niedziela, 30 listopada 2014

Strong cz.50



Patrzę jak biegnie. Patrzę jak ode mnie ucieka i po raz pierwszy, czuję pustkę. Po raz pierwszy tego wieczoru, czuję chłód tej nocy. Po raz kolejny, czuję zawód, obrzydzenie. Nie do niej. Do samego siebie…
                                                                  ***
~~Diana~~
Przez kolejne kilka minut biegnę przed siebie, nie oglądając się za siebie. Nie chcę go widzieć. Nie chcę z nim rozmawiać. Jedyne co teraz czuję, to kujący ból w klatce piersiowej. Zatrzymuję się tuż przy wejściu do swojego mieszkania. Opieram dłonie na kolanach i staram się uspokoić choć trochę. Łzy wciąż spływają po moich policzkach, co chwilę znacząc na nic nowe ślady. Od ciągłego biegu jest mi gorąco, przy każdym wdechu zaczynam kaszleć i mam wrażenie, że moja głowa pulsuje, ale czuję się lepiej. Myślę, że bieg pozwolił mi trochę wytrzeźwieć. Uspokajam się, po czym wchodzę na klatkę schodową, a potem znajduję klucz do mieszkania i wchodzę do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. Kiedy tylko ściągam płaszcz, od razu zauważam kilka rzeczy Nialla. Parę conversów, bluzę albo jego ulubiony kubek, stojący na blacie w kuchni. Zawsze powtarzałam mu, żeby wkładał go do zlewu, kiedy skończy pić kawę, a on zawsze upierał się, że zmywarka jest o wiele bardziej praktyczna. Oparłam się o filar w kuchni i zjechałam po nim na podłogę, zaczynając się śmiać. Chodź na ustach gościł gorzki uśmiech z oczu wciąż leciały łzy. Nie ma go. Już nigdy nie będzie. Odgarnęłam swoje włosy z twarzy i przeszłam na kolanach do salonu. Chce mi się spać. Jest już prawie rano, a ja muszę rano wstać do pracy. Ostatkami sił wyciągam swój telefon i ustawiam w nim budzić. Muszę wypocząć, wytrzeźwieć, a przede wszystkim zapomnieć o tym, co było. Bo to już nigdy nie wróci. Położyłam telefon na stoliku, po czym wtuliłam się w poduszkę, zasypiając prawie od razu.
~~Niall~~
Kiedy Diana znika z mojego pola widzenia, przeczesuję włosy dłonią i podchodzę do bramy, przechodząc na teren własnej posiadłości. Zataczam się do drzwi i wzdycham, kiedy, do cholery nie mogę znaleźć kluczy. Kiedy w końcu wyczuwam je w kieszeni kurtki, natychmiast je wyciągam i wchodzę do domu. Czuję się żałośnie. Mam ochotę ryczeć. Tak.. ryczeć. Wzdycham głęboko, po czym opieram się o ścianę, żeby jakoś ściągnąć buty, zrzucam kurtkę i zostawiam ją na podłodze. Podążam do salonu i zostawiam telefon na kanapie, od razu podchodząc do schodów. Wejście na piętro w tej chwili, równa się ze wspinaczką na najwyższy szczyt, jednak gratuluje sobie, kiedy znajduję się w sypialni. Odpinam spodnie i staram się przeciągnąć nogawki przez stopy, jednak kiedy o mało nie ląduję na podłodze, rezygnuję i po prostu siadam na łóżku. Zrzucam zbędny materiał, po czym przykrywam się kocem i zasypiam.
~~Diana~~
Siedzę w łazience, kiedy dzwoni mój budzik. Wyłączam go i wstaję z podłogi, uprzednio spłukując wszystko. Przez cały czas spałam, może godzinę. Resztę spędziłam w łazience, na podłodze z głową w…
Dobra nie ważne.
