Wyciągam walizkę i biorę ją za rączkę, po czym, razem
zmierzamy do drzwi. Mam zapukać? Zadzwonić? Czy może użyć kluczy i tak po
prostu wejść do środka. W ostateczności wybieram drugą opcję i naciskam na
dzwonek. Słyszę cichą krzątaninę i kroki osoby, która zmierza do drzwi.
Usłyszałam zgrzyt zamka, aż w końcu drzwi się otwierają…
[A] Cześć Harry….
******
Powiedziałam, spoglądając na niego niepewnie.
Widziałam to zdziwienie, szok, zdumienie i przebłysk jakby radości… albo
złości.. nie umiem już tego rozpoznać.
[H] A..Ashley? – zapytał, prawie przestając mrugać
----Harry….
Nagle w gardle mi zaschło i nie wiedziałem co mam
powiedzieć. Byłem w szoku, że właśnie teraz.. w tej sekundzie, tuż przede mną
stała Ashley.
[L] Tatuś!- krzyknęła, Lisa puszczając jej dłoń i
szybko przekraczając próg. Wtuliła się w moją nogę, co odwróciło uwagę od
dziewczyny. Spojrzałem na Ash ostatni raz i wziąłem małą na ręce.
[A] Powiesz, coś?- Ashley zapytała wzruszając ramionami.
W jej oczach, zobaczyłem błyszczące łzy, najwyraźniej myślała, że jej tutaj nie
chcę. Spojrzałem kolejny raz na Lisę i powiedziałem
[H] Leć do salonu, coś dla ciebie mam- postawiłem ją
na podłodze, a ta natychmiast pobiegła w głąb domu. Zaczekałem, aż zniknie z
pola widzenia i spojrzałem na Ash.
[A] Ja..- odezwała się, ale nie pozwoliłem jej
skończyć. Natychmiast przekroczyłem próg i chwyciłem ją za rękę, przybliżając
do siebie, po czym bez zastanowienia wpiłem się w jej usta. Dziewczyna była
zaskoczona, ale już po chwili zaczęła odwzajemniać i pogłębiać pocałunek. Jej
dłoń bardziej ścisnęła moją, a ja wolną ręką objąłem ją w pasie, zmniejszając
dystans między nami do minimum. Ashley przejechała dłonią na moją szyję, a
potem wplotła ją we włosy. Gdybym mógł, zatrzymałbym czas, żeby ten moment
trwał jak najdłużej, jednak każde z nas, potrzebowało już chwycić oddech. Chodź przerwałem pocałunek, nasze twarze wciąż
były centymetry od siebie. Ashley łapała głębokie oddechy, próbując się
uspokoić, a jej oczy usilnie chciały wyczytać coś z moich.
[A] Nie mogłam dłużej tam zostać…ja - dokończyła,
swoją wcześniejszą wypowiedź
[H] Nie masz pojęcia, jak cieszę się, że tu jesteś-
powiedziałem, lekko poluźniając uścisk
----Ashley…
Poczułam, że Harry chce się odsunąć. Nie… nie chcę
tego. Ponownie zmniejszyłam odstęp, powstający między nami i znowu złapałam go
za ręce.
[H] Skarbie… chciałem tylko… chyba nie chcesz tutaj
stać wieczność?- uniósł brwi, a na jego ustach pojawił się cień uśmiechu. Wiec
to już… właśnie teraz, tutaj wróciłam… Pozwoliłam Harremu odsunąć się nieco,
żeby mógł wziąć walizkę. Chwycił mnie za rękę i razem weszliśmy do domu,
zamykając za sobą drzwi.
[L] Mamo! Chodź, zobacz! Szybko!- krzyczała, widząc
nas w holu
[A] Idę już idę!- zawołałam i spojrzałam na chłopaka,
na co ten tylko wzruszył ramionami
[H] Ja nic nie wiem- prychnął, ukrywając uśmiech.
Weszłam do salonu i od razu zobaczyłam Lisę, stojącą przy kanapie, na której
leżał… o matko!
[L] Ślicny, prawda?- zapytała, z całej siły
przytulając misia, prawie swojej wielkości.
