Chcę już
zasnąć. Zapomnieć o tym paskudnym dniu. Czuję jak chłopak odwraca się w moją
stronę i pochyla nade mną
-Niezależnie
od tego jak mnie odtrącasz i tak cię kocham- szepcze mi do ucha i przejeżdża
palcem, po ręce, gdzie wcześniej napisał mi, że mnie kocha. Całuje mnie w ramię
i przytula do siebie. Nie odpowiadam… po prostu chcę już zasnąć….
******
~~Harry~~
Budzę się
rano, nieco wcześniej od Ashley. Spoglądam na nią i uśmiecham się na ten widok.
Lekko rozchylone usta, różowe policzki.. może dlatego, że przykryta jest pod
samą szyję, a w pokoju jest naprawdę ciepło. Włosy rozrzucone na całej poduszce
i dłoń, mocno ściskająca moją. Unoszę ją delikatnie i całuje knykcie. Podpieram
się na łokciu i uważnie jej przyglądam. Nie chcę, żeby się wściekała i ignorowała
jak wczoraj. Jesteśmy skłóceni od kilku godzin, a ja już tęsknię za jej
czułością.. pocałunkami. Za wszystkim co dla mnie robi. Wzdycham i zabieram
kosmyk włosów z jej policzka, po czym zsuwam kołdrę nieco niżej, aby trochę
ochłonęła. Jednak, kiedy chcę zabrać rękę Ash się budzi.
-Co robisz?-
pyta od razu
-Chciałem
cię trochę odkryć. Nie jest ci gorąco?- pytam, a ona natychmiast skopuje z
siebie kołdrę, tym samym również ze mnie
-Cholernie-
wzdycha i spogląda na nasze splecione dłonie. Zatrzymuje tam wzrok na dłuższą
chwilę, po czym chce zabrać rękę, jednak ją zatrzymuję
-Ashley
spójrz na mnie- proszę
-Ashley-
powtarzam, kiedy nie słucha. Próbuję ją do tego delikatnie zmusić, ale wyrywa
mi się i wstaje z łóżka.
-Wezmę
prysznic- informuje i wychodzi z pokoju zakluczając za sobą drzwi. Wzdycham i
siadam na łóżku. Co się z nami do cholery dzieje? Przecieram oczy i wplatam
palce we włosy. Zdaję sobie sprawę z tego, że to moja wina. Niepotrzebnie
wczoraj wyszedłem, niepotrzebnie piłem i zostałem u Louisa. Zareagowałem nieco
wybuchowo na myśl o tym, że moglibyśmy mieć drugie dziecko. I wiadomość, że Ash
tego chce, zupełnie mnie szokuje. Zdaję sobie sprawę, że jest dziewczyną jak
inne. Ma takie same marzenia.. dom, rodzina, dobry mąż i 2 albo 3 dzieci. Tylko
pytanie czy to jest to, czego ja chcę? Czy to jest to, co mogę jej dać?
Dotychczasowe życie było łatwe, a ja niezależny. Nie wiem czy potrafię być
uziemiony w domu, przez resztę życia. Pieluchy, mleko, płacz.. to raczej nie
perspektywy dla mnie. Broń, adrenalina, zlecenia.. to jest to do czego jestem
przyzwyczajony. Lubię to robić.. ale nie chcę tracić tego co jest równie ważne.
Ashley. Jestem na tyle zamyślony, że nawet nie zauważam powrotu dziewczyny do
sypialni. Zawinięta w ręcznik, z wciąż mokrymi włosami stoi przy szafie i
przegląda swoje ubrania. Bez zastanowienia wstaję i od razu podchodzę do niej.
Wzdryga się, kiedy kładę dłoń na jej biodrze, a drugą ręką odgarniam włosy na
prawe ramię. Nieruchomieje, a nie takiej reakcji chcę. Całuję ją w ramię i
przenoszę pocałunki na szyję, jednak wtedy Ashley odwraca się w moją stronę
-Nie Harry-
mówi stanowczo
-Nie bądź
już zła- uśmiecham się delikatnie i gładzę jej policzek
-Nie jestem-
zaprzecza
-Widzę.-
upieram się
-Gdzie
byłeś?- pyta, wiem że chodzi o wczoraj
-Już mówiłem.
