niedziela, 18 stycznia 2015

Strong cz.54



-Lisa miała wypadek, jadą do szpitala. Spadła ze zjeżdżalni w ogrodzie.- wyjaśniam mu i szybko się ubieramy. Wsiadamy do samochodu, a chłopak natychmiast wyjeżdża na ulicę.
-Ja ich chyba kurwa zajebie!- wrzeszczy i uderza dłońmi o kierownicę…
                                                           ***
Widzę rosnącą złość na twarzy Harrego. Zapinam pasy widząc, że gwałtownie i szybko prowadzi samochód.
-Harry uspokój się- proszę go
-Uspokój się? I kto to mówi! –krzyczy, rzucając mi gniewne spojrzenie
-Jeśli chcesz dojechać tam w całości, zwolnij bo do cholery nie mam zamiaru rozpieprzyć się na pierwszym, lepszym drzewie!!- krzyczę, wiedząc że to może pomóc. Spogląda na mnie i unosi brwi
-Jestem wściekły, więc proszę cię, nie wrzeszcz na mnie- ostrzega, zaciskając przy tym zęby
-Będę robiła co chcę! Ty też wrzeszczysz! Myślisz, że to ci pomoże? Myślisz, że ja się nie martwię?- pytam
-Chcę być tam jak najszybciej!- krzyczy
-Zatrzymaj się- mówię spokojnie
-Zwariowałaś? Po co, do cholery chcesz się zatrzymywać?!- pyta, zaskoczony
-Zatrzymaj się- mówię po raz drugi, ale on nie reaguje, a jeszcze przyspiesza
-Powiedziałam Stój!- żądam, a on w końcu zjeżdża na pobocze.
- Zadowolona?- pyta, gasząc silnik. Wysiadam bez odpowiedzi i obchodzę samochód. Kiedy jestem w połowie, on również wychodzi i trzaska drzwiami
-Harry- staję przed nim i kładę dłonie na jego brzuchu. Spogląda na mnie, ale dalej nic nie mówi
-Ja też się martwię. Ale teraz denerwuję się też twoim zachowaniem. Proszę- mówię cicho, a on kładzie dłoń na moim policzku i głęboko wzdycha
-Pojedziemy tam. Spokojnie, a ty będziesz przestrzegał przepisów.- zaczynam, a on wywraca oczami, ale ponownie na mnie spogląda
-Boję się o nią, ale wiem, że ciocia jest w pobliżu. Wujek też. Lisa nie jest sama- próbuję go uspokoić, ale to idzie w złą stronę
-Jest w pobliżu.- prycha
-Od niedawna- mamrocze
-Jedźmy. Ok.?- pytam, a on lekko kiwa głową. Uśmiecham się do niego delikatnie i cmokam w usta. Robię to jeszcze raz, jednak tym razem, zostając przy jego ustach na dłużej. Puszczam go widząc, że jest nieco spokojniejszy i czekam, aż otworzy swoje drzwi. Szybko obchodzę auto i zajmuję miejsce pasażera. Harry powraca na drogę, tym razem spokojniej. Robi to o co go prosiłam i cieszę się, że do jakiegoś stopnia, udało mi się go uspokoić. Oboje milczymy, a samochód wypełnia cicha piosenka, grana w radiu.
~~~Harry~~
Robię to dla Ashley i dla Lisy. Zachowuję spokój i opanowany staram się prowadzić samochód. Tak jak prosiła mnie dziewczyna. Ma rację. Jeśli poszłoby tak dalej, skończyłoby się to naszym wypadkiem. I chodź w środku się we mnie gotuje, na zewnątrz jestem bardzo cierpliwy i cichy. Wzdycham, kiedy orientuję się, że do celu pozostało jakieś 10 minut. Kiedy wjeżdżamy na odpowiednią ulicę, Ashley kieruje mną i mówi gdzie mam skręcić, aby dojechać do szpitala. Ok… już nie muszę być opanowany.
~~Ashley~~
Kiedy Harry gasi silnik, natychmiast wysiada z samochodu. Czeka aż wyjdę, po czym zamyka go i bez słowa podąża w stronę wejścia. Biegnę za nim i chwytam za rękę
-Harry..- zaczynam, ale on nawet na mnie nie spogląda, wciąż idąc dalej
-Miałem być opanowany. I byłem skarbie. Teraz nie muszę.- spogląda na mnie. Popycha drzwi i od razu podchodzi do recepcji.
