w poprzedniej części
Teraz
miałam chwilkę dla siebie. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam wszystkie
czynności. Ubrałam luźną bluzkę i spodenki, natychmiast kierując się w stronę
łóżka. Byłam bardzo zmęczona i właściwie od razu, zasnęłam….
****
Dziś
już sobota, więc w pracy jestem tylko do 14:00. Tak jak zwykle wstałam wcześnie
rano i zaczęłam się szykować do wyjścia. Ciocia przyszła, jak zwykle kilka
minut, przed moim wyjściem
[A]
Dzisiaj wracam wcześniej, więc wyjdę z małą na spacerek do parku, ty nie
musisz- powiedziałam lekko się uśmiechając
[C]
Dobrze, dobrze, więc pobawimy się dzisiaj z młodą w domu- zaśmiała się zanim
wyszłam
[A]
To pa- powiedziałam . Autobus przyjechał punktualnie i po 30 minutach byłam już
na miejscu….
Harry…
Wstałem
dziś dość wcześnie rano jak na mnie, ubrałem się i pojechałem do Louisa.
Dobijałem się do jego drzwi, jakieś 5 minut zanim mi otworzył.
[Lo]
Harry??? Matko co ty tutaj robisz, tak wcześnie??- zapytał trochę zaspany
[H]
Mogę wejść?- zapytałem, choć dobrze znałem odpowiedź, Louis jest moim przyjacielem
jak i reszta chłopaków i zawszę mogę na nich liczyć.
[Lo]
Jasne stary, wchodź- wpuścił mnie do środka, a ja od razu podreptałem do
salonu.
[Lo]
No to co cię sprowadza do mnie, tak wcześnie?- zapytał, kiedy przyniósł z
kuchni dwie butelki wody- sory, ale mam małego kaca po wczorajszym i muszę się
doprowadzić do porządku, przed pracą- zaśmiał się
[H]
Jasne, rozumiem-zaśmiałem się odbierając butelkę od chłopaka
[Lo]
Czemu nie było cię na imprezie? Było zajebiście
[H]
Ta na pewno, źle się czułem. – skłamałem
[Lo]
Aha- Louis zrobił zdziwioną minę i napił się wody
[H]
Idziesz zaraz do pracy, nie?- zapytałem
[Lo]
No za jakieś pół godziny, a co?- usiadł na brzegu fotela i czekał aż mu
odpowiem
[H]
Znajdziesz kogoś?- spojrzałem na niego
[Lo]
Jasne, kogo?- zapytał
[H]
Dziewczyny, nazywa się Ashley Mirand była moją dziewczyną, dowiedziałem się, że
być może ma ze mną dziecko i muszę ją znaleźć. – chłopak słysząc słowo
„dziecko” prawie się opluł
[Lo]
Słucham?- nie wierzył mi
[H]
No to co słyszałeś!- powoli mnie wkurzał
[Lo]
Jaka znowu Ashley?- zapytał
[H]
Nie znasz jej, my nie znaliśmy się jeszcze, jak z nią byłem- wyjaśniłem mu
[Lo]
Serio wierzysz, że ma z tobą dzieciaka? Nawet jeśli to prawda, to daj sobie
spokój, po co ci problem na głowie?- stwierdził
[H]
Pomożesz mi, czy nie?!- krzyknąłem wstając z kanapy
[Lo]
Dobra wyszperam coś dzisiaj, to gdzieś o 12:00 dam ci znać, ok.?- zapytał
[H]
Dobra, dzięki to czekam na twój telefon- zacząłem iść w stronę wyjścia, kiedy
Louis krzyknął, nawet nie odwracając się w moją stronę
[Lo]
Zapisz mi to chociaż, bo zapomnę- westchnąłem i napisałem na kartce wszystkie
dane jakie mogły mu pomóc. Imię, nazwisko, dawny adres zamieszkania i numer
telefonu, który wciąż był zapisany w moim telefonie. Podałem mu kartkę i
wyszedłem z jego mieszkania. Wsiadłem w
samochód i pojechałem do firmy mojej i Nialla, bo dzisiaj miało się odbyć ważne
spotkanie, w sprawie otwarcia kolejnego hotelu w mieście. W Londynie mieliśmy
już 3 hotele, a ten czwarty ma być największy w samym centrum Anglii. Jak tylko
wszedłem do budynku, od razu przywitała mnie nasza sekretarka Diana.
