piątek, 28 marca 2014

Strong cz.29



               "W życiu bywają takie chwile, w których kompletnie nie wiesz,
                                           co zrobić, żeby było    dobrze..."


    miłego czytania :)
[A] Jak jest już między nami dobrze, to zawsze musisz wszystko spieprzyć- powiedziałam, odpychając go od siebie, po czym wyszłam z kuchni, kierując się w stronę naszej sypialni…
                                              ******
Szybko wbiegłam na górę i zamknęłam drzwi na klucz. Uhh… jak on mnie denerwuje. Zdjęłam frotkę z włosów i przeczesałam je ręką, pozwalając im opaść na ramiona. Położyłam się na łóżko. Chcę odpocząć, nie chcę go widzieć….
-----Harry…..
Ashley wyszła z kuchni i usłyszałem jak wbiega po schodach, na górę., by po chwili trzasnąć drzwiami od sypialni. Westchnąłem ciężko i poszedłem za nią. Musimy pogadać, tej sprawy nie można tak zostawić. Nie pozwolę jej jechać tam samej, a jeśli sobie tego nie wyjaśnimy, właśnie tak zrobi. Wszedłem po schodach i złapałem za klamkę. Zamknięte.
[H] Otwórz- powiedziałem i zapukałem w drewnianą powłokę
[A] Daj mi spokój! Nie chce mi się z tobą gadać!- usłyszałem jej stłumiony głos
[H] Musimy pogadać- mówię nieco głośniej
[A] Nie chce mi się z tobą gadać- kiedy, odpowiada zaczynam pukać nieco mocniej
[H] Otwieraj te pieprzone drzwi!- podnoszę głos i uderzam pięścią w twardą powłokę
[A] Przestań!- słyszę, a obok mnie staje Lisa
[L] Tato co się stało?- pyta, więc przykucnąłem obok niej i westchnąłem, starając się uspokoić
[H] Nic, wracaj się bawić… pokłóciłem się trochę z mamą, ale wszystko jest w porządku- powiedziałem, chcąc ją uspokoić
[L] Jak jest zła to przeproś, jak ja.. zawsze działa- uśmiecha się szeroko i daje mi buziaka w policzek, po czym wraca do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi, więc wstałem i znowu zacząłem gadać do Ashley
[H] Ashley albo otworzysz, te pieprzone drzwi, albo przysięgam ci, że już za chwilę ich tutaj nie będzie- zagroziłem jej
[A] Nie rozumiesz, że nie chcę z tobą gadać?!- krzyknęła
[H] Cóż.. musisz, jeśli nadal chcesz mieć drzwi do sypialni, czasami mogą się przydać- zażartowałem wiedząc, że Ash wkurzy się jeszcze bardziej
[A] Pieprz się!- krzyknęła, nieźle wkurzona
[H] Z chęcią ale nie sam- zakpiłem z niej
[A] Nie cierpię cię! Nie chcę cię widzieć! Daj mi spokój! Pojadę czy tego chcesz, czy nie!- skończyła się wydzierać
[H] Nie pojedziesz sama, rozumiesz? Otwierasz te drzwi, czy nie?- zapytałem spokojnie
[A] Nie- odpowiedziała, więc trochę się wkurzyłem
[H] Sama chciałaś, liczę do 10 i wywalę te drzwi, przysięgam- kończę i czekam chwilę, żeby mogła się zastanowić, po czym zaczynam odliczanie- 10…9..8..7 Dobrze się zastanów drzwi serio się przydają- dodaję po czym liczę dalej- 6..5…4..3..2 czas się kończy… -dodaję i właśnie mam zamiar skończyć, kiedy drzwi ustępują
----Ashley….
Wstałam szybko z łóżka, słysząc, że Harry zaraz skończy liczyć. Zgodzę się z nim, że drzwi są przydatne, więc kiedy kończy na 2 otwieram drzwi. Po czym szybko, od nich odchodzę
[H] Ok. więc już 1 punkt mamy za sobą, ocaliłaś te drzwi, teraz sobie pogadamy- Harry staje naprzeciwko mnie, a ja nie mam zamiaru się odezwać
[H] Będziesz tak milczeć?- pyta, ale nie uzyskuje odpowiedzi, więc mówi dalej
[H] Chwilę temu się na mnie wydzierałaś, a teraz nie masz zamiaru się odezwać?- pyta ponownie.
[H] O co ci chodzi dziewczyno?- wzdycha, opuszczając ręce po obu stronach swojego ciała
[A] Chcę odwiedzić ciocię- odzywam się w końcu
[H] Już rozmawialiśmy na ten temat. Nigdzie nie jedziesz. Myślałem, że to ustaliliśmy- spojrzałam na niego, ze złością, a on ani drgnął
[A] Nie to ty mówiłeś Harry. Ja się z tym nie zgodziłam, więc jadę, jasne?- nie zamierzam ustąpić
[H] Słucham? Nie jedziesz i koniec tematu.- powiedział, więc prychnęłam i położyłam się na łóżku, wtuliłam się w poduszkę i zamknęłam oczy
[H] Co robisz?- zapytał
[A] Chcę spać. Daj mi spokój- powiedziałam cicho i jeszcze bardziej wtuliłam się w poduszkę
[H] Mamy coś do omówienia, a ty idziesz spać?- prychnął lekko zażenowany, jednak już nic mu nie odpowiedziałam
[H] Świetnie, najlepiej unikać tematu- warknął i wyszedł z sypialni. Starałam się zasnąć, ale byłam tak wkurzona, że nie mogłam. Leżałam tak chyba z pół godziny i nic. Usiadłam i ciężko westchnęłam, po czym wstałam i zeszłam na parter. Harry siedział w salonie, na kanapie. Bezradnie opierał się o poduszki i o czymś myślał
[A] Harry…- zaczynam, więc jego wzrok kieruje się w moją stronę, po czym mierzy mnie smutnym wzrokiem
[A] Przepraszam- mówię, cicho, więc Harry wzdycha i wstaje podchodząc do mnie
[A] Proszę cię, odezwij się..- wyszeptałam, po czym odważyłam się spojrzeć mu w oczy
[H] Co mam powiedzieć? Chcesz jechać… już tutaj nie wrócisz- mówi cicho i wymija mnie, podchodząc do wielkich, szklanych drzwi od tarasu
[A] Jak to?- nie wiem, o co mu chodzi.. w tej chwili, jestem pewna, że ma na myśli to, że jeśli wyjadę, to nie mam po co wracać
[H] Już nie wrócisz- powtarza i spuszcza głowę, stoi do mnie tyłem, więc nie wiem czy jest zły czy raczej zawiedziony
[A] Jeśli nie chcesz, żebym wracała..- zaczynam, ale on mi przerywa. Uderza pięścią w ścianę i wybucha
[H] Cholera!! Czy ty naprawdę, nic nie rozumiesz?!! Jeśli wyjedziesz to ciotka namówi cię do zostania, tam!!- krzyczy na mnie, gestykulując rękoma, a ja nie wiem, co mam powiedzieć, przed chwilą był spokojny, a teraz jest wściekły
[A] Wrócę, nie chcę cię zostawić- odzywam się cicho, na co chłopak, mierzy mnie wzrokiem
[H] Namówi cię, powie że ze mną nie masz przyszłości, ma na ciebie wpływ, więc zaczniesz się zastanawiać.. –mówi, lecz tym razem ja mu przerwałam
[A] Nie..- podeszłam do niego i złapałam go za ręce
[A] Harry, dlaczego tak myślisz? Przestań.. ja.. myślisz, że dam się namówić? Właśnie z tobą, widzę się w przyszłości, rozumiesz? Z nikim innym nie ma to sensu- wyjaśniłam mu, a on dalej milczy, przybliżyłam się do niego i zawiesiłam mu ręce na szyi, po czym przyłożyłam swoje czoło do jego i wyszeptałam
[A] Kocham cię- uśmiechnęłam się i delikatnie go pocałowałam, jednak chłopak, niezbyt chętnie odwzajemnił pocałunek
[H] Nie jedź tam sama, proszę cię, zaczekaj.. pojedziemy razem- powiedział w końcu. Muszę ustąpić… nie wygram z nim. może to nawet dobry pomysł, jeśli pojedziemy razem, moja ciocia będzie miała okazję, żeby zobaczyć jaki naprawdę jest Harry.
