"Nic nie boli tak, jak obojętność w oczach osoby,
która mówi, że cię kocha"
miłego czytania
[Lou] Nie.. sory stary.. za wszystko- wyciągnął do
mnie rękę, na zgodę
[H] Spoko Lou… wpadnij jutro, razem z chłopakami-
podałem mu rękę i lekko się uśmiechnąłem
[Lou] Ta.. wpadnę- zaśmiał się i zamknął za mną drzwi…
czas wracać do domu… wytłumaczyć się Ashley….
******
Kiedy wracam do domu wiem, że Ashley będzie na mnie
czekać. Jak tylko zobaczy ranę na ramieniu, od razu się wszystkiego domyśli.
Wiedziałem, że czeka mnie ciężka rozmowa. Kiedy zjechałem na teren mojej
posesji, zostawiłem samochód w garażu i wszedłem do domu. Ash najwyraźniej była
w kuchni, skąd dobiegały dźwięki
---Ashley…
Okłamał mnie… wiem to. Próbuje zrobić ze mnie idiotkę
i wmówić mi, że tak po prostu siedział u chłopaków. Kiedy usłyszałam, że Harry
wchodzi do domu od razu udałam się do korytarza, gdzie Harry ściągał płaszcz i
buty.
[A] Gdzie byłeś??- zapytałam, stając w progu i zaplatając ręce na piersi
[H] Daj spokój.. mówiłem ci, kiedy rozmawialiśmy-
stanął przede mną i spojrzał mi w oczy
[A] Ty krzyczałeś..ja mówiłam. Serio nawet nie mogę
spytać, co robiłeś? Nie mam takiego prawa?- zapytałam
[H] Jestem dorosły, nie muszę ci się, ze wszystkiego
tłumaczyć- wyjaśnił i ruszył w stronę salonu
[A] Jesteśmy razem, chyba nie ma nic w tym złego, że
chcę wiedzieć, kiedy ryzykujesz życie!- krzyknęłam idąc za nim
[H] Przestań- prychnął
[A] To była akcja, prawda?? Odpowiedz, chcę wiedzieć-
zażądałam, podążając za nim dalej do kuchni
[H] Po co ci to??- zapytał
[A] Po prostu powiedz- powiedziałam
[H] Tak kurwa! Tak to była akcja! Czujesz się lepiej,
wiedząc to?!- wrzasnął, po czym podszedł do jednej z szafek i wyciągnął z niej
apteczkę. Zaraz co??? Po jaką cholerę potrzebna mu apteczka??
[A] Co ci jest?- zapytałam, trochę wystraszona
[H] Cóż, nie zauważyłem jednego z ochroniarzy… pech
chciał, że miał nóż- wyznał spoglądając na mnie, przez ramie.
---Harry….
Ashley stała tuż za mną. Była wściekła, a jednocześnie
przerażona tym, że zostałem zraniony.
[H] Będziesz tutaj tak stać??- zapytałem
[A] Ja… ja mogę to zrobić..- wydukała, kiedy chciałem
oczyścić ranę.
Byłem zaskoczony jej propozycją, więc podałem jej
buteleczkę z wodą utlenioną i odwróciłem się do niej przodem. Dziewczyna ciężko
westchnęła, po czym wylała niewielką ilość wody, na moją skórę, wywołując tym
samym straszne pieczenie, na co od razu się skrzywiłem. Spojrzała na mnie,
uważnie obserwując moją reakcję, po czym wyjęła z apteczki gazę i bandaże.
Przyłożyła niewielki kawałek do rany i owinęła rękę, bandażem uważając, żeby
przypadkiem nie spowodować bólu.
----Ashley…
Przez cały czas, kiedy opatrywałam jego ranę, on mi
się przyglądał. Wciąż jestem wściekła, ale musiałam mu pomóc ją opatrzyć.
Jestem ciekawa, ile razy jeszcze spowoduje, że będę się o niego bać. Kiedy
skończyłam, zamknęłam apteczkę i odłożyłam ją na najwyższą półkę.