U Louisa.-przypominam jej
-Skąd mam
mieć pewność Harry?- pyta. Że co?
-Nie wierzysz mi? Jesteś zazdrosna?- marszczę brwi
-Nie wierzysz mi? Jesteś zazdrosna?- marszczę brwi
-Nie dotykaj
mnie Harry- mamrocze i odsuwa się o dwa kroki. O nie.. nie rób tego
-Przecież
wiesz, że bym cię nie zdradził- wzdycham z udręką. To męczące.. tak strasznie
męczące.
-Nie mogę
być pewna. Już to zrobiłeś- przypomina mi
-Nie tym
razem- syczę
-Chcę ci
wierzyć- szepcze i ani razu nawet na mnie nie spojrzała.
-To uwierz-
mówię od razu
-Przysięgnij,
że tego nie zrobiłeś- żąda. Co? Cholera… jak mam jej powiedzieć, że nic nie
pamiętam? Jak wyjaśnić, że była tam jakaś dziewczyna? Nie wiem czy coś się
stało. Louis mówił, że się do mnie kleiła.. nie mogę zaręczyć, że nie uległem…
-Przysięgam-
mówię na wydechu, a ona unosi wzrok. Spogląda w moje oczy, jakby chciała z nich
coś wyczytać. Dowiedzieć się czegoś… cholera.. też chciałbym wiedzieć.
-W porządku-
szepcze, jednak dalej się nie rusza. Robi to dopiero wtedy, kiedy się od niej
odsuwam.
-Ashley-
zaczynam i chwytam ją za rękę. Przyciągam do siebie, a ona bez oporów wpada w
moje ramiona. Unoszę jej głowę, aby na mnie spojrzała i wtedy widzę w jej
oczach łzy. Błagam tylko nie płacz.. proszę. Przeczesuję dłonią jej mokre włosy
i złączam nasze usta. Chcę odgonić ten smutek. Te łzy, które są przeze mnie. Nie
odmawia. Odwzajemnia pocałunek powoli, delikatnie. A mnie to naprawdę nie
przeszkadza. Uwielbiam to. Ostrożnie pogłębiam pocałunek i tulę ją w ramionach,
chcąc oddać w ten sposób to, jak bardzo jest mi przykro. Jak bardzo ją kocham..
i mam nadzieję, że to wie.
~~Upragniona
przez was perspektywa NIALLA~~
Dzisiejszy
poranek, jest jednym z moich ulubionych
-Dziękuję ci
za wczoraj- Diana szepcze i całuje moje ramię. Uwielbiam mieć ją blisko.. tak jak
teraz. Ponownie kładzie głowę na mojej klatce piersiowej i palcem wskazującym,
rysuje małe kółka na moich żebrach
-Miałaś
urodziny. Chciałem, żeby ten dzień był wyjątkowy, ale chyba nie wyszło-
chichoczę
-Niall.. to
był jeden z najlepszych dni w moim życiu-mówi i podnosi głowę, spoglądając mi w
oczy
-Tak
uważasz? Nie chciałaś jakiegoś przyjęcia? -pytam
-Nie. Był
wspaniały- uśmiecha się
-Dlaczego?-
marszczę brwi. Naprawdę nie rozumiem.. każdy lubi świętować swoje urodziny.. no
chyba, że jest się po 40… wtedy urodziny to nic fajnego..
-Bo to były
moje pierwsze urodziny, które mogłam spędzić w twoim towarzystwie- spogląda mi
w oczy
-Cieszę się,
że mogłem w nich uczestniczyć- gładzę jej policzek i unoszę głowę, aby móc
złączyć nasze usta. Delikatnie przygryzam jej wargę, a ona leniwie odwzajemnia
pocałunek.
