niedziela, 8 lutego 2015

Strong cz.55



-Nic, ja tylko pomyślałam… mówisz to wszystko, więc… mógłbyś to przeżyć.- jąkam się, a on kręci głową
-Ashley do cholery, ja… dopiero przywykłem do myśli, że jest Lisa… jak to sobie wyobrażasz?- mówi, a ja w jego głosie dostrzegam nutkę zdenerwowania.. to nie był dobry pomysł… zdecydowanie..
                                                           *****
Wstaje i zaczyna krążyć po pokoju. Jest wściekły, a ja wiem, że to wszystko moja wina. Było tak pięknie.. zbyt pięknie. Zamykam oczy, po czym ponownie je otwieram, kiedy Harry mówi dalej
-Skąd w ogóle ten pomysł, ja..- prycha i przeczesuje włosy ręką
-Jak mogłaś pomyśleć, że chcę dziecka.. TERAZ- zaznacza ostatnie słowo i spogląda na mnie. Mierzy mnie z góry do dołu, jednak milczy
-Ja.. to głupie.. ja tylko.. nie ważne- jąkam się

-Masz racje. Głupie. Cholernie głupie. Nie chcę dziecka, rozumiesz? Mamy Lisę i nie potrzebuję niczego więcej!- krzyczy
-Ciszej jeśli nie chcesz jej obudzić-w końcu spoglądam mu w oczy, a on ciężko wzdycha i znowu zaczyna chodzić po pokoju.
-Muszę wyjść- mamrocze
-Nie. Nie musisz- zaprzeczam
-Muszę ochłonąć- wzdycha i sięga po swoje bokserki
-Nie. Nigdzie nie musisz iść Harry. Nie uciekaj, kiedy pojawia się taki problem jak ten- wstaję, pamiętając o tym, żeby trzymać kołdrę przy piersi. Stanie nago przed Harrym w tym momencie, to nie najlepszy pomysł.
-Nie uciekam- syczy i zakłada spodnie
-Masz rację- prycham i staję przed nim
-Kolejne dziecko to okropny pomysł. Bo, kiedy pojawiłyby się problemy zwiałbyś jak teraz- mówię z coraz większym gniewem. Jak on w ogóle może? Ok.. może niepotrzebnie zaczęłam ten temat. Rozumiem, że dopiero od niedawna ma Lisę i potrzebuje czasu, ale do cholery ,nie mam zamiaru przepraszać za to co powiedziałam. Chcę drugiego dziecka.. może nie teraz. Ale kiedyś na pewno. Widzę zdziwienie na jego twarzy, po czym szybko zastępuje je wściekłość.
-Chcę, żeby dziecko było czymś czego oboje chcemy-zaczyna
-No chyba, że zamierzasz wpaść tak jak z Lisą.. i też mi nic o tym nie mówić. Prawda jest taka, że to ty uciekłaś, kiedy pojawiła się przeszkoda- syczy, a ja pod wpływem impulsu, uderzam go w policzek. Natychmiast odwraca głowę, a ja czuję pieczenie na mojej dłoni. Łzy w moich oczach pojawiają się natychmiast. Zaciskam usta w wąską linię, żeby tylko nie zacząć wrzeszczeć. Kiedy wzrok Harrego ponownie kieruje się na mnie, nie widzę w nich niczego oprócz złości. Jego policzek jest nieco zaróżowiony, kiedy dotyka go dłonią i lekko pociera.
-Mam tego dość- mamrocze i odwraca się ode mnie, po czym wyciąga z szafki czystą koszulkę i bez słowa wychodzi z pokoju. 
-Nie wychodź- proszę w momencie, kiedy trzaska drzwiami, podskakuję i zamykam oczy, pozwalając łzom wypłynąć na powierzchnie. Nie, nie, nie, nie… nie mogę płakać. Myślałam, że ten rozdział naszego związku mamy już za sobą. Nic bardziej mylnego. Myślałam, że zaczynamy od początku, że oboje chcemy zacząć nowy rozdział w swoim życiu. Razem. Jak mogłam być tak głupia. Wyznania miłości, pocałunki, stosunki z Lisą, jego starania..  te wszystkie rzeczy jakie dla mnie robił.. wszystko zdaje się na nic, bo on wciąż rozdrapuje stare rany. Składa obietnice bez pokrycia. Za każdym razem, robimy trzy kroki do przodu i dwa do tył. Nie możemy ruszyć dalej, bo za każdym razem któreś z nas wspomni o przeszłości. Łkam cicho, powracając do łóżka. Siadam na materacu.. kto by pomyślał, że jeszcze chwilę temu, po prostu się tu kochaliśmy. Wycieram mokre od płaczu policzki i kładę się na jego poduszce. Przecież nie powiedziałam nic złego. To źle, że jestem z nim szczera? Przecież nie mówiłam mu, że chcę dziecka teraz. Gdybym wiedziała, że tak zareaguje.. nigdy nie powiedziałabym nic takiego. Chowam się pod kołdrą i kulę się na swoim miejscu.
„No chyba, że zamierzasz wpaść tak jak z Lisą.. i też mi nic o tym nie mówić. Prawda jest taka, że to ty uciekłaś kiedy pojawiła się przeszkoda”
Naprawdę tak myśli? Myśli, że zaszłam w ciążę celowo? Że chciałam go na to złapać? Jak śmie mówić to po tak długim czasie.. spodziewałabym się wszystkiego.. ale nie tego. Przeszkoda? Największą przeszkodą wtedy, była ta suka, z którą się obściskiwał. To jego wina, że odeszłam! Gdyby nie to już wtedy wiedziałby o ciąży. Jestem tym zmęczona.. jestem zmęczona ciągłym rozgrzebywaniem przeszłości. Ciągłym wspominaniu i powracaniu do tego, co było. Wykończona tym wszystkim, po prostu zasypiam.