[A] Teraz już zawsze tak będzie??- zapytałam
[H] O co ci chodzi??- przymrużył oczy, dotykając
bandaża i lekko poruszając uszkodzonym ramieniem
[A] Akcje… potem powrót do domu, a ja będę opatrywać
twoje rany..
[H] Nikt cię o to nie prosił!- mówi, coraz bardziej
wściekły
[A] Przestań krzyczeć, Lisa jest na górze- upomniałam
go
[H] Wiedziałaś, że wracam do fachu, więc teraz nie
pieprz mi, że to ci przeszkadza- syknął nieco ciszej. Nie wiedziałam, co mam mu
odpowiedzieć, więc prychnęłam przeczesując włosy ręką
[H] Przestań mi to wypominać i przestań mnie
kontrolować.- dodał, wymijając mnie i nalewając sobie soku do szklanki
[A] Świetnie, więc ty przestań kontrolować mnie, wiesz
co? Nie chcę tutaj być- powiedziałam wściekła
[H] Tak?- zaczął ze mnie kpić
[A] Jadę do ciotki. Czy ci się to podoba, czy nie!-
krzyknęłam stając z nim twarzą w twarz
[H] Proszę bardzo! Droga wolna!- krzyknął, więc nie
czekałam ani chwili dłużej. Wybiegłam z kuchni kierując się w stronę sypialni.
Nie byłam w stanie, dłużej powstrzymywać łez cisnących mi się do oczu. Nie będę
płakać przed nim… on nie jest tego wart. Zdecydowanie za często płaczę, przez
niego… płaczę odkąd go poznałam i zaczynam tego żałować. Kiedy weszłam do
sypialni, natychmiast wyjęłam jedną z największych walizek, jakie miałam i
podeszłam do szafy. Zaczęłam pakować najbardziej potrzebne mi ubrania i poszłam
do pokoju Lisy. Harry najwyraźniej wciąż siedział w salonie. Słyszałam dźwięk
tłuczonego szkła, więc zbił coś w przypływie złości.
[A] Lisa pojedziemy do cioci Claudii, dobrze?-
powiedziałam i zaczęłam wkładać do walizki jej ubranka
[L] A tata?- zapytała, wstając z podłogi, gdzie się
bawiła
[A] Tata nie jedzie- poinformowałam ją i na chwilę
przerwałam pakowanie
[L] Dlaczego??- zapytała, przytulając się do mnie
[A] Nie może- przykucnęłam i odwzajemniłam jej uścisk
[L] Ale miał się ze mną pobawić- powiedziała ze
smutkiem
[A] Skarbie, wybierz zabawki, które weźmiesz ze sobą,
ale tylko te, które lubisz najbardziej, dobrze?- zapytałam, dotykając palcem
czubka jej noska
[L] Dobze- zaśmiała się i zaczęła zbierać zabawki.
[L] Mamo, ale nie jedziemy tam na zawsze, prawda??
Wrócimy tutaj? –zapytała, przytulając swojego misia. Nie wiedziałam co mam jej
odpowiedzieć… nie wiem nawet, co się stało między mną, a Harrym… czy to koniec?
Może powinnam zabrać wszystkie rzeczy i nigdy tutaj nie wrócić…
[A] T..tak wrócimy, po prostu ciocia się za nami
stęskniła- wydukałam spuszczając wzrok. Kiedy spakowałam już wszystko, włącznie
z zabawkami małej, Lisa wzięła swojego ulubionego misia w rączki i razem
zeszłyśmy na parter. Harry siedział na kanapie w salonie i popijał whiskey.
[H] Chyba żartujesz?!- prychnął, kiedy tylko zobaczył
nas w salonie. Natychmiast wstał z kanapy i podszedł bliżej nas, stając mi na
drodze
[A] Jadę do ciotki.. możesz mnie przepuścić?-
zapytałam, mierząc się z jego zimnym spojrzeniem. Można już było wyczuć, od
niego wypity alkohol, który sprawiał, że czułam jeszcze większą odrazę.
