niedziela, 2 listopada 2014

Strong cz.47

-Skarbie odpręż się. Jedziemy się bawić, ok.? Dzisiaj. Tylko my ok.?- pyta, na co kiwam niemrawo głową i zauważam podjeżdżającą taksówkę. Harry otwiera mi drzwi i wpuszcza mnie pierwszą. Podaje kierowcy adres zupełnie mi obcy. Nie mam pojęcia gdzie jedziemy….
                                                                 ****

 


-Diana i Niall już tam będą?- pytam
-Tak. Będą czekać przed budynkiem- informuje mnie, a resztę drogi mijamy w ciszy. Z zamyśleń wyrywa mnie ochrypły głos starszego kierowcy.
-Jesteśmy- Harry kiwa głową i płaci mu, po czym wychodzimy z samochodu. Od razu zauważam parę stojącą tuż przy drzwiach. Obok kolejki wchodzących do środka osób.
-Hej- macha nam Diana, a Niall odwraca głowę w naszą stronę i uśmiecha się, kiedy podchodzimy.
-Hej- Harry wita się z nim, a ja z Dianą, po czym Niall mówi
-Ślicznie wyglądasz Ashley.- dziękuję mu i udajemy się do wejścia, skutecznie omijając kolejkę. Kiedy tylko znajdujemy się w środku, czuję zapach alkoholu i dymu. Wielkie pomieszczenie do połowy wypełnione jest już ludźmi. W rogu znajduje się dość duży bar, a na samym środku mieści się ring.
-To tutaj?- pytam, a Harry kiwa głową, wciąż trzymając mnie za rękę.
-Kiedy przyjedzie Zayn, Louis i Liam?- pytam Nialla
-Zayn z Louisem powinni już tutaj być. Liama zobaczymy dopiero na ringu- wyjaśnia i siada na wysokim stołku przy barze, od razu zamawiając dla siebie i Harrego po piwie
-Co chcesz?- Harry pyta mnie, kiedy siadam obok niego
-Martini z lodem- mówię do barmana, a Diana zamawia Mojito
Kiedy czekamy na nasze drinki, rozglądam się dookoła, podczas gdy Harry rozmawia z Niallem i Dianą.
-Co to za zegar?- pytam Harrego, kiedy ten spogląda na mnie. Wskazuje na ścianę za ringiem 
-Odmierza czas do pierwszej walki.- wyjaśnia. Czyli zostało już niecałe 20 minut. Kiwam głową, że rozumiem i odbieramy drinka od barmana
-A ci ludzie?- wskazuję na kilku facetów, którzy zachowują się trochę dziwnie
-Przyjmują zakłady. Głównie za walkę Liama i tego drugiego. –uśmiecha się
-Ooo! Idą- Niall wskazuje na zbliżających się Luisa i Zayna. Spoglądam na Dianę, a ta jeszcze bardziej się spina
-Cześć- Zayn odzywa się pierwszy, po czym witają się z nami wszystkimi, a Niall przedstawia im Dianę… jako swoją „przyjaciółkę”. Niemal widzę zawód i ból na twarzy dziewczyny, jednak milczę, nie chcąc się wtrącać. Zadziwia mnie to, że Louis od razu się do niej uśmiecha i lekko przytula. Jestem zirytowana tym, że ją polubił od razu.. a za mną wciąż nie przepada.
-Jak się bawisz?- pyta siadając obok mnie.
-Dzięki. Dobrze. Właściwie dopiero przyszliśmy- mówię mu, a on lekko się uśmiecha
-Dzięki, że mnie zaprosiłeś- mówię cicho przypominając sobie, że to właśnie Louis zasugerował, żebym przyszła
-Ashley to walki. Każdy ma prawo tutaj przyjść. Bez względu na to czy go lubię czy nie.- mówi.
Ałć.. czyli wciąż mnie nie lubi.
-Widzieliście się z Liamem?- Niall pyta, a Diana nie wydaje się być już taka pewna siebie jak chwilę temu.
-Tak. Rozmawiałem z nim, zanim pojechał na ostatni trening- Zayn się odzywa, a po chwili odchodzimy do baru, żeby zająć dobre miejsca tuż przy ringu. Ludzi robi się coraz więcej, a w sali zaczyna panować mały przepych. Stoję obok Harrego i Diany. Uśmiecham się do niej pocieszająco, a ona to odwzajemnia, po czym spoglądam na zegar. Właśnie zaczyna się odliczanie ostatnich 20 sekund.
Kiedy tylko one się kończą na ring wychodzi wysoki, młody i wysportowany facet.
-Hej! Hej! Hej!- krzyczy do mikrofonu, a cały tłum zaczyna krzyczeć
- Siemka ludzie! Witam na kolejnym, corocznym turnieju walk!- zaczyna, a ktoś za nami zaczyna gwizdać
Opieram się o Harrego, a ten obejmuje mnie ręką.
-Będzie więcej walk?- pytam
-Jasne. Walka Liama jest pod koniec- odzywa się, a ja jestem w szoku. Aha…