-Mamusiu!- słyszę głosik mojej córeczki i lekkie szarpnięcie. Przyciskam z całej siły kołdrę do swojej klatki piersiowej, po czym lekko uchylam oczy.
-Mamusiu- Lisa uśmiecha się szeroko i poprawia swoje rozczochrane włoski.
-Cześć córeczko- uśmiecham się do niej słabo
-Wstawaj już rano- mówi wesoło i zaczyna podskakiwać na łóżku
-Lisa usiądź, twoja rączka jest w gipsie- przypominam jej, więc przestaje, jednak nadal stoi na materacu
-Dasz mi buziaczka?- pytam, a ona kiwa głową, więc nadstawiam policzek, a ona mocno mnie całuje.
-Ojej, dziękuję- śmieję się i rozglądam się po pokoju
-Gdzie tatuś?- pyta i nagle wszystko staje się jasne. Wczorajsza noc.. Harrego wciąż tutaj nie ma.
-Idź do swojego pokoiku, a ja jak tylko się ubiorę, przyjdę po ciebie i poszukamy taty- mówi, a ona szybko kiwa głową i zeskakuje z łóżka. Zanim zaczynam ją upominać, że nie powinna tego robić, ona wybiega z pokoju i zamyka za sobą drzwi. Wzdycham, po czym natychmiast wstaję. Znajduję czystą bieliznę i wybieram czarną koszulkę Harrego oraz dżinsy. Biorę prysznic i szybko się ubieram, robię koka i zabieram Lisę z jej pokoju. Z nadzieją schodzę do salonu myśląc, że go tam znajdę. Nic. Lisa biegnie do kuchni, ale po chwili wraca ze smutkiem i mówi, że tam też go nie ma. Sprawdzamy jeszcze jego gabinet i siłownię. Nic. Wciąż nigdzie go nie ma. Spoglądam na zegarek. 10:30. Gdzie on do cholery jest?
-Gdzie tatuś?- mówi ze smutną minką, więc kucam przed nią i całuję ją w policzek
-Nie wiem kochanie. Może poszedł wcześnie rano do pracy- udaję przed nią jak mogę
-Mógł mnie obudzić- mówi
-Chciał, żebyś była wypoczęta
-Chciałam, żeby zrobił mi śniadanko- mówi naburmuszona
-Zrobi. Ale nie dziś. Wystarczy jak dziś ja zrobię tobie naleśniki?- pytam, a ona kiwa zadowolona głową, więc razem podążamy do kuchni. Robię jej ulubione danie i sama zjadam śniadanie. Wzdycham z ulgą, kiedy Lisa idzie się pobawić. Chodź przez chwilę nie muszę udawać, że wszystko jest okej. Zmywam naczynia, nie korzystając dzisiaj ze zmywarki. Mam zły humor. Muszę się czymś zająć, więc zaczynam sprzątać. Kiedy kuchnia już lśni, zajmuję się salonem. Odkurzam, myję podłogę, ścieram kurze i myję szklane drzwi tarasowe. Po kilku godzinach, jestem zmęczona i zawiedziona. Czekałam z nadzieją, że Harry zjawi się w domu, jednak nadal go nie ma.
~Harry~~
Budzi mnie silny ból głowy. Rozglądam się po pomieszczeniu i orientuję się, że jestem u Louisa. Siadam na łóżku i przecieram oczy. No tak.. wczoraj trochę przegiąłem. Wstaję i przez chwilę kręci mi się w głowie, jednak w końcu przestaje i spokojnie ruszam do łazienki. Przemywam twarz lodowatą wodą i schodzę do salonu.
-Ooooo, kogo ja widzę- śmieje się i wstaje z kanapy
-Cześć- mamroczę, a on śmieje się jeszcze bardziej
-Nieźle wczoraj zabalowałeś- mówi, kiedy podąża do kuchni, a ja za nim
-Możesz powiedzieć mi jak się tu znalazłem?- pytam, kiedy podaje mi sok i dwie tabletki

