Ostatni
raz spojrzałam na budynek, w którym spędziłam tyle ciężkich dni i zajęłam
miejsce pasażera, obok Harrego. Chłopak odpalił silniki i wyjechał na ulicę,
wtapiając się w ruch uliczny, po czym wjechał na autostradę…
*****
W
połowie drogi Lisa zasnęła, więc spojrzałam na chłopaka. Wydawał się być
skupiony na drodze, a na jego twarzy wciąż gościła złość.
[A]
Po co nas znalazłeś, nie chcesz tego- powiedziałam spokojnie
[H]
Musiałem wiedzieć, czy to prawda, nie możesz wiedzieć czego chcę, a czego nie-
warknął na mnie
[A]
Nie musisz się złościć, niczego od ciebie nie chcę i nie oczekuję. Możesz nas
odwieść z powrotem i mieć święty spokój- wciąż wpatrywałam się, w jego twarz, a
jego dłonie, coraz bardziej zaciskały się na kierownicy
[H]
Już podjąłem decyzję i jej nie zmienię- powiedział w końcu
[A]
Wtedy…. w klubie…. Zdradziłeś mnie?- nie wiem skąd wzięła się we mnie ta odwaga,
żeby zapytać. Byłam albo głupia, albo odważna, żeby jeszcze bardziej wkurzyć
Harrego
[H]
Nie, do niczego nie doszło, ale ty musiałaś zrobić scenkę rozpaczy przed setką
ludzi
[A]
Skąd mogłam wiedzieć? Wiesz jak to wyglądało?
[H]
Już mnie to nie obchodzi, podjęłaś wtedy decyzję, odeszłaś i w dodatku
wiedziałaś, że jesteś w ciąży- Harry zatrzymał się na światłach i spojrzał na
mnie
[A]
Wtedy, kiedy was zobaczyłam, właśnie szłam ci powiedzieć…- zaczęłam, ale po
chwili spuściłam głowę. Przez cały czas czułam, na sobie pogardliwy wzrok
Harrego, dopóki chłopak nie ruszył. Przez resztę drogi milczałam, nie chciałam
wdawać się z nim w kolejną, nie przyjemną dla mnie dyskusję.
[H]
Jesteśmy- powiedział, wyciągając kluczyki ze stacyjki. Podniosłam lekko głowę i
spojrzałam na dom. Był prześliczny i duży. Jeszcze 2 lata temu Harry mieszkał w
swoim mieszkaniu, a teraz ma wielką willę. Wyszłam z samochodu nadal się
rozglądając.
[A]
Śliczny…- szepnęłam, kiedy Harry stanął obok mnie.
[H]
Dzięki- podszedł do bagażnika i zaczął wyciągać walizki, więc postanowiłam mu
pomóc i wzięłam dwie z nich do rąk
[A]
Zostaw to! Ja je zaniosę, a ty weź Lisę!- podniósł lekko głos, a ja natychmiast
odstawiłam czarne walizki. Otworzyłam drzwi pasażera z tył i odpięłam pasy
małej. Delikatnie wzięłam ją na ręce i stanęłam tuż obok moich bagaży.
Przytulałam córeczkę z całej siły, nie chcąc żeby zmarzła. Była już 16 godzina,
a na dworze pogoda strasznie się zmieniła. Czekałam, aż Harry zamknie samochód.
Wziął dwie walizki i powiedział
[H]
Chodź- zmierzał w kierunku schodków, które prowadziły do drzwi. Od kluczył je i
wpuścił mnie do środka pierwszą. Rozejrzałam się dookoła i nie mogłam uwierzyć
własnym oczom. Dom jak i na zewnątrz, wyglądał prześlicznie. Ściany i meble
idealnie się komponowały. Harry zdjął płaszcz i buty, po czym wziął ode mnie
Lisę, żebym ja też mogła się rozebrać. Kiedy tylko zdjęłam buty i płaszczyk,
Harry od razu oddał mi małą i wziął walizki, idąc w stronę schodów. Poszłam za
nim i jak tyko znaleźliśmy się na piętrze Harry popchnął uchylone drzwi i wszedł
do środka stawiając bagaże obok łóżka.
