piątek, 31 stycznia 2014

Strong cz.17



[Lou] Jesteś pewny?- zapytał Louis
[N] Na stówę- powiedział blondyn i zawiązał na nodze kawałek materiału…
Teraz liczył się tylko czas… w końcu dojechaliśmy do zjazdu i Louis skręcił na dość kamienistą drogę…
                                                          *****
Liam kazał mi przez cały czas sprawdzać puls Harrego, abym wiedziała czy żyje. Jego serce wciąż biło, choć nie tak dobrze jak przedtem, kiedy wtulałam się do niego, podczas gdy on niósł mnie do samochodu. Wciąż do niego mówiłam i próbowałam obudzić, jednak nic z tego. Harry nawet nie drgnął. Nie miałam już siły płakać, a nie mogłam też przestać. Kiedy widziałam go ledwo żywego, niemal czułam jak moje serce rozlatuje się na miliony kawałków. To moja wina, gdybym nie powiedziała mu gdzie jestem… być może, by mnie nie znalazł, ja bym zginęła, ale on żyłby dalej…. byłby szczęśliwy. W końcu wjechaliśmy na główną drogę jakiejś ulicy, a Louis zaczął jechać jeszcze szybciej, gdyż na piaszczystej drodze, nie było to tak możliwe jak teraz. Chłopak najwidoczniej dobrze znał tą okolicę, bo poruszał się po ulicy dość pewnie. W pewnym momencie gwałtownie skręcił, co spowodowało, że ciało Harrego jeszcze bardziej przyległo do mojego.
[A] Daleko jeszcze?- zapytałam, zniecierpliwiona, a Louis spojrzał w lusterko i skręcił w kolejną ulicę
[Lou] Jeszcze dwie przecznice- powiedział i skupił się na drodze.
[A] Harry.. wytrzymaj jeszcze chwilkę.. zaraz się tobą zajmą- wyszeptałam i pocałowałam go w czoło. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Louis zatrzymał się pod drzwiami, wybiegł z samochodu i ruszył w stronę wejścia. Już po chwili wybiegł z lekarką i dwoma pielęgniarzami, którzy jechali z noszami (łóżkiem na kółkach). Liam otworzył tylne drzwi i wyszedł, a zaraz za nim Zayn.
[D] Dobry wieczór- powiedziała do mnie starsza kobieta i dodała- Zabierzemy Harrego, dobrze?- zapytała i już po chwili, dwóch mężczyzn zaczęło wyciągać go z samochodu. Kiedy tylko położyli go na łóżku, od razu zaczęli biec z powrotem do szpitala. Kolejna pielęgniarka, kazała usiąść Niallowi na wózku, ponieważ nie był w stanie iść z przestrzeloną nogą. Kiedy spojrzałam na swoje nogi, były całe od krwi Harrego, więc potarłam je starając się je jakoś wytrzeć. Pogorszyłam tylko sprawę, bo krew się rozmazała, a ja miałam brudne całe ręce.
[D] Jak masz na imię?- zapytałam mnie ta sama kobieta, tym razem stojąc przy drzwiach po mojej stronie.
[A] Ashley- powiedziałam cicho
[D] A ja jestem Emily- podała mi rękę i dodała
[D] Ashley, chodź idziemy do środka, tutaj robi się chłodno- starsza kobieta, lekko się do mnie uśmiechnęła i pomogła mi wysiąść z auta.
[A] Boli- powiedziałam cicho, a kobieta kazała podjechać wózkiem. Kiedy na niego usiadłam, Pani Emily pogłaskała mnie po ramieniu i ruszyłyśmy w stronę szpitala.
[A] Pani doktor…- zaczęłam, ale kobieta mi przerwała
[D] Ashley mów mi po prostu Emily, ok.?- zapytała
[A] Dobrze, chcę zobaczyć Harrego- zażądałam cicho
[E] Musimy najpierw zbadać ciebie- powiedziała spokojnie
[A] Nie… ja… muszę go zobaczyć- powiedziałam stanowczo
[E] Tam są teraz wasi przyjaciele, pozwól mi się zbadać- powiedziała i przykucnęła przede mną.