-Jest tutaj nasza córka. Miała wypadek- zaczyna
-Chwileczkę- mówi i się odwraca, nie mając pojęcia, że to błąd
-Powiedz mi kurwa, gdzie jest moja córka!- wrzeszczy, uderzając dłonią w blat, a pielęgniarka spogląda na niego przerażona.
-Harry- odciągam go nieco i kładę dłoń, na jego klatce piersiowej. Ja też jestem zdenerwowana, jednak staram się tego nie okazywać. Zachowuję spokój. Chcę tylko zobaczyć Lisę. Odwracam się do pielęgniarki i lekko się do niej uśmiecha. Czuję spięte ciało Harrego zaraz za mną. Jego klatka piersiowa dotyka moich pleców, a on nie zamierza się odsunąć.
-Przepraszam panią najmocniej za..męża- mówię i na chwilkę przerywam spoglądając na Harrego. Męża.. cholera. Odwracam się i ponownie spoglądam na kobietę.
-Jest tutaj nasza córka. Lisa Styles. Ma niecałe 3 latka. Była z moimi wujkami. Dostaliśmy informację, że spadła z wysokości.- wyjaśniam
-Oh.. tak. Jest tutaj. Została przywieziona jakąś godzinę temu- wyjaśnia i szuka czegoś w papierach, co jakiś czas zerkając na Harrego.
-Można szybciej?- pyta Harry, ale ja natychmiast go szturcham i uśmiecham się do pielęgniarki
-Pierwsze piętro, pokój zabiegowy. Dziewczynka przeszła niezbędne badania, a teraz jest jej zakładany gips- wyjaśnia
-Gips!- Harry krzyczy i natychmiast się odsuwa, ruszając w stronę windy. Dziękuję szybko i podążam za nim. Harry pospiesznie wciska guzik przywołujący windę, po czym niecierpliwie czeka na jej przyjazd. Chwytam go za rękę, a on natychmiast ją ściska. Kiedy drzwi się przed nami rozsuwają, szybko wchodzimy do środka i jedziemy na pierwsze piętro. Chłopak ciągnie mnie za rękę i w końcu z niej wychodzimy. Na wprost nas, znajduje się sala, a nad drzwiami widnieje napis „Sala zabiegowa” więc właśnie tam podążamy. Zauważam wujka, siedzącego na krześle przed wejściem.
-Wujku- odzywam się, a on natychmiast wstaje
-Są w środku. Ciocia zadzwoniła, że coś się stało ,więc jak najszybciej po nie przyjechałem i przywiozłem tutaj.- wyjaśnia
-Idziemy- Harry rzuca w moją stronę i ciągnie mnie w stronę drzwi, szybko je popychając.
-Przepraszam, tutaj nie wolno wchodzić- odzywa się pielęgniarka, a my natychmiast dostrzegamy zapłakaną Lisę i siedzącą obok niej ciocię. Lekarz spogląda na nas i przerywa nakładanie gipsu.
-Proszę wyjść –mówi, ale dostrzega nas Lisa
-Mama…. tatusiu- krzyczy i chce zeskoczyć z krzesła, jednak lekarz ją powstrzymuje. Harry robi kilka kroków do przodu i natychmiast pojawia się obok niej.
-Jesteśmy rodzicami- mówię cicho, na co lekarz kiwa głową i powraca do pracy
-Tatusiu, boli mnie główka- mała mówi i przytula się do boku Harrego, na tyle ile pozwala jej lekarz
-Spokojnie skarbie, zaraz jedziemy do domku.- mówi do niej i mierzy wzrokiem ciocię
-Przepraszam- odzywa się i spogląda raz na mnie, a raz na chłopaka.