[A] Tak, bardzo- obejrzałam się na Harrego, a on
powiedział, że zaniesie walizkę na górę, po czym zaczął zmierzać w stronę
schodów. Kiedy zniknął na piętrze, rozejrzałam się po pomieszczeniu, powoli
idąc w stronę Lisy. Wszystko było zupełnie tak samo, jak kilka dni temu… trochę
dziwnie się czułam, ale było dobrze… zauważyłam na ścianie… wgniecenie? Tak,
chyba coś się tutaj stało… postanowiłam zapytać o to Harrego przy okazji.
Przykucnęłam obok dziewczynki i dotknęłam mięciutkiego misia
[L] Ale tatuś jest kochany, prawda?- zapytała,
spoglądając na mnie z radością
[A] Tak, bardzo. – przytaknęłam lekko się uśmiechając.
[H] Wy też jesteście bardzo kochane- powiedział, więc
natychmiast się odwróciłam. Harry stał tuż za mną, a na twarzy malował się
uśmiech
[L] Mogę iść się bawić do ogrodu z misiem?- zapytała,
cudem biorąc go na ręce.
[A] Jasne leć- wstałam i otworzyłam jej szklane drzwi,
prowadzące na zewnątrz.. kiedy zostaliśmy sami, poczułam się trochę dziwnie..
wiem, że mnóstwo mamy do omówienia, ale bałam się poruszyć ten temat. Stałam
przyglądając się zabawom małej, dopóki nie poczułam na swoich biodrach jego
dłoni.
[H] Tęskniłem- wyszeptał, do mojego ucha powodując
ciarki, na całym moim ciele
[A] Ja też… przepraszam- odezwałam się w końcu,
odwracając przodem do niego
[H] Co? Za co?- zapytał, marszcząc brwi
[A] Za wszystko… to moja wina..- chcę mówić dalej, ale
jego palec dotyka moich ust, tym samym chcąc przekazać mi, że mam nic nie mówić
[H] Nie.. to ja… wiesz… przyzwyczaiłem się już do tego,
że zawsze wszystko spieprzę- powiedział cicho
[A] Powinnam była z tobą wrócić.. stchórzyłam, nie
chciałam pokazać, że jesteś wszystkim, chciałam być twarda- mówię, unikając
jego wzroku. Nie jestem w stanie spojrzeć w jego śliczne zielone oczy, chociaż
tak bardzo lubię ten specyficzny dla Harrego kolor.
[H] Chciałem dzisiaj tam wrócić.. znowu spróbować,
przekonać cię do siebie..- powiedział i palcem uniósł moją twarz, zmuszając
mnie do tego, żeby na niego spojrzeć
[A] Wróciłabym bez zastanowienia- powiedziałam
[H] Nie mógłbym tak tego zostawić- stwierdził
[A] Prezent dla Lisy się udał- zmieniam temat, na
nieco lżejszy, lekko się uśmiechając
[H] Ta.. nie wiedziałem co kupić… niestety nie mam nic
dla ciebie… wątpiłem, że przyjmiesz coś ode mnie- przyznał
[A] Nie chcę prezentu, nie potrzebuję niczego,
cennego- wzruszyłam ramionami
[H] Kiedy powiedziałaś, że chcesz odpuścić…- zaczął,
natychmiast spuszczając wzrok. Nie wiem co mam mu powiedzieć.. doskonale
pamiętam, kiedy mu to powiedziałam… dokładnie w momencie, kiedy starał się mnie
przekonać do powrotu..