[A] Ile będą trwać badania?- zapytałam
[E] Obmyjemy twoje rany i zrobimy ci podstawowe badania, żeby sprawdzić czy z twoim brzuchem wszystko w porządku. Ubierzesz się w czyste ubrania i pojedziemy do Harrego, co? –wyjaśniła mi Emily i znowu się uśmiechnęła
[A] Najpierw muszę go zobaczyć- powiedziałam i chciałam wstać, jednak doktor mnie przytrzymała.
[E] Ashley pojedziemy pod jego salę, tylko na chwilkę, sprawdzisz czy wszystko dobrze i zobaczysz czy chłopacy są przy nim, a potem dasz się zbadać, zgoda?- wyciągnęła w moją stronę dłoń, a ja chwilkę się zastanawiałam
[A] Dobrze- lekko się uśmiechnęłam i podałam jej dłoń. Najważniejsze było teraz to, że będę mogła choć przez chwilkę go zobaczyć. Doktor Emily zawiozła mnie pod odpowiednią salę pod, którą siedzieli wszyscy chłopacy za wyjątkiem Nialla, który pewnie teraz jest opatrywany. Kiedy tylko podjechaliśmy bliżej, ich twarze skierowały się na mnie. Jednak ja nawet na nich nie spojrzałam. Mój wzrok, od razu skierował się na szklane drzwi. Harry, leżał na niewielkim łóżku z rozdartą koszulką, a do niego było podłączone kilka rurek. Lekarz krążył, wokół łóżka i sprawdzał jego reakcję, na różne bodźce, oraz uważnie osłuchiwał jego klatkę piersiową, pokrytą tatuażami, które tak uwielbiałam.... pamiętam jak, kiedyś leżeliśmy, na wygodnym łóżku w jego pokoju, a ja dokładnie obrysowywałam kontury jaskółek i motyla znajdujących się na jego ciele...
[E] Widzisz? Wszystko jest w porządku. Zajęli się nim. On z tego wyjdzie, więc chodź, jedziemy, teraz na twoje badania. Przecież, kiedy Harry się obudzi, to nie możesz być w takim stanie, bo strasznie by na mnie nakrzyczał. -przerwała moje zamyślenia i uśmiechnęła się, zrezygnowana pozwoliłam jej zawrócić. Spuściłam głowę i już po chwili, byłyśmy pod jakąś salą. Pielęgniarki obmyły moje ręce i twarz, a Emily opatrywała moje rany na twarzy. Przykleiła plaster na mój łuk brwiowy i opatrzyła opuchniętą i okaleczoną wargę.
[E] No i już trochę lepiej- uśmiechnęła się lekko- połóż się- dodała, a ja zrobiłam to co mówiła, położyłam się z wielką trudnością na łóżku, a doktor zbadała mój brzuch, lekko naciskając i sprawdzając moją reakcję.
[E] Teraz pojedziemy na USG i prześwietlenie. Sprawdzimy żebra i brzuch, bo trochę się obawiam. Być może żebra są połamane.-  wyjaśniła mi i pielęgniarka znowu, posadziła mnie na wózku. Pojechaliśmy na odpowiednią salę i zostałam dokładnie przebadana. Okazało się, że przypuszczenia lekarki były słuszne. Miałam złamane dwa żebra, co spowodowało u mnie taki ból, podczas próby wstania czy chodzenia. Na szczęście nie miałam, żadnego krwotoku wewnętrznego. Byłam mocno poobijana, miałam drobne otarcia i rany, ale poza złamanymi żebrami, nie stało się mi nic groźniejszego. Pielęgniarka zabrała mnie na kolejną salę, gdzie mogłam się wykąpać. Muszę przyznać, że ciepły prysznic dobrze mi zrobił i choć przez chwilę mogłam poczuć ulgę… jakby wszystkie brudy, wspomnienia i smutek zostały ze mnie zmyte. Po krótkim prysznicu dokładnie się obtarłam, a pielęgniarka dała mi jakąś szpitalną piżamę.
Pielęgniarka znowu kazała mi usiąść na wózku i zostałam zawieziona na salę, która prawdopodobnie będzie należała do mnie. Moje żebra zostały usztywnione tak, aby mogły ponownie się zrosnąć, a ja odczułam wielką ulgę, ponieważ ból choć trochę się zmniejszył.