Kiedy podchodzę do lusterka, jestem przerażona swoim wyglądem. Makijaż rozmazany od wczoraj, podkrążone oczy, rozczochrane włosy, blada cera i z pewnością śmierdzący oddech. Wzdycham, po czym szybko zmywam z siebie cały makijaż i myję zęby, zanim wchodzę do wanny. Muszę jak najszybciej stanąć na nogi i musi mi w tym pomóc ciepła kąpiel. Rozkładam się wygodnie i wzdycham, mając nadzieję, że to już koniec wymiotowania na dzisiaj. Przysięgam, że jeśli zrobię to jeszcze raz, pozbędę się wszystkiego co mam w żołądku. Jestem ciekawa jak ma się Niall. Pewnie teraz śpi zalany w trupa, całkowicie ubrany, z lekko rozchylonymi ustami. Pozbywam się jego obrazu, kiedy przypominam sobie o wczorajszym wieczorze. Niall jest ostatnią osobą, o jakiej powinnam teraz myśleć. Niall to przeszłość. Wróciliśmy do teraźniejszości, gdzie jest on dla mnie tylko szefem.
Ta.. chciałabym.
Wzdycham, po czym spoglądam na zegarek. Myślę, że już najwyższy czas wyjść z wanny i doprowadzić się do porządku, aby normalnie wyglądać w pracy. Wychodzę i od razu owijam się ręcznikiem, po czym suszę włosy i nakładam większą warstwę makijażu niż zwykle, żeby zakryć mój prawdziwy wygląd. Podkrążone oczy, to nie zbyt dobry pomysł. Przechodzę do sypialni, po czym znajduję czarne rurki, ciemną bluzkę i marynarkę. Nie mam ochoty się stroić. Tym bardziej, że czuję się dzisiaj okropnie. I nie mam na myśli tylko kaca. Wcale się nie zdziwię, jeśli wczoraj się przeziębiłam. Kiedy jestem już w pełni ubrana, wracam do kuchni i postanawiam zjeść chociaż płatki z mlekiem. Mam nadzieję, że na nogi postawi mnie mocna kawa, więc robię sobie taką, jaką pił… Niall. wzdrygam się na jej nieprzyjemny smak, ale popijam ją powoli, po czym wychodzę z domu o 9:30. Upewniając się uprzednio, że zabrałam klucze Nialla. Muszę mu je dzisiaj zwrócić.
~~Niall~~
Zimny prysznic i kawa decydowanie pomogły mi stanąć na nogi, po wczorajszej imprezie. Chodź wciąż mógłbym wypić morze wody mineralnej i zwymiotować kolejne 20 razy, czuję się nieco lepiej. Wyglądam dzisiaj jak cień człowieka. Nie mam zamiaru.. znaczy nie miałem zamiaru jechać do firmy, ale wiem, że będzie tam Diana. Wiem, że musimy sobie wszystko wyjaśnić. Wszystko musi wrócić do normy. Ona musi wrócić do mnie. Zakładam kurtkę, po czym spoglądam w lustro i poprawiam włosy, zanim wychodzę z domu. Wsiadam w samochód i ruszam w stronę najbliższej kwiaciarni. Jestem pewny, że jeśli zatrzymałaby mnie policja, wciąż w moim oddechu, wykryto by alkohol. Ale mam to gdzieś. Jedyne co mnie teraz obchodzi, to wypowiedziane wczoraj przez Dianę słowa. Zatrzymuję się przy krawężniku, po czym podbiegam do kwiaciarni z pięknymi czerwonymi różami.
-Dzień dobry młodzieńcze- uśmiecha się do mnie starsza kobieta
-Dzień dobry. Poproszę 10- mówię i kiwam głowa w stronę kwiatów
-Oczywiście. Widzę, że komuś bardzo zależy na względach dziewczyny.- uśmiecha się, szykując bukiet. Pomijam to co mówi i cierpliwie czekam. Naprawdę nie mam ochoty na pogaduszki.  
-Ile płacę? –pytam, zabierając bukiet,  kładę banknot i dziękuję, po czym wychodzę i wsiadam do samochodu, od razu jadąc do firmy.
~~Diana~~
Tak jak myślałam. Nikt w pracy nie spodziewał się mnie dzisiaj. Kiedy wychodzę z windy, ani Harrego, ani Nialla tutaj nie ma. I wątpię, żeby w ogóle się dzisiaj pojawili. Ściągam płaszcz i od razu wędruję do pokoju Nialla. Podchodzę do jego biurka i kładę klucze na środku blatu. Rozglądam się po pomieszczeniu i wracam do recepcji. Siadam za swoim biurkiem i wyciągam papiery. Tak naprawdę nie mam wiele do roboty. Ale zabiorę się za kolejne dokumenty. Robię sobie kolejną mocną kawę, po czym zaczynam pracować. Zapominam o wszystkim, zajmując się pracą. Jestem zdziwiona, kiedy drzwi windy się rozsuwają, a dźwięk oznaczający jej przyjazd zagłusza ciszę. Spoglądam w jej stronę i od razu zauważam Nialla. Nie spuszczam z niego wzroku, dopóki nie znajduje się tuż przy blacie.
