sobota, 30 listopada 2013

Przypadkowe spotkanie cz.84



Zabrano mnie do gabinetu lekarki i zrobiono mi USG. Zdałam sobie sprawę, że dopiero, kiedy usłyszałam bicie serduszka maleńkiej naprawdę uwierzyłam, że wszystko jest już dobrze…
                                                                       *******
Był już wieczór, a Niall nie zadzwonił. Powoli zaczęłam tracić nadzieję, że się odezwie, więc to ja postanowiłam zrobić pierwszy krok, wiedziałam, że nie grają dziś koncertu, więc zadzwoniłam do niego… nie odbierał. Najwidoczniej nie chce ze mną rozmawiać. Napisałam, smsa „Niall masz prawo się gniewać, rozumiem, zadzwoń… proszę. Kocham cię. Amanda xx” położyłam telefon i czekałam na jakąkolwiek odpowiedź, niestety nie doczekałam się. Było mi przykro, tak bym chciała go usłyszeć. Ten jego głos, kiedy się o mnie troszczy i w jaki sposób mówi mi, że mnie kocha…. Pukanie do drzwi przerwało moje myśl
[M] Heeej śpisz?- spytała Megi, wciąż stojąc za drzwiami, wtykała tylko głowę przez niewielką szparę.
[A] Hej wejdź, nie śpię- powiedziałam cicho. Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i weszła do środka
[M] Przywiozłam ci coś- uśmiechnęła się i podniosła rękę, w której trzymała małą torbę podróżną
[A] Dzięki
[M] Masz tutaj trochę ciuchów, szlafrok, szczoteczkę, pastę no i przywiozłam laptopa, żebyś mogła gadać z Niallem przez Internet- zaśmiała się
[A] Laptop raczej nie będzie mi potrzebny- powiedziałam i spuściłam głowę patrząc na swoją obrączkę. Momentalnie w oczach pojawiły się łzy
[M] Jak to?- zapytała odkładając torbę z laptopem i rzeczami. Zajęła miejsce na krzesełku i czekała, aż odpowiem
[A] Wiesz Megi, powiedziałam Niallowi, że prawie bym poroniła, że wystarczyła tylko chwilka, a naszej córki już by nie było, a on tak nagle zakończył rozmowę. Powiedział, że mnie kocha i się rozłączył.
[M] Może był w szoku, wiesz emocje… zadzwoń dzisiaj- poradziła
[A] Myślisz, że nie dzwoniłam? Próbowałam, ale nie odbiera, napisałam smsa i też nic.. boję się, że mnie zostawi….- zaczęłam, ale dziewczyna natychmiast mi przerwała
[M] Przestań, nawet tak nie myśl!!! Za bardzo cię kocha, żeby to zrobić zresztą maleńką też!- powiedziała stanowczo
[A] Co mam zrobić?- spytałam i zaczęłam szlochać. Megi usiadła na brzegu łóżka i mocno mnie do siebie przytuliła.
[M] Chcesz, żebym została?- spytała cicho
[A] Niee, idziesz jutro do pracy i musisz być wypoczęta, ja też pójdę spać- otarłam twarz i próbowałam się uśmiechnąć.
[M] Jesteś pewna? Nie chcę cię zostawiać samej- zaczęła
[A] Nie jestem sama, są tu lekarze i pielęgniarki, więc nic mi się nie stanie. Jedź już i wypocznij- zapewniłam ją
[M] Dobra to ja pojadę, a ty sobie weź laptopa i się odpręż ok.? Jutro przyjadę po pracy i przywiozę ci jakieś przekąski i owoce, dobrze?
