sobota, 10 maja 2014

Strong cz.36



                        "Gdy pokłócisz się z osobą na której ci zależy, każdy dzień
                    trwa jakby miesiąc i ta nadzieja i niepokój czy..... wszystko wróci do  
                                                         wcześniejszego stanu"

 miłego czytania*
     Myślałem o tym, o czym rozmawiałem z chłopakami… nie mogę się poddać… słowa Liama i Nialla, wciąż krążyły po mojej głowie… "Ratuj to co jest dla Ciebie najważniejsze, zanim stracisz to na zawsze...."  i  „Jeśli ci zależy, nie zostawisz jej tam i po nią pojedziesz…”     to właśnie zamierzam zrobić… jutro rano jadę, po moją Ash….
                                                                      ******
---------Ashley…….
[P] Chcesz już wracać?- Paul, wyrwał mnie z zamyśleń, stając przede mną. Staliśmy właśnie nad rzeką, przepływającą przez tutejszy park
[A] Nie wiem..- uśmiecham się lekko
[P] Jest już trochę zimno- mówi, unosząc brwi

[A] Może trochę, a ty chcesz już wracać?- pytam, szybko się do niego przytulając
[P] Cóż… jest bardzo fajnie…. Całkiem nieźle jest spędzać z tobą, znowu tyle czasu- śmieje się ,odwzajemniając uścisk
[A] Zapomniałam już, jak to jest, tak po prostu wyjść, z przyjacielem na spacer.. naprawdę długi spacer- mówię spoglądając z dołu na niego
[P] Tak… a ja zapomniałem, jak to jest wyjść z przyjaciółką na cały wieczór- przytakuje, spuszczając na mnie wzrok
[A] Zmieniłeś się, przez te kilka miesięcy- szepczę
[P] Mam nadzieje, że nie na gorsze- marszczy czoło, a zaraz potem na jego usta wpływa uśmiech
[A] Nie… na lepsze…. No i te mięśnie- wskazuję na jego bicepsy, lekko je ściskając, na co chłopak zaczyna się głośno śmiać
[P] Ashley przestań, bo się zarumienię- kpi, na co nawet ja zaczynam się śmiać
[A] Kretyn- uderzam go w ramię i siadam na pobliskiej ławeczce
[P] Wracajmy już, co? Jest prawie 21:30. Jest ciemno i zimno….- zaczyna wymieniać, stając przede mną
[A] Znudziło ci się moje towarzystwo?- pytam, podając mu rękę, a ten pociąga mnie do góry, pomagając mi wstać
[P] Żartujesz? Nigdy, ale ciocia może się o ciebie martwić. Poza tym widzę, że jest ci zimno- mówi, pocierając moje ramię z zamiarem ogrzania mnie
[A] Troszeczkę…. No dobra, więc wracajmy- wzdycham, a chłopak wyprowadza mnie na główną drogę
[A] Przytulisz mnie? Naprawdę jest zimno- zaśmiałam się… wiem jaka to niezręczna sytuacja… prosić go, żeby mnie przytulił… w ogóle dlaczego, o to zapytałam??
[P] Chodź tu- rozłożył ręce, na co szeroko się uśmiechnęłam i bez zastanowienia wtuliłam w jego tors. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdyby Harry to zobaczył, byłoby nie wesoło, ale teraz go tu nie ma… co najgorsze, wraz z tą myślą, wróciło wszystko… przypomniałam sobie o chłopaku, o którym przez ostatnie kilka godzin, tak bardzo starałam się zapomnieć.
[P] Wszystko w porządku?- Paul zapytał, kiedy zorientował się, że coś jest nie tak, a my wciąż staliśmy w miejscu, wtuleni w siebie
[A] Tak- uśmiechnęłam się sztucznie i powoli ruszyliśmy w drogę powrotną
[P] Myślisz o Harrym, prawda?- pyta cicho, jakby bojąc się mojej reakcji. Nie wiem dlaczego, ale jego imię… strasznie zabolało, kiedy usłyszałam je na głos
[A] Nie chcę o tym gadać- westchnęłam, spoglądając przed siebie
[P] Moje zdanie już znasz… jesteś zbyt uparta… daj mu trochę luzu- wzruszył ramionami
[A] Możesz przestać?! Proszę cię! Nie masz pojęcia jak jest naprawdę!- odsunęłam się od niego, podnosząc głos. Całe szczęście, że nikogo nie było już w parku, bo zrobiłabym scenę.