[A] Dobrze.. niech będzie, ale pojedziesz ze mną?- westchnęłam ciężko, chcę wiedzieć czy na pewno się zgodzi
[H] Tak, pojadę ale nie mogę teraz. Szykujemy się do akcji, teraz będę zajęty.- powiedział już spokojniej
[A] Skończmy ten temat, poczekam ok.?- pytam, na co chłopak lekko się uśmiecha i wychodzi do kuchni… co jest?? Harry zachowuje się dziwnie, więc idę za nim.
[A] Harry co się dzieje?- pytam, kiedy wchodzę do pomieszczenia. Harry wyciąga sok z lodówki i nalewa do dwóch szklanek.
[H] Chcesz?- pyta i podaje mi naczynie, z zimnym napojem
[A] Harry.. powiedz- nalegam
[H] Nic się nie dzieje- zaprzecza, a ja wiem, że kłamie
[A] Chodzi o ciotkę, tak? Harry daj spokój, jest miła i nie groźna- zapewniam go
[H] Ta… będzie robić problemy, wiem to- mówi popijając sok
[A] Przestańmy o tym gadać, mów lepiej jak tam z tą akcją, albo co u chłopaków.. nie mówiłeś zbyt wiele, kiedy przyjechałeś.. no oprócz tego, że pobiłeś się z Lou- zmieniam temat, a na moje ostatnie słowa Harry zaczyna się śmiać

[H] Zasłużył, ale nie uważam, że musisz wiedzieć, jaką planujemy akcję- unosi brwi i znowu pije sok
[A] No tak.. przecież nie mogę nic, wiedzieć prawda… bo jeszcze pójdę na policję- zaśmiałam się, przygryzając wargę, jednak u Harrego nie wywołało to śmiechu.. chłopak odstawił szklankę na blat i oparł się o niego dłońmi. Przecież to był, tylko żart.. to chyba jasne, że nie zgłosiłabym tego na policję… szczerze mówiąc, lubię Liama, Zayna, Nialla, a nawet tego wiecznie nadąsanego Louisa… wiem, że on mnie nie lubi, ale co mi tam..
[A] Powiedziałam coś nie tak?- zapytałam, ale Harry nie odpowiedział, bo zadzwonił jego telefon, który odebrał i wyszedł do salonu…
---Harry…
Dzwonił Liam, więc wyszedłem z kuchni i podszedłem do okna w salonie.
[H] Halo, no nie spodziewałem się, że któryś z was do mnie zadzwoni, po tym co stało się u Nialla?- odebrałem połączenie
[L] Hej, przecież nikt nie ma ci niczego za złe, co u ciebie, jak się trzymasz, po tym jak dostałeś po twarzy?- zapytał Liam
[H] Ja? Świetnie, a ten świr, Louis?- zapytałem
[L] Ej, daj spokój… wszystko ok. ma tylko rozciętą wargę- wyjaśnił mi
[H] To i tak za mało.. powinien mieć połamany nos- przyznałem
[L] Przestań, to twój kumpel, przejdzie mu- zapewnił mnie
[H] Niall się wkurzył- zacząłem
[L] Nie w sumie to nie- prychnął Liam
[H] Niee.. wcale, tylko dyskretnie wyprosił mnie z domu- zaśmiałem się
[L] Zaczęliście się bić, w jego domu.. też bym was wygonił- przyznał Liam
[H] Louisowi się należało- powiedziałem
[L] Może i tak, ale jakoś musicie to rozwiązać, nie możecie się kłócić, jesteśmy w jednym zespole, jeśli będziecie się sprzeczać, możecie zawalić każdą akcję, a wiesz jak się to może skończyć- powiedział Liam
[H] Kurwa Liam.. on nazwał Ashley dziwką, uważa, że pójdzie na policję, że nas wsypie, jak ty, to sobie wyobrażasz?? Jak mam się z nim dogadać??!- zapytałem i po chwili, usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła i głośne trzaśnięcie drzwi… cholera!!
[H] Liam kurwa…  Ashley wszystko słyszała, chyba jedzie do Louisa, przyjeżdżaj zostaniesz z Lisą, ja muszę za nią jechać- powiedziałem
[L] Dobra jestem w pobliżu, zaraz będę- powiedział i zakończył połączenie. Matko… ona tam jedzie, pada deszcz, cholera jeśli będzie miała wypadek, to ja zabiję tego gnoja.. pobiegłem na górę i wpadłem do pokoju Lisy
[H] Lisa, zaraz będzie tutaj wujek Liam, zostaniesz z nim, dobrze?- zapytałem kucając obok niej
[L] Dobrze, będziemy się bawić- powiedziała uśmiechnięta i najwyraźniej rozradowana, wiadomością,  że odwiedzi ją Payne.
