część dedykowana Aleksandrze Kazberuk :*
"Bo miłość, nie zna pór dnia, a nadzieja nie ma końca, a wiara nie zna
granic. Tylko wiedza i niewiedza skrępowane są czasem granicami..."
Gdzie teraz jestem?? W łóżku… leżę, po
ciężkim dniu, razem z Ashley, która właśnie usiłuje zasnąć, wtulona we mnie.
Jest 01:30 w nocy. Jutro czeka mnie wyjątkowo ciężki dzień…. Dzień akcji…
****
---Ashley….
Kiedy razem z Harrym położyłam się do
łóżka, wreszcie zasnęłam… wie, że tylko tak jestem w stanie spać, tylko przy
nim wiem, że nie obudzę się zalana potem i koszmarem, wciąż odtwarzanym w mojej
głowie….
Obudziły mnie promienie słoneczne,
wpadające do pomieszczenia, co było dość dziwne. Mamy koniec października i
przez cały czas, ostatnio było pochmurno, więc trochę się ucieszyłam. Uchyliłam
lekko oczy i odwróciłam się w stronę, gdzie powinien leżeć Harry.. jak to
możliwe, że tym razem nie usłyszałam jego budzika?? Zawsze słyszałam i mogłam
choć chwilkę z nim pobyć. Ostatnio spędza więcej czasu z chłopakami lub w pracy,
niż ze mną. Spojrzałam na zegarek. 7:30, w takim razie Harry wyszedł z domu,
jakieś pół godziny temu… wtuliłam się w jego poduszkę, wciąż odczuwając na niej
zapach chłopaka, który wciąż był dość intensywny, jakby dopiero wstał.
Postanowiłam wziąć prysznic i szybko się ubrać zanim obudzi się Lisa. Kiedy
byłam już odświeżona i ubrana, w dość wygodne ciuchy, wyszłam z sypialni i zajrzałam
do pokoju małej, która wciąż mocno spała. Zostawiłam uchylone drzwi i zeszłam
do salonu, po czym skierowałam się do kuchni. Na blacie zauważyłam kartkę.
„Kochanie, tak smacznie sobie spałaś,
że nawet nie usłyszałaś budzika. Wrócę dziś dość późno, nie wiem, o której
wszystko skończymy. Zadzwoń. Harry xx”
Odłożyłam kartkę na blat i wyciągnęłam
z lodówki sok, nalewając trochę do szklanki. Wzięłam komórkę i wybrałam numer
Harrego.
[H] Halo- usłyszałam, już po jakiś
trzech sygnałach
[A] Hej kochanie- uśmiechnęłam się
słysząc jego głos i usiadłam przy wysepce
[H] Hej, szybko się obudziłaś- zaśmiał
się
[A] Przepraszam, że nie usłyszałam
budzika- tłumaczę
[H] Skarbie, przestań.. to dobrze,
przecież nie musisz wstawać razem ze mną- odpowiada
[A] No tak, ale.. jakoś tak lubiłam
to, mogłam pobyć z tobą chociaż tą chwilę- wyjaśniam
[H] Będziemy mieć więcej czasu, już
niedługo.- mówi poważnie
[A] Będziesz dziś później niż zwykle?-
pytam, biorąc kolejny łyk, zimnego soku
[H] Nie mam pojęcia. Będę zajęty od 12
godziny, mam nadzieję, że szybko wszystko ogarniemy- wyjaśnia
[A] Będę czekać-zapewniam go
[H] Cóż.. wiem- wzdycha na co się
uśmiecham. Słyszę, że Lisa idzie do kuchni i po chwili staje w progu, z misiem
w ręce
[A] Chodź tu skarbie- mówię do niej, a
ona podbiega do mnie
[H] Lisa się obudziła?- zapytał
[A] Tak, zaczekaj- podałam małej
telefon
[L] Ceść tato- powiedziała, swoim
zaspanym głosem. Telefon był na tyle blisko mnie, że słyszałam co mówił Harry
[H] Hej mała jak się spało?- zapytał
[L] Dobze, pobawisz się dzisiaj ze
mną?- zapytała
[H] Dzisiaj nie mogę, jestem zajęty,
pobawimy się jutro, ok.?- odpowiedział ze smutkiem
[L] Tak, to daję ci mamusie-
powiedziała i oddała mi telefon
[A] Będziesz miał czas, żeby się z nią
pobawić?- zapytałam
[H] Tak, później wszystko ci wyjaśnię.