-Kocham cię-
szepcze tuż przy moich ustach
-Ja ciebie
też -odpowiadam i przewracam ją na plecy, od razu podążając za nią tak, że
teraz jestem nad dziewczyną
-Podobał ci
się prezent?- pytam
-Który? -unosi
brwi i przygryza wargę.
-Wszystkie
–odpowiadam i przejeżdżam ręką, wzdłuż jej nagiego brzucha, aż do uda
-Bardzo-
uśmiecha się i zarzuca ręce na moją szyję
-Najbardziej
ten ostatni- szepcze mi do ucha, a ja zaczynam chichotać, przypominając sobie
naszą noc w jej łóżku
-Mnie też
się podobał ten prezent- przyznaję
-Tak?
Myślałam, że to były moje urodziny-unosi brwi w rozbawieniu
-Cóż korzyść
odniosła każda ze stron- całuję jej policzek, kącik ust i wzdłuż linii szczęki,
po czym zjeżdżam niżej na szyję.
-Niall-
szepcze i zabiera moją rękę z jej uda
-Hmm? -marszczę
brwi i spoglądam na nią
-Dzisiaj
oboje wracamy do pracy- przypomina mi
-Niee- jęczę
i chowam twarz w zagłębieniu jej szyi
-Tak. W
końcu. Myślałam, że zwariuję w domu- wyznaje i spycha mnie z siebie, po czym
wstaje i szybko sięga po moją koszulkę, leżącą na podłodze. Nie mogę nic na to
poradzić, że gapię się na jej cudne, nagie ciało zanim zakrywa się moim
ubraniem
-Wstawaj-
mówi do mnie i rzuca we mnie bokserkami
-Nie chce mi
się- wzdycham i rozkładam się na jej łóżku.. eh.. ostatnio spędzam tutaj więcej
czasu niż we własnym domu. O wiele prościej by było, gdyby była blisko przez
cały czas. W sumie, cieszyłbym się gdyby ze mną zamieszkała. Już sobie to
wyobrażam. Wspólne poranki, patrzenie na nią zanim się obudzi, śniadania, praca,
wspólne powroty do domu i.. długie noce.. byłoby zdecydowanie lepiej. Są też
minusy.. akcje. Trudno byłoby to przed nią ukryć.
-Haalo…
Diana do Nialla- mówi, machając do mnie ze środka pokoju
-Tak?
-O czym
myślisz?- pyta
-O niczym
ważnym. Co mówiłaś?
-Pytałam czy
chcesz tosty czy jajecznicę- wzdycha, zbierając ubrania i wychodząc do łazienki,
żeby wyrzucić je do kosza na brudy
-Jajecznicę-
mówię, kiedy wraca
-Tak jest
panie Horan- mówi i mruga do mnie, po czym wychodzi z sypialni. Wzdycham, po
czym wstaję i idę wziąć prysznic. Przez te kilka dni jej choroby, zupełnie się
tu zadomowiłem. Znam każdy szczegół tego mieszkania, czuję się tu jak u
siebie.. i chociaż jest wielkości dwóch pomieszczeń w moim domu.. lubię tu przebywać.
~~Diana~~
Z uśmiechem
wychodzę z pokoju i zmierzam do kuchni. Wyjmuję jajka i zaczynam przygotowywać
jajecznicę. Uwielbiam takie rozpoczęcie dnia, jak dzisiaj. Paradowanie po domu
tylko w jego koszulce, po świetnie spędzonej nocy. Jednak dzisiaj wracamy do
pracy i mam nadzieję, że nic się nie zmieni. Wciąż nikt z pracy nie może
wiedzieć, że się spotykamy. Ja tego nie chcę. Nie chcę ,aby zaczęto mnie
traktować inaczej niż dotychczas. Czuję na brzuchu ręce Nialla, więc lekko się
wzdrygam.
-Wystraszyłeś
mnie- uśmiecham się, wtulając w jego ciało
-Przepraszam-
szepcze i kładzie głowę na moim ramieniu.