Facet przedstawia się, a ja wiem, że ma na imię Jack, po czym wywołuje na ring dwóch silnych chłopaków. Walka trwa, a tuż po niej zaczyna się kolejna i tak w kółko. Chłopacy wydają się być coraz bardziej podekscytowani kolejnymi walkami włącznie z Harrym. Teraz obok niego stoi Louis, który zmienił miejsce przesuwając nas wszystkich. Teraz obydwoje komentują to, co się tam dzieje i śmieją się z tych, którzy według nich, w łatwy sposób dają się załatwić. Jestem znużona tak samo jak Diana, kiedy na ring ponownie wchodzi Jack.
-Ok.. to było niezłe. Serio dobre… a teraz czeka nas ekscytująca walka, na którą czekało na pewno sporo ludzi. –wskazuje na Harrego i chłopaków. Znają się? Facet na ringu zaczyna się śmiać, po czym kontynuuje
-W naszym lewym narożniku- wskazuje w tamtym kierunku
-Nasz dobry zawodnik. Osoba godna swojego przeciwnika. Damien!!!-krzyczy, a już po chwili z lewej strony pojawia się młody chłopak. Podobny do wszystkich poprzednich. Jest nieco bardziej umięśniony niż tamci.
-A teraz nasz kochany mistrz. Wygrywa każdą walkę! Jeden z najlepszych! Liam Paynooo!!- krzyknął, a wszyscy zaczęli krzyczeć. Tym razem ja i Diana zaczęłyśmy klaskać, a na ringu pojawił się on. Miał na sobie krótkie luźne spodenki. On i jego przeciwnik wyraźnie między sobą kontrastowali. Tamten bez tatuaży, Liam z wielką ich ilością. Po wyglądzie można było stwierdzić, że był silniejszy. Payne spojrzał w naszą stronę i wychylił się przez liny, więc Harry wyszedł nieco do przodu i szybko się z nim przywitał, uderzając w jego rękawice. Krótko po tym, walka się zaczyna. Każda runda trwa po dwie minuty. Harry z chłopakami krzyczy, dopingując Liamowi. Pierwsza runda nie kończy się najlepiej. Tamten Damien uderza Liama w brzuch, a potem kolejny cios w szczękę, w skutek czego, chłopak upada na matę. Chłopacy są w lekkim szoku. Rundę pierwszą wygrywa tamten. Liam ma rozcięty łuk brwiowy, a z jego nosa leci krew, kiedy jego „trener” podaje mu butelkę wody. Runda druga zaczyna się praktycznie od razu. Liam broni się i skutecznie osłania. Harry wciąż jest w szoku, powtarzając do Louisa, że to nie możliwe, żeby przegrał z tym „frajerem”. Szybko jednak niepokój na twarzy Harrego zastępuje uśmiech, kiedy Liam wykonuje kolejne ruchy, w ostateczności wygrywając rundę. Payne wyciera wciąż lecącą krew i czeka, aż sędzia pozbiera do kupy chłopaka leżącego na macie. Praktycznie wiadome jest to, że chłopak przegra. Przez pierwsze kilka sekund, nie miał siły się podnieść. Wszystkich zadziwił jednak fakt, że po chwili niejaki „Damien” wstał, jeszcze bardziej wściekły i poobijany. Nic nie ucierpiało tak jak jego duma. Trzecia runda była dość szybka. Kiedy chłopak stawiał jak największe opory jego siła skupiała się głównie, a tym żeby się osłaniać. Wciąż trzymał dłonie przy twarzy nie pozwalając Limowi na
kolejne silniejsze uderzenia. Każdy jego atak, był odparty przez Payna do momentu, aż nie zadał on ostatniego ciosu tym samym nokautując przeciwnika. Chłopak padł na matę, a Liam ciężko dyszał, stojąc i z satysfakcją czekając na ogłoszenie sędziego.
Po chwili mężczyzna wyprostował się znad chłopaka i stanął obok Liama. Uśmiechnął się szeroko i podniósł jego rękę do góry. Dając tym znać, że chłopak wygrał całą walkę. Harry zaczął wrzeszczeć i podniósł mnie ze szczęścia
-Tak kurwa! Tak!- krzyczał, wraz z resztą tłumu, a Liam zszedł w końcu z ringu żegnając się z uwielbiającym go tłumem.
-Idziemy- odezwał się Harry
-Już?- pytam
-Tak. Nie zostajemy na reszcie walk.- wyjaśnił, ciągnąc mnie przez tłum w stronę wyjścia
-A co z Liamem?- pytam
-Zaczekamy przed wejściem. Wyjdzie za chwilę- informuje mnie i w końcu docieramy do wyjścia.
-O kurwa!- Louis zaczyna, kiedy tylko znajdujemy się na zewnątrz
-Już przez chwilę myślałem, że przegra- Niall zaczął się śmiać. Nie musieliśmy długo czekać, kiedy usłyszałam 