[H] Dobra, to chodź idziemy do salonu. Tam na niego poczekamy.- wziąłem ją na ręce i zeszliśmy na parter. Włączyłem małej bajki i czekałem, aż przyjaciel się zjawi… szybciej, szybciej… chodziłem z kąta w kąt i wyglądałem przez okno. W końcu zauważyłem, wjeżdżający samochód na posesje. Podszedłem do drzwi i wpuściłem Liama.
[L] Jedź już, ja się zajmę Lisą- powiedział, więc chwyciłem w ręce płaszcz i wybiegłem z domu. Wsiadłem w sportowy samochód i szybko wyjechałem z posesji. Wybrałem właśnie to auto, bo jeździ najszybciej ze wszystkich. Do Louisa dotrę w jakieś 10 minut. Deszcz utrudniał jazdę, wycieraczki w pewnym momencie, nie nadążały za tym, aby wycierać krople z przedniej szyby. Tylko czekać, aż przyślą mandaty, bo pewnie pstryknęli mi kilka zdjęć. Zdecydowanie przekraczałem dozwoloną prędkość, ale jakoś to, mnie w tej chwili nie obchodziło. Wreszcie dojechałem na miejsce. przed domem stał samochód, którym najwyraźniej przyjechała Ashley.
---Ashley…
Nie pukałam, wbiegłam do domu Louisa i popędziłam do salonu. Starałam się być twarda, ale łzy same spływały mi po policzkach. Louis siedział w salonie i czytał jakieś dokumentu. Był w szoku, kiedy mnie zobaczył i natychmiast wstał
[Lou] Ash.. co ty tutaj robisz?- zapytał, jak najbardziej szorstkim głosem. Podszedł do mnie dość blisko, więc miałam okazję. Nic nie powiedziałam, tylko uderzyłam go z całej siły w policzek.
[Lou] Co to ma być!!!- pyta wkurzony, a jego policzek lekko się zaczerwienił, od uderzenia
[A] Ty kretynie!- krzyknęłam na niego, z całej siły, go od siebie odpychając.
[Lou] Wpadasz do mojego domu i pozwalasz sobie na coś takiego? Jak śmiesz?!- wrzeszczy na mnie, co powoduje, że zaczynam się go bać
[A] Jestem dziwką, tak?- pytam przez łzy, moje serce bije coraz szybciej. W tej chwili, jak szybko się tu zjawiłam, tak szybko bym stąd uciekła.
[Lou] Co?- pyta, najwyraźniej zbity z tropu
[A] Tak uważasz, co? Kocham Harrego, a ty masz mnie za dziwkę, sukę, która tylko go wykorzystuje .. która was wsypie tak?! Przyznaj- krzyczę i ponownie zaczynam go szarpać, jednak tym razem Louis jest szybszy i bez zastanowienia odpycha mnie od siebie, popychając na ścianę. Lekko się od niej odbijam i czuję ból, ale nie pozwalam sobie upaść…
---Harry…
Drzwi od jego domu, są lekko uchylone, więc słyszę dobiegające ze środka krzyki. Bez zastanowienia wpadam do środka i kieruję się do salonu. Ashley stoi przy ścianie, płacze, a Louis wskazuje na nią palcem i stoi bardzo blisko, słyszę jego słowa
[Lou] Tak! Tak właśnie uważam! Wsypiesz nas prędzej czy później! Dobrze, że przyjechałaś.. mam okazję powiedzieć ci to w twarz!- wrzeszczy na nią
[H] Louis- zwracam jego uwagę na siebie i podchodzę bliżej, odsuwam chłopaka od Ashley i zasłaniam ją swoim ciałem.
[Lou] Kurwa, po co ją tutaj przysłałeś?- pyta nieźle wkurzony., nie mam zamiaru się z nim ponownie bić. Zabieram dziewczynę i wychodzę, taki był plan
[H] Usłyszała moją rozmowę z Liamem, nie wiedziałem, że jest w pokoju- tłumaczę mu. Czuję jak Ashley, dotyka moich pleców, bardziej się zasłaniając, jednak na ułamek sekundy, się odsuwa i mówi do Lou
[A] Morderca- Louis, momentalnie zaczyna  kipieć, ze złości
[Lou] Zamknij tą swoją śliczną twarzyczkę!- krzyczy i chce ją wyciągnąć, zza moich pleców
[H] Kurwa Louis!- tym razem ja podnoszę głos i odpycham jego rękę
[Lou] Zabierz ją stąd! Nie chcę jej widzieć- mówi i lekko się odsuwa
[H] Ashley wracaj do samochodu- mówię do dziewczyny, ale ona ani drgnie, odwracam się do niej i mówię ponownie
[H] Do samochodu- jestem na nią wściekły. Jak mogła, zrobić coś takiego? Kiedy dziewczyna widzi, że jestem w takim stanie, spuszcza głowę i kieruje się w stronę drzwi. Kiedy zamyka je za sobą, odzywam się do Louisa
[H] Stary, co się dzieje? Byliśmy kumplami, a teraz zachowujesz się, jak mój najgorszy wróg- wzdycham, próbując się uspokoić
[Lou] Harry, co się stało?! Ona się stała!- krzyczy i wskazuje na drzwi, którymi jeszcze chwilę temu wyszła Ash
[H] Nie wydaje mi się, żeby ona była przeszkodą, zastanów się, ona nie jest groźna. To moja dziewczyna, więc daj jej spokój i zaakceptuj ją- mówię po czym, kieruję się w stronę drzwi. Zanim wychodzę mówię
[H] Do jutra Lou- zamykam za sobą drewnianą powłokę i kieruje się do czarnego BMW, którym przyjechała Ashley. Wsiadam do środka i przeczesuję mokre od
deszczu włosy. Dziewczyna spogląda na mnie, po czym spuszcza głowę.