[P] Na nim też się tak wyżywasz? Jeśli jego też tak traktujesz, to nie dziwię mu się, że tak się sprawy potoczyły!- krzyknął na mnie… ał… słowa strasznie zabolały
[A] Dzięki… przynajmniej jesteś szczery- prychnęłam i zaczęłam iść dalej sama
[P] Ashley stój!- zawołał za mną
[A] Daj mi spokój! Zawsze trafiam na takich samych! Myślałam, że chociaż mój przyjaciel jest inny!- krzyknęłam, a mój głos się załamał… nie mam siły już się trzymać… po prostu zaczęłam ryczeć..
[P] Stój!- krzyknął i już po chwili, szarpnął mnie za ramię, stając przede mną i obejmując mnie natychmiast
[P] Mówię tylko, że powinnaś trochę odpuścić… nic więcej, nie chciałem cię zranić. Przepraszam. – powiedział, spoglądając mi w oczy
[A] Nic się nie stało.. w sumie nie wiem, na co liczyłam… przecież, też jesteś facetem… to jasne, że będziecie siebie bronić, nawzajem- otarłam oczy, szybko na niego spoglądając
[P] Ta.. powinienem powiedzieć, że to największy gnojek, jaki może istnieć i że to najgorszy przypadek na chłopaka- prychnął z lekkim uśmieszkiem
[A] Chyba na to liczyłam Paul… ale może to ty masz rację… może to ja przeginam, a nie on..sama nie wiem- uśmiechnęłam się lekko, idąc dalej
[P] Zastanów się nad tym..- wzruszył ramionami, dotrzymując mi kroku i ponownie objął mnie ręką, wciąż pamiętając, że było mi zimno
[P] Jesteś na mnie zła?- pyta, kiedy dochodzimy w ciszy pod dom wujka
[A] Nie… dziękuję za wszystko.- mówię z uśmiechem
[A] Wpadniesz jutro? – zapytałam, niepewnie  
[P] Jasne, nie mam nic do roboty… - zaśmiał się, trącając palcem mój nos
[A] Ok.- zaśmiałam się, wchodząc na schodki prowadzące pod drzwi
[P] Będę o 14:00 może być?- szepnął
[A] Tak- zaśmiałam się i weszłam do środka. Zdjęłam buty i płaszcz, po czym cicho przeszłam do kuchni. Światła były wszędzie zgaszone, więc ciocia z wujkiem, pewnie są już w swoim pokoju. Nalałam sobie wody i oparłam o blat. Zamknęłam oczy i chciałam się chwilkę odprężyć.
[C] Już jesteś- szepnęła ciocia, stając w progu
[A] Oh… tak, przepraszam, że tak późno.. zasiedzieliśmy się w parku- powiedziałam odstawiając szklankę na blat
[C] Och nic się nie stało kochanie- stanęła przede mną i szeroko się uśmiechnęła
[A] Gdzie Lisa?- zapytałam
[C] Położyłam ją spać, padła po tym, jak bawiła się z Iskrą… dałam jej pokój obok ciebie, uznając że będzie lepiej, jak będziesz miała swój pokój wolny dla siebie- wyjaśniła, a ja szybko się w nią wtuliłam
[C] O, a to za co?- zapytała
[A] Dziękuję ci ciociu… za wszystko, jesteś taka opiekuńcza- powiedziałam
[C] Jesteś dla nas jak własna córka… cieszymy się, że możemy ci pomóc- powiedziała
[A] Dziękuję- uśmiechnęłam się do niej, a ta pstryknęła mnie w nos i odpowiedziała
[C] Zjedz coś i kładź się spać, ja jestem w sypialni, a wujek jeszcze pracuje- odsunęła się ode mnie i ruszyła w stronę schodów
[A] A… ciociu, Paul jutro wpadnie- wyszeptałam
[C] Dobrze- uśmiechnęła się i weszła po schodach na górę. Postanowiłam zjeść szybko jakieś kanapki, więc przygotowałam sobie kilka i już po chwili zajadałam się nimi w ciszy, wciąż myśląc o jednym….
