niedziela, 27 kwietnia 2014

Strong cz.34



                                "Nic nie boli tak, jak obojętność w oczach osoby,
                                                      która mówi, że cię kocha"
miłego czytania
[Lou] Nie.. sory stary.. za wszystko- wyciągnął do mnie rękę, na zgodę
[H] Spoko Lou… wpadnij jutro, razem z chłopakami- podałem mu rękę i lekko się uśmiechnąłem
[Lou] Ta.. wpadnę- zaśmiał się i zamknął za mną drzwi… czas wracać do domu… wytłumaczyć się Ashley….
                                                   ******
Kiedy wracam do domu wiem, że Ashley będzie na mnie czekać. Jak tylko zobaczy ranę na ramieniu, od razu się wszystkiego domyśli. Wiedziałem, że czeka mnie ciężka rozmowa. Kiedy zjechałem na teren mojej posesji, zostawiłem samochód w garażu i wszedłem do domu. Ash najwyraźniej była w kuchni, skąd dobiegały dźwięki
---Ashley…
Okłamał mnie… wiem to. Próbuje zrobić ze mnie idiotkę i wmówić mi, że tak po prostu siedział u chłopaków. Kiedy usłyszałam, że Harry wchodzi do domu od razu udałam się do korytarza, gdzie Harry ściągał płaszcz i buty.
[A] Gdzie byłeś??- zapytałam, stając w  progu i zaplatając ręce na piersi
[H] Daj spokój.. mówiłem ci, kiedy rozmawialiśmy- stanął przede mną i spojrzał mi w oczy
[A] Ty krzyczałeś..ja mówiłam. Serio nawet nie mogę spytać, co robiłeś? Nie mam takiego prawa?- zapytałam
[H] Jestem dorosły, nie muszę ci się, ze wszystkiego tłumaczyć- wyjaśnił i ruszył w stronę salonu
[A] Jesteśmy razem, chyba nie ma nic w tym złego, że chcę wiedzieć, kiedy ryzykujesz życie!- krzyknęłam idąc za nim
[H] Przestań- prychnął
[A] To była akcja, prawda?? Odpowiedz, chcę wiedzieć- zażądałam, podążając za nim dalej do kuchni
[H] Po co ci to??- zapytał
[A] Po prostu powiedz- powiedziałam
[H] Tak kurwa! Tak to była akcja! Czujesz się lepiej, wiedząc to?!- wrzasnął, po czym podszedł do jednej z szafek i wyciągnął z niej apteczkę. Zaraz co??? Po jaką cholerę potrzebna mu apteczka??
[A] Co ci jest?- zapytałam, trochę wystraszona
[H] Cóż, nie zauważyłem jednego z ochroniarzy… pech chciał, że miał nóż- wyznał spoglądając na mnie, przez ramie.
---Harry….
Ashley stała tuż za mną. Była wściekła, a jednocześnie przerażona tym, że zostałem zraniony.
[H] Będziesz tutaj tak stać??- zapytałem
[A] Ja… ja mogę to zrobić..- wydukała, kiedy chciałem oczyścić ranę.
Byłem zaskoczony jej propozycją, więc podałem jej buteleczkę z wodą utlenioną i odwróciłem się do niej przodem. Dziewczyna ciężko westchnęła, po czym wylała niewielką ilość wody, na moją skórę, wywołując tym samym straszne pieczenie, na co od razu się skrzywiłem. Spojrzała na mnie, uważnie obserwując moją reakcję, po czym wyjęła z apteczki gazę i bandaże. Przyłożyła niewielki kawałek do rany i owinęła rękę, bandażem uważając, żeby przypadkiem nie spowodować bólu.
----Ashley…
Przez cały czas, kiedy opatrywałam jego ranę, on mi się przyglądał. Wciąż jestem wściekła, ale musiałam mu pomóc ją opatrzyć. Jestem ciekawa, ile razy jeszcze spowoduje, że będę się o niego bać. Kiedy skończyłam, zamknęłam apteczkę i odłożyłam ją na najwyższą półkę.