-Idzie nasz mistrzu- Zayn rozłożył ręce i zaczął zmierzać w stronę, skąd wychodził Liam. Był przebrany, na ramieniu wisiała jego torba, a łuk brwiowy zakryty był małym opatrunkiem. Witają się z nim i gratulują mu, więc kiedy przychodzi moja kolej, krótko go przytulam.
-Byłeś najlepszy- mówię, a on się uśmiecha
-Jestem Liam- wyciąga rękę w stronę Diany, a ta ściska ją lekko
-Diana. Gratuluję- odpowiada i wszyscy idziemy w stronę parkingu. Liam wrzuca swoją torbę do bagażnika i ustalamy, kto jedzie samochodem razem z nim. Chodź wszyscy już coś pili Zayn uznaje, że jest na tyle trzeźwy, żeby prowadzić, więc dzielimy się na połowy. Ja, Harry, Diana i Niall jedziemy z Liamem, a reszta podąża do samochodu Zayna. Podczas jazdy, chłopacy rozmawiają tylko o walce. Payne opowiada o wszystkim ze swojej perspektywy, a ja przyznaję, że bardzo mnie to ciekawi. Kiedy docieramy do klubu, Zayn stoi już przy swoim samochodzie
-Oj Payno, Payno… zawsze jestem od ciebie szybszy- śmieje się, a Liam kręci głową, po czym wchodzimy do środka. Dziś za barem nie stoją chłopacy. Najwyraźniej zatrudnili kogoś nowego. Wszyscy zajmujemy największą loże w rogu pomieszczenia.
---Harry…
Po pierwszej godzinie, jestem po kilku shotach. Ashley jak do tej pory, dała się namówić na jednego i wciąż popija swojego ulubionego drinka. Wszyscy są już lekko wstawieni. W naszym gronie, najlepiej utrzymuje się Niall, który wciąż wydaje się być dość trzeźwy.
-Ashley mogę cię prosić?- słyszę i dziwi mnie to, że zapytał ją o to Louis. Dziewczyna spogląda na mnie. Jest w szoku tak samo jak ja, ale kiwa głową i wstaje, zabierając swoją rękę z mojego uda. Obserwuję jak odchodzą w stronę baru.
---Ashley…
Podążam za Louisem wprost do baru
-Po co mnie tu zabrałeś?- pytam ciekawa
-Musisz się wyluzować. Jesteśmy tutaj już trochę, a ty wciąż jesteś spięta. Gdzie macie Lisę?- pyta
-U cioci- informuję go
-Więc wyluzuj.- śmieje się i mówi do barmana
-2 Shoty
-Nie będę pić- mówię mu
-Ashley. Tak na zgodę, ok.?- wyciąga w moją stronę dłoń, więc niepewnie ją ściskam, po chwili wypijając shota
-No to wracamy przyjaciółko- chwyta mnie za nadgarstek i zmierzamy w stronę loży
---Harry…
Po krótkiej nieobecności Ashley, postanawiam wyjść na papierosa, razem z Zaynem, Liamem i Niallem. Horan oczywiście nie pali, ale nie chciał zostawać sam, więc Diana była zmuszona iść z nami. Na dworze jest już naprawdę zimno. Dochodzi prawie 11 w nocy, wiec się nie dziwię. Naciągam kurtkę nieco bardziej i odpalam papierosa. Opieram się o niski murek i obserwuję Nialla rozmawiającego z jakimś kolesiem. Kurwa, przecież on praktycznie ignoruje Dianę. Ok.. są razem, prawie cały czas trzyma ją za rękę, albo bacznie na nią zerka, jednak niewiele mówi. W dodatku powiedział, że to przyjaciółka. Widzę, że dziewczyna marznie stojąc sama, obok Zayna.
-Diana!- wołam ją
-Tak?- pyta
-Wracaj do środka- mówię
-Nie. Jest w porządku. Zaraz skończycie, prawda?- pyta
-Tak.- kiwam głową i kolejny raz się zaciągam, widząc idącego w naszą stronę Louisa razem z Ashley
-Palicie beze mnie… wiece co…- Louis wzdycha i wyciąga paczkę papierosów, po czym odpala jednego
-Matko jak tu zimno- Ash piszczy cicho i podchodzi do mnie, niemal od razu się przytulając. Kładę rękę na jej ramionach i wyrzucam papierosa.
-Niall to palant- mówi cicho do Diany, a ona lekko się uśmiecha. Podchodzimy do reszty chłopaków, a ja kładę głowę na ramieniu Ashley, obejmując ją w pasie tak, że stoi przodem do grupy przyjaciół. Czekamy, aż wszyscy spalą, po czym wracamy do środka. Ashley rozmawia z Dianą, a potem opowiada mi, po co zawołał ją Louis, przez co zaczynam się śmiać.
---Ashley…
W pewnym momencie Diana z Niallem i Louis gdzieś znikają. Zostajemy tylko my Liam i Zayn, co się w końcu zmienia, kiedy Zayn wychodzi zadzwonić.
-Liam!!- słyszę czyjś głos, więc dziwi mnie to
-Sophia?- pyta niedowierzająco i wstaje z kanapy. Dziewczyna podchodzi do nas i ściska chłopaka
-Co tutaj robisz?- pyta
-Myślisz, że ominę twoją walkę? Byłam tam, ale niestety potem cię zgubiłam- śmieje się, a Liam nam ją przedstawia… znaczy mi. Bo wychodzi na to, że Harry bardzo dobrze ją zna. Kiedy para decyduje się iść potańczyć, przy stoliku zostajemy tylko ja i Harry.