-Dzień dobry- mówię, po czym odchrząkuję i spuszczam głowę, przenosząc wzrok na papiery
-Mam coś dla ciebie- mówi i kładzie kwiaty na dokumenty, przede mną
-Oh…- spoglądam na niego, a on lekko się uśmiecha
-Przyda się coś żywego w recepcji- mówię, po czym zabieram bukiet, a on natychmiast poważnieje. Wstaję i staję na palcach, żeby ściągnąć wazon ze szczytu regału. Odsuwam się, kiedy Niall ściąga go bez problemu i podaje mi
-Nie. To jest dla ciebie. Za wczoraj, na przeprosiny- wyjaśnia, a ja nalewam wodę do naczynia i wkładam do niego bukiet, odstawiając go na blat
-Jasne- mówię, po czym zajmuję miejsce na fotelu
-Diana, przestań- mówi poirytowany, a we mnie rośnie gniew
-Mam dużo pracy.-
-Masz dzisiaj wolne. Jesteś zmęczona- zauważa
-Nic się nie dzieje. –mówię, po czym dodaję unosząc brwi- Szefie
-Diana do cholery!- syczy, po czym rozgląda się, czy nikt nas nie słyszy. Oh… Horan wszyscy tutaj wiedzą, co między nami było. Nie wszystko dało się ukryć
-Chyba wczoraj wyraziłam się jasno. Teraz daj mi święty spokój, pozwól pracować i zapomnieć o wszystkim!- krzyczę, po czym odwracam się od niego

-Posłuchaj, wiem że nie tego się wczoraj spodziewałaś, ok.? Wiem do jasnej cholery! Ja też nie. Samo wyszło! Jeśli myślisz, że tak po prostu mnie zbędziesz, to się mylisz Diana. Nie odpuszczę!- krzyczy, po czym słyszę jego kroki i trzaśnięcie drzwi do jego gabinetu. Zamykam oczy i staram się uspokoić. Sama siebie nie rozumiem… dlaczego w to wszystko się wpakowałam. Po jaką cholerę, był mi potrzebny romans z szefem. Dlaczego to mnie, upatrzył na swoją ofiarę?
-Diana- słyszę ponownie jego głos i kolejne trzaśniecie drzwiami.
-Co to jest?- pyta, kładąc przedmiot na biurku przede mną
-Klucze. Nie widzisz?- drwię, po czym odsuwam je w jego stronę i  wstaję
-Stój.- chwycił mnie za nadgarstek, po czym schował klucz w mojej dłoni
-Nie chcę go.- mówi
-Ja też nie… więc.. możesz go wyrzucić. Cokolwiek- wzdycham, spoglądając na niego
-Weź to.-przysuwa się i kładzie dłoń na moim policzku, opierając czoło o moje
-Byłeś na tyle pijany, że nie pamiętasz co powiedziałam? – szepczę
-Nie. Byłem na tyle głupi, że nie powiedziałem tego co powinienem- wzdycha i spogląda mi w oczy
-Więc dlaczego nie dasz mi spokoju? Ja już nie chcę. Nie chcę tego z tobą. –mówię, czując jeszcze większy ból…
-Dlaczego?- pyta, łamiącym się głosem.
-Jesteś TYLKO moim szefem. Nie możesz być nikim więcej- szepczę, nie mogąc zdobyć się na normalny głos. Dotykam jego policzka, po czym odsuwam się, uprzednio wkładając kluczyk do jego spodni.
-Pozwól mi pracować Niall- proszę, a on wzdycha, odsuwając się jeszcze dalej, odwraca się i prawie wbiega do swojego gabinetu. Znowu to robię. Nie mogę poradzić nic na to, że łzy są silniejsze od wszystkiego. Spływają po moich policzkach, a ja nie mogę ich powstrzymać.
