"Ratuj to co jest dla Ciebie najważniejsze, zanim stracisz to na zawsze...."
[A] To ja idę.. dziękuję ci, jesteś kochana- dałam jej
buziaka, w policzek i pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam telefon i wróciłam
na dół.
[A] Lisa skarbie, wychodzę zostaniesz z ciocią,
dobrze?- zapytałam kucając obok niej
[L] Dobze- powiedziała zadowolona
[A] Pa- pomachałam jej, a ona mi, ubrałam płaszcz, po
czym wyszłam z domu, kierując się w stronę sklepu muzycznego, w którym kiedyś
pracowałam…
******
----Harry…..
Kiedy obudziłem się rano, leżałem na kanapie w
salonie. Głowa mi pękała i właściwie bolało mnie wszystko. Cholera… nigdy
więcej alkoholu… usiadłem i rozejrzałem się po pomieszczeniu… ale bałagan.. na
podłodze leżało kilka pobitych butelek, a w
ścianie było niewielkie wgniecenie,
co oznaczało, że najwyraźniej rzucałem w nią butelkami. Kompletnie nie pamiętam
większości rzeczy, zaraz po wyjściu Ashley… właśnie Ash… kurwa! Westchnąłem i
podparłem bolącą głowę na rękach. Co ja najlepszego narobiłem?? Wplątałem palce
we włosy, lekko za nie pociągając. Cholera jak mi niedobrze..Jakimś cudem
podniosłem się z kanapy i rozejrzałem dookoła, w poszukiwaniu telefonu. Muszę
do niej zadzwonić, jednak nigdzie nie było śladu po komórce. Zajrzałem wszędzie,
gdzie to było możliwe, jednak wciąż jej nie znalazłem.
[H] Kurwa!!- krzyknąłem kopiąc pustą butelkę.
Poszedłem do kuchni i wyjąłem aspirynę od razu łykając dwie tabletki. Usiadłem
na blacie i nalałem sobie szklankę wody, jednak coś przykuło moją uwagę, więc
zeskoczyłem z mebla i podszedłem do jednej ze ścian w kuchni. No i znalazłem
telefon. Roztrzaskany, ale jednak jest. Podniosłem go z podłogi i zacząłem
składać, rozwalone części. Kiedy już mi się to udało, włączyłem go. Na
szczęście działał. Od razu wybrałem numer Ashley. Jeden sygnał, drugi i dalej
nic… za, każdym razem albo odrzucała połączenie, albo włączała się poczta.
Odłożyłem telefon na blat i postanowiłem posprzątać ten syf. Pozamiatałem
roztłuczone szkło, które walało się po całym pomieszczeniu i wyrzuciłem butelki do kosza na śmieci. Z czasem w salonie wyglądało coraz lepiej, a
ja czułem się niczego sobie pomijając to, że co jakiś czas leciałem do
łazienki, żeby zwymiotować. Jednak, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi, głowa
dała o sobie znać
Zauważyłem przez okno, samochody chłopaków
[H] Możecie przestać..- krzyknąłem, podchodząc do
drzwi.
[H] Łeb mi pęka- dodałem, kiedy tylko im otworzyłem
[L] Wow! Była impreza??? I to bez nas??- zapytał,
roześmiany Liam
[H] Ta była… jednoosobowa..- mruknąłem, wpuszczając
ich do środka
[N] A gdzie Ash i Lisa??- zapytał Niall, kiedy
podążaliśmy w stronę salonu….