[E] Połóż się i odpocznij- powiedziała do mnie lekarka Emily i wskazała na łóżko.
[A] A co z Harrym?- zapytałam, chciałam wiedzieć jak najwięcej.
[E] Zaraz do niego zajrzę i zobaczę jak się czuje, dobrze? Jestem pewna, że wszystko z nim w porządku. –uśmiechnęła się do mnie, a ja oparłam się o wygodne poduszki. 
[A] Będę mogła go później zobaczyć?
[E] Zobaczę co da się zrobić- uśmiechnęła się i pogładziła mój policzek.- zdrzemnij się, zasługujesz na wypoczynek- dodała i zaczęła mówić, coś do pielęgniarek. Kiedy wyszła z mojej sali, pielęgniarka podłączyła mnie do kroplówki i podała leki przeciwbólowe. Uśmiechnęła się do mnie życzliwie i wyszła… w końcu mogłam wypocząć. Byłam sama, ale nie mogłam zasnąć, jak tylko zamknęłam oczy, wciąż widziałam Harrego… zakrwawionego, umierającego na moich rękach… z moich oczu zaczęły lecieć łzy, a ja chcąc je powstrzymać zamknęłam powieki… sama nie wiem, kiedy odpłynęłam do krainy snów…
---Liam….
Z Harrym wydawało się być wszystko dobrze, jednak stracił on dużo krwi i była mu potrzebna transfuzja. Razem z chłopakami postanowiliśmy, że któryś z nas to zrobi.
[Li] Doktorze… ja i Zayn możemy oddać mu krew- powiedziałem do starszego lekarza, który zajmował się Harrym
[W] Dobrze, macie takie same grupy krwi, więc zgadzam się, bardzo mu pomożecie… to cud, że Harry w ogóle żyje. Kula jakimś cudem ominęła serce i zatrzymała się na żebrach. Zabieramy go na operację, w celu usunięcia pocisku. Nie możemy pozwolić na utratę jeszcze większej ilości krwi, bo go nie uratujemy- powiedział i zawołał nas na salę, gdzie pobiorą nam krew. Louis został na korytarzu, bo czekał na Nialla, który po zszyciu rany postrzałowej na nodze, miał przyjść pod salę Harrego. Doktor William Hill, który opiekował się Harrym dzisiaj, był nam dobrze znany.... nie raz już się nami zajmował... Mamy ze szpitalem umowę, że w razie takich akcji jak ta, zaopiekują się nami bez powiadomienia policji, a w zamian za to my płacimy niezłą sumkę na rzecz chorych dzieci i unowocześniania szpitala.
[W] Połóżcie się tutaj, pielęgniarki zaraz się wami zajmą, a ja idę przygotować Harrego do operacji.- westchnął i wyszedł. Od razu zajęły się nami dwie lekarki, które przygotowały nas do pobrania krwi. Po dość krótkim czasie odpowiednia ilość,została nam pobrana, a my zostaliśmy wypuszczeni. Wróciliśmy na korytarz gdzie siedział Louis i Niall
[Li] I co?- zapytałem, widząc przygnębionych chłopaków
[Lo] Nic, zabrali go na operację, muszą wyciągnąć z niego tą pieprzoną kulę- powiedział Louis i spuścił głowę
[Z] Musimy zajrzeć do Ashley i pojechać po Lisę- powiedział nagle Zayn
[N] Co?- zapytał Niall
[Z] Widzieliście ją, kiedy Harry tracił przytomność… była zrozpaczona, powinniśmy ją odwiedzić i zaopiekować się Lisą- powtórzył Zayn, siadając obok Louisa
[Lo] Umiesz opiekować się dziećmi?- zapytał Louis
[Z] Nie, ale razem damy sobie radę- Zayn wzruszył ramionami, a ja u przytaknąłem
[Li] On ma rację, Harry by nam pomógł gdyby, któryś z nas był w takiej sytuacji-powiedziałem
[N] Ashley była w szoku i przeżyła traumę, kiedy Billy się nad nią znęcał za coś czego nie zrobiła, sama sobie nie poradzi- przyznał Niall
[Lou] Dobra to najpierw idziemy do Ashley, a potem ja i Zayn pojedziemy po Lisę- powiedział w końcu Louis i wstał z krzesła. Szliśmy w stronę recepcji, bo nie wiedzieliśmy gdzie leży Ash, ale na szczęście w połowie drogi spotkaliśmy Doktor Emily, która również nie raz się nami zajmowała.
