-Nic, ja
tylko pomyślałam… mówisz to wszystko, więc… mógłbyś to przeżyć.- jąkam się, a
on kręci głową
-Ashley do
cholery, ja… dopiero przywykłem do myśli, że jest Lisa… jak to sobie
wyobrażasz?- mówi, a ja w jego głosie dostrzegam nutkę zdenerwowania.. to nie
był dobry pomysł… zdecydowanie..
*****
Wstaje i
zaczyna krążyć po pokoju. Jest wściekły, a ja wiem, że to wszystko moja wina.
Było tak pięknie.. zbyt pięknie. Zamykam oczy, po czym ponownie je otwieram,
kiedy Harry mówi dalej
-Skąd w
ogóle ten pomysł, ja..- prycha i przeczesuje włosy ręką
-Jak mogłaś
pomyśleć, że chcę dziecka.. TERAZ- zaznacza ostatnie słowo i spogląda na mnie.
Mierzy mnie z góry do dołu, jednak milczy
-Ja.. to
głupie.. ja tylko.. nie ważne- jąkam się
-Masz racje.
Głupie. Cholernie głupie. Nie chcę dziecka, rozumiesz? Mamy Lisę i nie
potrzebuję niczego więcej!- krzyczy
-Ciszej
jeśli nie chcesz jej obudzić-w końcu spoglądam mu w oczy, a on ciężko wzdycha i
znowu zaczyna chodzić po pokoju.
-Muszę
wyjść- mamrocze
-Nie. Nie
musisz- zaprzeczam
-Muszę
ochłonąć- wzdycha i sięga po swoje bokserki
-Nie.
Nigdzie nie musisz iść Harry. Nie uciekaj, kiedy pojawia się taki problem jak
ten- wstaję, pamiętając o tym, żeby trzymać kołdrę przy piersi. Stanie nago
przed Harrym w tym momencie, to nie najlepszy pomysł.
-Nie
uciekam- syczy i zakłada spodnie
-Masz rację-
prycham i staję przed nim
-Kolejne
dziecko to okropny pomysł. Bo, kiedy pojawiłyby się problemy zwiałbyś jak
teraz- mówię z coraz większym gniewem. Jak on w ogóle może? Ok.. może
niepotrzebnie zaczęłam ten temat. Rozumiem, że dopiero od niedawna ma Lisę i
potrzebuje czasu, ale do cholery ,nie mam zamiaru przepraszać za to co
powiedziałam. Chcę drugiego dziecka.. może nie teraz. Ale kiedyś na pewno.
Widzę zdziwienie na jego twarzy, po czym szybko zastępuje je wściekłość.
-Chcę, żeby
dziecko było czymś czego oboje chcemy-zaczyna
-No chyba,
że zamierzasz wpaść tak jak z Lisą.. i też mi nic o tym nie mówić. Prawda jest
taka, że to ty uciekłaś, kiedy pojawiła się przeszkoda- syczy, a ja pod wpływem
impulsu, uderzam go w policzek. Natychmiast odwraca głowę, a ja czuję pieczenie
na mojej dłoni. Łzy w moich oczach pojawiają się natychmiast. Zaciskam usta w
wąską linię, żeby tylko nie zacząć wrzeszczeć. Kiedy wzrok Harrego ponownie
kieruje się na mnie, nie widzę w nich niczego oprócz złości. Jego policzek jest
nieco zaróżowiony, kiedy dotyka go dłonią i lekko pociera.
-Mam tego
dość- mamrocze i odwraca się ode mnie, po czym wyciąga z szafki czystą koszulkę
i bez słowa wychodzi z pokoju.
-Nie wychodź- proszę w momencie, kiedy trzaska drzwiami, podskakuję i zamykam oczy,
pozwalając łzom wypłynąć na powierzchnie. Nie, nie, nie, nie… nie mogę płakać.