[H]
Tutaj jest nasza sypialnia, chodź teraz do pokoju dziecka. –słucham??? Że niby
mam z nim wspólną sypialnię?? Przeszłam z nim do kolejnego pokoju, dużo
mniejszego od poprzedniego
[H]
To będzie jej pokój, połóż ją na łóżku.- powiedział i wyszedł. Usłyszałam jak
zbiega po schodach i wychodzi na zewnątrz. Położyłam Lisę na dość dużym łóżku i
przykryłam ją kocem, który leżał na fotelu obok. Ucałowałam ją w czółko i
wyszłam zamykając cicho drzwi. Stałam na korytarzu powoli się rozglądając,
Harry znowu wszedł do domu i zaczął wchodzić na schody. Nie wiedziałam co mam z
sobą zrobić i jak mam reagować na jego docinki, które w końcu się zaczną. Chłopak
spojrzał na mnie i wszedł do pokoju. Weszłam za nim i spytałam
[A]
Nie mogę mieć innego pokoju? Tu na pewno jest ich dużo i…- Harry od razu mi
przerwał
[H]
Spaliśmy już razem. Wstydzisz się mnie?- zapytał, z tym bezczelnym uśmieszkiem
[A]
Nie wstydzę, po prostu nie jesteśmy już razem. –warknęłam
[H]
Nie dam ci innego pokoju. Albo śpisz tutaj, albo na kanapie, wybieraj.-
powiedział, ominął mnie i wyszedł. Zastanawiałam się chwilkę i postanowiłam, że
zostanę tutaj. Nie będę spać na kanapie. Może zrobi mu się nie wygodnie i sam
da mi osobny pokój. Zeszłam po schodach na dół i usłyszałam fragment jego
rozmowy, stając ta żeby mnie nie zauważył
[H]
Więc, to prawda- poinformował swojego rozmówcę
[H]
Nie żartuję…- ciągnął dalej
[H]
Jak chcecie, to możemy ten mecz obejrzeć u mnie…. Zaczekaj chwilkę..-
powiedział i przerwał rozmowę. Usłyszałam jego kroki i już po chwili, trzymał
mnie za nadgarstek prawej ręki. Jakim cudem, on mnie zauważył?
[H]
Ok. widzimy się jutro- powiedział i się rozłączył
[H]
Co ty robisz?- zapytał lekko potrząsając moją ręką
[A]
Nic.. ja…- zaczęłam, ale Harry zaczął krzyczeć
[H]
Zapamiętaj sobie, raz na zawsze, że masz nie podsłuchiwać moich rozmów,
rozumiesz??!! Jeśli będziesz ze mną w jednym pokoju i ktoś do mnie zadzwoni to
masz wyjść i dać mi spokojnie porozmawiać!!
[A]
Puść mnie, to boli!- krzyknęłam, lekko go od siebie odpychając, sprawiłam że
mnie puścił. Jednak coś poszło nie po mojej myśli i niechcący, rękaw mojej
bluzki lekko się podwinął, przez co mój bandaż stał się widoczny. Harry, od
razu go zauważył, przez co jego oczy, natychmiast się powiększyły
[H]
Co to jest?!- krzyknął poirytowany. Zsunęłam rękaw niżej i schowałam rękę za
plecy
[A]
Nic nie ważne- powiedziałam, spokojnie jednak, on nie odpuszczał, podszedł
bliżej i siłą chwycił moją schowaną rękę. Chodź próbowałam się wyrwać, podwinął
rękaw z powrotem do góry i zaczął odwijać bandaż
[A]
Zostaw to!- krzyknęłam, ale było już za późno. Harry spojrzał w dół i zobaczył
cienkie kreski, znajdujące się na moim nadgarstku. Przez cały czas trzymał moją
rękę, a rysy jego twarzy zaostrzyły się jeszcze bardziej.
[H]
Co to ma być- syknął, przez zaciśnięte zęby
[A]
Puść- powiedziałam i spuściłam głowę. Kiedy jego uścisk, zmalał zabrałam rękę i
już bez bandażu, naciągnęłam rękaw na nadgarstek.