Kiedy zjadłam moją kolację, szybko po sobie posprzątałam i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i wreszcie mogłam się spokojnie położyć do łóżka. Sprawdziłam mój telefon…. 12 połączeń od Harrego, 2 od Zayna, 1 od Nialla + wiadomość od Harrego… nie miałam siły tego odczytywać. Odłożyłam telefon na stolik i zamknęłam oczy, próbując zasnąć… w mojej głowie, wciąż krążyły tylko myśli związane ze Stylesem… gdzie jest? Co robi? Tęskni? Jestem mu obojętna? Co zamierza? Przyjedzie czy mnie tutaj zostawi?? Na żadne z tych pytań, nie byłam w stanie odpowiedzieć sobie sama… w głębi serca, tak bardzo chciałabym, żeby tutaj był, żeby po mnie przyjechał…. Wiem, że to nie możliwe… Harry się nie ugnie… „Jeśli liczysz na to, że jestem typem faceta, który będzie biegł za samochodem i błagał, żebyś została to się nie łódź… nie zrobię tego, nie jestem nim..” jego słowa, wciąż krążyły po mojej głowie, uświadamiając mi, jaka jestem głupia, łudząc się ,że właśnie tak będzie…. Że mimo wszystko pojawi się tutaj… sama nie wiem, kiedy ze łzami spływającymi, po moich policzkach zasnęłam…
                                                                ******
Poranek…. siedzę na parapecie obserwując wschodzące słońce… nie śpię już od 2 w nocy.. znowu ten sam sen, nie ma Harrego… zawsze tak było… po ostatniej, całej przespanej nocy myślałam, że to już za mną… że wszystko minęło, a ja jestem w
stanie już spać sama… myliłam się… Od 2 nie zmrużyłam oka.. siedzę w pokoju, na parapecie i myślę… wciąż to samo… Harry….
----Harry….
Obudziłem się o 10:30. Znowu czułem się jakby, coś rozsadzało moją głowę od środka. Tak jak wczoraj, spałem na kanapie, przez moje biodro przełożony był koc, więc odrzuciłem go na bok i uchyliłem powieki, spoglądając na salon. No przynajmniej nie było potłuczonych butelek…. Telewizor wciąż cicho grał, więc natychmiast go wyłączyłem i rzuciłem pilota na kanapę. Wstałem, wyrzuciłem butelki i postanowiłem się wreszcie ogarnąć. Pierwszy raz, od dwóch dni wszedłem na piętro i do naszej sypialni… pusto, cicho, dziwnie… to nienormalne, że tęskniłem za krzykami małej.. wcześniej mi to pasowało, że byłem sam… teraz byłem przytłoczony…. westchnąłem ciężko i wyjąłem czyste ubrania, zabierając je ze sobą do łazienki. Wziąłem długą kąpiel, chcąc się jakoś odprężyć… pojadę tam i co?? Co jej powiem? Co zrobię? Jak mam ją przekonać do powrotu tutaj… co jeśli jej ciotka, nie pozwoli mi się nawet z nią zobaczyć… to był akurat najmniejszy problem… i tak tam wejdę i tak… westchnąłem i wreszcie wyszedłem z wanny. Owinąłem ręcznik na wysokości bioder i podszedłem do lustra. Ogoliłem się i umyłem zęby. Czas doprowadzić się do porządku. Ubrałem się i ułożyłem włosy, przeczesując je ręką. Cholera, czułem się jak palant, który właśnie czeka na wyrok. Zbiegłem do salonu i jeszcze raz się rozejrzałem… wgniecenie na ścianie, pozostawione po butelkach nie było aż tak widoczne… mam nadzieję, że Ashley nie zobaczy tego, jak wróci… o ile w ogóle wróci… Myśl pozytywnie Harry… wszystko będzie ok…. będzie ok…. chwyciłem telefon, portfel i kluczyki do jednego z samochodów.  Założyłem płaszcz i buty, po czym wyszedłem z domu, zamykając drzwi na klucz i kierując się do garażu. Wsiadłem do samochodu i już po chwili wyjechałem z posesji, kierując się wprost na autostradę…
-----Ashley…..