-To jego dziewczyna?- pytam
-Była. Teraz raczej są czymś w rodzaju przyjaciół- śmieje się i bierze łyka piwa. Kiedy wszyscy wracają po jakiś 10 minutach wydaje mi się, że są jeszcze bardziej pijani. Louis zaczyna bełkotać, Zayn pije kieliszek za kieliszkiem, Diana z Niallem chyba się pokłócili i widzę, że Diana płakała, ale reszta wydaje się tego nie zauważać. Harry wciąż jakoś się trzyma, a Liam siedzi z Sophią na kolanach. Zadziwia mnie, kiedy dosiada się do nas jeszcze jakiś 4-5 chłopaków. Niejaki Michael, Josh, Luke, a imienia pozostałej dwójki nie pamiętam. Nie zamieniłam z nimi prawie żadnego słowa. Alkohol, który ja wypiłam daje mi znaki, kiedy lekko kręci mi się w głowie. Przysięgam, że nie wypiłam tego wiele, ale z tak długą przerwą jaką nie piłam, wcale nie dziwię się, że tak jest. Gorąco wpływa na moje policzki, kiedy słyszę damski głos wołający imię Harrego. Natychmiast podnoszę głowę z jego ramienia i spoglądam skąd dobiega.
-Harry- dziewczyna rozkłada ramiona, a on się uśmiecha
-Cześć. Co tam młoda. Dawno się nie widzieliśmy- mówi, kiedy lekko ją ściska, wstając z kanapy
-Dopiero wróciłam z Los Angeles. Widzieliśmy się jakieś pół roku temu. Prawda?- pyta, a Harry kiwa głową
-Cześć- wyciąga dłoń w moją stronę, na co kiwam głową. Nic nie poradzę, że i tak jej nie lubię…
-Jestem Agnes- uśmiecha się
-Ashley- odpowiadam
-O matko! Ta Ashley? Harry mówiłam, że tak będzie- śmieje się i spogląda na niego. Że co proszę??
-Mówiłam Harremu, że jeszcze będziecie razem. Zwierzał mi się, kiedy się napił i..- zaczyna, ale Harry jej przerywa
-Taak. Jak widzisz udało się- mówi, a dziewczyna zamawia drinka. Mam ochotę zapytać, co robili kiedy on się napił, ale nie mam na tyle odwagi. Jednak od kiedy dołączyła do naszego stolika, zaczynam pić więcej, a Zayn co chwilę nalewał mi kolejny kieliszek przeźroczystej cieczy. Po kolejnym drinku, który przynosi Niall
jestem już nieźle wstawiona. Louis dawno śpi w kącie kanapy. Niall zaczyna się z wszystkiego śmiać, Liam żyje we własnym świecie obściskując się z Sophią, a reszta chłopaków rozproszyła się po całej sali tańcząc z jakimiś przypadkowo poznanymi dziewczynami. Po tym jak Agnes wypija kilka drinków ,zapewnia Harrego, że muszą się jeszcze spotkać i odchodzi w kierunku baru
-Zatańczymy?- pyta
-Tak- wzdycham i wstaje, a w mojej głowie zaczyna się niemiłosiernie kręcić.
---Harry…
Kiedy podążam z Ashley na parkiet, muszę trzymać dłonie na jej biodrach, gdyż sama nie jest w stanie trzymać równowagi. Jest nieźle wstawiona, a ja zauważyłem, że zaczęła pić więcej, kiedy poznała Agnes. Cholera… że musiałem spotkać ją akurat dzisiaj… Kiedy rozstałem się z Ash, przypadkowo wpadłem w barze na Agnes i po pijaku się jej wyżaliłem.. a potem..cóż przespaliśmy się ze sobą. Nic więcej później nie było. W dalszym ciągu jesteśmy przyjaciółmi. Ashley jest zazdrosna, a ja jestem pewny, że zapyta mnie o to jutro.
Kiedy znajdujemy się na środku parkietu, dziewczyna przysuwa się do mnie i zaczynamy tańczyć, podoba mi się jak rusza się w rytm muzyki i o matko… tańczy tak jak kiedyś. Zapomniałem jaka staje się seksowna, kiedy jest pijana, nie żeby nie była kiedy jest trzeźwa. Kładzie dłoń na mojej szyi, a ustami przejeżdża po moim policzku, po czym zasysa skórę na mojej szyi, wciąż poruszając się w rytm kolejnej piosenki.
Trudno jest mi odkleić jej dłonie, kiedy chcę zejść z parkietu. Przetańczyliśmy już chyba z pół godziny. Jest już późno. Zgaduję, że 3 może 4 nad ranem, więc klub zaczyna pustoszeć. Kiedy wracamy do loży Liama i Sophii już nie ma. Podobnie jak Zayna. Został tylko Niall, śpiący Louis i trochę podpita Diana. Zdaje się, że ona wypiła najmniej
-Gdzie reszta?- pytam
-Pojechali do domu- mówi blondyn, po czym opiera głowę o stolik
-Nie stary, nie śpij. Jedziesz do domu- szturcham go i wyjmuję telefon. Zajmuje mi chwilkę zanim udaje mi się wybrać numer telefonu, po czym zamawiam 3 taksówki.
-Ash usiądź obok Diany- mówię, a ta lekko się zatacza, ale siada na miejscu, zaczynając rozmawiać z dziewczyną.
Czekam chwilkę, po czym Niall pomaga mi zaciągnąć Louisa na zewnątrz i wsadzić do taksówki. W kolejną wsiada on i Diana, a w ostatnią ja i Ashley.

