(jeśli chcesz możesz po prostu ominąć daną scenę..)
-Nie
musiałaś tak na niego naskakiwać- mówię, kiedy wracam do salonu.
-Wiem. Nie
chciałam. Ale do cholery… Dlaczego on się tego boi?- pyta, wzdychając
-Mi też nie
było łatwo podjąć decyzję, kiedy pojechałem po ciebie.- mówię i wychodzę do
kuchni…
*****
~~Ashley~~
Jestem
nieco.. zaskoczona i poirytowana, kiedy Harry wychodzi do kuchni. Natychmiast
wstaję i podążam za nim
-O czym
mówisz?- pytam, stając w progu
-O tym, że
nie powinnaś się wtrącać. Niall przyszedł się wyżalić. To mój przyjaciel i nie
powinnaś na niego najeżdżać. –mówi nawet na mnie nie spoglądając
-Więc co?
Może powiesz, że powinnam pogadać z Dianą?- prycham, a on w końcu na mnie
spogląda
-Może to nie
jest taki najgorszy pomysł- sugeruje
-Nie ma
mowy! Mówisz, że to twój przyjaciel i ok… ale ja zaprzyjaźniłam się z Dianą! I
jestem po jej stronie!- nie wiem dlaczego, ale zaczyna mnie to wkurzać…
-Nie
wrzeszcz ,ok.? Myślałem, że Niall jest też twoim przyjacielem!- zaczyna
-Harry jesteś
niezawodny- prycham
-Nie ma
nawet mowy! Nie chcę się w to wtrącać i ty też nie powinieneś!- krzyczę
-W sumie
dobrze się stało. Kobiety przy naszych „zajęciach” to nie koniecznie dobry
pomysł.- zerka na mnie i wychodzi. Ok… czuję się źle.. dla mnie jego słowa
miały dość dwuznaczne znaczenie.. Jestem w lekkim szoku. Myślałam, że jest
między nami ok… tym czasem okazuję się niepotrzebna.. Wzdycham po czym udaję
się do salonu. Chłopak stoi przy oknie ze szklanką soku w dłoni
-Dzieci też,
prawda?- pytam z wyrzutem, a on na mnie spogląda
-Co?- unosi
brwi
-Kobiety i
dzieci… to nie koniecznie dobry pomysł, przy tym co robicie- wyjaśniam, a on
wzdycha
-Ash proszę
cię nie szukaj powodu do sprzeczki, ok.?!- pyta, i wiem że jest na skraju
wytrzymania
-Ok.. przynajmniej
dokładnie wiem na czym stoję Harry. Zawsze jak cieszę się z tego co robisz, ty
odwalasz coś takiego.- mówię i czuję się żałośnie
-Co takiego
niby robię?!-
-Cały
poranek..śniadanie, kąpiel i… a potem co? Wyraźnie zaznaczasz, że jestem tu
zbędna.- odzywam się cicho
-Ashley do
kurwy, nawet nie miałem na myśli ciebie!- krzyczy
-Czyżby?-
pytam
-Kurwa
nie!!- wrzeszczy po raz kolejny i rzuca szklanką w ścianę. Zupełnie się tego
nie spodziewałam, więc podskoczyłam nieco i odsunęłam się o krok. Na ścianie
został mokry ślad po soku, a drobne kawałki szkła rozsypały się na podłodze.
Stało się… po raz pierwszy od dłuższego czasu, w moich oczach znowu stanęły
łzy. Spojrzałam na Harrego, ale on nie patrzył na mnie. Zaciskał zęby i
przeczesywał włosy dłonią, po czym w końcu odwrócił się do mnie
-Nie mówiłem
o tobie- mówi spokojnie, widząc mój strach. Po raz kolejny wzdycha i unosi dłoń
w moją stronę. Nie wiem czego oczekuje.. nie wiem co mam zrobić… więc po porostu
podchodzę bliżej. Harry łapie moją dłoń i przyciąga mnie do siebie.