Myślałam, że ten rozdział naszego związku mamy już za sobą. Nic bardziej
mylnego. Myślałam, że zaczynamy od początku, że oboje chcemy zacząć nowy
rozdział w swoim życiu. Razem. Jak mogłam być tak głupia. Wyznania miłości,
pocałunki, stosunki z Lisą, jego starania..
te wszystkie rzeczy jakie dla mnie robił.. wszystko zdaje się na nic, bo
on wciąż rozdrapuje stare rany. Składa obietnice bez pokrycia. Za każdym razem,
robimy trzy kroki do przodu i dwa do tył. Nie możemy ruszyć dalej, bo za każdym
razem któreś z nas wspomni o przeszłości. Łkam cicho, powracając do łóżka. Siadam
na materacu.. kto by pomyślał, że jeszcze chwilę temu, po prostu się tu
kochaliśmy. Wycieram mokre od płaczu policzki i kładę się na jego poduszce.
Przecież nie powiedziałam nic złego. To źle, że jestem z nim szczera? Przecież
nie mówiłam mu, że chcę dziecka teraz. Gdybym wiedziała, że tak zareaguje..
nigdy nie powiedziałabym nic takiego. Chowam się pod kołdrą i kulę się na swoim
miejscu.
„No chyba,
że zamierzasz wpaść tak jak z Lisą.. i też mi nic o tym nie mówić. Prawda jest
taka, że to ty uciekłaś kiedy pojawiła się przeszkoda”
Naprawdę tak
myśli? Myśli, że zaszłam w ciążę celowo? Że chciałam go na to złapać? Jak śmie
mówić to po tak długim czasie.. spodziewałabym się wszystkiego.. ale nie tego.
Przeszkoda? Największą przeszkodą wtedy, była ta suka, z którą się obściskiwał.
To jego wina, że odeszłam! Gdyby nie to już wtedy wiedziałby o ciąży. Jestem
tym zmęczona.. jestem zmęczona ciągłym rozgrzebywaniem przeszłości. Ciągłym
wspominaniu i powracaniu do tego, co było. Wykończona tym wszystkim, po prostu
zasypiam.
-Mamusiu!-
słyszę głosik mojej córeczki i lekkie szarpnięcie. Przyciskam z całej siły
kołdrę do swojej klatki piersiowej, po czym lekko uchylam oczy.
-Mamusiu-
Lisa uśmiecha się szeroko i poprawia swoje rozczochrane włoski.
-Cześć
córeczko- uśmiecham się do niej słabo
-Wstawaj już
rano- mówi wesoło i zaczyna podskakiwać na łóżku
-Lisa usiądź,
twoja rączka jest w gipsie- przypominam jej, więc przestaje, jednak nadal stoi
na materacu
-Dasz mi
buziaczka?- pytam, a ona kiwa głową, więc nadstawiam policzek, a ona mocno mnie
całuje.
-Ojej,
dziękuję- śmieję się i rozglądam się po pokoju
-Gdzie
tatuś?- pyta i nagle wszystko staje się jasne. Wczorajsza noc.. Harrego wciąż
tutaj nie ma.
-Idź do
swojego pokoiku, a ja jak tylko się ubiorę, przyjdę po ciebie i poszukamy taty-
mówi, a ona szybko kiwa głową i zeskakuje z łóżka. Zanim zaczynam ją upominać,
że nie powinna tego robić, ona wybiega z pokoju i zamyka za sobą drzwi.
Wzdycham, po czym natychmiast wstaję. Znajduję czystą bieliznę i wybieram
czarną koszulkę Harrego oraz dżinsy. Biorę prysznic i szybko się ubieram, robię
koka i zabieram Lisę z jej pokoju. Z nadzieją schodzę do salonu myśląc, że go
tam znajdę. Nic. Lisa biegnie do kuchni, ale po chwili wraca ze smutkiem i mówi,
że tam też go nie ma. Sprawdzamy jeszcze jego gabinet i siłownię. Nic. Wciąż
nigdzie go nie ma. Spoglądam na zegarek. 10:30. Gdzie on do cholery jest?
