środa, 9 października 2013

Przypadkowe spotkanie cz.48



Słyszeli całą rozmowę… co ja mam teraz zrobić? Byłem załamany...A co jeśli ona…
                                                                   *******
[L] Niall, spokojnie to na pewno nic poważnego…- zaciął się Liam nie wiedząc co ma dalej powiedzieć
[N] Liam… ona jest nie przytomna…Megi nie wie co się z nią dzieje… ja muszę tam być- powiedziałem, a z moich oczu poleciały pojedyncze łzy. Louis poklepał mnie po ramieniu i przytulił, a ja nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Chodziłem po garderobie w tą i z powrotem. Zayn, Louis i Liam siedzieli na kanapie nawet nie próbując mnie zatrzymać. Byłem kłębkiem nerwów. Harry siedział na podłodze, ze spuszczoną głową.
[Z] Co teraz robimy?- spytał Zayn
[L] Jedno jest pewne musimy pojechać do Londynu, ale nie możemy opuścić dzisiejszego koncertu- powiedział Liam
[Lo] Zrobimy tak, po tym koncercie jedziemy do menadżera niech przełoży 2 najbliższe koncerty na koniec trasy, będziemy wtedy mogli jechać do Megi i Amy i zobaczyć co się dzieje.- zaplanował Louis
[H] To chyba dobry pomysł, jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli będziemy w Londynie jutro.- Harry wstał i uśmiechnął się. Wkurzyli mnie tym.
[N] Nie dam rady dzisiaj udawać, że wszystko jest w porządku!- krzyknąłem i wyszedłem z pomieszczenia, chcąc pobyć chwilkę sam. Jednak nie udało mi się to, bo za mną wybiegł Zayn.
[Z] Stary, zaczekaj!-krzyknął
[N] Czego?- spytałem odwracając się w jego stronę, ale nie zwalniając kroku
[Z] Stój! Chcę pogadać!- westchnął. Posłuchałem go i przystanąłem nie odwracając się w jego stronę. Zayn obszedł mnie i stanął przede mną.
[Z] Co ty wyprawiasz? Musimy zagrać ten koncert, a potem lecimy do Londynu. Myślisz, że Amy byłaby zadowolona, że chcesz zawieść fanów i nie wejść dzisiaj na scenę? Gdyby tu była….- nie dałem mu dokończyć, bo wkurzył mnie tym ostatnim zdaniem
[N] Ale jej nie ma!! Nie ma, rozumiesz? Jest tam, w szpitalu, a ja nie mogę z nią być rozumiesz? Nic nie wiem! Nie wiem co z nią!- krzyknąłem i lekko szturchnąłem go w ramie dodając- Więc nie mówi mi co by zrobiła, gdyby tu była ok.?- Zayn nie wiedział, co ma powiedzieć, ale nie dawał za wygraną
[Z] Wiem, że jest ci ciężko. Myślisz, że ja czuję się dobrze z myślą, że moja dziewczyna pewnie teraz siedzi i płacze bo jej najlepsza przyjaciółka i moja z resztą też leży w szpitalu. To nie jest nic fajnego, ani dla mnie ani dla reszty zespołu. Więc rusz dupę i właź na scenę, bo sami nie damy sobie rady! Rozumiesz?- byłem zaskoczony jego wypowiedzią, był stanowczy jak zawsze, ale nie spodziewałem się tego.
[N] Nie dam rady- powiedziałem łamiącym się głosem
[Z] Dasz Niall… nie jesteś sam, pamiętaj. Przez cały koncert jesteśmy obok, pamiętaj- powiedział Zayn klepiąc mnie w ramie i zawracając z powrotem do garderoby. Nie zaprzeczałem. Wróciliśmy, a nasza stylistka (Lou) doprowadziła nas do porządku. I życzyła powodzenia jak zawsze. Zostało 5 minut do wejścia na scenę. Dostaliśmy mikrofony i czekaliśmy pod sceną, aż będziemy mogli wejść. Przez cały koncert byłem nieobecny, chłopacy rozumieli to i starali się mnie wyręczyć w niektórych momentach. Wszystko było dobrze do chwili kiedy przyszła kolej na Little Things. Grałem na gitarze jak na każdym koncercie, a chłopaki śpiewali swoje solówki. Przyszła kolej i na mnie… zacząłem śpiewać…
You'll never love yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh..