[A] Teraz już zawsze tak będzie??- zapytałam
[H] O co ci chodzi??- przymrużył oczy, dotykając bandaża i lekko poruszając uszkodzonym ramieniem
[A] Akcje… potem powrót do domu, a ja będę opatrywać twoje rany..
[H] Nikt cię o to nie prosił!- mówi, coraz bardziej wściekły
[A] Przestań krzyczeć, Lisa jest na górze- upomniałam go
[H] Wiedziałaś, że wracam do fachu, więc teraz nie pieprz mi, że to ci przeszkadza- syknął nieco ciszej. Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć, więc prychnęłam przeczesując włosy ręką
[H] Przestań mi to wypominać i przestań mnie kontrolować.- dodał, wymijając mnie i nalewając sobie soku do szklanki
[A] Świetnie, więc ty przestań kontrolować mnie, wiesz co? Nie chcę tutaj być- powiedziałam wściekła
[H] Tak?- zaczął ze mnie kpić
[A] Jadę do ciotki. Czy ci się to podoba, czy nie!- krzyknęłam stając z nim twarzą w twarz
[H] Proszę bardzo! Droga wolna!- krzyknął, więc nie czekałam ani chwili dłużej. Wybiegłam z kuchni kierując się w stronę sypialni. Nie byłam w stanie, dłużej powstrzymywać łez cisnących mi się do oczu. Nie będę płakać przed nim… on nie jest tego wart. Zdecydowanie za często płaczę, przez niego… płaczę odkąd go poznałam i zaczynam tego żałować. Kiedy weszłam do sypialni, natychmiast wyjęłam jedną z największych walizek, jakie miałam i podeszłam do szafy. Zaczęłam pakować najbardziej potrzebne mi ubrania i poszłam do pokoju Lisy. Harry najwyraźniej wciąż siedział w salonie. Słyszałam dźwięk tłuczonego szkła, więc zbił coś w przypływie złości.
[A] Lisa pojedziemy do cioci Claudii, dobrze?- powiedziałam i zaczęłam wkładać do walizki jej ubranka
[L] A tata?- zapytała, wstając z podłogi, gdzie się bawiła
[A] Tata nie jedzie- poinformowałam ją i na chwilę przerwałam pakowanie
[L] Dlaczego??- zapytała, przytulając się do mnie
[A] Nie może- przykucnęłam i odwzajemniłam jej uścisk
[L] Ale miał się ze mną pobawić- powiedziała ze smutkiem
[A] Skarbie, wybierz zabawki, które weźmiesz ze sobą, ale tylko te, które lubisz najbardziej, dobrze?- zapytałam, dotykając palcem czubka jej noska
[L] Dobze- zaśmiała się i zaczęła zbierać zabawki.
[L] Mamo, ale nie jedziemy tam na zawsze, prawda?? Wrócimy tutaj? –zapytała, przytulając swojego misia. Nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć… nie wiem nawet, co się stało między mną, a Harrym… czy to koniec? Może powinnam zabrać wszystkie rzeczy i nigdy tutaj nie wrócić…
[A] T..tak wrócimy, po prostu ciocia się za nami stęskniła- wydukałam spuszczając wzrok. Kiedy spakowałam już wszystko, włącznie z zabawkami małej, Lisa wzięła swojego ulubionego misia w rączki i razem zeszłyśmy na parter. Harry siedział na kanapie w salonie i popijał whiskey.
[H] Chyba żartujesz?!- prychnął, kiedy tylko zobaczył nas w salonie. Natychmiast wstał z kanapy i podszedł bliżej nas, stając mi na drodze