[A] Bałam się, że się pobijecie- powiedziała cicho
[H] Serio, właśnie tym się martwiłaś? Jak mogłaś być taka głupia!- nie wytrzymuję i zaczynam krzyczeć
[A] Harry.. –mówi cicho, a z jej oczu znowu lecą łzy. Cicho łka, a ja nie jestem w stanie, jej przytulić, jestem zbyt wściekły
[H] Wracamy do domu, jedź za mną- powiedziałem i wysiadłem z auta, po czym naciągnąłem płaszcz na głowę, tak żeby choć trochę osłonić się, przed deszczem i wróciłem, do swojego samochodu. Odpaliłem i już po chwili wracaliśmy do domu. Cały czas, obserwowałem auto, którym wracała Ashley. Spokojnie utrzymywała się, tuż za mną. Kiedy dojechaliśmy na posesję, od razu zaparkowaliśmy w garażu. Wysiadłem z auta i zatrzasnąłem drzwi. Ashley stała już obok swojego samochodu i czekała na mnie. Wciąż płakała, głowę miała spuszczoną w dół i bawiła się swoimi palcami.
[H] Louis tak nie myśli, nie musisz płakać- powiedziałem starając się, ją pocieszyć, jednak nie wyszło mi to najlepiej. Ton mojego głosu, nadal był dość surowy.
[A] Tu już nie chodzi o niego.. ty..- zaczęła, lekko unosząc głowę, jednak wciąż nie patrzyła mi w oczy.
[H] Co ja? Przecież nic nie zrobiłem- mówię bardziej spokojnie
[A] Jesteś na mnie wściekły, prawda?- pyta, ale ja nie umiem zaprzeczyć, a nie chcę kłamać. Moje milczenie, jest jednoznaczne z tym, że właśnie tak jest, więc Ash kiwa lekko głową i wchodzi po schodach, które prowadzą do korytarza.
----Ashley…
Weszłam po schodach i zaczęłam zdejmować buty w korytarzu. Zaraz za mną wszedł Harry i zamknął drzwi. Ściągnął buty i mokry płaszcz, po czym odwiesił go na wieszak.
[H] Liam jest z Lisą- powiedział i wszedł do salonu. Chłopak siedział obok dziewczynki na kanapie i oglądali jakieś bajki. Mała już zasnęła, ale bajka najwyraźniej wciągnęła Liama, kiedy chłopak nas zobaczył szybko wstał i zapytał Harrego
[L] I co?- Harry wzruszył ramionami, a ja nie mogłam znieść wzroku Stylesa, więc podeszłam do Liama i mocno go przytuliłam. Chłopak nagle zesztywniał, nie wiedział, co ma zrobić, ani jak zareaguje na to Harry. Po chwili jednak,  położył swoja dłoń na moim ramieniu i lekko gładził moje plecy, starając się mnie uspokoić. Wiem, że Harry wpatrywał się w nas surowym wzrokiem, ale potrzebowałam tego, żeby ktoś mnie przytulił. Tą osobą stał się Liam… może to właśnie on, stanie się moim przyjacielem.
[H] Dzięki, że zająłeś się małą, pogadamy jutro- zaczął Harry, więc Liam lekko mnie od siebie odsunął i podszedł do Harrego
[L] Do jutra- przybili sobie piątkę, po czym chłopak, uśmiechnął się do mnie
[L] Do zobaczenia Ashley- machnął ręką i wyszedł. Między mną, a Harrym zapadła cisza, którą zakłócały, tylko odgłosy dobiegające z plazmy wiszącej na ścianie. Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Przed chwilą, zamiast przytulić jego, przytulałam się do jego przyjaciela. jednak musiałam zadać mu to pytanie..

[A] To o to się biliście?- zapytałam, nie miałam na tyle odwagi, żeby spojrzeć mu w oczy
[H] Tak, jeśli chcesz wiedzieć.. tak, biłem się o ciebie, z moim kumplem- powiedział wściekły i poszedł do kuchni. Co to oznacza.. bił się, bo mnie kocha…. Dlaczego teraz się tak zachowuje?.. poszłam za nim do kolejnego pomieszczenia, omijając roztłuczoną szklankę, którą rozbiłam, zanim wybiegłam z domu, Harry stał oparty o blat, odwrócony plecami do mnie, wpatrywał się w okno.. na dworze, zrobiło się już ciemno, zapadał zmrok.
[A] Harry- wyszeptałam, a chłopak odwrócił się do mnie przodem. Spojrzał na mnie, a nasze spojrzenia się spotkały, jednak ja natychmiast, odwróciłam wzrok, spoglądając na swoje ręce….
---Harry…
Kiedy tylko na nią spojrzałem, odwróciła wzrok. Nie mogła tego znieść. Widziałem jak przygryza wargę, a jej ręce drżą, kiedy odważyła się, położyć je na moim brzuchu
[A] Ja.. –zaczyna, ale nie daję jej dokończyć, przysuwam ją do siebie i mocno przytulam. Dziewczyna jak najszybciej, odwzajemnia uścisk. Oplata mnie dłońmi i chowa twarz w zagłębieniu mojej szyi. kładę głowę na jej ramieniu i delikatnie całuję w szyję. Płacze… jej łzy od razu wsiąkają, w moją koszulkę, łka i stara się uspokoić, ale nie jest to łatwe. Jestem na  nią wściekły, ale nie chcę jej odtrącać, tak bardzo, dlatego pozwalam jej się wypłakać. W tej chwili, boi się mnie. Wiem to.. przecież jestem mordercą, zupełnie jak Louis…
[A] Przepraszam… nie powinnam tam jechać- szepcze, tuż przy moim uchu
[H] Nie powinnaś- zgadzam się z nią, a ona ponownie szepcze
[A] Przepraszam… - nie jestem w stanie nic powiedzieć, zupełnie jakbym był w jakimś pieprzonym transie.
[A] Nie gniewaj się na mnie- mówi, ściskając mnie jeszcze bardziej, jednak ja mam już dość. Odsuwam ją od siebie i wychodzę z kuchni….



no więc jest kolejna część :) mam nadzieję że się podobała :) przepraszam że znowu tak późno... długo czekaliście.. wiem przepraszam.. ostatnio robię to zbyt często ale niestety nie mam tyle czasu ile bym chciała na to żeby poświęcić go opowiadaniu.. piszę kiedy mam czas a napisanie choćby tak długiego rozdziału jak ten (jeśli można go tak nazwać) zajmuje trochę czasu....
więc jeszcze raz mam nadzieję że się podobał, mam nadzieję że przeczytaliście tą notkę ;) 
czekam na komentarze :) dziękuję za poprzednie :) 
Kocham was bardzo :* 
komentujcie :) 
Mrs.Horan 

sobota, 22 marca 2014

Strong cz.28



przeczytajcie notkę pod rozdziałem ~~

[A] Czy ja coś mówię?- zadałam mu pytanie retoryczne, a on lekko się uśmiechnął
[H] Wrócę chyba popołudniu, uważajcie na siebie na spacerze i nie zmoknijcie- pocałował mnie w policzek i zabrał ze stolika swoje dokumenty, po czym założył płaszcz w korytarzu i wyszedł z domu….