-Przepraszam-
mówi w moje włosy, a ja chowam głowę w zagłębieniu jego szyi
-Nie miało
to tak zabrzmieć- wyjaśnia
-Niall
twierdzi, że może to lepiej, że się rozstali. Wiesz.. dopóki nie wie.-
kontynuuje
-Mimo to, że
są naszymi przyjaciółmi nie powinniśmy się o to kłócić- przyznaje i delikatnie
mnie odciąga, kładąc obie dłonie na moich policzkach
-Przepraszam-
mówi po raz drugi, a ja kiwam głową. Chłopak ociera moje łzy i delikatnie się
uśmiecha
-Powiedz
coś- prosi
-Nie mów tak
dwuznacznych rzeczy Harry… nie masz pojęcia jak to boli- szepczę, a on kiwa
głową i ponownie mnie przytula. Przez kilka minut.. może sekund, zdążam się
uspokoić. Płacz zupełnie mija, a ja zaczynam cieszyć się z bliskości chłopaka
-Posprzątam
to- mówię w końcu i chcę odsunąć się od Harrego
-Nie ma
mowy. Ja to zrobiłem, ja posprzątam- całuje mnie w policzek, po czym podąża do
kuchni, by wrócić z miotłą i szufelką. Nie mogę nic poradzić na to, że zaczynam
chichotać
-Co?- unosi
brwi i spogląda na mnie
-Harry
Styles… z miotłą. Ciekawy widok- śmieję się, a on kręci głową
-Gdyby kilka
osób mnie teraz zobaczyło… -zaczyna
-Przestaliby
się ciebie bać- dodaję za niego, a on się zatrzymuje. Uśmiecha się lekko, po
czym idzie wysypać kawałki szklanki do kosza
-Zaskakujesz
mnie dzisiaj- mówię, kiedy wraca z kuchni
-Dlaczego?-
pyta i przysiada na oparciu kanapy, tuż obok mnie
-Robisz
śniadanie, proponujesz kąpiel… robisz wiele innych rzeczy…- mówię, a on
chichocze
-„Innych
rzeczy”- powtarza, a ja się uśmiecham
-Jeszcze nie
skończyłem na dzisiaj- zaskakuje mnie
-Nie?
–unoszę brwi, a on staje przede mną
-Co ty na..
resztę dnia, w łóżku?- pyta, a ja przygryzam wargę..
-Proponujesz
coś?- droczę się, a on chichocze.
-Wczoraj ty
to robiłaś..- przypomina mi i ciągnie mnie za rękę w stronę schodów. Podążam za
nim, a po chwili jesteśmy już w sypialni
-Dokończmy
coś co zaczęliśmy rano..-szepcze mi na ucho, po czym złącza nasze usta w długim
i zachłannym pocałunku. Śmieję się, nie odrywając od niego ust, a on skutecznie
ciągnie mnie za sobą do łóżka. Delikatnie popycha mnie na miękki materac, a już
po chwili pojawia się nade mną.
-Bez gadania?-
pytam, a on zaczyna się śmiać, przypominając sobie ostatni raz u cioci.
-Cii-
przykłada palec do swoich ust, a potem pochyla się i zaczyna całować skórę na
mojej szyi, szczęce i obojczyku, od czasu do czasu zostawiając lekkie
zaczerwienienia. Wplatam dłoń w jego włosy, na co się uśmiecha, po czym unosi
moją lewą nogę, uginając ją w kolanie.
-Koszulka-
szepczę, podwijając czarny materiał na jego ciele, więc od razu pomaga mi się
go pozbyć i powraca do moich ust.
Kolejna fala
ciepła rozchodzi się po moim ciele, kiedy jego dłoń podąża po moim udzie w górę,
w pewnym momencie zahaczając o koszulkę, więc unoszę się lekko ,a on ją ściąga.