Dziewczyna wtula się we mnie i prawie zasypia mi na ramieniu zanim dojeżdżamy do domu. Wydaje się być w świetnym humorze kiedy siłą muszę wyciągać ją z taksówki.
-Harry… skarbie- zaczyna, kiedy samochód odjeżdża
-Tak Ash?- pytam zawieszając jej rękę na moje ramiona
-Jesteś słodki. Słodki i mój- całuje mnie w policzek i zaczyna jeździć palcem po moim torsie
-Ty też. Ale jesteś pijana…. -mówię cicho, a ona zaczyna się śmiać
-Zapomniałam jakie to uczucie.- chichocze tuż przy mojej szyi
-Zobacz spadająca gwiazda- wskazuje na niebo, a ja przewracam oczami wciągając ją po schodach. Kiedy potyka się o ostatni stopień prawie się przewraca, jednak w ostatniej chwili ją łapie
-Ostatni raz dałem ci alkohol- śmieję się, po czym otwieram drzwi
-Oj skarbie… to tak… to tak ze stresu- tłumaczy, kiedy ściągam jej kurtkę w korytarzu
-Muszę zadzwonić do Lisy- przypomina sobie i usiłuje przejść prosto do salonu
-O nie, nie…- zabieram jej telefon i chowam do kieszeni moich spodni
-Harry..daj- zaczyna i obejmuje mnie, usiłując wyciągnąć telefon z tylnej kieszeni
-Ashley, wiesz która jest godzina? Jesteś pijana, wszystkich ich pobudzisz- mówię, a ona robi nadąsaną minę
-Idziemy na górę- wskazuje na schody i po chwili tam zmierzamy. Sam lekko się chwieję, jednak daleko mi do tego co wyprawia Ash. Praktycznie prowadzę ją na górę i asekuruję, żeby nie spieprzyła się ze schodów na dół. Dawno jej takiej nie widziałem.. i podoba mi się to.. dawna ona…
Kiedy wchodzimy do sypialni dziewczynę wciąż nie opuszcza dobry humor. Popycham ją na łóżko i ściągam buty
-Harry.. –wstaje i przysuwa się do mnie przygryzając wargę. Kładzie dłonie na moim brzuchu i podciąga materiał koszulki starając się ją zdjąć. Kiedy jej na to pozwalam spogląda na mnie i zaczyna całować skórę na moim obojczyku
-Ashley.. –poruszam się lekko, ale Ash kładzie dłoń na mojej szyi zapobiegając dalszym ruchom
-Jesteś pijana. Siadaj- śmieję się i ponownie sadzam ją na łóżku. Marszczy brwi i wydaje się, że jest zła. Ściągam jej ubrania i zakładam jej moją czystą koszulkę. Podczas kiedy ja się przebieram, dziewczyna podciąga się wyżej i opada na swoją poduszkę, szybko chowając się pod kołdrą. Kładę się obok i przysuwam do niej.
-Już ci się nie podobam?- pyta cicho, a ja jestem w szoku
-Co?- spoglądam na nią
-Nie chcesz…- zaczyna
-Skarbie… jesteśmy pijani. Ty jesteś. - tłumaczę
-Co z tego.- wzrusza ramionami
-Śpij- całuję ją w czoło i przysuwam do siebie, po czym gaszę światło. Jestem pewny, że wciąż jest zła. Jednak rano nie będzie nawet o tym pamiętać…. 