                                                           *****
---Harry….
Wyszedłem z domu i pobiegłem do samochodu, który stał na podjeździe. Pogoda nie była zbyt ładna, więc szybko wsiadłem do środka i rzuciłem papiery na siedzenie obok. Wyjechałem na ulicę, a potem na autostradę i muszę przyznać, że były niezłe korki, bo przez tą pogodę został spowodowany, jakiś wypadek. Miałem czas, żeby zastanowić się nad tym, co jest między mną, a Ashley i pomyśleć o tych jej snach. Niby między nami jest wszystko dobrze, staram się jak tylko mogę, żeby było dobrze. Szkoda tylko, że uświadomiłem sobie to jaka jest dla mnie ważna, dopiero wtedy, kiedy myślałem, że umrę i już nigdy jej nie zobaczę. Nie wiem jak mam sprawić, żeby jej sny odeszły. Obiecałem, że jakoś się ich pozbędziemy, ale nie wiem, po prostu jak. Co jeśli nie wystarczy to, że będę blisko? Na to pytanie nie potrafiłem sobie w żaden sposób odpowiedzieć. Włączyłem radio i wpatrywałem się w to, co dzieje się na drodze, wciąż myśląc o Ash. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk, którego tak nienawidziłem. Kierowca za mną, tak się niecierpliwił, że co chwilę trąbił, chcąc przyspieszyć, trochę przejazd autostradą. W końcu mogłem ruszyć, bo droga po wypadku została już uprzątnięta, a zmasakrowany samochód, stał na poboczu, wydawał mi się on dziwnie znajomy, ale nie mam pojęcia skąd go kojarzę. Uznałem, że to po prostu jakiś przypadek, bo przecież jest tysiące takich samochodów i po jakiś 5 minutach szybkiej jazdy dotarłem do zjazdu prowadzącego do posiadłości Horana. Pogoda z minuty na minutę stawała się coraz gorsza, więc kiedy wjechałem przez bramę i zaparkowałem obok samochodu Liama, szybko wysiadłem i podbiegłem pod drzwi Nialla, które on po chwili otworzył

[N] Wchodź- powiedział i zostawił otwarte drzwi, wracając do salonu. Zamknąłem za sobą brązowy, masywny prostokąt i odwiesiłem płaszcz na wieszak, zdejmując przy tym buty.
[N] Co tam?- zapytał blondyn, kiedy wszedłem dalej
[H] Jest ok., jak na razie nie narzekam- odpowiedziałem z lekkim uśmiechem i usiadłem na wolnym fotelu
[L] Jak tam z Ashley i co u Lisy?- zapytał Liam
[H] Jakoś leci z Lisą staram się dogadywać, a Ash ma dziwne sny, nie wiem co się dzieje- wyjaśniłem
[Z] Znaczy?- zainteresował się Zayn. Byli tutaj już prawie wszyscy, brakowało jeszcze tylko Louisa
[H] Śni jej się, że Billy zabija mnie i na tym się kończy jej koszmar- opowiadam
[N] Uuu no to kiepsko, pijesz coś?- pyta Niall, więc wybieram kolejną kawę
[L] Daj te papiery- Liam wyciąga rękę, więc podaje mu to co mam w czarnej teczce, a ten je wyciąga i zaczyna przeglądać
[H] No chłopaki, to co? Powiecie mi coś więcej?- zapytałem
[N] Ta… z chęcią, ale najwięcej wie Louis, a go jak widzisz tutaj nie ma- westchnął blondyn, podając mi kubek z kawą
[H] Kiedy będzie?- zapytałem
[Z] Też chcielibyśmy wiedzieć- prychnął Zayn i stanął przy szklanych drzwiach od tarasu
[H] No tak.. jak to Louis, zawsze się spóźnia na spotkania- zaśmiałem się i wziąłem łyk, gorącej kawy
[L] Ta.. ma to chyba w genach- zaczęliśmy się śmiać
[H] Co u was chłopaki?- zapytałem- dawno nie gadaliśmy- dodałem
[L] Szykuję się do kolejnej walki- powiedział Liam
[H] Tak, a gdzie?- zapytałem, zainteresowany tą sprawą. Liam był dobry w boksie, przeważnie wygrywał, jeździł do różnych miast na wiele walk. Był uważany za kogoś bardzo istotnego w tej branży. Nikt go nie lekceważył, a już kilku kolesi odmówiło walki z nim.
[L] Tym razem tutaj, w Londynie- westchnął
[H] Wiesz już, jaki przeciwnik?- zapytałem znowu
[L] Nope… dowiem się za tydzień, jeszcze do końca nie wiadomo, kto bierze udział- wyjaśnił

[H] Wpadnę jak zwykle- uprzedziłem go, na co chłopak zaczął się śmiać
[L] Jasne.. ostatnio pojechałeś nawet za mną do LA, jak brałem udział w tamtych walkach- mówił przez śmiech
[H] No co? Przecież wygrałeś, nic nie straciłem- zaśmiałem się, a Zayn razem z Niallem uprzedzili, że oni również będą to oglądać.
[L] Żebyście się nie zdziwili, jak dam skopać sobie tyłek- zakpił Liam
[Z] To w ogóle możliwe?- zapytał Zayn
[H] A co u ciebie Zayn?- przestałem się śmiać i lekko spoważniałem, przypominając sobie rozmowę z Niallem na temat Malika i Ashley
[Z] Jest ok. Mam teraz sezon i naprawdę sporo osób przychodzi zrobić sobie tatuaże, myślę nad zatrudnieniem kogoś do pomocy- wspomina mulat, więc przerywam mu
[H] Jesteś pewny? Wiesz, że może być problem, jak się dowie czym zajmujesz się oprócz salonu.