[H] Nie! Chyba wyraźnie mówiłem, że pojedziemy do
twojej pieprzonej ciotki, kiedy będę mógł!- krzyknął, a Lisa schowała się za
mnie wystraszona jego krzykiem
[A] Nie drzyj się.. Lisa się boi- syknęłam, a on
spojrzał w dół, na naszą córkę
[A] Poza tym… już jest po akcji. Jadę czy tego chcesz,
czy nie. Nawet nie wiem czy tutaj wrócę- powiedziałam, a Harry natychmiast
przeniósł wzrok z Lisy na mnie. Chłopak zmarszczył czoło, a jego usta ułożyły
się w wąską linię.
[A] Chyba nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli wezmę
twój samochód. Możesz zejść mi z drogi?- zapytałam, wciąż patrząc mu w oczy
[H] Jeśli liczysz na to, że jestem typem faceta, który
będzie biegł za samochodem i błagał, żebyś została to się nie łódź… nie zrobię
tego, nie jestem nim.- powiedział przez zaciśnięte zęby
[A] Miałam nadzieję, że tego nie zrobisz- spojrzałam
na niego z nienawiścią i szturchnęłam w ramie powodując, że się odsunął i
przepuścił nas dalej. Przeszłyśmy przez salon i skierowałyśmy się do korytarza.
[L] Możesz jechać z nami tato- Lisa powiedziała, jak
tylko Harry pojawił się w progu
[A] Nie Lisa. Tata nie jedzie… ma dużo ważniejszych
spraw- powiedziałam i zaczęłam zakładać małej buciki i kurteczkę. Harry
zmierzył mnie od góry do dołu, po czym prychnął i wrócił do salonu. Zabolało…
tak bardzo zabolało, kiedy mnie olał… spuściłam wzrok, po czym założyłam swój
płaszcz i buty. Razem z Lisą zeszłyśmy do garażu. Wybrałam czarnego Land Rovera
uznając, że najlepiej się nim jeździ.
Schowałam walizkę do bagażnika i
wsadziłam Lisę do samochodu, zapinając jej pasy. Zajęłam miejsce kierowcy i
wyjechałam z garażu, już po chwilę włączając się w ruch uliczny. Na dworze
zaczynało się już ściemniać. Mam nadzieję, że zdążę zajechać na miejsce, zanim
zapadnie kompletny mrok. Spojrzałam w boczne lusterko i obserwowałam znikający,
za zakrętem dom Harrego… może on miał racje..może liczyłam na to, że nie
pozwoli mi wyjechać..że zatrzyma mnie tutaj siłą.. jednak tego nie zrobił…
zlekceważył mnie… odwrócił się i wrócił do salonu, żeby móc dalej pić. Pomimo
tego, że tak bardzo tego nie chciałam, nie miałam siły dłużej powstrzymywać
łez. Pozwoliłam im spływać, po moich policzkach, zostawiając mokre i gorące
ślady, które wręcz paliły moją skórę. Najbardziej bolało to, że nie wiem czy
tam wrócę… czy jeszcze mu zależy? A może, on po prostu nie traktuje tego tak
samo poważnie jak ja… starałam się uspokoić i głęboko oddychać. Nie mogę zajechać
na miejsce z opuchniętymi oczami. Nie zniosę pytań na temat Harrego. Nie
dzisiaj… Po jakiś 20
minutach drogi, Lisa zasnęła. Przytulała misia do siebie,
a jej główka opadła na oparcie. Była taka słodka. Po następnych 20 minutach,
byłam już na miejscu. Właśnie wjeżdżałam na posesję, mojej cioci, kiedy
ujrzałam ją wychodzącą z domu.
[C] Ashley skarbie, co ty tutaj robisz?- zawołała,
zadowolona natychmiast pokonując 3 schodki i podchodząc do mnie.
[A] Cześć ciociu- uśmiechnęłam się sztucznie i
przytuliłam się do niej.
[C] Coś się stało? Gdzie Lisa?- zapytała
odwzajemniając uścisk
[A] Strasznie się za tobą stęskniłam. Nie masz pojęcia
jak bardzo… Lisa zasnęła. Jest w samochodzie.- wskazałam
[C] No to na co czekasz. Idziemy do domu.- uśmiechnęła
się i otworzyła tylne drzwi samochodu.
