"Jeden moment, potrafi zmienić całe życie..."
w poprzedniej części...
Wyszłam z pokoju i wzięłam swoje ubrania z sypialni
Harrego. Nie mam zamiaru tam dzisiaj spać, chociaż zeszłej nocy sam mnie tutaj
przeniósł. Właśnie miałam wchodzić do łazienki, kiedy usłyszałam kroki na
schodach. Światło było zgaszone, więc nie widziałam kto to.
[A] Harry, to ty?- zapytałam, jednak nikt mi nie odpowiedział.
Stanęłam obok poręczy i rozejrzałam się z góry po salonie. Nikogo tam nie
widziałam. Właśnie miałam wracać do łazienki, kiedy ktoś mnie złapał i zatkał
mi usta ręką…
*****
Harry….
Cała akcja przebiegła zgodnie z planem. Obydwa cele
zostały zlikwidowane, a my jechaliśmy już z powrotem.
[Z] Prawie oberwałem- powiedział Zayn, podwijając
rękaw swojej bluzy. Na skórze, było widać małe zadrapanie, co oznaczało, że
kula przeleciała dosłownie ocierając się o jego ramie.
[H] Serio, miałeś szczęście- powiedziałem, lekko się
uśmiechając.
[Lo] Harry wiesz, że jesteś słodki jak śpisz- zaśmiał
się Louis, zerkając w lusterko, bo to on prowadził. Kiedy reszta chłopaków to
usłyszała, zaczęła się śmiać.
[H] Słucham?- powiedziałem, z lekkim uśmiechem
[N] Ta, jak przyjechaliśmy, a ty spałeś to Lisa
powiedziała Ashley, że słodko wyglądasz jak śpisz- wyjaśnił mi Niall, zanim
znowu zaczął się śmiać. Tym razem nawet, ja nie wytrzymałem i zacząłem się
śmiać razem z nimi. Po dość długiej jeździe wjechaliśmy na moją posesje. Louis
zaparkował samochód w moim garażu i wszyscy wysiedliśmy.
[H] Idziecie na piwo?- zapytałem, odstawiając torbę z
bronią na podłogę.
[L] Nie, ja wpadnę jutro- powiedział Liam i przybił mi
piątkę
[N] Ta, my też lecimy- Niall wskazał na siebie i
Louisa
[Z] A ja z chęcią napiję się zimnego piwka- powiedział
Zayn i pożegnaliśmy się z resztą chłopaków. Zamknąłem wyjście za kumplami i
razem z mulatem poszliśmy na górę. Weszliśmy do salonu i zapaliliśmy światła.
Zayn poszedł zanieść torbę z bronią do schowka, a ja wziąłem z lodówki kilka
piw.
[Z] Twoje dziewczyny, już śpią?- zapytał chłopak,
wchodząc do kuchni.
[H] Pewnie tak, idę sprawdzić- powiedziałem i podałem
mu pełne butelki. Wbiegłem na schody i poszedłem do naszej sypialni. Ashley tam
nie było, co oznaczało, że znowu śpi z Lisą. Zamknąłem drzwi sypialni i
otworzyłem pokój dziewczynki. Jednak to co zobaczyłem mnie zdziwiło. Lisa spała
w łóżku, a Ashley nie było. Wszedłem do pokoju i zapukałem do drzwi łazienki.
Jednak nikt mi nie odpowiedział. To samo zrobiłem w naszej sypialni.
Sprawdziłem garderobę i kilka pokoi na górze. Dopiero, teraz zauważyłem, że
ubrania Ashley, w których przeważnie spała, leżały tuż obok schodów
prowadzących do salonu. Podniosłem je i zaniosłem do sypialni. W ostatniej
chwili zauważyłem małą karteczkę leżącą na poduszce. „ No hej stary. Mam
nadzieję, że mnie pamiętasz. Mówiłem ci kiedyś, że pożałujesz tego co zrobiłeś
mojemu bratu, więc czas najwyższy zacząć zabawę. Na początku zabrałem sobie Ashley,
kolejna będzie twoja mała córeczka… do zobaczenia. Billy.” Czytając ostatnie
zdanie, przypomniałem sobie tą akcję. Wybiegłem z sypialni i zacząłem zbiegać
do salonu.
[H] Zayn, dzwoń po chłopaków niech tutaj wracają,
szybko!- krzyknąłem i pobiegłem do schowka. Rozpiąłem torbę, którą mieliśmy na
dzisiejszej akcji i dołożyłem tam dodatkowych magazynków i nowej broni.