Następne w kolejce są moje dresy i bielizna, która znika z mojego ciała równie
szybko. Nie mogę się skupić, kiedy jego dłoń podąża coraz niżej, aż w końcu
dociera do mojego najwrażliwszego punktu. Zabieram stamtąd jego dłoń i splatam
ją z moją, po czym przyciągam go do pocałunku. Nie protestuje, a wręcz
przeciwnie, pogłębia go i przeciąga. Korzystając z okazji, odpinam jego pasek i
spodnie, po czym staram się zsunąć je z jego bioder. Wkurzam się, kiedy nic z
tego nie wychodzi, a Harry zaczyna cicho się śmiać
-Mógłbyś
pomóc- klepię go w ramię, a on podnosi
się nieco i ściąga spodnie wraz z bokserkami
-O to chodziło?-
pyta, powracając nade mnie
-Dokładnie-
uśmiecham się i składam małe pocałunki na jego szyi. nigdy nie byłam
wystarczająco śmiała, jeśli chodzi o to wszystko. Wręcz przeciwnie niż Harry.
Chłopak jest nieco zaskoczony, kiedy biorę go w dłoń i delikatnie ściskam. Poruszam
dłonią w górę i w dół, a Harry cicho pojękuje, więc bardzo mnie to cieszy.
Przyspieszam nieco swoje ruchy, a chłopak chowa głowę w moje włosy i ciężko
oddycha, starając utrzymać się na jednej dłoni. Droczę się z nim, przestając na
chwilkę, a kiedy na mnie spogląda, uśmiecham się i ponownie kładę dłoń na całej
jego długości. Harry zamyka oczy, a na jego twarzy pojawia się przyjemny
grymas.
-Ashley..-
szepcze i dotyka ustami mojego policzka, zanim dochodzi w mojej dłoni. Słyszę
jego przyspieszony oddech i mam pełną satysfakcję z tego, co się stało.
Zauważam, że chłopak wciąż mi się przygląda i kiedy tylko na niego spoglądam,
natychmiast znajduje moje usta i przylega do nich swoimi. Wydaje mi się, że
teraz jest nieco bardziej nachalny.. gwałtowny, ale nie przeszkadza mi to.
Wręcz przeciwnie. Uśmiecham się, kiedy sięga do stolika i wyjmuje małą
paczuszkę. Podaje mi ją i czeka aż otworzę, jednak nic nie mogę na to poradzić,
że opakowanie nie chce się rozerwać. Harry zaczyna się śmiać, aż w końcu mi
pomaga i rozrywa je zębami. Wręcza mi jego zawartość i cierpliwie czeka, zanim
założę prezerwatywę na jego penisa. Chłopak wyrzuca za siebie puste opakowanie
i szeroko się uśmiecha, zanim powracamy do poprzedniej pozycji. Harry ponownie
zaczyna mnie całować i czuję go tuż przy moim wejściu, by po chwili poczuć go w
sobie. Chłopak odrywa się ode mnie i spogląda mi w oczy, kiedy po raz kolejny
się porusza.
~~Harry~~
Boże.. czuć
to tak dobrze. Kiedy spoglądam w jej oczy, nie widzę żadnego sprzeciwu, żadnego
znaku, że tego nie chce. Pomimo tego, że robiliśmy to wiele razy, staram się
być ostrożny. Ash nie należy do kobiet, które chcą załatwiać to szybko.
Poruszam się powoli, dopóki dziewczyna nie podnosi głowy i sama nie zaczyna mnie
całować.
Odciąga moją dłoń od jej ciała i splata nasze dłonie, kładąc je tuż
obok jej głowy. Ashley unosi biodra, tym samym dając mi znać, że chce czegoś
więcej, więc poruszam się szybciej. Znacznie szybciej. Kiedy docieram do jej
wrażliwego punktu, jej plecy wyginają się w łuk, a całe jej ciało przylega do
mojego. Boże dlaczego, ona jest taka cudowna. Kocham to uczucie…
~~Ashley~~~
Kiedy Harry
porusza się coraz szybciej, wszystkie odczucia zaczynają budować się w moim
brzuchu zdecydowanie intensywniej. Harry jęczy cicho, kiedy zaciskam się na
całej jego długości i całuje mnie w szyję.
-No dalej
skarbie- szepcze mi do ucha, a ja wzdycham, wplatając drugą dłoń w jego włosy.
Nie pozwalam mu się odsunąć i przysuwam go do pocałunku, co on szybko odwzajemnia.