[A] Ok. dziękuję- przytuliłam ją szybko i już po chwili zostałam sama. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na ekran telefonu z nadzieją, że może nie słyszałam jak Niall odpisał na wiadomość. Nic… niestety, nic nie przegapiłam 0 wiadomości… wzięłam laptopa i usiadłam wygodnie. Weszłam na TT i przejrzałam go dokładnie. Było kilka wiadomości od fanek zespołu, typu „Jak się czujesz?” lub „Znacie już płeć dziecka?”. Fani nie znali szczegółów ciąży z czego trochę się cieszyłam. Cud, że w telewizji jeszcze nie gadają, że leżę w szpitalu i niech tak zostanie jak najdłużej….
---------------------------------------Perspektywa ZAYNA--------------------------
Kolejna noc w hotelu. Jutro ostatni koncert tutaj i wyjazd do kolejnego państwa. Tym razem Stany Zjednoczone. Mój telefon zadzwonił, więc odruchowo spojrzałem na wyświetlacz. Dzwoniła moja księżniczka, więc od razu odebrałem
[Z] Megi, kotku co tam?- zapytałem
[M] No hej skarbie, zdzwonię bo jest problem..- zaczęła niepewnie
[Z] Jaki, coś się stało? Gdzie jesteś?- trochę mnie zaniepokoiła.
[M] W domu, chodzi o Amy i Nialla
[Z] Coś z Amandą?
[M] Jest przygnębiona, Niall się do niej nie odzywa, pisała, dzwoniła, a on nic rozumiesz? W ogóle traktuje ją jak powietrze! O co mu chodzi??!!- krzyknęła do słuchawki
[Z] No wiesz skarbie, na mnie nie musisz krzyczeć- powiedziałem podenerwowany, że wyżywa się za Nialla na mnie
[M] Przepraszam, bardzo cię przepraszam, po prostu… martwię się o nią… dlaczego on się nie odzywa?- zapytała już łagodniej
[Z] W porządku rozumiem, ale nie krzycz już na mnie, nie wiem dlaczego nie odbiera od niej, wczoraj jak z nim gadaliśmy, mówił, że zadzwoni, ale dzisiaj, bo uznał, że wczoraj poszła już spać- zacząłem
[M] Byłam u niej w szpitalu, może i czuje się już dobrze, ale psychicznie jest chyba gorzej, siedzi i płacze, czeka na jakiś znak z jego strony, a on nic, zaczyna myśleć, że ją zostawi- powiedziała
[Z] Oboje wiemy, że tego nie zrobi, za bardzo mu zależy, zaraz do niego pójdę i z nim pogadam, zadzwoni uwierz mi- zapewniłem ją
[M] A jak u ciebie? Tęsknisz za mną choć troszeczkę?- zapytała ze śmiechem
[Z] U mnie dobrze, ale tęsknię jak cholera- na te słowa zaczęła się strasznie śmiać
[M] To tak jak ja, dobrze że niedługo kończycie trasę- westchnęła
[Z] Taa, jeszcze półtora miesiąca
[M] Jakoś wytrzymamy, co?- zapytała z nadzieją
[Z] Musimy, a jeśli kręci się wokół ciebie jakiś kretyn to już po nim- powiedziałem poważnie, na co zaczęła się śmiać
[M] Na szczęście wszystkich udaje mi się spławić, tekstem „Mam chłopaka, który nie ręczy za siebie jak się ze mną umówisz”- zmieniła teatralnie głos i zaczęła się śmiać
[Z] Ja mówię poważnie- westchnąłem i dodałem- idę do Nialla
[M] Ok. proszę cię namów, go żeby zadzwonił ok.?
[Z] Postaram się, Kocham cię papa- powiedziałem i zakończyłem rozmowę, wstając z kanapy i ruszając w stronę drzwi mojego pokoju. Wyszedłem na korytarz i mijałem kolejno pokoje 501, 502, 503, jest 504. Bez pukania wszedłem do środka. Niall stał w drzwiach balkonu i opierał się o ścianę, patrząc na panoramę miasta. Natychmiast się odwrócił, kiedy trzasnąłem drzwiami.
[N] Co cię tak wkurzyło?- zapytał marszcząc czoło
[Z] Serio chcesz wiedzieć?