Wyszukałem tamtą akcję i wróciłem na górę.
[H] I co?- zapytałem stawiając torbę na stoliku w
salonie.
[Z] Już jadą, co się dzieje?- zapytał zdezorientowany.
Podałem mu kartkę, a on szybko ją przeczytał.
[Z] O cholera- powiedział i rzucił kawałek papieru na
kanapę.
[H] Dobrze wiesz, że nie będzie łatwo ich znaleźć… tu
potrzeba Louisa.- powiedziałem i zacząłem krążyć wokół pokoju.
[Z] Uspokój się, zaraz tu będą. Lepiej znieś Lisę na
dół. Połóż ją na kanapie. Teraz trzeba jej pilnować.- powiedział Zayn i zaczął
szukać pistoletów. Wyjął jeden i podał mi go, drugi włożył sobie, za pasek
spodni i stanął w oknie czekając na przyjazd chłopaków. Poszedłem na górę i
wszedłem do pokoju Lisy. Dziewczynka smacznie sobie spała, więc wziąłem ją
delikatnie na ręce.
[L] Tatuś- wyszeptała cicho.
[H] Ciii… śpij sobie dalej- pogłaskałem ją po policzku,
a ona założyła mi swoją rączkę na szyi i zamknęła oczka, opierając głowę o moje
ramie. Wyszedłem z pokoju i zniosłem ją na dół. Wszyscy chłopacy, byli już w
salonie, więc umilkli, kiedy przyniosłem dziewczynkę. Położyłem ją na kanapie i
okryłem ją kołderką, którą zabrałem ze sobą. Lisa chwilkę się powierciła i
spala dalej. Wszyscy przeszliśmy do kuchni i zacząłem
[H] Widzieliście list?- zapytałem, siadając przy
wysepce.
[L] Tak… bardzo konkretny, ma zamiar się mścić za
brata. Co robimy?- westchnął Liam
[Lo] Najpierw musimy ich znaleźć. Muszą być gdzieś w
mieście. Nie pojechali daleko. Na akcji byliśmy jakieś 2 godziny.. nie byli w
stanie daleko ujechać. Jest noc. Na 100% zrobili sobie przerwę, albo Billy miał
już zaplanowaną jakąś kryjówkę.- zaczął mówić Louis
[N] Ta, a poza tym napisał „..do zobaczenia” co
oznacza, że chce, żebyśmy ich znaleźli- Niall wskazał na tekst, napisany na
pogniecionej kartce.
[H] Cholera! Ta akcja miała miejsce rok temu! Dlaczego
właśnie teraz, zachciało mu się zemsty!- zapytałem wstając z miejsca
[L] Tylko pomyśl Harry… wcześniej nie miał się czego
zaczepić, a teraz pojawiła się Ashley i Lisa, wie że na nich ci zależy, skoro
mieszkają tutaj…- powiedział Liam. Wziąłem z blatu kartę z danymi naszego
dawnego celu i zacząłem ją przeglądać. Niejaki George Hilson, 37 lat,
dostaliśmy za niego niezłą sumkę pieniędzy, a zabiliśmy go…
[H] O cholera- powiedziałem, a wszystko jakby się
zatrzymało …chłopacy spojrzeli na mnie i czekali, aż coś powiem
[Z] Odezwiesz się w końcu?- zapytał Zayn, lekko mnie
szturchając
[H] Spójrzcie na datę, kiedy wykonaliśmy akcję-
powiedziałem i położyłem „akta” z powrotem na blat. Louis się pochylił i
powiedział dokładnie to samo, co ja.
[Lo] 23 wrzesień- odezwał się w końcu
[N] To za 4 dni- powiedział Niall
[Lo] Jeśli nic nie zrobimy… to właśnie będzie data
śmierci Ashley..- powiedział Louis, a ja po prostu nie wyrobiłem. Podszedłem do
ściany i z pięści w nią uderzyłem. Oparłem czołem o zimny kawałek powierzchni i
starałem się uspokoić.
[Z] Harry to nic nie da, trzeba działać, bo za kilka
dni…- nie dałem mu dokończyć
[H] Myślisz, że nie wiem?!- wrzasnąłem na niego i
podszedłem dość blisko mulata
[L] Harry przestań! Uspokój się!- zatrzymał mnie Liam
i posadził z powrotem na krzesło.