Jęczę w jego usta zanim odrywamy się od
siebie
-Harry-
mówię, po czym biorę kolejny głęboki wdech. Jest mi coraz bardziej gorąco i nie
mogę nic na to poradzić.
~~Harry~~
Po kilku
kolejnych pchnięciach widzę, że Ashley nie brakuje już wiele. Nie mylę się,
kiedy delikatni drapie moje plecy i dochodzi, w kółko powtarzając moje imię.
Mój własny… i drugi orgazm, przechodzę kilka minut później. Dziewczyna bardziej
ściska moją dłoń i odgarnia moje włosy, całując mnie w policzek.
Uśmiecham
się i wychodzę z niej, wyrzucając prezerwatywę do śmietnika.
Przyznaję,
że jestem trochę.., osłabiony, więc kładę się na jej małym ciele i pozwalam nam
ochłonąć.. przynajmniej na tyle, żeby nasze oddechy powróciły do normalnego
rytmu. Ashley wciąż bawi się moimi włosami, a ja składam drobne pocałunki na
jej szyi.
-Jesteś
doskonała- szepczę do jej ucha, a ona na mnie spogląda
-TO ty
jesteś- unosi brwi, a na jej ustach pojawia się uśmiech
-Nie ty.-
mówię stanowczo i unoszę się na dłoniach, które kładę po obu stronach jej głowy
-Kocham cię.
Więc jesteś doskonały.- wzdycha
-Ja też cię
kocham- odpowiadam i spadam na łóżko, tuż obok niej.
~~Ashley~~
Kiedy tylko
Harry kładzie się obok, natychmiast podążam za nim i kładę głowę na jego ramię.
Okrywam nas kołdrą nieco wyżej, a on całuje mnie w czoło po czym głośno
wzdycha.
-To był
jakby… seks na zgodę?- pytam, a on wybucha śmiechem, na co szeroko się
uśmiecham
-Może… jeśli
tak, to możemy się tak godzić zawsze. Jestem jak najbardziej za. Uwierz mi-
chichocze, a ja śledzę palcem jedną z jego jaskółek wytatuowanych na piersi
-Niee. Nie
lubię się z tobą kłócić, więc ten element odpada- śmieję się, a on prycha
-W sumie
tak.- przytakuje i zaczyna bawić się moimi włosami
-Która w
ogóle godzina?- pytam, po dość długiej ciszy.
-18:30- mówi
spoglądając na swój zegarek
-Może
pójdziemy na jakiś spacer?- pytam
-Jest
kurewsko zimno.- mówi, a ja spoglądam na niego
-Prooooszę-
przeciągam, a on się uśmiecha i wywraca oczami
-Tu jest
miło i ciepło- negocjuje, przejeżdżając palcem po moim ramieniu i nagich
plecach
-No weź..
dawno nie wychodziliśmy tak po prostu. Kiedyś taki spacer był u nas normą.-
przypominam mu
-Ta. Zawsze
ta sama ławka w parku. Pamiętam Ash. –marszczy brwi, a ja lekko się uśmiecham
-Więc?-
pytam, a on wzdycha, po raz kolejny przewracając oczami
-Dobra. Ale
ja idę pierwszy pod prysznic- unosi brwi, a ja kiwam głową na zgodę i pozwalam
mu wstać. Nago podchodzi do jednej z szuflad i wyciąga czystą parę bokserek.
Uśmiecha się do mnie, kiedy widzi, że mu się przyglądam.
-Nie gap
się- upomina mnie
-To się
ubierz- wytykam język, a on zaczyna się śmiać. Szybko podchodzi do łóżka i
zrywa ze mnie kołdrę.
-Harry!-
krzyczę, a on nie może powstrzymać się od gapienia na mnie i śmiania naraz
-Zboczeniec!-
krzyczę i wstaję, zabierając jego koszulkę z podłogi. Zakładam ją na siebie, a
on wciąż stoi z kołdrą w rękach
-Serio?
