sobota, 12 października 2013

Przypadkowe spotkanie cz.51


Po głosach śmiało mogłem stwierdzić, że to Louis i Harry. Wstałem z kanapy i podszedłem do drzwi lekko je uchylając...

                                                                   *****
[N] Czego?- spytałem, a oni bez ostrzeżenia po prostu weszli do mieszkania. Po ich minach wnioskowałem, że byli wkurzeni.
[Lo] Co ty odpierdalasz?- spytał poirytowany Louis
[N] Właśnie spałem- powiedziałem, ale dobrze wiedziałem, o co im chodzi
[H] Przestań stary, widzę, że się trochę zabawiłeś- powiedział Harry spoglądając na bałagan w salonie. Butelka po wódce się przewróciła, druga stała otwarta, a obok leżał pusty karton po zjedzonej pizzy.
[Lo] Amanda się martwi, boi się o ciebie, siedzi w szpitalu i płacze, a ty sobie pijesz- poinformował i stwierdził Louis. Wciąż byłem pijany, bo alkohol jeszcze szumiał mi w głowie.
[H] Szukaliśmy cię po całym mieście, od 12:00, nie przyszło nam do głowy, że wrócisz do domu- powiedział Harry
[N] No cóż, nie jesteście geniuszami- zaśmiałem się, chwiejnym krokiem wracając na kanapę w salonie.- A co do Amy, to ja też się martwiłem, też się bałem i też ryczałem- dodałem i wypiłem kolejny łyk wódki
[Lo] Więc co, tak ją karzesz? Ma czuć, to co ty czułeś? Zastanów się, ranisz ją!- krzyknął Louis. Tego było za wiele.
[N] Myślisz, że co, że ona nie zraniła mnie!!!- wstałem z kanapy i jakbym momentalnie wytrzeźwiał podszedłem do Louisa
[Lo] Nie poznaję cię Niall… co się z tobą dzieje?- spytał Harry. Spojrzałem mu prosto w oczy i powiedziałem
[N] Po prostu nie lubię, jak ktoś na kim mi zależy jak cholera, mnie oszukuje rozumiesz?- powiedziałem już łagodnie. Louis zabrał butelki po alkoholu z salonu, ale i też te z kuchni, które wciąż były pełne i schował je do barku.
[Lo] Przestań pić, weź się w garść i jedź do niej, jakąś godzinę temu dzwoniła do nas, pytała o ciebie i powiedziała nam, że jutro wychodzi ze szpitala, ale musi leżeć. Musisz się nią zająć. Kochasz ją, a ona kocha ciebie i dobrze o tym wiesz. –powiedział Louis. Pokiwałem głową i podziękowałem im, że przyjechali. Obiecałem, że zadzwonię do dziewczyny, a oni pojechali do swoich mieszkań. Stwierdziłem, że mają rację, nie mogę jej za nic karać, po prostu tęskniła. Tym razem wziąłem krótki i zimny prysznic, chcąc żeby pomógł mi otrzeźwieć. Trochę pomogło umyłem zęby i usiadłem na łóżku w sypialni. Przypomniałem sobie tamten wieczór, kiedy jej się oświadczyłem, i co działo się potem… wziąłem telefon i znalazłem jej numer. Zawahałem się chwilkę, czy zadzwonić sam sobie tłumacząc, że jest dość późno. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem, aż odbierze...
---------------------------------Perspektywa Amandy------------------------------------------
Liam dotrzymywał mi towarzystwa tak długo, jak mógł, ale w końcu pielęgniarka znowu kazała mu wyjść mówiąc, że skończyły się godziny odwiedzin pacjentów. Lubiłam z nim przebywać, zawsze mieliśmy jakiś temat do rozmowy. Kiedy wyszedł nie mogłam zasnąć, wciąż myśląc o Niallu, Louis i Harry zadzwonili z informacją, że jest u siebie w mieszkaniu i że zadzwoni do mnie, ale to nie następowało, zaczęłam w to wątpić do momentu, aż mój telefon nie zawibrował. Od razu wyciągnęłam po niego rękę i odebrałam widząc kto dzwoni.
[A] Halo, Niall jak dobrze, że dzwonisz, posłuchaj, przepraszam daj mi to wszystko jakoś wytłumaczyć, proszę cię powiedz coś- poprosiłam go
[N] Był u mnie Louis z Harrym i… -przerwał na chwilkę- mówili, że jutro wychodzisz- wciąż był chłodny, w jego głosie nadal można było usłyszeć nutkę złości
[A] Tak, wychodzę- powiedziałam cicho, lekko zawiedziona, że Niall wciąż jest na mnie zły
[N] Przyjadę po ciebie, o której cię wypisują?- spytał. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, myśl że zabierze mnie ze szpitala oznaczała, że jest nadzieja, że mi wybaczy. Wciąż czekał ma moją odpowiedz
[A] O 12:30, tak powiedział lekarz- powiedziałam
[N] Świetnie, przyjadę o 12:00, chcesz zostać u mnie?- był trochę zakłopotany, ale jego ton wcale się nie zmienił. Mimo to, poczułam w brzuchy, jakby stado motyli zostało do niego wpuszczonych.