[A] Nie chciałam tego… nie chcę odpuszczać Harry! Chcę
walczyć… walczyć o nas, ale nie dam sama rady..- powiedziałam nie powstrzymując
już łez
[H] Nie płacz, proszę.. nie płacz już przeze mnie-
powiedział, ocierając moje policzki
[A] Kocham cię- powiedziałam, a chłopak natychmiast
mnie przytulił
[H] Ja ciebie też, kocham cię i Lisę- powiedział pocierając
dłonią moje plecy… Lisę… kocha ją… spojrzałam na niego szybko, najwyraźniej
wiedział o co mi chodzi, więc zaczął
[H] Kocham ją… to moja córka- w końcu to powiedział…
przyznał, że jest jego dzieckiem i pierwszy raz zrobił to z radością
[A] Ty..- zaczęłam
[H] Nie mogę jej od siebie odpychać, szczerze
przestałem to robić, po kilku dniach waszego pobytu tutaj, jest zbyt czarująca…
jak mamusia- lekko się uśmiechnął, co ja również zrobiłam
[H] Chodź- zaśmiał się, biorąc mnie za rękę i chcąc
iść do kuchni
[A] Nie… Harry- zatrzymałam go, a on najwyraźniej nie
wiedział, co chcę zrobić. Spojrzałam mu w oczy i sięgnęłam do swojej szyi, jego
wzrok natychmiast się tam przeniósł, a potem ponownie spojrzał mi w oczy.
[A] Powiedziałeś że… miałam ci go oddać, kiedy znowu
będziemy razem..- zbliżyłam się do niego i ostrożnie zawiesiłam łańcuszek na
jego szyi, zapinając zapięcie.
[H] Nie musisz..- powiedział i położył dłoń na moim
policzku
[A] Ale chcę- uśmiechnęłam się
[A] Co tu się stało?- wskazałam na ścianę, podchodząc
do niej
[H] A.. miałem nadzieję, że nie zauważysz- przyznał, z
lekkim uśmieszkiem
[A] A jednak…
[H] Po prostu, rzuciłem butelką… - przyznał
[A] Piłeś.. przeze mnie- dotknęłam wgniecenia, ale
Harry natychmiast przysunął mnie do siebie, zmuszając do tego, żebym na niego
spojrzała
[H] Nie.. nie przez ciebie..- zaprzeczył, po czym
delikatnie mnie pocałował
[A] Paul mi powiedział..znaczy..- przerwałam, w
myślach karcąc się za to, że w ogóle wspomniałam o przyjacielu. Widziałam, że
uśmiech zniknął z jego twarzy, a on natychmiast zacisnął szczękę
[H] Paul- prychnął, natychmiast mnie puszczając
[A] Harry posłuchaj- chwyciłam go za rękę, nie
pozwalając mu się oddalić.
[A] To tylko mój przyjaciel, nikt więcej- zapewniłam
go
[H] Tak… przyjaciel.. może dla ciebie, ale widziałem
jak on na ciebie patrzy, wręcz pożera cię wzrokiem, ale ty tego nie zauważasz.-
syczy, wściekły
[A] Nie Harry.. uwierz mi, że się mylisz! Mówił mi,
żebym trochę odpuściła, że to twoja praca i że nie powinnam się tak o ciebie
martwić. Bronił cię- mówię mu
[H] Słucham?! Powiedziałaś mu czym się zajmujemy!
Powiedziałaś mu prawdę?! Jak mogłaś?!!- krzyknął, wyrywając dłoń z mojego
uścisku
[A] Nie. Harry źle mnie zrozumiałeś. Nie powiedziałam
mu! Nikomu nie powiedziałam. On myśli, że pracujesz w ochronie. – zaczęłam
zaprzeczać, pełna obaw, że mi nie uwierzy
[H] Co?- zapytał, lekko zdezorientowany
[A] Nie jestem taka głupia, żeby mu powiedzieć. Myśli,
że pracujesz w ochronie. Bronił cię.- powtarzam, próbując go uspokoić i
ponownie się do niego zbliżam
[H] Nie rozmawiaj o tych sprawach z innymi! Co będzie,
