wtorek, 26 listopada 2013

Przypadkowe spotkanie cz.82



                       Miłość, która jest go­towa na­wet od­dać życie, nie zginie.  
                                                                                                 ~ Jan Paweł II


 
Strasznie mi się nudziło, więc postanowiłam pooglądać zdjęcia w starym albumie Nialla. Był on na górnej półce w garderobie. Nie wiem dlaczego, Niall je tutaj trzymał. Nie mogłam sięgnąć, więc wzięłam krzesło i weszłam na nie sięgając to co chciałam wziąć. Niestety stało się coś dziwnego, a ja straciłam równowagę. W ułamku sekundy, po prostu się przewróciłam spadając na podłogę. Album również zleciał z hukiem. Od razu poczułam silny ból w okolicy brzucha…
                                                                ******
Ból był nie do zniesienia, a łzy same cisnęły mi się do oczu, nie miałam siły ich powstrzymywać. Poprzez potok łez zauważyłam swój telefon, który leżał na brzegu łóżka. Muszę jakoś tam dotrzeć i zadzwonić po pogotowie i Megi. Brzuch bolał mnie tak strasznie, że zwijałam się z bólu. Otarłam dłonią łzy i zaczęłam powolutku przesuwać się po podłodze. Nie było ważne, że to boli, teraz liczyło się tylko to, żeby małej nic się nie stało i żeby Niall był szczęśliwy. Było mi strasznie ciężko, ale po wielkich męczarniach doczołgałam się do łóżka. Podniosłam do góry rękę i sięgnęłam komórkę, natychmiast dzwoniąc do Megi. Jeden sygnał, drugi, trzeci i nic. Nie odbiera, pewnie teraz ma klientów. Postanowiłam zadzwonić po pogotowie.
[A] Halo!!- krzyknęłam gdy tylko kobiecy głos, odezwał się po drugiej stronie.
[K] Spokojnie co się stało?- zaczęła pytać
[A] Ja..ja jestem w ciąży, 7 miesiąc, spadłam z krzesła….ja…ja błagam ratujcie moje dziecko- zaczęłam płakać do słuchawki
[K] Proszę podać adres- powiedziała szybko. Kiedy podałam jej dokładne miejsce zamieszkania dodała- niech się pani nie denerwuję, głęboko oddycha, karetka już po panią jedzie, jest pani sama w domu?- zapytała
[A] Tak…. proszę szybko- zaczęłam szlochać. Zakończyłam rozmowę i nieco podniosłam się do pozycji siedzącej opierając się o łóżko. Posłuchałam instrukcji i starałam się uspokoić, przy czym oddychałam głęboko ocierając ostatnie łzy… teraz najważniejsi są oni, ja mogę nawet umrzeć, za szczęście Nialla i naszej córeczki. Mój 
telefon zaczął wibrować, spojrzałam na ekran „Niall <3”. Co mam teraz zrobić, jeśli nie odbiorę będzie się niepokoić, a jeśli odbiorę będzie to samo. Odebrać nie odebrać? W końcu nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
[A] H..halo- powiedziałam starając się mówić normalnie
[N] Hej, słońce mam chwilkę, więc dzwonie- powiedział z radością. Niestety w tym momencie brzuch zabolał mnie mocniej, a ja aż syknęłam z bólu. – Amy, co się dzieje? Coś jest nie tak? Boli cię coś?- zapytał
[A] Niall…. ja… ja … przepraaszaam- wyszlochałam
[N] Co skarbie? Za co?- mówił zaniepokojony
[A] Ja… chciałam obejrzeć twój album i… i…
[N] Kochanie uspokój się… co się dzieje… spokojnie…
[A] Ja weszłam na krzesło Niall i… Boże Niall spadłam z niego…. Coś się dzieje… boli… tak strasznie boli…. Przepraszaam… skarbie przepraszam- zaczęłam ryczeć