[D]
Dzień dobry Panie Styles- powiedziała uprzejmie, lekko się rumieniąc jak tylko
na nią spojrzałem
[H]
Cześć Diana- uśmiechnąłem się uprzejmie, wiedząc że jej rumieńce zamienią się w
szkarłatną czerwień. Minąłem jej niewielkie biurko i poszedłem do biura Nialla
[H]
Cześć- wszedłem bez pukania, a Niall najwyraźniej coś czytał, zanim spojrzał na
mnie
[N]
Cześć Harry i jak tam?- zapytał wstając i podchodząc do mnie dodał- będziesz
jej szukał?
[H]
Nie odpuścisz!- krzyknąłem by po chwili, zacząć się śmiać- Tak, byłem już u
Louisa i znajdzie ją w danych policji.- dodałem
[N]
Przecież ona była święta, nigdy nic nie przeskrobała
[H]
W bazie danych jest każdy- powiedziałem podchodząc do okna.
[N]
No tak, a jak tam Diana, wciąż się rumieni? – zapytał z lekkim uśmieszkiem
[H]
Tak, dziś była strasznie czerwona- zaśmiałem się, na co Niall zareagował tak
samo. – kiedy mamy to spotkanie, dokładnie?- zapytałem
[N]
Za 20 minut powinno się zacząć, czekamy jeszcze tylko na tego kolesia od
marketingu, bo reszta już siedzi w sali konferencyjnej.
[H]
No to idziemy- westchnąłem ciężko i wyszedłem razem z Niallem, z jego gabinetu…
spotkanie strasznie się przedłużało i powoli zacząłem się denerwować, że Louis
zadzwoni podczas spotkania, a ja nie będę mógł odebrać. Była 12:15, a on wciąż
się nie odzywał. Spotkanie skończyło się 15 minut później. Udało nam się i
kolejny hotel, będzie otwierany za jakieś 3 miesiące. Poszedłem do swojego
gabinetu. Byłem wkurzony, bo Louis wciąż nie dzwonił. W końcu telefon
zawibrował, a ja od razu odebrałem
[Lou]
No cześć- powiedział
[H]
I jak? Co tak długo, miało być o 12, a już jest prawie 13:00- warknąłem na niego
[Lou]
Mówiłem, że zadzwonię GDZIEŚ koło 12:00 debilu, a nie punktualnie, znalazłem tą
twoją Ashley, wciąż mieszka w Londynie, zmieniła mieszkanie, ale numer telefonu,
wciąż jest ten sam, co mnie trochę zdziwiło. Mieszka jakieś 50 minut od nas, po
drugiej stronie miasta.- podał mi dokładny adres i musiał kończyć, bo właśnie
ma dużo roboty. Rozłączyłem się i pożegnałem z Niallem wychodząc z biura i
znowu powodując, że nasza sekretarka się rumieni. Lubiłem to robić, bo
strasznie mnie to śmieszy. Wyszedłem z budynku i wróciłem do swojego domu.
Szybko wziąłem kolejny prysznic i przebrałem się w wygodne ciuchy. Wziąłem
kluczyki od Land Rovera i ruszyłem pod wyznaczony, przez Louisa adres. Za jakąś
godzinkę, dowiem się czy mam dziecko i podejmę decyzję co dalej.
Ashley…
Wyszłam
ze sklepu i wróciłam do domu.
[C]
O już jesteś- ucieszyła się ciocia Claudia
[A]
No tak, gdzie Lisa?- zapytałam, zdejmując trampki i idąc w stronę saloniku
[C]
Ogląda bajki, obiadek już zjadła, a twój obiad czeka w kuchni- wyjaśniła mi
[A]
Ok. dziękuję ci bardzo- westchnęłam i poszłam przywitać się z córeczką
[C]
Ashley, to ja już idę, bo razem z wujkiem wyjeżdżamy na weekend i wracamy jutro,
późnym wieczorem, więc w poniedziałek będę u ciebie- wyjaśniła i lekko mnie
przytuliła
[A]
Dobrze to jedź, pozdrów ode mnie wujka i miłej zabawy- mrugnęłam do niej z
uśmiechem. Ciocia się zaśmiała i wyszła zamykając za sobą cicho drzwi. Zjadłam
przygotowany przez nią obiad i poszłam do Lisy.