-Gdzie
tatuś?- mówi ze smutną minką, więc kucam przed nią i całuję ją w policzek
-Nie wiem
kochanie. Może poszedł wcześnie rano do pracy- udaję przed nią jak mogę
-Mógł mnie
obudzić- mówi
-Chciał,
żebyś była wypoczęta
-Chciałam,
żeby zrobił mi śniadanko- mówi naburmuszona
-Zrobi. Ale
nie dziś. Wystarczy jak dziś ja zrobię tobie naleśniki?- pytam, a ona kiwa
zadowolona głową, więc razem podążamy do kuchni. Robię jej ulubione danie i
sama zjadam śniadanie. Wzdycham z ulgą, kiedy Lisa idzie się pobawić. Chodź
przez chwilę nie muszę udawać, że wszystko jest okej. Zmywam naczynia, nie
korzystając dzisiaj ze zmywarki. Mam zły humor. Muszę się czymś zająć, więc
zaczynam sprzątać. Kiedy kuchnia już lśni, zajmuję się salonem. Odkurzam, myję
podłogę, ścieram kurze i myję szklane drzwi tarasowe. Po kilku godzinach,
jestem zmęczona i zawiedziona. Czekałam z nadzieją, że Harry zjawi się w domu,
jednak nadal go nie ma.
~Harry~~
Budzi mnie
silny ból głowy. Rozglądam się po pomieszczeniu i orientuję się, że jestem u
Louisa. Siadam na łóżku i przecieram oczy. No tak.. wczoraj trochę przegiąłem.
Wstaję i przez chwilę kręci mi się w głowie, jednak w końcu przestaje i
spokojnie ruszam do łazienki. Przemywam twarz lodowatą wodą i schodzę do
salonu.
-Ooooo, kogo
ja widzę- śmieje się i wstaje z kanapy
-Cześć-
mamroczę, a on śmieje się jeszcze bardziej
-Nieźle
wczoraj zabalowałeś- mówi, kiedy podąża do kuchni, a ja za nim
-Możesz
powiedzieć mi jak się tu znalazłem?- pytam, kiedy podaje mi sok i dwie tabletki
-Zgarnąłem
cię z baru od chłopaków. Nieźle się bawiłeś- drwi
-Dzięki
stary. Jestem twoim dłużnikiem- mówię i masuję sobie skroń
-Ta laska
myślała inaczej. Gdyby mogła, wydrapałaby mi oczy- chichocze
-Jaka
laska?- pytam i błagam, żeby nie było to coś, o czym właśnie pomyślałem. Nie
mogło się nic stać. Ashley mnie zabije. Zostawi.
-Blondyneczka.
Nie mów, że nie pamiętasz. Wyraźnie ci się spodobała- tłumaczy, siadając przy
wysepce
-Ty chyba
nie..- zaczynam, ale mi przerywa
-Jeśli mnie
pytasz czy ją pieprzyłeś… nie wiem. Liam mówił, że już z nią tam przyszedłeś-
no tak.. najpierw poszedłem do innego baru. Zamówiłem wódkę, a potem kilka piw.
Pamiętam, że piłem też whiskey.
-Cholera..-
wdycham
-Właśnie.
Gdzie Ashley? Wie, że tak dobrze się bawiłeś?- pyta
-Nie. I
lepiej żeby nie wiedziała Louis- proszę go
-Jasne. Ode
mnie tego nie usłyszy- podnosi ręce w geście obrony, a ja kiwam głową…
~~Ashley~~
Kiedy słyszę
mój telefon, biegnę do niego, mając nadzieję, że to Harry.
Wstrzymuje
oddech i odbieram
-Cześć mała-
śmieje się do słuchawki. To Niall.
-Cześć-
mówię, starając zdobyć się na normalny ton głosu
-Macie
dzisiaj chwilkę?- pyta.. więc nie ma z nim Harrego? W głębi serca miałam
nadzieję, że są razem.