Po długich godzinach siedzenia w tej samej pozycji, moje nogi stały się odrętwiałe więc o 7:30 postanowiłam wreszcie się ruszyć. Wzięłam prysznic i wyjęłam czyste ubrania z walizki. Postanowiłam zrobić makijaż… żeby zakryć ciemne cienie pod oczami. Nie mam ochoty się nikomu tłumaczyć, że nie spałam, a całą noc przepłakałam. Nałożyłam jeszcze świeży opatrunek na rozcięcie, które pozostawiła żyletka i wyszłam z łazienki, usłyszałam moją ciocię, więc wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół.
[A] Cześć- powiedziałam, stając w kuchni, gdzie wujek parzył kawę, a ciocia robiła śniadanie.
[J] Ooo.. a kogo my tu widzimy… co tak wcześnie?- zapytał, wujek dając mi całusa na powitanie
[A] Staję się porannym ptaszkiem- zaśmiałam się, najlepiej jak potrafiłam
[J] Napijesz się czegoś? Właśnie robię kawę- powiedział, zalewając wrzątkiem znajdujący się w kubku proszek.
[A] Herbatę poproszę-  usiadłam przy stole i czekałam, aż ciocia z wujkiem zasiądą obok mnie
[C] Więc, jakie masz plany na dzisiaj?- zapytała ciocia, stawiając na stole 3 talerze z jajecznicą
[A] Nie wiem… może się rozpakuje, potem pobawię z Lisą…. a o 14 przyjdzie Paul- przypomniałam jej, biorąc się za jedzenie
[J] Dziś też przyjdzie?- zapytał wujek, popijając kawę
[A] Tak… nie ma nic do roboty… jest niedziela, więc sklep jest zamknięty- przypomniałam im
[C] Pójdziesz z nami do kościoła?- zapytała ciocia… nie byłam zbyt pobożna… odkąd wyprowadziłam się od nich, niewiele razy byłam w kościele
[A] Sama nie wiem… chyba nie- powiedziałam cicho, pocierając uda dłońmi
[J] Cóż… dobrze, ale Lisa pójdzie z nami- powiedział wujek, na co przytaknęłam z lekkim uśmiechem
[C] Paul, jest bardzo fajny, prawda?- zapytała nagle ciocia
[A] Tak… najlepszy przyjaciel jakiego kiedykolwiek miałam- zgodziłam się z nią
[C] Nie to co.. Harry, prawda?- zapytała, cicho na co wujek, od razu powiedział
[J] Claudia- chciał, żeby przestała
[A] Paul to mój przyjaciel, a Harry to mój chłopak. Proszę cię, żebyś o nim tak nie mówiła- powiedziałam grzecznie, odkładając widelec na talerz
[C] Nie denerwuj się, mówię tylko, że Paul jest rozsądniejszy i..- zaczyna, ale jej przerywam
[A] Nie chcę tego słuchać… dziękuję za śniadanie- zerwałam się z miejsca i pobiegłam do pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Oparłam się o nie i zjechałam na podłogę…
cholera, dlaczego ona go nie cierpi? Jakim prawem, porównuje go do Paula?… z moich oczu ponownie wypłynęły łzy, a ja nie mogłam ich powstrzymać…
[L] Mamusiu- usłyszałam głos za drzwiami i lekkie pukanie. Szybko otarłam łzy i głęboko westchnęłam, wstając z podłogi i uchylając drzwi
[A] Już nie śpisz skarbie?- zapytałam, biorąc ją na ręce
[L] Nie, dlacego jesteś smutna?- zapytała
[A] Nie jestem, po prostu się nie wyspałam, wiesz?- uśmiechnęłam się
[L] Tęsknis za tatusiem? Ja bardzo- powiedziała, przytulając mnie
[A] Ja też- wyłkałam, ale nie pozwoliłam sobie na płacz.. nie w obecności dziecka.. ona tego nie zrozumie
[L] Kiedy znowu go zobaczymy?- zapytała
[A] Nie wiem skarbie- odparłam, spoglądając jej w oczka
[L] Lubie jak tata się śmieje- zachichotała, zakrywając twarz rączkami
[A] Tak, ja też- zaśmiałam się i posadziłam ją na łóżku, po czym poszłam do walizki i poszukałam dla niej czystych ubranek.