~~Ashley~~
-Harry- mówię, nawet nie otwierając oczu
-Hmm..- czuję ruch tuż obok, więc uchylam oczy. Harry leży na brzuchu, twarzą do mnie i wciąż ucina sobie drzemkę
-Pić mi się chce- wzdycham, a on prycha
-Idź- proszę
-Nie ma mowy. Chcę spać i pić wodę. Nic więcej skarbie.-wzdycha, kładąc dłoń na moim brzuchu
-No i COŚ jeszcze chcę robić- chichocze, po czym uchyla oczy i puszcza mi oczko
-Nie ma nawet mowy.- wzdycham, po czym kładę głowę, na jego ramieniu
-Wczoraj chciałaś mnie przelecieć- śmieje się
-Słucham?- pytam, spoglądając na niego, co powoduje, że niemal stykamy się nosami
-Proponowałaś seks. Rozbierałaś mnie. No… aż w końcu obraziłaś się, kiedy odmówiłem- wyjaśnia, a ja się rumienię
-Nie
-Tak-mówi i zaczynamy się śmiać
-Aww… wczoraj było naprawdę fajnie- przypominam sobie, a on się uśmiecha
-Ale naprawdę chcę pić. I muszę wziąć tabletkę- szepcze
-Ja też- mówi cicho
-Czemu szepczemy? –pytam, a on wzdycha
-Przynieś coś do picia- proszę ponownie
-Ash… Nie ma nawet mowy- mówi poważnie, ale wiem, że chce się uśmiechnąć
-Jak myślisz..- zaczynam i przewracam się ponownie w jego stronę, aby ułożyć się wygodniej
-Co będzie z Niallem i Dianą?- pytam, przypominając sobie wczorajszy wieczór
-Nie mam pojęcia. – wzrusza ramionami
-Zerwie z nim- informuje go
-Skąd wiesz?- unosi brwi
-Ja też bym tak zrobiła. Nie powiedział prawdy wszystkim. Wiesz jak się czuła? Wiesz jak się czuła, kiedy ją olewał? To musiało być straszne uczucie.- jestem naprawdę przejęta tym wszystkim. Strasznie szkoda mi Diany. Ich związek wydawał się być w porządku, do momentu aż Niall nie stchórzył
-Może da mu szansę- Harry podpiera głowę na ręce i spogląda na mnie
-Zranił ją. Widziałam to.- mówię, a Harry milczy.
-Skończyłabyś ze mną, jeśli postąpiłbym tak, jak on?- pyta nagle
-Tak. Harry z pewnością. Skoro on boi się przyznać, że jest w związku, to tak jakby się jej wstydził. Nie sądzisz? –pytam, a on niemrawo przytakuje
- W ogóle nie wiemy czy nie ma czegoś jeszcze. Może Niall popełnił inne błędy. A kiedy wszystko się skumulowało, Diana pękła.- przypuszczam
-Później zadzwonię do Nialla. Może przyjedzie do nas- chłopak wzdycha, po czym kładzie się na plecach
-Przebrałeś mnie? Nie byłeś aż taki pijany, prawda?- pytam, unosząc brwi
-Nie tak bardzo jak ty. Masz słabą głowę- śmieje się, a ja przewracam oczami.
-Nie piłam 3 lata Harry. Odkąd zaszłam w ciążę.- przypominam mu
-O matko. Lisa. Muszę do niej zadzwonić- siadam, ale Harry mnie przytrzymuje, siadając za mną.
-Zadzwonisz. Ale później skarbie.- całuje mnie w obojczyk i kładzie głowę na moim ramieniu
-Ciekawe co u nich- zastanawiam się
-Wstajemy- w końcu Harry podnosi się z łóżka. Ma na sobie tylko bokserki, a ja uśmiecham się, mogąc zobaczyć go bez koszulki
-Idziesz?- staje przed łóżkiem i opiera się tyłem kolan o materac
-Jak to?- pytam
-Wskakuj- ponagla, więc natychmiast podnoszę się z materaca i podchodzę do brzegu łóżka. Zawijam ręce wokół jego szyi, a chłopak chwyta moje nogi i zaplata sobie wokół pasa, po czym wychodzi z sypialni
-Nie masz pojęcia jak cię kocham- uśmiecham się, mówiąc do jego ucha
-Tylko dlatego, że znoszę cię do kuchni?- pyta z uśmiechem
-Nie.- zaprzeczam i całuję go w policzek. Chłopak schodzi po schodach i zmierza w stronę kuchni, po czym sadza mnie na blacie
-Jesteś idealnym chłopakiem- chwalę go, a on kręci głową i przysuwa mnie do krawędzi, stając pomiędzy moimi nogami.