-Um.. tak-
-Dziś
urodziny Diany- przypomina mi, a ja słyszę gdzieś obok jej śmiech
-Och.. na
śmierć zapomniałam- wzdycham i uderzam się w czoło. Cholera
-Chcielibyśmy,
żebyście wpadli do jej mieszkania. Diana uparła się, że nie chce imprezy. Wciąż
jest lekko przeziębiona, ale już czuje się dobrze. Pomyślałem, że chociaż wy
moglibyście wpaść- mówi i czeka na odpowiedź
-Jasne.
Jasne..- powtarzam
-Coś nie
tak?- pyta podejrzliwie
-Nie. Um,…
nie mam prezentu-zmyślam, chociaż faktycznie zdaję sobie sprawę, że nic dla
niej nie mam. Śmieje się wesoło i po chwili mówi
-
Przyjedziecie za jakieś 2 godziny?- pyta
-Tak.
Oczywiście- potakuję i po chwili kończymy rozmowę. Od razu dostaję wiadomość
„Błagam cię
kup tort! Diana nie chce świętować. Nie wypuściła mnie do sklepu. Proszę.
Niall.”
Uśmiecham
się i szybko odpisuję
„Nie ma
sprawy. Jak mogłeś zapomnieć o torcie? Ashley”
Szybko
otrzymuję odpowiedź
„Z ledwością
zdążyłem kupić jej prezent. Wiedziała co knuję, mówiąc że idę po bułki. Niall”
.
Odkładam
telefon, po czym ubieram ciepło Lisę i razem wychodzimy na zakupy. Wciąż martwi mnie to, że Harry się nie odzywa.
Przez całą drogę do galerii, próbuję się do niego dodzwonić, jednak cały czas
ma wyłączony telefon.
Kiedy tylko
dojeżdżamy na miejsce, od razu udaję się do sklepu z biżuterią. Szukam chwilę,
po czym decyduję się kupić jej bransoletkę z zawieszką i nową książkę, którą
poleciła mi pani w księgarni. Później obie z Lisą wybieramy śliczny tort i
wracamy do domu. Wjeżdżając na podjazd, mam nadzieję, że w domu będzie już
Harry. Jednak tym razem również go nie ma. Dzwonię jeszcze kilka razy, po czym
w końcu rezygnuję i wybieram dla siebie czyste ubrania. Przebieram się, robię
makijaż i rozpuszczam włosy, po czym idę do pokoju Lisy.
-Chodź
ubieramy się i jedziemy spotkać się z wujkiem Niallem. Co ty na to?- pytam
-Taaak!-
krzyczy i natychmiast zostawia zabawki
-Będzie też
ciocia Diana- mówię jej, a ona jeszcze szerzej się uśmiecha
-Kocham
wujka Nialla- mówi, kiedy przebieram ją w śliczną różową bluzeczkę. Znajduję
jeszcze czyste spodnie i czeszę jej włoski w warkoczyka. Kiedy obie jesteśmy
gotowe, pozwalam małej nieść prezenty, a sama zabieram tort. Piszę kartkę dla
Harrego „Harry jesteśmy na urodzinach u Diany. Przyjedź jeśli chcesz. Ashley” i
zostawiam ją na stoliku w salonie, po czym obie wychodzimy z domu. W przeciągu
20 minut parkujemy pod budynkiem, w którym mieszka Diana. Pukam do drzwi i
słyszę głos Nialla „Ja otworzę” po czym drzwi się otwierają
-Cześć-
szepcze, a ja wręczam mu tort. Chłopak wybiega do kuchni i po chwili wraca jak
gdyby nigdy nic.
-Dzięki-
chichocze i pomaga mi ściągnąć płaszcz
-Wujek,
wujek- Lisa ciągnie go za nogawkę
-Cześć
młoda. Jak ty urosłaś!- mówi do niej wesoło i natychmiast bierze ją na ręce.