[H]
Tniesz się??? Zwariowałaś!!- zaczął krzyczeć, a łzy automatycznie zaczęły,
spływać mi po policzkach- nie zrobisz tego nigdy więcej, rozumiesz??!!- dodał i
wyszedł do innego pomieszczenia, nie wiem gdzie dokładnie. Zaczęłam się
uspakajać i przetarłam swoje ostatnie łzy.
[L]
Mamo!- usłyszałam głos z góry i natychmiast tam pobiegłam. Lisa stała na
szczycie schodów i chciała zejść na dół
[A]
Córeczko nie wolno ci samej, schodzić po schodach rozumiesz! Co będzie jeśli
spadniesz?- uniosłam lekko głos, a mała posmutniała
[L]
Pszeplasam nie chciałam- spuściła główkę, a ja wzięłam ją na ręce i razem
zeszłyśmy na dół- mamo, chce jeść- dodała, kiedy byłyśmy już w salonie. Jakimś
cudem udało mi się znaleźć kuchnię i okazało się, że to właśnie tam poszedł
Harry, który siedział teraz przy wysepce i pił sok.
[A]
Harry..- zaczęłam niepewnie – Lisa chce jeść i nie wiem…-
[H]
W lodówce, na pewno coś znajdziesz, nie wiem co ona je, tam masz pieczywo
pokazał mi palcem i siedział dalej przyglądając się co robię. Posadziłam Lisę
na blat i zajrzałam do, dość dużej lodówki. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam co
wybrać, w końcu postawiłam na jogurt truskawkowy, który mała, wręcz kochała
jeść. Otworzyłam go i zaczęłam się rozglądać za łyżeczką.
[H]
Tam- wskazał Harry na jedną z szufladek. Zaczęłam karmić Lisę, jednak ona
bardziej interesowała się tym co robi Harry.
[L]
To tutaj, teraz będziemy mieszkać?- zapytała mnie
[A]
Tak to dom tatusia- uśmiechnęłam się lekko, podając jej kolejną łyżeczkę
jogurtu.
[L]
Ładny, plawda mamusiu?
[A]
Tak skarbie, dom jest śliczny- spojrzałam na niego i w tym momencie nasze
spojrzenia się spotkały. Jednak ja natychmiast, odwróciłam wzrok spoglądając na
córkę. Wiedziałam, że Lisa jest podobna do Harrego, ale dopiero teraz
zobaczyłam jak bardzo. Kiedy mała, skończyła jeść postawiłam ją na podłogę i
wyrzuciłam pusty kubeczek po jogurcie do śmieci.
[L]
Tatusiu pobawis się ze mną- zapytała go, chcąc dać mu rączkę
[H]
Teraz nie mogę, nie mam czasu- wyminął ją i wyszedł, idąc w stronę schodów.
Mała posmutniała i wróciła do mnie, przytulając się do mojej nogi, zapytała
[L]
Dlacego tatuś, mnie nie lubi?- nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć, więc
wzięłam ją na ręce
[A]
Chodź rozpakujemy, twoje zabawki, co?- pokiwała głową na zgodę i poszłyśmy na górę, do
jej pokoju. Kiedy rozpakowałyśmy jej zabawki, ja zabrałam się za ubranka, a
dziewczynka bawiła się na niewielkim dywanie. Lisa miała w swoim, pokoju osobną
łazienkę, więc wieczorem wzięłam jakiś ręcznik i szybko ją wykąpałam. Z
ustawionych przeze mnie na półce książek, wybrałam jedną i zaczęłam czytać
bajkę na dobranoc. Dziewczynka usnęła, dość szybko, więc poszłam do naszej
sypialni. Kiedy weszłam, do środka Harry krzątał się po pokoju w samym ręczniku
zawieszonym na biodrach. Jego mokre włosy opadały na kark i niesfornie układały
się na jego głowie. Wyglądał niesamowicie. Tęskniłam za tym widokiem i za jego
głosem.
[H]
Tam jest łazienka, możesz wziąć prysznic, albo się wykąpać, ręczniki jakoś
znajdziesz- powiedział, grzebiąc w telefonie.