[C] Jak ona wyrosła…- wyszeptała i odpięła ostrożnie
jej pasy, wyjmując ją z samochodu. Mała mruknęła coś pod nosem i położyła
główkę na jej ramieniu. Wyjęłam naszą walizkę i razem ruszyłyśmy do domu. W
drzwiach natychmiast pojawił się wujek Jashon.
[J] Daj tą walizkę, kochana- podszedł do mnie i
natychmiast zabrał mój bagaż. Weszliśmy po schodkach i znaleźliśmy się w
korytarzu, niewielkiego domku rodzinnego.
[J] Zaniosę tą walizkę do twojego dawnego pokoju.-
powiedział wujek, wchodząc po zawiłych schodach prowadzących na pierwsze
piętro.
[A] Dobrze, dziękuję.- powiedziałam
[A] Ciociu daj mi Lisę. Zaniosę ją na górę i położę w
moim łóżku.- wzięłam dziewczynkę z jej rąk i wspięłam się ostrożnie po
schodach. Minęłam wujka i położyłam ją na łóżku, zdjęłam jej buciki i kurteczkę,
po czym okryłam kocem, który dawniej tak uwielbiałam. Zamknęłam drzwi i
wróciłam do rodziny.
[C] Zrobiłam herbatkę. Usiądź i opowiadaj, co tam u
ciebie.- powiedziała zadowolona ciocia.
[J] Bardzo się cieszymy, że przyjechałaś- wyjaśnił
wujek, siedzący przy stole, w kącie kuchni, który czytał gazetę i popijał kawę…
zresztą jak zawsze wieczorami.
[A] Ja też.. bardzo za wami tęskniłam- powiedziałam i
usiadłam obok cioci.
[C] Jak ci tam jest?- ciocia zapytała wprost
[A] Dobrze… bardzo dobrze..- zdobyłam się na sztuczny
uśmieszek i mówiłam dalej- Harry się nami opiekuje.. zmienił się przez ten czas,
kiedy nie byliśmy razem..- dodałam
[C] To dlaczego, nie przyjechał z tobą?- zapytała…
cholera… ciocia domyśla się, że coś się dzieje.
[A] Ma dużo pracy…- powiedziałam, biorąc łyk ciepłej
herbaty
[J] Claudia.. nie naciskaj, Ashley nie chce o tym
rozmawiać- odezwał się wujek, wychylając głowę zza gazety. Jejciu, wujku nie
masz pojęcia, jak bardzo jestem ci wdzięczna.
[C] Dobrze, już dobrze… w takim razie jak tam Lisa..
jest taka duża.. pomyśleć, że nie widziałam jej dopiero kilka miesięcy…-
westchnęła ciocia zmieniając temat
[A] Jest cudowna.. już bardzo dobrze mówi, jest
naprawdę grzeczną i mądrą dziewczynką. Bardzo polubiła kolegów Harrego..
uwielbia z nimi spędzać czas- opowiedziałam
[C] Z kolegami Harrego?- zapytała ciocia
[A] Tak… to jego najlepsi przyjaciele, Lisa nazywa ich
wujkami… są naprawdę świetnym facetami- powiedziałam, uśmiechając się na
wspomnienie o Liamie, Niallu i Zaynie
[C] Oh..- westchnęła zaskoczona ciotka
[A] Tak… a co u was?- zapytałam, znalazłam się w
trochę niezręcznej sytuacji..
[C] Wujek dostał awans, teraz będzie zastępcą swojego
szefa. Jestem z niego taka dumna.- powiedziała, zadowolona ciocia, a wujek
cicho się zaśmiał, kładąc dłoń na ręce cioci. Tak bardzo im zazdroszczę… są
tacy szczęśliwi i kochają się nad życie. Przeszli już razem tyle złego, ale nic
nie jest w stanie ich rozdzielić… są dla mnie jak rodzice…
[A] Bardzo się cieszę wujku.. wreszcie cię docenili-
uśmiechnęłam się.. mój wujek był architektem i był w tym naprawdę dobry.