-A co to tu
jest?- wskazuje na rękę
-Złamała ją
u cioci- tłumaczę mu, a on kręci głową
-Bolało?-
pyta ją
-Tak, ale
już nie
-Jesteś
dzielną dziewczynką- mówi do niej i całuje ją w policzek
-Prose- mówi
i podaje mu prezenty
-Kochanie to
nie dla wujka. Tylko dla cioci- mówię jej, a Niall zaczyna się śmiać
-Gdzie po
drodze zgubiłaś Harrego?- pyta, kiedy wchodzimy do salonu. Chłopak, widząc moją
minę, poważnieje
-Coś nie
tak?- pyta
-Tatusia nie
ma w domu- mówi Lisa, a on robi pytającą minę
-Jak to nie
ma Ashley?- dopytuje się
-Gdzie
Diana?- chcę zmienić temat
-W łazience.
Gdzie Harry?- nie odpuszcza i odstawia na podłogę Lisę
-Nie wiem-
szepczę
-Jak to?- pyta,
a ja spuszczam wzrok i tama pęka, po raz kolejny, zaczynam łkać, a on
natychmiast mnie przytula
-Mamusiu-
słyszę gdzieś z dołu i czuję jej rączkę, oplatającą moją nogę
-Co jest do
cholery?- pyta, a ja natychmiast się odsuwam. Wycieram oczy i biorę się w garść
-Nic. Zwykła
kłótnia. To święto Diany, nie chcę tego psuć, proszę- patrzę na niego i
przerywa, nam radosny głos dziewczyny
-Oooo już
jesteście- woła i podchodzi do nas, przytulając mnie krótko, po czym całuje w
policzek Lisę
-Mamy
prezenty- mówię, a mała podaje jej dwie paczuszki
-Wszystkiego
najlepszego kochana. Dużo szczęścia z tym wariatem- wskazuję na Nialla, ale tym
razem się nie uśmiecha
-Spełnienia
marzeń, postępów w pracy no i zdrowia, bo ostatnio u ciebie z nim kiepsko-
mówię, a dziewczyna chichocze i krótko mnie przytula
-Dziękuje.
Jesteś kochana. Naprawdę mówiłam Niallowi, że nie trzeba, ale mnie nie słuchał-
mówi zadowolona. Wszyscy wiemy, że w głębi serca, bardzo się z tego cieszy.
Spoglądam na Nialla, proszącym wzrokiem, a on kręci głową. „Tort” mówię
bezgłośnie, więc chłopak ukradkiem znika w kuchni. Jak tylko widzę, że wraca z
zapalonymi na torcie świeczkami, uśmiecham się i zaczynamy śpiewać „Happy Birthday”
Diana jest zdumiona i pyta jak i kiedy udało mu się to załatwić, po czym
zdmuchuje świeczki. I chodź na tych urodzinach nie ma nic więcej jak tort i
szampan jest idealnie. Myślę, że dziewczyna jest naprawdę zadowolona z tego,
jak spędza ten dzień.
-Gdzie
Harry?- pyta nagle, kiedy siedzimy w salonie i zajadamy się ciastem
-W pracy-
mówię od razu..
-Och.. a ty
Niall? Przez tą chorobę, zupełnie wypadnę z obiegu. Nie będę wiedziała co i
jak.- chichocze.
Przez resztę
„przyjęcia” rozmawiamy na wiele tematów. Głównie ja i Diana. Niall zupełnie
wyłączył się, bawiąc z Lisą. Dziewczynka nie odstępuje go na krok. Śmieje się i
ogląda podpis, który Niall złożył na jej gipsie. Podpisała się również Diana i
ja. Kiedy Niall zostawia nas na chwilę same, dobrze wiem gdzie poszedł. Chciał
zadzwonić do Harrego. Wraca po 5 minutach i ciepło się do mnie uśmiecha. Co do
cholery? Coś jest nie tak? Spędzamy wspólnie jeszcze jakąś godzinę i decyduję
się o powrocie do domu. Chcę sprawdzić czy jest już Harry. Musimy porozmawiać.
-Musimy
spotkać się na kawę- mówi Diana, kiedy odprowadza nas z Niallem do drzwi
-Zdecydowanie.