małe tłumaczenie:
rozdział miał pojawić się w tygodniu. nie pojawił się gdyż spodziewałam się większej ilości komentarzy... w porównaniu z wyświetleniami było ich mało...

ok a przechodząc do sprawy.. mam nadzieję że rozdział nie był najgorszy... 
kolejny rozdział napisany będzie z PERSPEKTYWY NIALLA I DIANY! 
będzie to ten sam rozdział.. walka itd.. opisująca odczucia Nialla jaki Diany.. oraz gdzie zniknęli na chwilkę w barze... 
mam nadzieję że skomentujecie :D pamiętaj:
CZYTASZ=KOMENTUJ!!
Mrs.Horan 

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny :) Niall to palant pomimo , że go kocham hahahahah .Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału z ich perspektywy , szkoda mi trochę Diany biedactwo .Najlepsza na końcu Ashley taka napalona hahahah ♡ -Wiktoria - @primasek1

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział super i długi :) biedna Diana, Niall coś odwala.... Ashley pijana jest najlepsza, hahah ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!! Był długi ale dla mnie i tak za krótki. Nie mogę się doczekać kolejnego ~ @KIDemiLovato

    OdpowiedzUsuń
  4. AGAAGAGAGAG! W końcu ta walka ! Czyżby SOSY? :OO :D Diana biedulka ;c , ale lubię kiedy nie jest kolorowo. Lubie kłótnie w związkach ( w FF TYLKO W FF ) . :D Rozdział OMOMO *o* Kolejny z strony DIANY I NIALLA ^^ nie mg się doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ♥♥♥♥♥ loff yt!!! Superasne! Wiedzialam ze wygra! Jestem zla na Nial'a i dumna z Louis'a c: czekam na kolejny
    Oliwkaa <3

    OdpowiedzUsuń
  6. I super :3333 ~Alissa

    OdpowiedzUsuń