[C] Ashley za chwilę będzie kolacja.- poinformowała
mnie ciocia, sprawdzając danie, które przygotowywało się w piekarniku
[A] Nie… nie jestem głodna, naprawdę- zaprzeczyłam,
szybko wstając od stołu
[C] Ależ skarbie..- zaczęła ciocia
[A] No dobrze… to może, chociaż ci w czymś pomogę?-
zapytałam
[C] Jeśli możesz, pozbądź się stąd wujka i nakryj do
stołu- powiedziała, z uśmiechem ciocia, a wujek wywrócił oczami i spojrzał na
mnie
[A] Chodź wujku- zaśmiałam się i wzięłam go za rękę,
prowadząc do salonu. Kiedy on został tam, oglądając jakieś wiadomości, ja
wróciłam do kuchni i zaczęłam nakrywać stół dla trzech osób.
[A] Uwielbiam twoją kuchnię- powiedziałam, spoglądając
przez jej ramie, na danie, które zrobiła. Było świetnie przygotowane, a zapach
wprost powalał na kolana.
[C] Tak, tak wiem… pamiętam jak mi podjadałaś, kiedy
coś przygotowywałam- zaśmiała się, stawiając danie na stół
[A] Nie moja wina, że gotujesz tak dobrze- broniłam
się jak mogłam. Nasze przekomarzanie się, przerwał mój dzwoniący telefon. Kiedy
spojrzałam na wyświetlacz, uśmiech natychmiast zszedł z moich ust.. To Harry…
odrzuciłam połączenie i wyłączyłam telefon, po czym schowałam go do kieszeni
[C] To on prawda? Pokłóciliście się… wiedziałam, że
tak będzie… on nie jest stworzony, do tego, żeby żyć w związku- pokręciła głową,
spoglądając na mnie
[A] Pójdę po wujka- wyminęłam ją i poszłam do salonu.
[J] Już idę- powiedział, kiedy tylko zobaczył mnie w
progu. Natychmiast zgasił telewizor i poszedł za mną do kuchni. Zasiedliśmy do
stołu i zajadaliśmy się przygotowanym daniem.. tak jak myślałam, było
wyśmienite
[J] W wiadomościach mówili, o jakimś morderstwie w
centrum Londynu. Dość blisko ciebie Ashley- powiedział wujek, przerywając ciszę
[A] Naprawdę?- zapytałam
[J] Tak.. zabito jakiegoś biznesmena… podobno był
dilerem narkotykowym.. znaleziono też drugie ciało.. młodej kobiety, okazało
się, że to policjantka. Oprócz tego zabito jeszcze ochronę, tego faceta.-
opowiedział
[C] Matko co się dzieje, dzisiaj na tym świecie…-
ciocia westchnęła, poruszona tą sprawą. To oni, wiedziałam to… Harry i
chłopacy… spuściłam głowę i zaczęłam mieszać widelcem, po talerzu
[J] Tak.. po powrocie do domu, musisz na siebie bardzo
uważać.. nie wiadomo co może się stać… zwłaszcza jeśli będziesz z Lisą… co
jeśli nie uda ci się uciec?- zapytał wujek, a ciocia natychmiast powiedziała
[C] Nawet tak nie mów Jashon.