Może jutro? W porze lunchu?- pytam
-Jasne.-
uśmiecha się i jeszcze raz nas przytula. Lisa mocno ściska Nialla i daje mu
buziaka w policzek, po czym wychodzimy i wsadzam ją do samochodu. Zajmuję
miejsce kierowcy i szybko wracam do domu. Oddycham z ulgą, kiedy widzę jego
samochód na odjeździe. Zabieram małą z samochodu i zanoszę ją do domu. Kiedy
tylko ściągam jej kurteczkę, biegnie do salonu i woła Harrego. Spokojnie się
rozbieram i podążam za nią. Znajduję ich od razu. Chłopak trzyma małą na ręce i
coś jej tłumaczy. Kiedy mnie widzi, stawia ją na podłogę i mówi, żeby poszła
się chwilę pobawić.
-Wróciłeś-
mówię oschle i podążam do kuchni
-Jakieś 3
godziny temu- mówi, idąc za mną
-Świetnie-
prycham i nalewam sobie soku. Jedno spojrzenie wystarczy, żeby zauważyć, że
pił. Ma podkrążone oczy i bladą twarz.
-Byłem u
Louisa- tłumaczy
-Nie
pytałam. Nie musisz się tłumaczyć- mówię i popijam napój
-Chyba
musimy pogadać- opiera się o blat naprzeciwko mnie i uważnie mi się przygląda.
Ani razu nie spojrzałam mu w oczy
-Nie. Nie
musimy. Chciałam rozmawiać, a ty wolałeś wyjść i się napić.- syczę
-To, że
jesteśmy w związku nie znaczy, że mam dawać ci się kontrolować- zaczyna
-Masz rację
nie musisz.
-Dobrze się
chociaż bawiłeś?- pytam i w końcu spoglądam mu w oczy. Mierzę go wzrokiem i
odwracam się, stawiając szklankę na blat
-Miałem
wrócić, ale urwał mi się film- tłumaczy
-Nic nowego.
Zawsze potrafiłeś upijać się do nieprzytomności- prycham
-A ty
potrafisz tylko wszystkiego się czepiać! Zawsze jest źle! Kiedy się staram, ty
musisz wspominać o takim gównie jak wczoraj!- zaczyna krzyczeć, więc odwracam
się w jego stronę
-Więc
najlepiej wyjść, prawda? Później zwalić winę na mnie! Powiedz ile dziwek
pieprzyłeś tej nocy!?-wrzeszczę i odpycham go od siebie.
-Mamusiu-
słyszę cichy głosik i w końcu odwracam wzrok od Harrego. Lisa stoi w progu, a w
jej oczkach widzę łzy. W rączce trzyma rysunek.
-Skarbie-
odchodzę od niego i przykucam przed nią
-Nie płacz-
wycieram jej policzki
-Dlaczego
krzyczys na tatusia?- pyta i pociąga noskiem
-Nie… to nic
takiego, wiesz? –pocieszam ją i wyciągam rękę po rysunek
-Co tam
masz?- pytam, a ona mi go pokazuje
-Udało mi
się narysować drugą rącką.- mówi zadowolona.
-Przyniosłam
dla ciebie i dla tatusia- szepcze
-Dziękujemy
jest śliczny. Mama kupi jutro magnesy na lodówkę i ładnie go przypniemy, tak?-
pytam, a ona kiwa głową na zgodę
-A może
narysujesz jeszcze coś takiego dla wujka Nialla i Diany, co?- pytam, a ona się
zgadza i biegnie do salonu. Wstaję i odkładam obrazek na blat
-Robisz
sceny, nawet przy dziecku- mówi ciszej
-Jesteś
żałosny- prycham i kręcę głową
-Jedyną
dziewczyną jaką wczoraj pieprzyłem byłaś ty-syczy
-Dobrze
wiedzieć.-
-O co się
tak wściekasz? Wiesz, że nie chcę się kłócić- mówi po chwili
-Nie chcesz..
a co robisz, nie wracając do domu? Harry nie było cię tyle czasu.. jak ty to
sobie wyobrażasz? -pytam go
-Przepraszam-
mówi w końcu
-Przepraszasz
do momentu, aż znowu nie wypomnisz mi dziecka- mówię żałośnie i siadam na
wysokim krześle przy wysepce
-Nie
wypominam. Byłem wściekły- zaznacza i podchodzi bliżej
-To nie jest
usprawiedliwienie. Ja nie wypominam ci tego co było- spoglądam na niego
-Wiem.
