sobota, 12 października 2013

Przypadkowe spotkanie cz.50



Długo się w siebie wpatrywaliśmy, aż w pewnej chwili zamknęłam ciężkie już powieki….
--------------------------------------Perspektywa Nialla----------------------------------------
Wciąż trzymałem ją za rękę wpatrując się w jej brązowe tęczówki, czekałem aż zaśnie co przyszło dosyć szybko. Długo patrzyłem jak jej oddech zmienia się w miarowe i płytkie westchnienia. Sam zamknąłem oczy i usnąłem. Rano obudził nas głos lekarza, który przyszedł z badaniami. Amy poprawiła się w łóżku, a ja tylko czekałem, aż doktor powie nam co było powodem znalezienia się Amandy w szpitalu.
[L] Mam do pani pytanie pani Nilson- powiedział lekarz- Czy przez ostatnie tygodnie intensywnie pani pracowała?- spytał. Spojrzałem na dziewczynę, a ona od razu skierowała swój przerażony wzrok na mnie i delikatnie pokiwała głową. Doktor Smith kontynuował
[L] Wyniki badań wskazują na to, że powodem pani zasłabnięcia było przemęczenie i przepracowanie. Pani organizm nie dawał sobie rady z wysiłkiem jaki pani wzięła na siebie, dlatego zareagował w taki sposób, a nie inny.- byłem w szoku, wszystko było jasne, Amy od kąt wyjechałem w trasę zostawała po godzinach w pracy. To dlatego zawsze rozmawialiśmy rano… wszystko zaczęło składać się w całość, a linia mojej szczęki zaczęła się zaciskać. Byłem na nią zły. W międzyczasie do pokoju weszła Megi zajmując miejsce po drugiej stronie jej łóżka. Wstałem z miejsca nie mogąc znieść tego, czego się przed chwilką dowiedziałem. Lekarz powiedział wszystko i wyszedł Amy zaczęła
[A] Niall posłuchaj mnie…- w jej oczach zbierały się łzy, widziała, że byłem wściekły, chodziłem po pokoju i nie wiedziałem co mam powiedzieć…
[N] Jak mogłaś!- krzyknąłem, a ona wzdrygnęła się wystraszona- Dlaczego się krzywdziłaś! Wiesz jak się czułem kiedy się dowiedziałem, że leżysz w szpitalu!- dodałem nie zniżając tonu swojego głosu. Amanda zaczęła płakać zakrywając prawą dłonią usta.
[N] Myślałem że…- mój głos stał się zachrypnięty, spowodowany nagłym przypływem emocji… żalu…
[A] Niall proszę cię… ja chciałam tylko zapomnieć…- powiedziała przez łzy- zrozum- dodała
[N] Jak mam to zrozumieć?!-znowu krzyknąłem patrząc na nią ze złością
[A] Niall proszę cię podejdź do mnie- powiedziała nie przestając płakać- powiedz coś- dodała, ale ja nie byłem w stanie powiedzieć nic więcej. Spojrzałem na nią, patrzyła z nadzieją że zbliżę się do niej. Nie zrobiłem tego odwróciłem się i trzaskając drzwiami wyszedłem na korytarz kierując się w stronę wyjścia….
-----------------------------------Perspektywa Amandy--------------------------------
W jego oczach widziałam złość, smutek i zawiedzenie. Kiedy chciałam, żeby podszedł na jego twarzy zagościło coś w rodzaju obrzydzenia… co teraz będzie czy Niall mi to wybaczy? Kiedy wyszedł zaczęłam ryczeć na dobre. Nie wiedziałam czy wróci. Megi przytulała mnie i starała jakoś uspokoić. Wtuliłam się w nią jak tylko mogłam, ale nie tego chciałam, chciałam żeby teraz był tu Niall. Żeby podszedł i z całej siły mnie przytulił. Żebym mogła poczuć zapach jego perfum i ciepło jego ciepłej skóry. Mijały kolejne minuty, a on nie wracał. Po godzinie zwątpiłam, że przyjdzie. Przyjechali wszyscy Zayn, Louis, Liam, Harry… ale nie on. Chłopacy dowiedzieli się co się stało, ale nie byli na mnie źli. Megi wyszła gdzieś z Zaynem, rozumiałam ich, ze mną nie było już tak źle, a oni chcieli nacieszyć się sobą.
[H] Nie martw się Amy, Niall wróci zobaczysz-dodawał mi otuchy Harry.
[A] Wątpię był wściekły, nie ma go już od godziny- powiedziałam wycierając mokre policzki. Płakałam właściwie od kąt mój Horanek nie wybiegł z sali.
[Lo] Harry chodź poszukamy go, a Liam zostaniesz z Amy?- spytał Louis
[L] Jasne, znajdźcie go jak najszybciej i nakopcie mu do tyłka- powiedział Liam. Harry z Louisem wstali i wyszli z pomieszczenia.
[L] Znajdą go i przyprowadzą tutaj, zobaczysz- pocieszał mnie Liam, trzymając mnie za rękę i siedząc w tym miejscu, w którym jeszcze dziś rano siedział Niall.