[N] Co? Jak to spadłaś?- spytał łamiącym się głosem
[A] Nie wiem jak to się…. Jak to się stało…- zanosiłam się płaczem
[N] Amanda, dzwoń po karetkę!- krzyknął.. płakał… wiem to
[A] Już jadą
[N] Gdzie jesteś kochanie?- spytał
[A] Na podłodze…. w.. w sypialni- wyjaśniłam- przepraszam cię Niall
[N] Amy.. kotku nie przepraszaj… wszystko będzie dobrze… nie płacz… krwawisz?
[A] Nie, ale strasznie boli… co jeśli….
[N] Nie mów tak, wszystko będzie dobrze, zobaczysz- starał się mnie wesprzeć
[A] Przepraszam, nie chciałam…. To moja wina… Niall jeśli coś się stanie dziecku… nie wybaczę sobie tego… i… nie będę zła jeśli mnie zostawisz
[N] Skarbię, nie zostawię cię, będziemy we trójkę razem już na zawsze, obiecuję ci to słyszysz?- mówił cicho, najwyraźniej powstrzymywał łzy
[A] To moja wina Niall…- zaczęłam znowu płakać, gdy nagle bóle znowu się zwiększyły- Ssssssss- syknęłam, a Niall od razu się odezwał
[N] Kotku, jesteś tam? Co się dzieje?- zapytał przerażony
[A] Tak, jestem- Kocham cię skarbie, zawszę będę… jeśli coś mi się stanie… niech ratują dziecko…ja… mogę umrzeć dla ciebie i dziecka…
[N] Nie żegnaj się ze mną- zaczął płakać, kompletnie się rozkleił. Usłyszałam sygnał pogotowia gdzieś blisko…. Byli już na drodze prowadzącej tutaj.. wjechali na posesję..
[A] Są już Niall, pogotowie przyjechało…. Kocham cię- wyszeptałam
[N] Ja ciebie też… zobaczymy się jeszcze kochanie, obiecuję…
[A] Muszę kończyć, już są w domu- powiedziałam i odłożyłam telefon. Po chwili do sypialni przyszli lekarze, którzy przynieśli ze sobą nosze.
[Le] Proszę się położyć. –powiedział najstarszy z nich, a ja ostrożnie wykonałam polecenie.
[Le] Jak się pani teraz czuje, proszę opisać swój stan?- zadawał mi pytania
[A] Boli mnie brzuch, co jakiś czas mocniej i słabiej – lekarz osłuchał mój brzuch i po chwili powiedział
[Le] Dziecko żyje, słyszę bicie serca. Zabierzemy panią do karetki i podłączymy panią do kroplówki. W szpitalu zrobimy pani badania i wtedy dowiemy się, czy wszystko jest ok. delikatnie mnie podnieśli i położyli na noszach. Znieśli mnie na dół, a ja wskazałam na moje klucze. Jeden z nich wziął je i zaraz za nami zakluczył drzwi. Kiedy tylko znaleźliśmy się w karetce. Zostałam podłączona do kroplówki i innych aparatur. Nie wiem dlaczego, ale nagle zrobiło mi się ciemno … zemdlałam....


no i jest....
jak się podoba???
kolejna może jutro 
komentujcie :) 
Mrs.Horan 

9 komentarzy:

  1. Boskie! Oby nic nie stało się Amy i dziecku
    Opowiadanie jest jedno z najlepszych! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda że takie krótkie, ale boskie <3 prosze następną część jak najszybciej! uwielbiam to czytać <333333 proszę żeby wszystko było dobrze <3

    OdpowiedzUsuń
  3. o matko już nie moge się doczekać kolejnej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednym słowem zajebisty;) Mam uwagę : DŁUŻSZE ROZDZIAŁY!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiście. Mam nadzieję, że Amy nie umrze :(

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG :o Cudownie!! <33 ~Alissa

    OdpowiedzUsuń