[A] Jadę do ciotki.. możesz mnie przepuścić?- zapytałam, mierząc się z jego zimnym spojrzeniem. Można już było wyczuć, od niego wypity alkohol, który sprawiał, że czułam jeszcze większą odrazę.
[H] Nie! Chyba wyraźnie mówiłem, że pojedziemy do twojej pieprzonej ciotki, kiedy będę mógł!- krzyknął, a Lisa schowała się za mnie wystraszona jego krzykiem
[A] Nie drzyj się.. Lisa się boi- syknęłam, a on spojrzał w dół, na naszą córkę
[A] Poza tym… już jest po akcji. Jadę czy tego chcesz, czy nie. Nawet nie wiem czy tutaj wrócę- powiedziałam, a Harry natychmiast przeniósł wzrok z Lisy na mnie. Chłopak zmarszczył czoło, a jego usta ułożyły się w wąską linię.
[A] Chyba nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli wezmę twój samochód. Możesz zejść mi z drogi?- zapytałam, wciąż patrząc mu w oczy
[H] Jeśli liczysz na to, że jestem typem faceta, który będzie biegł za samochodem i błagał, żebyś została to się nie łódź… nie zrobię tego, nie jestem nim.- powiedział przez zaciśnięte zęby
[A] Miałam nadzieję, że tego nie zrobisz- spojrzałam na niego z nienawiścią i szturchnęłam w ramie powodując, że się odsunął i przepuścił nas dalej. Przeszłyśmy przez salon i skierowałyśmy się do korytarza.
[L] Możesz jechać z nami tato- Lisa powiedziała, jak tylko Harry pojawił się w progu
[A] Nie Lisa. Tata nie jedzie… ma dużo ważniejszych spraw- powiedziałam i zaczęłam zakładać małej buciki i kurteczkę. Harry zmierzył mnie od góry do dołu, po czym prychnął i wrócił do salonu. Zabolało… tak bardzo zabolało, kiedy mnie olał… spuściłam wzrok, po czym założyłam swój płaszcz i buty. Razem z Lisą zeszłyśmy do garażu. Wybrałam czarnego Land Rovera uznając, że najlepiej się nim jeździ.
Schowałam walizkę do bagażnika i wsadziłam Lisę do samochodu, zapinając jej pasy. Zajęłam miejsce kierowcy i wyjechałam z garażu, już po chwilę włączając się w ruch uliczny. Na dworze zaczynało się już ściemniać. Mam nadzieję, że zdążę zajechać na miejsce, zanim zapadnie kompletny mrok. Spojrzałam w boczne lusterko i obserwowałam znikający, za zakrętem dom Harrego… może on miał racje..może liczyłam na to, że nie pozwoli mi wyjechać..że zatrzyma mnie tutaj siłą.. jednak tego nie zrobił… zlekceważył mnie… odwrócił się i wrócił do salonu, żeby móc dalej pić. Pomimo tego, że tak bardzo tego nie chciałam, nie miałam siły dłużej powstrzymywać łez. Pozwoliłam im spływać, po moich policzkach, zostawiając mokre i gorące ślady, które wręcz paliły moją skórę. Najbardziej bolało to, że nie wiem czy tam wrócę… czy jeszcze mu zależy? A może, on po prostu nie traktuje tego tak samo poważnie jak ja… starałam się uspokoić i głęboko oddychać. Nie mogę zajechać na miejsce z opuchniętymi oczami. Nie zniosę pytań na temat Harrego. Nie dzisiaj… Po jakiś 20
minutach drogi, Lisa zasnęła. Przytulała misia do siebie, a jej główka opadła na oparcie. Była taka słodka. Po następnych 20 minutach, byłam już na miejscu. Właśnie wjeżdżałam na posesję, mojej cioci, kiedy ujrzałam ją wychodzącą z domu.