[Lo] Jeśli będziesz to robił, nie uratujesz jej, tego
chcesz?- zapytał Louis, siadając obok mnie
[H] Nie- powiedziałem już spokojnie. Cholera, od
zawsze tylko oni byli w stanie mnie uspokoić.
[N] Więc weź się w garść i do roboty- powiedział Niall
i przyniósł torbę. Każdemu po kolei oddał po dwa pistolety, a pusty bagaż
rzucił w kąt pomieszczenia.
[Z] Ok., więc musimy być dość ostrożni. Ja pojadę z
Louisem na komisariat, a on pogrzebie w komputerach. Może jakoś uda ich się
namierzyć.- wzruszył ramionami Zayn, a Louis pokiwał głową na zgodę. Obydwoje
ruszyli z miejsca i zmierzali w stronę wyjścia.
[H] Chłopaki..- powiedziałem, a wszyscy spojrzeli na
mnie- Dzięki, jesteście wielcy- powiedziałem
[Lo] Nie ma sprawy Harry, od tego są przyjaciele-
uśmiechnął się lekko Louis i wyszedł, a zaraz za nim Zayn.
[H] Co robimy? Nie mogę tak po prostu sobie siedzieć.-
westchnąłem
[N] Dopóki Louis nie da nam znać, nie możemy nic
zrobić.- powiedział Niall i usiadł obok mnie
----Ashley….(godzina wcześniej)
[.] Ciii….- ktoś nieznajomy wyszeptał mi do ucha. Nie wiedziałam
kto to, ale to na pewno nie był Harry. Harry pachniał świetnymi perfumami, a on
papierosami. Jedną rękę wciąż trzymał na moich ustach, a drugą objął mnie w
pasie.
[.] Teraz, zejdziemy na dół i bez żadnego szarpania
się, wyjdziemy z domu, rozumiesz?- zapytał wciąż szepcząc. Kiedy mu nie
odpowiedziałam lekko mną potrząsnął, a ja pokiwałam głową na zgodę. Ostrożnie zaczęliśmy
schodzić po schodach, kiedy znaleźliśmy się w salonie, facet posadził mnie na
kanapie i przykucnął przede mną.
[B] Posłuchaj mnie teraz uważnie, nazywam się Billy,
ty mnie nie znasz, ale twój chłoptaś tak, zamiast niego, to ty zapłacisz za to
co zrobił.- powiedział i wyciągnął z kieszeni kurtki, kawałek sznurka i taśmę. Zaczęłam
się szarpać, kiedy usiłował skrzyżować moje ręce w nadgarstkach na moich
plecach.
[B] Przestań się szarpać-zacieśnił uścisk na moich
rękach, co spowodowało ból. Z moich oczu zaczęły spływać łzy. Byłam bezsilna,
nie wiem co mam robić, na górze śpi Lisa, a Harry nie wróci tak szybko… gdyby
on tutaj był.. nie dopuścił by do tego. Kiedy Billy związał moje ręce, posadził
mnie z powrotem na kanapie i kawałkiem taśmy zakleił mi usta. Wziął kawałek
kartki i długopis.
[B] No to jaką wiadomość zostawimy twojemu chłopakowi?-
zapytał i zaczął pisać. Kiedy skończył, zaniósł ja na górę i wrócił, już po
chwili. Przykucnął przede mną i powiedział
[B] Nie płacz mała… jeśli twój chłopak, będzie na tyle
mądry, jak sądzę, to cię znajdzie.- zaśmiał się i pociągnął mnie za ramię,
zmusił do tego, żebym wstała.
[B] Idziemy- wysyczał przez zęby i zaczął ciągnąć mnie
w kierunku drzwi. Przed drzwiami naciągnął mi kaptur, mojej bluzy na głowę i
powiedział stając za mną.
[B] Nie szarp się i spokojnie wsiadaj do mojego
samochodu- poczułam coś twardego przy dole pleców i od razu domyśliłam się co
to. Billy przyłożył mi pistolet do pleców i otworzył drzwi. Wyszliśmy powoli i
zeszliśmy ze schodków. Mężczyzna otworzył mi drzwi i siłą wpakował do środka. Zatrzasnął
moje drzwi i pobiegł do strony kierowcy. Wsiadł do samochodu i odpalił silnik. Wyjechał
na ulicę i minął się z czarnym samochodem, w najciemniejszej uliczce niedaleko
naszego domu. Zaczęłam cicho łkać. Co musiał, kiedyś zrobić Harry, dlaczego
teraz to na mnie mści się ten straszny facet. Kiedy na niego spojrzałam, na
jego twarzy widniał chytry uśmieszek, miał czarne włosy i lekki zarost, miał
może z 35 lat i było widać, że nie jest dobrym człowiekiem. Łzy spływały po
moim policzku, a ja nawet nie mogłam ich wytrzeć. Nagle mężczyzna zaczął mówić.