----Ashley…
Paul <3 |
Zanim doszłam do sklepu, Harry przez cały czas
próbował się do mnie dodzwonić. Nie mam zamiaru z nim rozmawiać, przynajmniej
na razie. Kiedy tylko weszłam do sklepu, zauważyłam Susan sprzedającą coś
młodej klientce. Jak tylko mnie zobaczyła, na jej ustach pojawił się jeszcze
szerszy uśmiech, więc szybko obsłużyła klientkę i podeszła do mnie
[S] Ashley! Nie wierzę, że cię tu widzę- podeszła do
mnie, niemal od razu mnie przytulając
[A] No cześć Susan- zaśmiałam się, odwzajemniając
uścisk
[S] Zaczekaj zawołam Paula- powiedziała, odrywając się
ode mnie... odeszła na chwilkę szukając przyjaciela, by już po chwili pędzić z
nim w moją stronę
[P] Ash! No hej!- zaśmiał się, lekko unosząc mnie w
powietrzu i z całej siły przytulając
[A] Cześć Paul, bo mnie udusisz- zaśmiałam się, na co
on zareagował tak samo i natychmiast postawił mnie na podłogę
[S] Strasznie się cieszymy, że przyszłaś. Jak to się
stało, że tutaj jesteś? Gdzie Lisa?- zapytała Susan
[A] Przyjechałam odwiedzić ciocię, Lisa została z nią.
Nie mogą się sobą nacieszyć- odpowiedziałam
[P] Dziwisz im się? My też tęskniliśmy i nie mamy
zamiaru cię stąd wypuścić- pogroził mi Paul z uśmieszkiem na twarzy, na co
wybuchliśmy śmiechem
[A] Ja też, za wami tęskniłam- przytaknęłam
[S] Co u was?- zapytała Susan, prowadząc mnie na
miejsce, gdzie można było posiedzieć, jednocześnie widząc wchodzących klientów
[A] W porządku, Lisa rośnie jak na drożdżach…-
zaczęłam, ale przerwał mi Paul
[P] A ten cały.. jak mu tam… H…- zmarszczył czoło,
próbując przypomnieć sobie imię chłopaka
[A] Harry- podpowiadam mu
[P] Właśnie.. Harry- mówi, niechętnie
[A] Też dobrze… jakoś się dogadujemy.. –mówię,
próbując być zadowolona
[P] Dogadujecie..- prychnął Paul, do cholery o co mu
chodzi…
[S] Przyszła klientka, zaraz wracam- powiedziała Susan
i odeszła od nas
[P] Dlaczego, przyjechałaś?- zapytał, jak tylko
zostaliśmy sami
[A] Mówiłam.. chciałam odwiedzić ciocię.. strasznie
tęskniłam- powiedziałam z uśmiechem
[P] Tak… to ten pretekst, a jaki jest prawdziwy powód?
–zapytał, lekko zdenerwowany… tak mi się wydaje
[A] To jest właśnie, prawdziwy powód Paul- spinam się,
lekko widzę, że mi nie wierzy. W momencie, kiedy chcę się w dalszym ciągu
bronić, dzwoni mój telefon. Harry… odrzucam połączenie i ponownie chowam
telefon do kieszeni
[P] To on? Dlaczego nie odbierzesz?- pyta
[A] Paul..- zaczynam, ale mi przerywa
[P] Ashley, jesteśmy przyjaciółmi, wcześniej mówiliśmy
sobie o wszystkim… dlaczego nie możesz, być szczera teraz… mnie możesz
powiedzieć- mówi
[A] Wiem.. – zapewniam go
[P] Więc?? Susan nie widzi tego, ale ja tak
[A] Możemy się spotkać później?? Jak będziesz po
pracy?- zapytałam
[P] Jasne Ash… gdzie chcesz się spotkać??- pyta
[A] Nie wiem… może wpadnij do cioci. Ona nie będzie
nam przeszkadzać, będzie zajęta- mówię niepewnie
[P] Jasne. Dawno jej nie widziałem, a zresztą Lisy
też- zaśmiał się
[S] O czym rozmawiacie??- zapytała Susan, która
właśnie do nas wróciła.
[P] O Lisie- skłamał Paul, zerkając na mnie. Susan
była moją przyjaciółką, ale z Paulem było inaczej… zawsze ufaliśmy sobie
bezgranicznie i to on jest osobą, z którą chcę porozmawiać…
----Harry…
[Z] Właśnie, gdzie dziewczyny?- pyta Zayn, kiedy
wchodzimy do salonu..