[C] Ashley skarbie, co ty tutaj robisz?- zawołała, zadowolona natychmiast pokonując 3 schodki i podchodząc do mnie.
[A] Cześć ciociu- uśmiechnęłam się sztucznie i przytuliłam się do niej.
[C] Coś się stało? Gdzie Lisa?- zapytała odwzajemniając uścisk
[A] Strasznie się za tobą stęskniłam. Nie masz pojęcia jak bardzo… Lisa zasnęła. Jest w samochodzie.- wskazałam
[C] No to na co czekasz. Idziemy do domu.- uśmiechnęła się i otworzyła tylne drzwi samochodu.
[C] Jak ona wyrosła…- wyszeptała i odpięła ostrożnie jej pasy, wyjmując ją z samochodu. Mała mruknęła coś pod nosem i położyła główkę na jej ramieniu. Wyjęłam naszą walizkę i razem ruszyłyśmy do domu. W drzwiach natychmiast pojawił się wujek Jashon.
[J] Daj tą walizkę, kochana- podszedł do mnie i natychmiast zabrał mój bagaż. Weszliśmy po schodkach i znaleźliśmy się w korytarzu, niewielkiego domku rodzinnego.

[J] Zaniosę tą walizkę do twojego dawnego pokoju.- powiedział wujek, wchodząc po zawiłych schodach prowadzących na pierwsze piętro.
[A] Dobrze, dziękuję.- powiedziałam
[A] Ciociu daj mi Lisę. Zaniosę ją na górę i położę w moim łóżku.- wzięłam dziewczynkę z jej rąk i wspięłam się ostrożnie po schodach. Minęłam wujka i położyłam ją na łóżku, zdjęłam jej buciki i kurteczkę, po czym okryłam kocem, który dawniej tak uwielbiałam. Zamknęłam drzwi i wróciłam do rodziny.
[C] Zrobiłam herbatkę. Usiądź i opowiadaj, co tam u ciebie.- powiedziała zadowolona ciocia.
[J] Bardzo się cieszymy, że przyjechałaś- wyjaśnił wujek, siedzący przy stole, w kącie kuchni, który czytał gazetę i popijał kawę… zresztą jak zawsze wieczorami.
[A] Ja też.. bardzo za wami tęskniłam- powiedziałam i usiadłam obok cioci.
[C] Jak ci tam jest?- ciocia zapytała wprost
[A] Dobrze… bardzo dobrze..- zdobyłam się na sztuczny uśmieszek i mówiłam dalej- Harry się nami opiekuje.. zmienił się przez ten czas, kiedy nie byliśmy razem..- dodałam
[C] To dlaczego, nie przyjechał z tobą?- zapytała… cholera… ciocia domyśla się, że coś się dzieje.
[A] Ma dużo pracy…- powiedziałam, biorąc łyk ciepłej herbaty
[J] Claudia.. nie naciskaj, Ashley nie chce o tym rozmawiać- odezwał się wujek, wychylając głowę zza gazety. Jejciu, wujku nie masz pojęcia, jak bardzo jestem ci wdzięczna.
[C] Dobrze, już dobrze… w takim razie jak tam Lisa.. jest taka duża.. pomyśleć, że nie widziałam jej dopiero kilka miesięcy…- westchnęła ciocia zmieniając temat
[A] Jest cudowna.. już bardzo dobrze mówi, jest naprawdę grzeczną i mądrą dziewczynką. Bardzo polubiła kolegów Harrego.. uwielbia z nimi spędzać czas- opowiedziałam
[C] Z kolegami Harrego?- zapytała ciocia
[A] Tak… to jego najlepsi przyjaciele, Lisa nazywa ich wujkami… są naprawdę świetnym facetami- powiedziałam, uśmiechając się na wspomnienie o Liamie, Niallu i Zaynie
[C] Oh..- westchnęła zaskoczona ciotka
[A] Tak… a co u was?- zapytałam, znalazłam się w trochę niezręcznej sytuacji..
[C] Wujek dostał awans, teraz będzie zastępcą swojego szefa. Jestem z niego taka dumna.- powiedziała, zadowolona ciocia, a wujek cicho się zaśmiał, kładąc dłoń na ręce cioci. Tak bardzo im zazdroszczę… są tacy szczęśliwi i kochają się nad życie. Przeszli już razem tyle złego, ale nic nie jest w stanie ich rozdzielić… są dla mnie jak rodzice…
[A] Bardzo się cieszę wujku.. wreszcie cię docenili- uśmiechnęłam się.. mój wujek był architektem i był w tym naprawdę dobry.
[C] Ashley za chwilę będzie kolacja.- poinformowała mnie ciocia, sprawdzając danie, które przygotowywało się w piekarniku
[A] Nie… nie jestem głodna, naprawdę- zaprzeczyłam, szybko wstając od stołu
[C] Ależ skarbie..- zaczęła ciocia