Muszę kończyć. Kocham cię skarbie. Pa- powiedział, ledwo zdążyłam mu
odpowiedzieć, a już zakończył połączenie. To było trochę dziwne, ale nie
zamierzałam nad tym rozmyślać.
[A] Więc co jemy śniadanko, a potem
pooglądamy bajki?- zapytałam, na co Lisa pokiwała głową
[A] Ok. więc co ty na płatki z mlekiem??-
spojrzałam na nią, na co ta odpowiedziała
[L] Taaak- z wielkim uśmiechem. Wstałam, a małą posadziłam na krzesełku obok.
Szybko rozsypałam płatki do dwóch miseczek i zalałam je mlekiem, by już po
chwili razem z córeczką się nimi zajadać.
[L] Pójdziemy później do parku?-
zapytała z pełną buźką
[A] Tak pójdziemy, zobacz jaką mamy
śliczną pogodę- wskazałam na okno
[L] A tatuś?- zapytała
[A] Tatuś jest w pracy, wróci dzisiaj
późno- wyjaśniłam jej
[L] Zawse tak mówisz! – powiedziała
trochę głośniej, była naburmuszona, a rączki skrzyżowała na klatce piersiowej
[A] Lisa przestań! Tatuś pracuje i nie
ma teraz czasu, żeby się z tobą pobawić. Jedz- wskazałam na prawie nietknięte
śniadanie. Lisa wzięła łyżkę i zaczęła jeść, choć wciąż była zła. Po wspólnie
zjedzonym śniadaniu, poszłam ubrać małą, a potem oglądałyśmy bajki. W końcu
postanowiłam, że czas iść na spacer, bo szkoda tak ślicznej pogody, żeby
siedzieć w domu. Założyłam małej kurteczkę i założyłam na siebie swój płaszczyk
po czym, razem wyszłyśmy z domu, kierując się w stronę parku i placu zabaw. Po
krótkim spacerze, doszliśmy na miejsce. Lisa poszła bawić się z innymi dziećmi,
a ja usiadłam na ławce, ciesząc się promieniami słonecznymi, które dziś były
dość ciepłe. Po jakimś czasie usłyszałam, że ktoś mnie woła.
[D] Ashley- odwróciłam się i
zobaczyłam, że Diana zmierza w moim kierunku.
[A] Diana, co ty tutaj robisz?-
zapytałam wstając i witając się z nią lekkim uściskiem
[D] Właśnie wracam z lunchu, a ty co
tutaj robisz?- zapytała
[A] Jestem z Lisą- wskazałam na plac.
[D] No tak, faktycznie.- zaśmiała się,
pukając się przy tym w czoło
[A] Masz trochę czasu?- zapytałam
[D] Cóż niestety nie. Mam jeszcze
mnóstwo pracy.- westchnęła wstając z ławki
[A] Rozumiem, Harry jest w biurze?-
zapytałam, niby od niechcenia
[D] Nie wyszedł razem z Panem Niallem
jakąś godzinkę temu. Mówili, że już dzisiaj nie wrócą. Miałam odwołać, niektóre
spotkania. Wyjaśniła mi
[A] No tak- westchnęłam
[D] Muszę już iść. Miłego dnia-
pomachała mi i odeszła. Dziwne. Wydaje mi się, że Harry trochę później miał iść
śledzić swój cel. Po dość długim rozmyślaniu, wszystko złożyło się w całość…
ostatnie zdanie na karteczce, którą mi zostawił… „Wrócę dziś dość późno, nie
wiem, o której wszystko skończymy”… poza tym, on nie jeździł z Niallem, tylko z
Zaynem… przypomniałam sobie ich rozmowę, którą usłyszałam jeszcze w szpitalu…
cholera…. Akcja… chłopaki dziś mają, tą akcję….
---Harry…
Dziś darowaliśmy sobie śledzenie tego
kolesia. Wiedzieliśmy już wszystko, co musieliśmy wiedzieć. Koleś ma fioła na
punkcie kasyna, w kółko gra w ruletkę i pokera. Jest starym i fatalnym
flirciarzem. Miejsce akcji?? Cóż najlepiej będzie, to załatwić, w jednej z
ciemnych uliczek, którymi wraca do domu lub swojego biura. Jest z nim, wtedy
mało ochroniarzy, co oznacza idealną chwilę dla nas. Teraz jesteśmy w domu
Louisa, gdzie przygotowujemy się do akcji, która ma się odbyć o 15. Jak
wszystko dobrze pójdzie, wrócę dziś wcześniej do domu, co jest mi na rękę.