Przepraszam- szepcze i głaszcze mnie po włosach
-W
porządku?- pyta, a ja kręcę głową
-Nie.. ale
już się do tego przyzwyczaiłam.- szepczę
-Kocham cię-
mówi
-Ja ciebie
też- przytakuję
-Naprawdę mi
przykro. Chciałem ochłonąć, dlatego spędziłem dzień u Louisa. Nie chcę się
kłócić. Pojechałem z nim na jego akcję, a potem wróciłem tutaj. Jak było na
urodzinach Diany?- pyta
-Mogłeś
dołączyć- mamroczę
-Nie
chciałem przeszkadzać- uśmiecha się lekko
-Oboje wiemy,
że popsułbym wszystkim humor.- dodaje
-Niall do
ciebie dzwonił?- pytam
-Tak. Nieźle
mi się oberwało. Dziewczyna go zmienia- uśmiecha się lekko
-Chodźmy do
Lisy- proponuję i razem wychodzimy do salonu. Harry siada obok małej na
podłodze i razem usiłują coś narysować. W końcu stawiają na domek z wielkim
drzewem, a pod nim Niall i Diana.
-Mało
profesjonalne- chichoczę do Harrego
-Jedyne co
potrafię chociaż trochę narysować. -śmieje się, a ja biorę pisak i udaje mi się
narysować długą kreskę na jego policzku. Mruży oczy i zabiera czerwony pisak,
pisząc mi na ręce. „I love you.” Umieszcza to w serduszku
-Mama ma
tatuaś. Jak ty!- Lisa wstaje i podskakuje, podchodząc bliżej, żeby go zobaczyć
-Ja też
chcę- mówi i wyciąga w jego stronę rękę z gipsem
-Dobra, co
chcesz?- pyta i sadza ją sobie na kolanach, żeby lepiej było mu pisać
-Ptaska
takiego jak ty mas- mówi, po chwili rozmyślania
-Kochanie
nie umiem takiego narysować- mówi
-No to…
-zastanawia się i spogląda na niego do góry
-No to..
serduszko- mówi w końcu, a on rysuje je i uważnie mu się przygląda
-Podoba ci
się?- pyta
-Tak!!-
krzyczy i wstaje.
-Dziękuje-
rzuca mu się na szyję i całuje w policzek. Przez resztę wieczoru chodzi z ręką
wyciągniętą przed siebie i ogląda serce narysowane na gipsie.
-Dobra idziemy
się kąpać- mówi Harry
-Mama
popisała cię po policku- mówi, wskazując na jego twarz
-Wiem, chodź
pomożesz mi to zmyć- bierze ją na ręce i razem podążają do łazienki. Stawia ją
na stołku obok umywalki i zaczyna zmywać mazak z twarzy
-Ja. Tata
ja!- woła i ciągnie go za koszulkę. Chłopak posłusznie pochyla się nad umywalką,
a małą całą rączką usiłuje zmyć długą kreskę. Kiedy w końcu im się udaje, razem
kąpiemy Lisę i kładziemy ją spać. Jestem wykończona dzisiejszym dniem, więc
oboje bierzemy prysznic i kładziemy się do łóżka. Nie rozmawiam z nim. Nasza
wymiana zdań, ograniczała się tylko do tego co związane z Lisą. Odkąd wyszłam z
łazienki, wymieniliśmy zaledwie kilka słów. Wzdycham, po czym odwracam się
plecami do Harrego. Chcę już zasnąć. Zapomnieć o tym paskudnym dniu. Czuję jak
chłopak odwraca się w moją stronę i pochyla nade mną
-Niezależnie
od tego jak mnie odtrącasz i tak cię kocham- szepcze mi do ucha i przejeżdża
palcem, po ręce, gdzie wcześniej napisał mi, że mnie kocha. Całuje mnie w ramię
i przytula do siebie. Nie odpowiadam… po prostu chcę już zasnąć..