[J] Nie ma mowy Ashley… zjesz z nami, nie pójdziesz przecież spać głodna- zaprzeczył wujek
[A] No dobrze… to może, chociaż ci w czymś pomogę?- zapytałam
[C] Jeśli możesz, pozbądź się stąd wujka i nakryj do stołu- powiedziała, z uśmiechem ciocia, a wujek wywrócił oczami i spojrzał na mnie
[A] Chodź wujku- zaśmiałam się i wzięłam go za rękę, prowadząc do salonu. Kiedy on został tam, oglądając jakieś wiadomości, ja wróciłam do kuchni i zaczęłam nakrywać stół dla trzech osób.
[A] Uwielbiam twoją kuchnię- powiedziałam, spoglądając przez jej ramie, na danie, które zrobiła. Było świetnie przygotowane, a zapach wprost powalał na kolana.
[C] Tak, tak wiem… pamiętam jak mi podjadałaś, kiedy coś przygotowywałam- zaśmiała się, stawiając danie na stół
[A] Nie moja wina, że gotujesz tak dobrze- broniłam się jak mogłam. Nasze przekomarzanie się, przerwał mój dzwoniący telefon. Kiedy spojrzałam na wyświetlacz, uśmiech natychmiast zszedł z moich ust.. To Harry… odrzuciłam połączenie i wyłączyłam telefon, po czym schowałam go do kieszeni
[C] To on prawda? Pokłóciliście się… wiedziałam, że tak będzie… on nie jest stworzony, do tego, żeby żyć w związku- pokręciła głową, spoglądając na mnie
[A] Pójdę po wujka- wyminęłam ją i poszłam do salonu.
[J] Już idę- powiedział, kiedy tylko zobaczył mnie w progu. Natychmiast zgasił telewizor i poszedł za mną do kuchni. Zasiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się przygotowanym daniem.. tak jak myślałam, było wyśmienite
[J] W wiadomościach mówili, o jakimś morderstwie w centrum Londynu. Dość blisko ciebie Ashley- powiedział wujek, przerywając ciszę
[A] Naprawdę?- zapytałam
[J] Tak.. zabito jakiegoś biznesmena… podobno był dilerem narkotykowym.. znaleziono też drugie ciało.. młodej kobiety, okazało się, że to policjantka. Oprócz tego zabito jeszcze ochronę, tego faceta.- opowiedział
[C] Matko co się dzieje, dzisiaj na tym świecie…- ciocia westchnęła, poruszona tą sprawą. To oni, wiedziałam to… Harry i chłopacy… spuściłam głowę i zaczęłam mieszać widelcem, po talerzu
[J] Tak.. po powrocie do domu, musisz na siebie bardzo uważać.. nie wiadomo co może się stać… zwłaszcza jeśli będziesz z Lisą… co jeśli nie uda ci się uciec?- zapytał wujek, a ciocia natychmiast powiedziała
[C] Nawet tak nie mów Jashon.
[A] Spokojnie nic mi nie będzie- uspokoiłam ich
[C] Ostrożności nigdy za wiele- przestrzegła mnie ciocia, a wujek zapytał
[J] Na jak długo przyjechałaś??- nie wiem, jak mam mu odpowiedzieć… co mam w ogóle powiedzieć…
[A] Jeszcze nie wiem..- zaczęłam
[C] Ohh…. Skarbie możesz zostać u nas, tak długo jak tylko zechcesz- powiedziała ciocia, pocierając moją dłoń swoją, na co lekko się uśmiechnęłam. Po zjedzonej kolacji, ja razem z wujkiem uznając, że ciocia zasługuje na chwilkę odpoczynku, po zrobieniu tak pysznego dania, postanowiliśmy pozmywać, co zajęło nam dość dużo czasu… ciągle się śmialiśmy i wygłupialiśmy, bo wujek brudził mnie pianą. Uwielbiałam go… był bardzo opiekuńczym i zabawnym facetem… idealnym dla każdej kobiety… moja ciocia trafiła w dziesiątkę, te kilkanaście lat temu.. Po skończonej pracy, postanowiłam wracać do pokoju. Pożegnałam się z rodzinką i ruszyłam do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wyjęłam z walizki swoją koszulkę i spodenki, po czym poszłam pod prysznic. Po długiej i odprężającej „kąpieli” szybko przebrałam się, w przygotowane ubrania i wróciłam do pokoju. Rozejrzałam się po
pomieszczeniu spowitym w ciemnościach i podążyłam do łóżka. Położyłam się obok śpiącej Lisy i pocałowałam ją w czółko, lekko się do niej przytulając. Mam nadzieję, że nie powrócą te koszmary… nie ma Harrego…. Boję się, że wystraszę Lisę…