[Lou] Więc nic się nie zmienia. Zayn
zabija nasz cel, my pozbywamy się ochroniarzy. Najlepiej byłoby gdybyśmy nie
pozwolili im nawet wyjść z samochodów. – wyjaśnia Louis siedząc na fotelu
[N] Jaka broń?- pyta Niall, siedzący
obok mnie
[Lou] Koniecznie z tłumikiem. O tej
porze dnia, niewiele osób tamtędy przechodzi, ale lepiej załatwić to cicho-
mówi, na co wszyscy przytakujemy
[H] Ustawienie „dwóch po dwóch”?-
pytam, na co Louis kiwa głową
[Lou] Ja z Niallem, ty z Liamem-
wyjaśnia
[L] Ok. to co? Idziemy po zabawki?-
pyta, coraz bardziej podekscytowany Liam
[Z] Właśnie.. miejmy to za sobą- Zayn
westchnął i każdy z nas wstał, po czym zaczęliśmy się kierować w stronę schowka
Louisa, gdzie przechowywał broń i nasze ubrania. Weszliśmy do jego sypialni i
garderoby gdzie za jedną ze ścian, na której wisiały ubrania, znajdowały się
dobrze ukryte drzwi, przez które weszliśmy do ukrytego pomieszczenia.
Zaczęliśmy się przebierać. Garnitury, czarne rękawiczki i kominiarki, które tym
razem mamy zamiar założyć.
[N] OO.. ja biorę ten- Niall wskazał
na broń, wiszącą na haczykach, za wielką szklaną szybą, zamykaną na kluczyk,
który trzymał Louis, by po chwili ją otworzyć. Każdy z nas wybrał najbardziej
odpowiadający zestaw. 3 pistolety, tłumiki, nóż i urządzenia, które powinny
unieruchomić napastnika, który może zaatakować nas niespodziewanie. Mój telefon
dzwonił od jakiś 15 minut, więc w końcu Louis nie wytrzymał
[Lou] Kurwa Harry, możesz go w końcu
wyłączyć?!- krzyknął. Wciąż nie gadamy ze sobą, więc chłopacy starają się
trzymać nas od siebie, nawzajem jak najdalej.
[H] Ashley się dobija. Chyba lepiej
będzie jak odbiorę- westchnąłem, wychodząc z pomieszczenia i kierując się do
salonu na dole.
[Lou] Jasne kurwa, zrób tak w środku
akcji.- prychnął Louis, na co Zayn od razu go przyhamował, mówiąc że ma się
zamknąć. Wyjąłem telefon i odebrałem połączenie
[A] Harry, dlaczego nie odbierasz? Co
się dzieje?- zapytała, jak tylko przyłożyłem telefon do ucha
[H] Spokojnie, wszystko jest w
porządku- staram się ją uspokoić
[A] Kłamiesz.. gdzie jesteś?- pyta
[H] Jestem z chłopakami- odpowiadam,
wywracając oczami. Więc teraz ma zamiar mnie kontrolować… świetnie
[A] Dziś jest akcja, prawda?- pyta…
cholera
[H]
Nie- odpowiadam jak najlepiej potrafię
[A] Nie kłam!- krzyknęła
[H] Ashley kurwa, przestań na mnie
krzyczeć! Nie wypytuj mnie gdzie jestem! Jestem dorosły i nie mam zamiaru ci
się tłumaczyć, z każdej minuty mojego życia!- zacząłem się drzeć, bo w tej
chwili naprawdę mnie wkurzyła
[A] Nie krzycz na mnie- powiedziała
[H] To ty się drzesz! Posłuchaj,
jestem zajęty, tak?- mówię nieco spokojniej i widzę zmierzających do salonu
chłopaków
[H] Mówiłem ci, że od 12 będę zajęty.
Jestem w pracy. Jak wrócę to porozmawiamy. Muszę kończyć. Kocham cię. Pa-
powiedziałem i zakończyłem połączenie, od razu wyłączając telefon i chowając go
do kieszonki zamykanej na zamek
[Lou] Królewna się wypytuje? – zapytał
Louis, z lekkim uśmieszkiem
[H] Zamknij się. Mamy akcję i nie mam
zamiaru się z tobą kłócić.- warknąłem, mierząc go wzrokiem
[Lou] Słusznie Styles. Więc jak?
Jedziemy?- zapytał Louis, wkładając pistolet za pasek spodni.