[N] Zayn wpadasz do mojego pokoju, jak jakieś nie wiem co, więc mów
[Z] Ty!- wskazałem na niego, na co zdziwił się jeszcze bardziej
[N] Ja?- spytał niedowierzając
[Z] Tak ty! Gdzie masz telefon?- zapytałem rozglądając się po pokoju
[N] Po jaką cholerę ci mój telefon
[Z] O jest!- krzyknąłem i podszedłem do łóżka, gdzie leżał telefon wziąłem go i zacząłem czytać wiadomość od Amandy
[N] Zostaw to- ostrzegł mnie
[Z] Patrz- powiedziałem i podszedłem do niego- wskazałem na wiadomość i zacząłem czytać na głos. - „Niall masz prawo się gniewać, rozumiem, zadzwoń… proszę. Kocham cię. Amanda xx” czy ty jesteś na serio, taki kur*wa głupi!!!- krzyknąłem na niego, oddając mu telefon
[N] Przestań ok.?
[Z] Stary, kompletnie ci odbiło, ona się martwi do cholery! Dlaczego nie dzwonisz?- spytałem go
[N] Wiesz, Zayn jak możesz robić mi taką awanturę, jak jeszcze kilka miesięcy temu to ty, nie odzywałeś się do Megi!!!- zaczął się drzeć
[Z] Może i masz rację Niall, ok.? Zgadzam się w stu procentach, tyle że ja do chu*a nie dzwoniłem do dziewczyny, a ty nie odzywasz się do żony, która leży  w szpitalu i w dodatku jest w 7 miesiącu ciąży, a za 2 miesiące ma urodzić ci się córka, którą tak bardzo chcesz mieć!- powiedziałem patrząc mu prosto w oczy
[N] Daj mi spokój- wyminął mnie i zaczął chodzić po pokoju
[Z] Masz zamiar do niej, nie dzwonić do samego powrotu? –spytałem śledząc każdy jego ruch
[N] Nie wiem, może- westchnął
[Z] Powiedz, że właśnie sobie żartujesz- powiedziałem już spokojnie
[N] Nie wiem, ale nie zadzwonię dzisiaj ani jutro, po prostu nie mogę
[Z] Sory stary, ale nie rozumiem, nie kochasz już jej?- spytałem wprost
[N] Teraz to ty żartujesz, kocham ją jak nikogo innego, nie wyobrażam sobie życia bez niej-wyjaśnił  
[Z] Więc?- pytałem
[N] Skończmy ten temat, napiszę do niej ok.? pasuje?- spytał, chciał żebym się odczepił
[Z] Jeden sms tu nie wystarczy, sory że to powiem, ale jesteś głupi Niall, ona boi się, boi się, że ją zostawisz, że jesteś na nią wściekły i że to już koniec- powiedziałem
[N] Skąd wiesz co myśli, Zayn? Nie myśli tak, wie że ją kocham- był trochę zbity z tropu, zagubiony
[Z] Megi mi powiedziała, to jej przyjaciółka, była u Amy w szpitalu, jeśli poroni w szpitalu, to przez ciebie, bo siedzi i płacze, że się nie odzywasz, a stres nie wpływa na ciążę najlepiej..- powiedziałem i wyszedłem, zostawiając go w pokoju z poczuciem winy, ale dokładnie o to mi chodziło, bo tylko, to teraz jest w stanie skłonić go do rozmowy z Amandą…
--------------------------------------------Perspektywa Nialla-----------------------
…. stres nie wpływa na ciążę najlepiej…- powiedział i wyszedł. Co jeśli ma rację? Co mam teraz zrobić, jeśli do niej zadzwonię, boję się, że rozmowa zakończy się źle. Może zadzwonię i chociaż powiem jej, że ją kocham? Usiadłem na kanapie i podparłem głowę rękoma. Co teraz? Westchnąłem ciężko i sięgnąłem po telefon. Przeczytałem kolejny raz jej wiadomość, zatrzymując się na ostatnich słowach. W końcu wybrałem jej numer, wahając się czy zadzwonić. W końcu to zrobiłem nacisnąłem zieloną słuchawkę…
