w poprzedniej części...
…Spojrzał na mnie i powiedział- zegar
tyka Ashley… a jego wciąż tutaj nie ma… jeśli się nie zjawi… zostały wam
ostatnie 3 dni życia- uśmiechnął się, a mnie zabrakło tchu…
****
[A] Znajdzie nas, a ciebie zabije-
wysyczałam przez zęby, kiedy on chodził po pokoju i bawił się pistoletem
obracając go w rękach.
[B] Wiesz co? Wątpię, że będzie na
tyle mądry, żeby tutaj przyjechać. Nie znajdzie tego miejsca i to będzie jego
wina, że umrzecie. To on was zabije, zostawiając tutaj.- powiedział i
przystanął przy oknie.
[A] Wierzę w niego- powiedziałam
starając się na niego spojrzeć, niestety to nie było łatwe, gdyż siedziałam
odwrócona plecami do okna
[B] Tak, tak… jesteś tego pewna?-
podszedł do mnie i usiadł na krześle, na którym siedział przedtem- teraz pewnie
jest wściekły, jego duma ucierpiała, musi zajmować się Lisą, nie wie gdzie
jesteś. Z tego co wiem nie przepada za małą, więc… -dodał
[A] Mylisz się! Co ty możesz wiedzieć?
Jesteś żałosnym, beznadziejnym typkiem, który porywa ludzi!- krzyknęłam, a on
podniósł się z miejsca i ponownie uderzył mnie w policzek
[B] Zamknij się i nie gadaj
niepytana!- krzyknął i wyciągnął telefon.- zadzwonimy do naszego Harrego-
uśmiechnął się i wybrał jego numer…
---Harry…
Louis od jakiegoś czasu, siedział i
wciąż nie mógł znaleźć żadnego śladu. Chociaż była już 7:30 Lisa jeszcze spała,
co było mi bardzo na rękę. Zayn i Liam co chwilkę zasypiali na fotelach w
salonie, a Niall starał się pomóc Louisowi. A ja? Nie wiem… nie byłem w stanie
zrobić kompletnie nic. Krążyłem po całym domu i myślałem o tym, że być może
moja Ashley teraz cierpi. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Nie miałem
ochoty z nikim rozmawiać, więc najchętniej odłożyłbym telefon do kieszeni, ale
przejechałem po ekranie i przyłożyłem telefon do ucha
[H] Halo- powiedziałem niechętnie i
poszedłem do kuchni
[B] No cześć stary, słyszę że masz zły
humor- odezwał się, ktoś po drugiej stronie telefonu , a ja wiedziałem, że to
Billy. Podszedłem do Louisa i wskazałem na telefon pokazując, że to właśnie on
dzwoni.
[H] Ty sukinsynu- wysyczałem do
telefonu i usłyszałem jego śmiech
[B] Nie denerwuj się tak- powiedział
rozbawiony
[H] Gdzie do cholery jest Ashley, co z
nią zrobiłeś?!- krzyknąłem do telefonu
[B] A wiesz, siedzi sobie obok mnie…
nieźle się bawimy, muszę przyznać, że jest śliczna- powiedział tym razem już
poważniej
[H] Jeżeli ją tkniesz… przysięgam
znajdę cię i zabiję, rozumiesz?- powiedziałem prawie kipiąc ze złości
[B] Cóż, już jej policzek nieco się
zarumienił i ta krew… cóż nie słucha mnie- westchnął
[H] Kurwa nie ruszaj jej!- krzyknąłem,
uderzając ręką w stół
[B] Zdaje się, że chce z tobą
porozmawiać- powiedział, a mi jakby ulżyło, że mogę chociaż ją usłyszeć
[A] Harry..- zaczęła, jej głos..
płakała… wiem to
[H] Ashley posłuchaj, znajdę cię,
słyszysz? Wszystko będzie dobrze, znajdę cię i zabiorę do domu, obiecuję.
Skarbie trzymaj się i nie daj temu chujowi się zranić.