jeśli się wygadasz?- wciąż krzyczał i wydaje się, że robi się coraz bardziej
zły
[A] Harry proszę…- dotykam jego policzka i czuję, jak
on przeszywa mnie wzrokiem, który z czasem łagodnieje
[H] Przepraszam… nie moja wina, że koleś działa mi na
nerwy, zwłaszcza po tym co widziałem- mówi spokojniej
[A] On jest naprawdę w porządku. Myślę, że gdybyście
pogadali to polubiłbyś go. –szepczę
[H] Wątpię.. gdybym jeszcze raz go zobaczył, jego
twarzyczka mogłaby wyglądać gorzej- odpowiada, a na jego ustach, pojawia się
łobuzerski uśmieszek
[A] To nie jest śmieszne. To mój przyjaciel, całkiem
możliwe, że kiedyś go zobaczysz. Jakbyś się poczuł, gdybym pobiła twojego
przyjaciela?- pytam
[H] No wiesz, już raz prawie rzuciłaś się na Louisa,
więc.. – zaczyna, by po chwili wybuchnąć śmiechem, kiedy uderzam go w ramię
[A] Mówię poważnie.. wiesz jak się czułam, kiedy
widziałam go potem całego posiniaczonego?- zapytałam
[H] Ta.. to musiał być piękny widok- prychnął Harry,
wciąż nie przestając się śmiać
[A] Głupek- kręcę głową i zaczynam się chichotać
[H] Tylko twój- powiedział i złączył nasze usta w
pocałunku. Trochę się tego nie spodziewałam, jednak niemal od razu zaczęłam
odwzajemniać pocałunek. Moje dłonie, powędrowały na tył jego głowy, by zapleść
się na jego szyi, a jego na moje biodra, by przysunąć mnie jeszcze bliżej. Z
wielką pasją oddawałam pocałunki, nie chcąc przerywać takiej chwili, która w
końcu nastąpiła. Harry spojrzał mi w oczy, a ja przeczesałam dłonią jego włosy,
na co chłopak zamknął oczy i oparł swoje czoło o moje.
[H] Uwielbiam kiedy się śmiejesz- szepcze
[L] Tato!- nagle, do salonu wbiegła Lisa, więc Harry
oderwał się ode mnie, zostawiając na moim ciele, tylko prawą rękę
[A] Co się stało?- zapytałam
[L] Pobawi się tata ze mną?- zapytała cicho. Chłopak
lekko się spiął i spojrzał na mnie
[H] Um.. jasne, zaraz przyjdę- powiedział, w końcu, a
uradowana Lisa wróciła do ogrodu
[H] Nigdy się z nią nie bawiłem, nie wiem co mam robić-
przyznał, ciężko wzdychając
[A] Po prostu bądź sobą.. trzymam kciuki- uśmiechnęłam
się, a Harry wyszedł z domu. Odetchnęłam głęboko i podniosłam głowę, do góry
spoglądając w sufit. Już po wszystkim.. w zasadzie, nie wiem co mam ze sobą
zrobić. Wciąż czuję się lekko spięta i zdenerwowana tą całą sytuacją. W
ostateczności postanawiam szybko się rozpakować, więc wbiegam po schodach na
górę i wchodzę do sypialni. Wszystko jest dokładnie tak samo, jakby Harry w
ogóle tutaj nie sypiał. Zabieram swoją walizkę do garderoby i tam zaczynam
rozpakowywać ubrania, wrzucając je na półki i wieszając na wieszakach.
Resztę ubranek, które były Lisy zaniosłam do jej
pokoiku i zeszłam do salonu. Postanowiłam sprawdzić jak tam zabawa w ogrodzie.
Stanęłam w progu szklanych drzwi i rozejrzałam się po ogrodzie. W końcu ich zauważyłam.
Harry siedział na ziemi, odwrócony plecami do mnie, a Lisa pochylała się nad
nim oglądając coś co najwyraźniej trzymał w rękach. Ostrożnie i jak najciszej
podeszłam do nich, nie chcąc im przeszkadzać.