Przed chwilą uprawialiśmy seks. Z resztą, to ty gapiłaś się pierwsza-
przypomina mi, a ja unoszę brwi
-Czyżby?- śmieję
się, a on zostawia kołdrę i podchodzi bliżej
-Tak w
ogóle… jest na co popatrzeć- szepcze mi do ucha i uśmiecha się, kiedy widzi, że
przygryzam wargę. Odwraca się i znika w końcu w łazience. Śmieję się i ponownie
kładę się na łóżku. Słyszę szum wody i… śpiewanie? O mój boże.. on śpiewa pod
prysznicem. Wstaję i na palcach podchodzę do drzwi, jednak nie mogę wszystkiego
usłyszeć wyraźniej. Kręcę głową, po czym zaczyna chodzić po sypialni. Znajduję
czystą bieliznę, parę dżinsów i luźną koszulkę Harrego. Chłopak wychodzi, kiedy
zamykam ostatnią szufladę.
-Wolna
skarbie- informuje mnie i podchodzi do wielkiej szafy.
-Śpiewałeś?-
pytam, a on na mnie spogląda
-Robię to
tylko po dobrym seksie słonko- wzrusza ramionami, a ja zaczynam się rumienić.
-Idę- mówię
cicho i wchodzę do łazienki. Biorę szybki prysznic i suszę włosy. Myję zęby i
nakładam tylko fluid, po czym zakładam czystą bieliznę, a koszulkę Harrego
wrzucam do prania. Zakładam przygotowane ubrania i wracam do sypialni.
-Gotowa?- pyta,
zapinając swoje spodnie
-Tak.
Jeszcze tylko jakaś bluza. Chyba jest naprawdę zimno- mówię i podchodzę do
szafy
-Weź moją.
Mówiłem, że jest kurewsko zimno.. ale nieee…. Musimy iść na spacer- naśmiewa
się ze mnie, więc po raz kolejny pokazuję mu język i zabieram jego czarną
bluzę. Kiedy Harry jest już gotowy, schodzimy na parter i zakładamy kurtki.
-Wow..-
mówię, czekając aż chłopak zamknie drzwi.
-Jest
naprawdę „kurewsko zimno”- cytuję go, a on cicho chichocze, podając mi swoją
dłoń. Przyciąga mnie do siebie i obejmuje, przez co robi mi się nieco cieplej.
Jest już prawie ciemno, kiedy podążamy wzdłuż ulicy w stronę najbliższego
parku. Kładę głowę na ramieniu Harrego, a on rozgląda się dookoła. Wkłada dłoń
do kieszeni i wędrujemy w zupełnej ciszy. Mija nas naprawdę wiele ludzi, którzy
wręcz starają się uciekać przed zimnem. W tym roku zapowiada się naprawdę
niezła zima. Nie zdziwiłabym się, gdyby lada dzień spadł śnieg. W przyszłym
tygodniu już grudzień, więc…. O kurcze…
-W przyszłym
tygodniu Diana ma urodziny- mówię Harremu
-Co?- pyta,
spoglądając na mnie
-Grudzień. 1
wypada w poniedziałek, prawda?- pytam, a on kiwa głową
-W ten dzień
ma urodziny- wyjaśniam
-Kup jej
jakiś prezent, czy coś- zaczyna
-Zrobię jej
niespodziankę. Na pewno będzie w pracy, prawda?-
-Z
pewnością. Diana to jedyna osoba jaką znam, która tak przykłada się do pracy-
mówi z uśmiechem, a między nami zapada kolejna, długa cisza. Wciąż myślę o
Dianie i Niallu. Naprawdę przykro mi, że to wszystko się tak skończyło.. że nie
spędzi swojego dnia z osobą, którą kocha.
-Spójrz-
Harry mówi i wskazuje przed siebie. Uśmiecham się, kiedy spostrzegam co
pokazuje. Nasza ławka. Kiedyś nowa, teraz przestarzała i nieco zniszczona.
-Nasza
ławka- mówię cicho, po czym puszczam go i przyspieszam, zostawiając go za sobą.
Szybko znajduje się przy niej i dokładnie ją oglądam
-Teraz ledwo
stoi- chłopak podchodzi bliżej i kładzie głowę na moim ramieniu, oplatając mnie
ramionami
-To nie
ważne- wzdycham i ciągnę go za sobą, żeby usiąść. Harry wchodzi na nią i siada na oparciu… dokładnie jak kiedyś.