[B] Pewnie zastanawiasz się, dlaczego ty?- spojrzał na
mnie i chciał wytrzeć moje łzy, ale jak najszybciej odwróciłam twarz. Nie chcę,
żeby mnie dotykał, brzydzę się go. Jedyne czego chcę, to zobaczyć teraz
Harrego.
[B] Wiem czym zajmuje się Harry, a wiesz skąd?- zadał
retoryczne pytanie i mówił dalej- Miał zlecenie na mojego brata..- powiedział,
a ja natychmiast na niego spojrzałam. Billy widząc moje nagłe zaciekawienie
mówił dalej.
[B] Obserwowałem, czekałem, aż zjawiłaś się ty i
tadaa!- pokazał ręką w powietrzu i dodał- teraz pożałuje, że wtedy to zrobił-
zaśmiał się i zamilkł. Jechaliśmy w nieznanym mi kierunku. Nie ma szans, że
Harry nas tutaj znajdzie. To już koniec, on mnie zabije. Zatrzymaliśmy się obok
jakiegoś domku. Billy wysiadł z samochodu i poszedł otworzyć mi drzwi.
[B] Zobacz.. to twój domek- powiedział, wskazując na
opuszczony, stary domek, nieopodal jakiegoś jeziora. Popchnął mnie do przodu i
znowu poczułam broń, przyłożoną do moich pleców. Powoli podeszliśmy do drzwi, a
mężczyzna otworzył je z cichym skrzypieniem. Zapalił światło i popchnął mnie
dalej w głąb małego „saloniku” posadził mnie na krześle w rogu i poszedł
zamknąć drzwi. Wrócił do mnie i znowu kazał mi wstać. Wprowadził mnie na jakieś
schody i powoli weszliśmy na górę. Wpuścił mnie do jakiegoś pokoju, na poddaszu
i znowu kazał usiąść na krześle. Położył pistolet na szafce niedaleko mnie i
powiedział
[B] Teraz sobie posiedzimy i poczekamy…- wyciągnął
nóż, co sprawiło, że moje serce i tak już z przyspieszonego bicia, zaczęło kołatać
tak strasznie, że myślałam, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Tymczasem on
przeciął sznurek, związujący moje ręce i rzucił go w kąt pokoju. Szybko wzięłam
je do przodu i zaczęłam pocierać bolące już
nadgarstki. Billy dotknął mojego
policzka i zdarł z moich ust taśmę. Myślałam, że po prostu mnie tu zamknie, ale
on miał inne zamiary. Wziął kolejny dłuższy kawałek sznurka i przywiązał moje
ręce tym razem z tył krzesła. To samo zrobił z nogami, przywiązując je do nóżek.
Przykucnął przede mną i powiedział
[B] Teraz sobie porozmawiamy- uśmiechnął się nieco i
zadał mi pytanie- Co łączy cię z Harry?- nie miałam zamiaru odpowiadać, ale
kiedy spojrzałam mu w oczy widziałam, w nich rosnący gniew.
[A] Nic- wyszeptałam, miałam nadzieję, że nie wie o
Lisie, a ja nie mam zamiaru mu o niej powiedzieć. Mężczyzna uśmiechnął się do
mnie i powiedział
[B] Cóż.. kłamiesz, a tutaj kłamstwo będzie karane. To
było twoje pierwsze kłamstwo, więc tym razem ci daruję i zadam pytanie jeszcze
raz.- wstał i powiedział- Co łączy cię z Harrym?
[A] Nic- powtórzyłam, to co przed chwilą. Billy zaczął
się śmiać i odpowiedział
[B] Kłamiesz!- krzyknął i odwrócił się na chwilkę.