[H] Widzisz jakie ma śliczne skrzydełka?- zapytał
Harry
[L] Uhm i takie kororowe- zauważyła Lisa
[L] Mogę dotknąć?- zapytała, spoglądając na Harrego
[H] Jasne, tylko uważaj, bo nam ucieknie- powiedział
chłopak. Zajrzałam mu przez ramię, spoglądając na to, co trzyma w rękach. To
piękny, duży motyl
[A] Co robicie?- zapytałam cicho, a Harry natychmiast
na mnie spojrzał
[H] Nic takiego.. złapałem Lisie motyla- wyjaśnia,
pokazując mi jego zdobycz, którą starała się dotknąć dziewczynka
[A] Jest śliczny- powiedziałam, kucając obok niego na
trawie i pochylając się nieco do przodu
[H] Jak ty- powiedział, spoglądając na mnie
[A] Nie prawda, one są ładniejsze… - zaprzeczyłam,
dotykając jego ręki
[L] Ma takie mięciutkie skrzydełka- zaśmiała się Lisa
[H] A wiesz, że kiedyś to była taka długa, ohydna
gąsienica?- zapytał Harry
[L] Co? To nie plawda, nie kłam tatusiu- dziewczynka
zaśmiała się, wciąż próbując złapać motyla za skrzydło
[A] Tata nie kłamie- poparłam go
[H] Kiedyś to była gąsienica, która zawinęła się w
taki mały kokon i wtedy wyglądała jak..- chłopak, chwilkę się zastanawiał
[A] … jak ty, kiedy zawiniesz się w kołderkę- podałam
przykład
[H] Właśnie.. później ten kokon się rozwija, a z niego
wylatuje taki śliczny motylek- chłopak, kończy spoglądając na mnie z szerokim
uśmiechem
[L] I tak sobie lata?- zapytała ciekawa Lisa, siadając
na jego nogach, które miał wyciągnięte przed siebie
[H] Dokładnie- przytaknął
[L] A możemy go zatrzymać? Będzie z nami mieszkał,
jadł i nawet spał ze mną w łóżeczku, bo lubi przecież zawijać się w kołderkę-
zapytała, spoglądając na Harrego i na mnie
[H] Nie Lisa, nie może z nami zostać- Harry, zaprzecza,
a Lisa natychmiast smutnieje
[L] Dlacego?- zapytała ze smutkiem ,oglądając motyla w
ręce Harrego
[H] Hej nie bądź smutna- mówi do niej i spogląda na
mnie. Nie wie co powiedzieć, żeby mała znowu była zadowolona i chce, żebym mu
pomogła, jednak ja, chcę sprawdzić jak sobie sam poradzi i nadal milczę
[H] Posłuchaj..- zaczyna, chcąc aby ta na niego
spojrzała, a kiedy to robi, mówi dalej
[H] Jeśli ten motylek z nami zostanie, to będzie mu
przykro. Pomyśl.. co jeśli on ma swój domek? Jak nie wróci, to będą się o niego
martwić i będzie im bardzo smutno- mówi Harry.. wow.. sama bym tego lepiej nie
wymyśliła. Jest taki miły, opiekuńczy, wyrozumiały i przekonujący, że sama
byłabym gotowa w to uwierzyć
[L] No tak..- Lisa wzdycha, wciąż patrząc na Harrego
[H] No właśnie
[L] Będzie im smutno, tak jak mi, kiedy cię nie było.
Ale teraz jesteś i jest super.- mówi zadowolona Lisa, na co oboje poważniejemy.
Wiemy, że chodzi o czas, kiedy mała go nie znała.
[A] Więc co? Wypuszczamy go?- zapytałam, przerywając
długą i niezręczną ciszę
[L] Tak!- Lisa klasnęła i wstała, więc ja z Harrym
zrobiliśmy to samo. Wzięłam dziewczynkę na ręce, żeby lepiej widziała, jak robi
to Harry, a ten spojrzał na nas i zapytał
[H] Gotowe?- pokiwałyśmy głowami na zgodę, więc
chłopak rozłożył ręce, a motyl wyleciał, jak najszybciej unosząc się wysoko i
znikając za drzewem
[L] Pa pa, motylku! – Lisa krzyknęła i wysłała mu
buziaka
[A] No to teraz, buziak dla taty, za to, że go złapał-
powiedziałam, a ona natychmiast wyciągnęła rączki do Harrego. Chłopak, wziął ją
do siebie, a dziewczynka dała mu soczystego buziaka w policzek
[H] Dziękuję- powiedział, do niej po czym wziął ją na
barana.
[L] Misia! Trzeba wziąć misia- wskazała na trawę,
gdzie leżała jej nowa zabawka. Podniosłam go i zdecydowałam, że ja będę go
nosić, bo dziewczynka nie ma teraz jak
[L] Idziemy oglądać bajki?- zapytała
[H] Ok. ale najpierw coś zjemy, dobrze?
