Znowu
zostałam po godzinach, wiedziałam, że Niall nie zadzwoni bo ma koncert, a ja
kiedy jestem w pracy to nie myślę o nim…. o nas….
******
Tak jak
myślałam nie zadzwonił. Wyszłam z kawiarni i skierowałam się w stronę
mieszkania. Było ciemno i późno więc co chwilkę przyspieszałam kroku, oglądając
się za siebie i sprawdzając czy nikt za mną nie idzie. Weszłam do mieszkania
zatrzaskując za sobą drzwi i zamykając je na klucz. Wzięłam gorącą kąpiel i
natychmiast zasnęłam owinięta w ciepłą pościel. Tak mijały mi kolejne dni…
tygodnie… Poranna rozmowa z Niallem i udawanie, że wszystko jest ok., praca do
późna w nocy i jak najszybszy powrót do domu z obawy, że ktoś za mną pójdzie,
krótki sen i na nowo… Od wyjazdu Nialla i chłopaków w trasę minęły już 3,5
tygodnia. Niall wciąż dzwonił i troszczył się o mnie chociaż tak, wiele nie
wiedział… Dzisiaj była niedziela dzień wolny… Od niedawna nienawidzę tego dnia,
bo wtedy nie wiem co mam ze sobą zrobić. Wstałam i wciągnęłam na siebie
koszulkę, którą dostałam od Nialla, tylko ona wciąż nim pachniała. Wyszłam do
kuchni zrobić sobie ciepłej herbaty i dać jeść psu. Wróciłam do sypialni i
położyłam się na łóżku, co jakiś czas robiąc
kolejny łyk stygnącej już cieczy.
Wciąż myślałam tylko o nim… Niall, Niall, Niall… tylko on siedział mi w głowie,
zastanawiałam się co robi… nie wiedząc kiedy zasnęłam. Obudziłam się o godzinie
20:09, dziś Niall nie miał koncertu. Było już ciemno, a na niebie pierwszy raz
od dawna pojawił się księżyc. Uśmiechnęłam się przypominając sobie słowa
chłopaka z naszego ostatniego, wspólnego wieczoru przed wyjazdem „Staniesz w
oknie i spojrzysz w księżyc, a ja obiecuję ci, że ja też będę na niego patrzył.
I będzie tak jakbyśmy byli razem, obok siebie tak jak teraz.” Wzięłam telefon w
rękę i wysłałam do chłopaka pustego smsa. Podeszłam do okna i spojrzałam w
księżyc.
-------------------------------------Perspektywa
Nialla-------------------------------------------------
Louis
poszedł na miasto, więc w pokoju byłem sam. Położyłem się, a telefon rzuciłem
tuż obok mnie. Nagle telefon się zaświecił co oznaczało przychodzącą wiadomość.
Sms był od Amy. Był pusty co oznaczało, że potrzebuje mnie teraz, a ja nie mogę
z nią w tej chwili być. Zerwałem się z łóżka i stanąłem w oknie spoglądając w
księżyc. Wybrałem jej numer i przyłożyłem telefon do ucha. Odebrała właściwie
od razu.
Rozmowa*
[N]
Widzisz?- spytałem, dziewczyna zaśmiała się i odpowiedziała
[A] Tak,
jest piękny, pojawił się dopiero dzisiaj
[N] Może i
jest piękny, ale nie tak bardzo jak ty-powiedziałem szczerze
[A] Tak,
jasne, gdybyś mnie teraz widział wystraszyłbyś się-zaśmiała się
[N] Z
pewnością podszedłbym do ciebie i mocno pocałował, co masz na sobie?- spytałem
[A] Twoją
koszulkę i krótkie szorty, a ty?- spytała zadziornie, zacząłem się śmiać
[N] Ja mam
na sobie tylko bokserki i twój szal w ręku- powiedziałem szczerze, po drugiej
stronie słuchawki zapadła cisza, w końcu się odezwała
[A]
Torturuj mnie dalej- obydwoje zaczęliśmy się śmiać
[N]
Chciałbym być teraz z tobą- wyznałem
[A] Ja
też-odparła smutno- Kocham cię- dodała
[N] Ja
ciebie też, bardzo i wiesz co…. -przerwałem
[A] Hmm…- spytała
[N] Za
cztery dni będziemy w Londynie- prawie krzyknąłem, bo sam nie mogłem w to
uwierzyć
[A] Ale
jak to?
[N] Mamy
krótką przerwę, a dokładniej 4 dni- wytłumaczyłem
[A] Ale
się cieszę- krzyknęła
Pogadaliśmy
jeszcze chwilkę i rozłączyliśmy się. Włożyłem jakąś koszulkę, a szal Amy
zostawiłem na stoliku obok łóżka, położyłem się i wpatrzony w jej zdjęcie
usnąłem.
---------------------------------Perspektywa
Amandy-----------------------------------------------------
Kolejny
dzień w pracy, nareszcie. Wstałam i się uszykowałam, ubrałam (to), a włosy
związałam w niedbałego koka. Wyszłam na ulicę kierując się do Nandos.
[M] Hej-
powiedziała Megi
[A] Hejka,
jak tam?- spytałam
[M] Mały
ruch na razie, a słyszałaś, że chłopacy przyjeżdżają do Londynu?-spytała
[A] Tak,
ale się cieszę- przytaknęłam. Wreszcie udało nam się trochę porozmawiać.
Później Megi obsługiwała klientów, a ja poszłam na zaplecze po kolejny zapas
napoi. Kiedy już prawie stawiałam karton na podłodze zakręciło mi się w głowie,
ale zignorowałam to. Postawiłam go w końcu i szybko się wyprostowałam. Tym
razem nie było za dobrze, bo poczułam mrowienie w rękach, a zawroty się
nasiliły, zrobiło mi się gorąco…. Potem była już tylko ciemność….
Część taka
sobie, mam nadzieję że się podoba?
co jest że nie komentujecie? Już wam się nie podoba moje opowiadanie? :(
Kolejna
część nie wiem może jeszcze dzisiaj. Pamiętajcie że jeśli czytacie to
komentujcie bo dla mnie to ważne a dla was to tylko chwilka, będę wam wdzięczna
<3
Kocham was
<3
Mrs.Horan
omg aaa boskaaa pisz dalej życzę weny
OdpowiedzUsuńSu[er mega~!
OdpowiedzUsuńFantastycze czekam na next
OdpowiedzUsuńproszę nastepną
OdpowiedzUsuńz tym księżycem to bomba ! :) czekam na nn ;d
OdpowiedzUsuńMiałam iść spać, ale żeby w 100% dobrze spać musiałam przeczytać coś twojego. To taki mój rytuał. No więc przeczytałam i stwierdzam, źe końcówką mnie zabiłaś. Więc pozdrawiam z ziemi i kocham cię ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ /Natalia
OdpowiedzUsuń♥♥♥♥♥♥♥ kocham
OdpowiedzUsuńwspaniałe i czekam na next
powodzonka z pisaniem
jestem z tb całym moim serduchem
pozdrawiam / Martyna ♥♥
Super,oby Amy nie była w ciąży :D
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńZapewne będzie w ciąży :) Albo po porostu nie jadła ;) Zajebiaszczyy ;3 ~Alissa
OdpowiedzUsuń