[A] Spokojnie nic mi nie będzie- uspokoiłam ich
[C] Ostrożności nigdy za wiele- przestrzegła mnie
ciocia, a wujek zapytał
[J] Na jak długo przyjechałaś??- nie wiem, jak mam mu
odpowiedzieć… co mam w ogóle powiedzieć…
[A] Jeszcze nie wiem..- zaczęłam
[C] Ohh…. Skarbie możesz zostać u nas, tak długo jak
tylko zechcesz- powiedziała ciocia, pocierając moją dłoń swoją, na co lekko się
uśmiechnęłam. Po zjedzonej kolacji, ja razem z wujkiem uznając, że ciocia
zasługuje na chwilkę odpoczynku, po zrobieniu tak pysznego dania,
postanowiliśmy pozmywać, co zajęło nam dość dużo czasu… ciągle się śmialiśmy i
wygłupialiśmy, bo wujek brudził mnie pianą. Uwielbiałam go… był bardzo
opiekuńczym i zabawnym facetem… idealnym dla każdej kobiety… moja ciocia
trafiła w dziesiątkę, te kilkanaście lat temu.. Po skończonej pracy,
postanowiłam wracać do pokoju. Pożegnałam się z rodzinką i ruszyłam do pokoju,
zamykając za sobą drzwi. Wyjęłam z walizki swoją koszulkę i spodenki, po czym
poszłam pod prysznic. Po długiej i odprężającej „kąpieli” szybko przebrałam się,
w przygotowane ubrania i wróciłam do pokoju. Rozejrzałam się po
pomieszczeniu
spowitym w ciemnościach i podążyłam do łóżka. Położyłam się obok śpiącej Lisy i
pocałowałam ją w czółko, lekko się do niej przytulając. Mam nadzieję, że nie
powrócą te koszmary… nie ma Harrego…. Boję się, że wystraszę Lisę…
Obudziłam się rano… przespałam całą noc… pierwsza noc,
bez niego od tak dawna… Rozejrzałam się po pokoju. Lisy nigdzie nie było.
Szybko wstałam i wyszłam z pokoju. Spoglądając przez barierkę, spojrzałam do
salonu. Lisa siedziała na podłodze, a obok niej ciocia, z którą świetnie się
bawiła, co chwilę się śmiejąc. Postanowiłam im nie przeszkadzać, więc wróciłam
do pokoju i włączyłam swój telefon… 7 nieodebranych połączeń… wszystkie od
Harrego, plus jedno od Zayna, szybko odczytałam wiadomość informującą, że na
mojej skrzynce głosowej jest jedna nie odsłuchana wiadomość. Po czym zaczęłam
ją odsłuchiwać
[H] Ashley… dlaczego do kurwy, nie odbierasz?!!-
krzyknął.. był pijany- pewnie jesteś już na miejscu, co?? A oni zrobili ci wodę
z mózgu… teraz to ja jestem ten najgorszy, tak?? Wiesz co… popełniłaś błąd
wyjeżdżając- bełkotał, a w tle usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła… najwyraźniej
zwalił kilka pustych butelek.
[H] Jesteś taka głupia- zakpił, po czym ciężko
westchnął..na tym kończy się jego wiadomość… z moich oczu, poleciały pierwsze
łzy, a ja rzuciłam telefon na łóżko, podążając do łazienki… tęskniłam za tym…
wyjęłam swoją kosmetyczkę i znalazłam
żyletkę… szybko wyjęłam ją z opakowania i
przecięłam skórę, na moim nadgarstku, zaczynając jeszcze bardziej płakać…
[A] Ssss- syknęłam z bólu i włożyłam nadgarstek pod
bieżącą wodę, która stawała się czerwona i spływała do umywalki.. spojrzałam w
lustro… dlaczego jestem taka beznadziejna… nie mogę się poddać… muszę ciągnąć
to dla Lisy… otarłam swoje policzki, powstrzymując się od płaczu… na ranę nakleiłam
plaster i wróciłam do sypialni, w poszukiwaniu czystych ubrań. Wyjęłam z
walizki wygodny zestaw (taki), po czym wróciłam do łazienki i wzięłam prysznic.
Po wykonaniu porannych czynności, ubrałam się i spojrzałam w lustro, sztucznie
się uśmiechając… dasz radę.. powiedziałam sobie i zeszłam do salonu.
[C] Oooo, zobacz kto wstał, nasza księżniczka-
powiedziała ciocia, a Lisa wstała i przybiegła do mnie wtulając się w moje nogi
[L] Księżniczka tatusia- powiedziała, zadowolona Lisa
na co lekko się uśmiechnęłam
[C] W kuchni czeka na ciebie śniadanie- kobieta,
wstała z dywanu i otrzepała swoje spodnie
[A] Nie jestem głodna- powiedziałam
[C] Ależ nie ma nawet mowy… śniadanie, to
najważniejszy posiłek dnia, musisz go zjeść- powiedziała i zapędziła mnie do
kuchni, najpierw włączając bajki Lisie
[A] Ciociu… proszę- wyjęczałam, kiedy usiadłam przed
talerzem pełnym kanapek
[C] Ashley musisz jeść- podała mi sok i usiadła obok
mnie, więc wzięłam niechętnie kanapkę i zaczęłam jeść.