-Jesteś idealną dziewczyną- uśmiecha się i całuje mnie w usta. Bardzo namiętnie, ale za razem delikatnie. Przygryza moją wargę i lekko za nią ciągnie, nie pozwalając mi wpleść palców w jego włosy, bo natychmiast się odsuwa. Uśmiecha się szeroko i podchodzi do lodówki, wyciągając dwie wody i aspiryny z górnej półki.
-Proszę.. i proszę- podaje mi obydwie rzeczy, po czym zażywamy tabletki i wypijamy prawie całą butelkę wody
-Aspiryna nie wiele mi da- odzywa się, kiedy wyrzuca pustą butelkę do kosza.
-Kawa?- pytam
-Tak. Zdecydowanie. Mocna. Czarna. Wszystko czego teraz potrzebuje- uśmiecha się, pokazując swoje urocze dołeczki, po czym wsypuje naprawdę dużo proszku i wstawia wodę, aby się ugotowała
-Ty co chcesz?- pyta
-Mamy cytrynę?- mrużę oczy, a on sprawdza to, po czym kiwa głową
-Herbata z cytryną- mówię
-Słabe- uśmiecha się
-Wiem- wzdycham
-O matko. Już 12:30?- pytam spoglądając na zegarek. Harry zalewa kawę i herbatę, po czym podaje mi kubek
-Jesteś głodna?- pyta, na co przytakuję
-Myślę, że może być jajecznica.- wzdycham, więc Harry wyciąga jajka i zaczyna wszystko przygotowywać
-Jakiś ty dziś uczynny- śmieję się, a on od razu się odsuwa
-Przepraszam. Zrobisz nam jajecznice?- pyta z uśmiechem
-Niee. No Harry..  to było słodkie. Ty robiący coś do jedzenia- śmieję się
-Ha.Ha.Ha.- mówi, po czym wraca do przygotowania. Już po chwili, rozkłada wszystko na talerze i podaje mi jeden. W zamian za to, że zrobił to wszystko, karmimy się nawzajem i naprawdę cieszę się z dzisiejszego poranka. Jest cudownie, a Harry dawno nie miał, aż tak dobrego humoru
-Było pyszne, dziękuję.- uśmiecham się i całuję go w policzek, zeskakując w końcu z blatu. Zabieram talerze i kubki, po czym wkładam je do zmywarki
-Wezmę prysznic- informuję go
-Co ty na wspólną kąpiel?- pyta, popijając kolejną butelkę wody
-Wspólną?- unoszę brwi, ale zbyt bardzo mnie korci, żeby odmówić
-Tak. Jeśli mnie tam zaniesiesz, tak jak mnie tu przyniosłeś.- unoszę brwi, a on wywraca oczami, ale odstawia butelkę i podchodzi do mnie, odwracając się plecami
-Wiedziałam, że na to przystaniesz- śmieję się, a on kręci głową. Trzymam się go, kiedy wchodzimy po schodach. Harry wchodzi do sypialni, po czym pozwala mi znaleźć czyste ubrania dla siebie i niego, a on idzie napuścić wody do wanny.
-Panie pierwsze- uśmiecha się zakładając ręce na klatkę piersiową
-Chyba żartujesz- prycham, a on podchodzi bliżej, po czym pociąga za moją k
oszulkę i przeciąga ją przez moją głowę. Sprawę ułatwia to, że on jest tylko w bokserkach. Więc kiedy wychodzę ze swojej bielizny, obserwuje mnie do momentu, aż nie zanurzam się w ciepłej wodzie z pianą.
-Wchodzisz? Woda jest serio, super- uśmiecham się, a on natychmiast się rozbiera i dołącza do mnie, siadając za mną. Opieram się o jego tors, kiedy on delikatnie gładzi moje ramię, udo, aż w końcu przenosi się na brzuch..
-Harry.. -zaczynam
-Cii..- ucisza mnie i zjeżdża dłonią jeszcze niżej, dotykając moich miejsc intymnych. Poprawiam się na swoim miejscu, a on oplata moją talię drugą ręką.
-Po prostu się odpręż- szepcze mi do ucha, po czym zaczyna całować moją szyję. Harry wciąż porusza dłonią, a ja wzdycham, z tego dobrego uczucia, budującego się we mnie.