-Przysięgam, że na nią uważałam. Odwróciłam się tylko na chwilkę.- tłumaczy
-Miałaś cholerny obowiązek się nią zaopiekować!- Harry wrzeszczy, jednak wtrąca się lekarz
-Proszę kłótnie zostawić na później. To nie jest odpowiednie miejsce- upomina ich, a ja kucam przed małą i gładzę jej policzki. Czekamy chwilę, zanim wszystko zostaje zakończone, a lekarz pozwala małej zabrać rękę. Harry natychmiast bierze ją na ręce, a dziewczynka wtula główkę w jego ramię
-Możemy porozmawiać w gabinecie?- pyta lekarz, na co kiwam głową i podążamy za nim. Kiedy ciocia chce wejść z nami, Harry syczy
-Nawet nie próbuj- spogląda na nią i zamyka za nami drzwi. Lekarz wskazuje na dwa krzesła, więc na nie siadamy, a Lisa zajmuje miejsce na kolanach Harrego
-Więc zacznijmy od początku. Nazywam się Ian Brown, zająłem się państwa córką zaraz po przyjeździe. Mała przeszła tomografię komputerową w celu sprawdzenia głowy. I rentgen, gdzie sprawdziliśmy czy to napewno złamanie. Córce nie jest nic poważnego. Kilka otarć i złamana ręka. Obeszło się bez wstrząsu mózgu. Jednak głowa, może trochę boleć. Przez najbliższe kilka dni. Może pojawić się też gorączka, ale to absolutnie nic poważnego. Chciałbym przepisać państwu kilka lekarstw. – mówi na co kiwam głową i czekam aż przepisze recepty, po czym mi je podaje.
-Chciałbym również przeprowadzić badanie kontrolne. Jeszcze raz tomografię i rentgen- mówi i pyta nas o zgodę
-Oczywiście- kiwam głową i spoglądam na dziewczynkę, która bawi się skrawkiem koszulki Harrego
-W takim razie, zapraszam- mówi i wstaje, więc my robimy to samo. Wychodzimy z gabinetu i wszyscy podążamy za lekarzem.
-Dalej państwo nie mogą wejść- mówi, kiedy znajdujemy się przed wejściem na salę.
-Jak to?- pytam, a on tłumaczy, że nie możemy być obecni przy badaniach, więc Harry oddaje małą. Panuje cisza, dopóki dziewczynka nie znika nam z oczu.
-Jak kurwa, mogłaś!- Harry odwraca się w stronę ciotki, więc natychmiast go powstrzymuję
-Mówiłam. Nie zrobiłam tego celowo. Tak ślicznie się bawiła- mówi cicho
-Jesteś nieodpowiedzialna! Jak mogliśmy ci ją zostawić?! Jeszcze dzisiaj mała wraca z nami. Więcej tutaj nie zostanie- wrzeszczy
-Harry- wujek się odzywa, ale go też ucisza
-Nie zostanie.- syczy
-Nie było cię tak długo.. a teraz udajesz idealnego ojca?- ciocia mówi cicho, a w nim zaczyna się gotować, wiem to.
-Harry- mówię i staram się zwrócić całą jego uwagę na mnie, jednak on ani drgnie. Przysuwam się do niego bliżej i obejmuję w talii. Nadal nic. Patrzy na nią i gdyby mógł, wyjął by broń i strzelił bez zastanowienia. Jestem pewna
-Kotku- mówię przytulając się do niego, a on w końcu kładzie dłonie na moich biodrach. Mocno je ściska i w końcu spogląda na mnie.
-Spokojnie- szepczę, głaszcząc jego policzek. Nigdy nie pomyślałabym, że dojdzie do takiej sytuacji. Że będę musiała tak bardzo hamować Harrego przed tym, aby nie zrobił nic mojej własnej ciotce. Nie pomyślałabym, że aż tak bardzo przywiązał się do Lisy. Całuję kącik jego ust i kładę głowę na jego piersi. Uścisk na moich biodrach staje się lżejszy, a jego jedna dłoń spoczywa teraz na moich plecach. Badanie nie trwa długo. Myślę, że po jakiś 20 minutach drzwi się otwierają, a po chwili wychodzi z nich lekarz, wraz z pielęgniarką, trzymającą małą za rączkę. Kiedy Lisa ponownie nas widzi, uśmiecha się i puszcza jej dłoń, idąc do nas.
-Myślę, że na dziś to wszystko. Zapraszam za 2 tygodnie na kontrolę ręki, musimy sprawdzić czy goi się prawidłowo. Nie jest to poważne złamanie, więc ręka pozostanie w gipsie przez 4 tygodnie. Mała była naprawdę dzielna.- mów i kuca przy niej.
-Mam coś dla ciebie- uśmiecha się i wyciąga coś z kieszeni
-Pamiętasz co mówiłem, kiedy przyjechałaś?- pyta, a ona kiwa głową
-Proszę- uśmiecha się i wręcza jej lizaka, oraz naklejkę z napisem „dzielny pacjent”
-Co się mówi?- pytam ją, a ona mówi ciche „dziękuję” kiedy doktor się prostuje, Harry wyciąga do niego dłoń
-Dziękujemy za wszystko, doktorze- mówi do niego, po czym wymieniają się uściskiem dłoni
-Nie ma za co. To moja praca. Do zobaczenia- uśmiecha się i odchodzi.