----------------------------------------Perspektywa Nialla--------------------------------
Dzisiejszego dnia nie było zbyt ciepło. Wsiadłem w samochód i pojechałem do parku. Zamknąłem drzwi auta i poszedłem na spacer. Potrzebowałem czasu…. Jak ona mogła, to robić? Chciała się zamęczyć na śmierć? Co jeśli uderzyła by głową w coś innego i umarła? Wciąż byłem wściekły. Myślałem o ostatnich dniach. Koncerty… fani… radość i ten telefon od Megi z wiadomością, że Amy jest w szpitalu… Strach, ból, smutek, aż w końcu złość. Zbyt dużo emocji jak na 3 dni. Kocham ją, ale jeśli to sprawia, że cierpi jestem w stanie się wycofać, dać jej wolność. Wspominałem sobie jej słowa, które wypowiedziała dzisiaj rano „Niall proszę cię… ja chciałam tylko zapomnieć… „ … może faktycznie powinienem dać jej zapomnieć. Może powinienem pozwolić jej odejść… Z taką myślą skończyłem swój krótki spacer i udałem się do swojego mieszkania, po drodze wstąpiłem do marketu kupując mały zapas alkoholu, musiałem się jakoś wyładować i znaleźć ukojenie. Od kąt wróciłem do Londynu nie byłem jeszcze w mieszkaniu, więc najpierw wniosłem swoje walizki, a potem to co kupiłem w sklepie. Wszedłem do salonu i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Ostatnią osoba jaka, tu była to Amy. Zaniosłem torbę z zakupami do kuchni, a w telefon wpisałem numer pizzerii, do której zawszę dzwonię, kiedy mam ochotę na przekąskę. Przywiozą zamówienie w ciągu pół godziny. Poszedłem do sypialni i z torby wyciągnąłem jakieś ubrania. Poszedłem wziąć ciepłą kąpiel. Siedząc w wannie rozejrzałem się wokół siebie. Amanda nie zabrała wszystkich swoich rzeczy. Na szafce, wciąż stała jej zapasowa kosmetyczka, co oznaczało, że ma zamiar tu jeszcze wrócić, a na półce zostawiła swoją szczoteczkę do zębów. Wyrwałem się z zamyśleń, kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Szybko wyszedłem z wanny i zawinąłem sobie jeden ręcznik wokół bioder, a drugim wycierałem sobie mokre włosy, idąc w stronę frontowych drzwi. Zapłaciłem za pizzę i zostawiając ją w kuchni poszedłem się ubrać. Wciągnąłem na siebie dresy i wróciłem do salonu, zabierając z kuchni dwie butelki wódki i ciepłą jeszcze pizzę. Usiadłem w salonie i zacząłem pić. Sam nie wiem kiedy pierwsza butelka zrobiła się pusta, a mi w głowie zaczęło lekko szumieć. Postanowiłem zacząć kolejną butelkę. Jedząc ostatni kawałek swojego dania. Odpłynąłem gdzieś po 9 kieliszkach z nowo otwartej przeźroczystej cieczy. Obudziło mnie walenie do drzwi i krzyki dobiegające zza brązowej i grubej tafli drewna. Łeb mi pękał, podniosłem się z kanapy i spojrzałem na zegarek 19:41. Natarczywe pukanie i krzyki nie ustawały. Po głosach śmiało mogłem stwierdzić, że to Louis i Harry. Wstałem z kanapy i podszedłem do drzwi lekko je uchylając...


Kochani co jest??? już nie wiem co mam zrobić żebyście komentowali :'( usunęłam weryfikację obrazkową żeby było wam łatwiej a wy nic, nie trzeba mieć konta żeby komentować wystarczy zaznaczyć anonimowo. Dziękuję tym stałym czytelnikom którzy wchodzą na bloga, czytają i komentują <3 jestem wam wdzięczna i z całego serca wam dziękuję <3
kolejna część jeszcze dzisiaj bo już jest napisana :)
Mrs.Horan 

8 komentarzy:

  1. świetne *.* cudowne i wgl najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajna część aż brak słów.Nie przejmuj się innymi.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest cudowne ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡ kocham to i ciebie/Natalia

    OdpowiedzUsuń
  4. dokładnie nie przejmuj się innymi bo oni też na pewno czytają tylko po prostu nie chce im sie komentowac proszę cie tylko nie rob tak jak z większością czytanych prze ze mnie opowiadań czyli nie usuwaj tego ani nie blokuj bo szkoda, masz wielki talent do pisania tego bloga i nawet nie myśl o bloknięciu tego bo to nie jest tego warte proszę cie pisz dalej czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Płaczę, boski ♥♥ ~Alissa

    OdpowiedzUsuń