[C] Skarbie co się dzieje..wujek jest w pracy, więc
możemy sobie porozmawiać- powiedziała, klepiąc mnie po ręce
[A] Nic naprawdę- westchnęłam, dokładnie przeżuwając
kanapkę
[C] Ohhh… widzę, że coś jest nie tak… pokłóciliście
się.. dlatego nie przyjechał…- powiedziała, wyraźnie unikając tego, żeby nie
wypowiedzieć jego imienia
[A] Cóż… tak- westchnęłam, nie mam siły udawać
[C] To coś poważnego.. wiedziałam, że tak postąpi..to
drań, nigdy go nie lubiłam, choć w zasadzie go nie znam- powiedziała troskliwie
[A] Nie mów tak ciociu… on po prostu taki jest-
szepnęłam, a ona zbliżyła się do mnie i szybko mnie przytuliła. Nie pozwoliłam
sobie na płacz… nie chcę, żeby ciocia dowiedziała się, że jest aż tak źle…
[C] Kochana, powiedz mi dlaczego ty, na niego
wpadłaś…- pokiwała głową i westchnęła. Postanowiłam tego nie komentować i
zajęłam się jedzeniem.
[C] Co chcesz dzisiaj robić? Masz jakieś plany?-
zapytała, kiedy zjadłam już śniadanie
[A] Sama nie wiem- oparłam się o blat i wzruszyłam
ramionami
[C] Jeśli chcesz, to idź gdzieś, ja z chęcią zajmę się
Lisą- powiedziała
[A] Nie, nie będę cię obarczać tym wszystkim-
zaprzeczyłam natychmiast
[C] Ależ skarbie, bardzo tęskniłam za tą opieką nad
wami obiema, więc z chęcią się nią zajmę- powiedziała z szerokim uśmiechem
[A] Jesteś pewna?- zapytałam
[C] Oczywiście, że tak leć- powiedziała
[A] To odwiedzę Susan i Paula w sklepie- wpadłam na
pomysł
[C] Świetnie.. kilka razy pytali mnie, co u ciebie…
tęsknili za tobą- poinformowała mnie
[A] To ja idę.. dziękuję ci, jesteś kochana- dałam jej
buziaka, w policzek i pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam telefon i wróciłam
na dół.
[A] Lisa skarbie, wychodzę zostaniesz z ciocią,
dobrze?- zapytałam kucając obok niej
[L] Dobze- powiedziała zadowolona
[A] Pa- pomachałam jej, a ona mi, ubrałam płaszcz, po czym wyszłam z
domu, kierując się w stronę sklepu muzycznego, w którym kiedyś pracowałam….
cóż więc jest kolejny rozdział... jak wam się podobał??
mam nadzieję że skomentujecie... dziękuję tym co regularnie komentują :D jestem wam wdzięczna bo dzięki wam dalsze pisanie ma sens :D \
czekam na wasze komentarze...możecie się rozpisać bo uwielbiam czytać dłuuugie komentarze od was :D no nic czekam :D nowy rozdział być może pojawi się szybciej...bo majówka ale nie obiecuję...