[N] Czas się zabawić- zaśmiał się
Niall i razem wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do
Land rovera Louisa i zmierzaliśmy
w stronę miejsca, gdzie odbyć się ma akcja… pierwsza po tamtej, kiedy omal nie
zginąłem. Po dość długiej drodze, dotarliśmy na miejsce. Samochód zaparkowaliśmy
tuż, przy uliczce gdzie odbyć ma się akcja i zaczęliśmy się przygotowywać. Louis
zarządzał ruchem, na tej ulicy poprzez policyjny komputer. Więc widzieliśmy,
przez policyjne kamery, kiedy cel zaczął się zbliżać. W końcu zauważyliśmy dwa
samochody. Jeden.. ten pierwszy z ochroną… drugi z Bobem Cursem, którego mamy
się pozbyć. Czas zacząć zabawę. Ja wraz z Zaynem i Louisem wyszliśmy na środek,
wąskiej uliczki, aby zmusić samochód do zatrzymania się. Każdy z nas założył
kominiarkę. Tak jak myśleliśmy, samochód od razu się zatrzymał. Z pojazdu ,
wyskoczyli ochroniarze podobnie jak i z drugiego pojazdu, więc pierwszy plan
się nie powiódł… czas na drugi. Każdy z nas wziął na siebie jednego z nich.
Zastrzeliłem jednego, a Liam kolejnego. Nie zauważyłem dryblasa, który zaszedł
mnie od tył. W ostatniej chwili, zauważyłem jego cień za mną. Skutecznie
przejechał nożem, po moim ramieniu. Syknąłem z bólu i zacząłem się z nim
szarpać. Tym razem nie oddałem strzału, tylko po prostu go udusiłem. Kiedy
każdy z nas, pozbył się ochroniarzy, ruszyliśmy do drugiego samochodu. Niall
zastrzelił kierowcę, a z samochodu wydobył się cichy
pisk. Cholera.. tam jest
dziewczyna… Zayn otworzył drzwi i wycelował w faceta, podczas gdy my, go
osłanialiśmy, w razie gdyby pojawił się ktoś jeszcze.
[Z] Bob Curs?- zapytał, na co ten
przerażony przytaknął
[Z] Masz dziś pecha… mamy twój wyrok-
zaśmiał się mulat, po czym pociągnął za spust. Dziewczyna natychmiast się
wzdrygnęła i odsunęła, od martwego ciała.
[Z] Wysiadaj- krzyknął mulat, na co ta
się wzdrygnęła i szybko wysiadła z auta, stając przed nami.
[D] Ja.. ja nic nie zrobiłam… proszę
nie zabijajcie mnie- wyłkała. Zayn nawet nie podniósł broni. Spojrzał na nas.
Nie wiedzieliśmy co zrobić. To dziewczyna, żaden z nas jej nie zabije, taka
była zasada. Louis szarpnął za moje ramie, odsuwając mnie, a tym samym, robiąc
miejsce sobie, po czym stanął obok Zayna, podnosząc broń na wysokość jej czoła
[L] Tommo zwariowałeś? Nie zabijemy
jej- zaprotestował Liam
[N] Będziesz milczeć rozumiesz?-
powiedział do niej Niall, na co ta szybko pokiwała głową
[N] Nikomu nic nie powiesz, pójdziesz
stąd i nie przyznasz się, że byłaś tu podczas tej akcji- powiedział do niej
jeszcze raz, a ta spojrzała na niego przerażona i ponownie pokiwała głową.
[H] Idziemy Tommo- użyłem jego
pseudonimu, każdy z nas taki ma, z uwagi na to, żeby przez przypadek, nie
wypowiedzieć swoich imion, co mogłoby pomóc policji. Każdy z chłopaków, zaczął
się wycofywać.
[Lou] Ona nas wyda- usłyszałem, po czym
rozniósł się cichy strzał. Odwróciłem się i spojrzałem, na upadające ciało,
młodej dziewczyny. Zabił ją.. strzelił jej prosto w głowę, po czym schował
broń. Spuścił głowę, jakby tego żałował i pokiwał głową.
[Z] Zwariowałeś?!- wydarł się na niego
Zayn, który cofnął się do niego i zaczął szarpać za czarną marynarkę
[Lou] Widziałem to… znałem ją
rozumiesz??? Była z policji.- powiedział, wyrywając się z uścisku Zayna.
Byliśmy w szoku. Louis wyminął nas i wsiadł do samochodu. Wziąłem nóż, którym
ochroniarz mnie zranił… gdyby policja go znalazła, od razu pobrali by próbki
krwi z narzędzia… wtedy by mnie znaleźli. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy
z miejsca, jak najszybciej chcąc wynieść się z tej dzielnicy. Zdjąłem
kominiarkę, tak jak i reszta chłopaków. Louis nie był zadowolony z tego, co
zrobił. Sprawdziłem ranę na moim ramieniu. Krew nieźle się lała, ale rozcięcie
nie nadawało się do szycia.