Obudziłam się rano… przespałam całą noc… pierwsza noc, bez niego od tak dawna… Rozejrzałam się po pokoju. Lisy nigdzie nie było. Szybko wstałam i wyszłam z pokoju. Spoglądając przez barierkę, spojrzałam do salonu. Lisa siedziała na podłodze, a obok niej ciocia, z którą świetnie się bawiła, co chwilę się śmiejąc. Postanowiłam im nie przeszkadzać, więc wróciłam do pokoju i włączyłam swój telefon… 7 nieodebranych połączeń… wszystkie od Harrego, plus jedno od Zayna, szybko odczytałam wiadomość informującą, że na mojej skrzynce głosowej jest jedna nie odsłuchana wiadomość. Po czym zaczęłam ją odsłuchiwać
[H] Ashley… dlaczego do kurwy, nie odbierasz?!!- krzyknął.. był pijany- pewnie jesteś już na miejscu, co?? A oni zrobili ci wodę z mózgu… teraz to ja jestem ten najgorszy, tak?? Wiesz co… popełniłaś błąd wyjeżdżając- bełkotał, a w tle usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła… najwyraźniej zwalił kilka pustych butelek.
[H] Jesteś taka głupia- zakpił, po czym ciężko westchnął..na tym kończy się jego wiadomość… z moich oczu, poleciały pierwsze łzy, a ja rzuciłam telefon na łóżko, podążając do łazienki… tęskniłam za tym… wyjęłam swoją kosmetyczkę i znalazłam
żyletkę… szybko wyjęłam ją z opakowania i przecięłam skórę, na moim nadgarstku, zaczynając jeszcze bardziej płakać…
[A] Ssss- syknęłam z bólu i włożyłam nadgarstek pod bieżącą wodę, która stawała się czerwona i spływała do umywalki.. spojrzałam w lustro… dlaczego jestem taka beznadziejna… nie mogę się poddać… muszę ciągnąć to dla Lisy… otarłam swoje policzki, powstrzymując się od płaczu… na ranę nakleiłam plaster i wróciłam do sypialni, w poszukiwaniu czystych ubrań. Wyjęłam z walizki wygodny zestaw (taki), po czym wróciłam do łazienki i wzięłam prysznic. Po wykonaniu porannych czynności, ubrałam się i spojrzałam w lustro, sztucznie się uśmiechając… dasz radę.. powiedziałam sobie i zeszłam do salonu.
[C] Oooo, zobacz kto wstał, nasza księżniczka- powiedziała ciocia, a Lisa wstała i przybiegła do mnie wtulając się w moje nogi
[L] Księżniczka tatusia- powiedziała, zadowolona Lisa na co lekko się uśmiechnęłam
[C] W kuchni czeka na ciebie śniadanie- kobieta, wstała z dywanu i otrzepała swoje spodnie
[A] Nie jestem głodna- powiedziałam