-Moczysz
swoją własną koszulkę- mówię mu, widząc skapujące krople wody z kosmyków jego
włosów, które od razu wsiąkają w materiał
-Chyba
musisz ją ściągnąć i wysuszyć- śmieje się, podwijając ją nieco wyżej
-Stop..-mamroczę
i zatrzymuję jego rękę
-Śniadanie
gotowe- odwracam się do niego i wskazuję na jajecznicę. Wzdycha, po czym
odchodzi i siada przy stole. Szybko nakładam nam śniadanie i siadam obok niego.
-Jesteś
pewna, że nie chcesz zostać jeszcze dzisiaj w domu?- pyta, biorąc kolejną
porcję do ust
-Nie. Moje
zwolnienie lekarskie, już się skończyło- odpowiadam spoglądając na niego
-To nie
problem. Jeśli chcesz, zostań dzisiaj w domu-wzrusza ramionami
-Nie Niall.
Nie będę wykorzystywała tego, że jesteśmy razem- wzdycham. Nie chcę mu tego
znowu tłumaczyć. Przerabialiśmy to już.
-Nie
wykorzystujesz. Ja, jako twój szef, powinienem dbać o twoje zdrowie.- uśmiecha
się
-Nie uważasz,
że opiekujesz się pracownikiem dokładniej niż powinieneś? Byłeś tutaj przez cały
czas, kiedy cię potrzebowałam. I nie.. nie zostaję w domu- mówię stanowczo
-W porządku-
ulega w końcu i całuje mnie w policzek. Zjadam swoją porcję i zmywam po sobie,
po czym idę wziąć prysznic. Pozostaje jeszcze kwestia pracy. Jak mam mu
powiedzieć, że powinniśmy jechać tam osobno? Odkręcam wodę i staram się o tym
nie myśleć. Szybko myję włosy i wychodzę z kabiny. Kilka minut później,
wychodzę z łazienki w nowej bieliźnie, z koszulką blondyna w ręce.
W sypialni
znajduję Nialla. Krząta się po pokoju w spodniach od garnituru i rozpiętej
białej koszuli. No tak.. przez ten czas, zostawił tutaj kilka rzeczy.
-Już?- pyta,
na co kiwam głową i oddaję mu koszulkę.
-Nie chcę
cię pospieszać, ale będziemy musieli wyjść za 30 minut.- mówi, spoglądając na
zegarek
-Niall..
chciałabym pojechać do pracy sama- mówię cicho
-Co?- marszczy
brwi i staje jak wryty. Wzdycham i przemierzam pokój, po czym zaczynam szukać
ubrań do pracy.
-Diana?
Porozmawiamy?- pyta i podchodzi bliżej, zmuszając mnie do tego, żeby się do
niego odwrócić
-Dlaczego?-
pyta, chociaż dobrze zna odpowiedź. Zaciska zęby i wiem, że zaczyna się wkurzać
-Nie chcę,
żeby o nas wiedzieli- mówię cicho, przejeżdżając palcami po kołnierzyku jego
koszuli, mając nadzieję na to, że go uspokoję
-Diana do
cholery!- krzyczy i się odsuwa, zaczynając chodzić po sypialni
-Nie
wściekaj się, przecież wiesz co o tym sądzę- mówię ze skruchą
-A ty wiesz
co myślę o tym ja- syczy
-Nie gniewaj
się- wzdycham i wyciągam białą bluzkę, zakładając ją na siebie
-Jedziemy
razem- mówi stanowczo i zapina guziki od mankietów
-Nie Niall.
Nie chcę, żeby wszyscy krzywo na mnie patrzyli- odpowiadam
-Tak nisko
mnie oceniasz?- wywraca oczami, ale wciąż jest zły
-Przestań
sobie żartować. Mówię poważnie. Nie chcę, żeby ktoś postrzegał mnie jako..
kogoś, kto rozkochuje w sobie szefa. Nie chcę krzywych spojrzeń i unikania mnie
tylko dlatego, że będą się obawiać, że coś ci powtórzę.- staram się mu
wyjaśnić.