-Zgarnąłem cię z baru od chłopaków. Nieźle się bawiłeś- drwi
-Dzięki stary. Jestem twoim dłużnikiem- mówię i masuję sobie skroń
-Ta laska myślała inaczej. Gdyby mogła, wydrapałaby mi oczy- chichocze
-Jaka laska?- pytam i błagam, żeby nie było to coś, o czym właśnie pomyślałem. Nie mogło się nic stać. Ashley mnie zabije. Zostawi.
-Blondyneczka. Nie mów, że nie pamiętasz. Wyraźnie ci się spodobała- tłumaczy, siadając przy wysepce
-Ty chyba nie..- zaczynam, ale mi przerywa
-Jeśli mnie pytasz czy ją pieprzyłeś… nie wiem. Liam mówił, że już z nią tam przyszedłeś- no tak.. najpierw poszedłem do innego baru. Zamówiłem wódkę, a potem kilka piw. Pamiętam, że piłem też whiskey.
-Cholera..- wdycham
-Właśnie. Gdzie Ashley? Wie, że tak dobrze się bawiłeś?- pyta
-Nie. I lepiej żeby nie wiedziała Louis- proszę go
-Jasne. Ode mnie tego nie usłyszy- podnosi ręce w geście obrony, a ja kiwam głową…
~~Ashley~~
Kiedy słyszę mój telefon, biegnę do niego, mając nadzieję, że to Harry.
Wstrzymuje oddech i odbieram
-Cześć mała- śmieje się do słuchawki. To Niall.
-Cześć- mówię, starając zdobyć się na normalny ton głosu
-Macie dzisiaj chwilkę?- pyta.. więc nie ma z nim Harrego? W głębi serca miałam nadzieję, że są razem.
-Um.. tak-
-Dziś urodziny Diany- przypomina mi, a ja słyszę gdzieś obok jej śmiech
-Och.. na śmierć zapomniałam- wzdycham i uderzam się w czoło. Cholera
-Chcielibyśmy, żebyście wpadli do jej mieszkania. Diana uparła się, że nie chce imprezy. Wciąż jest lekko przeziębiona, ale już czuje się dobrze. Pomyślałem, że chociaż wy moglibyście wpaść- mówi i czeka na odpowiedź
-Jasne. Jasne..- powtarzam
-Coś nie tak?- pyta podejrzliwie
-Nie. Um,… nie mam prezentu-zmyślam, chociaż faktycznie zdaję sobie sprawę, że nic dla niej nie mam. Śmieje się wesoło i po chwili mówi
- Przyjedziecie za jakieś 2 godziny?- pyta
-Tak. Oczywiście- potakuję i po chwili kończymy rozmowę. Od razu dostaję wiadomość
„Błagam cię kup tort! Diana nie chce świętować. Nie wypuściła mnie do sklepu. Proszę. Niall.”
Uśmiecham się i szybko odpisuję
„Nie ma sprawy. Jak mogłeś zapomnieć o torcie? Ashley”
Szybko otrzymuję odpowiedź
„Z ledwością zdążyłem kupić jej prezent. Wiedziała co knuję, mówiąc że idę po bułki. Niall” .
Odkładam telefon, po czym ubieram ciepło Lisę i razem wychodzimy na zakupy.  Wciąż martwi mnie to, że Harry się nie odzywa. Przez całą drogę do galerii, próbuję się do niego dodzwonić, jednak cały czas ma wyłączony telefon.
Kiedy tylko dojeżdżamy na miejsce, od razu udaję się do sklepu z biżuterią. Szukam chwilę, po czym decyduję się kupić jej bransoletkę z zawieszką i nową książkę, którą poleciła mi pani w księgarni. Później obie z Lisą wybieramy śliczny tort i wracamy do domu. Wjeżdżając na podjazd, mam nadzieję, że w domu będzie już Harry. Jednak tym razem również go nie ma. Dzwonię jeszcze kilka razy, po czym w końcu rezygnuję i wybieram dla siebie czyste ubrania. Przebieram się, robię makijaż i rozpuszczam włosy, po czym idę do pokoju Lisy.
-Chodź ubieramy się i jedziemy spotkać się z wujkiem Niallem. Co ty na to?- pytam
-Taaak!- krzyczy i natychmiast zostawia zabawki
-Będzie też ciocia Diana- mówię jej, a ona jeszcze szerzej się uśmiecha