Więc wybieram tą opcję co zawsze. Siadam pomiędzy jego nogami i opieram się o
niego. Zamykam oczy i głęboko wdycham świeże i rześkie powietrze.
-Przychodziliśmy
tutaj prawie po każdej imprezie- przypomina Harry
-Ta… nie
zawsze byłeś w stanie siedzieć prosto na oparciu- śmieję się, a on lekko mnie
szturcha
-Kiedyś
poleciałeś do tył- spoglądam do góry na niego, a on zaczyna się śmiać
-Pamiętam.
Tyłek bolał mnie przez kolejne dwa dni- chichocze i splata jedną dłoń z moją
-O boże…
wydaje się to tak dawno temu- mówię cicho
-Tamtego
wieczoru.. też mieliśmy tutaj przyjść, pamiętasz?- pyta, a ja nagle poważnieje.
Mieliśmy.. ale widziałam go z inną.. uciekłam nie mówiąc mu o ciąży.. nie zbyt
miły wieczór..
-Przyszedłem
tutaj po tym wszystkim.- zaczyna, a ja po raz kolejny zerkam na niego
-Przesiedziałem
prawie do rana. Myślałem, że może przyjdziesz. Bo przecież to już była nasza
tradycja. Ale ty się nie zjawiłaś…- mówi nie patrząc na mnie. jego wzrok
utkwiony był gdzieś daleko przed nami
-Byłeś
rozczarowany i zły- przypuszczam, a on kiwa głową
-Tak. Po
kilku tygodniach… często przychodziłem tutaj z butelką wódki. Siedziałem i
piłem… oczywiście nie wliczając tych wieczorów, kiedy próbowałem zapomnieć w
inny sposób.
-Nie
przypominaj mi, jaki to był sposób- szepczę, a on w końcu na mnie spogląda
-Nie udało
się zapomnieć- szepcze mi do ucha, po czym krótko całuje
-Jest
jeszcze coś- uśmiecham się, zmieniając temat i wstaję wyciągając do niego rękę.
Chwyta ją i zeskakuje z ławki jak mały chłopczyk, z czego oboje się śmiejemy.
Od razu podążamy w tym samym kierunku. Dokładnie na wprost nas, stało wielkie
drzewo. Musieliśmy przejść przez cały, idealnie skoszony trawnik, pokryty liśćmi, aż w końcu
znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu
-Czuję się
jak w filmie. Wiesz… bohaterowie spotykają się po latach i chodzą do miejsc,
które kiedyś miały dla nich znaczenie.- Harry chichocze, a ja wywracam oczami
-To wciąż ma
dla mnie znaczenie- poprawiam go i obchodzę całe drzewo dookoła, szukając
odpowiedniego miejsca
-Mam- słyszę
Harrego, więc wracam do niego. Nie ruszył się nawet na centymetr. Wskazuje
palcem i pokazuje mi to czego szukałam
„H+A” w
niewielkim serduszku. Pamiętam to- Harry wyrył to swoim scyzorykiem jako „znak”
tego co czuje. Byłam tym zupełnie oczarowana, a chwilę po tym powiedział
„Kocham cię”.
-Mam pomysł-
powiedział i zaczął szukać czegoś w kieszeniach swoich spodni
-To
niezwykłe, że to wciąż tutaj jest- śmieję się i dotykam drzewa, śledząc małe
literki.
-Zaczekaj-
odciąga moją rękę i od razu dostrzegam, że trzyma w ręce scyzoryk. Spoglądam na
niego, a on wzrusza ramionami
-Wziąłem go,
bo wiedziałem, że tutaj przyjdziemy- wyjaśnia, po czym kuca przy drzewie.
