniew
[H] Nie jestem taki, jeśli zacząłem ją akceptować, to już jej nie odrzucę- powiedział i głośno odstawił szklankę, z której przed chwilą wypił sok. Nie spodziewałam się tego, więc lekko podskoczyłam.
[A] Jakoś ci nie wieżę Harry.- powiedziałam i pochyliłam się nieco do przodu, Harry zrobił to samo i powiedział
[H] To już twój problem Ashley. Zapomnij o tym co powiedziałem, ci po powrocie z baru, rozumiesz?
[A] Mam zapomnieć, że przespałeś się z jakąś suką!- krzyknęłam i zerwałam się z miejsca.
[H] Tak! Zapomnij o tym! Czy to takie trudne?- on również wstał i wrzucił szklankę do zlewu, która jakimś cudem się nie zbiła.
[A] Jesteś największym dupkiem, jakiego spotkałam! Nie cierpię cię Harry!- krzyknęłam
[H] No to świetnie, bo ja też ciebie nie cierpię.- powiedział podchodząc do mnie strasznie blisko, przycisnął mnie do blatu i spojrzał na mnie z taką nienawiścią, że nie wiedziałam co mam zrobić.
[A] Nie dotykaj mnie. Idź do tej szmaty, z którą się pieprzyłeś.- wysyczałam przez zęby i odepchnęłam go od siebie.
[H] Wiesz może masz rację. Była całkiem niezła, kiedy razem się zabawialiśmy.- powiedział wściekły i wyszedł z kuchni. Wiedział, że to zaboli najbardziej… w moich oczach zebrały się łzy i popłynęły gorącym strumieniem po moim policzku.
[A] Nienawidzę cię..- szepnęłam i zjechałam po szafce na podłogę. Usłyszałam jak Harry bierze klucze z półki, w salonie i już po chwili wyszedł z domu głośno trzaskając drzwiami. Zaczęłam cicho łkać.. nie mam już siły… za każdym razem, kiedy obiecuję sobie, że dam radę, wszystko się wali… tak bardzo bym chciała przestać… przestać żyć, oddychać, męczyć się z tym wszystkim, zapomnieć raz na zawsze… ale, zawsze gdzieś głęboko w moich myślach pojawia się, płacząca Lisa….
----Harry…
Mam tego dość. Mam dosyć Ashley i tego całego bałaganu. Z chęcią rozwaliłbym teraz cokolwiek. Wyszedłem z domu i wsiadłem w czarnego Land Rovera. Z całej siły przypieprzyłem w kierownicę i oparłem na niej ręce. Cholera!.. włożyłem kluczyk do stacyjki i odpaliłem silnik. Wyjechałem z mojej posesji i pojechałem w stronę siłowni. Po 20 minutach wysiadłem, pod niewielkim budynkiem. Z daleka zauważyłem już samochód Liama. Wysiadłem z samochodu i poszedłem do bagażnika, wyciągnąłem torbę, w której zawsze miałem coś co przyda mi się na siłowni. Kiedyś przyjeżdżałem tutaj częściej, jednak teraz nie mam na to zbytnio czasu. Wszedłem do budynku i od razu zauważył mnie John, który zawsze siedział na recepcji
[J] Oooo! Kogo ja tu widzę! Styles we własnej osobie!- krzyknął i zaczął się śmiać.
[H] Cześć John- zaśmiałem się i poszedłem dalej na salę, gdzie zawsze trenuje Liam. Nie myliłem się, chłopak jak zwykle trenował.
[H] Siemka Liam!- krzyknąłem. Chłopak rozejrzał się i zaśmiał, kiedy mnie zobaczył
[L] Hej! A ty co tutaj?- podał mi rękę i wrócił do ćwiczeń
[H] Musze się wyładować. Idę się przebrać i wracam.- powiedziałem i poszedłem do szatni. Otworzyłem tą szafkę, co zwykle i włożyłem do niej swoje ciuchy. Przebrałem się i wróciłem na salę. Liam rzucił mi rękawice i zawiesił worek treningowy na haku. Sam stanął za nim i trzymał go, żeby się nie bujał kiedy uderzam.
[L] No to co tam?- zapytał, kiedy zacząłem z całej siły uderzać w worek.
[H] Wiesz co? Wszystko jest do dupy. Nie ogarniam Ashley, wiesz?- mówiłem, coraz bardziej wyżywając się na przedmiocie.
[L] No właśnie widzę, ponosi cię, walisz w ten worek, że szkoda gadać- zaśmiał się
[H] Cały czas ma pretensje za tą całą Victorię- powiedziałem na chwilkę przestając
[L] Żartujesz? Powiedziałeś jej o tym?- zaczął się śmiać, a ja spiorunowałem go wzrokiem
[H] Tak jakoś wyszło, wkurzyła mnie, więc jej wygarnąłem gdzie byłem i co robiłem- powiedziałem.
[L] Zależy ci na niej?- zapytał
[H] Wiesz co? Nie wiem… jeszcze dzisiaj rano myślałem, że tak, a teraz… nie mam pojęcia… -poćwiczyliśmy tak jeszcze chwilkę i zmieniliśmy ćwiczenia. Robiliśmy pompki, podnosiliśmy ciężary. W końcu zrobiliśmy sobie przerwę. Po 1,5 godzinie takiego wysiłku miałem już dość. Liam rzucił mi butelkę wody i usiadł na brzegu pustego ringu.
[L] Więc co zamierzasz?- zapytał, kiedy wypił prawie pół butelki wody na raz, zresztą tak jak i ja.
[H] Nie wiem, wracam teraz do domu i szykuję się do akcji, którą mamy wieczorem.
[L] Nie pytam o to. Co z tą całą Ashley i dzieckiem?- zapytał, wycierając się od potu.
[H] Nie wiem… naprawdę, wiesz Lisa jest mała, nie rozumie, a Ashley jest jak… sam nie wiem… wciąż coś jej nie pasuje.- powiedziałem i zacząłem iść w stronę szatni. Liam już po chwili, szedł obok mnie. Wrzuciłem ręcznik do torby i wziąłem kolejny, żeby pójść pod prysznic. Kiedy się już odświeżyłem wróciłem do szafek i zacząłem zakładać swoje ubrania, w których tutaj przyjechałem.
[L] Wracasz teraz do domu?- zapytał Liam, kiedy zakładał koszulkę
[H] No, a co?
[L] Jadę do Nialla, trenuje teraz na boisku, jedziesz ze mną?
[H] W sumie mogę jechać. Nie mam ochoty spotkać się znowu z Ashley.- westchnąłem i zapiąłem torbę, po czym zatrzasnąłem szafkę i razem z Liamem udaliśmy się do wyjścia. Pogadaliśmy chwilkę z Johnem i pojechaliśmy spotkać się z Niallem . Zaparkowałem koło samochodu Liama i razem poszliśmy na boisko….
---Ashley..
Była 18:45 kiedy Harry wrócił do domu. Bez jakiegokolwiek słowa wszedł do salonu i poszedł do kuchni. Lisa wstała z podłogi i pobiegła za nim, więc byłam zmuszona też to zrobić. Harry siedział przy wysepce i szykował sobie kanapki.
[L] Tata, gdzie byłeś?- zapytała Lisa
[H] Miałem sprawy do załatwienia, a ty co robiłaś przez cały dzień?- zapytał lekko się do niej uśmiechając.
[L] Bawiłam się i oglądałam bajki.- powiedziała i chciała usiąść obok niego, więc podniósł się z miejsca i posadził ją na krześle obok.
[H] No tak- westchnął ciężko, chłopak i zaczął jeść. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc usiadłam naprzeciwko Lisy.
[L] Mama płakała- powiedziała w końcu, a Harry na nią spojrzał
[A] Lisa…- powiedziałam, a Harry spojrzał na mnie
[H] Przykro mi- powiedział i wstał, podchodząc do lodówki. Wyciągnął sok i jogurt. Wrócił na miejsce i zapytał
[H] Jadłaś już kolację?
[L] Tak, jadłyśmy tosty i kanapki.- odpowiedziała mu, a on pokiwał głową. Nalał sobie soku i jadł dalej.
[L] Obejzys ze mną bajke?- zapytała go, musiałam coś powiedzieć
[A] Lisa, tata pewnie ma coś do zrobienia…- Harry mi przerwał i mówiąc do Lisy
[H] Wiesz, akurat teraz mam chwilkę wolnego, więc możemy ją obejrzeć, a jaka to?- zapytał, byłam w szoku, po raz kolejny dzisiaj. Byłam na niego wściekła, a teraz robi mi na złość.
[A] Co słychać u tej ździry?- nie mogłam się powstrzymać od zadania tego pytania, Harry spojrzał na mnie surowym wzrokiem i odpowiedział
[H] Ma na imię Victoria i czuje się dobrze- powiedział nagle. Zabolało. Zabolało i to bardzo. Jednak nie mogłam mu tego pokazać. Kiedy tylko zjadł, posprzątał po sobie i zabrał Lisę do salonu. Wspólnie usiedli przed telewizorem i zaczęli oglądać bajkę. Mimo wszystko wyglądali cudnie. Harry rozłożył się na całej kanapie, a Lisa siedziała mu na brzuchu i opierała się o poduszki tuż za nią. Bajka kończyła się o 19:20, więc kiedy się skończyła nie byłam zdziwiona, kiedy zobaczyłam, że Harry usnął.
[L] Mamo tata śpi!- zaśmiała się i zeskoczyła na podłogę. Podeszła do niego i pogłaskała go po policzku, po czym zabrała kosmyk jego włosów, który spadał mu na twarz.
[H] Lisa zostaw, bo jak się obudzi to będzie zły.- powiedziałam, a dziewczynka zostawiła go w spokoju. Chwilkę po tym, ktoś zadzwonił do drzwi, więc poszłam je otworzyć. Jak tylko je otworzyłam zobaczyłam Nialla, Louisa, Liama i Zayna.
[L] Jest Harry?- zapytał Liam
[A] Jest- powiedziałam i wpuściłam ich do środka. Kiedy weszliśmy do salonu Harry wciąż spał, a Lisa bawiła się jego ręką.
[A] Lisa mówiłam ci, żebyś dała mu pospać. – powiedziałam, a dziewczynka wstała i podeszła bliżej mnie.
[L] Ale tatuś jest słodki jak śpi- powiedziała, cicho, ale chłopacy to usłyszeli i zaczęli się śmiać.