[N] Emily, gdzie leży Ashley?- Niall zapytał zatrzymując ją na korytarzu
[E] Jak dojdziecie do końca korytarza, ostatnia sala na lewo, jest w kiepskim stanie, więc nie przemęczajcie jej, ani nie informujcie o dokładnym stanie Harrego, musi wydobrzeć, potrzebuje czasu, bo wciąż jest w szoku.- powiedziała i poklepała mnie po ramieniu. Ominęła nas i poszła do swojego gabinetu.
[Lo] Nie ona jedna jest w szoku… Harry nigdy nie pozwoliłby się tak odsłonić, nigdy nie był taki nieostrożny, gdyby tylko mogła iść, nie byłoby nas tutaj- westchnął Louis i ruszył dalej
[Z] To nie jej wina, że Billy ją porwał- Zayn lekko uniósł głos, widziałem że lekko się zdenerwował, słowami Lou...
[Lo] Gdyby tutaj nie przyjechała, Harry pewnie teraz siedziałby u nas w barze i popijał drinki. –kiedy skończył mówić, Zayn naprawdę się wkurzył i po prostu przycisnął go do ściany, zaciskając pięści na jego koszulce
[Z] Co ty pieprzysz! Jak możesz ją obwiniać! Otrząśnij się Louis, stało się co się stało i koniec, rozumiesz! Nie słyszałeś co powiedział jej w samochodzie? Kocha ją! Może to dziwne, że Harry się zakochał, ale mówił szczerze i tego jestem pewien, więc w końcu ją zaakceptujmy. Zrozum, że Harry nie będzie już bzykał przypadkowych panienek jak ty i przestań! - potrząsnął nim jeszcze raz i puścił go, idąc dalej.
[Lou] Nie lubię jej jak i każdy z nas- powiedział Louis
[Li] Może i tak, ale Zayn ma rację, musimy ją zaakceptować- westchnąłem i poszedłem za mulatem. Spojrzałem przez szklane drzwi i zobaczyłem ją leżącą w łóżku. Weszliśmy we czwórkę do jej sali i podeszliśmy bliżej. Usiadłem na stołku obok niej i uważnie się jej przyjrzałem. Nie biorąc pod uwagę licznych siniaków na jej twarzy i opatrunków, muszę przyznać, że Harry miał rację co do jej urody.... Dziewczyna co chwilę się ruszała, a na jej twarzy pojawiał się grymas bólu.
[L] Skoro śpi to jedźcie już po Lisę- powiedziałem do Louisa i Zayna- my z Niallem posiedzimy przy niej i poczekamy, aż się obudzi, potem pójdziemy do Harrego. –dodałem, a chłopacy kiwnęli głowami i wyszli po cichu z sali.
[L] Jak z nogą?- zapytałem Nialla
[N] W sumie nie jest źle, mam przestrzeloną nogę na wylot, ale na szczęście kula nie uszkodziła kości. Nie muszę zostawać w szpitalu, wystarczy, że będę to kontrolował i uważał. Nie mogę jej nadwyrężać- westchnął cicho blondyn i spojrzał na Ashley
[L] Ona naprawdę go kocha- powiedziałem cicho, a Niall przytaknął głową
[N] Bardzo się o niego boi- wyszeptał tak, żeby jej nie obudzić
[L] Jak my wszyscy, mam nadzieję, że Harry wyjdzie z tego cało, jak zawsze- uśmiechnąłem się blado, a Niall znowu mi przytaknął. Posiedzieliśmy tak z godzinę, była już 6:35.
[N] Liam leć zobaczyć, co dzieje się u Harrego, a ja z nią zostanę- powiedział cicho Niall i wskazał na drzwi. 