-Kocham wujka Nialla- mówi, kiedy przebieram ją w śliczną różową bluzeczkę. Znajduję jeszcze czyste spodnie i czeszę jej włoski w warkoczyka. Kiedy obie jesteśmy gotowe, pozwalam małej nieść prezenty, a sama zabieram tort. Piszę kartkę dla Harrego „Harry jesteśmy na urodzinach u Diany. Przyjedź jeśli chcesz. Ashley” i zostawiam ją na stoliku w salonie, po czym obie wychodzimy z domu. W przeciągu 20 minut parkujemy pod budynkiem, w którym mieszka Diana. Pukam do drzwi i słyszę głos Nialla „Ja otworzę” po czym drzwi się otwierają
-Cześć- szepcze, a ja wręczam mu tort. Chłopak wybiega do kuchni i po chwili wraca jak gdyby nigdy nic.
-Dzięki- chichocze i pomaga mi ściągnąć płaszcz
-Wujek, wujek- Lisa ciągnie go za nogawkę
-Cześć młoda. Jak ty urosłaś!- mówi do niej wesoło i natychmiast bierze ją na ręce.
-A co to tu jest?- wskazuje na rękę
-Złamała ją u cioci- tłumaczę mu, a on kręci głową
-Bolało?- pyta ją
-Tak, ale już nie
-Jesteś dzielną dziewczynką- mówi do niej i całuje ją w policzek
-Prose- mówi i podaje mu prezenty
-Kochanie to nie dla wujka. Tylko dla cioci- mówię jej, a Niall zaczyna się śmiać
-Gdzie po drodze zgubiłaś Harrego?- pyta, kiedy wchodzimy do salonu. Chłopak, widząc moją minę, poważnieje
-Coś nie tak?- pyta
-Tatusia nie ma w domu- mówi Lisa, a on robi pytającą minę
-Jak to nie ma Ashley?- dopytuje się
-Gdzie Diana?- chcę zmienić temat
-W łazience. Gdzie Harry?- nie odpuszcza i odstawia na podłogę Lisę
-Nie wiem- szepczę
-Jak to?- pyta, a ja spuszczam wzrok i tama pęka, po raz kolejny, zaczynam łkać, a on natychmiast mnie przytula
-Mamusiu- słyszę gdzieś z dołu i czuję jej rączkę, oplatającą moją nogę 
-Co jest do cholery?- pyta, a ja natychmiast się odsuwam. Wycieram oczy i biorę się w garść
-Nic. Zwykła kłótnia. To święto Diany, nie chcę tego psuć, proszę- patrzę na niego i przerywa, nam radosny głos dziewczyny
-Oooo już jesteście- woła i podchodzi do nas, przytulając mnie krótko, po czym całuje w policzek Lisę
-Mamy prezenty- mówię, a mała podaje jej dwie paczuszki
-Wszystkiego najlepszego kochana. Dużo szczęścia z tym wariatem- wskazuję na Nialla, ale tym razem się nie uśmiecha
-Spełnienia marzeń, postępów w pracy no i zdrowia, bo ostatnio u ciebie z nim kiepsko- mówię, a dziewczyna chichocze i krótko mnie przytula
-Dziękuje. Jesteś kochana. Naprawdę mówiłam Niallowi, że nie trzeba, ale mnie nie słuchał- mówi zadowolona. Wszyscy wiemy, że w głębi serca, bardzo się z tego cieszy. Spoglądam na Nialla, proszącym wzrokiem, a on kręci głową. „Tort” mówię bezgłośnie, więc chłopak ukradkiem znika w kuchni. Jak tylko widzę, że wraca z zapalonymi na torcie świeczkami, uśmiecham się i zaczynamy śpiewać „Happy Birthday” Diana jest zdumiona i pyta jak i kiedy udało mu się to załatwić, po czym zdmuchuje świeczki. I chodź na tych urodzinach nie ma nic więcej jak tort i szampan jest idealnie. Myślę, że dziewczyna jest naprawdę zadowolona z tego, jak spędza ten dzień.
-Gdzie Harry?- pyta nagle, kiedy siedzimy w salonie i zajadamy się ciastem
-W pracy- mówię od razu..
-Och.. a ty Niall? Przez tą chorobę, zupełnie wypadnę z obiegu. Nie będę wiedziała co i jak.- chichocze.