-To głupie-
wyrzuca z siebie i kończy zapinać guziki koszuli, po czym sięga po marynarkę
-Zaczekam na
ciebie- mówi
-Nie. Myślę,
że możesz już jechać.- wzdycham i odwracam się przodem do szafy, wyciągając z
nich czarne spodnie.
-Wyrzucasz
mnie?- pyta
-Jedziesz do
pracy. Ja zaraz też wychodzę.- wyjaśniam szybko, kończąc się ubierać. Związuję
włosy i podążam do łazienki, aby zrobić makijaż. Staram się zignorować fakt, że
Niall wciąż stoi w sypialni. Wyciągam telefon z kieszeni i dzwonię po taksówkę.
Kiedy wskazuję adres, pod jaki ma przyjechać w drzwiach pojawia się Niall. Kończę
połączenie i zabieram się za dalszy makijaż
-Nie
pojedziesz taksówką- syczy
-Owszem.
Jedź już, jeśli nie chcesz spóźnić się na to spotkanie- wzdycham
-Jak chcesz-
odwraca się i po chwili słyszę głośne trzaśnięcie drzwiami. Cholera.. nie
chciałam się z nim kłócić. Nie chcę, aby był zły. Miałam nadzieję, że zrozumie,
jednak myliłam się jak nigdy. Kiedy jestem już gotowa, wychodzę z mieszkania i
szybko wsiadam do czekającej na mnie taksówki. Na moje szczęście, obchodzi się
bez korków i docieram do firmy w samą porę. Miejsce Eleny zajmuje już inna
pracownica, której nie znam. Obiecuję sobie, że postaram się ją poznać i
zaprzyjaźnić. Nie tak jak z jej poprzedniczką.
-Pan Niall
już jest?- pytam ją
-Owszem.
Wraz z Panem Stylesem są na spotkaniu, w sali konferencyjnej- wyjaśnia z
uśmiechem
-Dzięki-
mówię, kiedy wręcza mi moją plakietkę. Z jej identyfikatora, odczytuję imię
Hannah
-Proszę-
odpowiada i odbiera dzwoniący telefon. Wzdycham, po czym sama ruszam do miejsca
mojej pracy. Winda mija piętro, na którym chłopacy mają spotkanie, po czym
drzwi rozsuwają się na odpowiednim piętrze. Wzdycham, siadając przy biurku. Nie
było mnie tak krótko, a nie wiem za co mam się zabrać. Trochę się tego
nazbierało, a chciałabym dowiedzieć się, co działo się przez ten czas, kiedy
mnie nie było. W pośpiechu robię sobie kawę i zabieram się do pracy. Godzinę
później, drzwi windy się rozsuwają, a do pomieszczenia wchodzi Niall i Harry
-Cześć
Diana- uśmiecha się Harry, a ja krótko odpowiadam, po czym spoglądam na Nialla
-Cześć-
mamrocze i idzie za przyjacielem do jego gabinetu, zamykając za sobą drzwi. Długo
się w nie wpatruję, jednak w końcu powracam do zajęć. Nie mogę nic poradzić na
to, że nie potrafię ponownie się skupić. Myśl, że jest gdzieś blisko, ale jest
wściekły, kompletnie mnie rozprasza. Przerywam, kiedy drzwi ponownie się
otwierają
-Dobra,
przerobię to- blondyn mówi, po czym zamyka drzwi i zmierza do swojego gabinetu
-Niall-
odzywam się, kiedy mija moje biurko
-Tak?-
zatrzymuje się i spogląda na mnie zimnym wzrokiem
-Przestań to
robić- odzywam się cicho
-Co?
Jesteśmy w pracy. Przecież tego chciałaś, prawda?- mówi zimno
-Nie.- kręcę
głową i przez chwilę mierzymy się wzrokiem.