[H] Jakby to powiedzieć… nie ma ich tutaj-
powiedziałem bezsilnie opadając na kanapę
[L] No co ty nie powiesz?- prychnął Liam
[N] A gdzie są?- pyta, uśmiechnięty Niall, rozglądając
się po salonie
[H] Wyjechały- jęczę… nie mam ochoty, o tym wszystkim
gadać.. zwłaszcza, że przyjechał z nimi Louis, a jeśli się dowie, że poszło o
akcję, to znowu będzie się jej czepiał
[Z] Wyjechały?? Gdzie?- zapytał Zayn
[H] Do ciotki Ashley…- zacząłem
[L] Matko mamy, to z ciebie wyciągać siłą?! Coś jest
nie tak, prawda?- zapytał Liam zaplatając ręce na klatce
[H] Ok. kurwa no! Wróciłem do domu, pokłóciliśmy się,
ona się spakowała i wyjechała, ja się napiłem, rozwaliłem kilka butelek, a
teraz przyszliście wy, łeb mi pęka, a wy mnie dalej wkurwiacie!- wybuchłem,
krążąc po salonie
[N] No i czego się drzesz?- zapytał poirytowany Niall
[Lou] Poszło o akcję prawda??- Lou wreszcie się
odezwał, włączając się do rozmowy
[H] Nie mam siły, się jeszcze z tobą sprzeczać- powiedziałem
mu
[Lou] A czy ja mam zamiar się sprzeczać? O to poszło,
prawda?- zapytał spokojnie. No nie wierze…. Serio go to obchodzi…
[H] Tak, zauważyła to rozcięcie na ramieniu i się
zaczęło- bąknąłem, siadając na kanapie, obok Liama
[L] Co zamierzasz? Kiedy wraca?- zapytał Liam
[H] Nie wiem czy w ogóle wróci. Dzwonię, a ona nie
odbiera- wyjaśniam mu, nieco spokojniej
[Z] To dlatego nie odbiera, ode mnie…- mruknął Zayn
[H] Że co? Po jaką cholerę, do niej dzwoniłeś?- pytam,
a złość powraca
[Z] Tak tylko, chciałem zapytać, co u was i czy to, że
mamy wpaść, nadal jest aktualne- mówi unikając mojego wzroku wiem, że kłamie,
ale nie mam zamiaru się z nim kłócić, zwyczajnie nie mam na to siły
[N] Zadzwoń jeszcze raz- Niall, podaje mi telefon i
czeka, aż coś zrobię
[H] Nie odbierze- prycham
[N] Skąd wiesz? Spróbuj- namawia mnie Niall. Wybieram
ponownie jej numer i czekam, aż odbierze, jednak wszystko idzie tak jak myślę i
jej poczta, ponownie się włącza.
[H] Mówiłem- prycham i odkładam telefon na stolik
[Lou] Co ty jej, w ogóle powiedziałeś?- zapytał,
ciekawy Louis
[H] Coś w stylu… „jedź, nie wracaj, nikt cię tutaj nie
trzyma”- powiedziałem i oparłem głowę na rękach, wplątując palec we włosy
[Z] Coś ty kurwa narobił!- Zayn wrzeszczy, a głowa mi
pęka
[H] Możesz się nie drzeć?- jęczę
[L] Spieprzyłeś, zdajesz sobie z tego sprawę?- pyta,
mnie spokojnie Liam kładąc dłoń, na moim ramieniu
[H] Tak, wiem… najgorsze jest to, że nie mogę tego
zmienić.- powiedziałem przejeżdżając, dłońmi po twarzy, aż w końcu spojrzałem
na stojącego przede mną Nialla
[N] Odpuszczasz??- zapytał, marszcząc brwi
---Ashley…
Po dość długiej rozmowie z Susan i Paulem, nadszedł
czas na to, żeby wracać do domu. Siedziałam z nimi kilka godzin, ale w sklepie,
zaczął robić się straszny ruch, więc nie mieli czasu na pogaduchy
[S] Musimy się spotkać, co ty na jakieś zakupy? Może
jutro? Wzięłabyś Lisę i poszłybyśmy, do tego parku, co zawsze? Jutro jest
niedziela, więc sklep jest zamknięty.- mówi, kiedy odprowadza mnie razem z
Paulem do drzwi
[A] Jasne, jeszcze się zdzwonimy, ok.?- pytam, na co
ta kiwa głową, na zgodę
[S] Dobra muszę iść, to do jutra- ściska mnie, na
pożegnanie i zostawia z Paulem
[P] Więc widzimy się o 18:00, jak tylko skończę pracę,
szybko pojadę do siebie i zaraz później, wpadnę do ciebie- powiedział
[A] Ok. dzięki za wszystko –mówię z uśmiechem i szybko
się do niego przytulam. To najlepszy przyjaciel, jakiego kiedykolwiek miałam. Chłopak
wskazuje na swój policzek, więc daję mu buziaka
[A] Pa- uśmiecham się, biorąc kurtkę, na co Paul macha
mi na pożegnanie i podąża w stronę klientów, stojących przy regałach z płytami.