-Kocham cię- szepcze do mojego ucha, po czym wraca do pocałunków na szyi i ramieniu. Naprawdę chcę się odwrócić, ale nie chcę tego przerywać. Wzdycham, kiedy wkłada we mnie swoje palce. Odruchowo zaciskam nogi, jednak on od razu powstrzymuje ten ruch. Czuję budujące się we mnie napięcie i naprawdę nie potrzebuję dużo czasu.
-Jesteś blisko?- pyta po chwili, ochrypłym głosem, na co kiwam głową, nie będąc zdolna do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa.
-H..Harry- szepczę, a on może usłyszeć to jeszcze kilka razy, zanim dochodzę powtarzając jego imię. Ostatni raz składa pocałunek na moim policzku, po czym pozwala mi się uspokoić, delikatnie gładząc moje włosy.
-Harry?- odzywam się, po długiej ciszy
-Hm?- odsuwam się od niego i odwracam na ile to tylko możliwe, po czym całuję go. Długo i z pasją. Kiedy wplatam dłoń w jego włosy, oboje słyszymy dzwonek telefonu
-Twój- uśmiecham się
-Ta. Później oddzwonię- wkłada moje włosy za ucho i kolejne 20 minut, poświęcamy na całowanie się i wspólne „mycie” naszych ciał. Przez ten czas, jego telefon dzwonił kolejne trzy razy
-Może to Niall?- pytam, a on wzrusza ramionami, po czym w końcu decyduje się wyjść. Zawiązuje ręcznik na swoich biodrach i podchodzi do mnie
-Wychodź piękna- rozkłada duży biały ręcznik i natychmiast owija nim moje ciało, wyciągając z wanny.
-Dziękuję- uśmiecham się, a on puszcza mi oczko
-Cała przyjemność po mojej stronie. Sprawdzę kto to- zabiera drugi ręcznik i wyciera nim włosy, po czym wychodzi z łazienki. Korzystam z chwili dla siebie, myję zęby i suszę włosy, po czym wracam do sypialni  
-Kto to?- pytam
-Niall. Zaraz do niego odzwonię- rzuca telefon na łóżko, po czym wchodzi do łazienki. Zakładam czystą bieliznę, parę dresów i wybieram czystą koszulkę Harrego. Nie wybieramy się nigdzie, więc spokojnie mogę tak dzisiaj zostać.
-Zadzwonię do cioci- informuję Harrego, kiedy wraca w bokserkach do sypialni i chwyta swój telefon
-W porządku. A ja dowiem się, co jest takie ważne.- mówi i przykłada telefon do ucha.
-Harry- szepczę, a on na mnie spogląda
-Gdzie mój telefon?- pytam
-W moich spodniach- wskazuje na ubranie leżące na podłodze i zaczyna rozmowę. Nie wiem jakim cudem znalazł się tam mój telefon, ale postanawiam się tym nie martwić i od razu wybieram numer ciotki. Uśmiecham się, kiedy odbiera po 2 sygnałach. Rozmawiamy chwilkę i podaje mi Lisę
-Mamusia!- słyszę jej słodki głosik
-Cześć córciu. Nie masz pojęcia jak mama za tobą tęskni- mówię jej, a ona chichocze
-Ja za wami też. A jest tatuś?- pyta
-Tak skarbie. Ale teraz rozmawia z kimś przez telefon- wyjaśniam jej
-Wujek powiedział że, że zabierze mnie dzisiaj na huśtawki. A jak wrócimy, to zrobi mi własną w ogródku-mówi podekscytowana
-Naprawdę?- udaję zdziwioną i wdycham głośno powietrze
-Oh ten wujek, jest kochany, co?- pytam, a ona przytakuje
-Mamusiu, a kiedy przyjedziesz?- pyta
-Będę po ciebie za 3 dni słońce- uśmiecham się
-To zdążę się jeszcze pohuśtać na nowej huśtawce?- pyta
-Oczywiście, tylko musisz pomóc wujkowi, żeby sobie poradził- uśmiecham się, po czym rozmawiamy jeszcze chwilkę i kończymy, a ja obiecuję, że zadzwonię jutro rano.
-I co tam?- pyta Harry, stając za mną na korytarzu
-Super. Wujek zrobi jej huśtawkę. Mała jest w siódmym niebie- śmieję się
-Niall mówił, że przyjedzie. Chce pogadać z nami- wyjaśnia
-Z nami?- unoszę brwi, a Harry mnie przytula
-Miałaś rację. Diana go zostawiła- informuje mnie, a mi jest naprawdę przykro.