tłumaczenie
Nigdy nie będziesz kochać siebie, choć w połowie tak mocno jak ja kocham ciebie
Nigdy nie będziesz traktować siebie odpowiednio, kochanie
Ale chcę, by tak było
Jeśli pokażę ci, że jestem tu dla ciebie
Może pokochasz siebie, tak jak ja kocham ciebie
Przypomniałem sobie dzień, w którym zaśpiewałem tą piosenkę tylko dla Amandy… miała łzy w oczach, ale na jej twarzy gościła radość, w oczach coś czego nie mogłem na początku odczytać… miłość… teraz jestem tu i nie wiem co się z nią dzieje… po moim policzku spłynęły łzy… Nareszcie, koncert się skończył, pod koniec przeprosiliśmy fanów za fatalny koncert i powiedzieliśmy co się stało. Fanki były zmartwione i starały się dodać mi otuchy. Kiedy tylko zeszliśmy ze sceny udaliśmy się do Menadżera.
-----------------------------------------Perspektywa MEGI--------------------------------
Jak tylko skończyłam rozmawiać z Niallem, poszłam pod drzwi sali gdzie był badana Amanda. W końcu wyszedł z niej lekarz.
[M] Przepraszam… ja… co z Amy?- spytałam szybko wstając z krzesła
[L] A pani to…- spytał starszy mężczyzna
[M] Jestem jej przyjaciółką, proszę mi powiedzieć, co z nią?
[L] Właściwie nie powinienem nic mówić, ale widziałem, że to pani przyjechała z pacjentką więc… z panią Amy nie jest na tą chwilkę najlepiej, wciąż jest nie przytomna i straciła trochę krwi… jutro zostaną zrobione wszystkie badania i zobaczymy co było przyczyną tego wypadku, a teraz może pani do niej iść tylko proszę zachować ciszę i spokój. – westchnął ciężko i chciał odejść
[M] Dziękuję doktorze- powiedziałam i złapałam za klamkę
[L] Proszę pani, a… co z narzeczonym pacjentki?- spytał oglądając się
[M] Już wie.. przyjedzie jak najszybciej- powiedziałam, a ten pokiwał głową i odszedł. Pociągnęłam za wielkie, białe drzwi i weszłam do środka. Od razu usłyszałam ciche pikanie. Amy była podłączona do kilku aparatur badających bicie jej serca i ciśnienia. Miała podłączoną kroplówkę. Usiadłam na fotelu obok łóżka i delikatnie objęłam jej dłoń. Z moich oczu znowu poleciały wielkie, słone łzy....
---------------------------------------Perspektywa Nialla-----------------
Udało się... nasz Menadżer odłożył trzy koncerty, choć prosiliśmy go o dwa.. mamy dwa tygodnie wolnego... Odetchnąłem z ulgą, kiedy wyszliśmy z jego gabinetu. Od razu pojechaliśmy się pakować i jeszcze dzisiaj mieliśmy lot powrotny do Londynu...

 czytasz=komentuj
--------- Przepraszam-----------------------------------------
przepraszam że nie dodawałam kolejnych części :( napisałam dlaczego tak było we wczorajszym poście :( widzę że opowiadanie nie cieszy się już waszym zainteresowaniem... nie wiem czy ciągnięcie tej historii ma jeszcze jakikolwiek sens...
chyba skrócę całe opowiadanie i zakończę je szybciej niż planowałam 
Mrs.Horan

7 komentarzy:

  1. część jak zwykle świetna i czekam na koleje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza ^-^
    Nie kończ jeszcze ta część jest cudowna. Kocham to co piszesz ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. jakie koniec ? ja chce dużo, dużo częsci :) mam nadzieje ze Amy nic nie będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to koniec ~!? Codziennie sprawdzam twojego bloga. Zakochałam się w tym opowiadaniu ;D Chociaż czytam ich dużo to twój chyba najlepszy :D Nie kończ tego opowiadania tak szybko ... Proszę !! :<

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie skrócaj opowiadania dobrze czi idzie.Bardzo polubiłam twojego bloga.Czekam na kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Idzie ci świetnie, a ja ciągle chcę ryczeć :'() Staram się uśmiechać c; ;c Genialnie piszesz ♥ ~Alissa

    OdpowiedzUsuń