[A] Pójdziesz z wujkiem i ciocią do kościółka?- zapytałam, a mała pokiwała główką na zgodę. Kiedy była już gotowa, sprowadziłam ja na parter
[A] Ciociu, Lisa jest już gotowa- powiedziałam, po czym zaczęłam wchodzić, po schodach na górę, nie chcąc wchodzić z nią w dyskusję
[C] Ashley zaczekaj- zatrzymała mnie, łapiąc moją dłoń
[C] Przepraszam.. wiem jak kochasz Harrego.. nie powinnam tak mówić- wyjaśniła, a ja kiwnęłam głową i pobiegłam na górę.. nie byłam w stanie, powiedzieć nic więcej…
Otworzyłam walizkę i wszystkie ubrania swoje, oraz Lisy zaczęłam układać w swojej niewielkiej szafie i komodzie. Robiłam wszystko, byle tylko nie myśleć o sytuacji, w jakiej się znalazłam… po jakiejś godzinie Lisa wróciła z ciocią i wujkiem, więc zeszłam na dół i pomogłam kobiecie przygotowywać obiad, podczas gdy wujek opiekował się Lisą i przez cały czas bawili się w ogrodzie, razem ganiając psa lub bujając się na huśtawce. Przez cały czas, kiedy przygotowywałyśmy danie niewiele rozmawiałyśmy, a jeśli już, był to temat gotowania, małej lub pogody… unikałyśmy tematu Harrego i jak na razie, nieźle nam to wychodziło..
[C] Zawołasz wujka i Lisę? Obiad już gotowy- powiedziała do mnie, z uśmiechem, kiedy przysiadłam na kanapie w salonie
[A] Jasne- uśmiechnęłam się i stanęłam w drzwiach od tarasu.. muszę przyznać, że dziś pogoda, była gorsza niż wczoraj… niebo zasnute było ciemnymi i kłębiastymi chmurami, co wskazywało na to, że prędzej czy później, zacznie padać…
[A] Wujku, Lisa chodźcie już na obiad!- zawołałam, machając do nich ręką, mała od razu zaczęła biec w moją stronę, a wujek wziął pieska na ręce i powolnym krokiem wracał do domu.
[L] Mamo! Wujek jest najlepsy!- krzyknęła Lisa, jak tylko znalazła się blisko mnie. wróciliśmy do domu, a ja zdjęłam kurteczkę małej. Umyłyśmy rączki i wróciłyśmy do kuchni, gdzie ciocia właśnie ustawiała dania na stole, pomogłam jej wszystko dokończyć i razem zasiedliśmy do stołu. Obiad był przepyszny, a my zjedliśmy go w kompletnej ciszy, pomijając rozmowy z Lisą, która była ciekawa, co będziemy robić później.
[A] Dziękuję, było pyszne- powiedziałam, wstając od stołu i wkładając naczynia do zlewu
[C] Oj kochana, ty mi pomagałaś inaczej nie wyszłoby tak smacznie- powiedziała ciocia, podając mi kolejne talerze
[A] To ty mnie wszystkiego nauczyłaś- zaśmiałam się, a atmosfera między nami nieco się poprawiła, z czego byłam zadowolona, nie potrafię się na nią długo gniewać, mimo wszystko, jest kochaną osobą
[J] Więc teraz, czas na poobiednią drzemkę- zaśmiał się wujek, całując nas obie w czoło i wychodząc z kuchni
[C] No tak…- zaśmiała się ciocia
[A] Niedługo przyjdzie Paul- przypomniałam jej
[C] Tak, tak poczęstuj go szarlotką, którą upiekłam wczoraj. Ja nie będę wam przeszkadzać.- powiedziała
[L] Mamo, pójdziemy z wujkiem Paulem, na plac zabaw?- zapytała Lisa
[A] Nie wiem, musisz go zapytać- powiedziałam z uśmiechem, na co ta pokiwała głową i zapytała
[L] A kiedy przyjdzie?- spojrzałam na zegarek ,chłopak powinien przyjść lada moment
[A] Już nie długo, pobaw się chwilę- powiedziałam jej, a ona poszła do salonu, gdzie chwilę temu pobiegła Iskra. Ubrałam się i wyszłam do ogrodu, pomimo takiej pogody i tak było dość ciepło… biorąc pod uwagę, że mamy już listopad. Liście zaczynały już opadać i żółknąć.. lubię tą porę roku, zawsze jest tak kolorowo i pięknie. Usiadłam na huśtawce i zamknęłam oczy lekko się bujając.