-Szkoda, że miałam rację- wzdycham, a on całuje mnie w czoło
-A ty?- pyta
-Co ja?- marszczę brwi
-Jesteś w siódmym niebie?- spogląda na mnie, a ja chcę się zaśmiać, jednak kiedy widzę jego poważną twarz, wiem że nie żartuje
-Tak- uśmiecham się
-Jestem, zdecydowanie- zapewniam go, a on zaczyna się uśmiechać.
 Na przyjazd Nialla, nie musimy czekać długo. Przyjeżdża, kiedy Harry ogląda jakieś wiadomości w telewizji. Wzdycham, wstając z kanapy, po czym idę otworzyć mu drzwi
-Cześć- wpuszczam go do środka i przechodzimy dalej. Naprawdę… jestem na niego zła. Jak mógł zachować się jak idiota.
-Cześć stary- Harry uśmiecha się i wstaje, żeby uścisnąć przyjaciela
-Widzę, że kiepsko po wczorajszym- uśmiecha się, a Niall wzdycha
-Ta. Chciałem o tym pogadać- mówi zrezygnowany i siada na fotelu, więc Harry siada na kanapie, a ja jak najdalej od nich. W samym rogu
-Diana nie chce mnie znać. Znaczy.. prywatnie. – zaczyna, a ja unoszę brwi
-Skąd wiesz? Gadałeś z nią dzisiaj?- pyta Harry
-Ta. Poszła do pracy- informuje nas, a chłopak unosi brwi
-Do pracy. WOW…- wciąż milczę. Nie mam ochoty się w to wplątywać
-Mówi, że to koniec, że niczego więcej nie chce- wyjaśnia, a Harry drapie się po głowie
-Styles nie wiem, co mam kurwa robić.- mówi w końcu i opiera się o poduszki
-Ash. Może ty. Może mogłabyś ją przekonać? Porozmawiać..- blondyn zaczyna, a ja nie wierzę, że to proponuje. Otwieram usta i spoglądam na Harrego, ale on patrzy niemal z taką samą nadzieją jak Niall
-Powiem tak…- zaczynam i siadam nieco wygodniej.
-Niall… naprawdę cię lubię, ok.? Jesteś jednym z pierwszych osób, jakie zaczęły mnie tutaj tolerować. Chciałabym ci pomóc, uwierz mi. Ale…- przerwałam
-Czy ty na serio jesteś aż taki głupi!- krzyknęłam, a oni byli w szoku. Wstałam i zaczęłam chodzić po salonie
-Do cholery jesteście, przepraszam… byliście razem Niall. Kochała cię, było to widać. Wydawało się być dobrze, dopóki nie zacząłeś kłamać. Dlaczego nie powiedziałeś, że jest twoją dziewczyną, dlaczego? Wytłumacz mi to, bo nie rozumiem.- proszę, a on tylko spuszcza głowę
-Powiedziała mi co czuje. Wczoraj rano. Zanim zaprosiłaś ją na zakupy- mówi cicho, a Harry spogląda na niego
-Serio?- pyta, a ten kiwa głową
-Jesteś głupi. Jesteś takim palantem… ugh..- wyzywam go, po czym podchodzę i przytulam go. Jest mu ciężko. Wiem to. Puszczam go, a on lekko się uśmiecha
-Niall nie pomogę ci. To jest jej decyzja. Na litość boską, ona nawet nie wie czym się zajmujecie poza firmą, prawda?- pytam, a on przytakuje
-Kochasz ją?- pytam, ale milczy
-Właśnie to zrobiłeś, kiedy ci to powiedziała prawda? Zignorowałeś.- odpowiadam sama sobie
-Chyba muszę zapalić- blondyn nagle się odzywa, a Harry kiwa głową i wychodzi razem z nim na taras.
~~Harry~~
Kiedy wychodzimy na taras, Niall od razu wyciąga papierosa i podaje mi jednego, po czym odpala.
-Sorry za nią… wiesz… kobieca solidarność- mówię, stając obok niego i opierając się o balustradę. Jest naprawdę zimno.