-Mam sporo
pracy- unosi wyżej teczkę, którą trzyma w ręce, pokazując mi ją. Odwraca wzrok
i podąża do swojego gabinetu. Opadam na swój fotel i chowam twarz w dłoniach.
Bezradnie w moich oczach, pojawiają się łzy i już po chwili płyną po moich policzkach.
Zdecydowanie nie tego chciałam. Przez te
dni, było tak dobrze.. czy powrót do pracy musi oznaczać kłótnie i niepotrzebne
spory? Może najlepszym rozwiązaniem byłoby to, gdybym się zwolniła? Przed nikim
nie musielibyśmy udawać. Wszystko byłoby dobrze.. ale czy tego chcę? Przecież
kocham pracę tutaj. U boku Nialla. Wzdycham i wstaję, zmierzając do jego gabinetu. Nie może
tak być. Ocieram łzy i bez pukania wchodzę do środka zamykając za sobą drzwi.
Niall spogląda na mnie, zaskoczony i powoli odwraca się na fotelu w moją stronę,
kiedy omijam jego biurko. Wstaje, kiedy zauważa moje łzy.
-Co..-
zaczyna, ale przerywa, kiedy rzucam mu się na szyję i mocno przytulam. Chowam
twarz w zagłębieniu jego szyi i czekam aż oplecie mnie ramionami, co w końcu
robi. Dopiero wtedy się uspokajam.
-Niall nie
wściekaj się, błagam- szepczę, nie ruszając się nawet o centymetr. Nic nie mówi,
jednak jego dłoń, podąża do moich włosów, po czym rozpuszcza je i zaczyna je
lekko gładzić
-Po prostu
nie chcę, żeby..
-Cii..- przerywa
mi i dalej kontynuuje swoją czynność
-Lubię być
blisko ciebie, ale nie cierpię, kiedy jesteś na mnie zły- szepczę
-Przeszło mi,
kiedy tutaj weszłaś- mówi mi do ucha i delikatnie całuje mnie w policzek.
Podnoszę głowę, a on od razu ociera moje policzki
-Pobrudziłam
ci koszulę- mamroczę, kiedy zauważam na kołnierzyku ślady, po tuszu do rzęs
-Nikt nie
będzie się zastanawiał co to takiego. Przecież o nas nie wiedzą- mówi spokojnie,
a jednocześnie z ironią w głosie
-N..
-Spokojnie.
Będzie jak chcesz- przerywa mi po raz kolejny, a ja niezdarnie pociągam nosem
-Co?- pytam
-Sekretarka-
wskazuje na mnie
-Szef-
wskazuje na siebie.
-Przyjeżdżamy
osobno. Wracamy osobno. Osobno jemy lunch i nie zwracasz się do mnie po
imieniu.. zupełnie jak w normalnych relacjach w pracy.- nie wiem co mam
powiedzieć, więc przenoszę ręce z jego szyi na kołnierzyk, jeszcze do niedawna śnieżnobiałej koszuli
-Tak jak
chcesz. Tak długo jak chcesz- mamrocze i przełyka ślinę
-Wracajmy do
pracy- mówi, gładząc mój policzek
-Nie
odtrącaj mnie- proszę go
-Nie robię
tego. Ale każde z nas ma coś do zrobienia- mówi i wiem, że stara się być miły,
chociaż coś kryje się za tymi słowami
-Wyjdziesz
ze mną na lunch?- pytam z nadzieją
-Relacje
pracownik -szef.. pamiętasz?- przypominam mi, a ja lekko kiwam głową.
-Poza tym,
jesteś na niego umówiona z Ashley- dodaje.
No tak.. faktycznie.
-Dobra.. to
idę.- mówię i ponownie omijam jego biurko.
-Diana- mówi,
zanim otwieram drzwi
- Muszę ci
coś powiedzieć. Wróć dzisiaj do mojego domu, a nie do mieszkania..co? Proszę.