jest! w końcu to dodałam... o matko przepraszam... rozdział powinien pojawić się już dawno.. za pewne widzicie że ostatnio coś się dzieje i nie dodaję części regularnie... jednak zapewniam was że to nie ma nic wspólnego z opowiadaniem... raczej z moim życiem prywatnym.. każdy w pewnym momencie ma problemy.. cóż dla mnie właśnie nadszedł ten czas. mam jednak nadzieję że w czasie ferii wszystko wróci do normy i będzie dobrze...
dlatego przepraszam za to wszystko... rozdział też nie jest rewelacyjny. obiecuję że w przyszłym rozdziale będzie więcej się działo. ok.. to chyba tyle.. i dziękuję za wszystkie dotychczasowe komentarze. Kocham was <3
15 komentarzy=nowy rozdział
Mrs.Horan
Rozdział jest świetny :D Niestety się pokłócili , ale nigdy nie może być idealnie . Czekam na next kochanie <3-Wiktoria-@primasek1
OdpowiedzUsuńJej jest narescie!!! Tak sie ciesze:) Super !!
OdpowiedzUsuń@blanka1499
Ahh… w pełni cie rozumiem. U mnie tez nie najlepiej. Nie mam ochoty na jedzenie, picie, rozmawianie. Na nic. Jejku scena pod koniec mi się dzisiaj śnila... A takie tam sny XD czekam na next!!!
OdpowiedzUsuńraz pod górkę, a raz z górki! :) super rozdział i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńswietne dlugo na to czekalam ale blagam cie zeby bylo wievej z perspektywy nialla i diany <3
OdpowiedzUsuńCieszę się że ci się podoba :) obiecuję że w nowym rozdziale postaram się o więcej z ich perspektywy.. Nie sądziłam że tak ich polubicie :)
UsuńMrs.Horan
o boziu to bylo piekne prosze wiecej nialla i diany
OdpowiedzUsuńUwielbiam... czekam na next:)
OdpowiedzUsuńwspaniale to jest nooo co jeszcze moge pow niall i diana boze kocham ich
OdpowiedzUsuńteraz sobie tak mysle i sie zastanawiam ze jak przestaniesz to pisac to ja chyba umre normalnie tego nie przezyje przeciez to jest takie piekne <3 az z tego wszystkiego bardzo polubilam diane i nialla teraz czekam na ich perspektywy <3
OdpowiedzUsuńswietne nie moge sie doczekac nexta :)bardzo podobqa mi sie niall i diana oni sa tacy slodcy . Zycze weny :****
OdpowiedzUsuńswietne z reszta jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńrozumiem kazdy ma swoje problemy i mam nadzieje ze sie z nimi uporasz . Czesc jak zwykle.....ja naprawde nw co juz pisac brak mi slow po prostu CUDOWNE
OdpowiedzUsuńPER-FECT
OdpowiedzUsuńŚwietne! Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńswietna czesc jak wszystkie inne pozdrawiam ola
OdpowiedzUsuńkiedy mozemy sie spodziewac nastepnej czesci ?
OdpowiedzUsuńRozdział postaram się wstawić w niedzielę... najdłużej do wtorku. wcześniej nie będę miała chwili
UsuńMrs.Horan
Kocham to opowiadanie ♥ troche szkoda że Harry nie chce ślubu no i drugiego dziecka ;/ ale pewnie dla niego to za szybko. Może kiedyś zmieni zdanie ;) czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuńChce wiecej takich opowiadan ;)
OdpowiedzUsuńSuppper ;3 ~Alissa
OdpowiedzUsuń