[A]
Skarbie, idziemy na spacerek do parku?- zapytałam
[L]
TAK! TAK! TAK!- dziewczynka zaczęła skakać i strasznie się cieszyć.
[A]
No to chodź ubieramy się i idziemy.- założyłam dziewczynce cienką bluzę i małe
conversy.
[L]
Mama, a pójdziemy na plac zabaw?- zapytała dziewczynka, kiedy wychodziłyśmy z
mieszkania.
[A]
Tak pójdziemy, ale tylko na chwilkę, dobrze?- powiedziałam biorąc małą na ręce,
kiedy schodziłyśmy po schodach
[L]
Dobze- uśmiechnęła się, przytulając się do mnie z całej siły. Po krótkim
spacerku w parku, zdecydowałyśmy, że już czas iść na plac zabaw. Kiedy
dziewczynka biegała z innymi dziećmi, ja siedziałam na ławce i uważnie się jej
przyglądałam. Była taka szczęśliwa, kiedy mogła bawić się ze swoimi
rówieśnikami. Już dawno postanowiłam, że mała pójdzie do przedszkola jak tylko
będzie miała 3 latka. Spojrzałam na zegarek w telefonie była już prawie 15,
więc postanowiłam, że czas wracać do domu.
[A]
Lisa, idziemy już do domku, chodź!- krzyknęłam, a dziewczynka pożegnała się z
koleżankami i przybiegła z uśmiechem do mnie
[A]
Pewnie, mamusia ma jutro wolne, więc przyjdziemy na dłużej niż dzisiaj, ok.?-
zapytałam, a dziewczynka pokiwała energicznie głową i zaczęła podskakiwać.
Wracałyśmy przez park, więc pozwoliłam jej biegać sobie po całej ścieżce. Kiedy
wyszłyśmy na ulicę, Lisa wiedziała, że musi podać mi rączkę i resztę drogi
spokojnie szła obok mnie. Weszłyśmy do mieszkania, zdjęłam małej buciki i
bluzę, bo była zgrzana po zabawie, a ona od razu pobiegła do pokoju, do swoich
zabawek. Westchnęłam cicho i poszłam do łazienki. Odwinęłam swój bandaż, który
wciąż był zawinięty na moim nadgarstku i uważnie przyjrzałam się ranom.
Wszystkie wydawały się powoli zrastać. Przemyłam je i zrobiłam nowy opatrunek.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc schowałam wszystko do apteczki i wyszłam z
łazienki kierując się, w stronę drzwi. Byłam pewna, że ciocia czegoś zapomniała,
więc z uśmiechem nacisnęłam na klamkę, jednak po drugiej stronie nie stała
starsza blondynka, tylko…
jest kolejna część, następna pojawi się jutro (może) bo nie wiem czy jest sens w ogóle je pisać i wstawiać. ja je piszę a wy nawet nie pofatygujecie się je skomentować choć zajmie wam to chwilkę w dodatku nie musicie mieć konta i dodawać kom. jako anonimy i nie ma weryfikacji obrazkowych....
pewnie większość z was nawet nie czyta tego co piszę pod rozdziałami więc...
jeśli chcecie to zostawcie komentarz.... ja już nie będę was namawiać
Mrs.Horan
to było super! Oczywiscie next! Czasami nie komentuje bo czytam na telefonie i trudno mi pisac, ale mozesz mi wierzyc przeczytałam i przypadkowe spotkanie i strong bede cztac do konca i wszystkie inne tez oczywiscie. Czekam niecierpliwie :D
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie!!!! I super piszesz ;)
OdpowiedzUsuńSUPER!
OdpowiedzUsuńKocham :* Zajebisty
OdpowiedzUsuńnie poddawaj się, ważne ze masz stałych czytelników którzy są z Tobą :) nie mogę się doczekać kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńExtra! Dodaj szybko nn! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie <3 dawaj nexta <3 czekamy <3 wesołych świąt <3
OdpowiedzUsuńZajebiste :D
OdpowiedzUsuńO Boshee ;) Dodawaj :)) ~Alissa
OdpowiedzUsuń