[P] Widzę, że odpoczywasz- usłyszałam i szybko otworzyłam oczy. Paul stał obok i opierał się o niewielkie drzewko

[A] Cześć, już jesteś- powiedziałam i wstałam, żeby go przytulić
[P] Tak, jak się trzymasz?- zapytał i razem, zaczęliśmy iść w stronę domu
[A] Cóż… chyba można powiedzieć, że…- spojrzałam na Paula, a ten czekał, aż skończę
[A] Można powiedzieć, że źle- dokończyłam, a chłopak wyraźniej się zmartwił
[P] Jestem słaby, jeśli chodzi o pocieszanie-bąknął i razem weszliśmy do środka
[L] Wujek! Idziemy na plac zabaw?- Lisa zapytała, jak tylko zobaczyła chłopaka
[P] Jasne, może później ok.?- zapytał, a mała od razu pokiwała głową i zaciągnęła chłopaka z powrotem do ogrodu. Zaczęłam się śmiać i zabrałam pieska. Czas, żeby znowu pobawił się na dworze, zanim zacznie padać. Po długich namowach ich oboje, zaczęłam się z nimi bawić. Biegaliśmy z Iskrą, graliśmy w piłkę, albo huśtaliśmy małą na wielkiej huśtawce.
-------Harry.....
Choć starałem się tam dojechać jak najszybciej, coraz bardziej się denerwowałem, co powodowało, że jechałem coraz wolniej. Do przejechania zostało mi już naprawdę niewiele. Wystarczyło tylko przyspieszyć i znalazłbym się tam za jakieś 20 może 25 minut. Postanowiłem zjechać na najbliższą stację benzynową. Zatrzymałem samochód i szybko z niego wysiadłem, opierając się o maskę samochodu. Wziąłem kilka wdechów, żeby się uspokoić. Strasznie chciało mi się pić, więc kupiłem wodę w niewielkim supermarkecie i wróciłem do auta. Po jaką cholerę ja tam jadę… prychnąłem, ponownie wsiadając do samochodu. Rzuciłem butelkę na siedzenie pasażera i chwilę stukałem palcami w kierownicę, zastanawiając się co dalej… jechać do Ashley, czy wrócić do domu… jeśli wrócę, to będzie to nasz koniec, a tego nie chcę. Przekręciłem kluczyk, ponownie uruchomiając silnik… zastanowiłem się chwilę i  wjechałem na ulicę. Nie mogę zrezygnować, muszę ją zobaczyć, porozmawiać i przekonać, żeby wróciła ze mną do domu. Tam gdzie jest jej miejsce. Czyli przy mnie. Co mam jej powiedzieć? Co zrobić? Przez resztę drogi, cały czas się nad tym zastanawiałem, myślałem jak to przebiegnie i jak się skończy. Miałem w głowie, cały scenariusz, jednak wszystko się zmieniło, kiedy zobaczyłem dom jej cioci. Myślałem, że moje serce zaraz oszaleje, a ja nie mogłem się doczekać, żeby ją zobaczyć. Wjechałem na podjazd i zaparkowałem, tuż za samochodem, którym przyjechała Ashley.. jest w domu, to dobrze. Wziąłem głęboki wdech i wysiadłem z samochodu cicho zatrzaskując za sobą drzwi. Usłyszałem śmiech Lisy, gdzieś obok domu, więc postanowiłem iść w tamtym kierunku. Jeśli jest tam mała, duże prawdopodobieństwo, że będzie tam też dziewczyna. Zaszedłem już za róg domu i zauważyłem małego pieska, biegnącego za jakieś paprotki, rosnące niedaleko. Usłyszałem rozbawiony głos Ashley, więc zacząłem iść jeszcze szybciej….
To co zobaczyłem… nagle się zatrzymałem, moje nogi jakby wrosły w ziemię i nie miały zamiaru się ruszyć. Nie wierzyłem, że to widzę. Jakiś chłopak, obejmował Ash w pasie i trzymał ją w powietrzu, jakby powstrzymując przed ucieczką, na co ta cały czas się śmiała…. Cholera nie wierzę…
[L] Tata!- usłyszałem słaby głosik i zauważyłem Lisę, biegnącą szybko w moją stronę. Ashley nagle kazała chłopakowi postawić się na ziemię i spoważniała, spoglądając w moją stronę. Była w szoku, przestała mrugać, a przynajmniej tak mi się wydaję, a ona
spojrzała mi prosto w oczy. Choć dzieliło nas kilka metrów, doskonale widziałem jej śliczny kolor oczu, w których błyszczał strach, ale i radość… takie mam wrażenie….