Kiedy ponownie na mnie spojrzał, wysyczał- czas na karę- zamachnął się z całej
siły i uderzył mnie w twarz. Pierwsze co poczułam to straszny ból, ale już po
chwili, nie było nic…
---Harry…
Minęła już godzina, a Louis ani razu się nie odezwał. Krążyłem
po całym salonie i co jakiś czas zerkałem na śpiącą Lisę. Dochodziła 4 nad
ranem, więc za kilka godzin się obudzi… zapyta, gdzie jest mama, co jej
powiem?... chłopacy siedzieli w kuchni i przeglądali wszystkie papiery. Poszedłem
do nich, a Niall powiedział
[N] Wiesz… jednego nie rozumiem… to ja pociągnąłem,
wtedy za spust, a nie ty… więc, dlaczego to na tobie się mści?- wzruszył ramionami
i oparł się o blat szafki
[H] Nie mam pojęcia, jesteśmy w tej samej drużynie…
przyjaźnimy się, wszyscy którzy wiedzą czym się zajmujemy, albo zleceniodawcy
wiedzą, że się kumplujemy.. to proste- prychnąłem i nalałem sobie wódki. Właśnie
miałem wypić, kiedy Liam oderwał mi szklankę od ust
[L] Nie pij, czekamy aż wróci Louis, jeśli ich
znajdzie, musisz być trzeźwy- powiedział i wylał ciecz do zlewu. Odstawił szklankę
na blat i klepnął mnie w ramie. W końcu poczułem wibracje w kieszeni, więc
szybko wyjąłem telefon i przejechałem palcem po ekranie odbierając połączenie.
[H] I co tam?- zapytałem ze zniecierpliwieniem
[Lo] Coś mam. O 20:30 niedaleko twojego domu, kamery
nagrały jeden samochód. Czarny Jeep. Mam rejestrację. Z tego co widzę, pojechał
na Regent Street. Jedźcie tam za chwilkę dołączymy.- powiedział i się
rozłączył.
[H] Regent street. Jedziemy -wziąłem pozostałą broń i
wybiegłem do salonu.
[N] A co z dzieckiem? Nie zostawimy jej samej- powiedział
Niall zatrzymując się, w pół drogi. Dopiero teraz sobie przypomniałem o Lisie.
[H] Liam zostań z nią, proszę cię.. z tobą będzie
bezpieczna.- powiedziałem i podałem mu jeszcze jeden pistolet, na wszelki
wypadek.
[L] Ale ja nie umiem się zajmować dziećmi- powiedział
prawie krzycząc.
[H] Ona jest grzeczna, daj jej jeść i włącz bajki,
cokolwiek, proszę- spojrzałem na niego, a on kiwnął lekko głową.
[H] Dzięki- powiedziałem i klepnąłem Nialla.- Idziemy-
dodałem i razem zeszliśmy do garażu, wsiedliśmy do pierwszego lepszego wozu. Odpaliłem
i z piskiem opon wyjechałem na ulicę. Żeby dojechać do celu, musiałem
przejechać tylko 5 przecznic. W połowie drogi zauważyłem samochód Louisa, a on
od razu dał mi znak światłami. Dość szybko dojechaliśmy do celu. Żaden z nas
nie ruszył się z miejsca. Samochód stał pod barem więc, coś nam tutaj nie
grało. Czekaliśmy 20 minut, aż ktoś nie wyjdzie z budynku. W końcu drzwi się
otworzyły, a ze środka wyszedł jakiś młody koleś. Cholera! przeczesałem włosy
ręką i spojrzałem na Nialla. Pokiwałem głową i powiedziałem
[H] Wracamy… to nie on!- kiwnąłem głową tak, że Zayn w
wozie Louisa mnie zobaczył i razem zaczęliśmy, jechać w stronę mojego domu. Miałem
nadzieję, że już coś mamy, ucieszyłem się, kiedy Louis znalazł jakiś trop, a
teraz… znowu zaczynamy od nowa… wciąż, nie wiemy gdzie są. Wjechaliśmy na
posesję i wróciliśmy do domu.
[L] I co?- zapytał zdenerwowany Liam, witając nas
właściwie od progu
[H] Nic.-powiedziałem i wróciłem do kuchni.
[Lo] To nie był jego samochód- westchnął Louis. Postawił
na stół laptopa i go włączył.
[Z] Louis wziął policyjnego laptopa. Ma wgląd do
danych i kamer z całego Londynu… gdzieś muszą być… nie rozpłynęli się przecież-
wyjaśnił Zayn i zaczął robić kawę.