[Z] Wiem, to jeszcze nie jest pewne czy będę kogoś szukał. – wyjaśnia
[N] Ta.. Zayn planuje kupić sobie kolejne cacko i poznał jakąś dziewczynę- zaczął blondyn
[H] Ooo, czy coś mnie ominęło? Jakie cacko i jaka dziewczyna?- zapytałem popijając kawę, która w expressowym tempie znikała z kubka
[Z] To tylko znajoma, czasami wpada do salonu, żeby pogadać nic takiego- Zayn odpowiada i siada na kanapie
[H] Ok. nie chcesz, nie mów, pewnie to jakaś niezła laska i nie chcesz jej nam pokazać, a co to za cacko? Kolejny samochód do kolekcji?- zaśmiałem się, chociaż właściwie sam mam jakieś 10 samochodów
[Z] Niee, tym razem kolejny motocykl- zaśmiał się Zayn
[H] Ścigacz?- zapytałem
[Z] Wiesz, że innymi nie jeżdżę- zaśmiał się i przybił mi piątkę
[H] Daj znać jak już go kupisz- powiedziałem i usłyszeliśmy trzask drzwi, a już po chwili w salonie stanął Louis
[Lou] No jestem, sorki- powiedział i położył papiery, które przyniósł ze sobą na stoliku, po czym usiadł na kanapie
[N] Pijesz coś?- zapytał znowu blondyn
[Lou] No kawa, jak zawsze- powiedział Lou, a ja, Zayn i Liam „zamówiliśmy” tym razem już herbatę
[H] Długo każesz nam czekać- mówię, po czym spoglądam na zegarek- czekaliśmy godzinę- dodałem
[Lou] Harry nie wkurwiaj mnie, nie moja wina, że są takie korki o tej godzinie!- warknął i zaczął wyciągać dokumenty
[N] No to robimy coś?- zapytał Niall, który wrócił już z kubkami, pełnymi gorących napoi
[L] Ta, w końcu po to się spotkaliśmy- westchnął Liam i przybliżył się do stolika
[Lou] No wiec tak, to wiedzą już chłopacy, ale ty Harry nie… nasz cel to niejaki Bob Curs, jest dilerem, mamy to zlecenie za 9 milionów na głowę. Dlaczego jest taki ważny? Sprzedaje narkotyki w całym Londynie i okolicach. Podpadł jednemu biznesmenowi, który ma syna… zgadnijcie kogo? Ćpuna, kupował narkotyki właśnie od niego i przedawkował, więc ten się mści. Zależy mu na tym, żeby się go pozbyć. W sumie na policji, też jest o nim głośno, często próbują go złapać, nigdy im nie wychodzi- prychnął Louis i dodał
[H] Dlatego taka spora sumka dla każdego z nas. Koleś wie, że nie łatwo go złapać, więc jest gotów tyle dać- mówię, na co wszyscy kiwają głową
[L] Przysłużymy się nie tylko temu biznesmenowi, ale też wielu innym ludziom- dodał Liam
[Lou] Właśnie dlatego musimy się odpowiednio przygotować, poobserwujemy go trochę, zobaczymy gdzie jeździ i kiedy jest z nim najmniej ochroniarzy. A jak już wszystkiego się dowiemy to wykonamy akcję- skończył, opierając się o kanapę
[Z] Kto strzela do celu?- zapytał Zayn
[Lou] Głównym będziesz ty Zayn, my cię osłaniamy, załatwiamy ochroniarzy, ty strzelasz i wychodzimy. Cel zostawiamy dla policji, mogą go znaleźć, będzie im na rękę, że został zastrzelony- wyjaśnił Louis i zaczął pić kawę
[N] Dzielimy się na zespoły? Jak będziemy go obserwować?- zapytał Niall
[Lou] Zostało nam 8 dni, żeby wybadać sytuację, dzielimy się na 2 zespoły, Ja z tobą i Liamem codziennie, rano będziemy go obserwować Harry i Zayn popołudniu, aż do momentu, kiedy nie zaszyje się w swojej pieprzonej willi, może być?- wyjaśnił i zapytał
[H] Jasne, mi pasuje- przytaknąłem
[Z] Mi też- Zayn kiwnął głową, jaki reszta chłopaków
[Lou] No to chyba wszystko już jest jasne, istnieje też możliwość, że Curs będzie wyjeżdżał w tygodniu z Londynu, wtedy też ktoś z nas musi tam jechać, wystarczy jedna lub dwie osoby- powiedział Lou
[N] Ja mogę jechać- powiedział Niall
[H] Ja też – westchnąłem
[Lou] A co z Ashley?- zapytał Louis
[H] Tym się nie przejmuj, pogadam z nią- wyjaśniłem mu
[Lou] Ok. skoro tak, to polecicie za nim we dwóch, żadnych pochopnych decyzji i nie ujawniajcie się, wyjeżdża prawdopodobnie jakieś 4 dni przed naszą akcją, ale tylko w celu wymiany towaru, nic więcej, zaraz będzie wracał z powrotem do Londynu- Louis skończył gadać i schował wszystkie papiery do teczki
[H] Mam pytanie, możesz mi powiedzieć, co masz do Ashley?- wstałem i zacząłem się krzątać po salonie. Spojrzałem na Nialla, a on najwyraźniej się wkurzył, myślał, że zostawię tak tą sprawę i nie poruszę tematu. Jednak Niall powiedział mi, co myśli Louis, więc chcę sobie to z nim wyjaśnić.