Otwiera scyzoryk i zaczyna ponownie coś skrobać. Pochylam się nieco i dokładnie
się temu przyglądam. „Napisanie” wszystkiego, co chciał nie zajmuje mu dużo
czasu. Dmucha na to, strzepując drzazgi z drzewa, po czym spogląda na mnie
„H+A=L”
Uśmiecham
się szeroko i przytulam go, kiedy tylko wstaje. Ten dzień jest jednym z
najszczęśliwszych jakie spędziliśmy razem. Chłopak śmieje się i całuje mnie w
policzek
-Kocham cię-
mówię, po czym całuję go w usta
-Ja ciebie
też skarbie.- szepcze, praktycznie nie odrywając się ode mnie
-Wracajmy.
Zmarzłaś- zauważa, kiedy ponowne na mnie spogląda. Czuję zimno na moich
policzkach i naprawdę z chęcią schowałabym się gdzieś, ale nie chcę wracać
-Jeszcze
nie- marudzę, kiedy ciągnie mnie z powrotem w stronę ławki
-Nie bądź
dzieckiem- śmieje się, odwracając się w moją stronę. Idzie tyłem wciąż patrząc
na mnie, więc piszczę, kiedy potyka się o coś i pociąga mnie za sobą. Oboje
lądujemy na trawie, a ja nie mogę przestać się śmiać. Chłopak zsuwa mnie z
siebie i pochyla się nade mną z szerokim uśmiechem.
Dotyka
dłonią mojego policzka i składa na moich ustach długi i delikatny pocałunek.
-Kochani..-
słyszymy gdzieś w oddali, więc Harry unosi głowę, a ja podnoszę wzrok w stronę
pobliskiego chodnika
-Wracajcie
do domu. Jest strasznie zimno.- starsza kobieta z szerokim uśmiechem, krzyczała
do nas kiwając głową. Harry zaczyna się śmiać, a ja odpowiadam
-Tak… po
prostu się potknęliśmy- tłumaczę, a Harry śmieje się jeszcze bardziej
-Miłego
wieczoru- pomachała nam i odeszła mrucząc „Eh.. zakochani”
-Dobranoc-
odkrzyknęłam, a Harry w końcu wstaje i szybko otrzepuje swoje spodnie, po czym
wyciąga rękę do mnie. Chwytam ją, a on szybko mnie podnosi. Wracamy na chodnik,
wciąż cicho chichocząc.
-Idziemy.-
chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę domu
-Niee..
chodźmy chociaż na zapiekanki.- proszę, a on rezygnuje i zmienia kierunek
drogi.
-Dzięki-
mówię i zaczynam chichotać, kiedy spogląda na mnie poważnym wzrokiem. Kiedy
chłopak zauważa niewielką budkę, kierujemy się w tamtą stronę, a Harry kupuje
nam dwie pyszne zapiekanki, której jemy ruszając w drogę powrotną. Śmieję się,
kiedy dostrzegam ketchup na ustach Harrego
-Stój-
zatrzymuję go, a on jest lekko zdziwiony. Nie wie co się dzieje, dopóki tego nie
wycieram
-Jak Lisa-
żartuję, a on mruży oczy, jednak w końcu idziemy dalej. Kiedy zjadamy je do
końca, Harry ponownie mnie przytula i w ciszy wracamy do domu. Kiedy tylko,
znajdujemy się na miejscu, od razu wchodzę do środka i ściągam kurtkę i buty,
po czym wbiegam do salonu, siadając na kanapie
-O mój boże…
zamarzłam- mówię, pocierając swoje zimne policzki
-Zrobię
ciepłą herbatę. Chcesz?- pytam, a Harry kiwa głową, po czym oboje ruszamy do
kuchni. Wstawiam wodę i wykorzystuję chwilę, ogrzewając się przy ciele Harrego.
Oczywiście nie obeszło się bez dokuczania, kiedy chłopak wkładał lodowate
dłonie pod moją bluzę. Robię nam ciepłą herbatę i dodaję cytrynę, po czym
wracamy z kubkami do salonu, a Harry włącza telewizor. Dochodzi prawie 20:30,
więc w telewizji lecą kolejne wiadomości. Ciekawi mnie to co mówi dziennikarka
-Dochodzenie
w sprawie zabitej policjantki…- niestety nie mogę posłuchać dalej. Harry
marudzi coś pod nosem i przełącza na kolejny program.