------------------------------------------Perspektywa Amandy--------------------------------
Już prawie zasypiałam, kiedy mój telefon się zaświecił i zaczął wibrować. Zaciekawiona tym, kto może dzwonić o tej porze sięgnęłam do stolika i spojrzałam na ekran, który mnie oślepił przez moment. Chwileczkę, właśnie dzwoni do mnie Niall… Jej to co poczułam jest nie do opisania. Radość, szczęście, zadowolenie i wybuch miłości do chłopaka, który właśnie dzwoni. Szybko się podniosłam i odebrałam połączenie
[A] Halo- powiedziałam chcąc zachować spokój
[N] Amanda, dzwonię tylko na chwilkę… wiem… wiem co powiedziałaś Megi… to nie prawda… ja kocham cię nad życie i nigdy cię nie zostawię, nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę- moje serce właśnie wybuchło ze szczęścia, a maleńka zaczęła kopać najwyraźniej wiedząc, że dzwoni tatuś. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, a ja nie mogłam nic na to poradzić.
[A] Tak się cieszę, że dzwonisz, nasza córeczka też, bo właśnie zaczęła kopać- usłyszałam ten jego cichy śmiech – Niall…- dodałam
[N] Tak?- spytał
[A] Przepraszam cię za wszystko…
[N] Nie, przestań ja… pewnie cię obudziłem, więc kończę, dobranoc skarbie
[A] Niall! Jesteś jeszcze? Niall?- spytałam szybko mając nadzieję, że jeszcze się nie rozłączył
[N] Tak jestem- powiedział cicho
[A] Kocham cię… zadzwonisz jutro?- spytałam nie będąc pewna czy odpowie. Zapadła krótka cisza..
[N] Nie wiem, jutro jest koncert i… nie wiem czy, będę miał czas.. więc… kończę pa- powiedział szybko i zakończył rozmowę. Pomimo tego, co powiedział na końcu, byłam szczęśliwa, że zadzwonił i powiedział, że kocha…
[A] Tatuś zadzwonił skarbie…- wyszeptałam do brzucha kładąc się na miękkie poduszki. Odłożyłam telefon i zasnęłam…


no i jest kolejna część....
mam nadzieję że się podoba :D
jutro mam wyjątkowy dzień ale postaram się dodać część :) 
komentujcie :)
Mrs.Horan 

piątek, 29 listopada 2013

Przypadkowe spotkanie cz.83



Znieśli mnie na dół, a ja wskazałam na moje klucze. Jeden z nich wziął je i zaraz za nami zakluczył drzwi. Kiedy tylko znaleźliśmy się w karetce. Zostałam podłączona do kroplówki i innych aparatur. Nie wiem dlaczego, ale nagle zrobiło mi się ciemno … zemdlałam….
 ---------------------------------Perspektywa Nialla--------------------------------------
Rozłączyła się… dobrze, że pogotowie już przyjechało… Amy jest roztrzęsiona, zresztą jak ja. Rzuciłem telefon na stolik, została mi godzina, do wyjazdu na kolejny wywiad. Usiadłem na kanapę, spuszczając głowę. Nie wiem co mam robić, co jeśli nasza kruszynka…. Co jeśli Amy umrze? Splotłem dłonie na karku i siedziałem tak dłuższą chwilkę, pozwalając łzom spływać po policzkach. Muszę się wziąć w garść. Nie mogę dać po sobie poznać, że coś jest nie tak, dziennikarze zaczną pytać, a wolałbym o tym nie gadać publicznie. Zacząłem krążyć po pokoju hotelowym nie mogąc znaleźć sobie miejsca. W końcu do pokoju wpadł Louis z Liamem
[Lo] Gotowy?- spytał Louis
[N] Nie- odpowiedziałem, chłopacy nie widzieli, że płaczę, bo wpatrywałem się w okno.