[A] Harry.. on powiedział, że nas
zabije…- powiedziała cicho
[H] Nas? Jest tam ktoś jeszcze?-
zapytałem, a Louis od razu spojrzał na mnie
[A] Chce zabrać Lisę, proszę cię chroń
ją- powiedziała i zaczęła płakać
[H] Skarbie nie przejmuj się tym,
obiecuję ci, że Lisie nic się nie stanie. Jest z nami cały czas. Śpi w salonie,
razem z Zaynem i Liamem. Nie zabierze mi jej, nie płacz znajdę cię. Powiedz mi
tylko skarbie, gdzie jesteście? Widziałaś, gdzie cię wiedzie?- zapytałem pełen
nadziei, że Ashley wie gdzie ją zawiózł
[A] Nie wiem Harry… było ciemno.
Jezioro…- powiedziała, a Billy zabrał jej telefon. Nie rozłączył się, więc
słyszałem co mówi
[B] Ty suko! Koniec tych ckliwych
rozmów.- krzyknął na nią i usłyszałem straszny hałas i krzyk dziewczyny.
Cholera! Uderzył ją.
[H] Zostaw ją słyszysz?!- krzyknąłem,
ale słyszałem dalszą szarpaninę i kolejne uderzenie. Tym razem Ashley zamilkła…
Kurwa co on jej zrobił? Byłem w szoku, tak bardzo chciałbym ją teraz przytulić
i zabrać z tego miejsca..
[B] No i wreszcie się uspokoiła.-
powiedział do mnie
[H] Co jej zrobiłeś?- zapytałem
[B] Uciszyłem ją, chciała zdradzić
naszą tajemnice. Ale wiesz co, wzruszyłem się, kiedy tak was słuchałem- zaśmiał
się i dodał- a myślałem, że ci na nich nie zależy. Więc tak… dzwonię żeby ci
powiedzieć, że czas leci Harry
[H] Zostaw ją, to sprawa między nami-
powiedziałem wściekły
[B] Masz czas do godziny 23:00, jeśli
nas nie znajdziesz, zabiorę ci Lisę, a nawet nie będziesz wiedział kiedy.-
powiedział spokojnie
[H] Po moim trupie- wysyczałem przez
zęby
[B] A wiesz to zabawne, bo jak się
spotkamy to i tak długo nie pożyjesz, więc to może nastąpić szybciej niż się
spodziewasz.- zaśmiał się i dodał- do zobaczenia Styles- rozłączył się, a ja
rzuciłem telefonem o ścianę.
[N] Harry! Uspokój się i siadaj- Niall
wskazał na wysokie krzesło i poszedł poskładać mój telefon
[Lo] Harry co ci powiedziała?- zapytał
Louis. Matko… on ją bije… słyszałem jak to robi, a ja nie mogłem zrobić
kompletnie nic… oparłem głowę na rękach, a palce wplątałem we włosy.. czułem
się jakbym odlatywał
[Lo] Harry przypomnij sobie… - opuścił
moje ręce i spojrzał mi w oczy- CO MÓWIŁA?- zapytał, powoli powtarzając to
pytanie
[H] Bije ją Louis… chce zabrać nam
Lisę- powiedziałem, co chwilę przerywając
[N] Jest w szoku- usłyszałem głos Nialla i natychmiast się
opamiętałem
[Lo] Pytałeś ją o to czy wie, gdzie
jest.. co powiedziała?- zapytał
[H] Nie wiedziała- pokiwałem głową i
zastanawiałem się dalej- jezioro..- powiedziałem w końcu
[Lo] Co?- zapytał od razu Louis
[H] Powiedziała tylko „Jezioro”-
powtórzyłem i wstałem
[N] Nie wiele mamy jezior w Londynie.
Muszą być gdzieś niedaleko jednego z nich.- zaczął główkować Niall.
[Lo] Skoro już tam są, to musi być
gdzieś blisko nas..- zaczął Louis
[H] Akcja…- zacząłem mówić, bo
przypomniał mi się jeden szczegół
[N] Co?- zapytał Niall
[H] Pamiętasz? Domek jego brata… tego,
którego zabiliśmy, był nad jeziorem- zacząłem krzątać się po całej kuchni
[N] Opuszczony brzeg Serpentine -powiedzieliśmy
w tym samym momencie
[Lo] To by się zgadzało, jest
niedaleko stąd. Dwie godziny drogi i jesteśmy na miejscu.- zaczął Louis
[H] Jedziemy- powiedziałem
[N] Nie. Trzeba to zaplanować. On
spodziewa się tego, że przyjedziemy… musimy się upewnić. Zaplanować każdy
szczegół.- powiedział Niall
[H] Nie chcę planować, chcę działać-
prychnąłem
[Lo] Niall ma rację. Jeśli tego nie
zaplanujemy, może się nie udać. Do kiedy mamy czas?- Louis poparł Nialla
[H] Do 23:00- powiedziałem
[Lo] Zdążymy- westchnął Louis i zaczął
coś wpisywać w laptopa… westchnąłem i dalej kręciłem się po kuchni.