[A] Oczywiście, że tak Niall- powiedziałam szybko
[N] Więc do jutra, miłej nocy, pa- powiedział i się rozłączył. Tak bardzo chciałam usłyszeć te słowa z jego ust, zawsze kiedy rozmawialiśmy przez telefon, mówił jak bardzo mnie kocha, a teraz nic. Po męczących próbach, żeby zasnąć w końcu mi się to udało.
--------------------------Perspektywa Nialla-------------------------------------
Więc jutro o 12:00 znowu ją zobaczę. Choć nadal byłem na nią zły, cieszyłem się, że ją zobaczę. Słyszałem to.. słyszałem w jej głosie ten ból, spowodowany tym, że odnosiłem się do niej w ten sposób, ale jakoś nie potrafiłem tego zmienić, chociaż bardzo chciałem.
------------------------------Perspektywa Amandy-----------------------------
Lekarz pozwolił mi wstać, żebym mogła spakować rzeczy, które przywiozła mi ostatnio Megi, kiedy to zrobiłam poszłam się umyć i ubrać w świeże ciuchy (takie) . Spakowałam swoją piżamkę i usiadłam na łóżku. Czekałam na lekarza i Nialla. Miałam nadzieję, że się nie rozmyślił i przyjedzie. Była już 12, a chłopaka jeszcze nie było. Co jeśli nie przyjedzie? Zaczęłam się denerwować. Przyszła pielęgniarka, która zmieniła mi opatrunek i powiedziała, że za chwilkę przyjdzie lekarz z wypisem. „Gdzie jest Niall, gdzie jest Niall” wciąż krążyło w mojej głowie. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął mój lekarz prowadzący pan Smith. Zrobiło mi się przykro i spuściłam wzrok na swoje dłonie. Jednak usłyszałam kroki zaraz za lekarzem i po chwili ktoś usiadł na fotelu obok. Podniosłam wzrok i ujrzałam Nialla, na mojej twarzy pojawił się nieśmiały i lekko zauważalny uśmiech. Jego włosy były potargane od dzisiejszego uporczywego wiatru na zewnątrz.
[L] Pani Amando- zaczął lekarz- wypisuję panią do domu, ale musi się panią ktoś opiekować. Przez najbliższy tydzień jak najmniej wysiłku, a jak najwięcej odpoczynku, snu i najlepiej by było gdyby pani bardzo dużo leżała. Za tydzień przyjedzie pani na kontrolę dobrze?
[A] tak- potaknęłam głową
[L] Mieszka pani sama? –spytał lekarz, już miałam odpowiedzieć, kiedy Niall udzielił odpowiedzi za mnie
[N] Mieszka ze mną, ja się nią zajmę
[L] Dobrze w takim razie nie mam zastrzeżeń- uśmiechnął się wręczając mi papierek.- widzimy się za tydzień- powiedział i wyszedł. Zapadła między nami niezręczna cisza. Nagle Niall wstał i wziął moją torbę.
[N] Możemy iść?- spytał mnie. Kiwnęłam głową i wstałam jednak, chyba zrobiłam to za szybko, bo zakręciło mi się w głowie. Niall podszedł szybko obejmując mnie ręką w pasie, kładąc dłoń na moim prawym biodrze. Poczułam się trochę lepiej, czując lekki zapach jego perfum zmieszany z jakimś innym zapachem. Alkoholu?? Pił? Kiedy tylko zaszliśmy do samochodu Niall otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść do jego czarnego auta…




tak jak obiecałam dodaję dzisiaj kolejną część :) 
od godziny zastanawiam się nad ostatecznym podjęciem decyzji co do bloga... niestety obawiam się że decyzja was nie ucieszy... wciąż się waham ale jak na razie jestem na NIE :( o mojej ostatecznej decyzji poinformuję was jutro a dziś miłego czytania życzę i komentowania :)
Mrs.Horan

8 komentarzy:

  1. Zaje... ten bloog nie przestawaj go pisać

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam twojego blooga nie kończ pisać prooooooooooooooszeeeeeeeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
  3. proszę Cię nie usuwaj ani nie kończ historii o Niallu i Amy, bo po prostu ja ją uwielbiam ;d czekam na nn ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. ja kocham te opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie czekałam na to... teraz mogę iść spać, ale zaraz zaraz nie strasz mnie co do bloga bo wpadnę do ciebie /Natalia

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie tak jak wszystkie części :-)
    Proszę nie usuwaj bloga prooooooooooooooszeeeeeeeeeeeeeeeee

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie usuwaj.. Blog boski ♥ ~Alissa

    OdpowiedzUsuń