Podczas drogi powrotnej do domu, Harry znowu dzwonił kilka razy… nie mam ochoty,
z nim rozmawiać i wysłuchiwać jego głupich przeprosin. W końcu przestaje,
dzwonić i dostaję smsa „Ashley odbierz musimy porozmawiać…” odpisuje, mu jak
najszybciej „Jak na razie nie mamy o czym” po czym, wyłączam telefon i wchodzę
na schodki, prowadzące do domu. Samochód wujka stoi, obok mojego, co oznacza,
że już wrócił z pracy. Kiedy wchodzę do środka, słyszę śmiech Lisy dobiegający
z salonu, więc szybko ściągam buty i płaszcz, po czym, kieruje się do
pomieszczenia. Lisa biega po salonie, jednak zauważając mnie, od razu przybiega
[L] Mamo!- biorę ją na ręce i szeroko się do niej
uśmiecham
[L] Wujek przywiózł pieska! Ciocia ma pieska-
krzyczała, zadowolona
[A] Naprawdę, niemożliwe- mówię, przecież oni nigdy,
nie mieli psa.
[C] Oj, możliwe kochana- zaśmiała się ciocia,
wychodząc z kuchni, a na rękach ma małego białego pieska.
[C] Wujek go przywiózł.. nie mam serca, go odtrącić,
zobacz jaki jest śliczny- zaśmiała się, sadzając go na podłodze, gdzie Lisa od
razu zaczyna go głaskać i ganiać po salonie.
[A] No tak, faktycznie jest śliczny. Teraz to Lisa,
nie da mu spokoju- zaśmiałam się
[J] Mała, jest w swoim żywiole- zaśmiał się, wujek
wychodzący z kuchni
[J] Jak tam znajomi?- pyta, siadając na kanapie
[A] Świetnie, tak za nimi tęskniłam. Paul wpadnie po
pracy, chcemy pogadać.. wiecie nadrobić…- mówię, naprawdę zadowolona
[C] Świetnie, nie będziemy wam przeszkadzać, chcę
zrobić szarlotkę, a wujek będzie pracował w gabinecie. …–tłumaczy ciocia,
zajmując miejsce na fotelu
[A] Dobrze.. pójdziemy z Lisą do ogrodu, jest dziś
dość ciepło.. możemy wziąć też psa..- uśmiecham się
[C] Dobrze, dobrze- przytakuje ciocia
[A] A jak on się w ogóle wabi?- zapytałam
[J] Oj, całkiem zapomnieliśmy o imieniu dla psa-
zaśmiał się, wujek
[A] Więc jak?- pytam, siadając na kanapie, obok niego,
a Lisa opiera się o moje nogi, spoglądając na wujka
[J] Sam nie wiem..- zastanawia się
[J] Jakieś pomysły, Lisa?- pyta dziewczynkę, na co
wszyscy zaczynamy się zastanawiać… trwa to dość długo… po jakiejś godzinie,
wspólnie decydujemy, że piesek będzie się wabił Iskra. W sumie, nie wiem
dlaczego, ale to jakoś pasowało do tego zabawnego szczeniaczka… W końcu wujek,
poszedł pracować do swojego gabinetu, a ciocia postanowiła, że czas najwyższy
zabrać się za szarlotkę. Lisa chciała jej pomóc, na co kobieta od razu się
zgodziła, więc ja mogłam iść do sypialni. Iskra od razu poleciała za mną i
przez cały czas gryzła, wszystko co napotkała na drodze. Włączyłam telefon,
było klika nieodebranych połączeń od Harrego i jedna wiadomość od Paula „Zaraz
będę”. Spojrzałam na zegarek, kurcze.. jest już 17:55 co oznacza, że chłopak
będzie tutaj lada moment. Wstałam z łóżka i poprawiłam lekko swój makijaż.
