sobota, 21 grudnia 2013

Strong cz.3



w poprzedniej części 
Teraz miałam chwilkę dla siebie. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam wszystkie czynności. Ubrałam luźną bluzkę i spodenki, natychmiast kierując się w stronę łóżka. Byłam bardzo zmęczona i właściwie od razu, zasnęłam….
                                                                    ****
Dziś już sobota, więc w pracy jestem tylko do 14:00. Tak jak zwykle wstałam wcześnie rano i zaczęłam się szykować do wyjścia. Ciocia przyszła, jak zwykle kilka minut, przed moim wyjściem
[A] Dzisiaj wracam wcześniej, więc wyjdę z małą na spacerek do parku, ty nie musisz- powiedziałam lekko się uśmiechając
[C] Dobrze, dobrze, więc pobawimy się dzisiaj z młodą w domu- zaśmiała się zanim wyszłam
[A] To pa- powiedziałam . Autobus przyjechał punktualnie i po 30 minutach byłam już na miejscu….
Harry…
Wstałem dziś dość wcześnie rano jak na mnie, ubrałem się i pojechałem do Louisa. Dobijałem się do jego drzwi, jakieś 5 minut zanim mi otworzył.
[Lo] Harry??? Matko co ty tutaj robisz, tak wcześnie??- zapytał trochę zaspany
[H] Mogę wejść?- zapytałem, choć dobrze znałem odpowiedź, Louis jest moim przyjacielem jak i reszta chłopaków i zawszę mogę na nich liczyć.
[Lo] Jasne stary, wchodź- wpuścił mnie do środka, a ja od razu podreptałem do salonu.
[Lo] No to co cię sprowadza do mnie, tak wcześnie?- zapytał, kiedy przyniósł z kuchni dwie butelki wody- sory, ale mam małego kaca po wczorajszym i muszę się doprowadzić do porządku, przed pracą- zaśmiał się

[H] Jasne, rozumiem-zaśmiałem się odbierając butelkę od chłopaka
[Lo] Czemu nie było cię na imprezie? Było zajebiście
[H] Ta na pewno, źle się czułem. – skłamałem
[Lo] Aha- Louis zrobił zdziwioną minę i napił się wody
[H] Idziesz zaraz do pracy, nie?- zapytałem
[Lo] No za jakieś pół godziny, a co?- usiadł na brzegu fotela i czekał aż mu odpowiem
[H] Znajdziesz kogoś?- spojrzałem na niego
[Lo] Jasne, kogo?- zapytał
[H] Dziewczyny, nazywa się Ashley Mirand była moją dziewczyną, dowiedziałem się, że być może ma ze mną dziecko i muszę ją znaleźć. – chłopak słysząc słowo „dziecko” prawie się opluł
[Lo] Słucham?- nie wierzył mi
[H] No to co słyszałeś!- powoli mnie wkurzał
[Lo] Jaka znowu Ashley?- zapytał
[H] Nie znasz jej, my nie znaliśmy się jeszcze, jak z nią byłem- wyjaśniłem mu
[Lo] Serio wierzysz, że ma z tobą dzieciaka? Nawet jeśli to prawda, to daj sobie spokój, po co ci problem na głowie?- stwierdził
[H] Pomożesz mi, czy nie?!- krzyknąłem wstając z kanapy
[Lo] Dobra wyszperam coś dzisiaj, to gdzieś o 12:00 dam ci znać, ok.?- zapytał
[H] Dobra, dzięki to czekam na twój telefon- zacząłem iść w stronę wyjścia, kiedy Louis krzyknął, nawet nie odwracając się w moją stronę
[Lo] Zapisz mi to chociaż, bo zapomnę- westchnąłem i napisałem na kartce wszystkie dane jakie mogły mu pomóc. Imię, nazwisko, dawny adres zamieszkania i numer telefonu, który wciąż był zapisany w moim telefonie. Podałem mu kartkę i wyszedłem z jego mieszkania. Wsiadłem  w samochód i pojechałem do firmy mojej i Nialla, bo dzisiaj miało się odbyć ważne spotkanie, w sprawie otwarcia kolejnego hotelu w mieście. W Londynie mieliśmy już 3 hotele, a ten czwarty ma być największy w samym centrum Anglii. Jak tylko wszedłem do budynku, od razu przywitała mnie nasza sekretarka Diana.
[D] Dzień dobry Panie Styles- powiedziała uprzejmie, lekko się rumieniąc jak tylko na nią spojrzałem
[H] Cześć Diana- uśmiechnąłem się uprzejmie, wiedząc że jej rumieńce zamienią się w szkarłatną czerwień. Minąłem jej niewielkie biurko i poszedłem do biura Nialla