[L] Tato- usłyszałem cichy głosik,
odwróciłem się razem z chłopakami i w drzwiach kuchni zobaczyłem, zaspaną Lisę
[H] Cześć córeczko- uśmiechnąłem się
do niej sztucznie i przykucnąłem. Lisa podeszła do mnie, nie zwracając uwagi na
chłopaków i zapytała
[L] Gdzie mama?- podeszła do mnie tak
blisko, jak to było możliwe i położyła mi rączkę na szyję, lekko mnie obejmując
[H] Mama..- nie wiem co mam
powiedzieć- pojechała do cioci, wróci jutro- powiedziałem, to co przyszło mi do
głowy
[L] Beze mnie?- zapytała patrząc mi w oczy. Cholera…
[H] Jechała wcześnie rano i nie
chciała cię budzić- skłamałem i wziąłem ją na ręce. Dziewczyna odruchowo się do
mnie przytuliła, a ja powiedziałem
[H] Lisa to jest Niall i Louis.-
wskazałem na chłopaków- dasz im cześć?- zapytałem cicho. Dziewczynka wyciągnęła
rękę, a chłopacy lekko ja ucisnęli
[N] Możesz nas nazywać wujkami- powiedział
Niall, a ja miałem ochotę prychnąć ze śmiechu
[L] A tam śpi wujek Ziajn- powiedziała
wskazując na salon
[H] Tak i jest tam jeszcze wujek Liam-
powiedziałem i zapytałem- chcesz jeść?
[L] Tak- uśmiechnęła się do mnie
[H] Więc co? Jogurt?- zapytałem
ponownie, a ona pokiwała główką. Posadziłem ją na jednym z krzesełek i
podszedłem do lodówki. Sam nie jadłem od wczoraj, ale nie miałem na nic
najmniejszej ochoty. Otworzyłem jogurt i wyciągnąłem łyżeczkę. Będę ją karmił
pierwszy raz i nie bardzo wiem jak to robić. Wziąłem pierwszą łyżeczkę i
nabrałem trochę jogurtu. Czułem na sobie spojrzenia Nialla i Louisa, co
oznaczało, że uważnie przyglądają się jak zajmuje się Lisą.
[Lo] Długo będziecie się tak gapić?
Nie mamy dużo czasu- powiedziałem złośliwie. Niall i Louis cicho się zaśmiali i
wrócili do pracy. Kiedy udało się mi nakarmić Lisę, co uważam za mistrzostwo,
poszliśmy razem obudzić chłopaków. Lisa skakała po Liamie, a ja podszedłem do
Zayna.
[H] Stary obudź się. –powiedziałem
lekko go szturchając
[Z] Coś się stało?- zapytał nawet nie
otwierając oczu
[H] Idź coś zjeść, w lodówce na pewno
coś jest. Mamy trop, Louis z Niallem to sprawdzają i ustalają przebieg akcji.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wieczorem jedziemy po Ashley.
[Z] Ok. –westchnął i wstał
[L] Wstawaj, wstawaj, wstawaj!- Lisa
wciąż skakała wkoło, Liama usiłując go obudzić.
[H] Liam ruszaj się- szarpnąłem go za
koszulkę i zabrałem Lisę do kuchni. Zaraz za mną przyszedł Liam i chłopacy
zaczęli jeść.
[Z] A ty nie jesz?- zapytał zdziwiony
Zayn
[H] Nie chcę- powiedziałem i razem z
Lisą poszliśmy do salonu.