[L] Dlaczego?- zdziwił się Liam. Spojrzałem im w oczy, a oni od razu przestali się cieszyć
[Lo] Co jest, dlaczego płaczesz?- spytał Tomlinson podchodząc bliżej i kładąc mi rękę na ramieniu
[N] Amy….
[Lo] Co jest?- nalegał
[N] Zadzwoniłem do niej, a ona płakała, powiedziała, że spadła z krzesła jak sięgała jakiś głupi album, boli ją brzuch, zadzwoniła po pogotowie, ale ból był coraz silniejszy- głos mi się łamał, więc przestałem mówić. Louis widząc to przytulił mnie, do siebie
[Lo] Nic jej nie będzie, na pewno- mówił to, ale sam w to nie wierzył
[L] Spokojnie z pewnością lekarze się nią zajmą, uratują małą i Amy też, bez obaw- próbował wesprzeć mnie Liam
[N] Musimy już jechać- powiedziałem odklejając się od Louisa i wycierając twarz. Kiedy mieliśmy już wychodzić, w ostatniej chwili przypomniałem sobie, żeby wziąć telefon. Schowałem go do kieszeni i wyszliśmy kierując się do pokoju Zayna.
-------------------------------Perspektywa Amandy----------------------------------
Obudziłam się w szpitalu, nie wiem dlaczego, ale pierwsze co powiedziałam, a raczej wyszeptałam to
[A] Niall…
[P] Ciii, spokojnie- zaczęła mówić, do mnie pielęgniarka zmieniająca kroplówkę
[A] Co się dzieje?- spytałam cicho
[P] Przywieźli panią do nas dziś po południu..- zaczęła mówić
[A] Tak wiem pamiętam tylko, zemdlałam w karetce… co się dzieje z dzieckiem?- spytałam
[P] Zaraz zawołam panią doktor, która zajmuje się pani ciążą, ona pani wszystko wyjaśni- uśmiechnęła się życzliwie i chciała odejść. W ostatniej chwili złapałam ją za rękę
[A] Która godzina?- spytałam
[P] 23:30 -powiedziała życzliwie
[A] Muszę zadzwonić, teraz…
[P] Dobrze, ale po wizycie lekarza, dobrze? Muszę zawiadomić, że się pani obudziła, takie było polecenie- odpowiedziała i poszła. Ból ustał, to pewnie dzięki tym kroplówkom, które dostaję. Po jakiś 5 minutach do sali weszła pani doktor.
[S] No witam panią, Pani Amando- zwróciła się do mnie i usiadła na krzesełku obok łóżka
[A] Dobry wieczór
[S] No przyznam, że nie spodziewałam się, że coś takiego może się stać- zaczęła mówić
[A] Wiem to moja wina- spuściłam głowę- co z moją córeczką?- spytałam, a z moich oczu poleciały łzy
[S] Niech pani nie płacze, stres jeszcze bardziej szkodzi dziecku. Przejdę do rzeczy, mało brakowało, a poroniłaby pani…. Przykro mi to mówić… gdyby uderzyła pani mocniej, było by po córeczce… udało nam się podać, odpowiednie leki i płyny, żeby płód się utrzymał.. gdyby pogotowie przyjechało choćby 10 minut później, nie udałoby się uratować dziecka. Przykro mi- słysząc te słowa zaczęłam ryczeć jeszcze bardziej