-Dziwne,
nie?- pytam
-Co takiego?
-Policjantka?-
unoszę brwi, a on wzrusza ramionami. Postanawiam to przemilczeć, a on
zatrzymuje się na jakimś filmie.
-Zostaw
tutaj- proszę, po czym ściągam moją bluzę i przytulam się do chłopaka.
~~Harry~~
Po raz
kolejny, spoglądam na zegarek. Dochodzi 21:30, więc cieszę się z tego, że
Ashley zasnęła na moim ramieniu. Muszę wyjść i mam nadzieję, że dziewczyna nie
obudzi się w nocy. Jak dotąd dawno nie miała swoich koszmarów… miejmy nadzieję,
że nie wrócą. Gaszę telewizor, po czym jak najdelikatniej zabieram moją
księżniczkę do sypialni. Układam ją na łóżku i nie oddycham, kiedy zaczyna się
wiercić. Odwraca
się na drugi bok i przytula moją poduszkę, na co delikatnie
się uśmiecham. Ściągam jej buty i przykrywam kołdrą. Czekam chwilę, w razie
gdyby jednak się przebudziła… nic takiego się nie dzieje. Całuję ją w czoło i
schodzę do salonu. Zakładam moją bluzę, którą nosiła dzisiaj Ashley i schodzę
do „schowka”. Zabieram zwykłą broń, którą od razu ładuję. Nie potrzebuję dziś, aż tak profesjonalnego
sprzętu, wyjmuję jeszcze zapasowy magazynek i chowam go do kieszeni. Ubieram
kamizelkę i wracam do salonu, po czym dzwonię do Louisa
-Będę za
jakieś 20 minut- informuję go, na co mówi, że czekają już tylko na mnie. Wychodzę
z domu i wsiadam do samochodu, jadąc w miejsce kolejnej akcji…
AAAAA.... ok ok ok.. przepraszam za ten rozdział :/ wiem że nie wyszedł dobrze... wyszedł źle...
przepraszam za tą scenę i w ogóle.. nie umiem ich pisać i całkiem to spaprałam...
chciałam jednak żeby chodź jeden rozdział poświęcony był tylko i wyłącznie Hashley... bez kłopotów.. przyjaciół a nawet Lisy... tylko oni i ich historia...
mam nadzieję że mimo wszystko przeczytaliście do końca...i że zostawicie komentarz...
(kolejny rozdział być może również z perspektywy Nialla i Diany)
spróbujmy z małą zasadą... muszę to zrobić ze względu na wyświetlenia...które są i to całkiem niezłe.. mimo to komentarze nie pojawiają się w takiej ilości jak bym chciała...
10 komentarzy=kolejny rozdział..
W takim
razie do następnej ;)
Mrs.Horan
K O C H A M T O O P O W I A D A N I E!!! Jesteś cudowna a rozdzial jest słodki ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńcudownee! :) tak słodko :) uwielbiam takie rozdziały ;d
OdpowiedzUsuńdo zobaczenia w następnym :)
Jejj ten rozdzial jest mega slodki<33
OdpowiedzUsuń@blanka1499
Jeju kocham ten rozdział jest taki inny i wgl omfg * - * nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :* - Wiktoria - @primasek1
OdpowiedzUsuń:') UWIELBIAM !!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńKiepski???? Chyba zajebisty wow :P
OdpowiedzUsuńPo prostu nic dodać nic ująć
Kocham cię po prostu
Życzę weny i pozdrawiam Jessica ^^
Świetny... czekam na next:)
OdpowiedzUsuńMega czekam na nn ❤️
OdpowiedzUsuńSuper i niech on rzuci tą prace ;-; xD :)) ~Alissa
OdpowiedzUsuńWkurza mnie to że tak bardzo nie wierzysz w siebie.. Ja nie czytam wszystkiego bo byle czego nie mam zamiaru marnować czasu, w sensie jestem wymagającym czytelnikiem a to jest naprawdę dobre. Więc dziewczyno bierz sie w garść bo to sie bardzo dobrze czyta:)
OdpowiedzUsuń