-składa propozycję. W głębi serca, strasznie się z tego cieszę, uśmiecham się
lekko i kiwam głową na zgodę, po czym wychodzę z jego gabinetu.
~~Ashley~~
Połowę dnia
spędziłam, na rozmyślaniu o sobie i Harrym. Czy faktycznie mówi prawdę? Nie
zdradził mnie? Mówi, że nie, ale przecież..
Potrząsam
głową i głęboko wzdycham. Jesteśmy razem, powinnam mu ufać. Skoro mówi, że tego
nie zrobił, to tak było. Staram się sama sobie przemówić do rozsądku i naprawdę
cieszę się, kiedy przychodzi pora lunchu. Spotkam się z Dianą i zapomnę o tym
co się dzieje. Ubieram ciepło Lisę, po czym wyruszamy spacerkiem do pobliskiej
restauracji, gdzie umówiłyśmy się z Dianą. Na dworze jest dość ciepło.. biorąc
pod uwagę, że to już grudzień. Właśnie święta.. obserwuję Lisę, idącą przede
mną i zastanawiam się, jak je spędzimy. Wspólnie z Harrym? Pojedziemy do cioci?
Wiem, że Harry jest na nią wściekły, ale nie możemy ją za to winić. Owszem,
powinna pilnować małej, ale to tylko mały wypadek. Lisie na szczęście nie jest
nic więcej, oprócz złamanej ręki. Harry wspominał mi kiedyś o siostrze..
ciekawe czy ma z nią jakiś kontakt. Nigdy nie chciał ze mną rozmawiać o swojej
rodzinie… jak stwierdził „której nie ma.” Będziemy musieli porozmawiać na temat
świąt i wiem, że może to być bardzo burzliwy temat. Wchodzimy do restauracji i
czekamy chwilę na Dianę. Oczywiście dziewczyna nie spóźnia się, jednak kiedy
widzę jej słaby uśmiech, wiem, że coś jest nie tak.
-Cześć- wita
się z nami i siada naprzeciwko mnie.
-Jak tam
rączka?- od razu pyta małą
-Dobze. –
odpowiada zadowolona Lisa. Wkrótce po tym, przy naszym stoliku pojawia się kelner,
który przyjmuje nasze zamówienia.
-Coś jest
nie tak?- pytam ją, kiedy młody chłopak odchodzi
-Tak-
wzdycha i spogląda mi w oczy
-Coś z
Niallem?- marszczę brwi
-Chyba mamy
mały kryzys- mamrocze
-Jak to? Co
się stało?- zaczynam się martwić. Diana zaczyna opowiadać o wydarzeniach z
dzisiejszego poranka , przerywa, kiedy kelner przynosi nasze dania, po czym
zaczyna mówić dalej. Kiedy kończy, nie wiem co jej powiedzieć. Pomagam małej
oderwać kawałek kurczaka, po czym spoglądam na Dianę.
-Rozumiem
cię. Sama nie wiem, jak zachowałabym się w takiej sytuacji. Gdyby pracownicy
się dowiedzieli, byłoby to nieco krępujące- wzdycham
-Właśnie. A
Niall tego nie rozumie. Jego zdaniem, to wszystko jest proste.- widzę, jak
bardzo jest przygnębiona tą sytuacją. Po raz pierwszy, widzę ją smutną, bez
tego uśmiechu, którym zaraża wszystkich wokół.
-To jego
firma. Myśli, że coś takiego nie będzie miało miejsca- staram się go tłumaczyć
i być na neutralnym gruncie. Nie stojąc, po niczyjej stronie.
-Nie wiem co
mam robić. Chce, żebym przyjechała do niego wieczorem. Chce porozmawiać. Nie
wiem o czym. I chyba trochę się tego boję- wyjaśnia, grzebiąc widelcem w
talerzu
-To na pewno
nic złego.- uśmiecham się do niej i wyciągam rękę, ściskając jej dłoń, chcąc tym
samym choć trochę ją pocieszyć. Uśmiecha się lekko i staramy się przejść na
nieco lżejsze tematy. Diana rozmawia z Lisą, a ja cieszę się, że przynajmniej
na chwilę, zapomniałam o swoich problemach.