-Jedziemy do domu Lisa- mówi i bierze ją na ręce
-Jej rzeczy są u nas- odzywa się ciocia
-Ma ich mnóstwo w domu.- odzywa się chłodno i podąża przed siebie, wychodząc przed szpital
-Ashley- ciocia łapie mnie za rękę, co skutkuje natychmiastowym zatrzymaniem się Harrego
-Kochanie nie miało tak wyjść- mówi
-Wiem ciociu- wzdycham i lekko ich przytulam.
-I tak przyjechałabym po nią za 2 dni. – mówię spokojnie. Nie jestem na nią już zła. Wiem, że jest jej przykro. Nie zrobiła tego przecież specjalnie.
-W porządku- odzywa się wujek i jeszcze raz mnie przytula.
-Harry- mówi do niego i wyciąga dłoń. Chłopak się z nim żegna, po czym otwiera samochód i zapina pasy Lisie.
-Ashley- zaczyna, więc uśmiecham się do wujków i zajmuję miejsce pasażera. Harry natychmiast wsiada do środka i szybko rusza z miejsca. Przez chwilę prowadzi w ciszy i widzę, że co jakiś czas, spogląda na siedzącą z tył Lisę. Uśmiecham się sama do siebie. Teraz widzę, jak bardzo mu zależy. Jak bardzo się o nas boi. Wyciągam rękę i kładę ją na ramieniu Harrego. Natychmiast spogląda na mnie, a jego wyraz twarzy staje się nieco lżejszy. Wyciąga rękę, więc splatam nasze palce i kładę głowę na oparciu.
-Wciąż jesteś zły?- pytam
-Nie.. znaczy tak. Wściekły jak cholera. Ale nie mogę wyżywać się na was. To ona działa mi na nerwy- wyjaśnia
-Skarbie możesz mi coś obiecać?- pyta i spogląda na mnie z nadzieją
-Co takiego?
-Nigdy więcej nie zostanie tam na kilka dni- mówi
-Harry…- zaczynam
-Nie zostanie tam- mówi surowo i spogląda na drogę. Jest już naprawdę ciemno i zaczyna się robić późno.
-Jedziemy do domu?- Lisa pochyla się do przodu i pyta nas z uśmiechem
-Tak skarbie- uśmiecham się
-Boli cię coś?- pyta Harry
-Tylko troskę- odpowiada i ponownie opiera się w foteliku. Harry kręci głową i przenosi drugą dłoń na kierownicę, puszczając tym samym moją rękę i zostawiając ją na swoim udzie. Uśmiecham się i jadę ją nieco wyżej, po czym zatrzymuję i trzymam ją tam przez długi czas. Widzę zaskoczoną minę Harrego, jednak nawet się nie uśmiecham. Po prostu wpatruję się w drogę przed siebie.
-Wiem co próbujesz robić- odzywa się
-Słucham- mówię i spoglądam na niego
-Chyba jednak chcesz, żebym cię dzisiaj przeleciał- szepcze i spogląda w lusterko.
-Dobrze się składa. Lisa zasnęła- mówi i szeroko się uśmiecha. Prycham i kręcę głową, poprawiając się na swoim miejscu
-Przecież nic nie robię- zachowuję powagę i  zabieram rękę, na co on zaczyna cicho się śmiać. Resztę drogi powrotnej przebywamy w ciszy. Odpoczywam i naprawdę się rozluźniam,  wpatrując się w boczną szybę samochodu. Przymykam oczy i kładę głowę na oparciu do momentu, aż Harry nie szepcze
-Jesteśmy- informuje mnie, więc na niego spoglądam. Uśmiecha się do mnie i otwiera drzwi, po czym wyciąga Lisę z samochodu, uważając na jej rękę.