kocham was <3
Mrs.Horan
Rozdział jest smutny , ale tak strasznie mi się podoba *.* Nie przepadam czytać smutnych imagin'ow i rozdziałów , ale ty zmieniłaś mi punkt widzenia na ten temat !!♡ -Wiktoria - @primasek1
OdpowiedzUsuńSuper wiesz co chce zeby Harry do niej przyjechal i ja przeprosił za to co powiedział no ale ty napiszesz co bedziesz uwazala za dobre zycze weny :**
OdpowiedzUsuńNo to sie wkopał :/ Świetnie napisane :)) ~Alissa
UsuńRozdział jest suuuuuuuuuuuuper! <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ten głupek ( czyt. Harry ) xD przyjedzie do niej i ją przeprosi! Zachował się jak ostatni cham. Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się równie szybko :D Pozdrawiam i życzę nieskończonej weny :* <3
Ile emocji we mnie wywołałaś to nawet nie pojmujesz.... to jest absolutnie fenomenalne. Smutne, ale ma tyle napięcia. Masz niesamowity talent ! Nie wiem co Harry robi, ale ja mam złe przeczucia. Mam wrażenie, że on pójdzie po pocieszenie do innej. Ale to tylko moje wyobrażenia. Dziękuję za tak cudowny rozdział /Natalia
OdpowiedzUsuńświetne i mam nadzieję, że pogodzą sie :)
OdpowiedzUsuńPonieważ widzę, że masz tu mało komentarzy i naprawdę nie wiem czemu nie chcą skomentować tego wspaniałego rozdziału, ja postanawiam to zmienić. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe, chcę tylko sprawić ci radość. Tak więc Let's go ! / Natalia
OdpowiedzUsuńCudowny :) Kocham to opowiadanie <3 /Natalia
OdpowiedzUsuńJesteś Świetna I te opowiadanie też jest Świetnie
OdpowiedzUsuńPisz dalej a jeśli komuś nie pasuje to niech, no cóż... idzie stąd ! ^^/ Natalia
KOCHAM CIĘ. KOCHAM TO OPOWIADANIE. JESTEŚ NIESAMOWITA!!! CZEKAM NA NEXTA. NIE UMIEM PISAĆ KOMENTARZY XD.
OdpowiedzUsuńAle co mi tam. Jeszcze trochę napiszę.../Natalia
Bum bum siakalaka Harry się kochał i ma słodkiego dzieciaka ! Bum bum siakalaka Harry dupek stracił dziś Ash i dzieciaka. ^^^^^/ Natalia
OdpowiedzUsuńTo już mój ostatni komentarz...
OdpowiedzUsuńKOOOOOCHAAAM CIĘ !!!!!! /Natalia
Nie wiem co powiedzieć. Już wiem Harry powinien się zmienić a Ashley trochę odpuścić z tymi akcjami ale strasznie mi się podoba
OdpowiedzUsuńKochana cydowny rozdzial
OdpowiedzUsuńIle emocji *.*
Oby ją przeprosil i wreszcie zrozumial ile znacza dla niego
Ale pisz jak uwazasz bo to przeciez twoj blog kochana ;)
Weny i energi na pisanie nexta ;D
A i przepraszam ze dlugo nie komentowalam :/ sam wem jak to jest wracac pozno do domu a ma sie jeszcze pelno obowiazkow
I jeszcze raz weny i energi :*
OMG!!! Kocham to opowiadanie... tak samo jak "Przypadkowe spotkanie " "Strong" to moje życie .... nic innego nie robie w dzień tylko siedze nad kompem telefonem i czekam aż dodasz rozdział ... kocham Cię ... zajebiście piszesz !
OdpowiedzUsuń.. Az nie wiem co napisac ... :) zaskoczyłas mnie, oczywiscie w dobrym sensie <3 i w koncu się udała do cioci !! Mysle, ze Harry i gang napadli na ten sklep :o xd
OdpowiedzUsuńO nie :o Poklucili sie, ale sie pogodza, nie? mam nadzieje. Koffam ;) Powodzenia z nastepnym
OdpowiedzUsuńHej super rozdział ale w takim momencie skończyłaś mam nadzieję że Harry ruszy dupe i pojedzie do niej:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ola
No to gruubo. Ale przyjedzie po nia? Kurde. Musi c'nie? Harry to glupi jestes naprawde. Boje sie ze ktos ich jednak wkopie bo ona moze sie wygadac cioci czy cos. Nwm wersji jest duuuzo, a ty pewnie wykorzystasz taka na ktora bym nie wpadla i bedzie Suprise! Mam nadzieje ze bedzie nastepny. K.C
OdpowiedzUsuńOliwkaa <3
Kocham <33333
OdpowiedzUsuń