Przez resztę „przyjęcia” rozmawiamy na wiele tematów. Głównie ja i Diana. Niall zupełnie wyłączył się, bawiąc z Lisą. Dziewczynka nie odstępuje go na krok. Śmieje się i ogląda podpis, który Niall złożył na jej gipsie. Podpisała się również Diana i ja. Kiedy Niall zostawia nas na chwilę same, dobrze wiem gdzie poszedł. Chciał
zadzwonić do Harrego. Wraca po 5 minutach i ciepło się do mnie uśmiecha. Co do cholery? Coś jest nie tak? Spędzamy wspólnie jeszcze jakąś godzinę i decyduję się o powrocie do domu. Chcę sprawdzić czy jest już Harry. Musimy porozmawiać.
-Musimy spotkać się na kawę- mówi Diana, kiedy odprowadza nas z Niallem do drzwi
-Zdecydowanie. Może jutro? W porze lunchu?- pytam
-Jasne.- uśmiecha się i jeszcze raz nas przytula. Lisa mocno ściska Nialla i daje mu buziaka w policzek, po czym wychodzimy i wsadzam ją do samochodu. Zajmuję miejsce kierowcy i szybko wracam do domu. Oddycham z ulgą, kiedy widzę jego samochód na odjeździe. Zabieram małą z samochodu i zanoszę ją do domu. Kiedy tylko ściągam jej kurteczkę, biegnie do salonu i woła Harrego. Spokojnie się rozbieram i podążam za nią. Znajduję ich od razu. Chłopak trzyma małą na ręce i coś jej tłumaczy. Kiedy mnie widzi, stawia ją na podłogę i mówi, żeby poszła się chwilę pobawić.
-Wróciłeś- mówię oschle i podążam do kuchni
-Jakieś 3 godziny temu- mówi, idąc za mną
-Świetnie- prycham i nalewam sobie soku. Jedno spojrzenie wystarczy, żeby zauważyć, że pił. Ma podkrążone oczy i bladą twarz.
-Byłem u Louisa- tłumaczy
-Nie pytałam. Nie musisz się tłumaczyć- mówię i popijam napój
-Chyba musimy pogadać- opiera się o blat naprzeciwko mnie i uważnie mi się przygląda. Ani razu nie spojrzałam mu w oczy
-Nie. Nie musimy. Chciałam rozmawiać, a ty wolałeś wyjść i się napić.- syczę
-To, że jesteśmy w związku nie znaczy, że mam dawać ci się kontrolować- zaczyna
-Masz rację nie musisz.
-Dobrze się chociaż bawiłeś?- pytam i w końcu spoglądam mu w oczy. Mierzę go wzrokiem i odwracam się, stawiając szklankę na blat
-Miałem wrócić, ale urwał mi się film- tłumaczy
-Nic nowego. Zawsze potrafiłeś upijać się do nieprzytomności- prycham
-A ty potrafisz tylko wszystkiego się czepiać! Zawsze jest źle! Kiedy się staram, ty musisz wspominać o takim gównie jak wczoraj!- zaczyna krzyczeć, więc odwracam się w jego stronę
-Więc najlepiej wyjść, prawda? Później zwalić winę na mnie! Powiedz ile dziwek pieprzyłeś tej nocy!?-wrzeszczę i odpycham go od siebie.
-Mamusiu- słyszę cichy głosik i w końcu odwracam wzrok od Harrego. Lisa stoi w progu, a w jej oczkach widzę łzy. W rączce trzyma rysunek.
-Skarbie- odchodzę od niego i przykucam przed nią
-Nie płacz- wycieram jej policzki
-Dlaczego krzyczys na tatusia?- pyta i pociąga noskiem
-Nie… to nic takiego, wiesz? –pocieszam ją i wyciągam rękę po rysunek
-Co tam masz?- pytam, a ona mi go pokazuje
-Udało mi się narysować drugą rącką.- mówi zadowolona.
-Przyniosłam dla ciebie i dla tatusia- szepcze
-Dziękujemy jest śliczny. Mama kupi jutro magnesy na lodówkę i ładnie go przypniemy, tak?- pytam, a ona kiwa głową na zgodę
-A może narysujesz jeszcze coś takiego dla wujka Nialla i Diany, co?- pytam, a ona się zgadza i biegnie do salonu. Wstaję i odkładam obrazek na blat
-Robisz sceny, nawet przy dziecku- mówi ciszej
-Jesteś żałosny- prycham i kręcę głową
-Jedyną dziewczyną jaką wczoraj pieprzyłem byłaś ty-syczy
-Dobrze wiedzieć.-
-O co się tak wściekasz? Wiesz, że nie chcę się kłócić- mówi po chwili
-Nie chcesz.. a co robisz, nie wracając do domu? Harry nie było cię tyle czasu.. jak ty to sobie wyobrażasz? -pytam go
-Przepraszam- mówi w końcu
-Przepraszasz do momentu, aż znowu nie wypomnisz mi dziecka- mówię żałośnie i siadam na wysokim krześle przy wysepce
-Nie wypominam. Byłem wściekły- zaznacza i podchodzi bliżej
-To nie jest usprawiedliwienie. Ja nie wypominam ci tego co było- spoglądam na niego
-Wiem. Przepraszam- szepcze i głaszcze mnie po włosach
-W porządku?- pyta, a ja kręcę głową
-Nie.. ale już się do tego przyzwyczaiłam.- szepczę
-Kocham cię- mówi
-Ja ciebie też- przytakuję
-Naprawdę mi przykro. Chciałem ochłonąć, dlatego spędziłem dzień u Louisa. Nie chcę się kłócić. Pojechałem z nim na jego akcję, a potem wróciłem tutaj. Jak było na urodzinach Diany?- pyta
-Mogłeś dołączyć- mamroczę
-Nie chciałem przeszkadzać- uśmiecha się lekko
-Oboje wiemy, że popsułbym wszystkim humor.- dodaje
-Niall do ciebie dzwonił?- pytam
-Tak. Nieźle mi się oberwało. Dziewczyna go zmienia- uśmiecha się lekko
-Chodźmy do Lisy- proponuję i razem wychodzimy do salonu. Harry siada obok małej na podłodze i razem usiłują coś narysować. W końcu stawiają na domek z wielkim drzewem, a pod nim Niall i Diana.
-Mało profesjonalne- chichoczę do Harrego
-Jedyne co potrafię chociaż trochę narysować. -śmieje się, a ja biorę pisak i udaje mi się narysować długą kreskę na jego policzku. Mruży oczy i zabiera czerwony pisak, pisząc mi na ręce. „I love you.” Umieszcza to w serduszku
-Mama ma tatuaś. Jak ty!- Lisa wstaje i podskakuje, podchodząc bliżej, żeby go zobaczyć
-Ja też chcę- mówi i wyciąga w jego stronę rękę z gipsem
-Dobra, co chcesz?- pyta i sadza ją sobie na kolanach, żeby lepiej było mu pisać
-Ptaska takiego jak ty mas- mówi, po chwili rozmyślania
-Kochanie nie umiem takiego narysować- mówi
-No to… -zastanawia się i spogląda na niego do góry
-No to.. serduszko- mówi w końcu, a on rysuje je i uważnie mu się przygląda
-Podoba ci się?- pyta
-Tak!!- krzyczy i wstaje.
-Dziękuje- rzuca mu się na szyję i całuje w policzek. Przez resztę wieczoru chodzi z ręką wyciągniętą przed siebie i ogląda serce narysowane na gipsie.