-Zimno- wzdrygam się i wbiegam po schodach, po czym szybko otwieram drzwi i zamykam je za Harrym. Zostawiam kurtkę w korytarzu, a chłopak od razu podąża na górę do pokoju małej. Idę za nim i staję w progu. Uważnie obserwuję jak delikatnie się z nią obchodzi. Kładzie ją na łóżku, poprawia jej włoski i ściąga buciki . Głaszcze po policzku i wstaje, przynosząc koc z fotela, po czym przykrywa jej małe ciałko. Uśmiecham się sama do siebie, bo nie mogę uwierzyć, że wszystko tak bardzo się zmieniło. Jeszcze kilka miesięcy temu mogłam pomarzyć o takim widoku. Teraz po prostu mogę to oglądać i nie wyobrażam sobie, lepszej chwili. Harry spogląda na mnie, po czym gasi lampkę i podąża w stronę drzwi.
-Chodźmy- szepcze i podostawia drzwi uchylone.
-Więc na czym skończyłaś w samochodzie?- pyta z uśmiechem, a ja się odsuwam
-Co takiego?- marszczę brwi, a on podchodzi jeszcze bliżej.
-O ile pamiętam, twoja dłoń..- zaczyna i przykłada moją rękę do swojego uda
-Tak?- droczę się z nim i zaczynam się śmiać
-Kusisz?
-Nie- odpowiadam i przygryzam wargę, żeby się nie roześmiać na dobre
-Oj kusisz, panno Mirand- kręci głową i delikatnie się nade mną pochyla
-Oj.. kusisz, panie Styles- szepczę i robię krok, złączając nasze usta w pocałunku. Harry natychmiast go pogłębia i staje się on coraz bardziej namiętny. Zaplatam dłonie na jego karku, a on podnosi mnie do góry, więc od razu oplatam jego biodra nogami. Chłopak podchodzi do ściany i przywiera do niej moimi plecami, nawet na chwilkę się ode mnie nie odrywając. Kiedy w końcu to robi, szybko łapię oddech, a on szeroko się do mnie uśmiecha.
-Lisa- szepczę, wskazując na uchylone drzwi, więc Harry odchodzi od ściany,  jednak wciąż nie wypuszcza mnie z objęć. Otwiera naszą sypialnie i szybko zatrzaskuje za nami drzwi.
-Cii- uciszam go, a on w końcu mnie puszcza. Przekręca kluczyk w zamku i ponownie na mnie spogląda. Uśmiecham się i znowu przywieram do jego ust. Czuję, że uśmiecha się przez pocałunek, kiedy szybko ściągam z niego płaszcz. Nie mógł go ściągnąć, kiedy niósł Lisę. Zrzucam go na podłogę i zabieram się za guziki jego śnieżnobiałej koszuli, która po chwili idzie w ślad płaszcza.
-Wolę tak- szepczę i dotykam jego klatki piersiowej. Uśmiecham się, kiedy widzę pojawiającą się gęsią skórkę, na jego ciele
-Masz zimnie ręce- szepcze i ponownie zaczyna mnie całować. W końcu odrywamy się od drzwi, a chłopak ciągnie mnie w stronę łóżka. Wzdycham, kiedy przerywa pocałunek, aby pozbyć się mojej bluzki. Pośpiesznie zdejmujemy buty, a chłopak zaczyna chichotać, kiedy potykam się o własne nogi. Zatrzymujemy się dopiero przy krawędzi łóżka. Odwzajemniam, kolejny pocałunek, kiedy dłoń Harrego powoli podąża w stronę zapięcia mojego stanika. Sprawnie go odpina i odrywa się od moich ust, spoglądając w dół, kiedy delikatnie zsuwa go z moich ramion. Pochyla się, a jego usta przylegają do mojej szyi, gdzie zaczyna składać mokre pocałunki, na przemian z małymi ugryzieniami. Jęczę cicho, kiedy pozostawia czerwony ślad i kładę się na łóżku podtrzymywana przez dłoń Harrego. Chłopak natychmiast pochyla się nade mną i delikatnie ściska moje piersi, kiedy podąża ustami wzdłuż mojej talii. Jęczę cicho i wplatam dłoń w jego włosy
-Harry- szepczę, a on spogląda mi w oczy
-Cii..-tym razem to on mnie ucisza, po czym dmucha w miejsce gdzie przed chwilką były jego usta. Drżę, a on nagle się podnosi. Jego twarz znowu znajduje się równo z moją, a jego wargi powracając do moich, kiedy zaczyna rozpinać moje spodnie. Unoszę delikatnie biodra i pomagam mu je zsunąć. Harry idzie na łatwiznę i pozbywa się ich razem z moimi majtkami
-Jesteś śliczna- szepcze, znowu pochylając się nade mną. Przygryzam wargę, którą on uwalnia, kiedy znowu przylega do mnie ustami. Wzdycham głęboko poprzez pocałunek i uważnie skupiam się na jego dłoni, która powoli podąża wzdłuż mojego ciała. Coraz niżej i niżej