[A] Aaale teraz już jest dobrze? Z malutką?- spytałam przez łzy
[S] Teraz tak, ale musi pani zostać w szpitalu, do samego porodu, tak będzie bezpieczniej i dla pani i dla dziecka. Musi być pani pod stałą obserwacją- powiedziała wyrozumiale
[A] Oczywiście, jeśli to oznacza, że wszystko będzie dobrze to zostanę, a mała jest zdrowa, tak? Ten upadek nie wpłyną na jej rozwój?- spytałam niepewnie, kiedy doktor Susan wstała chcąc wyjść
[S] Tak, córka jest zdrowa jak ryba… pielęgniarka zaraz przyniesie Pani telefon- uśmiechnęła się i wyszła. W końcu dostałam telefon i mogłam zadzwonić do Megi i Nialla. Postanowiłam, że najpierw zadzwonię do Megi, bo nawet nie wie gdzie jestem. Wyjaśniłam jej, co się stało. Okazało się, że nie mogła zasnąć i czekała zaniepokojona na mnie w domu. Chciała przyjechać, ale udało mi się ją przekonać, że wszystko jest już ok. i żeby przyjechała jutro po pracy. To w jakim stanie jestem, powiem jej jutro. Kiedy się rozłączyłam, od razu wybrałam numer Nialla i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Tak naprawdę boję się tej rozmowy, odebrał dość szybko
[N] Amy?- odezwał się od razu
[A] Tak to ja- powiedziałam cicho
[N] Mów, proszę cię
[A] Już jest dobrze, jestem podłączona do jakiś kroplówek, była u mnie pani doktor… ja..- nie wiedziałam jak mam mu to powiedzieć, ale on musi to wiedzieć – jeszcze chwilka, a stałoby się coś złego..
[N] Słucham?- spytał nie dowierzając
[A] Gdyby pogotowie spóźniło się o 10 minut poroniłabym Niall, teraz już jest dobrze, malutka się trzyma i jest zdrowa, muszę zostać w szpitalu do porodu i zrobię to.- czekałam na jego reakcję, a on powiedział tylko
Tapeta Amandy :*
[N] Jak to porobiłabyś? C…co?- jego głos się łamał
[A] Przepraszam cię, nie chciałam tego…
[N] Amy muszę kończyć… ja…Kocham cię, pa- powiedział szybko i się rozłączył… nie dziwię mu się. Tak bardzo się cieszył, że będzie ojcem, a ja w jednej chwili, mogłam to wszystko popsuć. Rozumiem go, potrzebuje czasu, żeby ochłonąć.  Położyłam się wygodnie okrywając cienką kołdrą. Gładziłam swój brzuch, a po policzkach spływały mi łzy… czuję pustkę, odtrącenie, jedyne czego, teraz potrzebuję to Nialla… chcę go przytulić, przeprosić i powiedzieć jak bardzo go kocham. Jest zły na mnie, wiem to… przejechałam jeszcze raz po swoim brzuchu i wyszeptałam
[A] Przepraszam cię córeczko… nie chciałam cię zranić… Kocham cię… - wzięłam telefon i spojrzałam na tapetę… Niall….. leżałam tak wpatrując się w jego zdjęcie… w końcu udało mi się usnąć….