Po jakiś 10 minutach, usłyszałam dzwonek do drzwi.
[A] Ja otworze!- krzyknęłam, zbiegając po schodach. Od
razu, podążyłam w stronę korytarza i szybko otworzyłam drzwi…..
[P] Hej- powiedział zadowolony Paul
[A] No hej- zaśmiałam się, wpuszczając go do środka
[C] Matko Paul!- z kuchni wyszła ciocia, szybko
wytarła ręce w fartuszek i rozłożyła je do chłopaka
[P] Dzień dobry, Pani- mówi zadowolony chłopak
[C] Tak dawno cię nie widziałam… zmieniłeś się-
uśmiecha się i przytula go krótko
[P] Cóż, tak wyszło- mówi, zakłopotany chłopak
[L] Wujek!- krzyczy Lisa, przybiegając do Paula i
przytulając się, do niego
[P] Cześć słońce! Wow! Ale ty wyrosłaś- śmieje się,
biorąc ją na ręce
[L] Duzo jadłam- mówi, poważnie Lisa na co wszyscy
zaczynamy się śmiać
[P] No tak- Paul, stawia Lisę na podłodze i spogląda
na mnie
[C] Napijesz się czegoś?- pyta go ciocia
[P] Nie..- zaczyna, więc postanawiam mu pomóc
[A] My pójdziemy do ogrodu, a potem może na jakiś
spacer- mówię, wskazując na drzwi od tarasu
[C] Ohh.. no dobrze- kobieta uśmiecha się i wraca do
salonu.
[A] Lisa jak chcesz, to weź pieska i też możesz, wyjść
pobawić się z nim na dworze- zakładam jej kurteczkę i sama, biorę płaszcz ,po
czym wychodzimy do ogrodu
[P] Pies?- pyta chłopak
[A] Tak, wujek go dzisiaj przywiózł- tłumaczę mu i
oboje siadamy, na dużej huśtawce, obserwując chwilę jak Lisa biega z Iskrą po
całym ogrodzie
[P] Więc..chciałaś pogadać- zaczyna chłopak, opierając
się o poduszki
[A] Tak…- zaczynam
[P] Co się stało, tak naprawdę, że przyjechałaś?- pyta
[A] Pokłóciłam się z Harrym o… cóż.. o jego pracę-
mówię, od czasu do czasu spoglądając Paulowi w oczy
[P] Co to za praca?- pyta, odwracając się w moją
stronę
[A] Cóż… jest trochę niebezpieczna…- zaczynam
[P] Pracuje w policji?- pyta
[A] Nie… on- boże, co ja mam mu powiedzieć…
[P] Ochrona? Taka ich praca… muszą chronić dany obiekt
i tyle.. –sam dopowiada, a ja nie mam zamiaru zaprzeczać
[A] Boję się, o niego, a on tego zwyczajnie nie
zauważa… ma mnie gdzieś i ciągle lekceważy…- zaczynam
[P] Więc, po co zgodziłaś się na przeprowadzkę tam…
wiesz, co myślę?- zaczyna, więc kiwam głową, żeby mówił dalej
[P] Uważam, że bardzo go kochasz, ale mimo wszystko
jesteś przewrażliwiona- mówi z lekkim smutkiem
[A] Nie jestem- zaprzeczam
[P] Jesteś- sprzecza się
[A] Nie… więc co? To źle, że się o niego martwię?-
sprzeciwiam się
[P] Nie mówię, że źle, ale zrozum to.. może on to
lubi?- oj, Paul… nie masz pojęcia, o czym mówisz.. pomyślałam
[P] Może… Sam nie wiem.. radzę żebyś trochę
odpuściła.. powiedz mi, jaki on jest?- zapytał
[A] Co?- nie wierzę, że chce ,żebym mu o nim
opowiadała
[P] Powiedz- zachęca mnie
[A] Jest cholernym egoistą, chamem, jest nadopiekuńczy