-Spodnie- szepczę, a on szeroko się uśmiecha, po czym pozwala mi je odpiąć. Podążam jego śladem i ja również ściągam je również z jego bokserkami. Unosi brwi, a w jego oczach widzę rozbawienie, jednak szybko ono znika, a w zamian pojawia się pożądanie. Harry zjeżdża pocałunkami na moją szyję i pozostaje tam na dłuższą chwilę, podczas gdy jego ręka gładzi moje udo, by po chwili przenieść ją nieco wyżej. Wzdycham, kiedy zatacza kciukiem małe kółka i ponownie na mnie spogląda
-Jesteś gotowa- mruczy cicho, a ja znowu przygryzam wargę, bo cholera.. to tak dobre uczucie. Wzdycham głęboko, kiedy Harry ustawia się przed moim wejściem, po czym delikatnie porusza biodrami, wchodząc we mnie. Moje plecy wyginają się w łuk, a Harry ciężko wzdycha, kiedy podpiera się wolną ręką o poduszki, po prawej stronie mojej głowy. Całuję go w szyję i delikatnie zasysam wrażliwą skórę, na co wydaje cichy jęk. Po raz kolejny wplatam dłoń w jego włosy, a jego pchnięcia stają się nieco szybsze. Moje biodra wychodzą mu naprzeciw, co równa się z jeszcze silniejszym doznaniem. Delikatnie podążam paznokciami po plecach Harrego i po raz kolejny, wyginam się w łuk, kiedy jego kolejne pchnięcia są coraz szybsze i mocniejsze. Chowam twarz w jego szyję i zaczynam cicho szeptać jego imię. Dość szybko zamienia się to w coraz głośniejsze jęki i nie wytrzymuję dłużej, dochodząc po kolejnych pchnięciach. Harry wykonuje jeszcze dwa, po czym on też dochodzi i delikatnie opada na moje ciało. Słyszę jego szybki oddech tuż przy moim uchy i ja również staram się uspokoić. Opiera swoje czoło o moje i szeroko się do mnie uśmiecha
-Kocham cię- szepcze i delikatnie cmoka mnie w usta
-Ja ciebie też- odpowiadam, a chłopak, w końcu ze mnie wychodzi i kładzie się obok. Odwracam się w jego stronę i podpieram głowę na ręce, kiedy Harry naciąga na nasze ciała kołdrę. Wpatruję się w niego, a on kolejny raz się do mnie uśmiecha. Podnosi się i naśladuje moją pozycję
-Co?- pytam
-Było cudownie- mówi i puszcza mi oczko
-Tak uważasz?- unoszę brwi, a on się do mnie przysuwa. Otwieram szerzej oczy, kiedy czuję coś twardego, na moim udzie
-Wciąż na mnie działasz- szepcze i cmoka mnie w usta
-Musisz się uspokoić- chichoczę
-Więc mnie nie kuś- mamrocze
-Nic takiego nie robię- uśmiecham się, a on kładzie się na plecach i głęboko wzdycha, więc kładę się obok niego i odnajduję jego dłoń, splatając nasze palce.
-Wiesz coś mi się przypomniało- odzywa się, po chwili ciszy
-Co takiego?- pytam i przekręcam głowę w jego stronę
-Kiedy byliśmy w szpitalu.. a ty mówiłaś kim jesteśmy.- marszczę brwi, a on dodaje
-Powiedziałaś, że jestem twoim mężem- o cholera… spuszczam wzrok i chyba się rumienię. Nie wiem co mam powiedzieć. Faktycznie tak powiedziałam.. nie wiem jak zareaguje, na to teraz. Będzie zły
-Ashley, rumienisz się- mówi z lekką nutką rozbawienia w głosie, więc natychmiast podnoszę wzrok
-Nie jesteś zły?- pytam, a brzmi to raczej jak stwierdzenie z wielkim zaskoczeniem
-Myślałaś, że tak będzie?- marszczy brwi i ponownie odwraca się w moją stronę, podpierając głowę na dłoni
-Nie jestem. Nie uważam, że to coś złego- wyjaśnia, a ja kiwam głową i dotykam dłonią jego ramienia, powolnie jeżdżąc po nim opuszkami palców

-Chciałabyś, aby naprawdę tak było?- pyta po chwili. Marszczę brwi i spoglądam mu w oczy. Uśmiecham się na samą myśl. Harry Styles moim mężem. To byłoby coś. Naprawdę byłby mój, a ja jego. Znak, że chcemy być ze sobą do końca życia
-Ja..ja.. nie zastanawiałam się nad tym- jąkam się
-A ty?- pytam
-Ślub? Nie. Raczej nie. Nie chcę nic zmieniać. Ludzie po ślubie zaczynają się kłócić- mówi spokojnie, a ja nie ukrywam rozczarowania.