[Z] Lisa, tak?- zapytał Zayn, kucając obok dziewczynki.
[L] Tak, a ty?- uśmiechnęła się do niego życzliwie
[Z] Jestem Zayn- podał jej rękę, pokryta tatuażami od nadgarstka, aż do łokcia i wyżej.
[L] Jesteś kolegą taty? Masz takie same tatuaze jak on- powiedziała dotykając jego ręki
[Z] Tak- zaśmiał się i wstał.
[N] Obudź tego śpiocha, ok.?- zapytał Niall. dziewczynka pokiwała głową i pobiegła do Harrego. Stanęła przy kanapie i wyszeptała mu coś na ucho. Zaczęła go szturchać, a chłopak po chwili się ocknął
[H] O cholera, usnąłem- powiedział i wstał, najwyraźniej nie zauważając swoich kolegów
[L] Tak, a psysedł tutaj Ziajn i ktoś jesce.- powiedziała wskazując palcem na chłopaków. Harry spojrzał na nas i podszedł bliżej.
[H] Gotowi?- zapytał, kiedy witał się z każdym po kolei.
[Lo] Taa, miejmy to już za sobą- westchnął, o ile dobrze pamiętam Louis
[H] Dobra to idziemy- powiedział Harry i ruszyli w stronę drzwi znajdujących się niedaleko schodów. Odkluczył je i już miał wchodzić, kiedy zawołała go Lisa. Obejrzał się, a mała podbiegła do niego, więc przykucnął. Wszyscy chłopacy ze zniecierpliwieniem przeskakiwali z nogi na nogę, kiedy Lisa wyszeptała
[L] Kocham cię tatusiu- mina Harrego spoważniała, a on był zakłopotany, uśmiechnął się… ale nie odwzajemnił tego, co powiedziała dziewczynka
[H] Muszę iść- powiedział i wstał. Otworzył drzwi i razem z chłopakami zniknął za brązowym prostokątem. Szykowali kolejną akcję… wiem to. Zawołałam do siebie Lisę i poszłyśmy się wykąpać. Widziałam jak chłopacy wyjeżdżają z garażu czarnym samochodem i po chwili na ulicę. Ubrałam małą w piżamkę i położyłam spać. Po dość długim usypianiu, w końcu usnęła. Wyszłam z pokoju i wzięłam swoje ubrania z sypialni Harrego. Nie mam zamiaru tam dzisiaj spać, chociaż zeszłej nocy sam mnie tutaj przeniósł. Właśnie miałam wchodzić do łazienki, kiedy usłyszałam kroki na schodach. Światło było zgaszone, więc nie widziałam kto to.
[A] Harry, to ty?- zapytałam, jednak nikt mi nie odpowiedział. Stanęłam obok poręczy i rozejrzałam się z góry po salonie. Nikogo tam nie widziałam. Właśnie miałam wracać do łazienki, kiedy ktoś mnie złapał i zatkał mi usta ręką…