i nieznośny, wszystko musi iść, po jego myśli, nic nie może być inaczej... co
najgorsze strasznie go kocham.. a on nawet tego nie docenia- kończę, a Paul
kładzie dłoń na mojej ręce
[P] Pomyśl, tyle czasu był sam… może po prostu, nie
jest przyzwyczajony do tego wszystkiego.. do tego, że ktoś się o niego martwi,
czy chce zmian- tłumaczy go
[A] Miałeś mi pomóc, a nie go bronić- wstaję z
huśtawki i przeczesuje włosy ręką
[P] Nie bronie go, tylko próbuję zrozumieć… nie wiem
jaki jest naprawdę.. nie znam go- mówi, wzruszając ramionami
[A] Wiem, przepraszam..- wzdycham, patrząc mu w oczy
[P] Nic się nie stało- wstaje i lekko mnie przytula
[A] Dzięki, że mogłam się wygadać… tego chyba
potrzebowałam- mówię, w jego ramię, gdyż chłopak jest o wiele wyższy ode mnie
[P] Cóż, nie ma za co..- uśmiecha się i odsuwa mnie na
kilka centymetrów
[A] Najbardziej boli to, że miał gdzieś to, czy
zostanę czy wyjadę…- mówię, ze smutkiem
[P] Jeśli jest mądry, to nie zostawi cię.. jeśli
odpuści, to znaczy, że to największy frajer na jakiego mogłaś trafić i nie
zasługuje na ciebie- wzruszył ramionami, lekko się uśmiechając
[A] Ta…- prychnęłam
[P] A co z Lisą? Zaakceptował ją?- pyta
[A] Chyba tak… wiem, że mała szaleje na punkcie
Harrego i jego przyjaciół, ale nie wiem, czy to działa w drugą stronę…
[P] Mam nadzieję, że tak- wzdycha, po czym dodaje
[P] Idziemy na spacer?
[A] Jasne- uśmiecham się i krzyczę do Lisy
[A] Lisa, chcesz iść z nami na spacerek?
[L] A mogę iść do cioci?- zapytała, usiłując wziąć pieska
na ręce
[A] Tak, tylko powiedz jej, że my poszliśmy na spacer,
dobrze?- mówię, a mała kiwa na zgodę i wchodzi do domu, ciągnąc za sobą psa
[P] Jest urocza- Paul uśmiecha się i obejmuje mnie w
pasie. Zawsze tak spacerowaliśmy, a mnie to nie przeszkadzało, nawet jeszcze
przed ciążą i tym wszystkim… znamy się prawie od zawsze. Wtuliłam się w niego,
a on pocałował mnie w czoło, po czym zaczęliśmy naszą wędrówkę do parku.
[P] Nadal nie odbierasz, jak do ciebie dzwoni?- pyta,
kiedy opieram głowę na jego ramieniu
[A] Nie.. telefon, zostawiłam w domu, nie chcę z nim
rozmawiać- tłumaczę
[P] Ehh… jesteście skomplikowani…- śmieje się
[A] Może trochę, a co u ciebie? Cały czas gadamy o
mnie- pytam, w końcu
[P] Jest ok. –prycha
[A] Czyli? Wciąż jesteś sam?- dopytuję się
[P] Tak… kiedyś była taka jedna, ale wyjechała… do
byłego… od tamtej pory, dałem sobie, z tym spokój- mówi cicho
[A] Kiedyś? Nic mi nie mówiłeś, o żadnej dziewczynie-
szturcham go, w bok spoglądając na niego
[P] To już nie ważne… odkochałem się, teraz jest tylko
przyjaciółką- spogląda na mnie i przez moment, po prostu na siebie patrzymy…
czuję się dziwnie… za dziwnie…
----Harry….