-Dobra idziemy się kąpać- mówi Harry
-Mama popisała cię po policku- mówi, wskazując na jego twarz
-Wiem, chodź pomożesz mi to zmyć- bierze ją na ręce i razem podążają do łazienki. Stawia ją na stołku obok umywalki i zaczyna zmywać mazak z twarzy
-Ja. Tata ja!- woła i ciągnie go za koszulkę. Chłopak posłusznie pochyla się nad umywalką, a małą całą rączką usiłuje zmyć długą kreskę. Kiedy w końcu im się udaje, razem kąpiemy Lisę i kładziemy ją spać. Jestem wykończona dzisiejszym dniem, więc oboje bierzemy prysznic i kładziemy się do łóżka. Nie rozmawiam z nim. Nasza wymiana zdań, ograniczała się tylko do tego co związane z Lisą. Odkąd wyszłam z łazienki, wymieniliśmy zaledwie kilka słów. Wzdycham, po czym odwracam się plecami do Harrego. Chcę już zasnąć. Zapomnieć o tym paskudnym dniu. Czuję jak chłopak odwraca się w moją stronę i pochyla nade mną
-Niezależnie od tego jak mnie odtrącasz i tak cię kocham- szepcze mi do ucha i przejeżdża palcem, po ręce, gdzie wcześniej napisał mi, że mnie kocha. Całuje mnie w ramię i przytula do siebie. Nie odpowiadam… po prostu chcę już zasnąć.. 