[L] Ok. to idę, jak będę wracać to przynieść ci kawę, czy coś?- zapytałem
[N] Jasne, marze o kawie- zaśmiał się cicho Niall, a ja kiwnąłem głową i wyszedłem na korytarz. Podszedłem jeszcze do automatu i kupiłem sobie kubek kawy, bo szczerze mówiąc nie trzymam się najlepiej. Jestem padnięty. Poszedłem pod salę operacyjną i czekałem, aż ktoś stamtąd wyjdzie. W końcu udało mi się złapać jakąś pielęgniarkę wychodzącą z sali.
[L] Przepraszam, co z Harrym?- zapytałem, od razu wstając z krzesła
[P] Operacja właśnie się skończyła, nie mogę udzielać informacji, zaraz wyjdzie lekarz- wskazała na drzwi, zza których po chwili wyjechało łóżko, na którym leżał nieprzytomny Harry.  Podszedłem bliżej i zatrzymałem jego lekarza
[L] Co z nim?- zapytałem ponownie
[W] Trzyma się, ale nie jest najlepiej, wciąż tracił krew i był niestabilny, zobaczymy co stanie się dalej. Najbliższa doba będzie decydująca. –Powiedział, a ja uścisnąłem mu dłoń. 
[L] Dziękuję doktorze.- powiedziałem cicho, a mężczyzna kiwnął głową i odszedł.Poszedłem pod kolejną salę, gdzie przebywał Harry i przez wielką szklaną szybę, obserwowałem co robią pielęgniarki. W pewnym momencie, usłyszałem ciągły dźwięk i spojrzałem na aparaturę, która wskazywała funkcje życiowe Harrego…
[P] Zawołać lekarza! Zatrzymanie funkcji życiowych- powiedziała starsza pielęgniarka, a już po chwili Doktor William pojawił się na sali. Podbiegł do jego łóżka i zaczął go reanimować
[W] Intubujemy!- powiedział do kolejnej lekarki, która pojawiła się przy Harrym…
[W] Dalej nic! Pacjent nie oddycha!- doktor William, krzyczał do kolejnych pielęgniarek, które starały się pomóc. Cholera! Chciałem wejść do środka, jednak jedna z młodych stażystek, zatrzymała mnie na korytarzu….
Jedyne co słyszałem to ciągły dźwięk, oznaczający śmierć mojego przyjaciela.... 


wiem że bardzo długo musieliście czekać za co was przepraszam :/  
część nie jest ani długa ani fajna więc to jeszcze gorzej.... przepraszam....
kolejną część postaram się dodać w ten weekend, jeśli mi się to nie uda to część pojawi się dopiero za tydzień gdyż u mnie zaczęły się ferie ale że jestem w zawodówce to przez pierwszy tydzień chodzę na praktyki a dopiero drugi mam wolny więc, dopiero za tydzień będę miała czas żeby coś napisać..... co jeszcze???
przypominam że możecie się ze mną skontaktować na TT na kocinie które założyłam specjalnie dla was..... @ILoveOn57484817 
 jeszcze raz was przepraszam, mam nadzieję że się nie gniewacie ... 
komentujcie i mówcie co myślicie o części.... :D Kocham was! 
Ps.Dziś teledysk do Midnight Memories!!!!!!
Mrs.Horan 
 



11 komentarzy:

  1. BŁAGAM NIECH HARRY NIE UMRZEEE <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Część jest bardzo emocjonująca. Mam wielką nadzieję, że Harry nie umrze :(
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super i mam nadzieje ze wszystkp bedzie ok z harrym ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu Harry nie może umrzeć
    A rozdział jak zawsze super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego najlepszego Harry:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudneee <3 Harry nie może umrzeć !!!! Nie zgadzam się !! :o

    OdpowiedzUsuń
  7. super. Jak Harry umrze to ja tez! Mam nadzieję ze next jak najszybciej się pojawi

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne, HARRY NIE UMIERAJ ;c, czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Zwiastun gotowy. Świetny rozdział i mam nadzieję że Harry nie umrze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham to!! Jakie emocje c: ~Alissa

    OdpowiedzUsuń