[A]
Jasne- przeszłam przez pokój i otworzyłam jedną z walizek, w celu znalezienia
spodenek i bluzki. Jednak nie udało mi się znaleźć, żadnej wystarczająco
odpowiedniej do spania.
[H]
Możesz wziąć moją, leży na komodzie- spojrzałam na niego niepewnie. Nie
wiedziałam, co mam teraz zrobić. Wstałam i wzięłam jego koszulkę, w chwili
kiedy już miałam wejść do łazienki, zapytał
[H]
Dlaczego się cięłaś?- był spokojny, a telefon rzucił na łóżko. Wciąż stałam
odwrócona do niego plecami, spojrzałam na niego i odpowiedziałam
[A]
Zupełnie inaczej jest, jeżeli masz kogoś, kto cię kocha. To ci daje setkę
powodów,
aby żyć. Ja ich nie mam.- odwróciłam wzrok i weszłam do łazienki,
zamykając za sobą drzwi na klucz. Wzięłam szybki prysznic, a włosy spięłam w
luźnego koka. Ubrałam swoje spodenki i koszulkę Harrego, która pachniała jego
perfumami, mimo tego, że była wyprana. Otworzyłam drzwi i wyszłam z łazienki,
kierując się od razu do łóżka, niestety w połowie drogi stanął Harry. Złapał
mnie za rękę, a drugą, lekko uniósł mój podbródek, chcąc żebym na niego
spojrzała. Przejechał kciukiem po moim policzku i zaczął się do mnie zbliżać.
Nie mogę go pocałować, bo wtedy już całkiem przestanę pamiętać, co mi zrobił.
Odsunęłam swoją twarz, jednak on wciąż mnie trzymał
[H]
Ash…- wyszeptał i w końcu mu się udało. Dotknął swoimi ustami, moich warg i
złożył na nich lekki pocałunek. Musiałam to przerwać, to nie może się, tak
skończyć. Przerwałam pocałunek i ominęłam, go wchodząc do łóżka. Położyłam się
na jednej połowie, bardzo pilnując tego, aby nie zajmować zbyt dużo miejsca.
[H]
Skarbie to moja połowa, twoja jest ta druga- powiedział z uśmiechem. Muszę
przyznać, że byłam trochę zawstydzona, więc jak najszybciej przesunęłam się na
drugą połowę łóżka. Harry zajął swoje miejsce, wygodnie się rozkładając.
[H]
Jeśli chcesz, możesz położyć głowę na moim ramieniu. Pamiętam, że lubiłaś tak
zasypiać.- powiedział, spoglądając na mnie
[A]
Nie dzięki.- powiedziałam krótko, odwracając się do niego plecami. Na szczęście,
łóżko było wystarczająco duże i nie dotykaliśmy się ciałami, jednak moja radość
nie trwała długo, bo Harry przysunął się do mnie i położył rękę na moim
biodrze, powodując, że moje plecy przylegały do jego klatki piersiowej.
Starałam się oddychać normalnie i jak najszybciej usnąć, co w końcu mi się
udało…
ps. wczoraj się dowiedziałam że mój wujek był na koncercie One Direction!!! a ja dowiedziałam się o tym dopiero wczoraj... siedzę sobie u babci i mamy włączoną eskę tv i leciało BSE a ja do wszystkich "Kocham ich" a mój wujek "O a ja ich kojarzę bo byłem na ich koncercie w tym roku w Londynie" a ja byłam w szoku, na początku mu nie wierzyłam ale potem powiedział że następnym razem jak przyjedzie to przywiezie mi ten bilet co miał wtedy.... mam nadzieję że przyjedzie za kilka miesięcy....
Jest
kolejna część, trochę mi smutno bo pod poprzednią częścią były 3
komentarze, no ale cóż nie jestem w stanie was do tego zmusić.... to
przykre że nie wszyscy doceniają moje części... dziękuję tym co
komentują <3 czekam na kolejne komentarze... kolejna część będzie być
może w ciągu kilku kolejnych dni...
komentujcie część i wyrażajcie swoje emocje
Mrs.Horan