[L] Dlacego nie jes?- zapytała, kiedy
usiedliśmy na kanapie
[H] Nie jestem głodny- powiedziałem
cicho
[L] Mama byłaby zła. Na mnie zawsze
jest, bo mówi, że jeśli chcę urosnąć to trzeba jeść.-powiedziała poważnie
[H] Wiem Lisa- westchnąłem i włączyłem
jej bajki. Dziewczynka chodziła po pomieszczeniu, bawiąc się i co chwilkę
zerkając na bajkę. Byłem zmęczony, więc położyłem się na kanapie i przytuliłem
do siebie niewielką poduszkę . Sam nie wiem, kiedy moje powieki zrobiły się
strasznie ciężkie, a ja po prostu usnąłem…
----Ashley…
Obudziłam się z jeszcze większym
bólem. Na moich spodniach było trochę krwi, co oznaczało, że Billy uderzył na
tyle mocno, że kiedy straciłam przytomność to krwawiłam z nosa, a szkarłatna
ciesz skapywała na materiał spodni w okolicy kolan. Miałam zaklejone usta i
wydawało mi się, że węzeł na moich rękach i nogach jest mocniej zawiązany.
Bolał mnie brzuch, co było efektem silnego uderzenia, kiedy powiedziałam
Harremu o jeziorze. Co mnie zdziwiło, byłam w pokoju sama, co pozwoliło mi choć
trochę się uspokoić. Mam nadzieję, że Harry zrozumiał przekaz na temat jeziora
i mnie tutaj znajdzie… ale niby jakim cudem… my jechaliśmy długo.. co jeśli
mnie nie znajdzie? Jak Billy mnie zabije? Nigdy nie zobaczę Lisy… Harrego, tak
bardzo ich kocham. Tak bardzo kocham… Harrego… dlaczego uświadomiłam sobie to
tak późno? Dlaczego nie odważyłam się mu tego powiedzieć wprost… jeśli mi się
uda.. jeśli uda mu się mnie uratować, to mu to powiem… powiem mu prawdę o
tamtym wieczorze…
Spojrzałam na stary zegarek wiszący na
ścianie. Była 10:30. Rozejrzałam się dookoła… nie zostawił nic, czym mogłabym
się uwolnić. Żadnego szkła ani noża, co pomogło by mi rozciąć sznur. Usłyszałam
kroki na korytarzu i już po chwili w drzwiach pojawił się Billy.
[B] O jak miło, że wróciłaś na naszą
zabawę- uśmiechnął się szyderczo i postawił swoją kawę na szafce obok łóżka.
[B] No więc co? Teraz czekamy tylko na
twojego chłopaka i imprezka rozkręci się na dobre. Jak się czujesz? Trochę…
krwawisz- powiedział i wziął chusteczkę. Chciał wytrzeć mój policzek i skroń,
po której spływała krew z rozciętego łuku brwiowego.
[B] Cóż… przykro mi, ale zasługujesz
na duuużą karę za to, że dałaś wskazówkę Harremu.- spojrzał na mnie i zadał mi kolejny cios w
twarz. Moje już podpuchnięte oko zaczęło boleć jeszcze gorzej. Kolejny cios
przyjęłam prosto w brzuch… dwa razy. W ustach poczułam słodki smak krwi, a
nawet nie mogłam jej wypluć przez taśmę… zaczęłam płakać… Harry.. błagam cię,
przyjedź… mój napastnik zerwał mi taśmę z ust, a ja wyplułam krew. Zaczęłam
cicho łkać..
[A] Harry..- wyszeptałam
[B] Słucham?? Wołasz go? No
najwidoczniej zbyt cicho, bo go tu nie ma- zaśmiał się i znowu uderzył mnie w
brzuch. Zaczęłam kaszleć… ból stawał się nie do zniesienia. Facet wytarł rękę
od mojej krwi i poszedł napić się kawy. Nie mam już siły… nie daję rady… chcę
już umrzeć… mieć to za sobą… „Wszystko będzie dobrze, znajdę cię i zabiorę do
domu, obiecuję. Skarbie trzymaj się i nie daj temu chujowi się zranić.” Tylko
słowa Harrego nie pozwalały mi się poddać…
[B] Jest on dla ciebie aż taki ważny?