[N] Jak to kurwa z policji!!?-
krzyknął, nieźle wkurwiony Niall
[Lou] Kiedy zaczynaliśmy się brać za
to zlecenie, mówiłem wam, że policja na niego poluje… najwidoczniej tym razem,
ona miała go złapać. Pracowała w policji. Znałem ją od roku. Rozpoznała mnie…
szepnęła „Louis” nie miałem wyjścia.. musiałem ją zabić- westchnął, skręcając
na swoją posesję. Wysiedliśmy z samochodu i jak najszybciej udaliśmy się do
środka. Odłożyliśmy broń na miejsce, a ja owinąłem ranę bandażem, który podał
mi Louis.
[Lou] Jesteś pewny, że nie powinieneś
tego szyć?- zapytał
[H] Nie… to nic poważnego-
powiedziałem i owinąłem rękę bandażem.
[N] Więc co, kolejna zasada złamana…
„Nie zabijamy kobiet” można ją już wykreślić- prychnął Niall
[Lou] Nie Horan… ta zasada wciąż
obowiązuje- powiedział Louis, zamykając pomieszczenie, po czym każdy z nas udał
się do salonu.
[H] Dobra chłopaki ja lecę do domu. Do
jutra.- powiedziałem i z każdym przybiłem sobie piątkę.
[Z] Musimy się jutro spotkać-
powiedział Malik, na co pokiwałem głową
[H] Wpadnijcie do mnie- powiedziałem i
udałem się do wyjścia. W ostatniej chwili złapał mnie Louis
[Lou] Harry!- zawołał, kiedy
otworzyłem już drzwi
[H] Co jest? Znowu masz zamiar mi dopiekać…
co tym razem… pantoflarz?- zapytałem
[Lou] Nie.. sory stary.. za wszystko-
wyciągnął do mnie rękę, na zgodę
[H] Spoko Lou… wpadnij jutro, razem z
chłopakami- podałem mu rękę i lekko się uśmiechnąłem
[Lou] Ta.. wpadnę- zaśmiał się i
zamknął za mną drzwi… czas wracać do domu… wytłumaczyć się Ashley…
Hej kochani... cóż jest kolejna część... uff nareszcie :)
kochani wiem że wstawiam części dość rzadko ale zawsze gdzieś tam w mojej głowie siedzi myśl "Część... musisz znaleźć czas żeby ją napisać... nie możesz ich zawieść.."
jednak mam wrażenie że tak właśnie jest... zawiodłam was i wciąż to robię... przepraszam...
cóż mam nadzieję że wam sie podobało i że skomentujecie tak???? proszę to ważne...
kolejną część postaram się wstawić w sobotę lub niedzielę...
kocham was :*
Mrs.Horan
Super, boski nwm jaki jeszcze czekam na next oby szybko :*
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co powie Ash :) powodzenia w pisaniu :)
OdpowiedzUsuńSuper jest ten rozdział! ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam go i uwielbiam Ciebie ♥
Pozdrawiam :*
matko boska! Harry ranny! Ashley wszystko wie! Czy... Będzue kolejna kłotnia? Moze taka juz powazniejszanwm czm ale chę zeby się od sb rozdzielili tak na chwikę. Jakies trzy dni? Xd i a twoje rozdziały zawsze warto czekac więc się nie przejmuj. Nie zawodzisz nas <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię po prostu ♡ masz wielki talent ;) -Wiktoria - @primasek1
OdpowiedzUsuńNie zawiodlas nas kochana ;* Dziekujemy ci bardzo ze piszesz i to nic zlego ze czasem nie ma sie ochoty czy cos. Rozdzial swietny i czekam na nastepny ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Oliwkaa <3
Dziękuję za dedykację. :) Rozdział zajebisty! <3
OdpowiedzUsuńCudowny, nie martw się znajdziesz czas to napiszesz :D przynajmniej ja będę czekała cierpliwie ♡ /Natalia
OdpowiedzUsuńco tu pisac, jest cudny *-* ash bedzie zla . / julka <3
OdpowiedzUsuńCudenko <33 Powodzenia przy nastepnym ;*
OdpowiedzUsuńBerry mega zajebisty czekam na kolejną Czesc
OdpowiedzUsuńEj a gdzie next ??? :'(
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz. Rozdział fantastyczny uwielbiam twojego bloga
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper c: ~Alissa
OdpowiedzUsuń