Po kilku godzinach gadania z chłopakami, wreszcie
wrócili do siebie. Miałem dość tego gadania, o tym jakim jestem kretynem, że
tak wczoraj postąpiłem. Najbardziej irytowało mnie to, że nawet Louis podzielał
ich zdanie. Jak tylko wyszli, po prostu znowu zasiadłem na kanapie w
towarzystwie Jacka Danielsa… z nudów zacząłem czytać etykietkę na butelce i już
właściwie znałem na pamięć skład alkoholu… potem zacząłem oglądać jakiś mecz
drużyn, których akurat nienawidziłem… mniejsza z tym.. co jakiś czas,
próbowałem się dodzwonić do Ashley, jednak ona, ani razu nie
odebrała… nawet
nie odrzucała połączeń, tylko zwyczajnie nie odbierała… jedynym znakiem życia,
z jej strony był sms, że nie chce ze mną gadać…
Myślałem o tym, o czym rozmawiałem z chłopakami… nie
mogę się poddać… słowa Liama i Nialla, wciąż krążyły po mojej głowie… "Ratuj to co jest dla Ciebie najważniejsze, zanim stracisz to na zawsze...." i „Jeśli ci zależy,
nie zostawisz jej tam i po nią pojedziesz…” to właśnie zamierzam zrobić… jutro
rano jadę, po moją Ash…..
cóż... jest kolejna część.... co do poprzedniego postu... wciąż się nad tym wszystkim zastanawiam.... nie podjęłam decyzji... zobaczymy jak to się potoczy dalej...wiem że kilka osób jest za....
jak myślicie co będzie dalej??? Wolicie Hashley (nie wiem jak to nazwać) czy może naszego nowego bohatera Paula???
o komentarze już nie proszę... zrobicie jak będziecie chcieli.... ja już nie będę nikogo zmuszać.... róbcie co chcecie :)
mam nadzieję że część choć trochę się podobała...
Mrs.Horan
Rozdział cudowny. Moim zdaniem Ash powinna wrócić do Harrego. Ona zbyt się wszystkim przejmuje, a on zabardzo ją olewa. Błagam nich Hashely wróci
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *.* !!Czekam na następny :D!
OdpowiedzUsuńmoze niech asch sprobuje z Paulem? Będzie jak w Say Something. Harry do niej przyjedzie, a ona będzie z innym ( w ss było na odwrot xd) . Harry da sb spokoj i będzie rujnował sb zycie, a Zayn pojedzie do Aschley xd Haha :3 Pamiętaj ja cię zawsze znajdę ! Xd i nie zaqieszaj bloga :(
OdpowiedzUsuńwidzę ze bierzesz przylkład z Natali (DLMG) :) To naqwet fajnie ci wychodzi. Nie zgapiz wszystkiego tylko urywki sa z ss <3 Kocham was obie <3
Usuńna prawdę nic z SS nie jest skopiowane tutaj... zauważ że ta część pojawiła się wcześniej od części na blogu SS..... nie mam zamiaru niczego kopiować... a to że być może coś jest podobnie to czysty przypadek.... cóż będę musiała zmienić mój plan na kolejne części jeśli tak to wygląda....