niespodzianka!!!
miałam dziś dobry humor więc napisałam kolejną część :D 
podoba się czy nie??
kolejna pojawi się jutro lub we wtorek 
jak myślicie co się stało pod koniec? czy to był Harry? 
komentujcie :) 
Mrs.Horan 

14 komentarzy:

  1. Ja nwm kto to … ale sie boje :c prosze szybciutko kolejną część <3 KOCHAM TO *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie, nie wiem jak ty to zrobisz, ale obawiam się, że do wtorku to ja umrę. Tyle emocji... aż dziwne odgłosy pod koniec zaczęłam wydawać, to nie jest normalne. Dziewczyno ty mnie po prostu zabijasz. Nie wolno tak ^^ Kocham cię /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. oj a mi się wydaję, że to jakiś wróg Harrego.. świetna częśc i nie moge się doczekać następnej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. to na pewno nie Harry :D
    rozdział świetny. xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski <3 Ciekawe kto to jest. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. *___________*
    Nie mam nic więcej do powiedzenia xd
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko nie moge sie doczekać kolejnej części

    OdpowiedzUsuń
  9. kurczeeee..................... to jest świetne, chcę kolejną część teraz, już *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. siostra moja az błagała zebym jej to czytała chociaz nie przepada za 1D. A zaraz chyba się popłacze bo nie ma dalej.. Hahah mam nadzieje ze next juz za niedługo !

    OdpowiedzUsuń
  11. Boje się xD Świetny ♡ <3 ~Alissa

    OdpowiedzUsuń