[L] Tatuś, nareszcie jesteś!- małą powiedziała, stając przede mną i podnosząc rączki do góry, chcąc mnie przytulić
[H] Hej mała- wyrwałem się z osłupienia i podniosłem ją z ziemi, biorąc na ręce.
[L] Tatuś- powiedziała, jeszcze raz szybko mnie przytulając. Muszę przyznać, że bardzo się za nią stęskniłem. Pogłaskałem ją po pleckach i ponownie spojrzałem, na chłopaka, który przyglądał mi się badawczo. Zacisnąłem szczękę i oderwałem dziewczynkę, od siebie stawiając ją ponownie na ziemi. Zacisnąłem pięści wściekły, że on w ogóle ją dotknął, ruszyłem w stronę tej dwójki…. 



 jak wam się podoba ta część???? 
wow Harry jest już na miejscu... będzie się działo... 
część dopiero dzisiaj bo pisałam ją częściami, każdego dnia trochę więc wiem że być może są jakieś błędy lub nielogiczne zdania... 
cóż nie mam co się rozpisywać bo to nie ma sensu... co do komentarzy nie będę was do niczego zmuszać... ale czekam na nie z niecierpliwością mam nadzieję że jak ponownie wejdę na bloga będzie ich dużo :D
 cóż czekam :) przypominam że możecie się ze mną skontaktować na TT wszystko macie obok w opisie "O mnie" 
Mrs.Horan 

15 komentarzy:

  1. Rozdział świetny i taki z dreszczykiem typu "co zrobi Hazz :o" . Nadal nie cierpię Paul'a jakoś mi podpada i nie mogę uwierzyć że Ash do niego o to przytulenie kurde . Żeby tylko wróciła z Harrym do domu pls ;* Podobała mi się ta część strasznie :D -Wiktoria - @primasek1

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu... No to niezle ;D Jestem dumna z Hazzy ze sie wzial w garsc ;p Wspanialy i czekam na kolejny :) A no i powodzenia z next'em.
    PS: dziekuje ze piszesz <3
    Oliwkaa <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny i taki jgdmhehivhuj ^O^ Mam nadzieję, że Ash wróci do domu z Harrym. Część baaaaaaaaaaaaaaaaaardzo mi się podoba <3 Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę żeby Ashley wróciła do Harrego. Żeby było już dobrze. Część cudowna jak zawsze ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż... nie wiem co ci powiedzieć. To... sposób w jaki piszesz potrafi wprowadzić czytelnika w inny świat, świat absolutnej fantazji. Jest to nie zwykłe, masz przeogromny talent, uwielbiam twoje opowiadanie. Nadeszło wyczekiwane przeze mnie spotkanie !!! Szczerze mówiąc nie umiem wyobrazić sobie jak to się potoczy, dla tego jestem bardziej niż zwykle ciekawa dalszego rozwoju akcji. Chyba umrę... tak umrę na pewno... z ciekawości ! /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezzu. Bloga znalazlam 3 dbi temu a zdarzylam przeczytac to,jak i poprzednie opowiadanoe. I swierdzam ze mam przy tb komleksy, bo moje opowoadanie przy twoim to gowno. Kocham. Zaptaszam do siebie <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział tak jak wszystkie twoje rozdziały ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. i jestem teraz ciekawa co zrobi Harry, co powiem, a co zrobi Ash? Mam nadzieję, że wróci razem z Harrym :) część świeta i długaa a takie lubie najbardziej ;d czekam na następną :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bedzie sie działo rozdział swietny i kiedy next :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdzial kochana <3
    Tyle emocji a w nn przypuszczam ze bedzie sie duzo dzialo
    Duzo weny :*
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  12. bosze kochana dalej kiedy ppojawi się następny ?

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie lubie Paula :P rozdz. super

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg omg omg :o Super :)) ~Alissa

    OdpowiedzUsuń