-Kurcze..
muszę już lecieć- Diana spogląda na zegarek, a uśmiech schodzi z jej ust.
-Nie chcę
tam iść, szczerze mówiąc- tłumaczy
-Dasz radę.
My z Lisą teraz pójdziemy na plac zabaw- staram się ją rozweselić
-Dobra. To
miłej zabawy- mówi do dziewczynki i płacimy za nasze dania, po czym razem
wychodzimy z restauracji
-Do
zobaczenia- przytula mnie lekko
-Trzymaj
się- uśmiecham się do niej i obserwuję jak odchodzi w stronę firmy...
hej kochani witam was z nowym rozdziałem :)
mam nadzieję że wam się podobał :) tak jak chcieliście o wiele więcej niż w poprzednim rozdziale pojawili się Niall i Diana :)
Dziękuję wam za wszystkie komentarze i mam nadzieję że równie dużo waszych opinii pojawi się również pod tym rozdziałem :)
16 komentarzy=nowy rozdział
Mrs.Horan
Świetny rozdzial ;) mam nadzieje ze Harry nie zdradzil Ashley. Nie ukrywam ze chcialabym wiecej relacji Lisa-Harry ale to tylko tak pisze ;) oby nastepny rozdzial byl szybko ^.^
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńSwietny jest dziekuje za nialla i diane uwielbiam ich chcialabym cie prosic zebys chociaz przez najblizszy czas nie pisala o nich scen +18 Bardzo ich nie lubie i jakos mnie tak zrazaja ale to tylko moje zdanie tak poza tym mysle ze zaprosil ja zeby spytac o to czy z nia zamieszka pozdrawiam<3
OdpowiedzUsuńZe scenami w pełni się zgadzam c: Też ich nie lubie ;/ ~Alissa
Usuńświetne, czyżby rozmowa dotyczyła "drugiego" życia chłopców? czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńŚwietny!Kocham to opowiadanie!!!<3
OdpowiedzUsuń@blanka1499
Jest super, chociaż ja wolę więcej Ashley i Harry'ego ;)
OdpowiedzUsuńJa uwazam ze cale opowiadanie dotyczy ashley i harryego i przez cale opowiadanie byli moze 3 razy wiec nic sie nie stalo ze raz jest ich wiecej i mam nadzieje ze nie tylko raz bo ich uwielbiam .Nie chce byc zlosliwa :) tylko wyrazam swoja opine .Bardzo mi sie podoba pozdrawiam :****i zycze weny
UsuńEkstra! ♥
OdpowiedzUsuńsuper, uwielbiam to opowiadanie :<3
OdpowiedzUsuńcudo ;)
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent, opowiadanie znalazłam niedawno i oderwać się nie mogę♡jest idealny, genialny i aghrr. Jednak jak dla mnie trochę za dużo perspektywy Nialla i Diany;-)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest idealne dziekuje za nialla i diane<3
UsuńEkstra ♥
OdpowiedzUsuńSuper! <3 Musisz częściej robić perspektywę Nialla i Diany bo naprawdę świetne ci to wyszło :) :*
OdpowiedzUsuńZgadzam sie powyzej
OdpowiedzUsuńOhhh boże Niall i Diana ♥ moze moglabys zalozyc kiedys osobnego bloga o nich bo oni sa swietni tak jak Harry i Ashley ♥ nie moge sie doczekac nastepnego buziaki ;**
OdpowiedzUsuńNiall i Diana ❤ Jestem ciekawa co Ni ma jej do powiedzenia :o Dobrze , ze Hazz z Ashley sie dogadali i jest ok :D Rozdział świetny , nie mogę sie doczekac kolejnego rozdzialu -Wiktoria-@primasek1
OdpowiedzUsuńJestem zadowolona z rozdziału :)) ~Alissa
OdpowiedzUsuń