UsuńNie! Nic nie zmieniaj! Miałam na mysli ten moment kiedy Harry przyjedzie do Asch. To jest podobne. Ale nie takie same. Wręcz przeciwnie. Inne a zarazem takie same. Normanie jak Harry i Asch. Niby tacy podobni, a tak na prawde strasznie się roznią. Ale to ich łączy. Asch jest cudowną matką, dziewczyną, siostrzenicą, przyjaciołką. A Harry? Całkiem inny od Asch. Nieodpowiedziałny, nadopiekunczy, agresywny. Łączy ich mała słodziutka Lisa, ktorą wszyscy kochają. Wiem ze moze sprawiłam ci przykrosc. To nie było zamierzone. Aschley z Harym kochają się ponad zycie. moze łączy ich tylko miłosc do dziecka? Moze Asch wybierze odpowiedzialnego, dobrze wychowanego Paula? Moze wtedy Hazza dowie się ile stracił... A jesli Hachley juz nie będzie razem? Moze to ich koniec? Dwa swiaty... Wiem moj komemtarz bez sensu, ae czasami tak mam xd ;3 pozdrawiam . Ps: czemu, czytasz wszystkie blogi, ktore ja czytam? Xd mamy podobny gust xd haha ;)
UsuńNo oczywiście ze Ash powinna być z Harrym i kiedy next oby jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńWspaniale! <33 Piecho jest taki sliiiiit ;3 Co do Paula to jest fajny, ale Ash powinna byc z Harry'm. :D Obydwoje powinni sie zmienic i dojsc do kompromisu. Harry do jasnej cholery ruszaj dupe i jedz tam bo faktycznie moze byc zapozno!! Jeszcze raz cie przepraszam za brak komentarza pod tamta czescia (juz ja skomentowalam). :c Podejmiesz taka decyzje jaka bedziesz chciala, ale mam tylko prosbe zebys sie nie poddawala bo doszlas juz do 35 czesci i kazda z nich jest tak samo cudowna. Mam nadzieje ze bedzie nastepna. ;) Powodzenia i pozdrawiam. ;*
OdpowiedzUsuńOliwkaa <3
Nuesamowite *_____* <------- tak właśnie wyglądałam podczas czytania. Polubiłam Paula, no dobra, trochę mniej mi podpasował, kiedy wyznał, że kiedyś kochał pewną brunetkę... no niech on tylko spróbuje przystawić się do Ash, to mu Harry jaja odstrzeli. Nie mogę doczekać się następnej, czuję, że będzie się działo :) / Natalia
OdpowiedzUsuńPs. JA KOCHAM CIĘ BARDZIEEEEJ, ach i jeszcze jedno, dodałam twojego bloga do zakładki na moim blogu zayn-malik-promise-fanfiction.blogspot.com i poleciłam go kilku osobą. Piszesz niesamowicie i twoje opowiadania, twoja praca jest warta wszystkiego.
Genialny! Kochana jestes! Dziekuje! ;*
OdpowiedzUsuńmmm cudo <3 pisz dalej
OdpowiedzUsuńJessica <3
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńNext plis :D
Juku co ty ze mną robisz :) kiedy to czytam to jest ahdychabdkiebcych i wgl ... ♥♥Ale ten Paul nie wiem dlaczego jest mi troszkę podpadajacy, nie lubię go :c -Wiktoria - @primasek1
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Harry zrozumie swoje błędy i zacznie rozumieć Ash :) kurde, boje się, że jeżeli Ashley zostanie dłużej u cioci to miedzy nią a Paulem coś się może pod wpływem wydarzyć i będzie później tego żałować ;) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPS. hahaha jest trochę dłuży niż zawsze ;p
Super,super,super...twój blog jest bombowy <33333
OdpowiedzUsuńExtra rozdział. Cudnie piszesz. Co do paula i harrego to wolę Haze. Proszę pisz tego bloga dalej T-T
OdpowiedzUsuńCześć kochanie :D,
OdpowiedzUsuńmoże i mnie zabijesz, bo nie wiem czy to lubisz, ale zostałaś nominowana Huraaaaaaaaa !!! hahhha do Liebsten Blog Awards, oczywiście nie musisz brać w tym udziału jeśli nie chcesz :D pytania znajdziesz tu ---> http://zayn-malik-promise-fanfiction.blogspot.com/2014/05/kolejna-nominacja.html
Całuję :* /Natalia
fajne zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://myirishbadboy.blogspot.com/
Extra!!! ~Alissa
OdpowiedzUsuń