To dziwne… zranił cię, a mimo to, ty go kochasz? Harry jest nikim… jest zły i nieopanowany…
[A] Nie waż się tak o nim mówić. Nic o
nim nie wiesz! To ty jesteś zły Billy… jesteś nikim… nic nie znaczącym gnojkiem,
który pożałuje tego, że tknął jego dziewczynę i zagroził jego rodzinie. Ale
kiedy już tutaj będzie i będzie stał nad tobą z pistoletem, w ręku poproszę go,
żeby dał mi pistolet i sama pociągnę za spust.- powiedziałam czując do niego
obrzydzenie
[B] Cóż… czekam- uśmiechnął się i
dodał- nie wydaje mi się, że to zrobisz… jesteś za słaba, nie umiesz zabić
człowieka.- zaśmiał się
[A] To się okaże- powiedziałam szeptem
[B] Lecę, wracam wieczorem… może już z
Lisą? Co ty na to?- zapytał i dopił kawę
[A] Ani się waż ją tknąć- wysyczałam
przez zęby.
[B] Tak, tak już to słyszałem… od
Harrego- powiedział i trzasnął drzwiami. Zamknęłam oczy i spuściłam głowę w
dół. Nie wiem jakim cudem usnęłam, bo ból był nie do zniesienia.
---Harry…
Kiedy się obudziłem była 15:50. Zerwałem
się z kanapy i poszedłem do kuchni.
[H] Porąbało was! Dlaczego mnie nie
obudziliście wcześniej?- zapytałem, wściekły na nich
[Z] Harry, musiałeś odpocząć. Lisa
wciąż się bawi, ogląda bajki. Niall już ją nakarmił, więc jest najedzona. Louis
wciąż planuje. Uspokój się i siadaj.- Zayn wskazał na krzesło obok Louisa.
[Lou] Jedziemy za jakieś 1,5 godziny.
Wszystko jest już zaplanowane. Ten domek jest naprawdę blisko jeziora, więc nie
będzie problemu, żeby pozbyć się jego ciała. Nie zostawimy go w domku, bo będzie
duży dym jak znajdą zwłoki. A tego już nie będzie tak łatwo zatrzeć w
policyjnych aktach. Jedziemy wszyscy. Lisa jedzie z nami…- przerwałem mu
[H] Nie Louis! Lisa zostanie tutaj!
Nie zafunduje jej takiej traumy, jeszcze nie pogięło mnie do końca!- krzyknąłem
[Lou] Więc kto z nią zostanie, co? No
słucham..- powiedział wściekły, że jego plan dla mnie jest do dupy.
[H] Któryś z nas?- zapytałem, nieco
wkurzony
[Lou] Żaden z nas nie zostanie z
dzieckiem Harry. Jesteśmy tam potrzebni wszyscy. Nie wiemy czy on ma jakieś
wsparcie. Chcesz jechać w ciemno w 4, skoro do normalnych akcji jeździmy w
piątkę? Nie Harry. Weźmiemy ją ze sobą. Uśnie w samochodzie po 2 godzinach
jazdy, a my wykonamy akcję. –Louis próbował mnie przekonać.
[H] Nie ma mowy! Ok.? Dotarło?
–wkurzyłem się i zacząłem krzątać się po kuchni- znajdę jakąś opiekunkę-
westchnąłem
[Lou] Jak dasz radę to ok.-westchnął i
wrócił do objaśniania planu- jeśli będzie sam to nie będzie problemu, chyba że
to jakiś Ninja i nas wszystkich porozpierdala.
Tak jak w standardowych akcjach: obchodzimy domek i wchodzimy po cichu
do środka. Szukamy gnoja i zabijamy. Wynosimy Ashley i zabieramy na oddział,
gdzie wiedzą czym się zajmujemy.- Louis skończył i rzucił na stół swoją kartę,
gdzie wszystko było rozpisane i pokazane.
[N] Harry szukaj niańki bo zaraz
wyjeżdżamy.- powiedział Niall i poszedł do naszego schowka. Jedyne co mi
przyszło na myśl to moja sąsiadka. Była starsza i wydawała się być mila, kiedy
czasami rozmawialiśmy. Bez słowa wyszedłem z domu i poszedłem na posesję
sąsiadki. Zapukałem do drzwi i już po chwili miła, starsza pani otworzyła
[I] Ooo! Kogo ja widzę! Pan Styles,
proszę wejść- zaprosiła mnie do środka
[H] Nie, nie dziękuję pani Isabelo.