[C] Ależ nie ma nawet mowy… śniadanie, to najważniejszy posiłek dnia, musisz go zjeść- powiedziała i zapędziła mnie do kuchni, najpierw włączając bajki Lisie
[A] Ciociu… proszę- wyjęczałam, kiedy usiadłam przed talerzem pełnym kanapek
[C] Ashley musisz jeść- podała mi sok i usiadła obok mnie, więc wzięłam niechętnie kanapkę i zaczęłam jeść.
[C] Skarbie co się dzieje..wujek jest w pracy, więc możemy sobie porozmawiać- powiedziała, klepiąc mnie po ręce
[A] Nic naprawdę- westchnęłam, dokładnie przeżuwając kanapkę
[C] Ohhh… widzę, że coś jest nie tak… pokłóciliście się.. dlatego nie przyjechał…- powiedziała, wyraźnie unikając tego, żeby nie wypowiedzieć jego imienia
[A] Cóż… tak- westchnęłam, nie mam siły udawać
[C] To coś poważnego.. wiedziałam, że tak postąpi..to drań, nigdy go nie lubiłam, choć w zasadzie go nie znam- powiedziała troskliwie
[A] Nie mów tak ciociu… on po prostu taki jest- szepnęłam, a ona zbliżyła się do mnie i szybko mnie przytuliła. Nie pozwoliłam sobie na płacz… nie chcę, żeby ciocia dowiedziała się, że jest aż tak źle…
[C] Kochana, powiedz mi dlaczego ty, na niego wpadłaś…- pokiwała głową i westchnęła. Postanowiłam tego nie komentować i zajęłam się jedzeniem.
[C] Co chcesz dzisiaj robić? Masz jakieś plany?- zapytała, kiedy zjadłam już śniadanie
[A] Sama nie wiem- oparłam się o blat i wzruszyłam ramionami
[C] Jeśli chcesz, to idź gdzieś, ja z chęcią zajmę się Lisą- powiedziała
[A] Nie, nie będę cię obarczać tym wszystkim- zaprzeczyłam natychmiast
[C] Ależ skarbie, bardzo tęskniłam za tą opieką nad wami obiema, więc z chęcią się nią zajmę- powiedziała z szerokim uśmiechem
[A] Jesteś pewna?- zapytałam
[C] Oczywiście, że tak leć- powiedziała
[A] To odwiedzę Susan i Paula w sklepie- wpadłam na pomysł
[C] Świetnie.. kilka razy pytali mnie, co u ciebie… tęsknili za tobą- poinformowała mnie
[A] To ja idę.. dziękuję ci, jesteś kochana- dałam jej buziaka, w policzek i pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam telefon i wróciłam na dół.
[A] Lisa skarbie, wychodzę zostaniesz z ciocią, dobrze?- zapytałam kucając obok niej
[L] Dobze- powiedziała zadowolona
[A] Pa- pomachałam jej, a ona mi, ubrałam płaszcz, po czym wyszłam z domu, kierując się w stronę sklepu muzycznego, w którym kiedyś pracowałam…. 