[H] Cześć- wszedłem bez pukania, a Niall najwyraźniej coś czytał, zanim spojrzał na mnie
[N] Cześć Harry i jak tam?- zapytał wstając i podchodząc do mnie dodał- będziesz jej szukał?
[H] Nie odpuścisz!- krzyknąłem by po chwili, zacząć się śmiać- Tak, byłem już u Louisa i znajdzie ją w danych policji.- dodałem
[N] Przecież ona była święta, nigdy nic nie przeskrobała
[H] W bazie danych jest każdy- powiedziałem podchodząc do okna.
[N] No tak, a jak tam Diana, wciąż się rumieni? – zapytał z lekkim uśmieszkiem
[H] Tak, dziś była strasznie czerwona- zaśmiałem się, na co Niall zareagował tak samo. – kiedy mamy to spotkanie, dokładnie?- zapytałem
[N] Za 20 minut powinno się zacząć, czekamy jeszcze tylko na tego kolesia od marketingu, bo reszta już siedzi w sali konferencyjnej.
[H] No to idziemy- westchnąłem ciężko i wyszedłem razem z Niallem, z jego gabinetu… spotkanie strasznie się przedłużało i powoli zacząłem się denerwować, że Louis zadzwoni podczas spotkania, a ja nie będę mógł odebrać. Była 12:15, a on wciąż się nie odzywał. Spotkanie skończyło się 15 minut później. Udało nam się i kolejny hotel, będzie otwierany za jakieś 3 miesiące. Poszedłem do swojego gabinetu. Byłem wkurzony, bo Louis wciąż nie dzwonił. W końcu telefon zawibrował, a ja od razu odebrałem
[Lou] No cześć- powiedział
[H] I jak? Co tak długo, miało być o 12, a już jest prawie 13:00- warknąłem na niego
[Lou] Mówiłem, że zadzwonię GDZIEŚ koło 12:00 debilu, a nie punktualnie, znalazłem tą twoją Ashley, wciąż mieszka w Londynie, zmieniła mieszkanie, ale numer telefonu, wciąż jest ten sam, co mnie trochę zdziwiło. Mieszka jakieś 50 minut od nas, po drugiej stronie miasta.- podał mi dokładny adres i musiał kończyć, bo właśnie ma dużo roboty. Rozłączyłem się i pożegnałem z Niallem wychodząc z biura i znowu powodując, że nasza sekretarka się rumieni. Lubiłem to robić, bo strasznie mnie to śmieszy. Wyszedłem z budynku i wróciłem do swojego domu. Szybko wziąłem kolejny prysznic i przebrałem się w wygodne ciuchy. Wziąłem kluczyki od Land Rovera i ruszyłem pod wyznaczony, przez Louisa adres. Za jakąś godzinkę, dowiem się czy mam dziecko i podejmę decyzję co dalej.
Ashley…
Wyszłam ze sklepu i wróciłam do domu.
[C] O już jesteś- ucieszyła się ciocia Claudia
[A] No tak, gdzie Lisa?- zapytałam, zdejmując trampki i idąc w stronę saloniku
[C] Ogląda bajki, obiadek już zjadła, a twój obiad czeka w kuchni- wyjaśniła mi
[A] Ok. dziękuję ci bardzo- westchnęłam i poszłam przywitać się z córeczką
[C] Ashley, to ja już idę, bo razem z wujkiem wyjeżdżamy na weekend i wracamy jutro, późnym wieczorem, więc w poniedziałek będę u ciebie- wyjaśniła i lekko mnie przytuliła
[A] Dobrze to jedź, pozdrów ode mnie wujka i miłej zabawy- mrugnęłam do niej z uśmiechem. Ciocia się zaśmiała i wyszła zamykając za sobą cicho drzwi. Zjadłam przygotowany przez nią obiad i poszłam do Lisy.
[A] Skarbie, idziemy na spacerek do parku?- zapytałam
[L] TAK! TAK! TAK!- dziewczynka zaczęła skakać i strasznie się cieszyć.
[A] No to chodź ubieramy się i idziemy.- założyłam dziewczynce cienką bluzę i małe conversy.