jest! w końcu to dodałam... o matko przepraszam... rozdział powinien pojawić się już dawno.. za pewne widzicie że ostatnio coś się dzieje i nie dodaję części regularnie... jednak zapewniam was że to nie ma nic wspólnego z opowiadaniem... raczej z moim życiem prywatnym.. każdy w pewnym momencie ma problemy.. cóż dla mnie właśnie nadszedł ten czas. mam jednak nadzieję że w czasie ferii wszystko wróci do normy i będzie dobrze... 
dlatego przepraszam za to wszystko... rozdział też nie jest rewelacyjny. obiecuję że w przyszłym rozdziale będzie więcej się działo. ok.. to chyba tyle.. i dziękuję za wszystkie dotychczasowe komentarze. Kocham was <3 
                                                   15 komentarzy=nowy rozdział 
Mrs.Horan

21 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny :D Niestety się pokłócili , ale nigdy nie może być idealnie . Czekam na next kochanie <3-Wiktoria-@primasek1

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej jest narescie!!! Tak sie ciesze:) Super !!
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh… w pełni cie rozumiem. U mnie tez nie najlepiej. Nie mam ochoty na jedzenie, picie, rozmawianie. Na nic. Jejku scena pod koniec mi się dzisiaj śnila... A takie tam sny XD czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. raz pod górkę, a raz z górki! :) super rozdział i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. swietne dlugo na to czekalam ale blagam cie zeby bylo wievej z perspektywy nialla i diany <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że ci się podoba :) obiecuję że w nowym rozdziale postaram się o więcej z ich perspektywy.. Nie sądziłam że tak ich polubicie :)
      Mrs.Horan

      Usuń
  6. o boziu to bylo piekne prosze wiecej nialla i diany

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam... czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniale to jest nooo co jeszcze moge pow niall i diana boze kocham ich

    OdpowiedzUsuń
  9. teraz sobie tak mysle i sie zastanawiam ze jak przestaniesz to pisac to ja chyba umre normalnie tego nie przezyje przeciez to jest takie piekne <3 az z tego wszystkiego bardzo polubilam diane i nialla teraz czekam na ich perspektywy <3

    OdpowiedzUsuń
  10. swietne nie moge sie doczekac nexta :)bardzo podobqa mi sie niall i diana oni sa tacy slodcy . Zycze weny :****

    OdpowiedzUsuń
  11. swietne z reszta jak zwykle <3

    OdpowiedzUsuń
  12. rozumiem kazdy ma swoje problemy i mam nadzieje ze sie z nimi uporasz . Czesc jak zwykle.....ja naprawde nw co juz pisac brak mi slow po prostu CUDOWNE

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne! Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  14. swietna czesc jak wszystkie inne pozdrawiam ola

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy mozemy sie spodziewac nastepnej czesci ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział postaram się wstawić w niedzielę... najdłużej do wtorku. wcześniej nie będę miała chwili
      Mrs.Horan

      Usuń
  16. Kocham to opowiadanie ♥ troche szkoda że Harry nie chce ślubu no i drugiego dziecka ;/ ale pewnie dla niego to za szybko. Może kiedyś zmieni zdanie ;) czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Chce wiecej takich opowiadan ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Suppper ;3 ~Alissa

    OdpowiedzUsuń