[Lou] Przejrzę jeszcze raz te nagrania z kamer, w
okolicy domu. Coś się znajdzie.- powiedział Louis i zaczął gapić się w ekran
urządzenia.
----Ashley…
Obudziłam się z wielkim bólem głowy i piekący
policzkiem.
[B] Ooo wróciła do nas nasza księżniczka- zaśmiał się
i dostawił sobie krzesło naprzeciwko mnie, po czym na nim usiadł.
[B] No więc, znasz już zasady naszej zabawy. Ty kłamiesz,
ja biję. To pytanie, które ci zadałem… pamiętasz? Co łączy cię z Harrym?
Myślisz, że nie wiem? Macie dziecko, które spało sobie smacznie w swoim pokoju-
kiedy, skończył mówić, od razu się wyprostowałam. On wiedział… wiedział o Lisie…
[B] Zdziwiona? Swoją drogą strasznie podobna do
twojego kochasia… kręcone włosy, dołeczki, kiedy się uśmiecha… sama słodycz-
zaśmiał się. Skąd on o tym wszystkim wie. Zaczęłam się wiercić i próbować,
jakimś cudem się uwolnić. Jednak wszystko było na nic, a kiedy się szarpałam bolało
jeszcze bardziej.
[B] Jeśli Styles nie zareaguje, to do ciebie dołączy
Lisa. Ile dajemy mu czasu?- zapytał rozbawiony
[A] Zostaw ją w spokoju! Ona ci nic nie zrobiła!-
krzyknęłam, najgłośniej jak potrafiłam
[B] Zamknij się i słuchaj!- wrzasnął na mnie i zbliżył
się do mnie tak, że stykaliśmy się policzkami. Nie mogłam nic zrobić, bo tak złapał
mnie za podbródek, że nie miałam jak uwolnić się z uścisku.
[B] Dajemy twojemu chłopakowi jeszcze kilka godzin,
zadzwonimy do niego i pogadamy, może nawet go usłyszysz, jeśli cię nie znajdzie
do wieczora… zaczniemy się bawić inaczej… w nocy dołączy do nas twoja słodka
córeczka… już wyobrażam sobie jak będzie słodko… - spojrzał na mnie i
powiedział- zegar tyka Ashley… a jego wciąż tutaj nie ma… jeśli się nie zjawi…
zostały wam ostatnie 3 dni życia- uśmiechnął się, a mnie zabrakło tchu…
cóż część nie miała pojawić się dzisiaj ale widziałam że się niecierpliwicie więc jest..
nie wiem czy się podoba czy nie ;/
teraz dużo się dzieje i tak będzie jeszcze przez conajmniej 2 części (chyba)
kolejna część pojawi się chyba w piątek ale nic nie obiecuję
dziękuję wam za te wszystkie pozytywne komentarze pod poprzednią częścią mam nadzieję że i tą część skomentujecie???
komentujcie, a ja czekam na waszą opinię ze zniecierpliwieniem :D
wyrażajcie co czuliście czytając to i jak myślicie co się stanie???
Mrs.Horan
Super! Boskie! Przecudowne! Normalnie brak słów! Dodaj szybko następny rozdział, bo długo nie pociągnę bez niego. To jest normalnie jak narkotyk! Kochana, czekamy! <3
OdpowiedzUsuńJejku to jest świetne *__* boje sie o Lise i Ashley ;c prosze szybciutko kolejne <3
OdpowiedzUsuńSię najarałam XD Część jest super *_____* Plisss daj szybko kolejną część! Pozdrawiam nakręcona na nowe wydarzenia XD ;*
OdpowiedzUsuńBosko *-*
OdpowiedzUsuńJeju *.* Cudooooowne ♥♡♥ Czekam z niecierpliwością na nexta :D
OdpowiedzUsuńSUPER!!!!! PROSZE PISZ DALEJ I JAK NAJSZYBCIEJ! ! !! ! ! ! Jacie... Chyba tutaj z nudów umrę..
OdpowiedzUsuńProszę nexxxxtttt <3
OdpowiedzUsuńJEZU JAKIE TO GENIALNEEE <3 SZYBKO NEXT BŁAGAM
OdpowiedzUsuńSuper i nie moge sie doczekac nastepnego ;)
OdpowiedzUsuńBłagam nowy rozdział <3 SUPER PISZESZ!!! Loffki <3
OdpowiedzUsuńZajebiście ;) ♥
OdpowiedzUsuńGenialne super!!! ~Alissa
OdpowiedzUsuń