-W porządku. Nie pomoże mi. Na co, szczerze mówiąc liczyłem, ale ma rację. Jestem kompletnym palantem.- wzdycha i kolejny raz zaciąga się papierosem
-Myślisz, że możesz to odkręcić?- pytam
-Nie wiem. Nie wiem czy powinienem. Może.. powinienem odpuścić? Wiesz… może dobrze skończyć to teraz.. Dopóki nie wie o zabójstwach. Jeśli się dowie i tak odejdzie, a wtedy mogę być bardziej zaangażowany niż jestem teraz. Ten „związek” i tak był skazany na porażkę Harry.- mówi, a ja spokojnie go słucham
-Jesteś tego pewny? Oboje wiemy, że wpadłeś. Kochasz ją.- stwierdzam, a on wzdycha, zdeptując niedopałek
-Gdybyś nie pojechał po Ash, dalej byłbyś sam. Pomijając dziewczynę, na jedną noc- przypomina mi
-Tak. Ale teraz nie oddałbym tego za nic innego. Kiedy w zupełności się angażujesz, masz gdzieś inne kobiety- wzruszam ramionami, a on prycha
-Zobacz gdzie zaszliśmy Harry. Kiedyś głównym tematem naszych rozmów były zlecenia, imprezy, laski i „jak wyleczyć kaca?” a teraz? Próbujesz mi dać rady, w sprawie związku- śmieje się, chodź widzę ,że nie ma na to ochoty
-W którym już nie jesteś. I do ciebie należy decyzja czy tak zostanie, czy nie..   –klepię go po plecach, a on zaczyna się śmiać.
-Dobra.. starczy tych smętnych pogaduszek. Jak tam z Ash? Co po wczorajszym?- pyta, zmieniając temat
-Dobrze. Uwierz mi, że lepiej być nie może- uśmiecham się, po czym wracamy do środka.
-Kiedy wraca Lisa?- pyta, siedzącą na kanapie Ashley
-Jadę po nią za 3 dni.- wyjaśnia
-No w końcu. Stęskniłem się za tą małą rozrabiaką.- uśmiecha się, stając obok
-Dobra. Będę już leciał. Widzimy się wieczorem Harry.- blondyn uścisnął mi dłoń, więc odprowadziłem go do wyjścia i czekałem aż wsiądzie do samochodu.
-Nie musiałaś tak na niego naskakiwać- mówię, kiedy wracam do salonu.
-Wiem. Nie chciałam. Ale do cholery… Dlaczego on się tego boi?- pyta, wzdychając
-Mi też nie było łatwo podjąć decyzję, kiedy pojechałem po ciebie.- mówię i wychodzę do kuchni…



ok więc jest... cóż mam nadzieję że nie wyszło tak źle... naprawdę chciałam żeby część wyszła okej.. mam nadzieję że mi się udało... 
eh... dobra ale już jest i pozostawiam ocenę wam :) 
kochani jutro mam urodzinki dlatego idealnym prezentem dla mnie będzie właśnie komentarz pod tą częścią.. po prostu jeśli możesz to powiedz co myślisz o tej części... bardzo mi zależy ;) 
Mrs.Horan 

6 komentarzy:

  1. Więcej! Więcej! Więcej! Chcę Więcej! To jest mało! Ja chcę więcej! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny życzę.
    @KIDemiLovato

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem jak ty to robisz, ale nie ważne jak długi by był rozdział to i tak po każdym czuje niedosyt ;p czekam na następny :) i wszystkiego dobrego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzenia już złożyłam i wgl :D Ale napisze komentarz ;3 Czasami lubię pisać komentarze, bo wiem, że mogę pomóc, prawie nie pomagając :)
    NIALL TY IDIOTO ! :_: Walcz o nią ! No... oni przecież... byli IDEALNĄ parą ! ;O Bd kłótnia między Ashley a Harrym ? ;o XDD LISA , JAK SIĘ STĘSKNIŁAM ZA TYM BRZDĄCEM *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial swietny;)
    I wszystkiegoo Najjj dla Ciebie<3

    @blanka1499

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju tak strasznie szkoda mi Diany :( Dobrze Ash zrobiła wzywając Nialla co za idiota niech WALCZY o nią jezu nie mg oni byli razem tacy świetni ♥ oooo Lisa mój mały misiek ♡ Mam nadzieję ,że przez to nie bd spięcia między Ash a Hazz -Wiktoria - @primasek1

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, ale Niallerku rób coś idioto ;/ ~Alissa

    OdpowiedzUsuń