-Kłócimy się bez tego Harry- mamroczę
-Tak ale.. nie uważam, że ślub jest czymś koniecznym. To przereklamowane- mówi, a ja zabieram dłoń z jego ramienia. Wzdycham i spuszczam wzrok. Przykro mi. Czy gdybym bardziej się starała…. Gdyby bardziej mnie kochał… chciałby ślubu? Zadaję sobie pytanie, a on delikatnie pociąga za mój podbródek, zmuszając żeby na niego spojrzeć
-Jesteś zła?- pyta
-Nie- zaprzeczam
-Widzę, że jest coś nie tak. Miałaś lepszy humor, jeszcze chwilę temu- mamroczę
-Nie. Jest ok. Jestem tylko zaskoczona, twoim podejściem do tej sprawy. Fajnie byłoby kiedyś przyznać, że nazywam się Ashley Styles i  że mam pełne prawo do tego, żeby móc nazwać cię moim mężem. To nic takiego, ja tylko.. tak tylko mówię- tłumaczę mu, a moje ostatnie zdanie to raczej szept
-Fajnie byłoby cię nazwać moją żoną, ale po co nam to. To tylko etykieta. Ważne, że mamy siebie nawzajem. I dopóki jest między nami okej, nic innego się nie liczy- wzdycha, po czym delikatnie całuje moje usta, chcąc jakoś załagodzić sytuację. Jakim cudem przez kilka godzin, przechodzimy przez tak wiele etapów? Strach o córkę, wściekłość Harrego, czułość, seks aż w końcu rozmowa na temat śluby?
-Cieszę się, że się opanowałeś – mówię do niego, kiedy się odsuwa. Nie chcę drążyć tego tematu. Po prostu chcę, żeby znowu było wesoło
-Zrobiłem to, bo mnie o to prosiłaś. Byłem wściekły i mało brakowało, a rozszarpałbym twoją ciotkę- mówi, chociaż oboje wiemy, że by jej nie tknął.
-Ale w jednym miała rację. Nie było mnie tak długo, a teraz udaję dobrego i troskliwego ojca. To żałosne- prycha i teraz na mnie nie patrzy. Jego wzrok tkwi gdzieś za mną
-Nie mogła się bardziej mylić- szepczę, a on w końcu na mnie spogląda
-Może i cię nie było. Może faktycznie, wtedy potrzebowałam twojego wsparcia jeszcze bardziej. Kiedy Lisa była mała i w nocy tak strasznie płakała. Wiele razy myślałam, że to ty mógłbyś chociaż raz do niej wstać. Dać mi pospać chodź trochę dłużej, ale ciebie nie było. Jednak teraz, kiedy o tym myślę… Harry nie wyobrażam sobie tego inaczej. Nie widzisz jak bardzo jesteś dla niej ważny? Nie oddałaby cię za nic innego. Przyglądałam ci się dzisiaj. Kiedy wnosiłeś ją do pokoju. Obchodzisz się z nią tak delikatnie…- mówię, a on lekko się uśmiecha
-Jesteś troskliwy i dobry. Jesteś takim ojcem, jakiego ona sobie wymarzyła.- kończę i widzę na jego twarzy ulgę
-Tak myślisz?- pyta, na co kiwam głową
-Przykro mi, że nie byłem w waszym życiu wcześniej. Tyle rzeczy mnie ominęło. Pierwsze kroki, pierwsze słowo… pierwsze urodziny..- wymienia
-Pierwsze kroki postawiła w parku. Posadziłam ją na kocu, a ona zauważyła siedzącą na trawie biedronkę i za wszelką cenę, chciała ją złapać, więc stanęła na nogi. Byłam w szoku.- przypominam sobie, a on kładzie się wygodnie i wciąga mnie na swoje ciało. Układam się na nim i kładę głowę na jego klatce piersiowej
-Pierwsze słowo? Co powiedziała?- pyta, zaciekawiony
-Misio- mówię, a on zaczyna się śmiać
-Nie wierzę- chichocze
-Tak właśnie było- śmieję się razem z nim i spoglądam w jego zielone oczy
-Większość dzieci najpierw mówi „mama” albo „tata” a ona powiedziała misio- wzruszam ramionami. I zapada między nami cisza. Nagle do mojej głowy przychodzi myśl. Staram się ją w sobie zdusić. Zapomnieć o tym niedorzecznym pomyśle, jednak uśmiecham się na samą myśl, jak by to było. Harry to zauważa i unosi brwi
-Co?- pyta. Nie jestem pewna czy powinnam mu o tym mówić. Unoszę się nieco i opieram dłońmi o jego klatkę piersiową. Zastanawiam się jeszcze chwilkę, po czym zaczynam