-----------------------------------------------Perspektywa Nialla------------------------------------
Wreszcie zadzwoniła… wróciłem z wywiadu, na którym jakimś cudem udało mi się ukryć co się dzieje. Siedziałem w pokoju i czekałem na telefon od mojej żony. Chodziłem z kąta w kąt i chyba z tysiąc razy, okręcałem obrączkę na palcu. Lecz kiedy odebrałem… kiedy powiedziała, że prawie poroniła… coś we mnie pękło. Przez jej lekkomyślność, mogliśmy stracić naszą małą córeczkę. Nie obarczam jej winą, ale do cholery, po co właziła na to durne krzesło? Nie pomyślała, że może coś się stać? Zakończyłem rozmowę i rzuciłem się na łóżko wpatrując się w sufit. Leżałem tak chyba z godzinkę, w końcu do pokoju weszli chłopacy
[N] Pukać was nie nauczyli?- warknąłem na nich, na co się dziwnie na mnie spojrzeli
[Z] Jak jesteśmy w hotelach, nigdy do siebie nie pukamy kretynie.. mów co tam z Amy, masz jakieś wiadomości?- spytał Zayn siadając na kanapie
[H] Właśnie- poparł go Harry. Cała czwórka rozsiadła się w pokoju, a ja nawet na nich nie spojrzałem
[Lo] Umarłeś?- zażartował Louis, rzucając we mnie kawałkiem kartki
[N] Dzwoniła- powiedziałem krótko
[L] I…- zachęcił mnie Liam. W końcu na nich spojrzałem. Usiadłem na łóżku i dodałem
[N] Już jest dobrze, leży w szpitalu i zostanie tam do porodu, dziecko jest zdrowe- właściwie słyszałem, jak każdy z nich oddycha z ulgą
[H] Więc, co ty taki dziwny? Powinieneś skakać z radości- stwierdził Harry
[N] 10 minut… tyle brakowało, a nie zostałbym ojcem- wyjaśniłem mu
[Z] O cholera- powiedział Zayn, pocierając policzek dłonią
[N] Wyobraźcie, sobie to… gdyby karetka stała w korku, albo Amy nie miałaby blisko telefonu, byłoby po wszystkim, a wszystko przez to, że Amanda chciała obejrzeć album- prychnąłem. W pokoju zapanowała cisza. Każdy z chłopaków, albo spoglądał na drugiego, albo spuścił głowę. W końcu Liam przerwał ciszę
[L] Ale się tak nie stało, wciąż jest w ciąży, córka jest zdrowa, oby dwie czują się dobrze
[N] Taa- kolejny raz prychnąłem i wstałem- po prostu, nie wiem co bym zrobił, gdyby…
[Z] Nie myśl już o tym, jest dobrze, więc się ciesz i zadzwoń do niej jeszcze raz- stwierdził Zayn
[N] Nie- odpowiedziałem stanowczo- nie zadzwonię- dodałem
[Lo] Dlaczego? Nie rozumiem- zdziwił się Louis
[N] Wiem to co muszę wiedzieć i na razie tak zostanie… muszę mieć chwilkę… wiecie… muszę się zastanowić, nie chcę z nią rozmawiać… nie chcę, żeby się obwiniała, a jeśli zadzwonię to tak właśnie, zacznie myśleć. Spojrzałem na każdego po kolei, byli zdziwieni
[Z] Jak chcesz, ale ja na twoim miejscu bym zadzwonił- stwierdził Zayn, a każdy z chłopaków pokiwał głową, że się z nim zgadzają
[H] Niall to twoja żona, moim zdaniem ona czuje to, że jesteś wściekły i jest jeszcze gorzej – Harry próbował mnie przekonać
[N] Nie teraz, może jutro… a z resztą na pewno już śpi- westchnąłem. Chciałem zmienić temat i żeby przestali mnie namawiać. W końcu mi się udało. Pogadaliśmy jeszcze o jutrzejszym dniu i chłopacy poszli do siebie, a ja wziąłem prysznic i właściwie od razu zasnąłem.
----------------------------------Perspektywa Amandy-----------------------------------------------
Rano obudziła mnie pielęgniarka. Kolejna kroplówka i badania, które zleciła Doktor Susan. Zabrano mnie do gabinetu lekarki i zrobiono mi USG. Zdałam sobie sprawę, że dopiero, kiedy usłyszałam bicie serduszka maleńkiej naprawdę uwierzyłam, że wszystko jest już dobrze….


PRZEPRASZAM!!!!  PRZEPRASZAM !!!
jest kolejna część... sorki że tak długo czekaliście ale po prostu nie miałam siły i czasu żeby dodać kolejną część... więc dziś postanowiłam napisać
mam nadzieję że się podobała i że zostawicie KOMENTARZ
byłoby fajnie bo widząc że było kilkaset wyświetleń i do tego tylko kilka komentarzy to jest mi troche przykro.... no ale cóż DZIĘKUJĘ tym co komentują z całego serca I <3 You!!! i mam nadzieję że będziecie komentować do końca opowiadania :D
Mrs.Horan