cóż więc jest kolejny rozdział... jak wam się podobał?? 
mam nadzieję że skomentujecie... dziękuję tym co regularnie komentują :D jestem wam wdzięczna bo dzięki wam dalsze pisanie ma sens :D \
czekam na wasze komentarze...możecie się rozpisać bo uwielbiam czytać dłuuugie komentarze od was :D no nic czekam :D nowy rozdział być może pojawi się szybciej...bo majówka ale nie obiecuję... 
kocham was <3 
Mrs.Horan 
 

20 komentarzy:

  1. Rozdział jest smutny , ale tak strasznie mi się podoba *.* Nie przepadam czytać smutnych imagin'ow i rozdziałów , ale ty zmieniłaś mi punkt widzenia na ten temat !!♡ -Wiktoria - @primasek1

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wiesz co chce zeby Harry do niej przyjechal i ja przeprosił za to co powiedział no ale ty napiszesz co bedziesz uwazala za dobre zycze weny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to sie wkopał :/ Świetnie napisane :)) ~Alissa

      Usuń
  3. Rozdział jest suuuuuuuuuuuuper! <3
    Mam nadzieję, że ten głupek ( czyt. Harry ) xD przyjedzie do niej i ją przeprosi! Zachował się jak ostatni cham. Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się równie szybko :D Pozdrawiam i życzę nieskończonej weny :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ile emocji we mnie wywołałaś to nawet nie pojmujesz.... to jest absolutnie fenomenalne. Smutne, ale ma tyle napięcia. Masz niesamowity talent ! Nie wiem co Harry robi, ale ja mam złe przeczucia. Mam wrażenie, że on pójdzie po pocieszenie do innej. Ale to tylko moje wyobrażenia. Dziękuję za tak cudowny rozdział /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne i mam nadzieję, że pogodzą sie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ponieważ widzę, że masz tu mało komentarzy i naprawdę nie wiem czemu nie chcą skomentować tego wspaniałego rozdziału, ja postanawiam to zmienić. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe, chcę tylko sprawić ci radość. Tak więc Let's go ! / Natalia

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny :) Kocham to opowiadanie <3 /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś Świetna I te opowiadanie też jest Świetnie 
    Pisz dalej a jeśli komuś nie pasuje to niech, no cóż... idzie stąd ! ^^/ Natalia

    OdpowiedzUsuń
  9. KOCHAM CIĘ. KOCHAM TO OPOWIADANIE. JESTEŚ NIESAMOWITA!!! CZEKAM NA NEXTA. NIE UMIEM PISAĆ KOMENTARZY XD.
    Ale co mi tam. Jeszcze trochę napiszę.../Natalia

    OdpowiedzUsuń
  10. Bum bum siakalaka Harry się kochał i ma słodkiego dzieciaka ! Bum bum siakalaka Harry dupek stracił dziś Ash i dzieciaka. ^^^^^/ Natalia

    OdpowiedzUsuń
  11. To już mój ostatni komentarz...
    KOOOOOCHAAAM CIĘ !!!!!! /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem co powiedzieć. Już wiem Harry powinien się zmienić a Ashley trochę odpuścić z tymi akcjami ale strasznie mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana cydowny rozdzial
    Ile emocji *.*
    Oby ją przeprosil i wreszcie zrozumial ile znacza dla niego
    Ale pisz jak uwazasz bo to przeciez twoj blog kochana ;)
    Weny i energi na pisanie nexta ;D
    A i przepraszam ze dlugo nie komentowalam :/ sam wem jak to jest wracac pozno do domu a ma sie jeszcze pelno obowiazkow
    I jeszcze raz weny i energi :*

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG!!! Kocham to opowiadanie... tak samo jak "Przypadkowe spotkanie " "Strong" to moje życie .... nic innego nie robie w dzień tylko siedze nad kompem telefonem i czekam aż dodasz rozdział ... kocham Cię ... zajebiście piszesz !

    OdpowiedzUsuń
  15. .. Az nie wiem co napisac ... :) zaskoczyłas mnie, oczywiscie w dobrym sensie <3 i w koncu się udała do cioci !! Mysle, ze Harry i gang napadli na ten sklep :o xd

    OdpowiedzUsuń
  16. O nie :o Poklucili sie, ale sie pogodza, nie? mam nadzieje. Koffam ;) Powodzenia z nastepnym

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej super rozdział ale w takim momencie skończyłaś mam nadzieję że Harry ruszy dupe i pojedzie do niej:)
    Pozdrawiam Ola

    OdpowiedzUsuń
  18. No to gruubo. Ale przyjedzie po nia? Kurde. Musi c'nie? Harry to glupi jestes naprawde. Boje sie ze ktos ich jednak wkopie bo ona moze sie wygadac cioci czy cos. Nwm wersji jest duuuzo, a ty pewnie wykorzystasz taka na ktora bym nie wpadla i bedzie Suprise! Mam nadzieje ze bedzie nastepny. K.C
    Oliwkaa <3

    OdpowiedzUsuń