[Lou] Ja? Nic- prychnął
[H] Nie sądzę Louis, nienawidzisz jej. Ślepy nie jestem!- podniosłem głos, więc Lou wkurzył się jeszcze bardziej
[Lou] Nie musisz się drzeć! To wolny kraj, każdy lubi kogo chce! Więc nie wpieprzaj się w moje sprawy!!- on również wstał z kanapy i odstawił kubek na stolik
[Z] Chłopaki dajcie spokój. Nie warto się kłócić, po jaką cholerę to wszystko?- mulat podniósł się z kanapy i poszedł do kuchni Nialla
[N] Właśnie, to nie ma sensu- poparł go blondyn, a Liam siedział cicho i czekał na dalszy rozwój sytuacji, wiedział, że nie należę do spokojnych osób. W międzyczasie do salonu znowu wrócił Zayn
[H] Nie, widzę, że on jej nie toleruje, a kurwa nie zniosę tego, że mój przyjaciel nienawidzi mojej dziewczyny! O cholerę ci chodzi Louis? Nie rozumiem?!- zacząłem się wydzierać
[Lou] Chcesz wiedzieć? Ok. nie chcę przez nią wylądować w więzieniu!! Wiesz ile nam grozi za zabójstwa!! Przeważnie pierwszego lub drugiego stopnia?! Kurwa chcesz dostać dożywocie?! Harry zabiliśmy już ponad 70 osób!!- Louis nie wytrzymał i w końcu zaczął wrzeszczeć
[Z] O nie, Ashley by nas nie wkopała- zaczął bronić jej Zayn
[Lou] Jesteś tego pewny?! Ja nie jestem, dlatego jej nie ufam, jasne?! Już chce, żeby Harry zrezygnował z akcji! Jeśli jej odmówi, to w końcu ona zagrozi, że zgłosi to na policję i co? Co wtedy zrobisz?!- zaczął pytać naprawdę wkurwiony Louis, co udzielało się również mnie. Zacisnąłem pięści i powiedziałem
[H] A może chodzi ci tylko o to, żeby mieć jednego więcej w zespole, co? We czwórkę już nie będzie szło tak łatwo…- powiedziałem na serio, nieźle wkurzony
[Lou] Myślisz, że będzie kolorowo? Prędzej czy później ją zostawisz, znudzi ci się i znajdziesz sobie kolejna dziwkę, tylko tym razem bez dzieciaka- tym co właśnie powiedział Louis, wkurwił mnie na tyle, że nie byłem w stanie nad sobą panować. Nazwał Ashley dziwką, na co nie mogłem pozwolić. Wykorzystałem to, że Louis stał blisko, więc po prostu się na niego rzuciłem. Uderzyłem go z pięści w twarz, a potem w brzuch, co po chwili szarpaniny, on również odwzajemnił, uderzając mnie. Chłopacy zaczęli reagować, kiedy dostałem po twarzy
[Z] Hej, stop! –krzyknął Zayn i złapał mnie za koszulkę, chcąc odepchnąć do tył
[H] Zayn kurwa puszczaj!- warknąłem na niego, ale on najwyraźniej nie miał zamiaru, Niall odciągnął Louisa, a Liam stanął między nami
[L] Stop chłopaki, co wy odwalacie?- zapytał utrzymując mnie i Lou w jak największym dystansie od siebie
[H] Nie będzie nazywał jej dziwką! Nie ma prawa! Nawet jej nie zna!- warknąłem w jego stronę i wytarłem twarz od krwi, która wypływała z mojego nosa. Na kostkach prawej ręki pojawiły się lekkie ranki, spowodowane uderzeniem w twarz Louisa i kolejne w brzuch
[N] Uspokójcie się, Harry chyba będzie lepiej jak już wrócisz do domu –powiedział blondyn
[H] Tak, chyba tak będzie lepiej, ale wiesz co Louis- wyrwałem się Zaynowi i podszedłem do chłopaka, który wciąż był trzymany przez Nialla
[H] Nigdy nie pójdzie na policję. Jest inna niż dziwki, z którymi ty sypiasz- powiedziałem i wyszedłem z salonu. Ubrałem buty i chwyciłem swój płaszcz, po czym wybiegłem z domu i szybko wsiadłem do samochodu, bo strasznie się rozpadało…..
---Ashley….
Poszłyśmy do parku, a ja pozwoliłam Lisie iść się bawić z innymi dziećmi. Odkąd tutaj przychodzę, zauważyłam, że przeważnie jest tutaj ta sama kobieta. Przychodzi ze swoim małym synkiem i z zadowoleniem obserwuje, jak nasze dzieci razem się bawią. Może powinnam z nią zagadać, ale uznałam, że jeszcze nie dzisiaj. Może nie życzy sobie, żeby ją zaczepiać czy coś. Nasz spacer nie trwał zbyt długo, bo zaczęło strasznie padać, więc szybko zawołałam Lisę i rozłożyłam parasol.
[A] Idziemy do domu- powiedziałam, a mała dała mi rączkę i grzecznie szła tak, żeby nie zmoknąć
[L] Tata będzie już w domu?- zapytała w końcu
[A] Nie, chyba nie, ale co ty na to, żeby zrobić wspólnie obiad, co? Na co masz ochotę ?- zapytałam
[L] Spaghetti- powiedziała zadowolona
[A] No dobrze, pójdziemy tylko do sklepu, bo nie mamy wszystkiego- powiedziałam i weszłyśmy do niewielkiego marketu. Kupiłam makaron i kilak potrzebnych składników do zrobienia dania. Kiedy wróciłyśmy do domu, razem z Lisą udałyśmy się do kuchni, gdzie zaczęłyśmy przygotowywać obiad. Oczywiście mała jeszcze nic nie robiła, ale uważnie przyglądała się wszystkiemu co przygotowywałam.
[L] Mamo, a dzisiaj tatuś też mi poczyta bajkę?- zapytała, kiedy wszystko było już przygotowane
[A] Nie wiem, później go zapytam, dobrze?- uśmiechnęłam się i zaczęłam nakładać na talerze nasze porcje. Zasiadłyśmy do stołu i wspólnie zaczęłyśmy jeść. Uwielbiam spędzać z nią czas. Z jej perspektywy, życie wydaje się takie beztroskie i łatwe… szkoda tylko, że nie jest tak naprawdę. Przy niej mogę zapomnieć o problemach, chociaż na chwilkę. Kiedy zjadłyśmy, Lisa podawała mi naczynia, a ja wkładałam je do zmywarki
[L] Mamo kochas tatusia?- zapytała, kiedy podała mi ostatni talerz, przykucnęłam obok niej i lekko ją do siebie przysunęłam
[A] Kocham bardzo, a ty?- zapytałam
[L] Ja tes, tatuś jest taki fajny- zaśmiała się, a ja usłyszałam ciche odchrząknięcie, spojrzałam w stronę, z której dobiegał dźwięk i ujrzałam Harrego, stojącego w progu kuchni
[H] Ja was też kocham- uśmiechnął się do nas, a ja zauważyłam, że z jego nosa wyciekała stróżka krwi
[A] Lisa możesz iść, teraz do siebie się pobawić- powiedziałam do małej. Nie chcę, żeby widziała, że Harry się bił
[L] Dobze- powiedziała i pobiegła do siebie na górę