-Moglibyśmy.. znaczy.. pomyślałam, że może..- jąkam się, a on marszczy brwi
-Jeśli byś tylko chciał. Może drugie dziecko..- zaczynam, ale mi przerywa
-Co?!- unosi głos, więc natychmiast z niego schodzę, siadając obok
-Co powiedziałaś?- dopytuje się z niedowierzaniem i podnosi się do pozycji siedzącej
-Nic, ja tylko pomyślałam… mówisz to wszystko, więc… mógłbyś to przeżyć.- jąkam się, a on kręci głową
-Ashley do cholery, ja… dopiero przywykłem do myśli, że jest Lisa… jak to sobie wyobrażasz?- mówi, a ja w jego głosie dostrzegam nutkę zdenerwowania.. to nie był dobry pomysł… zdecydowanie. 





witam kochani z nową częścią..  
od razu mówię jednak to co wy dokładnie wiecie że jestem beznadziejna z tymi scenami no ale cóż.. natchnęło mnie i tada! 
no i wróciła kochana Lisa <3
dobra... chciałam przeprosić za opóźnienie ale niestety nie miałam czasu spokojnie napisać rozdziału więc robiłam to wczoraj o 2 w nocy haha 
nie napisałam też że jest scena +18 bo...jakoś tak chciałam żeby było z zaskoczenia ;D 
ok... podnosimy lekko poprzeczkę... 
                                 13 komentarzy=nowy rozdział 
pozdrawiam 
Mrs.Horan

29 komentarzy:

  1. Kocham takiego opiekuńczego Hazze ❤ Rozdział genialny , nie moge sie doczekać kolejnego -@primasek1-Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
  2. opiekuńczy i troskliwy Hazza to najlepszy Hazza! Super, że Lisa wróciła :) nie mogę się doczekać następnego :) buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejka <3 Juz nie mogę się doczekać nexta :) To jest takie jdidmdkdmdkdjdjidjdnd

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę super! Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nie nie mogę doczekać następnego.... A Hazza taki opiekuńczy :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku! Nie skomentowałam! Więc.... LISA! Wróciła! Mam nadzieję, ze cioci Ashley nic nie BD o.o

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdzial swietny;DD
    Tęskniłam za Lisą!!
    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  9. Lisa! Kochana! Rozdział super! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam! <3 Czekam na next!!! <3 :*!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy next? Nie moge się juz doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne!
    Tylko czekać na next! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. #PsychicLovePL

    Hej, skarbie ;*
    Zapraszam na moje ff o Harry'm "Psychic Love"
    Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz coś po sobie xdd

    http://psychic-love-harry-styles-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy możemy się spodziewać następnego rozdziału ? :)
    pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się napisać i wstawić go w weekend. za opóźnienia przepraszam..
      Mrs.Horan

      Usuń
  15. swietneee bardzo mi sie podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  16. jestes genialna to wszystko jest takie cudowne <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. czekam na nastepna czesc

    OdpowiedzUsuń
  18. uwielbiam to czekam zna nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  19. nie czytalam niczego lepszego niz to

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie moge się juz doczekać :) nastepnej czesci

    OdpowiedzUsuń
  21. leze i nie moge wstac :*

    OdpowiedzUsuń
  22. blagam o nastepna czesc to bylo piekne <3 :****

    OdpowiedzUsuń
  23. Upss.. xD To był zły pomysł ;/ Ale raz się żyje xD ;3 Zajebiaszczy rozdział ;)) ~Alissa

    OdpowiedzUsuń