[L] Tak- zgodziła się mała
[H] Co powiecie na.. pizzę?- zapytał
[A] Ja jestem za- zaśmiałam się
Wróciliśmy do domu, Harry zadzwonił do pobliskiej
pizzerii, a Lisa zaczęła się sama bawić
[A] Dobrze ci idzie- powiedziałam, opierając się o
blat w kuchni
[H] Staram się, nie jest łatwo..- mówi, marszcząc brwi
[A] Wujek miał racje.. jesteś jej wymarzonym tatusiem-
powiedziałam
[H] Rozmawiałaś z nim o mnie?- zapytał, zbliżając się
do mnie
[A] Tak.. wczoraj, kiedy byliśmy sami… wiesz bez
cioci- przytaknęłam, kładąc ręce na jego ramionach
[H] Tak? I co? Też mnie nienawidzi, jak twoja ciocia?-
zapytał
[A] Nie.. doskonale cię rozumie.. powiedział mi, że
chciałby cię poznać osobiście i zaprosił nas oboje do domu- oznajmiłam mu
[H] Raczej nie skorzystam- powiedział, kładąc ręce na
moich biodrach
[A] Dlaczego?
[H] Nie chcę słuchać docinek twojej ciotki, a wiem, że
tak będzie- wyjaśnia
[A] Nie, bo ona też się zgodziła na nasz wspólny
przyjazd- próbuję go namówić
[H] Mówisz, że wujek jest ok.?- zapytał, spoglądając
na mnie
[A] Uhm.. pojechałbyś ze mną?
[H] Nie wiem.. to chyba jednak nie najlepszy pomysł…
[A] Proszę cię Harry, może ciotka, też zobaczyłaby
jaki jesteś.
[H] Ok. ok. kiedy chciałabyś pojechać?- pyta w końcu
[A] Zgadzasz się?! Naprawdę?- pytam, szerzej
otwierając oczy
[H] Ta.. to, kiedy?- pyta, niezbyt zadowolony faktem,
że będzie musiał zmierzyć się z moją ciocią
[A] A kiedy możesz?- zapytałam
[H] Jutro mam akcję, więc może pojutrze?- mówi
niechętnie
[A] Ok. ok. ok.- nie potrafię ukryć entuzjazmu i
szybko staję na palcach, żeby dosięgnąć jego ust, po czym składam na nich czuły
pocałunek.
[A] Dziękuję- mówię, wtulając się w niego
[H] Jak widzisz, próbuję się zmienić- uśmiecha się
lekko, odwzajemniając uścisk. Ten moment, przerywa dzwonek do drzwi, więc Harry
puszcza mnie i rusza w stronę korytarza, a już po chwili wraca z Lisą i pizzą w
ręce. Kroję ją na kawałki i wspólnie siadamy do stołu. Pizzę jemy w ciszy,
która jest bardzo przyjemna. Lisa zajmuje się każdym kawałkiem, próbując
rozdzielić, każdy najmniejszy składnik i zjeść go osobno. Harry je już chyba 5
kawałek i co jakiś czas zerka na mnie lub na małą. A ja… w sumie nie chce mi
się nawet jeść. Zjadłam 2 kawałki i jestem już wystarczająco najedzona. Myślę
nad decyzją jaką podjęłam, wracając… to najlepsza, decyzja jaką mogłam podjąć….
no i jest tym razem w niedzielę... nie wiem czy ktoś to wogóle przeczyta... wiem że zostało was mało bo większość z dnia na dzień odchodzi...niestety ja też mam szkołę, dom rodzinę i przyjaciół.. nie zawsze jest czas na napisanie opowiadania.. doszłam do wniosku że kończę opowiadanie zdecydowanie wcześniej niż poprzednie ze względu na małą liczbę czytelników...
co do części... wiem że jest beznadziejna nudna i na pewno nie tego się spodziewaliście.. przepraszam..
kolejna część w następną sobotę lub niedziele..
jeśli chcecie zostawcie komentarz... :) miło się je czyta
Mrs.Horan