[A] Co ci się stało?- zapytałam, a Harry wszedł dalej i oparł się o blat, w kuchni
[H] Nic takiego, tylko trochę leci mi krew- zaśmiał się
[A] Daj spokój, mów.. myślałam, że jesteś u Nialla- powiedziałam i podałam mu zimny okład. Chłopak przyłożył sobie go do nosa, a potem zaczął wycierać krew
[H] Bo byłem- powiedział pociągając nosem
[A] Biłeś się, z którymś z nich?- nie wierzę mu, to jego przyjaciele, nie biłby się z nimi bez powodu
[H] Ta.. dokładnie z Louisem- powiedział
[A] O co poszło?- zapytałam
[H] Nie ważne.. nie zgadzamy się w jednej kwestii- zauważyłam, że jego kostki nie wyglądają najlepiej, więc chwyciłam jego rękę
[A] Daj to- polałam drobne rany wodą utlenioną. Wiedziałam, że Harry przez cały czas mi się przygląda i lekko krzywi z bólu
[H] Jesteś kochana- powiedział, kiedy opatrzyłam już ranki, ale nie pozwolił mi ich owinąć bandażem
[A] Ta… więc nie powiesz, o co poszło?- chciałam wiedzieć, ale Harry nie miał zamiaru ustąpić
[H] Nie- wyrwał swoją dłoń, którą wciąż trzymałam i przysunął mnie do siebie, po czym oparł swoje czoło, o moje i zamknął oczy, po czym powiedział
[H] Dziękuję za opatrzenie- uśmiechnął się lekko i ponownie na mnie spojrzał
[A] Nie ma za co, mam nadzieję, że Louis nie wygląda gorzej- powiedziałam
[H] Tym się nie przejmuj, Niall delikatnie wyprosił mnie z domu, a wcześniej nas rozdzielili, więc nie skopałem mu dupy- prychnął i lekko się zaśmiał
[A] To twój przyjaciel- upomniałam go
[H] Gdyby był przyjacielem, nie powiedziałby tego co powiedział- wyjaśnił
[A] Daj spokój- potarłam jego ramie ręką i uśmiechnęłam się ciepło
[H] Byłyście na spacerze? Nie zmokłyście?- zapytał
[A] Nie, wzięłam parasol, więc udało nam się wrócić i nie zmoknąć- odpowiedziałam
[H] To dobrze- pocałował mnie w czoło i znowu się uśmiechnął
[A] Zrobiłam spaghetti, jesteś głodny?- zapytałam
[H] Może trochę- odpowiedział, odsunęłam się lekko, chcąc nałożyć danie na talerz, jednak Harry mi nie pozwolił. Ponownie przysunął mnie do siebie i szeroko się uśmiechnął, po czym złożył na moich ustach bardzo długi i namiętny pocałunek.  Wplotłam palce w jego włosy, jednak chłopak przerwał pocałunek i ponownie się uśmiechnął. Tym razem udało mi się uwolnić z uścisku, chociaż nie miałam na to zbytniej ochoty, Harry usiadł przy wysepce, a ja nałożyłam danie na talerz.
[A] Smacznego- powiedziałam i podałam mu obiad
[H] Dzięki- uśmiechnął się i zaczął jeść
[H] Pyszne- dodał, kiedy wziął pierwszy kęs do ust
[A] Starałam się- uśmiechnęłam się i dodałam- Harry chciałabym odwiedzić ciocię
[H] Co?- zapytał
[A] Ciocię, wiesz tą, która mi pomagała- wyjaśniłam mu, czułam się trochę niezręcznie, tak jakbym prosiła go o zgodę
[H] To chyba nie najlepszy pomysł- powiedział popijając sok
[A] Nie pytam cię o zgodę, tylko informuje, że chcę ją odwiedzić
[H] Myślisz, że puszczę cię tam samą?- zapytał, jego szczęka lekko się zaostrzyła, więc wiem, że już lekko się wkurza
[A] Niby dlaczego nie, nie widziałam jej od miesięcy, nie odzywałam się, z rodziny jest mi najbliższa i nie mam zamiaru tracić z nią kontaktu
[H] Nie pojedziesz tam sama, a ja nie mam czasu, żeby tam z Toba pojechać- powiedział mierząc mnie wzrokiem
[A] Nie musisz, pojadę sama- powiedziałam, wstając od wysepki i oparłam się o blat, byłam trochę spięta i zdenerwowana
[H] Nie!- Harry podniósł na mnie głos, nie spodziewałam się tego, więc lekko się wzdrygnęłam
[A] Wytłumacz mi, dlaczego?- chciałam wiedzieć na czym stoję
[H] Ona mnie nienawidzi, szybko zniechęci cię do powrotu tutaj!- Harry skończył jeść i odstawił naczynia do zlewu
[A] Tak myślisz?! Przestań! Harry nie będziesz mi mówił, co mam robić, pojadę tam i tyle! Szukasz pretekstu, żeby trzymać mnie przy sobie!- postawiłam sprawę jasno
[H] Przykro mi, ale nie… nie pojedziesz tam. Jeśli chcesz, to możemy pojechać tam razem. Zniosę jej docinki, tylko możliwe jest to dopiero, za jakiś tydzień, może dwa- skończył mówić i przez cały czas mi się przyglądał
[A] Jak jest już między nami dobrze, to zawsze musisz wszystko spieprzyć- powiedziałam, odpychając go od siebie, po czym wyszłam z kuchni, kierując się w stronę naszej sypialni….



zdaję sobie sprawę z tego, że rozdział nie jest długi, wiem... taki po prostu mi wyszedł... rozdziały będą raz dłuższe później krótsze.. to nie zależy ode mnie, tylko od tego ile będę miała danego dnia weny... 
dlaczego poprosiiłam was o przecztanie notki?? już mówię... pod poprzednim rozdziałem było dużo komentarzy, za co bardzo ogromnie dziękuję :D miałam tam do was 3 sprawy... ale, że nie czytaliście notki nie wiele osób wie o czy teraz mówię... cóż dziękuję ty co jednak czytają notkę :D dziś sprawa pierwsza to
1. Przypominam, że powstała lista czytelnicza jak na razie zapisałam tylko te osoby które napisały w komentarzu że chcą tam być, jeśli ktoś jeszcze chce z chęcią zapisze :D (jeśli komentujesz)
2. wciąż jest ankieta na górze po prawej stronie 
3.  trochę martwi mnie to że po mimo dużej ilości wyświetleń komentuje tak niewiele osób, za co jestem im ogromnie wdzięczna...
4. ci co nie komentują a czytają... napiszcie chociaż czy coś wam się podoba :D chcę wiedzieć ilu was jest 
dobra koniec po pewnie strasznie was tą notką zanudziłam 
przepraszam że część pojawiła się tak późno :/ mam nadzieję że skomentujecie i zostawicie po sobie jakiś ślad :D kolejna może w środę :) jakby co to wiecie jak się ze mną skontaktować, a jeśli nie to pytajcie w komach a odpowiem :D 
Kocham was :* 
Mrs.Horan