Przyszedłem bo mam prośbę.- zacząłem od razu, nie mam czasu na pogaduszki.
[I] Słucham- zachęciła mnie
[H] Jak zapewne pani wie… mam córkę i
nie mam jej chwilowo z kim zostawić. Muszę jechać do pracy, a jej matka jest u
rodziny. Obiecałem, że będę się nią opiekować, ale to pilna sprawa, a pani
ufam.- powiedziałem zmyślając, dokładnie wszystko
[I] Ależ oczywiście- szturchnęła mnie
z uśmiechem – to gdzie pan ma tą dziewuszkę?- zapytała
[H] Zaraz ją przyprowadzę-
powiedziałem i pobiegłem do domu.
Wszedęłm do środka i od razu podszedłem
do Lisy.
[H] Lisa, posłuchasz mnie ok.? Tatuś
musi jechać z wujkami do pracy. Pójdziesz na troszeczkę do takiej, miłej pani,
dobrze? Zobaczysz, że ją polubisz.- uśmiechnąłem się, a Lisa pokiwała głową na
zgodę. Wzięła kilak zabawek i swojego misia. Wziąłem ją na ręce i wyszliśmy z
salonu. Drzwi do domu pani Isabeli były otwarte, więc powoli weszliśmy do
środka.
[H] Pani Isabelo!- krzyknąłem
[I] Już, już idę- usłyszałem jej głos,
a już po chwili pojawiła się starsza kobietka
[H] To jest właśnie Lisa, Lisa to jest
pani Isabela. Bądź grzeczna i słuchaj się pani, dobrze?- Lisa pokiwała głową i
dała mi buziaka w policzek.
[I] Chodź, będziemy piec ciasteczka,
dobrze?- zapytała Lisę, a ona krzyknęła -tak!
[H] Dziękuję pani bardzo, wracam za
jakieś 2 góra 3 godzinki. Odbiorę ją albo ja albo mój kolega Niall, nikomu
innemu niech pani jej nie oddaje. –powiedziałem i podszedłem do drzwi.
[I] Niech się pani niczym nie
przejmuje –powiedziała z uśmiechem, odwzajemniłem go i wyszedłem. Zbiegłem z
kilku schodków i wróciłem do domu. Chłopacy byli już gotowi. Wziąłem swoją
naładowana broń i zacząłem iść w kierunku drzwi.
[Li] Harry, kamizelka kuloodporna- Liam
wskazał na kanapę, gdzie ona leżała
[H] Nie ma na to czasu, jedziemy-
powiedziałem i bez słowa wyszedłem z domu. Zaraz za mną wyszli chłopacy.
Wsiedliśmy do wozu i pojechaliśmy uratować Ashley… moją kochaną Ashley…
No i jest… mam nadzieję że się podoba?
Dziękuję za komentarze i mam nadzieję
że pod tą częścią też pojawi się duża ilość..
Komentujcie :)
czekam
Mrs.Horan
1 komentarz należy do mnie :D Yeah ! ^^ Rozdział świetny już czekam na nexta, bo chcę aby uratowali Ash <333
OdpowiedzUsuńNo akcja się rozkręca ;D
OdpowiedzUsuńPisz szybko, bo mnie roznosi. Podejrzewam, że wszystko dobrze się skończy, ale znając ciebie po drodze będę jakieś problemy xd
Rozdział bombowy ;)
super!!!!!! Jutro next? Proszęęęęę !!!!
OdpowiedzUsuńSwietny ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D Pisz szybciutko kolejną część! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńzajebi*ty next plisssss
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaa czemu w takim momencie to jest świetne aaww *__* prosze szybciutko NEXT <3/
OdpowiedzUsuńGenialny omg *____* błagam, padam przed tobą na kolana napisz szybciutko następną bo chyba nie wytrzymam.... kocham cię/ Natalia
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zawsze super. I powiem że masz wielki talent :)
OdpowiedzUsuńftgmpatjm omg *.* zadziebisty rozdział ;**!! Czekam na next next <3 ! Dużo dużo weny :3 !
OdpowiedzUsuńBłagam next next :*** !
OdpowiedzUsuńSuper ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńPo prostu ♡hsnxjenzk♡ Kocham ♥.♥ ~Alissa
OdpowiedzUsuń