[L] Mama, a pójdziemy na plac zabaw?- zapytała dziewczynka, kiedy wychodziłyśmy z mieszkania.
[A] Tak pójdziemy, ale tylko na chwilkę, dobrze?- powiedziałam biorąc małą na ręce, kiedy schodziłyśmy po schodach
[L] Dobze- uśmiechnęła się, przytulając się do mnie z całej siły. Po krótkim spacerku w parku, zdecydowałyśmy, że już czas iść na plac zabaw. Kiedy dziewczynka biegała z innymi dziećmi, ja siedziałam na ławce i uważnie się jej przyglądałam. Była taka szczęśliwa, kiedy mogła bawić się ze swoimi rówieśnikami. Już dawno postanowiłam, że mała pójdzie do przedszkola jak tylko będzie miała 3 latka. Spojrzałam na zegarek w telefonie była już prawie 15, więc postanowiłam, że czas wracać do domu.
[A] Lisa, idziemy już do domku, chodź!- krzyknęłam, a dziewczynka pożegnała się z koleżankami i przybiegła z uśmiechem do mnie
[L] Mama, a przydziemy jutro?- zapytała jak tylko chwyciła mnie za rękę
[A] Pewnie, mamusia ma jutro wolne, więc przyjdziemy na dłużej niż dzisiaj, ok.?- zapytałam, a dziewczynka pokiwała energicznie głową i zaczęła podskakiwać. Wracałyśmy przez park, więc pozwoliłam jej biegać sobie po całej ścieżce. Kiedy wyszłyśmy na ulicę, Lisa wiedziała, że musi podać mi rączkę i resztę drogi spokojnie szła obok mnie. Weszłyśmy do mieszkania, zdjęłam małej buciki i bluzę, bo była zgrzana po zabawie, a ona od razu pobiegła do pokoju, do swoich zabawek. Westchnęłam cicho i poszłam do łazienki. Odwinęłam swój bandaż, który wciąż był zawinięty na moim nadgarstku i uważnie przyjrzałam się ranom. Wszystkie wydawały się powoli zrastać. Przemyłam je i zrobiłam nowy opatrunek. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc schowałam wszystko do apteczki i wyszłam z łazienki kierując się, w stronę drzwi. Byłam pewna, że ciocia czegoś zapomniała, więc z uśmiechem nacisnęłam na klamkę, jednak po drugiej stronie nie stała starsza blondynka, tylko… 


jest kolejna część, następna pojawi się jutro (może) bo nie wiem czy jest sens w ogóle je pisać i wstawiać. ja je piszę a wy nawet nie pofatygujecie się je skomentować choć zajmie wam to chwilkę w dodatku nie musicie mieć konta i dodawać kom. jako anonimy i nie ma weryfikacji obrazkowych....
 pewnie większość z was nawet nie czyta tego co piszę pod rozdziałami więc...
jeśli chcecie to zostawcie komentarz.... ja już nie będę was namawiać 
Mrs.Horan  

10 komentarzy:

  1. to było super! Oczywiscie next! Czasami nie komentuje bo czytam na telefonie i trudno mi pisac, ale mozesz mi wierzyc przeczytałam i przypadkowe spotkanie i strong bede cztac do konca i wszystkie inne tez oczywiscie. Czekam niecierpliwie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie!!!! I super piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham :* Zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  4. nie poddawaj się, ważne ze masz stałych czytelników którzy są z Tobą :) nie mogę się doczekać kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Extra! Dodaj szybko nn! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie <3 dawaj nexta <3 czekamy <3 wesołych świąt <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O Boshee ;) Dodawaj :)) ~Alissa

    OdpowiedzUsuń